Emerytury. Model europejski i amerykański.

Temat systemów emerytalnych wypłynął w czasie naszego panelu dyskusyjnego porównującego systemy europejskie i amerykańskie, ale ponieważ jest to temat złożony, wymaga on oddzielnego opracowania.

Europejskie systemy emerytalne są generalnie kontynuacją idei Bismarcka, który w 1881 roku wprowadził pierwszy państwowy program pomocy dla starszych obywateli. W tamtych czasach emerytura przysługiwała powyżej 70 roku życia i była tak niska, że nie zmieniała znacznie losu starszych ludzi. Była jedynie pewnego rodzaju pomocą, a nie podstawą utrzymania. Poza tym średnia życia w tamtych czasach była odpowiednio niższa tak, że  program ten nie wymagał znacznych nakładów finansowych. Mało kto wie, że w tamtych czasach również w USA istniały emerytury, głównie w miastach i dla wybranych zawodów jak strażak, policjant czy nauczyciel.

Europejski system od samego początku oparty był na funduszach rządowych, co oznaczało, że największe obciążenia tego systemu spoczywały na ludziach młodych (bo to właśnie oni musieli opłacać ten coraz droższy system przez większość swego życia). Tę niesprawiedliwą relację nazwano „sukcesją pokoleń” i stała się ona europejską tradycją. Jak prawie wszystko, na co rząd otrzymuje monopol na zarządzanie, europejskie systemy emerytalne rozrosły się  od tamtego czasu w sposób monstrualny, a ich efektywność jest bardzo różna. Wszystkie one są bardzo kosztowne i wymagają armii urzędników do ich obsługi. Jak bardzo nieefektywny jest to system, można przekonać się studiując statystyki OECD. Na przykład jeszcze w 2009 roku najbardziej "hojnym emerytalnie" krajem w Europie była… Grecja.

Dla odróżnienia, w USA do roku 1920 emerytury były wypłacane przez pracodawców na zasadzie umowy z pracownikiem, czyli bez udziału rządu. Dopiero w 1935 roku zatwierdzony został akt Social Security zapewniający emeryturę starszym pracownikom. W tamtych czasach wiek emerytalny wynosił 60 lat, podczas gdy średnia długość życia wynosiła 58.

Podczas gdy w Europie rosły instytucje emerytalne a niekoniecznie emerytury, w USA, gdzie podejrzliwość do rządu  jest wpisana w podstawy amerykańskiej kultury, rozwój tego systemu poszedł zupełnie inną drogą. Ponieważ państwowa emerytura (Social Security) nigdy wysoka nie była, wielu pracowników odkładało oszczędności na przyszłość. Aby jednak uchronić ten kapitał przed inflacją, pieniądze te były najczęściej inwestowane w produkty coraz szybciej rozwijającego się rynku kapitałowego. Wszyscy byli zadowoleni, zwłaszcza rząd amerykański, który z podatków od rosnącego kapitału otrzymywał coraz większe sumy. Dlatego też w pewnym momencie ponownie zadziałał amerykański instynkt. O ile opodatkowanie zysków kapitałowych wydawało się zrozumiałe, o tyle nakładanie podatków na zyski, które miały uchronić oszczędności pracowników, przeznaczone na własną emeryturę przed inflacją uznano za niemoralne. Ponieważ w 1962 zatwierdzono już plan emerytalny Keogh dla biznesu, który okazał się sukcesem, w 1974 roku wprowadzono dostępne dla wszystkich IRA, czyli Individual Retirement Account. Idea jest prosta – każdy, kto otrzymuje jakieś wynagrodzenie w USA może część pieniędzy umieścić na specjalnym koncie, prowadzonym przez banki (lub inne instytucje finansowe) i dochód ten nie podlega opodatkowaniu (co roku podawane są limity takich odpisów). Pieniądze te mogą być inwestowane w instrumenty niskiego i średniego ryzyka, ale nie wolno ich podjąć przed osiągnięciem wieku emerytalnego, bo w przeciwnym razie trzeba zapłacić zaległe podatki wraz z karami i odsetkami. Czyli – program bardzo podobny do polskich planów IKE i IKZE.

W tym jednak miejscu podobieństwo się kończy. Podczas gdy polskie „ubezpieczenia emerytalne” nigdy się nie rozwinęły i obecnie znajdują się w stanie agonalnym (tylko niewielki procent społeczeństwa korzysta z tej formy oszczędzania i inwestowania na emeryturę), jednocześnie w USA indywidualne rachunki emerytalne nie dosyć, że rozrosły się do ogromnych rozmiarów (i to bez udziału administracji państwowej) to jeszcze wzbogaciły się o podobne plany emerytalne takie jak 401K. W roku 2014 poziom aktywów funduszy emerytalnych przekroczył 24 biliony dolarów i wciąż rośnie. Sukces tych planów opiera się na kilku cechach przemawiających na ich korzyść w porównaniu z przestarzałymi emerytalnymi programami rządowymi rozpowszechnionymi w Europie:

1. Emerytura taka budowana jest na własnych oszczędnościach, przez co nigdy nie jest polem napięć międzypokoleniowych oraz walk politycznych.
2. Możliwości wzrostu takich emerytur są dużo wyższe niż emerytur rządowych (zawsze inwestujemy własne środki lepiej od rządowych administracji, które są wolne od konkurencyjnej presji osiągania dobrych wyników).
3. Emerytury takie napędzają rynek kapitałowy (gdzieś trzeba je ulokować). Ten z kolei napędza gospodarkę.
4. Oszczędzanie części dochodów na emeryturę promuje budowanie nawyków oszczędzania (w tej klasyfikacji Polska znajduje się na bardzo dalekich miejscach w najróżniejszych rankingach).
5. Ponieważ takie fundusze emerytalne zarządzane są przez prywatny sektor finansowy, ich efektywność jest dużo wyższa a koszty obsługi dużo niższe (jak wspomniał Janusz Kowalik odkładanie na ten cel ok. 10% dochodów w USA potrafi budować milionowe fortuny).
6. Emerytura taka służy jednocześnie jako pewnego rodzaju zabezpieczenie. Co prawda wypłata tych środków przed osiągnięciem wieku emerytalnego skutkuje naliczeniem zaległych podatków, ale wciąż są to pieniądze, które mogą być użyte w dowolnym celu. Żaden, nawet najlepszy emerytalny fundusz rządowy nie ma takiej możliwości.

Rozwijając ostatni punkt bez trudu można wytłumaczyć, dlaczego polskie imitacje amerykańskiego IRA włączając w to OFE (Otwarty Fundusz Emerytalny), nigdy nie miały dużych szans powodzenia. Rachunki IRA, 401K czy Keogh to odmiana kont bankowych, do których właściciel ma zawsze dostęp i może je kontrolować (zazwyczaj jest to oddzielne konto w obsługującym nas na co dzień banku lub firmie inwestycyjnej obsługującej naszego pracodawcę). W Polsce OFE od samego początku korzystały z pieniędzy prywatnych, ale ich status był nieokreślony. Dlatego zamiast gotówki w pobliskim banku były instytucją, z którą przyszły emeryt miał jedyny kontakt poprzez wykazy przychodzące pocztą. Taka instytucja nie musiała konkurować na rynku, a jej struktura pozwalała na zatrudnianie w równie niejasny (lub „polityczny”) sposób. OFE od samego początku naliczały jedne z najwyższych na świecie prowizji co dowodziło, że albo ich zarząd nie miał wystarczającej wiedzy o zyskowności sektora inwestycyjnego, albo traktował swoje pole działania tymczasowo, nie widząc w nim długoterminowych szans rozwoju. Ani jedno, ani drugie podejście nie dawało żadnych szans powodzenia. Ten brak odpowiednio zbudowanych relacji pomiędzy przyszłymi emerytami a zarządzającymi ich oszczędnościami emerytalnymi spowodował, że zamiast obywatelskiego inwestowania w przyszłość ożywił się dobrze znany z przeszłości sowiecki model, w którym państwo robi co chce, a obywatel uznaje swoją bezsilność, dlatego stara się państwo oszukać żeby uleczyć swoje sponiewierane ego.

Rozumiejąc ten opisany wyżej mechanizm trudno być zaskoczonym zarówno przejęciem OFE przez ZUS, jak również ogłoszonym niedawno wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego uznającym środki OFE za pieniądze publiczne. Jest to schemat dobrze znany z PRL-u, w którym obywatel wpłacał pieniądze prywatne, a komunistyczny rząd decydował co z nimi zrobić. Na tym etapie nie wiemy jeszcze czy to postanowienie zostanie zaskarżone do władz UE. Nie ulega jednak wątpliwości, że w dziedzinie funduszy emerytalnych Polska właśnie cofnęła się w rozwoju o kilkadziesiąt lat do tyłu. Co gorsza – fakt, że w ramach projektu Unii Europejskiej jest to możliwe, świadczy na niekorzyść samej Unii. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie znaczenie dla gospodarki ma poszanowanie prawa własności. Tym bardziej że dotyczy to kraju, który nigdy jeszcze nie zbudował dobrego systemu emerytalnego.

O autorze wpisu:

  1. Kraje europejskie nie mają jednolitego systemu zabezpieczeń emerytalnych. W większości występuje jakaś forma systemu mieszanego.
    1. Emerytury kapitałowe są w takim samym stopniu narażone na ryzyko „konfliktu pokoleń” jak i emerytury „pokoleniowe”. Bieżąca efektywność gospodarki ma bezpośredni wpływ na stan zgromadzonego kapitału jak i redystrybucję
    2.Błąd. Rząd nie inwestuje żadnego kapitału
    3.Skoro „gdzieś” pieniądze zawsze muszą trafić. To niezależnie czy natychmiast wydane, czy „odłożone w Banku” zawsze trafią na ten sam rynek kapitałowy.
    4.ok
    5.dużo wyższa od czego?
    6. pkt2

    W przypadku OFE było od początku jasne, że pieniądze zgromadzone w OFE nie należą do wpłacających. Wpłacającym pozwolono jedynie na ograniczone nimi dysponowanie poprzez wskazywanie do którego OFE chcą się „zapisać” System ten, chociaż chociaż niedoskonały to jednak jakiś był. Warto było go usprawniać niż demontować.
    Jeśli chodzi o porównanie efektywność systemu emerytalnego pomiędzy USA a Polską, to okazuje się, że różnicy nie ma. Wg Melbourne Mercer Global Pension Index oba należą do tej samej grupy. Choć z różnych powodów.

  2. @BENBENEK, Pan wybaczy ale Pana znajomość rynku kapitałowego nie wystarcza do prowadzenia dyskusji na ten temat. No i ponownie „Google University” – ten raport Melbourne Mercer Global Pension Index dotyczy tylko „części rządowej” USA czyli Social Security. Parę lat temu przeprowadzono ankietę na temat SS na uczelniach. Wiekszość studentów powiedziała że raczej uwierzy w UFO niż w Social Security. I tyle warty jest ten raport co takie porównania.

    1. Rozumiem, że podważa pan raport MMGPI bo stoi w jawnej sprzeczności z dzielnie budowaną tezą z pańskiego artykułu. Tylko że argument o tym, że dotyczy on tylko SS jest nie tylko żałośnie nieporadny ale i fałszywy. Może lepszy byłby taki, że oni się nie znają, więc nie będzie pan z nimi dyskutował. O! Ten argument jest niepodważalny!

        1. No i słusznie. Krytyką się nie przejmować. Argumentować tylko z pozycji autorytetu. Jakie to typowo polskie…. smuteczek

          1. Przecież napisałem. Konkretnie i merytorycznie wymieniając byki. Czy w odpowiedzi doczekałem się takiej samej merytorycznej wypowiedzi? Nie wydaje mi się. Za to wiele o sobie. No i wreszcie dlaczego nie mam prawa oceniać jakości wypowiedzi innych?

          2. Pan mi mówi co jest „polskie” ? Jeżeli chce Pan dostarczać nam rozrywki to proszę wybrać jednak jakąś bardziej efektowną dziedzinę. BTW – w tym że coś jest polskie nie widzę nic złego. Natomiast utożsamianie toksycznych zachowań z kulturą narodu to już patologia.

          3. Na tego typu krytykę zazwyczaj zapraszam w miejsca publiczne, sale wykładowe etc. Po pierwsze – mniej pracy. Po takich pytaniach/komentarzach reakcja sali najczęściej wystarcza, Po drugie – tam nie można zajrzeć do Googla.

          4. To dlaczego pan umieszcza swoje przemyślenia tutaj i w takiej formie skoro nie jest pan jednocześnie gotowy na przyjęcie krytyki? No chyba że pozytywnej. Lepiej by było opatrzyć tą pracę ostrzeżeniem żeby nie krytykować no chyba, że…. i tutaj wymienić swoje szczególne warunki.
            A uwaga o „polskości” prowadzenia przez pana dyskusji wynika wprost z wyrażone niegdyś przez pana generalizującej uwagi w tym temacie. Skoro nie stosował jej pan pejoratywnie to nie ma powodów do obaw że moje intencje były odmienne.

          5. @ Panie B:
            1. Mam nie za wiele szacunku do „online comments” i tutaj zgadzam się z Nickiem Dentonem że więcej z nimi kłopotu niż pożytku.
            2. Nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie komentarze, zwłaszcza, te „wszystkowiedzące”. Jak dotąd zespół Racjonalisty TV nie nakazał mi tego zmienić.
            3. Z braku czasu poprosiłem o ewentualną pomoc w dyskusji moich studentów i partnerów w PL, oczywiście w miarę ich możliwości. Narazie wydają się być rozbawieni Pana znajomością tematu, więc trudno mi powiedzieć czy ktoś z nich podejmie dyskusję. Wartość edukacyjna takiego dialogu jest zero lub bliska zero, zatem jest to tylko grzeczność z ich strony.

  3. O „OFE” prof. Leokadia Oręziak napisała książkę: „OFE. Katastrofa prywatyzacji w Polsce”. Książka uzyskała znakomite recenzje, a najlepszą dla mnie recenzją jest CAŁKOWITY brak krytyków tej pozycji, nawet ze strony twórców i propagatorów OFE.
    Ludzie ci zrobili to, to się robi, gdy nie da się obalić faktów i dowodów. Książka została zignorowana, zepchnieta do niebytu. No bo jak, przyznać się do spowodowania katastrofy? Lepiej wołać: Ludzie, ONI ukradli z OFE WASZE pieniądze!

  4. „W tamtych czasach wiek emerytalny wynosił 60 lat, podczas gdy średnia długość życia wynosiła 58.”
    Jak kapitalizm to kapitalizm 😉 Nic dodać nic ująć. Szybkimi krokami zmierzamy w tym samym kierunku.

  5. Chcę podzielić się „wszystko wiedzącym komentarzem”. Odkryłem bowiem (na przykładzie Japonii), że sukces emerytów nie tyle opiera się na systemie emerytalnym co na boomie gospodarczym, w którym przyszli emeryci uczestniczą. Gdy kraj rozwija się prężnie to i z emeryturami problemu nie ma. Gdy gospodarka wlecze się lub stoi, nie pomoże żaden system emerytalny.

    1. To, że Benbenek chce dobrze nie znaczy że robi dobrze. Hejterem nie jest, i nie ma w tym nic złego, że opiera się na Internecie. Problem jednak polega na tym, że często opiera się na zamorskich informacjach, które sam by zignorował po krótkim pobycie na miejscu, ale zamiast się czegoś dowiedzieć często przekreśla całość efektownymi epitetami („bzdury, byki, błąd !” etc), tylko że nigdy nie podaje, na jakiej podstawie doszedł do takich wniosków. Internet jest bardzo ułomny, tu, w USA o tym wiadomo a w Polsce może już nieśmiało już się o tym mówi, ale w praktyce tego nie widać. Zanim jednak to nastąpi (bo wierzę że kiedyś się to stanie) uważam, że należy być selektywnym w tym intelektualnym chaosie. Trzymam się prostej zasady – jeżeli moi współpracownicy lub studenci śmieją się z poziomu wypowiedzi na jakiś temat, to sam się w nią nie angażuję, tak właśnie było w tym wypadku. Jedyne źródło tam podane jest użyte błędnie. Nawet polonijny robotnik budowlany ma swoje IRA i nie potraktuje takiego zestawienia poważnie, dlaczego zatem uważasz, że powinienem zajmować się takimi komentarzami ? Sam obserwuję Polskę z bliska i z daleka od ponad 50 lat ale historykiem nie jestem i z przyjemnością uczę się od Ciebie i ludzi znających temat, chociaż często pamiętam dawną rzeczywistość inaczej niż się obecnie podaje. Od innych wymagam takiego samego podejścia, jakiego wymagam od siebie. Prosta reguła która zapewnia jakiś poziom komunikacji.

  6. Z zadowoleniem odnotowuję, że w zdecydowanej większości dziedzin poziom dyskusji na Racjonalista TV jest zdecydowanie powyżej średniej. Są jednak wyjątki i według mnie do nich należą Finanse i Rynek Kapitałowy. Obrona ZUSu i przywłaszczenia OFE jest według mnie godna pożałowania, Pomimo że polski system jurysdykcyjny to następny problem, to tamten akt był tak dalece sprzeczny z podstawami prawodawstwa, że nawet polska Prokuratoria i Sąd Apelacyjny to dostrzegli:
    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,19443005,bedzie-proces-z-pozwu-zbiorowego-w-sprawie-reformy-ofe.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *