Akademia Vivaldiowska i Giuliano Carmignola

 

1 marca 2018 rozpoczęła się w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu Akademia Vivaldiowska. Zaczęła się od potężnej salwy armatniej, gdyż wraz z Wrocławską Orkiestrą Barokową stanął przed nami sam Giuliano Carmignola, największy moim zdaniem wykonawca muzyki Antonio Vivaldiego na skrzypce. Miło było go widzieć wśród muzyków „dawniaków” z NFM.

 

Giuliano Carmignola / fot. Anna Carmignola / DG

 

Gdy WOB wchodziła wraz z Carmignolą na scenę, odniosłem wrażenie, że wrocławscy barokowcy są nieco zestresowani. W końcu nie na co dzień gra się Vivaldiego z mistrzem, który dokonał niezwykłej syntezy jego stylu, tak, że słuchając go ma się wrażenie natychmiastowej teleportacji do Wenecji z XVIII wieku. Jednakże Carmignola, sam nieco zestresowany, gdyż reflektory grzały go za bardzo (siedzieliśmy blisko, więc podsłuchaliśmy), swoim ujmującym stylem bycia i szerokim uśmiechem uspokoił naszą muzyczną drużynę. Sądzę, że spokój opadał na naszych muzyków również z uwagi na ich własne umiejętności, gdyż jako orkiestra stworzyli piękne ramy dla wirtuozerii włoskiego mistrza, a musieli przy tym grać w innym niż zazwyczaj stylu, bowiem Carmignola prowadził od skrzypiec te koncerty, na których był solistą. Co do pozostałych, bez instrumentu solowego, znaczna część zadania spoczywała na koncertmistrzu, ale obaj panowie musieli się wcześniej konsultować, gdyż i tu słychać było charakterystyczny styl Carmignoli.

 

A styl interpretacji baroku, w tym szczególnie muzyki Vivaldiego, jest u Carmignoli czymś niezwykłym, dziełem sztuki samym w sobie. Nikt tak jak on nie łączy hedonizmu z głęboką nostalgią. Nikt nie umie mieszać żaru z chłodem, sprawiając wrażenie, że oto słońce upalnego dnia nurza się w zimnej wodzie napełnionych przypływem kanałów Wenecji.

 

Co ciekawe, styl Carmignoli od samego początku intrygujący, wciąż ewoluuje. Od żywiołowych nagrań dla szwajcarskiej firmy Divox, ze sławnymi „Porami roku”, po coraz bardziej weneckie w swej hedonistycznej melancholii nagrania dla Sony, nowe obszary odkrywane na licznych płytach Deutsche Grammophone/Archiv, aż do dzisiejszego koncertu, gdzie słuchacze otrzymali wspaniałą dawkę ekstrawagancji, ekspresyjnej dźwiękowej kaligrafii w stylu rysunków Rubensa czy olejnych faktur Rembrandta (z bliska to istny Pollock). Ów dźwiękowy rysunek Carmignoli jest moim zdaniem idealny dla stylistyki Vivaldiego. Z jednej strony umie oddać piękne, bogate i asymetryczne frazy tej muzyki, opadające po diagonalach jak freski późnobarowej Wenecji. Z drugiej jest porwany, ekscentryczny i groźny, czasem wręcz przebija na wylot kartkę muzycznego czasu. Aż ciężko uwierzyć, że Carmignola rozpoczynał swoją karierę od standardowego repertuaru skrzypcowego, do którego zresztą co jakiś czas powraca…

 

Koncert dzielił się na utwory grane bez instrumentu solowego i na utwory ze skrzypcami solo. Większość dzieł były to utwory instrumentalne używane do gry w kościołach, co stanowiło specyficzny italski zwyczaj tamtych czasów.

 

Były zatem trzy utwory, gdzie Carmignola stał w orkiestrze nie wychodząc na jej czele – Sonata a 4 Es-dur „Al Santo Sepolcro” RV 130, Koncert d-moll na smyczki „Madrigalesco” RV 129 i Symfonia h-moll na smyczki „Al Santo Sepolcro" RV 169. Wśród tych dzieł szczególnie niezwykły jest „Madrigalesco”, który rzeczywiście nawiązuje do techniki madrygałowej, cofając się w czasie o wiek, do okresu, gdzie konstrukcja była stawiana ponad muzycznym indywidualizmem. Jednakże splatające się ze sobą tematy i motywy nawet dziś mogą wydawać się nowoczesne, przenosząc nas w jakiś zupełnie nienazwany wymiar czasu i przestrzeni. WOB dała sobie radę świetnie w tym wspólnym koncertowaniu.

 

Redaktorka Kaja zdobywa dla nas autograf Carmignoli

 

Oprócz tego usłyszeliśmy cztery koncerty z Carmignolą na czele – Koncert F-dur na skrzypce „Per la solennità di San Lorenzo” RV 286, Koncert C-dur na skrzypce i dwie orkiestry „Per la SS Assontione di Maria Vergine” RV 581, Koncert  E-dur na smyczki „Il riposo per il Santissimo Natale” RV 270 i Koncert D-dur na smyczki „Per la solennità della S. Lingua di S. Antonio” RV 212. Każde z tych dzieł ukazane zostało przez artystów w niezwykle pomysłowy i sugestywny sposób. Miałem wrażenie, że to nie jest zwykły koncert, ale jakaś niezwykła podróż, przygoda. Cudowne było współgranie solisty i dwóch orkiestr w RV 581. Koncert na Boże Narodzenie muzycy zagrali z tłumikami na strunach, niewymownie cicho i delikatnie. Jakże niesamowite było wyrywanie się z tej cichej, pastoralnej atmosfery coraz bardziej ekspresyjnych kaligrafii dźwiękowych Carmignoli. Część tego koncertu została powtórzona na bis.

 

Najbardziej niesamowite okazało się wykonanie koncertu „Per la solennità della S. Lingua di S. Antonio” RV 212, którego nazwa wiąże się z kultem relikwii języka św. Antoniego. „Język”, jak zabawnie określił koncert koncertmistrz (którego Carmignola wyściskał w wyrazie uznania za świetną muzyczną robotę) doczekał się dwóch zasłużonych bisów. Natomiast to, co czynił Carmignola w tym utworze za pomocą swych skrzypiec jest niemożliwe do choćby próby opisania. Lekka radosna forma odrywała się w jakąś dal, przestawała być radosna i zmieniała się w metafizyczną pulsującą przestrzeń, po której Carmignola przechadzał się w porywach rytmu wraz z duchem Vivaldiego. Nastroje, agogika, zabarwienie dźwięku – to wszystko mieniło się płynnie, amorficznie i z niewyobrażalnym kunsztem. Czasem tylko kartka dźwięku rwała się pod naporem zbyt biegłego w ekstrawagancjach rysiku skrzypiec. To było absolutnie niepowtarzalne! Piękna chwila w NFM, która z pewnością przejdzie do historii. O kulisach festiwalu i samym Vivaldim napiszę jeszcze przy okazji kolejnych trzech koncertów Akademii Vivaldiowskiej. Na razie pisałem z trudem, gdyż wolałbym zamknąć oczy, nie rozpraszać się niczym i słyszeć dalej w moich myślach genialne skrzypce Carmignoli.

 

Nasz kot w trakcie promowania Akademii Vivaldiowskiej. Pod nim widać Muzykę w Mieście z symbolem graficznym Akademii

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *