Czy PiS stosuje przemoc? Czy są podstawy do delegalizacji tej partii?

Artykuł 13 Konstytucji przewiduje, iż zakazane jest istnienie partii, które stosują przemoc w celu m.in. „wpływu na politykę państwa”. PiS niewątpliwie dąży do tego celu, czy jednak stosuje przemoc? Warto się zastanowić, bo gdyby tak było, a zachodzi w tej sprawie co najmniej podejrzenie, to na mocy tego przepisu konstytucji partia ta powinna być zdelegalizowana.

  [divider] [/divider]

Beata-Kempa

[divider] [/divider]

Wyobraźmy sobie najpierw, że w jakimś ustronnym miejscu lub gdziekolwiek ktoś nas zaczepia i żąda, byśmy oddali mu pieniądze lub domaga się czegoś innego, do czego nie ma prawa, a my nie chcemy tego uczynić? Nie przykłada nam wprawdzie noża do gardła, ale tuż za nim stoi trzech drabów lub jak ktoś woli „karków”, którzy samą swoją obecnością zaświadczają, że to nie przelewki i że wszelki opór jest bezcelowy. Czy mamy tu do czynienia z przemocą? Oczywiście tak! Dla wszelkiej pewności, żeby wszystko było jasne, zaczepiony mógłby powiedzieć np. „ależ nie macie prawa!” lub zaapelować do „karków”, by udzieliły mu pomocy. Mógłby, ale nie jest to konieczne, gdyż sytuacja jest jednoznaczna, a napadnięty ma prawo bać się odezwać, a tym bardziej wystąpić z niedorzecznym apelem do „karków”.

Czy sytuacja w polskiej polityce w grudniu 2015 roku nie jest w gruncie rzeczy taka sama?

Pisowskie władze łamią prawo, co stwierdzają uniwersyteckie senaty,  Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa i zdecydowana większość wybitnych prawników. PiS nie tylko te oceny i orzeczenia lekceważy, ale czyni to z arogancką ostentacją, butnie, by nie powiedzieć z pogardą wobec wszystkich spoza swojego plemienia, ale i wobec demokratycznych norm i wartości.

Jak to możliwe? Dlaczego oni mogą bezkarnie łamać prawo, lekceważyć protesty społeczne, a nawet wyniki badań opinii publicznej? Otóż dzieje się tak dlatego, że stoją za nimi „karki”, czyli wszystkie resorty siłowe i nie ma nikogo, kto mógłby ich powstrzymać. „Karki” stoją za nimi nie tylko teoretycznie, choć i to – zważywszy na dyscyplinę i hierarchiczną strukturę resortów siłowych – wystarczyłoby do uznania, że zamach na prządek konstytucyjny, jakiego się dopuszczają, jest formą przemocy. Zdarzyło się jednak co najmniej raz, że uzbrojeni funkcjonariusze zabezpieczali wykonanie nielegalnych decyzji tej partii. Prasa doniosła, że osobom, które PiS bezprawnie uznał za nowych sędziów TK, i które przybyły do siedziby Trybunału, towarzyszyli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. To już działanie siłowe i przemoc w czystej postaci. Dokładnie tak, jak w historyjce, którą opowiedziałem na wstępie.

Przemocowy lub po prostu chuligański charakter ma również sposób działania pisowskich aparatczyków odbierających głos, zakrzykujących, wyłączających mikrofony, nie uznających wyników głosowań lub w innych sposób łamiących normy współżycia i przepisy regulaminu podczas obrad plenarnych i prac w komisjach sejmowych. Powie ktoś, że to żałosne, ale zbyt bagatelne, by na tej podstawie domagać się delegalizacji tego towarzystwa. Nie jestem taki pewien. Przecież w ten sposób też wpływają na politykę państwa, a ich działanie ma charakter systematyczny. To nie są incydentalne wybryki jednego lub drugiego pospolitego chama lub chamki, to przemyślana metoda zmierzająca do sparaliżowania merytorycznej pracy parlamentu.

Politycy Pis twierdzą, że mogą robić, co im się podoba, bo mają większość w sejmie. Jednak większości sejmowej nie wolno łamać prawa. Stwierdza to wprost art. 7  Konstytucji stanowiący, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Władza, której tej zasady nie respektuje, staje się „dyktaturą większości” – formą rządów autorytarnych, opartych na przemocy.

Na koniec jeszcze jedno wyjaśnienie. Wierutnym kłamstwem jest powtarzane przez marionetki Kaczyńskiego twierdzenie, jakoby konstytucja dawała Trybunałowi wyłącznie prawo do orzekania o zgodności ustaw (a nie uchwał) z konstytucją. Artykuł 188 ustęp 3 Ustawy Zasadniczej stwierdza expressis verbis, że TK orzeka również „o zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami”. O badaniu zgodności ustaw z konstytucją mowa jest w punkcie 1 tego artykułu, jednak punktów jest więcej, łącznie pięć, i trzeba przeczytać wszystkie, żeby wiedzieć, jakie są kompetencje Trybunału.

Jednak ludzie, którzy wprowadzają swoje zamiary w życie w oparciu o brutalną siłę, a nie moc prawa, czytać nie muszą, a może nawet nie powinni. Czytanie bowiem, zwłaszcza ze zrozumieniem, może w niektórych przypadkach naruszyć ich bezrefleksyjną determinację albo przynajmniej swobodę, z jaką deklamują podyktowane przez wodza niedorzeczności. Co oni by wtedy mówili i co myśleli? Ludzie tego pokroju skazani na samodzielne myślenie wpadają w panikę lub wręcz w depresję. Nie jesteśmy okrutni, nie możemy tego od nich wymagać, to jednak nie znaczy, ze możemy tolerować drastyczne łamanie norm demokratycznego państwa prawa i zawartych w konstytucji gwarancji naszych praw i wolności, co niniejszym poddaję pod rozwagę odpowiednich organów.

 Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Listy humanisty.

O autorze wpisu:

Aktywny działacz ateistyczny, humanistyczny, feministyczny i prolaicki. Prezes Towarzystwa Humanistycznego, z wykształcenia psycholog. Wydawca książek o tematyce ateistycznej, humanistycznej i filozoficznej. Publicysta aktywny w wielu polskich gazetach i magazynach. Redaktor RacjonalistaTV.

  1. panie Prezesie niech się Pan nie ośmiesza. Uchwały sejmu nie są przepisami prawa w rozumieniu tej samej Konstytucji, którą nie tylko trzeba czytać w całości, ale jeszcze mieć podstawową wiedzę prawniczą, aby rozumieć co się czyta

    1. Oj, czasami trzeba pomyśleć, zanim się napisze. Uchwały Sejmu, podejmowane na podstawie przepisów ustawy i w celu jej wykonania podlegają promulgacji w Monitorze Polskim i należą do systemu prawa normatywnego. Wyjęcie takich uchwał spod kontroli konstytucyjnej mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której Sejm wybrałby np. trzech Rzeczników Prawo Obywatelskich.

  2. Panie Myślący. Ja cytuję konstytucję, a Pan robi to mniej więcej co PIS w sejmie. Awanturuje się. Proszę wskazac miejsce w konstytucji, w ktorym stwierdza się ze uchwaly nie sa przepisami prawa. Oczywiscie są. Uchwaly maja rozny charakter, np. uchwaly rad gminnych sa aktami prawa miejscowego, a uchwaly Rady ministrow podlegala kontroli co do ich zgodnoci z powszechnie obowiazujacym prawem (art. 93 ustęp 3 konstytucji). Można się spierać co do uchwał incydentalnych, ale to już całkiem inna sprawa. Proszę bardzo, niech prawnicy toczą takie spory, ale niech politycy nie klamia, ze TK rozstrzyga tylko o konstytucyjnosci ustaw. Jesli pan jest prawnikiem lub chocby studentem pierwszego roku, to pan sie osmiesza.

    1. szkoda tgo komentować dalej
      to, że coś też się nazywa uchwała to dla sprawy nie ma znaczenia
      z jednym ma pan racje – to jest temat dla prawnika, i swoimi wypowiedziami tylko się pan pogrąża
      nigdzie nie mówiłem że TK orzeka tylko względem ustaw, ale że nie orzeka względem uchwał sejmu, bo one nie są przepisami prawa (jak sem chce „wygenerować” „przepis prawa” musi wydać ustawę, a nie uchwałę)
      EOT

      1. Pogrążam się? Coś podobnego 🙂 Pan niestety nie rozumie, o czym mowa. Studia prawnicze (???) nic to nie pomogą. Przeciez nigdzie nie twierdzilem,z e to pan glosi, iz TK moze orzekać tylko o zgodności ustaw z konstytucją. Tak za to wiele razy publicznei twierdzili żołnierze Kaczsnkiego. No i zapewniam pana, ze jako cos sie nazywa uchwala to ma znaczenie, i co wiecej uchwala jest aktem prawa. Czy akurat ta uchwala, ze wzgledu na swoj szczegolny charakter, moze być przedmiotem duskusji, ale przeciez tu nikt o niczym nie dyksutuje. Mial pan wskazac poważne źródło uzasadniajace pana poglady.

        1. Są cztery orzeczenia samego TK z lat wcześniejszych, że w jego kompetencjach nie mieści się orzekanie ws. uchwał sejmowych. PiS te orzeczenia przywoływał w mediach, ostatnio potwierdził je w swoim stanowisku prokurator generalny wybrany przecież przez poprzednią władzę, dlatego czuję się zwolniony z podania sygnatury akt.

          1. Proszę Pana (Klaio). Powiada Pan, że są cztery orzeczenia. CZTERY? Dlaczego cztery? jedno nie wystarczy. Jśli są cztery to znaczy, że co namniej trzy, a mże i wszytskie cztery są szczegółowe i nie dotyczą wszytskich uchwał, chyba ze jest w istocie jedno orzeczenie przywoływane w czterech sprawach. To wcale nie podwaza sensownosci moich uwag, bo przeiez krytykuje to co mowiono publicznie, ze TK rozstrzyga tylko w sprawie ustaw, podczas gdy w konstytucji mowi sie wprost o innych przepisach. Gdyby pisowcy mowili, ze sa takie orzeczenia TK w odniesieu do uchwal, to bym prawdopodobnie skrytykowal te orzezcenia, tak jak krytykowalem wiele innych orzeczeń, bo uchwaly moge być przyjmowane z naruszeniem konstytucji, tak jak w przypadku uchwal o sędziach, i nie ma powodu, zeby TK miał w tych sprwach nie orzekać. Podstawa w konstytucji jest jak najbardziej.

      1. Gdyby nie one, któryś z nas byłby pewnie niewolnikiem lub chłopem pańszczyźnianym i ta wymiana przemyśleń nie miałaby miejsca.

        1. Pan Tabisz nie może przyjąć do wiadomości że większość chce być niewolnikami lub chłopami pańszczyźnianymi. Tak, Panie Tabisz zwolennicy wartości liberalnych są mniejszością w Naszym Kraju. Większość luda chciałaby mieć Pana. To nie jakiś Kaczyński oszukał biednych Polaków, tylko Polacy chcą narodowego socjalizmu. Nie byłoby Kaczyńskiego byłby inny przywódca.
          Zresztą nie jest to tylko polska specyfika. Efektem demokracji jest socjalizm, to już Marks przewidział.

          1. Słaba większość i pech Zjednoczonej Lewicy i Korwina. Mało kto też chce być niewolnikiem. Ludzie po prostu nie wiedzą, co to oznacza. Jak się dowiedzą, nie będą chcieli, choć wtedy powrót do wolności może być bardzo utrudniony…

          2. Prowadzone od wielu lat badania, ze Polacy są bardzo zmienni pod tym względem. Niemal wszystko zależy od emocji, klimatu spolecznego itd, a to dlatego, ze korzeni nie zapuściła kultura demokratyczna.

          3. większość?
            38% z 50% to 19%
            a z tych 19% połowa chciała tylko szybciej pójść na emeryturę, a nie dyktatury Kaczyńskiego
            .
            PiS nie ogłaszał w kampanii wyborczej, że zadusi TK

      1. No jest trochę prymitywny. Żul z Polski jest więcej wart niż geniusz z Indii. O wartości człowieka decydują narządy rodne rodziców.

  3. Wpis traci na wiarygodności poprzez pominięcie wcześniejszych zakusów PO na zdominowanie TK. Nie ma różnicy etycznej pomiędzy działaniami PiS a wcześniejszymi PO – obie bandy postawiły sobie za cel przejęcie TK, tylko że jednej stronie wystarczyło do ustanowienia monopolu wybranie z naruszeniem Konstytucji dwóch na piętnastu sędziów, a drugiej piętnastu lub sparaliżowanie całej instytucji. Różnica jest co najwyżej estetyczna, ale to też nie jest przewaga PO, bo mają za sobą media głównego nurtu i establishment mogła to robić w szarych rękawiczkach, a nie dwuręcznym toporem jak to robi Kaczyński. Z perspektyw wartości liberalnych to niewielka różnica, nie usprawiedliwiająca wyzywania chuliganów od chuliganów i milczenie w sprawie ich konkurencyjnej bandy.

    1. Jest poważna różnica prawna, co zaświadczyły uniwersytety: Śląski, Wrocławski, Warszawski i Jagielloński. Sądzę, że nie znasz się na prawie na tyle mocno, co prawnicy z najbardziej renomowanych uczelni w Polsce.

      1. Nie mam zaufania do tych prawników. Wiedza prawna nie przekłada się na wysoki standard etyczny. Jeżeli opowiadali się po stronie kłamstwa przemilczając to, że Platforma łamała Konstytucję, dlaczego teraz nie mieliby kłamać?

          1. Jak to nie łamała, skoro TK orzekł, że złamała wybierając 5, a nie 3 sędziów?
            Owszem, nie mam zaufania, że PiS uszanuje moją wolność, ale ja nie specjalnie czułem się szanowany przez PO. Dopóki widzę establishment w pochodach KOD, dopóty trudno mi się doń przyłączać.

          2. Klaio, zastanów się chwilkę. Wszystkim partiom lub koalicjom zdarzało się przyjmować ustawy zawierające przepisy uznane przez TK za niekonstytucyjne. To nieuchronne i dlatego istnieje TK jako systemowy, konstytucyjny bezpiecznik. Dokąd rządzący uznają jego wyroki, nie naruszają konstytucji, bo taki jest właśnie porządek konstytucyjny. To nie znaczy, ze nie wolno krytykować TK (co zresztą niedawno w racjonaliscie.tv robilem w rozmowie z M. Środą) ani, że nie można zmienić ustawy albo nawet konstytucji, jeśli sie ma większość konstytucyjną. Proszę obejrzeć rozmowę z Pawłem Boreckim, gdzie zgadzamy się m.in, że być może lepiej by było, gdyby orzeczenia TK mozna było wzruszać większością konstytucjną, tyle tylko, że to powinno być przedmiotem poważnej debaty i powinno powinno być przeprowadzone zgodnie z konstytucją.

          3. OK, zgoda na zasadę. Tylko kiedy TK na wniosek PO stwierdził niekonstytucyjność wyboru sędziów? Gdy to się PO i obecnemu składowi TK zaczęło opłacać, bo w ten sposób chcieli zdjąć PiSowi wiatr z żagli (wcześniej prezes i wiceprezes TK nie protestowali na komisji sejmowej z ich udziałem, gdy PO uchwalało nowelizację). Generalnie, to prawo, które PiS dziś łamie zabezpieczało silnych przed słabszymi. Owszem, PiSowi nie chodzi o obronę słabszych, bo by jako partia pro-państwowa zaproponował uczciwy sąd konstytucyjny, a tego nie robi, gdyż nie chce mieć żadnej kontroli nad sobą. Mając do wyboru dwa zła, poprzez wybór bierności wybieram PiS, bo przynajmniej poważnie się zabiera do realizacji swoich obietnic wyborczych w sprawie najbardziej lewicowych transferów budżetowych po 1989 r. Naruszenie standardów państwa prawa jest dla mnie akceptowalnym kosztem dlatego, że ten koszt społeczeństwo ponosiło i za rządów neoliberałów, nie wychodzę na minus w porównaniu do poprzedniego stanu rzeczy, chociaż wolałbym mieć państwo prawa niż go nie mieć. Tyle, że druga strona mi go nie gwarantuje.

  4. Stworzenie ustawy sankcjonującej wcześniejszy wybór dwóch sędziów na niewakujące etaty sędziowskie w TK było oczywiście błędem poprzedniej koalicji. Nie zmienia to faktu, że w demokratycznym państwie błędy takie koryguje się właśnie na drodze postępowania przed TK, PiS natomiast postanowił uprawiać gangsterkę polityczną podejmując w trybie nieznanym ustawie i regulaminowi „uchwały o unieważnieniu uchwał”, lekceważąc obowiązek zaprzysiężenia przez prezydenta wybranych sędziów (do czasu stwierdzenia niezgodności przez TK ustawa korzystała z domniemania legalności) i dążąc wszelkimi dostępnymi środkami, wbrew obowiązującemu prawu (o kulturze politycznej już nawet nie wspominając) do sparaliżowania tej instytucji z czystego asekuracjonizmu.

    1. Na jakie jeszcze wygibasy są gotowi obrońcy status quo? Gdy PO łamała Konstytucję, to był „błąd” (Piotr Kraśko: „PO się zagalopowała”), gdy robi to PiS, mamy do czynienia ze zbrodnią. Jedni i drudzy to tacy sami zbrodniarze. Jestem gotowy popierać opór wobec działań PiS gdy będę mieć pewność, że moje wsparcie nie posłuży przywróceniu dotychczasowych układów w TK, a takie jest prawdopodobieństwo, skoro na wiecu KOD przemawiali politycy PO, a całą akcję popiera Gazeta Wyborcza, filar neoliberalizmu polskiego.

      1. Trybunał Konstytucjny orzeka o łamaniu konstytucji. Nie Pan, nie ja, nie Kaczyński i nie Tusk, ale TK. Gdy rząd niszczy TK całkowicie usuwa możliwość stwierdzenia złamania konstytucji. PO nigdy nie zrobiło czegoś takiego, PiS zrobił. Analogia z piłki nożnej: PO próbowało czasem wykiwać sędziego, PiS związał mu ręce, wywlókł z boiska i wrzucił do piwnicy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *