Biblijne gender. Tendencje równości kobiet i mężczyzn w chrześcijaństwie

 

Jak pojawienie się chrześcijaństwa wpłynęło na sytuację kobiet? Czy nierówności są istotnie wytworem religii? Czy dążenia emancypacyjne muszą być z nią sprzeczne? Jak obecnie wygląda wiedza na ten temat?

Feminizm pojawił się w świadomości społecznej dopiero w XX wieku. Wcześniej kobiety walczące o swoje prawa określano jako emancypantki lub sufrażystki. Często w uzasadnieniach swoich racji powoływały się one także na argumenty religijne. Chrześcijański prefeminizm istnieje więc w praktyce już od ponad 2000 lat.

Pojęcie feminizmu nie jest jednorodne. Określenie to zawiera w sobie wiele nurtów, często sprzecznych ze sobą. Zwykle nie przyjmują one wymiaru religijnego. Odwoływania do poszczególnych wierzeń pojawiają się jednak często dla negowania czy (rzadziej) popierania feministycznych argumentacji.

Dla nurtu chrześcijańskiego podstawą jest przekonanie że nierówności z powodu płci są sprzeczne z założeniami religii w której „nie ma już Żyda ani Greka, mężczyzny ani niewiasty, wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie”. Na tym stwierdzeniu bazowały ruchy starające się podważać zasady społeczne patriarchalnego świata.

Teoretycznie chrześcijaństwo zaadaptowało jego zasady. Wiele osób pamięta do dziś słowa św. Pawła z listu do Koryntian że kobieta ma milczeć i być poddaną mężowi oraz późniejszy o kilkaset lat sąd św. Tomasza z Akwinu że kobieta jest niepełnym mężczyzną. Ale były i inne głosy. Teolog Piotr Lombard (ok.1100-1160) twierdził w ślad za teologią rabiniczną że kobieta powstała z boku Adama bo ma być jego równą towarzyszką.

W średniowieczu uchodzącym wciąż za czas regresu pozycja kobiet była znacznie lepsza niż w późniejszej epoce nowożytnej (XVI-XVIII wiek). W teoretycznie patriarchalnych i stanowych społeczeństwach zadziwiająco często działały wybitne władczynie i intelektualistki. Przeorysze klasztorów ośmielały się upominać królów i papieży a ich władza polityczna nie ustępowała randze świeckich książąt. Życie konsekrowane dawało nieraz kobietom większą niezależność i możliwość rozwoju niż małżeństwo. Wiele mniszek i beginek wbrew opiniom papieży Innocentego III i Grzegorza IX zabraniających nauczania przez świeckich odważało się też głosić Słowo Boże i tworzyć własne systemy teologiczne.

Na rozwój mistyki średniowiecza wywarły wpływ trzy kobiety. Hildegarda z Bingen (1098-1179), przeorysza benedyktynek, pisarka, kompozytorka, zielarka, jedyna kobieta która nauczała publicznie i uzyskała zgodę papieża na pisanie dzieł teologicznych. Juliana z Norwich (ok. 1343-1416), pierwsza kobieta pisząca w języku angielskim (nie po łacinie), pustelnica nie związana z konkretną wspólnotą zakonną podkreślająca że Chrystus jest zarówno Ojcem jak i Matką. Mechtylda z Magdeburga (ok.1210 -1297), też prekursorka piśmiennictwa w języku narodowym (dolnoniemieckim), autorka działa „Spływające światło Boże” stanowiące świadectwo osobistego doświadczenia krytykowane przez hierarchię kościelną.

Prorokini Brygida Szwedzka 1303-1373) zwana Sybillą Północy starała się wpływać na papieża Klemensa VI (były to czasy niewoli awiniońskiej) zażegnać konflikt między Anglią i Francją podczas wojny stuletniej. Stworzyła Zakon Najświętszej Maryi Panny w którym ksieni miała władze zarówno nad kobietami jak i nad mężczyznami. W 1999 roku Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy. Tytuł ten noszą trzy kobiety: Brygida, Katarzyna ze Sieny i Edyta Stein oraz trzej mężczyźni: Benedykt z Nursji oraz bracia Cyryl i Metody.  

W XII wieku na terenie dzisiejszej południowej Francji i północnych Włoch pojawili się waldensi. Za jedyne źródło wiary uznawali oni Biblię, odrzucali autorytet papieża, żądali reform w Kościele a także głosili równość kobiet i mężczyzn w głoszeniu Słowa Bożego. W 1184 roku waldensi zostali ekskomunikowani przez papieża Lucjusza III. Mimo prześladowań przez inkwizycję przetrwali w ukryciu i działają do dnia dzisiejszego we Włoszech, na Sycylii i w Argentynie.

Reformacja wbrew pozorom nie zawsze sprzyjała tendencjom równościowym. Marcin Luter i Jan Kalwin nie różnili się pod tym względem od większości im współczesnych uważając kobiety za istoty niższe i gorsze.

One jednak nie milczały. W kościele protestanckim działała teolożka Marie Dentiere. Katoliczki Katarzyna ze Sieny, Joanna D’Arc i Teresa z Avila nie wahały się wypowiadać swojego zdania. Krytykowały nawet królów i papieży ryzykując oskarżenie o herezję co dla Joanny skończyło się tragicznie.

W XVIII wieku wśród ruchu kwakrów powstał prawdziwy kościół feministyczny. Matka Ann Lee założyła w 1772 r. biblijną grupę szejkerów głoszącą równouprawnienie kobiet w życiu religijnym i kulturalnym. Działali najpierw w Manchesterze a potem w Nowym Jorku. Wkrótce ruch przybrał znamiona kultu założycielki.

Szejkersi uważali że Bóg łączy w sobie cechy obu płci. Jego męskim wcieleniem jest Jezus a żeńskim Matka Ann. Budowali rolniczo-rzemieślnicze wspólnoty którymi kierował diakon i diakonisa o równym statusie. Działali w XIX wieku, przestali istnieć z powodu zasady celibatu działaczy i zmian ekonomicznych. 

Tymczasem argumenty religijne pojawiały się w związku z walką o równouprawnienie kobiet. Pod koniec XVIII działała Mary Wpllstonecraft, pisarka i publicystka której pracę ;”Wołanie o prawa kobiety” wydaną w 1792 uważa się często za pierwsze feministyczne dzieło. Zgodnie z duchem Oświecenia autorka domaga się równych praw w dziedzinie edukacji i dostępu do obecności w sferze publicznej, porusza też kwestie przymusowych małżeństwie i przemocy seksualnej. Jednocześnie powołuje się także na argumentację religijną. Twierdzi że skoro wolność jest darem od Boga to grzechem jest odmawianie do niej dostępu połowie ludzkości. 

Podobne tendencje pojawiają się w XIX podczas walki o równouprawnienie kobiet. Powoływał się na nie m. in. norweski pastor Frederik Fransem, amerykańska lekarka i misjonarka Katharina Bushnell, lekarka i misjonarka Catherine Boeth oraz sufrażystka Frances Willard. 

Głosy te nadążały za ogólnymi zmianami zachodzącymi w życiu społecznym. Dorastająca na początku XX wieku Edyta Stein należała już do pokolenia kobiet które za naturalne uważały możliwość studiowania. Życie i działalność tej osoby są dość dobrze znane. Mało wie się jednak o jej  nowatorskim spojrzeniu na pojęcia ról płciowych. W pracy „Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski” twierdzi: „Wierny naśladowca Pana będzie się z Jego pomocą coraz bardziej wyzwalał z ograniczeń własnej natury i je przekraczał. Dlatego u świętych mężczyzn spostrzegamy kobiecą delikatność oraz prawdziwie macierzyńską troskę o powierzone im dusze. Natomiast święte kobiety odznaczają się męską śmiałością, sprawnością i zdecydowaniem”.

Przytoczone dotychczas głosy pojawiały się na przestrzeni wieków jednak pojedynczo i przemijały bez większego echa. Nurt zwany chrześcijańskim feminizmem zaczął się dynamicznie rozwijać dopiero w latach 70-tych XX wieku. Już jednak w 1948 roku Światowa Rada Kościołów podjęła tematykę kobiecą podczas Zgromadzenia Ogólnego w Amsterdamie.

W 1963 roku papież Jan XIII w encyklice „Pacem in terris” uznał awans społeczny kobiety za znak czasu znaki czasu. Tendencje te dały się wkrótce zauważyć podczas Soboru Watykańskiego II (1963-1965) kiedy po raz pierwszy dopuszczono kobiety do głosu. Gdy doszło do dyskusji na ten temat podczas jednej z pierwszych sesji (23.10.1963) kardynał Leon-Josef Suenens, arcybiskup Malines i moderator soboru powiedział: „Kobiety powinny zostać zaproszone jako audytorki, gdyż – o ile się nie mylę – stanowią połowę rodzaju ludzkiego”.

Niewątpliwym dziedzictwem soboru była aprobata dla przyznania wybitnym kobietom z przeszłości tytułu doktora Kościoła. Starania w tym celu czyniono od lat 30-tych. Jako pierwsze tytuł uzyskały Teresa z Avili i Katarzyna ze Sieny. W 1997 roku papież Jan Paweł II przyznał tytuł także Teresie z Lisieux. W roku 2012 do tego grona dołączyła święta Hildegarda z Bingen.  

Choć ewentualność kapłaństwa kobiet została przez sobór zdecydowanie wykluczona (i tak jest do tej pory) otworzyły się jednak możliwości sprawowania innych funkcji. Kobiety mogą podczas nabożeństw być lektorkami, komentatorami i kantorkami. Do funkcji szafarek Komunii świętej na razie dopuszczone są tylko zakonnice i kobiety konsekrowane (funkcję tę mogą sprawować świeccy mężczyźni).

W około połowie diecezji jest zgoda na liturgiczną służbę ołtarza dla dziewcząt. Możliwość ta istnieje w Polsce już od 1994 roku (na Zachodzie dłużej, zresztą wywalczona przez nacisk episkopatów poszczególnych krajów na Watykan). Decyzja zależy od lokalnego biskupa i w wielu miejscach styka się nadal z oporem społecznym. Najczęściej pada argument że ministrantki mogłyby wpływać na mniejsze zainteresowanie chłopców służbą przy ołtarzu co wpłynęłoby na zmniejszenie się liczby przyszłych seminarzystów i księży. Dziewczynki więc zwykle nadal śpiewają w scholach czy należą do grup Dzieci Maryi.

Kobietom trudno także nadal przebić szklany sufit związany z karierą naukową na wydziałach teologicznych. Wśród absolwentek studiów magisterskich stanowią wprawdzie około połowy, do habilitacji dochodzi jednak tylko 3%, o wiele mniej niż na świeckich kierunkach.

Za wyjątkową należy więc uznać sytuację gdy kobieta została mianowana duszpasterzem Akademii Medycznej w Lublinie. W 2003 roku stanowisko to przypadło dr Marcie Ziółkowskiej, asystentce w Katedrze Patrologii Łacińskiej Instytutu Historii Kościoła Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Posoborowe otwarcie na udział osób świeckich w chrześcijaństwie pojawiło się tez w innych krajach. W USA narodziła się ekumeniczna idea Women Church która rozszerzyła się na Ameryke Południową Europę. Jest to międzynarodowe zrzeszenie kobiecych wspólnot chrześcijańskich (i nie tylko). Jego członkinie spotykają się na wspólnych modlitwach, rozważaniu Biblii oraz rozmowach i wsparciu terapeutycznym.

Chrześcijański feminizm ma wiele wspólnego ze współczesnym świeckim feminizmem różnicy. Jego założenia nie negują one biologicznych różnic ale zakładają że kobiety i mężczyźni powinni być równi w życiu społecznym zachowując swoją odrębność a cechy uważane tradycyjnie za męskie i żeńskie są w każdym człowieku.

Nurty te były zauważalne także w nauczaniu Jana Pawła II. W roku 1995 podczas światowej konferencji ONZ w Pekinie został ogłoszony „List do kobiet”. Papież pisze nim m. in.: „Jesteśmy, niestety, spadkobiercami dziejów pełnych uwarunkowań, które we wszystkich czasach i na każdej szerokości geograficznej utrudniały życiową drogę kobiety, zapoznanej w swej godności, nierzadko spychanej na margines a wreszcie sprowadzanej do roli niewolnicy (…) jeśli, zwłaszcza w określonych kontekstach historycznych, obiektywną odpowiedzialność ponieśli również liczni synowie Kościoła, szczerze nad tym ubolewam”. W innym miejscu Jan Paweł II zwraca się do kobiet wprost” „Moje

podziękowanie kobietom jest przeto usilnym apelem, aby wszyscy, a w szczególności państwa i organizacje międzynarodowe uczyniły wszystko, co konieczne dla przywrócenia kobietom pełnego poszanowania ich godności i roli. W związku z tym nie mogę nie wyrazić mego podziwu dla kobiet dobrej woli, które poświęciły się obronie swojej kobiecej godności, walcząc o podstawowe prawa społeczne, ekonomiczne i polityczne i które podjęły tę odważną inicjatywę w okresie, gdy ich zaangażowanie było uważane za wykroczenie, oznakę braku kobiecości, objaw ekshibicjonizmu, a nawet grzech!”.

List był ogłoszony prawie 20 lat temu, nadal jest jednak mało znany, zarówno wśród katoliczek i katolików jak i w gronach feministycznych. Można odnieść wrażenie że z obu stron bywa „niewygodny”.

W 2011 roku feministka Izabela Desperak z Uniwersytetu Łódzkiego napisała artykuł: „Jan Paweł II o równości, godności i żeńskich końcówkach”. Przeanalizowała język używany przez papieża pod kątem feminizacji. Zwróciła m. in. uwagę że na spotkaniu z dziećmi mówił on: „drogie dziewczynki i chłopcy”.  Przy okazji zwróciła uwagę na inne równościowe tendencje w nauczaniu Jana Pawła II.

W Polsce pojęcie chrześcijańskiego feminizmu to dla wieku osób wciąż oksymoron. W badaniach przeprowadzonych w 2011 roku 85% ankietowanych nie zna tego pojęcia.

Najbardziej znaną polską badaczką jest teolożka dr Elżbieta Adamiak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Sztandarowym jej dziełem jest „Milcząca obecność”, analiza sytuacji kobiet w Kościele katolickim od początku chrześcijaństwa do czasów obecnych. 

Tematyką tą zajmuje się także dr Joanna Petry Mroczkowska, romanistka od lat mieszkająca w USA. Jest autorką niezwykle wartościowej książki „Feminizm-antyfeminizm. Kobieta w Kościele” oraz biografii świętych kobiet.

Inne badaczki zajmujące się tematyką równości w kontekście chrześcijaństwa to Monika Waluś, Aleksandra Przeździecka-Kujałowicz i Joanna Tomaszewska. Ostatnia z wymienionych osób w 2005 roku obroniła pracę doktorską pod tytułem „Między feminizmem a katolicyzmem. Antynomie tożsamości” w Instytucie Społecznych Nauk Stosowanych Uniwersytetu Wrocławskiego. W swoich badaniach zajmowała się m. in. wspomnianą już kwestią Women-Church. 

W Krakowie tą tematyką zajmowała się socjolożka Anna Szwed pracująca na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Wyższej Szkole Europejskiej im. Ks. Józefa Tischnera. Według informacji z 2009 roku zawartych w zbiorowej publikacji „Gender. Kobieta w kulturze i społeczeństwie” przygotowywała wtedy pracę doktorską dotyczącą obrazu kobiety w nauczaniu Kościoła Katolickiego oraz w świadomości księży. 

 

 

 

 

O autorze wpisu:

Dziennikarka, publicystka, feministka (pisze między innymi do Zadry). Członkini redakcji RacjonalistaTV. Należy do Kongresu Kobiet.

  1. Biblijne gender polega na deprecjonowaniu roli kobiet w życiu społecznym, rodzinnym i publicznym. Nie mogę się zgodzić, jakoby mity biblijne miały cokolwiek wspólnego z emancypacją. Powyższy materiał nie podaje, bo podać nie może, żadnych merytorycznych argumentów, jakoby w kręgach katolickich feminizm miał jakąkolwiek rolę. Fakt, że kobiety zrzeszają się przy kościele, by odmawiać modlitwy i w celach terapeutycznych, nie świadczy o feminizacji katoliczek. Słowa JP II, witającego dzieci, też nie są żadną rękojmią emancypacji. Kościół od wieków uważa kobiety za byt gorszy od mężczyzny, monarchowie kościoła od lat dają temu wyraz w swoich encyklikach, wypowiedziach i działaniu. Fakt, że powstają publikacje i książki badające rolę kobiet w kościele, nie jest dowodem na to, iż te role są równościowe, gdyż nie są i nigdy nie były. Autorki/autorzy, badający ten temat, przedstawiają tylko stan faktyczny i opisują pozycję kobiet w kościele. Nie jest to pozycja godna pozazdroszczenia, zatem nie ma mowy o emancypacji w kościele.

  2. Gender? Feminizm? Teologia wolności, wyzwolenia, feministyczna?… Co jeszcze wymyślą kobiety z rzędu pseudonaukowców by zaistnieć na Uniwersytetach i w mediach? Pomyślmy: dla pieniędzy zrobi się wszystko by zostać na przykład profesorem. Tyle, że dla zwykłego człowieka omawiana problematyka potrzebna jest jak dziura w moście. Robotnik w fabryce, zmęczony pracą, przychodzi do domu, a żona truje mu pewną część ciała teologią feministyczną, czy gender. On jedzie "łaciną podwórkową" dodając, że jedynie czego chce to wypić piwo i kochać się w łóżku z żoną, a ta mówi mu, że ma okres i dziś nic nie będzie, wszystko uzasadniając naukowo i to feministycznie. Dla tego robotnika pozostaje więc tylko kastracja pewnej częsci ciała, albo powiesić się na suchej gałęzi, dodając, że z taką babą wpadł jak śliwka w kompot krzycząc, że ta kobieta na pewno jest "porąbana" mając po prostu chory mózg – to jest jeszcze łagodne omówienie tematyki feministycznej, gdyż wielu innych takiej kobiecie wytłumaczyłoby sprawę jeszcze bardziej dosadnie.

  3. Feminizm kojarzy się wielu niestety z pewną chorobą młodych kobiet zwanych lesbijstwem. Oto burdel-mama w futrze z gronostajów, do tego w halce z czarnego latesku, w kozakach za kolana, będąc we wczesnej ciąży, testuje swoją nową koleżankę, również we wczesnej ciąży, również w czarnych kozakach za kolana, w czarnej halce z lateksu i bardzo długim płaszczu skórzanym czarnym z paskiem. Powiesz: widok niesamowity, mając na uwadze, żekobiety zaszły w ciążę metodą in vitro, co również kojarzy się wśród wielu z parami homoseksualnymi. Oczywiście nie można tutaj mówić o wszystkich, ale coś jest w tym, że faminizmdla wielu jest po prostu odpychający. Tak samo kobieta transseksualna, czy wykastrowany facet – szeregowiec w wojsku będąc w jednostce wojskowej zwykłym pośmiewiskiem. 

  4. Mogę podać tylko pewien przykład. Oto stara baba ubrała się jak biskup i śmieje się jak głupia do sera, tańczącym krokiem obchodząc ołtarz. Pomyślisz, że to komedia molierowska. A ja ci powiem, że to jest obraz teologii wolności i feminizmu. Biedne stare dziadki w takiej parafii, gdzie baba dziadowi truje pewną część ciała, a ten po kilku zawałach serca musi się jeszcze z takim babszczylem męczyć aż do śmierci, słuchając idiotyzmy, że cały wszechświat stworzyły podobno stare zagrzybiałe kobiety… Feminizm w takim przypadku to jest gorsza trucizna niż AIDS po stosunku z prostytutką pod latarinią! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *