Dzień po wyborach, Dzień Nauczyciela

Wybraliśmy. My, naród, wybraliśmy zgodnie z naszym kolektywnym poczuciem tego, co słuszne, co właściwe. Obudziliśmy się po tych wyborach w dniu Edukacji Narodowej lub jak kto woli w Dniu Nauczyciela. Obudziliśmy się, żeby spojrzeć w oczy prawdzie. Taką mamy Rzeczpospolitą, jakie było młodzieży chowanie. Te wyniki mówią wiele o naszej edukacji narodowej, o efektach edukacyjnego systemu (a może raczej kolejnych systemów edukacyjnych) i o końcowych wynikach wysiłków pokoleń nauczycieli. Mamy demokrację, mamy wolne wybory, mamy wyborców ukształtowanych przez dom, przedszkole, Kościół, szkołę i media. Mamy to, co stworzyliśmy.

 

 

Tak, ja wiem, wielu chciałoby wybrać sobie inny naród, niektórzy nawet wybierają sobie inny naród, wyjeżdżając może nie tyle za chlebem, co od tego, co sobie stworzyliśmy, jeszcze inni wybierają emigrację wewnętrzną.


Nie warto rozdrapywać ran, szukać winnych ani udawać, że nie mieliśmy z tym nic wspólnego. W dniu edukacji narodowej być może warto postawić pytanie, jak kształcić obywateli? Nie, nie wychowywać, mieliśmy zbyt wielu wychowawców, tych wychowujących socjalistycznego człowieka i tych wychowujących Polaka-katolika. Wychowanie obywatelskie nieodmiennie ziało hipokryzją, irytującym pedagogicznym smrodkiem, przekłamywaną historią, polityczną manipulacją. Powtarzając za księdzem Tischnerem mówię, że mając do wyboru wychowawcę i nauczyciela, zawsze wybieram nauczyciela. Wychowanie obywatelskie to nieodmiennie ideologiczna indoktrynacja. To wyraz potrzeby rządzących, żeby rządzić ludźmi dobrze wychowanymi.


Kształcenie obywateli ma inny cel. Ten cel to zainteresowanie nauką, sztuka parlamentarnej dyskusji, sceptycyzm i elementarny szacunek dla drugiego człowieka. W tym właśnie porządku, bo dziecko, które nie będzie od przedszkola zafascynowane nauką, cudami natury, samodzielnym badaniem otaczającego świata, może mieć kłopoty z nauczeniem się parlamentarnej dyskusji, precyzyjnym ustalaniem o czym rozmawiamy i co chcemy uzgodnić, sceptycyzmem, otwartym stawianiem pytań i wyjaśnianiem wątpliwości, a wreszcie okazywaniem szacunku dla drugiego człowieka nie przez potulność, lizusostwo i ślepą wiarę, a w partnerstwie i umiejętności współdziałania.  


Emancypacja kobiet była zakwestionowaniem tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny. Autorytarny model rodziny rzutował na autorytarny model państwa, przekładał się na autorytarny charakter szkoły i przedsiębiorstwa. Podwładny nie ma stawiać pytań, ma wykonywać polecenia, dziecko nie musi rozumieć, ma się nauczyć zadanego matriału. Obywatela wychowuje się, by biegał do kościoła i na patriotyczne marsze, nie musi myśleć, nawet nie powinien. Obywatel ma płodzić dzieci i wysyłać donosy do władz na nie dość dobrze wychowanych obywateli.


Tradycyjna rodzina, tradycyjna szkoła, tradycyjne państwo z wodzem, który poprowadzi naród ku lepszej przyszłości. W kampanii wyborczej słowo rodzina odmieniane było przez wszystkie przypadki. Powtarzali je politycy PiS i katoliccy aktywiści, biskupi oraz szeregowi kapłani. Trudno było o wątpliwości jaką rodzinę i jakie państwo proponują wyborcom. Pan głową domu, pani do kuchni, dzieci chronić przed kontaktem ze światem i stymulacją intelektualną. Zaledwie na dwa dni przed swoją niespodziewaną śmiercią, Jan Szyszko  wieloletni polityk Prawa i Sprawiedliwości wywołał medialną burzę swoją wypowiedzią w ramach kampanii wyborczej.


Jak informowała „Gazeta Wyborcza”, szóstego października, podczas debaty przedwyborczej w Pruszkowie Jan Szyszko mówił:

„Żłobki i przedszkola to sprawy chwilowe, spuścizna po poprzednim systemie komunistycznym, no i po Platformie Obywatelskiej. Sposób na zachęcenie kobiet do zachodzenia w ciążę? Budować zdrową rodzinę, gdzie mąż zarabia odpowiednią pensję".

Ten głos wybitnego przedstawiciela zwycięskiej koalicji przeciwstawiającej się zwalczaniu przemocy domowej, oświacie reprodukcyjnej i wszelkiej oświacie za wyjątkiem pobożnej indoktrynacji. Nagła śmierć autora tych słow zmienia je w testament. Ten wybitny przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości powiedział więcej i znacznie wyraźniej:

„O ile ma trwać naród, dzietność musi wzrosnąć do 2,5. To jest konieczność, podstawowy obowiązek państwa. I tu mamy dwie koncepcje. Jedna: żeby budować żłobki i przedszkola. Ale druga alternatywa jest taka, żeby budować zdrową rodzinę, która ma możliwość wychowania trójki czy czwórki dzieci przy odpowiedniej pensji męża. To chyba jedyne wyjście w tym całym układzie. A nie budowanie żłobków i przedszkoli, kiedy kobieta pracuje, mąż pracuje, oboje mają niską pensję. To jest jakiś obłęd zupełny! Przecież to jest jasne!”

Jak powiedział Marek Borowski, usłyszeliśmy to, co myśli wielu polityków tej partii, że kobieta jest do garów i do dzieci. Ja powiedziałbym więcej, to jest centralne przesłanie zwycięskiej koalicji i wspierającego tę koalicję Kościoła katolickiego. Nie wiem, czy rozumieją co mówią, ale z pewnością się tego nie wstydzą. Ważniejsze jest pytanie, co z tego rozumieją ludzie, co rozumieją kobiety, co rozumieją ci mężczyźni, którzy rozumieją już ideę rodziny opartej nie na dominacji, a na partnerstwie? Nie ma szans na szacunek dla drugiego człowieka bez partnerskich relacji w rodzinie. Tak, to prawda, że model rodziny jest sprawą kluczową w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, jednak nie ten model rodziny, który proponują politycy Prawa i Sprawiedliwości.


Nagła śmierć Jana Szyszki wywołała natychmiast znamienną reakcję doktora Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział :

„Majestat śmierci nie pozwala mi dzisiaj o tym mówić, ale trzeba będzie o tym powiedzieć, bo to nie był przypadek, że akurat dzisiaj, że akurat teraz.”

W dzień później ten sam autorytet zwycięskiej partii wyjaśniał, że miał tylko na myśli „ogromne zaangażowanie profesora Jana Szyszki”, że Szyszko „walczył także w obronie tych najbardziej fundamentalnych wartości, których bronimy, związanych z wiarą i rodziną”. Kaczyński dodał również (dla tych, którzy mogliby pomyśleć, że może myślał to, co dzień wcześniej powiedział):

„Był oczywiście także przedmiotem ataku, ale miał pod tym względem naprawdę bardzo duże doświadczenie; był atakowany zawsze, kiedy był jakoś wyeksponowany i tutaj to nie sądzę, żeby miało to jakiś związek z jego śmiercią.”

Wybory mamy za sobą. Vox populi, vox Dei, a przy złej oświacie zgoła odwrotnie. Wszystkim prawdziwym nauczycielom, a w szczególności wszystkim wiedzącym, co robią, pracownikom żłobków i przedszkoli, składam tu najserdeczniejsze życzenia, z cichą nadzieją, że mający na uwadze wartość kształcenia obywateli zaczną ich wreszcie doceniać, rozumiejąc, że takie są Rzeczpospolite jakie obywateli od dziecka kształcenie.

 

Artykuł pochodzi z portalu Listy z naszego sadu

O autorze wpisu:

O Andrzeju Koraszewski, jednym z najwybitniejszych polskich racjonalistów, można by napisać całą książkę. Polecamy zatem wpis o nim i jego przyjaciołach z portalu Andrzeja - "Listy z naszego sadu". Oto on: http://www.listyznaszegosadu.pl/autorzy

  1. Nie wybralismy co sluszne tylko co racjonalne. Emeryci obietnice 13/14 dodatku, a rodziny z dziecmi obietnice rozszerzonego dodatku na dzieci. To wystarczylo na te dodatkowe 13% dla pisu, mimo paskudztwa samego pisu. Pozostale partie cudowaly z wyliczeniami, temu dac  a temu zabrac, przekaz pisu byl jasny. Inni tylko w defensywie i kuriozalne zawiklane propozycje. Jak ktos ma dziecko to racjonalne jest 12×500 zl wiecej rocznie niz banas i klamliwa tvpis.

     

      1. Wg mnie tak. pis wprowadza socjademokratyczny dodatek na dziecko, bez kryterium dochodowego, bez zagladania czy malzenstwo, czy nie. To w ten sposob partie socjaldemokratyczne rzadzily na zachodzi czasami 4-5 kadencji! A co Platforma? "nic co dane nie bedzie zabrane" – jaka defensywna postawa = chetnie bysmy zabrali, ale niech wam bedzie, sld-razem – zamozni nie dostana na dziecko, lewica chciala karac dzieci za rodzicow!

        Zandberg taki cwaniak, czyzby nie czytal programu dunskich socjaldemokratow? A Czarzasty zatrzymal sie w komunie. Kaczynski musial zrobic ten ruch, dlatego jest zawiedziony ze tylko 43%

        Bedzie placil, jak tego nie zrobi to przegra. 

        1. Powtarzam, w programie PO nie ma nic o kryterium dochodowym, a mimo wszystko wyborcy wybrali PIS więc to nie o 500+ chodzi, bo gdyby ludzie woleli 500+ + NIE tvpis, to wybraliby PO.

          1. Jakby nie bylo kaczor musi placic, PO mialo niefortunne haslo "nic co dane nie zostanie zabrane", A Lubnauer wymyslala skomplikowane algorytmy wymagajace studiow doktoranckich aby obliczyc dodatek.

            Ciekawe jak kaczor to zalatwi, pozyczy w banku JP Morgan?, podniesie podatki? odbierze klerowi, czy mniej na militarne zabawki amerykansko/izraelskie. Albo dopusci do tego zeby inflacja zeżarła. 

          2. Moim zdaniem PO miało bardzo dobre hasło.  Gdyby nanieść katolicką mapę kraju na mapę ostatnich wyborów, to można dojść do wniosku, że idealnie się obie mapy nakładają, wyborcy głosowali ideałami a nie portfelami, mówi o tym prof. Janusz Czapiński ostatnio w audycji w tok fm, zachęcam do wysłuchania nagrania.

          3. Katolicka mapa kraju byla taka sama 4 lata temu. kaczynski nie mial wyjscia, musial zaproponowac pelne 500+, nawet jak by nie chcial. Rozne profesory sie wymadrzaja  nt. dlaczego mielismy taki wspanialy program a na nas nie glosowali. I wtedy w ich glowach rodza sie teorie "przegralismy bo internet, bo ruskie, bo zydzi, bo anty-zydzi, bo tvpis, bo Polacy maja kompleksy itp"

          4. Być może ma Pan racje, ale niestety ale Pana teoria o tym, że wszyscy polecieli na 500+ jest tak samo udawadnialna, jak teorie owych profesorów.

        2. Kaczyński niczego nie daje i nigdy nic nie dał, a po prostu podnosi najnizsza, która spłyca milionom emerytom emerytury, a pracownikom mającym wyższe wynagrodzenie place, które w niektórych przypadkach stają się najniższą! Poza tym podnoszenie najniższej daje ogromne wpływy do budżetu w postaci podatku, ZUS i innych świadczeń na rzecz państwa! Ogałaca też przedsiębiorców, którzy muszą wypłacić więcej plus to co jeszcze dochodzi że strony przedsiębiorstw, czyli składki ZUS PPK etc( wszystko to co przy wynagrodzeniu jest dzielona część pracownika i część przedsiębiorcy!) Nie należy zapomnieć, że jeszcze doszły PPK, w których też uczestniczą przedsiębiorcy. Nie zapomnijmy też o zwiększonej stawach Funduszu celowego na czas bezrobocia, który płaci firma! Powodzenia w rozumieniu! Strata 500+ do najniższej i ceny to tak w wielkim skrócie! 

  2. Innymi słowy bzdurą jest iż autor nie chce w szkole wychowania tylko nauczycieli, bo czym innym jest mówienie dzieciom który model rodziny (z głową rodziny w formie mężczyzny, czy partnerski) jest lepszy? Domyślam się, że autor chciałby aby na lekcjach edukacji seksualnej uczono, że seks jest dobry. I czym by się to różniło od dzisiejszej katolickiej indoktrynacji, podczas której uczy się dzieci, że seks jest zły? Autor chce po prostu zamienić czyjąś indoktrynacje na własną.

  3. Obawiam się, że uczone interpretacje pana Tomasza mogą być konsekwencją otrzymania wychowania zamiast ksztalcenia. Swego czasu ksiądz Tischner wyjaśniał czym się to rożni. Kształcąc uczymy umiejętności, na przykład umiejętności badania temperatury, albo zanieczysczenia wody lub jak co działa w mechanice (sam nie wiem czym się to może różnić od indoktrynacji). Wśród umiejętności są również rzeczy z pogranicza sztuki, na przykład sztuka ustalania, o czym chcemy rozmawiać. (To bardzo skomplikowane, więc nie będę sie wdawał w techniczne szczegóły). Czym jest lepszy model partnerski rodziny od tradycyjnego, patriarchalnego? Tu już wchodzi etyka, która może być mylona z indoktrynacją. W partnerskim modelu zakłada się, hm, partnerstwo, a więc umiejetność słuchania, rozmawiania, wzajemnego poszanowania, chodzi tu o relacje kobieta-mężczyzna i dzieci-dorośli. Pan Tomasz nie jest w stanie tego pojąć, więc myli mu się wszystko z indoktrynacją i z rozpaczy krzyczy – bzdura. Oczywiście kwalifikacja lepszy/gorszy wymaga podania kryteriów. Jeśli mąż lubi pokrzykiwać na żonę i bić dzieci model tradycyjny rodziny jest lepszy. Rozumiem, panie Tomaszu, że podożył pan to kryterium.  A jeśli idzei o seks, to wolę w to nie wnikać, to bardzo brzydka zabawa, a jak sie nie wie czym sie to czasem kończy, to również groźna, bo różne rzeczy z tego wynikają.                      

    1. Etyka, rozumiana jako mówienie innym co jest dobre a co złe, to zawsze jest indoktrynacja. Czym bowiem różni się katecheta mówiący, że związek o charakterze partnerskim jest zły od "świeckiego" wychowawcy mówiącego, że związek o charakterze partnerskim jest dobry? Dlaczego w pierwszym przypadku mamy do czynienia z indoktrynacją a w drugim nie?

      Moim zdaniem, w szkole powinno się uczyć matematyki, fizyki, geografii itd., można też uczyć, że istnieje orientacja homoseksualna, heteroseksualna, że istnieje seks taki, taki i taki itd., natomiast człowiek sam powinien zdecydować czy uważa, że seks jest dobry czy zły, czy uważa, że należy osoby homoseksualne szanować czy nie. Szkoła powinna uczyć faktów a nie mówić, który pogląd dzieci powinny uważać za lepszy, a który za gorszy.

    2. "Kształcenie obywateli ma inny cel. Ten cel to zainteresowanie nauką, sztuka parlamentarnej dyskusji, sceptycyzm i elementarny szacunek dla drugiego człowieka. W tym właśnie porządku, bo dziecko, które nie będzie od przedszkola zafascynowane nauką, cudami natury, samodzielnym badaniem otaczającego świata, może mieć kłopoty z nauczeniem się parlamentarnej dyskusji, precyzyjnym ustalaniem o czym rozmawiamy i co chcemy uzgodnić, sceptycyzmem, otwartym stawianiem pytań i wyjaśnianiem wątpliwości, a wreszcie okazywaniem szacunku dla drugiego człowieka nie przez potulność, lizusostwo i ślepą wiarę, a w partnerstwie i umiejętności współdziałania."

      .

      W którym państwie realizowany jest taki model edukacji obywatelskiej i jak przekłada się on (tamże) na polityczne wybory? 

        1. Jakie młodzieży chowanie, takie i państwo. Jak więc wyjaśni Pan fakt, że Korea Poludniowa wstrząsana jest skandalami korupcyjnymi?

          .

          https://en.wikipedia.org/wiki/Corruption_in_South_Korea

          .

          "As a result of such scandals, coupled with other incidents, such as the Sewol disaster, a 2015 report released by the Organization for Economic Cooperation and Development (OECD) showed that "[a]lmost 70 percent of South Koreans distrust their government, while less than 30 percent of them are confident in the nation's judicial system." This rate is significantly lower than the OECD average, which was 41.8 percent. Despite South Korea's low public confidence rate in 2015, it was at least a step up from the rate in 2007 by 10 percentage points."

          .

          Podkreślenie moje.

          .

          http://www.polska-azja.pl/n-matiaszczyk-kultura-korupcji-w-korei-poludniowej/

          .

          Przecież ludzie, którzy przeszli w Korei proces nowczesnej edukacji szkolnej, korzystają nie tylko z biernego, ale i czynnego prawa wyborczego. 

          1.  

            "Zjawisko korupcji w różnych państwach świata bada międzynarodowa organizacja Transparency International. Co roku publikuje ona zestawienie oceniające kraje w skali od 0 do 100, przy czym 0 oznacza największe skorumpowanie, a 100 najmniejsze. W 2017 roku Korea Południowa zajęła 56 miejsce na 180 państw.[7] Wyprzedzają ją takie państwa jak Rwanda czy Botswana. Jeśli wziąć pod uwagę tylko kraje należące do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), to Korea Południowa wypada jeszcze gorzej – na 36 państw zajmuje miejsce 30."

            .

            (Z artykułu linkowanego powyżej)

  4. Źle pan rozumuje, ale to pana problem, a nie mój. Ignorancja jest cudowna, jeśli stymuluje do poszukiwania wiedzy. Dla wielu służy jako przedmiot dumy i okazja do mądrzenia się bez próby zapoznania się z tym o czym się wypowiadają. Mógłbym polecić książkę Marii Ossowskiej "Normy moralne", ale po co. Nie wygląda pan komentator na zainteresowanego dowiadywaniem się o czym mówi.     

    1. Jeśli ja widzę, że mój rozmówca nie zrozumiał mnie, to staram mu się wytłumaczyć co dokładnie miałem na myśli zamiast mówić "Źle pan rozumuje, ale to pana problem, a nie mój.". No ale najwyraźniej takie Pana "standardy" dyskusji. Pozdrawiam

  5. "Emancypacja kobiet" "zakwestionowanie tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny", "Autorytarnego modelu rodziny" "autorytarnego modelu państwa" "autorytarnego charakteru szkoły i przedsiębiorstwa.", "Żłobki i przedszkola"

    jak to wszystko pięknie brzmi…. rozwój, postęp, równość, samo dobro

    tylko naród wymiera …. bo te wyemancypowane, uwolnione od patriarchatu… nie chcą dzieci rodzić

    1. Na insta trzeba dobrze wyglądać jak chce się zdobyć dużo lajków, a ciąża temu nie służy 😉

      Ale co w tym złego? Od kiedy celem człowieka musi być niewymierający naród?

  6. Tomasz – etyka to nie katechizm, to nauka o sądach i normach moralnych, więc jeśli obywatel nie wie o czym mówi, to niech się najpierw dowie. Interent jest nieszczęściem ludzkości, bo zachęca ignorantów do opowiadania całemu światu o swojej ukochanej niechęci do zdobywanie wiedzy. Dyskutuje się z ludźmi mającymi zielone pojęcie o dyskusji.      

    "myślący" pańska opinia, że wyemancypowane kobiety nie chcą rodzić dzieci jest z księżyca. Wyemanjcypowane kobiety chcą rodzić dzieci kiedy chcą, a nie kiedy muszą.  Wyemancypowane kobiety chcą rodzić dzieci do życia, a nie do szybkiej śmierci z głodu i chorób. Wyemancypowane kobiety nie bardzo tęsknią do "myślących" mężów, chcą mieć prawdziwych partnerów, dzielących obowiązki i chcą mieć prawo do zajmowania się innymi sprawami niż tylko kuchnia i dom.  W cywilizowanych społeczeństwach demografia stabilizuje się, a kiedy ludzie mają nadzieję na porządne życie decyduja się na nieco więcej dzieci.  Jest tu jednak pewien kłopot, bo dziś kobiety zdobywają coraz lepsze wykształcenie, dziewczynki radza sobie w szkołach znacznie lepiej niż chłopcy, Kobiety już zdobywaja więcej doktoratów niż mężczyźni, więc nie można wykluczyć, że tęskota do niewyemancypowanych kobiet będzie rosła.        

    1. Jak Pan już zrezygnuje z obrażania mnie jakim to jestem ignorantem i zacznie Pan mieć chęć do dyskusji o konkretach, to proszę napisać, ja na Pana zaczepki nie zamierzam odpowiadać, spływa po mnie to za jakiego ignoranta i głupka mnie Pan ma, więc szkoda Pana klawiatury na obrażanie.

    2. kolejne piękne słowa, ale tylko słowa; fakty są takie, że wymiera /a nie stabilizuje się/ "cywilizacja białego człowieka", który w te piękne słowa wierzy…

      a kłopotów jest o wiele wiele więcej i ważniejszych, niż to, że "dziewczynki radza sobie w szkołach znacznie lepiej niż chłopcy", bo …. zawsze tak było

      nadmierne "równouprawnienie" i nadmierna "emancypacja" ergo będąca już neokomunistycznym zacieraniem naturalnych różnic płciowych nie sprawdza się po prostu bo przeczy naturze; wszystko co powoduje niechęć do dobrowolnego rozmnażania się jest zaprzeczeniem natury ; a najbardziej niebezpieczną tu indoktrynacją jest żeby wyłącznie chcieć "rodzić dzieci do życia, a nie do szybkiej śmierci z głodu i chorób" – argument w naszej cywilizacji kompletnie szalony, zakłamany, wręcz zbrodniczy – w naszej cywilizacji żadne praktycznie dziecko nie może się urodzić do szybkiej śmierci z głodu i chorób – a co najważniejsze: najwięcej dzieci na świecie rodzi się właśnie tam gdzie jest największe ryzyko "szybkiej śmierci z głodu i chorób" – widać kolejne prawo natury, które neokomuniści chcą zmienić pod pozorem szczytnych haseł 

      1. "wszystko co powoduje niechęć do dobrowolnego rozmnażania się jest zaprzeczeniem natury"

        Znaczy, że prawo zakazujące związków poligamicznych przeczy naturze jako, że z natury człowiek jest monogamiczny, a kultura piętnująca zdrady tym bardziej przeczy naturze?

        1. nie ma większego związku między tymi zagadnieniami – a jeśli już to wprost przeciwny: prawo wzmacniające monogamiczny związek dla dobra rodzących się dzieci nie zniechęca do rodzicielstwa a wręcz przeciwnie, zachęca; ​

          niestety ktoś bardzo tu lubi obracać kota ogonem i wmawiając innym rodzicielstwo dwócj płci mają na myśli zapładnianie przez jedną z nich

  7. Dobrze ze Konfederacja weszła do sejmu – to wielki sukces zważywszy na to, że ta formacja powstała dopiero w tym roku i tymbarskiej dlatego, że Korwin Mikke po 26 latach wraca do sejmu!

    Co prawda nie stworzą jeszcze klubu parlamentarnego, ale przynajmniej będą widoczni a dotychczasowi wyborcy PiSuaru zreflektują się ze prawica nie jest zmonopolizowana i ze PiS to takie same sprżedawczyki jak PO.

    1. AfD w Bawarii jest dziś drugą siłą – w POPISlandii gdy prawdziwa patriotyczna siła /nieważne czy będzie się jeszcze nazywać "Konfederacja"/ zdobędzie choć w 1 województwie taką pozycję to /pomijając, że w państwie niefederalnym niewiele to będzie znaczyć/ to już będzie dzień wielkiej nadziei na świetlaną przyszłość; na razie to tylko kilka promyczków …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *