Bandycka mentalność lewicy

Lewacy lubią zarzucać prawicowcom mentalność policjanta. Niestety sami reprezentują znacznie gorszą bandycką mentalność. Zawsze litują się nie nad tym co trzeba. Gdy bandzior zabije dwie niewinne osoby, wrzeszczą o ciężkim dzieciństwie bandziora, i gardłują przeciw karze śmierci. Gdy muzułmanie robią dżihad uważają to wyłącznie za rezultat biedy, czasem religijnej indoktrynacji, a odpowiedzialność gnojkow za to co robią gdzieś im się rozmywa. Nie pamiętają spostrzeżenia najmądrzejszego deterministy Holbacha, że prawo musi zakładać wolną wolę by mieć sens.

che

Lewacy nienawidzą USA, bo są bogate, indywidualistyczne, zatopiły ZSRR, ośmieszyły Sartre’a i innych dupowlazow Stalina i Mao, oraz socjalistyczne brednie w ekonomii, a ich obywatele mają broń i mogą bronić swojej własności. Dopiero co atak dzihadystow w Garland w Teksasie zakończył się zwycięstwem zwykłych obywateli, którzy nie dali się zarzynać jak paryskie owce. Lewica widzi 700 tys ofiar interwencji USA w Iraku, choć w 2/3 byli to żołnierze, którzy mogli się przecież poddać, a wielu z nich to byli kaci Kurdów i szyitów, lewica nie widzi 1,2 mln bezbronnych ofiar reżymu Saddama. Lewacy widzą milion Wietnamczyków rażonych amerykańskimi bombami, choć byli to głównie bojownicy Wietkongu, którzy sami przed i po akcjach Amerykanów zabili tyle samo ludzi, ale raczej nie żołnierzy południa lecz cywili, bezbronnych cywili. Lewicy trzeba też przypominać o gehennie boat People.

Lewica jest tchórzliwą i dlatego nie lubi ostrego kursu, wobec tych którzy rozumieją tylko język siły? Nie. Myślę że jest znacznie gorzej. Lewica lubi terrorystów, bojowników i bandytów bo nienawidzi społeczeństwa gdzie ludzie mogą olać ich bezsensowne idee i rady. Sama kiedyś bawiła się w terroryzmem i do dzisiaj czci otwarcie Che Guevarę, Ulrike Meinhof i innych rzeźników bezbronnych cywilów.

Brawo Davidzie Cameron za trafne określenie politruka Corbyna. Precz z lewicą! Precz z niemoralnością!

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

23 Odpowiedzi na “Bandycka mentalność lewicy”

  1. Zgadzam się, że programowa niechęć czy wręcz nienawiść do USA części lewicy to jakaś paranoja. W Polsce, z tego co widzę, zdarza się ona też części prawicy. Chyba głównie nacjonaliści Polscy widzą czasem wroga w USA i pisują podobnie jak radykalna lewica.

      1. Lubię wieloetniczność, byleby żaden z wchodzących do niej etnosów nie pragnął karać śmiercią osób chcących porzucić modne w nim wyznanie.

  2. cyt”Lewacy widzą milion Wietnamczyków rażonych amerykańskimi bombami, choć byli to głównie bojownicy Wietkongu, ”
    .
    Przykład pierwszy z brzegu, jak to wyglądała ta ”walka z Wietkongiem”:

    .
    Masakra w Mỹ Lai – zbrodnia wojenna dokonana 16 marca 1968 roku przez armię amerykańską, która zmasakrowała w wiosce Mỹ Lai w południowym Wietnamie setki nieuzbrojonych cywilów. Masakra wywołała oburzenie na całym świecie i przyczyniła się do spadku publicznego poparcia dla wojny wietnamskiej w USA.

    W czasie wojny wietnamskiej południowowietnamska prowincja Quảng Ngãi była podejrzewana o sprzyjanie partyzantce z Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu, znanego jako Wietkong. Nieformalnie określana przez wojskowych amerykańskich mianem „Pinkville”, prowincja była często bombardowana i ostrzeliwana. Do 1968 roku niemal wszystkie domy w prowincji zostały zniszczone lub uszkodzone. Dowództwo zachęcało żołnierzy do podwyższania strat ludzkich przeciwnika, aby stwarzać wrażenie sukcesu wojskowego. Stosowano sprzyjającą eskalacji konfliktu zasadę: „wszystko co nie jest martwe lub białe, jest Wietkongiem”.

    Wysokie straty wśród cywilów wywoływały rosnącą niechęć do Amerykanów – „powstańcy” byli niejednokrotnie goszczeni przez ludność cywilną. Żołnierze amerykańscy, nie mogąc się uporać z nieuchwytnym przeciwnikiem, obawiając się wszędzie zasadzek i mając świadomość malejących szans na wygranie wojny, byli bardziej skłonni do stosowania represji wobec wietnamskiej ludności cywilnej.
    .
    Kompania „C” 1. batalionu 20 Pułku Piechoty z 11 Brygady Piechoty przybyła na ten teren w grudniu 1967 roku. Straciwszy kilka dni wcześniej w pułapce lubianego w oddziale sierżanta, żołnierze byli nastawieni wrogo do Wietnamczyków – poinformowano ich także, że w przysiółku Mỹ Lai, jednym z dziewięciu wokół wsi Sơn Mỹ, ukrywają się partyzanci Wietkongu.

    W wiosce nie znaleziono żadnych partyzantów, ale rankiem 16 marca 1968 żołnierze byli psychologicznie nastawieni na zdecydowany atak. Pod rozkazami por. Williama Calleya żołnierze zabili kilkuset cywilów, głównie starszych ludzi, kobiety, dzieci i niemowlęta. Dokładna liczba zabitych różni się w dostępnych źródłach, ale najczęściej padają liczby 347 i 504. Żołnierze amerykańscy torturowali także i gwałcili mieszkańców wioski.

    Jednym z krążących nad Mỹ Lai helikopterów była maszyna obserwacyjna pilota Hugh Clowersa Thompsona. Thompson był ochotnikiem, świetnym pilotem. Miał opinię agresywnego awanturnika, ale w powietrzu przestrzegał zasady, że nie wolno otwierać ognia do ludzi na ziemi, jeśli nie widać, że są uzbrojeni. Spostrzegł, jak kapitan piechoty podchodzi do wietnamskiej kobiety, kopie ją i zabija jednym strzałem. Potem na wschodnim krańcu Mỹ Lai dostrzegł rów melioracyjny wypełniony ciałami. Obniżył lot. Niektórzy ranni w rowie ruszali się. Parę metrów dalej amerykańscy piechurzy spokojnie palili papierosy. Po chwili obserwator jego śmigłowca Glenn Andreotta zameldował, że widzi, jak amerykański sierżant strzela do ludzi siedzących w jakimś zagłębieniu terenu. Gdy Thompson dostrzegł grupę żołnierzy 2. plutonu biegnącą za kilkunastoma wieśniakami z dziećmi uciekającymi do prymitywnego schronu, wylądował między Amerykanami i Wietnamczykami. Strzelcowi pokładowemu Lawrence’owi Colburnowi rozkazał strzelać do żołnierzy, jeśli ci zaczną strzelać do wieśniaków. Thompson wezwał załogi krążących w górze helikopterów szturmowych, by pomogły mu wywieźć z Mỹ Lai bronionych przez siebie Wietnamczyków. Piloci dwóch szturmowców Danny Millians i Brian Livingston wylądowali na polu, zabierając na pokład dwóch mężczyzn, dwie kobiety, kilkoro dzieci i wywożąc ich parę kilometrów za Mỹ Lai. Thompson poderwał maszynę. Kończyło się paliwo, lecz gdy śmigłowiec przelatywał nad rowem pełnym ciał, Andreotta wołał, że widzi wśród zabitych jakiś ruch. Thompson wylądował nieopodal. Andreotta i Colburn podeszli do rowu. Przerzucając zakrwawione, porozrywane pociskami ciała, znaleźli trzyletnie dziecko pokryte krwią. Było całe, to była krew jego bliskich. Andreotta ułożył zszokowanego malca na swoich kolanach. Thomas wystartował i obrał kurs na szpital wojskowy w Quảng Ngãi. Za nimi zostało płonące Mỹ Lai i ponad dwustu zamordowanych mieszkańców. Nad rowem pełnym ciał ofiar oprawcy palili papierosy i jedli suchy prowiant. Załoga amerykańskiego helikoptera otrzymała za to 30 lat później odznaczenia wojskowe Soldier’s Medal.
    .
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Mỹ_Lai

      1. Mistrzem od przepraszania i ubolewania bez rekompensaty jest Watykan. USA powinno nie tylko przeprosic i sie wstydzic, ale i wypłacic odszkodowania. Jesli nacpani to jeszcze wieksze odszkodowanie, podobnie jak przejechanie przechodnia pod wpływem alkoholu nie jest żadną okolicznoscią łagodzacą.

  3. Pan Piotr atakuje „lewaków(?)”, jak kościół atakuje gender. Kim są lewacy? Wszyscy ludzie o lewicowych poglądach? Wszyscy ludzie, którzy nie mają prawicowych poglądów? Ludzie o radykalno-lewicowych poglądach? Ludzie o poglądach innych od Pana, nie mający poglądów bardziej radykalno-prawicowych?
    USA jest państwem zbrodniczym, a przy Pańskiej wiedzy historycznej, uważam że brakuje Panu intelektualnej szczerości, jeśli je Pan chwali.
    „Lewica lubi terrorystów, bojowników i bandytów bo nienawidzi społeczeństwa gdzie ludzie mogą olać ich bezsensowne idee i rady. Sama kiedyś bawiła się w terroryzmem i do dzisiaj czci otwarcie Che Guevarę, Ulrike Meinhof i innych rzeźników bezbronnych cywilów.”
    Pańska wypowiedź epatuje pełną nienawiści demagogią i jest raczej oderwana od rzeczywistości. Gdzie są ludzie, o których Pan mówi? Kim oni są?
    Polecam Chomskiego „Hegemonia albo przetrwanie”, Williama Bluma „America’s Deadliest Export: Democracy” lub „Pańswo Zła” (trudne do dostania)
    https://marucha.wordpress.com/2015/05/21/przestroga-dla-polski-czyli-dla-kogo-pracuje-prezydent-i-gabinet-stanow-zjednoczonych/
    http://ak-hdl.buzzfed.com/static/enhanced/terminal05/2012/3/8/11/enhanced-buzz-wide-2037-1331225566-37.jpg

          1. Rozumiem, że preferuje Pan odpowiadać kpinami, niż rzeczowymi argumentami.
            Źródła?

  4. Piotr Napierała ma rację, choć wyraził ją we właściwym sobie sposób, tzn. „mocnym” językiem 🙂 Oczywiście, istnieją łagodni i nieszkodliwi ludzi o poglądach lewicowych. W zasadzie każda idea przyciąga radykałów oraz ludzi bezkonfliktowych. Nie tego dotyczy jednak problem! Autor pisze o pewnej fascynacji przemocą i terrorem, albo – mówiąc łagodniej – przyzwoleniu na użycie siły w środowiskach lewicowych. 'Badam’ pyta: „gdzie są ci ludzie?”, „kim oni są?”. Proszę bardzo, oto jeden z nich, Erich Fromm. Na pozór łagodny baranek, wręcz symbol „barankowatości”. Człowiek ten oczarowuje ludzi łagodną (np. antykonsumpcjonistyczną) retoryką, a jednocześnie usprawiedliwia terrorystów lewicowych. Co prawda, zauważa, że akty terrorystyczne to „odczłowieczenie”, nie przeszkadza mu to jednak snuć refleksji o tym, jacy to terroryści są biedni i że ostatecznie należy ich rozumieć (żeby nie powiedzieć współczuć). Terroryści to dla niego „współcześni męczennicy”, którzy są” „oskarżycielami, gdy pokazują, że w naszym systemie społecznym niektórzy z najlepszych młodych ludzi stali się tak odizolowani i pozbawienie nadziei, że zniszczenie i fanatyzm stały się jednym wyjściem z rozpaczy” (Mieć, czy być?)

    1. Czym innym jest analiza zjawiska, wytłumaczenie motywów, a nawet współczucie, a usprawiedliwianie.
      Nie będąc psychologiem ani psychiatrą mogę spekulować, że osobą dokonująca zbrodni na bogu ducha winnych ludziach, musi mieć jakiś poważny wewnętrzny konflikt, napięcie czy nienawiść, które projektuje na zewnątrz, na innych ludzi. Prawdopodobnie, że jest niezdolna do współczucia, empatii i wyższych uczuć. Uważam, że ci nieszczęśliwi ludzi zasługują na współczucie.
      Współczuję im, ale nie usprawiedliwiam i nie uważam, żeby powinni chodzi po ulicach, kiedy jest realna szansa że kogoś zabiją. Mając też świadomość, że program resocjalizacji przestępców nie działa.
      „a jednocześnie usprawiedliwia terrorystów lewicowych”
      Czy Erich Fromm naprawdę robi rozróżnienie pomiędzy terrorystami prawicowymi, a lewicowymi? Tych prawicowych już nie rozgrzesza, czy jak?
      Czy Erich Fromm też „bawił się terroryzmem” (cokolwiek znaczyć by to miało)?
      „ Autor pisze o pewnej fascynacji przemocą i terrorem, albo – mówiąc łagodniej – przyzwoleniu na użycie siły w środowiskach lewicowych.”
      Czy Erich Fromm przyzwala na użycie siły?
      Jeśli odpowiedzią na któreś z tych (być może głupich) pytań jest „tak”, to z góry przepraszam za nieuctwo, będę musiał przeczytać „Mieć czy być” ponownie, bo parę lat minęło, odkąd ostatni raz czytałem.
      Patrząc na polskie społeczeństwo i jego reprezentację w parlamencie, nie widzę też tłumów (radykalnych bądź nie) lewaków. Wydaje mi się, że nadmiar lewactwa Polsce nie grozi, ani nie jest też źródłem bolączek, które trawią Rzeczpospolitą.
      Na koniec:
      http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20151125/jak-lewica-stala-sie-lewactwem

  5. To jest raczej manifest antylewicowości, a nie zbiór argumentów. Nagromadzenie uogólnień nie służy dogłębnej analizie zagadnienia. Na dodatek zniechęca do nas lewicowych racjonalistów. Po co?

      1. Sojalliberałowie też są często określani mianem lewicy, a przecież ich cenisz Piotrze. Więc skoro można być socjalliberalnym racjonalistą, to równie dobrze ktoś może określić taką postawę mianem lewicowego racjonalizmu.

          1. Ok, ale na naszej scenie politycznej socjalliberałowie bywają nazywani lewicowcami. Było ich trochę w sejmowym TR i SLD. Stanowią też jedną z frakcji w PO.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *