Czy powinniśmy się martwić tym co Trump mówi o NATO? Moim zdaniem nie.

I powiem dlaczego. Po pierwsze w aemrykańskich kampaniach wyborczych emocje są dużo wyższe, pieniądze większe, a słowa padają z większym impetem niż w UE. Wynika to m.in. z systemu prezydenckiego i z systemu wyborczego. Trump ma przeciwko sobie nie tylko Demokratów, ale i połowę Republikanów. Jego konkurenci z prawej Cruz i Rubio stawiali na bogobojność, więc Trump mówi o biznesie. Trump to człowiek, który jest prawdziwą twarzą prawicy, biznesową, arogancką, ultrawolnorynkową, ale i libertyńską, to nie jest człowiek, który klepie pacierze jak Ted Cruz czy Jeb Bush, ani chłopiec w stylu Marco Rubio, lecz konkretny gość – biznesmen i w dodatku nie mormon ! (jak Romney), lubię Trumpa choćby za to, że ośmieszył tych wszystkich God Boyów jak Cruz, Ryan, Rick Perry, Sarah Palin, Jeb Bush XIV czy Rick Santorum.

Poza Ronem Paulem, każdy kandydat GOP stawiał na duże zaangażowanie USA w świecie, zresztą jego demokratyczna kontrkandydatka Hilary Clinton, która osobiście sknociła to i owo w ramach tego zaangażowania, także stawia na szeroki system sojuszy i podpieranie UE i innych sojuszników finansowo i obronnie. Trump chcąc się odróżnić stara się zagospodarować izolacjonistów, tak samo jak wcześniej starał się zagospodarować antymeksykańsko nastawionych białych prawicowców. To wszystko. Śmiem twierdzić, że tak samo jak kampania Bushów, Clintona czy Obamy niewiele miała wspólnego z ich polityką prezydencką, podobnie będzie z Trumpem. Zresztą jego postulat by kraje UE przeznaczały co najmniej 2 % budżetów na wojsko, popiera od dawna sekretarz gen. NATO Stoltenberg, podobnie mówił też jego poprzednik Rasmussen.

Ponoć oszczędności na sojusznikach mają dotyczyć nie NATO lecz Japonii i Korei Płd:

PN

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Trump chce wycofać dyrektywę obrony zaatakowanego kraju NATO. Trzeba głosować na kogoś innego. Trump jest szkodliwy dla interesów Polski i Europy

    1. tak zwany punkt 5 ale to w kontekście tego co jesli ktoś sprowokuje Rosję, a nie tak w ogóle mówił. Zgadzam się, że mówił to niepotrzebnie, rozpędził się chłopak, baaaaaaaaaaardzo wątpię by próbował wdrażać. Sojusznicy opuściliby Amerykanów wówczas. Ameryka ma ok 50 sojuszników, gros w ramach NATO.

  2. Duża niekonsekwencja. Bo skoro Trump opowiada głupoty by przyciągnąć wyborców i jest to tylko retoryka wyborcza nie mająca nic wspólnego z realizowaną później polityką to tak samo dotyczy to jego konkurentów.
    Problem z Trumpem jest taki, że on nie ma żadnych propozycji politycznych bo gość potrafi zaprzeczyć sam sobie i to w jednym zdaniu. Jego zwolennikom nie potrzebna jest spójność kandydata. Wystarczą im emocje.
    Jego słowa o NATO nie dotyczyły finansowania budżetu a dotykały kluczowej istoty bezwarunkowego wzajemnego wsparcia. Na te słowa Putin na pewno się ucieszył.
    No i ogólnie dziwi mnie akurat w twoim wydaniu fascynacja Trumpem. Przecież to produkt marketingu politycznego a nie projekt polityczny.

    1. „…potrafi zaprzeczyć sam sobie i to w jednym zdaniu…” bez przesady. Nie fascynuję się Trumpem lecz interesuje mnie samo zjawisko, niechęć do establishmentu w osobie niekompetentnej Clinton

      1. Obejrzyj Colberta z ostatniego tygodnia z RNC. Zobaczysz jak sympatycy Trumpa radzą sobie z jego cytatami.

        Trump nie jest anyestabliszmentowy bo sam jest jego kwintesencją. Do tej pory to tacy jak on dyktowali poprzez swoje pieniądze kierunki polityki USA. Teraz po prostu postanowił wyeliminować pośrednika. Sam się zabrał za politykę. Udawanie że nie jest on sam establiszmentem to rodzaj politycznego marketingu tak skutecznego ostatnio. To przecież Kukiz. To że motłoch się na to łapie to OK ale ty?

        1. jest antyestablishmentowy jak najbardziej, to że wy lewacy utożsamiacie każdą władzę z forsą to inna rzecz…
          Jest izolacjonistą, i narodowcem w kraju aktywnym międzynarodowo i proimigranckim (takie poglądy maja obie partie), Trumpowe przekonania są absolutnie niszowe w Waszyngtonie. Przypomnij sobie co oznacza słowo establishment.
          z Kukizem gorzej – on ma poglądy bardziej establishmentowe nie jest buntownikiem de facto

          1. W Ameryce biznes jest kluczowym elementem establishmentu. Tak skonstruowany jest amerykański system władzy. Na tym systemie opierają się dwie partie. To nie ma nic wspólnego z lewactwem czy nie. Władza opiera się na pieniądzach. Inaczej nie jest władzą.

  3. Moje obserwacje kilku kampanii wyborczych w USA prowadza do wniosku ze to co kandydat mowi a co konkretnie robi po wyborach nie jest identyczne. W ciagu wyborow mowi sie to co prowadzi do zwyciestwa w wyborach.
    Po wygraniu ,na co ma szanse Trump, prezydent jest otoczony doradcami jak i krytykami i staje sie bardziej ostrozny.Ogolnie mowiac Trump jest reakcja na Obame .
    Obama robil wrazenie ze jest liderem Trzeciego swiata a nie Zachodu. Amerykanie chca zmiany .
    Zgadzam sie z Piotrem ze nie nalezy zbytnio martwic sie uwagami Trumpa dotyczacymi NATO.NATO jest jedyna solidna organizacja zachodu i Republikanie to rozumieja b dobrze.
    Zgodnie z wczorajszym wynikiem badan opinii publicznej gdyby wybory byly obecnie Trump by wygral. Jest male prawdopodobienstwo ze sytuacja ulegnie zmianie do listopada.Musialo by sie stac cos drastycznego.

  4. Też uważam, że Trump nie jest groźny. Jeśli wygra, polityka w stanach niewiele się zmieni, będzie podobna jakby wygrał jakikolwiek inny republikanin.
    W USA ubywa (demografia) liczba tradycyjnych wyborców republikanów. Trump znalazł sposób na przyciągnięcie na swoją stronę różnego rodzaju niezadowolonych. Dlatego trochę „błaznuje”, mówi różne niedorzeczności, bo są grupy do których to trafia. W ten sposób powiększa liczbę potencjalnych wyborców chcących głosować na republikańskiego kandydata.
    Nie wszystkim czołowym politykom partii republikańskiej podoba się taki sposób uprawiania polityki, stąd od czasu do czasu tarcia w samej partii. Cóż, Trump jak widać jest skuteczny, znalazł drogę do ludzi, więc wszystko zostanie mu wybaczone.
    No i jak wygra, zmieni się niewiele, wizerunkowo może nadal będzie szokować, aby podtrzymać wysokie poparcie, jednak polityka będzie przewidywalna – republikańska.

  5. Mam w przeciwieństwie do Pana delikatnie mówiąc mniej entuzjastyczne podejście do Trumpa, ale do rzeczy. Ja widzę dwie możliwości(optymistyczna i pesymistyczna) co do polityki zagranicznej Trumpa:
    a) To tylko populistyczne czcze gadanie i nic się nie zmieni, a nawet jak bedzie próbował to skączy się to jak „reset” Obamy.
    b) Okaże się że zalerzy mu na tym by kraje takie jak Rosja czy Korea płn. poczuły się pewniej i gdy rozpoczną one jakieś działania militarna lub zaczną prowadzić bardziej agresywna politykę zagraniczną to ten włączy USA do gry by podobnie jak po II wojnie światowej, gospodarka amerykańska zyskała na wojnie.

    1. gospodarka zyskała na wojnie? nie po prostu zaniechano większości programów Roosevelta. Uwolniona od planowania gospodarka ruszyła jak rakieta. Do tego doszła wojenna innowacyjnośc. Sama wojna to zawsze strata, ciężarówki za daRmoche dla ruskich, straty wojenne. To taki troche mit z tym zarabianiem na wojnie. Gdyby nie plan Marshalla, USA nie miałyby komu sprzedać produktów o tym też warto pamiętać

      1. Ależ oczywiście że dzięki wspartej przez państwo produkcji broni i amunicji i minimalnym stratom dzięki położeniu geograficznemu zyskali na wojnie. Teraz byłoby nie inaczej, zyskaliby najwięcej tracąc najmniej.
        Plan Marshalla zaś miał na celu wydobycie z nędzy która była wynikiem zniszczeń wojennych, by na sytuacji nie zyskali komuniści którzy w owym czasie zyskali na sile i mieli wsparcie ZSRR.

          1. Niewdzięcznej jewropie? Przecież nawet Friedman przyznał że USA zyskali m.in na wojnie światowej, podczas gdy inne państwa się wykrwawiły. Trochę zbyt emocjonalnie podchodzisz gdy mowa o krajach anglosaskich.

          2. wiem, że przyznał. ale ty mówisz, że zyskali NA wojnie, a ja bym powiedział, że najgorsze ich ominęło z przyczyn geograficznych. A Europa jest niewdzięczna tylko w D-Day sobie przypomina…

          3. Oczywiście, przecież od razu zaznaczyłem że zyskali na wojnie dzięki położeniu demograficznemu przez co stracili najmniej, podczas gdy Europa się wykrwawiała, a dodając to że prawie nic nie stracili ze swojego przemysłu dodajmy do tego rozwój motywowany wojną, przejęcie Niemieckich naukowców i części technologii oraz zniszczenie infrastruktury państw europejskich to okaże się że mam rację. Jednak masz rację że nie wojna w sama w sobie tylko omawiane czynniki na to wpłynęły, teraz przy teoretycznej wojnie w Europie czy półwyspie koreańskim byłoby podobnie.
            Jak dla mnie można krytykować amerykanów ale za „wykastrowanie” Niemiec z ich pruskiego militaryzmu to my ich po rękach powinniśmy całować, Francuzi i reszta niemieckich sąsiadów też.

          4. przepraszam przez „przejęzyczenie” napisałem demograficznemu zamiast geograficznemu 🙁

          5. Mam w waszym kręgu opinię obsesyjnie myślącego o muzułmanach? XD Myślałem że robię to w takim samym stopniu jak większość biorąc pod uwagę że ja tylko komentuję artykuły. 😉
            Nie do końca z tymi naukowacami, wzięli część z nich(zresztą to nie tylko amerykańska praktyka ale i sowiecka) i dali im nową tożsamość. Co ciekawe cześć z nich która zajmowała się produkcją „latających talerzy”(Hitler chciał je zbudować a wg. Sowietów widziano takowe ze swastykami) byli przeniesieni do bazy znajdującej się niedaleko… Roswell. Wiem że brzmi to jak teoria spiskowa ale brzmi prawdopodobnie biorąc pod uwagę np. ten typ samolotu https://pl.wikipedia.org/wiki/Lockheed_F-117_Nighthawk

          6. Najlepsze że ludzie wierzą w Eurabię tak jak kiedyś wierzyli w „żółte niebezpieczeństwo”, ale to temat na osobny artykuł. 😉
            Cóż, powiedzmy sobie szczerze, podstawą potęgi technologicznej USA i ZSRR było pokonanie III Rzeszy i przejęcie jej myśli technicznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *