Czy warto się wspinać po wysokich górach? Jacek Tabisz

 

Wspinaczka na zimowe ośmiotysięczniki stała się tematem internetowej i ogólnie medialnej epopei w Polsce. Wielu Polaków w setkach tysięcy komentarzy wyjaśniło, co sądzą o himalaistach i ich walce z najtrudniejszymi podejściami w ekstremalnych warunkach. Obok dość powszechnej dumy i przekonania o bohaterstwie (zwłaszcza, że polscy himalaiści wspomagani polską zrzutką uratowali francuską górołazkę) pojawiają się też znacznie mniej powszechne zarzuty o egoizm wobec rodzin. Himalaizm wypływa z różnych motywacji – z romantycznego stosunku do natury, ze sportowej rywalizacji, z walki z własnymi słabościami i z uzależnienia od adrenaliny. W powyższej wypowiedzi zetkniecie się z nieoczekiwanymi wnioskami na temat przebywania bardzo wysoko i w ekstremalnym środowisku.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. To ma charakter kultu religijnego. Krytyka ich działań spotyka się z zarzutem że ludzie nie rozumieją "pasji" . Nie może mówić o wspinaczce nikt kto nie doświadczył gór! Potrzeba jest bowiem kolejnych stopni wtajemniczenia i sakramentu od starszych w wierze kapłanów czyli wspinaczy. Wspinacze są bohaterami! Oddają swoje życie górm!  

    1. Dokładnie. Niech wspinacze robią sobie co chcą, tylko niech robią to za swoje pieniądze. Nie może być tak, że jakaś nieodpowiedzialna osobą będzie ratowana za pięniądze wszystkich podatników.

  2. > Wielu Polaków w setkach tysięcy komentarzy wyjaśniło, co sądzą o himalaistach i ich walce z najtrudniejszymi podejściami w ekstremalnych warunkach.

    Teraz jeszcze jeden  Polak i jeszcze jeden komentarz więcej. Będzie bity rekord?

  3. Pan Jacek jak zwykle odlatuje w kosmos, przebywanie na stacji kosmiczej to nie sport. Jesli wszystko mozna nazwac sportem to i modlenie tez mozna nazwac sportem, kto np. dłuzej sie bedzie modlił. Albo oddanie nerki, kto dłuzej przezyje  z jedną nerką. Głupoty. A gosciez Himalajow najpierw powinni sie finansowo ubezpieczyc. Inaczej jest to takie samo zachowanie jak gosci wyruszajacych w gory w klapkach i przed zmrokiem i liczenie ze w razie czego uratuje nas GOPR (za darmo).

  4. Widzę wiele zalet dla tego rodzaju sportów ekstremalnych. Medyczne: można poznać reakcje organizmu na niewystarczającą ilość tlenu, niskie ciśnienie, odmrożenia, wychłodzenie itd. i tę wiedzę wykorzystywać w innych, już nieco mniej ekstremalnych warunkach. Ratownictwo: czyli udoskonalać metody ratowania ludzi pewnie nie tylko w górach, poza tym pewnie jakaś część tych ryzykantów pracuje potem jako instruktorzy i ratownicy górscy. Piloci, którzy są zmuszeni ratować w tak ekstremalnych warunkach także zdobywają doświadczenie, którym następnie się dzielą, co ułatwia pracę w innych sytuacjach. Widzę jeszcze wiele innych korzyści dla społeczeństwa, więc raczej kosztami akcji ratowniczych bym się nie przejmował, gdyż są znacznie mniejsze niż ogólne zyski. To nie to samo co turysta zagubiony przez głupotę w górach, to ludzie, którzy wspinają się, dzielą doświadczeniem, wykonują badania medyczne, które następnie jakiś badacz interpretuje i wiele, wiele więcej.  

     

    Sam nie mam skłonności do ryzyka, ale gdyby wszyscy tacy byli jak ja, to pewnie rower byłby szczytem techniki, a łodzie nie oddalałyby się od brzegu dalej niż na kilometr :).

    1. do żeglowania potrzebna była jeno chciwość, a nie skłonność do ryzyka… a tego każdy ma choć trochę

      1. Każdy – znaczy, sądząc po sobie? Chęć osiągnięcia korzyści – to co innego niż chciwość. Czy może „wartości chrześcijańskie” definiuja to inaczej?

      2. Może być i chciwość jako motyw ryzyka, i co z tego? Każdy  potem może z tego korzystać, niekoniecznie kierując się chciwością. 

  5. Jacku, doświadczenia himalaistów miały i mają wielkie zasługi dla przygotowania człowieka do lotów w przestrzeń kosmiczną. Gdyby ludzkośc nie miała himalaistów, to, kto wie,  może nawet jeszcze w ogóle nie ruszylibyśmy sie z powierzchni planety. I tak jest w każdej dziedzinie, to zwykle tak jest, że gdy ktoś robi coś jako pierwszy lub jako jeden z nilicznych, to nasłucha sie, jaki to z niego szalaniec, jak niepotrzebnie ryzykuje itp., a kilkanaście, kilkadziesiąt lat później wszyscy korzystają z tego, co on zapoczątkował lub odkrył i oczywiście nikt nie pamięta, co mówiono wcześniej. Tak było setki, a pewnie raczej tysiące razy. Tylko internetowi mędrkowie tego oczywiście nie widzą, nie rozumieją i "doktoryzują się" nad zbędnością "takich ekstrawaganckich wyczynów" jednocześnie korzystając w najlepsze właśnie z tych "ekstrawagancji". Dzisiaj nawet majtki nosimy takie, jakie najpierw wymyślili dla siebie himalaiści. No, ale kto by tam sie interesował powiązaniami i zależnościami w świecie, prawda?

    Mam na myśli to, że nie bardzo widzę sens szczególnego interesowania sie tym, co piszą przeciętni użytkownicy internetu na tematy, o których nie mają pojęcia. Taki bełkot "odbywa się" w sieci na każdy temat, jakieś 5% ma wiedzę na temat, w którym sie wypowiada, a może nawet jestem optymistką i to jest tylko 1%  :)) 

     

    1. Ja nie krytykuję himalaistów. Zwracam uwagę na nowe wyzwania i na to, jak niesamowitych rzeczy internetowa gawiedź nie zauważa, a takimi są spacery w otwartym kosmosie. 

      1. Nie, Ty nie krytykujesz, to gawiedź internetowa krytykuje, o to mi chodziło, ale nie dość jasno napisałam. Natomiast Ty "lekko" zasugerowałeś, że może jednak lepiej, aby żądni przygód i wyzwań skierowali swe zainteresowania na kosmos zamiast wspinać sie na ziemskie szczyty. Ja wskazałam na pewien związek, jaki jest między osiągnięciami himalaistów a tym, że udało sie nam oderwać od planety, a więc na to, że to wspinanie przyczyniło się do kosmicznych osiągnięć ludzkości, że to nie jest "albo-albo", tylko raczej były to kolejne stopnie rozwoju. 

        Jednak zgadzam się z Tobą, że obecnie wspinanie się już nie jest szczególnie odkrywcze i w kontekście całego naszego gatunku i cywilizacji, to istotnie teraz są ciekawsze i ważniejsze rzeczy do roboty niż włażenie po raz n-ty na te same góry. Oczywiście nadal wiele tam się odkrywa, nie zawsze chodzi przecież o sam fakt wejścia na szczyt, ale wiele osób wchodzi tam wyłącznie w ramach wyczynu spotrowego, a w ostatnich latach niektóre szczyty to już po prostu miejsce zorganizowanej turystyki ekstremalnej, normalny "produkt turystyczny", nie masowy jak wiele innych, ale jednak po prostu produkt.

        No, a gawiedź internetowa oczywiście "nic" nie rozumie, a dużo mówi i dlatego napisalam, że nie widzę sensu interesowania sie co tam sie w "internetach" wypisuje na ten czy inny temat. Merytorycznie nie ma to żadnego znaczenia, co ludzie tam paplają w mediach społecznościowych, większość tych osób nie ma nic do powiedzenia, ale rozwój internetu pozwala im sie wypowiadać publicznie o wszystkim, ich ignorancja i arogancja są duże, wiedza i umiejetność wnioskowania zwykle żadne. Oczywiście nie każdy kto coś pisze, jest takim "mędrkiem internetowym", niektórych warto słuchać, ale to nieliczni. 

        Ja rozumiem, że jest takie zjawisko społeczne, więc sie do niego odnosisz i starasz sie je jakoś analizować i to jest jak najbardziej słuszne. Natomiast ja ze swej strony jestem dość niechętna tej rzeczonej gawiedzi internetowej i dlatego zajmowanie sie tym, co ona tam wygaduje na jakikolwiek temat uważam za …niekoniecznie potrzebne  :))  No, ale jest faktem, że jest takie zjawisko jak to całe "gadanie w internecie" i to ma wpływ na funkcjonowanie świata. Ostatnio jest juz tak, że niektorzy nie czerpią "wiedzy" już nigdzie poza popularnymi źródłami w sieci. Skutki są wiadome, to z pewnością jest temat do analizy.   

         

        1. Internet to z drugiej strony świetne narzędzie. Można się dzięki niemu dowiedzieć wielu rzeczy, o ile się oczywiście umie być sceptycznym i badawczym wobec pozyskiwanych informacji. Patrzyłem natomiast na tę górską burzę medialną i pomyślałem, że jednak wyrażę swoje zdanie. Może kogoś zachęci do spoglądania w gwiazdy? 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *