Ekwador się stacza…

Kolumbia zdaje się wychodzić na prostą, niestety jej zachodni sąsiad Ekwador stacza się w lewicowy populizm i polityczny niebyt. Pozostaje mieć nadzieję, że niewielka waga polityczna Ekwadoru (kilkanaście milionów ludzi żyjących na powierchni nieco większej niż UK, i nieco mniejszej niż Włochy, kraj jest wkleszczony między Kolumbię i Peru) nie pozwoli mu zepsuć polityki regionu. Lewicowy prezydent Ekwadoru Correa, jest skłócony z USA, BŚ, MFW, OPEC, Kolumbią i właściwie wszystkimi…

W Polsce Ekwador kojarzy się głównie z Wojciechem Cejrowskim, który woli niskie podatki ekwadorskie od wyższych polskich. Cejrowski kilka lat temu wyrzekł się publicznie obywatelstwa polskiego i przyjął paszport Ekwadoru. Obecnie większość czasu spędza w Latynoameryce.

Nie tylko jednak Cejrowski lubi Ekwador. Oto dowód:

http://podroze.onet.pl/przyroda/ekwador-dobre-miejsce-na-emeryture/14d7f

„…George, korpulentny i siwy budowlaniec koło sześćdziesiątki. Od kwietnia 2014 razem z żoną i psem Missy mieszka w Cuence w Ekwadorze. Prowadzi blogaecuadorgeorge.com, gdzie chętnie doradza emigrantom przygotowującym się do drogi: „Przywieź ze sobą dużo pieniędzy oraz rzeczy, których możesz tu nie znaleźć: ulubione mydło, krem do opalania, kosmetyki. Nie robię sobie jaj. Przydadzą się też tenisówki i wszelka elektronika, bo tu droższa” – tłumaczy. Ostrzega przed nierównymi chodnikami i wszechobecnymi motorami. „Rusz tyłek, te samochody dla ciebie nie zwolnią”. I pociesza: „Ale za to nie ma: masowych morderstw w szkołach i dodatkowych opłat za jedzenie organiczne…”

„…W ubiegłym roku magazyn „Forbes” opublikował ranking najlepszych miejsc na emeryturę. Nieduże południowoamerykańskie państwo zwyciężyło szósty raz z rzędu. W czym tkwi sekret? Wyróżnia je nie tylko piękna przyroda, mnogość kulturalnych atrakcji, ale i ceny. Jak wyliczyli analitycy, do komfortowego życia w Ekwadorze wystarczy 1,6 tys. dolarów dla pary (o wiele mniej na miesięczną podróż dla młodych backpackerów).
Apartament, który w Kalifornii kosztuje milion dolarów, na miejscowym wybrzeżu można kupić za 150 tys. dolarów. Do tego dochodzą korzystne świadczenia socjalne i niskie ceny leków…Aż 80 proc. Norwegów i Hiszpanów dostało w trybie przyśpieszonym miejscowe obywatelstwo. Polityka rządu, który na różne sposoby wspiera imigrantów, doprowadziła do wzrostu zaludnienia i rozwoju gospodarczego. Niektóre miasta wręcz roją się od seniorów z bogatych krajów. Duńczycy upodobali sobie Quito, Japończycy Imbaburę, Szwedzi wybierają wyspy Galapagos…”

A oto wyjątek z artykułu pt. „Cejrowski kłamie”:

„… Wojciecha Cejrowskiego cenię za jego podróżnicze książki i fascynację Ameryką Łacińską. Mamy przynajmniej coś wspólnego. Ponoć robi też niezłe programy telewizyjne, ale nie było mi dane ich obejrzeć. Mam na myśli oczywiście programy o dalekich krajach, asatyryczno-publicystyczne, których szaletowego poziomu nie trawię. Ale rozumiem, że to pewna konwencja i po prostu produkt, który się sprzedaje i ma swoją publiczność…
Nie ukrywam, że zazdroszczę też mu talentu do promowania samego siebie. Ale jednak wszystko ma swoje granice. Bezczelne zmyślanie, świadome kłamanie w żywe oczy, zawsze jest i będzie dla mnie ich przekroczeniem. Bo to nic innego, jak brak szacunku dla rozmówcy, czy słuchacza.
Wczoraj tymczasem Cejrowski, który tak bardzo lubi wcielać się w rolę moralizatora, gadał we wrocławskim radiu takie bzdury, że ręce opadają. Kłamstwo za kłamstwem. Chodzi oczywiście o słynny już wywiad w którym obrażony na Unię Europejską podróżnik obwieścił Polsce, że zrzeknie się jej obywatelstwa. I stanie się Ekwadorczykiem…
Ok, nie mnie oceniać motywacje i decyzje. Nie interesuje mnie też w sumie, czy sama deklaracja jest zgodna z prawdą. Choć wątpię…
Cejrowski zaserwował na antenie radia niewyobrażalną, poniżającą słuchaczy, ilość bzdur i kłamstw.
Przeanalizujmy więc:
Cejrowski narzeka, że liczba państw do których Polacy mogą jeździć bez wiz zmalała, po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Hmmm… Ciekawe jakie to kraje wprowadziły ostatnio wobec Polski obowiązek wizowy? Bo w tak lubianej przez Cejrowskiego Ameryce, zarówno tej Połnocnej jak i Południowej, wiza – od pierwszego maja – będzie nam potrzebna już tylko do Stanów Zjednoczonych, Gujany i Surinamu. I do żadnych innych państw. Bo Kanada wizy już zniosła, a Kolumbia zrobi to za kilka dni.
Cejrowski chce być wolny, więc wybiera Ekwador. I bezczelnie jako argument podaje, że Ekwadorczycy nie potrzebują wiz do USA. –Ekwadorczyk może sobie pojechać do Stanów Zjednoczonych bez wizy. A Pani może? Dziękuję!- mówi do dziennikarki. Mówi i kłamie. Bo oczywiście Ekwadorczycy, jak wszyscy bez wyjątku obywatele państw Ameryki Południowej i Środkowej, potrzebują wiz do Stanów. Lista państw, których obywateli Waszyngton zwolnił z obowiązku wizowego jest bardzo krótka i zapoznać się z nią można tutaj. Ekwadoru na niej nie ma.
No ale może ekwadorski paszport daje wolność bezproblemowego podróżowania po innych zakątkach Ziemi? Chyba tylko w snach kłamczuszka Cejrowskiego. Obywatele Ekwadoru potrzebuja wiz do ponad 110. państw świata. W tym całej Europy z Polską włącznie. Nie mogą nawet podróżować wolno po Ameryce Łacińskiej – potrzebują wizy przy wyjazdach chociażby do Meksyku, Panamy, na Kostarykę, czy nawet na Kubę. Mimo, że teoretycznie – od kiedy Ekwadorem rządzi wielbiciel Castro, Rafael Correa – jest to „bratni” kraj. A jak jest z innym sojusznikiem Ekwadoru, Wenezuelą? Ojej, także będzie się od Cejrowskiego domagać wizy! Pełna lista państw wymagających od Ekwadorczyków wiz jesttutaj.
Ale posłuchajmy dalej naszego moralisty. Co ciekawego ma jeszcze do powiedzenia? -W Ekwadorze wszyscy mają pieniądze. To jest bogaty kraj Trzeciego Świata, jeden z najbogatszych w Ameryce Łacińskiej- tłumaczy Cejrowski.
Hmmm… Jak się mierzy bogactwo kraju? Zazwyczaj Produktem Krajowym Brutto na głowę mieszkańca, prawda? No to sprawdźmy… Dobrze się składa bo Komisja Ekonomiczna ONZ ds. Ameryki Łacińskiej właśnie opublikowała najnowsze statystyki. Argentyna – 5497 dolarów, Belize – 4268, Brazylia – 5616, Chile – 8872, Kostaryka – 5053, Meksyk – 7975, Panama – 5218, Urugwaj – 5808, Surinam – 3812, Wenezuela – 6733. A Ekwador? Ekwador – 3088. Rzeczywiście latynoamerykańska czołówka!
No ale przecież pan pisarz, podróżnik i dziennikarz zapewnia, że tam wszyscy maja pieniądze! Może PKB to nie wszystko? Sprawdźmy jaki procent populacji, żyje w skrajnej biedzie, w uwłaczających ludkiej godności warunkach, czyli nie mając pieniędzy na tzw. podstawowy koszyk żywnościowy: Brazylia – 9 proc., Chile – 3,2 proc, Kostaryka – 7,2 proc., Meksyk – 8,7 proc., Wenezuela – 9,9 proc. Średnia dla całej Ameryki Łacińskiej – 12,7 proc. A Ekwador? To bogate, zdaniem Cejrowskiego, jedno z najbogatszych państw w regionie? 12,8 proc. To ci najbiedniejsi z biednych. Bo po prostu biednych, jest w Ekwadorze 43. proc. Rzeczywiście, zacytujmy jeszcze raz Cejrowskiego „im się dobrze żyje”.
Ok. Słuchajmy dalej… -Ten kraj jes semi-kolonią amerykańską. Tam jest mnóstwo inwestycji amerykańskich i w tym kraju zawsze się będzie dobrze działo, bo Amerykanie tam wydobywają ropę, a nie Ekwadorczycy własnymi rękami- twierdzi nasz ekspert od Ameryki Łacińskiej…
No to zerknijmy na statystyki. Rządowe, amerykańskie – żeby nie było żadnych podejrzeń o stronniczość. Kto wydobywa tą ekwadorską ropę panie Cejrowski? Amerykanie? Oto ranking:
1. Petroecuador – państwowy, ekwadorski koncern – 51 proc. produkcji
2. Repsol-YPF – hiszpański gigant naftowy – 13 proc.
3. Andes Petroleum – spółka kontrolowana przez chiński koncern CNPC – 12 proc.
4. Perenco – firma brytyjsko-francuska – 4,9 proc.
5. Agip – to Włosi – 4,7 proc.
I gdzie ci Amerykanie, dzięki którym ma się w Ekwadorze zawsze dobrze dziać? Owszem, byli. Ale Oxy, bo o tą firmę chodzi, została wyrzucona z Ekwadoru w 2006 roku, a jej działalność przejęta przez państwowy Petroecuador. A kto jest największym zagranicznym inwestorem w Ekwadorze? Brazylia.
I aktualny, mocno lewicowy rząd robi wszystko, aby Amerykanów do siebie zniechęcić. Istniejąca od 1999 roku amerykańska baza wojskowa w Manta zostanie w przyszłym roku zlikwidowana. Taką decyzję podjęło w marcu tego roku ekwadorskie Zgromadzenie Konstytucyjne i potwierdził to prezydent Correa.
Słuchajmy jednak dalej bajdurzenia pana Cejrowskiego: -Gdy w Ekwadorze na swojej ziemi postawię hacjende, będę miał natychmiast prawo do paszportu- zapewnia tonem znawcy…
Otóż nie, na pewno nie w sposób legalny. W Ekwadorze od 1976 roku obowiązuje coś takiego jak Prawo o naturalizacji, którego artykuł czwarty wyraźnie określa warunki otrzymania ekwadorskiego obywatelstwa. I nie wiąże go z budowaniem hacjend. Mówi natomiast o obowiązku „minimum trzyletniej nieprzerwanej rezydencji w Ekwadorze”. No ale może dla Cejrowskiego trzy lata to natychmiast?
Co więcej, gdybym marzył o zostaniu Ekwadorczykiem to na miejscu naszego bohatera trochę wyhamowałbym z krytykowaniem socjalizmu. Bo Ekwadorski rząd intensywnie go wprowadza, a Prawo o naturalizacji mówi wyraźnie, że „nie może zostać naturalizowany ten, kto rozpowszechnia doktryny mogące zakłócić system rządów i reżim polityczny Republiki”.
Ale wrócmy do audycji. Po chwili mamy kolejną manipulację Cejrowskiego, który twierdzi iż woli szpitale ekwadorskie od polskich, w których – jak twierdzi – dokonuje się legalnie „rzezi niewiniątek”. Domyślam się, że chodzi o aborcję.
No to muszę Cejrowskiego zmartwić. W Ekwadorze, dokładnie tak jak w Polsce, tzw. aborcje terapeutyczne, czyli gdy zagrożone jest życie matki, bądź istnieje ryzyko że dziecko urodzi się nieuleczalnie i ciężko chore, są legalne! Można też przerwać ciążę będącą wynikiem gwałtu i kazirodztwa…
Co jeszcze dodać? Nie wiem. Po prostu jakoś tak smutno, że ktoś kto teoretycznie ma jakiś tam autorytet w jakiejś dziedzinie, samemu, własnoręcznie i w sumie bez powodu, sobie ten autorytet niszczy. Na cholerę tak oszukiwać, gadać takie bzdury, robić w balona słuchaczy? Zwłaszcza gdy tak bardzo się lubi dawać lekcje moralności… Czy on naprawdę nas za aż takich idiotów?
Niestety po czymś takim, czytając jakąkolwiek książkę Cejrowskiego, widząc go w telewizji, będe zastanawiał się czy nie zmyśla, czy zwyczajnie w świecie nie kłamie? Tak jak zmyślał i kłamał wczoraj.
…”

http://tierralatina.blox.pl/2008/04/Cejrowski-klamie.html

Ciekawe, nieprawadaż?
Ekwador jest krajem dość chotycznym. W tej chwili mają 20-stą konstytucję, a jej scena partyjna ciagle mutuje. Walutą od 2000 roku jest dolar USA! Choć, prezydent Correa nie cierpi USA…
W 1536 roku Ekwador włączono doWicekrólestwa Peru. W 1563 utworzono audiencje Quito, ważną gospodarczo bo bogatą w srebro i złoto, miasto Quito było także jej centrum kulturalno-naukowym. We wschodniej części audiencji istniało w latach 1638-1773, posiadające sporą autonomię państwo Maynas, administrowane przez jezuickich misjonarzy. Następnie, w 1739 tereny te włączono do Wicekrólestwa Nowa Granada.

W XVII i XVIII wieku niewolniczy przymus pracy na roli i w kopalniach powodował liczne powstania Indian. Od drugiej połowy XVIII wieku pojawiły się dążenia niepodległościowe wśród Kreoli, i w związku z tym próby uniezależnienia od Hiszpanii.

Dopiero od 1822 roku Ekwador jest niepodległy, w ramach Wielkiej Kolumbii, a nazywa się jak nazywa od 1824 roku, a w 1830 jest już samodzielnym państwem. Od początku pełno było rewolt i przewrotów. Sierra czyli góry rywalizowały z Costą, czyli wybrzeżem. Rządy kato-konserwatystów z Sierry – ziemian, oficerów (prezydenci Juan Jose Flores i G. García Moreno), przeplatały się z rządami miejsko-burżuazyjnych liberałów z Costy. Od 1852 roku rządy objęli liberałowie, nastąpiło zniesienie niewolnictwa i wygnanie jezuitów, wprowadzono bezpłatne szkolnictwo. W 1861 do władzy doszli konserwatyści, w 1869 roku ustanowili konstytucję przyznającą prawa polityczne wyłącznie katolikom. W końcu doszło do wojny domowej w latach 1895-1896. Inaczej niż w Kolumbii w tych czasach, wygrali liberałowie, i rządzili aż do roku 1944. Po otwarciu Kanału Panamskiego intensywnie zaczął rozwijać się handel, Ekwador stał się jednym z wielkim eksporterem  kakao. Liberałowie rządzili od lat 20 jako junta wojskowa. w latach kryzysu: 1931-1940 władzę sprawowało aż 18 prezydentów i żaden z nich nie dotrwał do końca kadencji. W 1941 wybuchła wojna z Peru o Amazonię, gdzie odkryto bogate zasoby ropy. Pokój był niekorzystny dla Ekwadoru. W połowie II wojny światowej Ekwador opowiedział się po stronie aliantów i w 1942 roku wypowiedział wojnę Niemcom oraz Włochom. Dzięki temu otrzymał znaczną pomoc gospodarczą od USA, które zbudowały na Galapagos  bazę wojskową, dla ochrony Kanału Panamskiego.
W 1944 roku, w wyniku zamachu stanu wojskowych, władzę przejął José María Velasco Ibarra, który przez ok. 30 lat wywierał wpływ na życie Ekwadoru, był prezydentem w latach 1944-1947, 1952-1956, 1960-1961 i 1968-1972. Jego plany reform nigdy nie chwytały.

W 1974 znacjonalizowano część mienia amerykańskiego koncernu Texaco-Gulf i zmniejszono tereny koncesyjne, w 1973 roku, po odkryciu dalszych bogatych złóż ropy, Ekwador przystąpił do OPEC. Po powrocie w 1979 roku do rządów cywilnych, i spadku cen ropy, sytuacja gospodarcza Ekwadoru znowu się pogorszyła, odżyły konflikty graniczne z Peru i Kolumbią. Kolejne koalicje nie miały czasu przeprowadzić reform, zbyt często się zmieniały u władzy.

W roku 1993 prezydent Sixto Durán Ballén wystapił z OPEC w ramach polityki sanacji. Rezultat to niestety bieda i frustracja. W roku 2000 Gustavo Noboa Berejano zastąpił sucre dolarem, co podniosło ceny i złość.

W 2006 roku wybory prezydenckie wygrał ekonomista Rafael Correa. Obiecywał likwidację amerykańskiej bazy wojskowej w Mancie. Rafael Correa uznał, że część długu zagranicznego Ekwadoru jest „bezprawna” ponieważ została zaciągnięta przez reżim wojskowy, skłócił się na tym tle z BŚ (WB) i MFW (IMF), w kwietniu 2007 wydalił z Ekwadoru przedstawiciela Banku Światowego, w marcu 2008 skłócił się z Kolumbijczykami, którzy zapędzili się na terytorium Ekwadoru w pościgu za partyzantką FARC. Kolumbia oskarżyła prezydenta Correę o powiązania z partyzantami, co jest bardzo możliwe, bo Correa ledwo skrywa swój komunizm i mizdrzy się do Castro. Quosque tandem?

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Zastanawiał się Pan kiedyś lub może prowadził badania jaki ustrój najbardziej sprzyja liberalizmowi ?
    Efektem demokracji jest socjalizm w różnych odmianach, to jest raczej udowodnione. Im ustrój bardziej demokratyczny tym bardziej socjalistyczny, wyjątkiem od tego być może jest demokracja szwajcarska.
    Być może zatem ustrój autorytarny bardziej sprzyja liberalizmowi. W końcu łatwiej przekonać do liberalizmu względnie wykształconego króla lub dyktatora niż w większości ciemny lud.
    Z drugiej strony jeżeli przyjrzeć się współczesnym autokratom to przeważają dyktatury lewicowe. W obecnych czasach bardziej prawdopodobny jest Castro niż Pinochet. Kultura tak bardzo skręciła w lewo że raczej powstają dyktatury lewicowe niż prawicowe. Być może IQ-kracja mogła by temu zaradzić. Jednak IQ-kracja jest słabo zbadana i nie wiadomo jeszcze jakie mogłyby być jej skutki….

    1. ciężko znależć ten moment między wyksztalceniem i krolewską włądzą a pokusą naduzywania władzy królewskiej, bo demokracja zagraża liberalizmowi, ale z dr strony wpsiera też nieco rownosc wobec prawa, a to też jest ważne dla praw jednostki, w sumie liberalizm lubi najbardziej demolubną monarchię oświeconą, alebo jakąś cenzusową demokrację

      1. Jaka miałaby być podstawa tego cenzusu? Wydaje mi się że podstawą majątkowa nieuchronnie prowadzi do oligarchizacji, bo zamożniejsi obywatele zablokują dostęp do rynku mniej zamożnych. Może IQ, może jeszcze co innego?
        Jeżeli chodzi o monarchię, to granicą władzy króla jest świadomość że po nim władzę obejmie jego syn, więc nie będzie zależało królowi nadużywać władzy w sposób niszczący państwo

        1. no wiadomo poza tym cała polityka skłania się potem do kłotni czy zachowac cenzus czy nie wiec to też jest takie se. Dla liberałów ważniejsze od ustroju jest przekonanie innych do liberalnego sposobu myślenia, tolerancji, odpowiedzialności jednostkowej itd

          1. Coś nam kiepsko idzie to przekonywanie, bo świat raczej odchodzi od wartości liberalnych. Państwa coraz mocniej ingerują w życie jednostek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *