Douglas Murray: „Przedziwna śmierć Europy”

 

Są takie książki, które każdy powinien przeczytać. Należy do nich dzisiaj praca brytyjskiego liberała i sekularysty Douglasa Murray’a: „Przedziwna śmierć Europy. Imigracja – tożsamość – islam” (przeł. Tomasz Bieroń, Wydawnictwo Zysk i S-ka Poznań 2017). Obraz jaki wyłania się z książki Murraya, gdyby go przedstawić chronologicznie jest następujący. W XVIII wieku już przewidziano pewne problemy jakie dziś dla nas nastają. W 1795 roku Immanuel Kant mówił, że woli „państwa od powszechnej monarchii, gdyż wraz z powiększaniem się zakresu rządów prawa, coraz bardziej tracimy swoja sile i bezduszny despotyzm po wyplenieniu zalążków dobra ostatecznie się przemieni w anarchie” (s. 233), wypisz wymaluj UE wraz z jej konwencją dublińską (2013), Schengen i euro, które powodują, że „Europa z domu narodów europejskich staje się domem całego świata” (s. 9). 
 

Murraya dziwi naiwność mulikulturalistów, którzy liczyli, że np. Arabowie staną się Europejczykami, choć przecież Europejczycy nie mają możności stania się z dnia na dzień np. Hindusami czy Chińczykami (s. 11). Multikulturalna przygoda zaczyna się w latach 60, jeszcze przed osławionym 1968 rokiem. De Gaulle otwiera Francję na masową imigrację algierską (s. 37). W 1962 roku ustawa Commonwealthu mająca ograniczyć imigracje ma przeciwny efekt, bo nieopacznie zlikwidowano wymóg zagwarantowanej pracy na miejscu (s. 24). Już w 1968 roku w sondażu Gallupa 75% Brytyjczyków uznało że przepisy imigracyjne są za mało restrykcyjne (s. 25), ale rządy wiedziały swoje. Houari Bumedien ostrzegał już w 1974 r. (s. 192), Frits Bolkenstein z VVD w 1991 roku (s. 176), podobnie twórca pojęcia „Leitkultur” Bassam Tibi (s. 137) i Jean Raspail, ale minister ds. azylowych w rządzie Blaira, Barbara Roche żydówka z pochodzenia twierdziła: „UK to kraj imigrantów … samo mówienie o imigracji jest rasistowskie”, nic dziwnego, że od 1997 roku imigracja w UK wymknęła się spod kontroli (s. 30). Wszyscy biali rzucają się w manię przepraszania (nawet Szwecja biczuje się o kolonializm choć nie miała kolonializmu, s. 322), gdy tylko upada ostatnia idea Zachodu „muskularny liberalizm” pozimnowojenny (s. 289). Clinton niemal na kolanach przeprasza czarnych wiele razy (s. 221), Australia Aborygenów, Kanada Indian i Eskimosów; wszyscy są „zmęczeni historią” (Geschichtsmuede) i dręczeni wyrzutami sumienia; tylko Europa Wschodnia zachowuje trzeźwość umysłu. Zachód traci pewność siebie; filozofowie tak mówią by nic nie powiedzieć. Sztuka popada w prostacki dekonstruktywizm (Europa) i pustą ironię (USA, s. 357). Politycy wahają się miedzy równymi metodami asymilacji; do 2005 roku brytyjscy zakochują się we francuskim wzorze laicite, ale potem zamachy we Francji niszczą i te kruche nadzieje (s. 149).Konserwatyści brytyjscy nie zmienili tego trendu obwiniania i masowej imigracji, nie tylko dlatego, że szyki psuły im interwencje w Iraku (2003) i Libii (2011). Sarah Spencer po latach przyznaje: „po prostu wierzyliśmy ze imigranci się zintegrują”, dlatego nie było planu B (s. 83). W 2006 roku premier szwedzki Reinfeld uznaje, że „tylko barbarzyństwo jest szwedzkie, cały rozwój pochodzi z zewnątrz” (s. 325), w 2006 roku muzułmanie atakują i ateistyczną duńską gazetę, i Benedykta XVI, mimo to Europa nie zwiera szyków (s. 193). 

Obecnie w UE pełno rodzimych młodych nie ma pracy, więc imigracja masowa jest bez sensu (s. 70). Imigracja podraza koszty życia, i powoduje że rodzi się jeszcze mniej Europejczyków, imigranci zabierają miejsca w szkołach, obciążają budownictwo (co roku w UK powstaje dla nich jakby miasto wielkości Liverpoolu), biali rodzice wykosztowują się by mieszkać wśród Europejczyków i czasem już nie starcza na planowanie dzieci (s. 55-58). Chlubnym wyjątkiem jest PiS, który daje im 500+ (s. 66). Japonia i Chiny sobie radzą bez masowej imigracji (s. 81). Powstała z myślą o pomocy w laicyzacji muzułmanów we Francji, rada CFCM wyrasta na islamistycznego pośrednika miedzy Francją a zwykłym muzułmaninem (s. 173) i zamiast pomagać laicyzacji żąda kar dla Houllebecqa za krytykę Koranu (s. 191) : https://www.theguardian.com/books/2002/oct/22/islam.religion W roku 2009 w Oslo wszystkie gwałty popełnili niezachodni imigranci (s. 77). Już w 2009 roku Włosi uznali repatriacje za zbyt kosztowne i zaniechali ich (s. 88). Od 2011 roku na wyspę Lampedusa przybywały setki lodzi dziennie. Topielcom dawano żywność, łodzie palono po wyłowieniu. Przybywali głownie biedni, choć raz zawinął elegancki jacht z Syrii (s. 90). Wielu przybyszów widziało, ze obiecana w Libii praca to prostytucja. 

W roku 2013 wchodzi w życie konwencja dublińska (s. 236), która mówi, że kto dotarł do jednego kraju UE, może od razu prosić o azyl. Włosi woleli udać, że nie widzą niektórych tłumów, by o azyl prosili gdzie indziej, stąd problem. W lipcu 2013 Franciszek I odwiedził Lampedusę i potępił globalną obojętność; dostał brawa (s. 92). 3 października 2013 statek z libijskiej Misraty tonie u wybrzeży Lampedusy. Marynarka włoska w ramach operacji Mare Nostrum wyławia odtąd topielców, potem wspomaga ją też Frontex (operacja Tryton), odtąd przemytnicy mogą używać jeszcze gorszych łodzi (s. 93). Na łodziach dzieją się dantejskie sceny. Tunezyjczycy i Syryjczycy wypychają czarnych z najlepszych miejsc na statkach, lub za burtę (s. 95). Tymczasem w lutym 2013 roku w Kopenhadze zamachowiec islamski zaatakował Larsa Hedegaarda, duńskiego redaktora portalu „Dispatch International". 

W maju 2014 roku w Turcji aresztowano 26-letniego Libańczyka, oskarżonego o zamach na życie Larsa Hedegaarda”, jednocześnie kryzys migracyjny przybrał na sile. W całym 2014 roku do Malty i Sycylii przybyło 170 tysięcy imigrantów. Afgańczycy zazdrościli Syryjczykom sympatii Zachodu, choć w Afganistanie wojna trwa przecież dłużej (s. 123), z zazdrości czasem ich topili. By dotrzeć do Grecji wystarczają łodzie plastikowe, a pogrążona w kryzysie Grecja nie daje sobie rady z masą ludzi. W grudniu 2014 roku kapitan z Kamerunu obwinia pastora z Nigerii za sztorm w drodze do Hiszpanii i każe go wyrzucić za burtę (s. 101), ale 31 grudnia 2014 roku Merkel to Niemcom (PEGIDA) wytyka uprzedzenia i chłód (s. 107). Francja nie kontroluje sytuacji ze względu na antyrasistowskie przepisy wynikające z dawnego koszmaru Vichy, że nie można robić statystyk o rasie i wierze (s. 158), „na szczęście” imigranci i tak maja Francję za kraj rasistowski i ją raczej omijają. W listopadzie okazało się, że Turcy wypuścili zamachowca na życie duńskiego dziennikarza: 

„…Premier Danii, Helle Thorning-Schmidt, powiedziała dziennikowi „Politiken”, że zwolnienie podejrzanego o próbę zabójstwa Hedegaarda było „nie do pojęcia”. „To niewiarygodnie niezrozumiałe i niemożliwe do zaakceptowania posunięcie. Nadal czekamy na wyjaśnienie, dlaczego podejrzany nie znajduje się w areszcie w Turcji. Nie powinno być żadnych wątpliwości, że ta sprawa nie jest zamknięta”, dodała premier. Duńska minister sprawiedliwości Mette Fredriksen powiedziała, że 19 października Turcja przyznała się do zwolnienia podejrzanego o zamach na Hedegaarda, jednak nie wyjaśniła dlaczego. Delegacja urzędników duńskich odwiedziła Ankarę celem zweryfikowania pogłosek o tym, że 27-letni Duńczyk pochodzenia libańskiego, aresztowany w Turcji w kwietniu za domniemaną próbę zamachu lutego 2013, został zwolniony. Zamach nie powiódł się, bo zacięła się broń zamachowca. Uciekł on z Danii, jednak zgłoszono, ze został aresztowany na lotnisku w Stambule, gdy próbował wjechać do Turcji używając fałszywego paszportu. „To przerażające – komentuje Lars Hedegaard. – Z tego co zrozumiałem z wypowiedzi minister sprawiedliwości, zwolnienie podejrzanego zostało potwierdzone, jednak nie ma żadnej informacji kiedy, ani dlaczego tak się stało”. Yildiz Akdogan, polityk pochodzenia tureckiego i była posłanka do duńskiego parlamentu z ramienia socjaldemokratów, również jest zmieszana całą sytuacją; uważa, że Turcja źle ją rozegrała. „Nie wierzę, że Dania od razu uzyska odpowiedzi, ale potrafię sobie wyobrazić, że Ameryka zadaje pytania”, powiedziała Akdogan dziennikowi „Berlingske Tidende”. Larsa Hedegaarda w 2011 skazano za używanie „mowy nienawiści”, kiedy w komentarzach na temat muzułmanów użył zdania: „Dziewczynki w rodzinach muzułmańskich są gwałcone przez swoich wujków, kuzynów lub ojców”. Wyrok został skasowany przez Sąd Najwyższy w 2012 roku… (https://euroislam.pl/niedoszly-zabojca-krytyka-islamu-uwolniony-w-turcji/ ). 

W 2015 roku ujawnia się pycha rządzących, którzy sądzą że panują nad sytuacją. W 2015 roku Theresa May obiecuje pomoc dla Azji i Afryki, nie zważając na to, że to także oznacza więcej pieniędzy dla przemytników ludzi i wzrost imigracji (s. 80). 15 marca 2015 Orban krytykuje narody Europy Zachodniej „uśpione obfitością” (s. 299). Latem 2015 roku granice wracają. W tym czasie włoska działaczka ruchu bez granic nie zgłasza na policję, że grupa Sudańczyków ją zgwałciła (s. 259), gdy potem to jednak zrobi wiele NGOsów okrzyknie ją „mściwą”. 

W lipcu 2015 Merkel doprowadza palestyńską dziewczynkę do płaczu tłumacząc, że „polityka jest twarda”, potem puszczają jej hamulce i zmieni zdanie otwierając się na imigrację. W lipcu rząd Węgier buduje płot przy granicy serbskiej, zaraz potem przy chorwackiej. Wszyscy potępiają Węgrów, ale wkrótce ich będą naśladować. 25 sierpnia na Twitterze urząd migracyjny RFN ogłasza, że już nie egzekwuje wobec obywateli Syrii procedur dublińskich (s. 109), Niemcy zapominają dodać, że ich granice nie są z gumy. Merkel zapewnia: „wir schaffen das” jakby na wzór "we can do it" Obamy. Z 400 tys imigrantów sunących przez Węgry tylko połowa stara się o azyl w tym kraju, reszta chce do RFN. W Grecji kompletny chaos – burmistrzowie Lesbos i Samos nie współpracują w sprawie migracji (s. 113); Syryjczycy rzucają w nich kamieniami, a inni próbują powstrzymać kolegów. W sierpniu 2015 roku Bułgaria zamyka granicę z Turcją. 

We wrześniu 2015 roku idealizm i pycha sięgają bruku. Austria przywraca kontrolę na granicy z Węgrami, RFN – na granicy z Austrią; 13 września minister de Maziere oświadcza, że kontrola będzie przywrócona; ministrowie niemieccy są wyraźnie przerażeni tym co wyprawia kanclerz (s. 239). Także we wrześniu 2015 roku Merkel prosi Zuckerberga o zwalczanie komentarzy anty-imigracyjnych na Facebooku, co wywołuje skandal, a władze węgierskie oświadczają, że nie dają sobie rady z napływem migrantów (próbują zniechęcić ich nie pozwalając na odjazd pociągami do Niemiec – s. 238). W połowie września Budapeszt wprowadza stan wyjątkowy i zamyka granicę z Austrią, ta zaś buduje płot na granicy ze Słowenią. Na pytania lewicowych mediów czym się ten płot różni od węgierskiego, padają żałosne odpowiedzi typu: „ten płot to drzwi z przedłużonymi bokami”. We wrześniu także policja z Turyngii nakazuje rodzicom nie wypuszczać skąpo ubranych córek na dwór, a Merkel poucza pewną mieszkankę Berna w Szwajcarii o Biblii i współczuciu, niemieckie lewackie media wyją z zachwytu. Rouhani w Iranie wytyka ambasadorowi Wegier zle radzenie sobie z migracją (s. 410), a UE zachęca Macedonię do zamknięcia granicy z Grecją, co Macedonia czyni, praktycznie wyautowując Grecję z Schengen. Napływ zostaje zatrzymany, ale problem trwa dalej. W październiku 2015 roku wzburzeni imigranckimi gwałtami Szwedzi podpalają domy azylowe; odtąd rząd będzie ukrywał ich lokalizację (s. 329). Okazuje się, że około 80% szwedzkich policjantów chce rzucić robotę. W Kassel burmistrz dzielnicy oświadcza wzburzonym Hesom, że jeśli nie akceptują unijnej polityki imigracyjnej, mogą wyjechać z RFN (s. 413), a w Szwecji Ingrid Lomfors przekonuje, że imigracja to nic nowego, że każdy jest migrantem i że nie ma czegoś takiego jak szwedzka kultura (s. 166) Tymczasem Orban krytykuje Sorosa za naciski na jego rząd i na Brukselę. 

Dnia 13 listopada 2015 wydarza się tragedia w paryskim klubie Bataclan. Zapytana paryżanka oświadcza dziennikarzom, że sprawa staje się poważna, bo „te zamachy dotknęły wszystkich paryżan, a wcześniej ginęli tylko Żydzi, dziennikarze albo karykaturzyści" (s. 253) Szwedzka wiceminister Aka Romson z Partii Zielonych ogłasza zamkniecie granicy i płacze (s. 244). Dwa tygodnie po masakrze w Bataclan premier Francji Manuel Valls ogłasza, że Republika Francuska przyjmie najwyżej 30 tysięcy uchodźców, czy też „uchodźców”, i krytykuje Merkel: „to nie Francja powiedziała: „przyjeżdżajcie”…”. W grudniu New York Times opisuje norweski kurs postępowania z kobietami dla imigrantów, i ich odpowiedzi, gdy zdumieni dowiadują się, że nie wolno kobiet gwałcić i napastować jeśli się ma ochotę, jak np. w Etiopii. W styczniu 2016 roku komisarz Timmermans przyznaje, że większość fali ludzkiej z 2014 i 2015 roku to imigranci ekonomiczni, a nie uchodźcy. W maju 2016 roku Robert Fico ogłasza: „Na Słowacji nie ma miejsca dla islamu … nie chcemy by charakter naszego kraju się zmienił”. Latem 2016 roku UE płaci Turcji 6 mld by turecka flota zablokowała migrację. Politycy niemieccy kłamią potem, że problem ustąpił sam (s. 374). Schauble apeluje o stworzenie „niemieckiego islamu” (s. 203). Właściciel basenu w Niemczech chwali się, że syryjski ratownik trzyma w ryzach rodaków, choć powinien był zastanowić się, czemu słuchają tylko rodaka. Także latem 2016 roku zamachowiec kłuje nożem pasażerów w pociągu w Bawarii, a posłanka Partii Zielonych, zamiast martwić się ofiarami, punktuje Polizei za to, że zamachowca zabili, zamiast zranić W lipcu 2016 w UK proimigranckie opinie przejawiało wg badań Ipsos tylko 36% ankietowanych, a był najbardziej proimigrancki wynik w UE (s. 361). We wrześniu 2016 roku Merkel dla dobra wyborów i szans CDU w nich, przyznaje i kaja się, iż „wir schaffen das”, było „nieprzemyślanym pustym frazesem” (s. 377). 

„Trzeba było zamachów by znudzona historią i dobrobytem Europa sobie przypomniała w co wierzy (s. 416). Jednak do rozwiązania problemu daleko; w demokracji odpowiedzialność jest bowiem zbyt rozrzedzona (s. 390). Australijczycy już wiedzą, że lepiej zadbać o topielców poza krajem, ale UE choć wie, że np. Jordania mogłaby być naszym Nauru czy Manus, nadal nie ma pomysłu co dalej (s. 387), poza płaceniem haraczu Turkom, który dość wybiórczo pilnują szlaków migracji.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. " … wyjątkiem jest PiS, który daje im 500+ (s. 66)" – wyjatkiem jest SLD i PO, ktore sie nie zorientowały ze 500+ jest na zachodzie do dawna. Niezaleznie od dochodu, nie trzeba nawet składac  podania, i  na kazde dziecko, pierwsze tez. PO dopiero teraz doczytało sie o tym, a SLD cały  czas jeszcze nie wie. 

    1. Znaczy socjały czyli pieniadze rozdawane bez pracy (500+) są dobre? Moim zdaniem są demoralizujace, uczą postaw roszczeniowych. Moralna rzeczą jest poczucie obowiazku zarabiania pracą na swoje utrzymanie. Po drugie skoro Zachod rozdaje socjaly to w kontekscie imigracji strzela sobie w stopę tworzac zachetę do sprowadzania sie tam ludności spoza Europy. Moze tu jest klucz do rozwiazania problemu?

      1. Nie, ale tak sie panstwa na zachodzie umowily. Kazdy dostaje bezwarunkową kase na dzieci (ale do lat 18). Nie ma tak ze 23 letnie (tzw. uczące) byki dostają kase przez rodzicow. Kazdy ma predzej czy pozniej dzieci ktore kosztują wiec nikt nie jest poszkodowany. To jest jak obnizenie podatku. Panstwo po prostu mniej zabiera tym ktorzy maja dzieci w wieku lat 0-18. 500 zl to jest sporo jak na polskie warunki, w porownaniu z innymi panstwami powinno byc 300+. Wiec mozna spokojnie zmienic na 400+ od pierwszego  dziecka, i bezwarunkowo. Jesli tego nie zrobisz to przygotuj sie nie na 4-8 lat PiSu. To nie jest zaden socjal. Socjal dostaje sie osobno, jak ktos lezy ponizej minimum socjalnego. 

        A murzyni czy Araby z Afryki i tak bedą walic do Europy, bo sie mnoza jak kroliki i chcą  sobie byt polepszyc. 

  2. Murraya dziwi naiwność mulikulturalistów, którzy liczyli, że np. Arabowie staną się Europejczykami, choć przecież Europejczycy nie mają możności stania się z dnia na dzień np. Hindusami czy Chińczykami

     A jacy europejczycy mają szansę stać się np angielskim monarchą z dnia na dzień albo dla ułatwienia w dłuższym terminie? Pan Murray zna odpowiedź na to pytanie?

  3. Mógłbym napisać dziesiątki tego rodzaju książek, gdyż nie ma nic prostszego niż wytykanie problemów, wad, nieszczęść itd. Można w ten sposób pisać na dowolny temat, pewnie z 200 stron bym złożył na temat lokatorów w moim bloku. Już w XVII wieku przewidziano problemy jakie dziś nastają? Nic nie przewidziano, bo nawet zjawisko emigracji wygląda zupełnie inaczej niż to wyobrażano sobie dawniej, nie wspominając już o tym, że nie przewidziano wieloletniego pokoju w Europie i powszechnego dobrobytu, bo na tle XVIII wieku to, co ma miejsce obecnie w Europie jest niewyobrażalnym dobrobytem. 

     

    Kolejna pozycja, która na siłę dorabia teorię po fakcie a do tego wszystkiego cuchnie nacjonalizmem. 
     

  4. Zwolennicy  multikulti błędnie zakładają, że otwarcie na masową imigrację z krajów muzułmańskich rozbije państwa narodowe i stworzy Stany Zjednoczone Europy. Jest to błędne założenie ponieważ w USA, odsetek muzułmanów w społeczeństwie jest bardzo mały i nie przekracza jednego procenta pomimo wzmożone imigracji w ostatnich latach. USA zostały zbudowane przez imigrantów z Europy a mniejszość latynoska i Afroamerykanie wyznają zwykle podobną religię jak Europejczycy a to zmniejsza napięcia w państwie. Muzułmanie gorzej się integrują ponieważ dla nich najważniejsza jest religia a państwo jest drugorzędne, dlatego Syryjczyk który wyemigruje do Niemiec najpierw będzie muzułmaninem a dopiero w dalszej kolejności będzie Niemcem – ta sama zasada będzie dotyczyła jego wnuków którzy też będą utożsamiali się bardziej z islamem niż z krajem w którym mieszkają. To własnie odróżnia imigrantów z krajów muzułmańskich od imigrantów z Ukrainy którzy z każdym pokoleniem będą tracić związek z Ukrainą i z czasem będą bardziej utożsamiać się z Polską niż z Ukrainą. 

    1. Takie można odnieść wrażenie. Nie da się utworzyć człowieka europejskiego, obywatela Unii Europejskiej, bo jest za silna identyfikacja z krajami. Ludzie są bardziej Hiszpanami, Niemcami, Polakami niż obywatelami europejskimi. Jeżeli sprawadzi się do EU dużo ludzi, którzy nie identyfikują się z państwami europejskimi, to możliwe będzie stworzenie obywatela europejskiego. Trochę jak z USA. Stany udało się stworzyć, bo utworzyła je ludność napływowa. NIe Indianie, ale imigranci, którzy zupełnie nie identyfikowali się z Dakotą, Lakotą, Navajo itd.

      1. W mojej ocenie, w Europie nie powstaną drugie Stany Zjednoczone ale drugi Liban czyli terytorium targane konfliktami z powodu różnic religijnych.

  5. Rozsadna polityka bogatych panstw  wlacznie z EU jest pomoc ubogim panstwom Afryki i Azji  aby same podniosly sie i dorownaly Europie.  Masowa imigracja do Europy   niszczy mozliwosc podniesienia dobrobytu ubogich panstw poniewaz opuszczaja je najbardziej enericzni ludzie zmniejszajac  szanse na poprawe sytuacji w ich krajach. Masowa  imigracja  nie sluzy interesom Europy ani krajow biednych . Po drugiej wojnie swiatowej ani Niemcy ani HJaponczycy nie opuszczali swoich krajow lecz uzyli pomoc  Ameryki i odbudowali zniszczene kraje ktore przegraly wojne i byly 

    bardzo zniszczone.  Ta sama metoda pomocy moze byc zastosowana obecnie wobec ubogich panstw swiata. 

    Roznica polega na tym ze zarowno Japonczycy jak i Niemcy wiedzieli jak odbudowac swoje kraje. Mieli tradyje w nauce i trechnologii. Afryka i Azja (z wyjatkiem Japonii i Poludniowej Koreii) takich tradycji nie ma.   

     

     

    1. Plan Marshala dla Sudanu czy innego kraju Afryki z ludnoscią o mentalnosci plemiennej, z konfliktami, wojnami? Juz to widzę. Oczywiscie pieniadze wezmą i "spożytkują". Europejczycy juz byli w Afryce. Chyba wystarczy.

  6. Tak sprawy widzi normalny człowiek, bez jakichś ideologicznych filtórw na mózgu, kompleksów, nie będący sprzedajnym politykiem.  Oczywiść lewactwo musi być tym podrażnione i będzie rzucać wyzwiskami, bzdetami o mowie nienawiści i straszyć nacjonalizmem. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *