Esencja breivikizmu

Pragnę polecić Czytelnikom Naszego Portalu książkę norweskiej dziennikarki i pisarki Åsne Seierstad pt. JEDEN Z NAS. OPOWIESC O NORWEGII. Osnowę książki stanowi proces Andersa Breivika, szalonego mordercy 77 młodych ludzi 22.07.2011 roku na wyspie Utøya, jaki rozpoczął się w Oslo dn. 16 kwietnia 2012 roku i zakończył się skazaniem go na 21 lat więzienia (maksymalna kara przewidziana prawem w Norwegii). Szalonego, w kontekście dokonanego czynu i jego wymiaru, nie z racji stanu psychiki czy choroby sprawcy. Młodzi ludzie, którzy zginęli podczas tego dramatycznego wydarzenia, byli członkami lewicowej młodzieżówki afiliowanej przy Norweskiej Partii Socjaldemokratycznej, odbywającymi doroczny zjazd na tej wyspie w rejonie Oslo.
Hannah Arendt podnosiła w swej twórczości problem zwyczajności i pospolitości tego co zwiemy złem. Ono jest w nas, w naszych myślach, w naszych gestach, w naszych słowach. Także dziś – w dobie totalnej władzy (nad mentalnością – zwłaszcza młodych ludzi) Internetu: w hejcie, szerzonym powszechnie wobec wszystkiego i wszystkich, którzy nie mieszczą się w naszym, jedynie-słusznym oglądzie rzeczywistości. Bo nie jest tak, jak w Ewangelii wg św. Jana, iż na początku jest Słowo; na początku jest Myśl, potem jest Słowo, a na końcu bywa (czasem taki jak na Utøi) Czyn.
Pozabijam was, marksiści !
Anders BREIVIK
Tak wg relacji osób, które przeżyły masakrę na Utøi, miał krzyczeć Breivik stojąc z karabinem w rękach, przebrany w mundur policjanta, zabijając (i dobijając) kolejne ofiary. Był to teatr jednego aktora i jednego usatysfakcjonowanego widza – Andersa Breivika. Anders Breivik (ur. 13.02.1979 r. w Oslo) to osoba „znikąd”, narcyz, samotnik, egotyk, zapatrzony w jeden – swój własny – światopogląd fundamentalista i przez to paranoik. Bo nie widzący ludzi wokół siebie. Nie widzący (i nie chcący widzieć – a tym bardziej zrozumieć, co nie znaczy od razu akceptacji takiego sposobu rozumowania) Innego. A ponadto osobnik – jak stwierdzono (biegli psychiatrzy i psychologowie) – owładnięty obsesjami anty-islamskimi, anty-lewicowymi, anty-marksistowskimi, anty-multikulturowymi. Swoim manifestem w chwili rozpoczęcia procesu oraz gestem uczynionym na sali sądowej – uniesiona do góry, wyprostowana ręka z zaciśniętą pięścią – wyjaśniał, że to jest symboli siły, honoru i wyzwania rzuconego marksistowskim tyranom w Europie. Tyranom niszczącym jego wizję Europy. Jego wyidealizowaną Europę.
Zawsze samotny indywidualista, żyjący przeważnie w przestrzeni wirtualnej, owładnięty pasją misji oczyszczenia Norwegii ze zła, brudu, z nic nie wartych (jego zdaniem) wartości, należący do super konserwatywnego, skrajnie prawicowego (informacja pochodzi od szefa policji norweskiej Rogera Andersena i podały ją BBC oraz Agencja Reutersa), przyjmującego tylko białych chrześcijan, nurtu masonerii skandynawskiej (został wykluczony z niej po dokonaniu masakry) – oto kolejne elementy charakterystyki osobowości Breivika.
Policjanci którzy zatrzymywali go wspominają, iż „kiedy kazali mu się rozebrać, prężył muskuły jak na zawodach kulturystycznych”. Seierstad (z tej racji) spodziewała się zobaczyć na sali sądowej krwiożerczego potwora, a tymczasem ujrzała „próżnego, zniewieściałego mężczyznę, który na pytania sędzi odpowiadał słabiutkim głosem”.
Książka to nie tyle opis tragedii na Utøyi. To także nie jest pokazanie żalu, goryczy, smutku i nieszczęścia jakie spotkały najbliższych, rodziny, znajomych czy Rodziców ofiar tego dramatu. To nawet wg mnie nie tyle opis procesu i skazania Breivika, ale przede wszystkim studium psychopatii i socjopatii targających jego narcystyczną osobowość. Studium zmuszające do refleksji nad tym jak współczesne metody komunikacji inter-personalnej promują, determinują i regulują de facto zachowania takich (lub podobnych) jednostek. Działa tu bezwzględnie zasada – najogólniej rzecz biorąc – sprzężenia zwrotnego.
To coś na kształt sztandarowego tekstu wspomnianej Arendt o banalności zła. Z tą tylko różnicą, iż Adolf Eichmann chciał być przeciętnym, szarym, porządnym (podatki, chodzenie regularnie do kościoła na msze, rodzina, kulturalne zainteresowania itd.), nie wyróżniającym się – czyli: anonimowym – obywatelem. Nie wyróżniającym się z masy – bo taki był wówczas Zeitgeist. Członkiem masy, zbiorowości, narodu – pewnie wybranego (wg hitleryzmu).
Natomiast Breivik jest najogólniej w jakimś sensie produktem tele-demokratycznej, tele-misjonarskiej i tele-newsowej epoki mediów elektronicznych, czasem generującej, a czasem – tylko sprzyjającej w kształtowaniu, takich osobowości. To dziecko mediów działających na zasadzie stop-klatki. Szybko, kolorowo, im dramatyczniej i bardziej emocjonalnie tym lepiej dla sprzedaży (wszechogarniające słupki oglądalności czy konsumpcji w których umykają konteksty inne niźli zysk z reklam). Breivik chce być – w przeciwieństwie do Eichmanna – ważny, być na topie, pozostawać w centrum uwagi, być słuchanym i podziwianym. Narzucić poprzez media swą narrację i czerpać z niej maksimum zadowolenia z racji samego bycia w nurcie obojętnie jakich sytuacji. Media w tym wypadku karmią takich trolli. Seierstad mówi: „Wiele czasu poświecono na analizę jego głowy, zamiast analizować jego zbrodnię. Breivik jest terrorystą. Czy gdyby był islamistą i zrobił to samo, ktoś by się zajmował jego trudnym dzieciństwem ? Ale my nie chcieliśmy dopuścić myśli, że to zrobił zdrowy człowiek”. To charakterystyczny rys dla wielu znanych z historii ostatnich lat terrorystów.
To narcyz ery elektronicznych, szybkich i wirtualnych środków komunikacji między-ludzkiej. Można w związku z powszechnym zasięgiem takich mentalności, takich postaw, takiego spojrzenia na świat (tworzących potem w jakimś sensie takich Breivików) mówić o czymś takim jak breivikizm. Jako zjawisku będącym przykładem skrajnego, granicznego efektu narcystycznej i fundamentalistycznej osobowości, pobudzonej potrzebą mega-prezentacji, na wirtualno-internetowej scenie.
Czym jest więc breivikizm ? Otóż pod tym pojęciem moim zdaniem kryje się osobowość zimnego, wyrachowanego, dotkniętego na dodatek syndromem dr. Jekylla i Mr. Hyde’a osobnika. To ktoś nie lubiący ludzi (w zbiorowości en bloc), nienawidzący społeczeństwa, pozbawiony empatii i zrozumienia Innego, skrajny indywidualista i egoista.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element kiedy zastanawiamy się nad istotą breivikizmu. Chodzi o swoiste spojrzenie, religijne w swej istocie, na świat. Religia i wiara z nią związane wymagają ładu, zorganizowanego podług naszego mniemania. Przeciwieństwem ładu jest nieporządek, brud, bałagan. Każdy ład ma więc swoje odmiany brudu, każdy model czystości musi mieć też właściwe sobie gatunki zanieczyszczeń, na których skupić należy uwagę sprzątających (Zygmunt Bauman). Źródłem tych totalitarno-nienawistnych myśli i projekcji jest strach przed niedoskonałością realności otaczającej Breivików. A oni z tym sobie poradzić nie mogą, nie umieją, nie dociera to do nich. Źródłem strachu może być muzułmanin, gej, Żyd, poganin, ateista, marksista, lewak, komunista. Człowiek – lecz po prostu Inny. U Andersa Breivika strach wzbudzali właśnie tzw. lewacy, marksiści – lewica en masse.
Strach rodzi obsesje, obsesje przeradzają się z czasem w fobie i prowadzą do zwichnięcia osobowości, zamknięcia się w wieży z kości słoniowej, potrzebę walki z owym brudem i nieczystościami w otaczającym nas świecie. Świecie nie-idealnym – bo rzeczywistym i realnym, innym być on nie może i nigdy nie będzie. Karmi się taka jednostka kolejnymi obrazami i przykładami brudu. Brudu, który trzeba wytrzebić, wykorzenić, zniszczyć – aby zapanowała idylliczna, angeliczna, idealna (jak u Platona) wypucowana i lśniąca rzeczywistość. Gdzie idee są wieczne, niezmienne, krystalicznie czyste, egzemplifikując wzór metra z Sevres. I ludzie mają wyznawać, postępować wg nich, być na kształt tych idei uformowani: nawet ich świadomość ma być taka, idealna i perfekcyjna. Oczywiście wedle breivikowego modelu i pomysłu na świat.
Jest to tym dziś groźniejsze, iż taka narracja, taka retoryka i takie uzasadnienia – obok przemocy i agresji będącej efektem ostatecznym tych działań – rodzi nietolerancję, stawia aprioryczne bariery jakiemukolwiek porozumieniu i spotkaniu, wg buberowskiej zasady: JATY. Wiemy do czego zorganizowany i totalny, szerzony przez wieki (na początku był to anty-judaizm) antysemityzm może doprowadzić. Do tego samego może wieść każda zorganizowana i prowadzona permanentnie nienawiść oraz szerzony równocześnie z nią kult jedności, uniformizacji, Absolutnej Prawdy, nieuchronnej konieczności i determinizmu, których my – posiadacze Prawdy – jesteśmy depozytariuszami.
Czy to jest typowo konserwatywna postawa i spojrzenie na rzeczywistość wśród osobników, których możemy zakwalifikować jako potencjalnych, ukrytych aktualnie Breivików ? Nie wiem. Ale jeśli takie postawy i taka mentalność i taka retoryka dotyczyć mają znacznej części elit jest to sygnał wymuszający ogłoszenie alarmu dla projekcji społeczeństwa otwartego, dla demokracji, dla wolności najszerzej pojętych.
Gdyż zawsze jest tak, że to najgroźniejszym zjawiskiem jest „….nietolerancja ubogich, pierwszych wszak ofiar różnicy. Wśród bogatych nie ma rasizmu. Bogaci co najwyżej stworzyli doktryny rasistowskie; ubodzy tworzą ich praktykę, o wiele groźniejszą” (Umberto Eco). Ubodzy obserwują tych co są na topie, ubodzy to ci którzy bezrefleksyjnie poddają się władzy Internetu, ubodzy to ci którzy są „mięsem armatnim” przemysłu reklamowo-medialnego, wciskającemu im każdy kit. Bo i tak nad tym się nie zastanawiając przyjmą każdą Prawdę (jako swoją). Zwłaszcza gdy za nią stoi tzw. Autorytet Medialny !
Bogaty (wczoraj, dziś i pewnie jutro) zadaje ideę, ubogi – idzie dziś (jutro – nie wiem z czym – może to być bejsbol lub maczeta, pistolet lub „kałach”) z transparentem przeciwko np. uchodźcom bądź wypisujący w Internecie nienawistne frazy przeciwko lewkom, Żydom, komunistom, gejom czy innym „ruskim” bądź trollom np. Putina. Taka retoryka, taki hejt, taka postawa odpowiednio klasyfikuje te osoby, stygmatyzując je za sromotę (wedle breivikowych mniemań o czystości absolutnej) oraz nawołuje do ich separacji, ostracyzmu, wykluczenia. Bo symbolizują w tym wypadku – „gorszości”, „autowość”, co wiązać się winno z ich automatyczną alienację z tytułu argumentów a priori – bo naszych – moralnych i racjonalnych, z publicznego dyskursu. Breiviki mianują się czyścicielami świata z brudu, z jakiś niezbornych ekskrementów zaburzających tę platońską perspektywę. Dokonują rozwiązania ostatecznego ……
Sędzia Elisabeth Wenche, wygłaszając werdykt, stwierdziła, że Breivik wykazuje cechy narcystycznego zaburzenia osobowości.
Åsne Seierstad, JEDEN Z NAS. OPOWIEŚĆ O NORWEGII, Kraków 2015
Pozostałe źródła:
– Åsne Seierstad, 4 lata po Utøi (wywiad Autorki książki dla Wysokich Obcasów, dodatku do Gazety Wyborczej, nr 35/44/2015, z dn. 5.09.2015)
– Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła, Kraków 1987
– Zygmunt Bauman, 44 Listy ze świata płynnej nowoczesności, Kraków 2011
– Umberto Eco, 5 Pism moralnych, Kraków 1999

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

  1. Po pierwsze obsesję innego to masz ty Radku. Co zaś się tyczy tego psa który dawno powinien wisieć to w jego pokręconej psychice był altruistą broniącym Europy przed zalewem barbarzyńców a nie indywidualistą. Jak zwykle strasznie przekręcasz fakty w tym przypadku treść tej książki którą też czytalem i polecam choć to co spłodził kolega Radek to raczej własne projekcje niż recenzja.

  2. Każdy wie że prawdziwy „skrajny” indywidualista siedzi w domu i slucha muzy, a tylko utopista lewicowy jak Np che guevara czy prawicowy jak breivik idzie i walczy o swoje wielkie utopie. Każdy to rozumie z wyjątkiem dogmatycznych marksistów typu Radka…

    1. No ale Che Guevara jednak intensywnie współpracował ze swoimi licznymi towarzyszami, natomiast samotny czyn Breivika trudno uznać za ten rodzaj „wyjścia do społeczeństwa”, w którym zwykle widzimy zanegowanie indywidualizmu (czy raczej izolacji, otorbienia, zupełnego braku kompetencji społecznych – bo chyba raczej nie był to ideologiczny wybór, tylko psychiczne uwarunkowania osobowości).

  3. Mój adwersarz, chcący się mnie wszelkimi możliwymi środkami pozbyć z tego Portalu (chcąc upokorzyć, uprzykrzając życie, hejtując, ośmieszając itd.) jak zawsze ma problem z doczytaniem do końca i ze zrozumieniem zasadniczych treści mych produktów (nie wnikam – celowo czy nie);
    1/ Nigdzie nie jest napisane iż to recenzja. Zachęcenie do przeczytanie książki NIE JEST Panie Doktorze Napierała RECENZJĄ !!!!!! Po raz kolejny za Cervantesem: Mówić nie myśląc to strzelać nie celując.
    2/ Zdeklarowany liberał wzywający i opowiadający się za karą śmierci to …… polska aberracja i paranoja mentalności nadwiślańskiej. Nic tu dodać i nic więcej ująć.
    3/ Przypomnę tylko w podsumowaniu – kończąc i tak zbyt długi moim zdaniem dyskurs w tej materii – wypowiedź kanclerza koronnego Jana Zamojskiego: Rex regnat, sed non gubernat.
    I tym w miarę optymistycznym – w tym miejscu – akcentem kończę wymianę zdań z moim odwiecznym adwersarzem.

    1. Tylko dogmatycy lewicowi są za całkowitym zniesieniem kary śmierci. Nie pisalem ze to recenzja lecz że nic z książki w twoim paszkwilu nie ma. Bo nie ma. Idę sobie indywidualnie wypić kieliszek burżuazyjnego amaretto na pamiątkę upadku najgorszej tyranii w dziejach związku radzieckiego i zbrodniczej ideologii socjalizmu. Bye old chap

  4. To wlasnie indywidualizm nie pozwala znowu gnoić ludzi w służbie przeklętych ideologii. Gdyby breivik byl prawdziwym indywidualistą dalej by się opalał i chodzil na siłownię i nikt by o nim nie słyszał. To ideowiec. Parcie na szkło przejawia dopiero teraz kiedy jest już znany

  5. Miałem nie odpowiadać, ale przemogę się:
    – polskie przysłowie mówi: uderz w stół, nożyce się odezwą. Czy hejt jako taki, nie jest pierwszym etapem „breivikizmu” i zachęcaniem do niego ? Przypadek medialnego „gnojenia” Innego dało asumpt Niewiadomskiemu do strzałów w „Zachęcie”. O tym mówi cytowany przeze mnie U.Eco.
    – „pozabijam was marksiści” – czy mój adwersarz nie widzi aluzji do swojej postawy poszukiwania, tropienia, niszczenia zła lewicowego nawet tam gdzie go nie ma ? I w jakimś sensie – używając określonej retoryki – zachęcając do b.skrajnych i ostatecznych rozwiązań ?
    – ale taka właśnie postawa w jakimś sensie natchnęła mnie (równolegle z czytaniem książki A.Seierstad) do przelania mych refleksji na „papier”.
    Nt. paszkwili wypowiadał się nie będę – nie mój język, nie moja mentalność, nie mój styl. „To miły i wygodny mit, iż liberałowie są siewcami pokoju” – napisał kiedyś – choć przy innej okazji – brytyjski dziennikarz Hywel Williams (Guardian). I miał rację ……..

    1. Liberałowie są siewcami pokoju nawet czasem strącaja paskudnych lewicowych tyranów z tronu a że lewacki Guardian kreci nosem trudno. Hejt to niemal wynalazek lewicy. Czym były seanse wstydu w maoistycznych chinach? Nijak nie przepracowałeś tematu zla komunizmu więc nie praw mi tu o drobnych niedogodnościach liberalizmu. Przed chwilą zaatakowałeś zwykłe człowieczeństwo prawo do nie podążania za tlumem i przyrównałes je do mordercy. Shame shame shame commie

      1. Może po prostu różnie rozumiecie indywidualizm? Dla mnie również masowa ideologia wyznawana bez bliskich kontaktów z wieloma ludźmi nie jest indywidualizmem sensu stricto. Indywidualizm liberalny, który ty masz na myśli Piotrze, rzeczywiście uniemożliwia przemoc niewerbalną. Indywidualizm będący mnisim (a więc po części samotniczym) oddaniem radykalnej ideologii z kolei może prowadzić do przemocy. Zapewne nie nazwałbyś tego zjawiska indywidualizmem, ale Radek tak sobie to zdefiniował. W szerszym kontekście odchodzenie od podporządkowania do indywidualizmu ogranicza akceptację przemocy. Chyba, że ktoś zanuża sie w wirtualnym świecie i traci kontakt z rzeczywistością (na przykład poprzez gry komputerowe, w których w umiarkowanych dawkach nie ma nic złego). Takie zanurzenie sie w nierzeczywistym świecie może ograniczyć empatię i też owocować przemocą.

        1. Indywidualizm liberalny jest aktywny. Jeśli mnisią samoizolację ma Radek za coś złego to jeszcze od biedny mogę zrozumieć ale on bezpośrednio obwinia liberałów a na to zgody nie ma. Najpierw niech socjaliści stworzą choć jeden działający rząd wtedy pogadamy

    2. Zaczyna się walka z hejtem w internecie w całej chyba Europie. Niestety, tropiciele hejterów teź bywają bardzo zideologizowani i radykalni, co nie wróży tej walce sukcesów. Obawiam się, że efekty mogą być odwrotne od zamierzonych. Jestem przekonany, że jedynym sposobem na walkę z hejtem jest dyskusja, bezbrzeżna cierpliwość, i brak dogmatyzmu u siebie. Oraz ironia, sarkazm, kpina. Oczywiście zawsze zostaną hejterzy robiące swoje z czystej złośliwości i dla zabawy, ale oni nie są groźni, gdyż nie wierzą w tematykę swoich wpisów, piszą je tylko dla przekory. Nie jest to miłe, ale głównym celem walczących z hejtem powinni być ludzie rzeczywiście oddani skrajnym ideologiom. Od takich hejterów na razie nasza strona jest wolna, oni szukają takich targetów jak Rzeczpospolita czy Wyborcza. Potrzebne są im miliony, u nas mogą liczyć co najwyżej na dziesiątki tysięcy wejść.

  6. Dobrze napisany, pełen pasji artykuł. Czy Breivik był żądnym sławy indywidualistą, czy też „wojownikiem” ultraprawicowej ideologii i jakiejś tam, związanej z nią grupy – ta kwestia jak widać jest otwarta w dyskusji Autora z Piotrem. To dobrze, że mamy tu różnicę zdań, bo każdy czytelnik moźe tym bardziej zaangażować się w temat, sformułować własne zdanie. Oprócz tego chciałbym, aby temperatura dyskusji nie szkodziła samej dyskusji.
    Tak poza tym na warsztacie mamy rozmowę z Piotrem, gdzie sprzeciwiam się karze śmierci, zaś Piotr broni jej dla tak skrajnych przypadków jak Breivik.

      1. Oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam, ale przyznam żę dyskusja jest ciekawsza kiedy wchodzą do niej ciekawe, nawet kontrowersyjne obserwacje. Oczywiście jak długo trzyma poziom. BTW – Dość dużo emocji – nie przeszkadza to czasem ?

          1. Co innego mówić co innego robić. Kultura anglosaska to przede wszystkim opanowanie emocji w życiu publicznym i wysoce rozwinięta sztuka dyplomacji. Jeżeli ktoś straci panowanie nad sobą np. w NYC to wystarczy nic nie mówić i zaczekać. Sprawca zwykle sam się ukoji. No chyba, że trzeba walczyć o życie…. (LOL)

  7. Podzielam punkt widzenia Radka i czytałem te myśli „jednym tchem” z uznaniem tak celnego wypunktowania skutków do jakich prowadzi coraz bardziej powszechny sposób myślenia i brak tolerancji dla jakiejkolwiek inności.
    Potencjalnych Breivików mamy wokół siebie bardzo wielu. Nikt (lub prawie nikt) z nich nie przekroczy tej granicy przemocy ale tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny.
    Problemem nie jest „skrajny indywidualizm” ale fanatyzm. Fanatyk jest „skrajnym indywidualistą” a raczej wypaczonym indywidualistą. Skrajny indywidualista nie musi być i raczej nie jest fanatykiem.

  8. Anders Breivik nijak nie podpada pod wersję indywidualizmu promowaną przez liberalizm. Liberalizm pozwala jednostce żyć według własnego planu wymaga jednak, żeby jednostka uszanowała sposoby życia innych jednostek, ponieważ one też mają do tego prawo. Stąd liberalizm nie może pozwolić sobie na wprowadzenie wolności absolutnej takiej, w której jakieś jednostki mogły decydować o sposobie życia innych jednostek. Stąd moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. Liberalizm to nie samowolka.
    Jeżeli każda jednostka osobno może ustanawiać swój cel życia, to nie może być mowy o jakimś jednym wielkim metafizycznym celu wszechświata. Nie ma wielkiego celu, za to każdy ma własny mały sens i sposób życia. W liberalizmie nie ma miejsca na prawdę absolutną a raczej ta prawda jest taka, że każdy jest wolny. Możesz być egoistą, ale tylko na własnym terenie. Jeżeli Breivik miał jakąś swoją subiektywno-egoistyczną wizję całego świata i próbował ją narzucić innym ludziom jako prawdę absolutną, to po prostu wypada poza liberalizm.

  9. Ponieważ w dyskusji poruszono kilka istotnych i ciekawych kwestii – obecnych poza wynurzeniami będącymi egzemplifikacją personalnych frustracji i fumów mego Szanownego Adwersarza – postanowiłem jednak wziąć udział w tym dyskursie, odnosząc się do nich.
    1/ Nigdzie nie napisałem i nie uważam Breivika (i jemu podobnych) za liberała. Byłoby to z mej strony szaleństwo i kompletna aberracja. Jednak liberalnie (anarchistycznie, goniące jedynie za zyskiem czyli bezrefleksyjnie i prostacko) zorganizowane media i tak funkcjonująca przestrzeń medialna dzisiejszego świata – o to już jest element sprzyjający tego typu indywiduum. Często stymulujący i napędzający owe frustracje, fumy i skazy osobowości.
    2/ Jak zauważył w dyskusji Robert – i to jest idee fixe prezentowanego problemu – Breiviki są wśród nas a Internet (zwłaszcza) sprzyja takim jednostkom. Jaki poziom „breivikizmu” owe osobniki przekroczą – to przypadek, często gra tu rolę subiektywna skaza osobowości o której wspomniałem wcześniej, sytuacja w jakiej się znajdą. Ale stymulacja z zewnątrz ma niebagatelną rolę. Anders Breivik, Eligiusz Niewiadomski, Raul Villain, Wilhelm Runge, Heinz von Pflug-Hartung (w różnych epokach i w różnych sytuacjach) tę granicę przekroczyli. I o to przekroczenie mi także chodzi. Niezwykłą rolę we wszystkich tych wypadkach spełnił klimat stworzony przez media lub otoczenie. Zabili tych, ostateczne rozwiązanie, których uważali (o dziwo wszystkie ich ofiary były wyłącznie kwalifikowane w takich kategoriach) za socjalistów, marksistów, lewaków. Widzę w tych faktach – kojarząc argumenty i jad płynący z niektórych fraz pod moimi tekstami – analogię: choć to dopiero (za Robertem) pierwsza granica „breivikizmu”. Ale tak tworzy się określoną atmosferę wokół konkretnego Innego.
    3/ Najczęściej – i dlatego na to także zwróciłem uwagę – tacy osobnicy w kontaktach tet’a’tet są cichymi, stonowanymi, wycofanymi „do wnętrza” jednostkami. Niepewnymi swego zdania, swych poglądów, jakby zawstydzeni tym, że w ogóle są. Prężą natomiast niczym Breivik na Utoi podczas zatrzymania przez policję swe mięśnie jak na pokazach kulturystycznych (to teatr jednego aktora odbywany w wirtualnej przestrzeni) – tu: wyżywając się w hejcie wobec Innego. Ich nie widać w tłumie. Wystarczy, że zaistnieje określona sytuacja, a oni się ujawniają. Przekraczają kolejną granicę. Już nie wirtualną, ale realną.
    4/ O osobistych relacjach: ja – mój Szanowny Adwersarz, pisał nie będę. To nie jest przedmiot publicznych debat. On natomiast wie doskonale o co chodzi i o żadnym pogodzeniu się nie może być (i nie było nigdy) mowy. Mętne wywody i próby zamulenia zasadniczego powodu mej postawy – hejt do kwadratu odniesiony w formie knajackiej i skandalicznie prostackigo wpisu wobec mojej osoby – nie były żadną ekspiacją czy próbą przeproszenia. I za taką je nie uważam.
    5/Hume nie ma moim zdaniem racji: myśl jest efektem nie emocji (one zaprzeczają racjonalizmowi in situu) ale krytycznego zmysłu jaki posiada ludzki umysł i nasza osobowość (każda !), nie zgodzie na to co nas otacza, często – przekory i zniesmaczenia. To jest wg mnie immanencja (też, oprócz innych elementów) tego co zwie się człowieczeństwem. Myślę więc jestem, wątpię wiec jestem………
    6/ I na koniec: deklaracje typu „jestem liberałem” są tyle samo warto co ewentualne zapewnienia z mej strony iż „jestem cesarzem chińskim” lub „12-tym, ukrytym od czasów Husajna, imamem” dla szyitów. Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka (a nie auto-deklaracje) świadczą o takich klasyfikacjach. Klasyfikacjach stworzonych przez nasze umysły i języki; funkcjonujących przede wszystkim w świadomości zbiorowej. Nie jestem i nie pretenduję do miana liberała, ale jako „krwiożerczy i zbrodniczy socjalista” – jak próbuje zaprezentować mnie mój Szanowny Adwersarz – byłem i jestem absolutnie przeciwko karze śmierci (w przeciwieństwie do obnoszącego się ze swoim liberalizmem mego Szanownego Adwersarza: wszyscy po stokroć już się dowiedzieli, iż On jest niczym wzór metra z Sevres LIBERAŁEM !!!!!) w jakiejkolwiek postaci i dla kogokolwiek. Ze względów estetycznych, humanitarnych, ideowych i właśnie z tytułu mniemania, iż zbiorowość ludzka czyli społeczeństwo (jako wyższa forma funkcjonowania naszego gatunku niźli pojedyncze, rozproszone i egoistyczne tym samym jednostki) nie ma prawa nikogo pozbawiać życia. Nie wspominam już o pomyłkach (a one są Panie Liberale immanencją człowieczeństwa), które akurat w tym wypadku są nieodwracalne.

    1. Po pierwsze ja bym porownal breivika raczej z Mansonem a jego ofiara byla kapitalistką i beatniczka Sharon tate. To robienie z lewaków męczenników jest niemaczne pi czerwonych brygadach i RAF. Po trzecie Internet raczej otwiera na świat inaczej może gry komputerowe choć dzieki niektórym lepiej zdają prawo jazdy. Po czwarte oskarżasz indywidualizm i liberałów a od breivika na milę cuchnie mesjanizmem i utopizmem ale ty nie widzisz rzeczywistości tylko marksistowskue opary. Po piąte wyjaśniłem i proponowałem zgodę ale odrzuciłeś gałązkę oliwną więc odtąd uważam cię wyłącznie za adwersarza a nie kolegę którego bełkot należy krytykować oględnie. Na koniec: Twoja fiksacją na punkcie INNEGO pokazuje że jesteś niezdolny do myślenia samodzielnego poza propagandą i że sam lubisz stygmatyzować Np neoliberałów. Może to jakieś osobiste urazy z życia wzięte bo z racjonalizmem to nic wspólnego nie ma. Aha Hume miał rację najpierw musi być chęć pomyślenia a chęć jest emocją. Ty w ogóle nie myślisz tylko wylewasz swe żale że komunizm padł więc może mechanizm Hume’a u ciebie nie działa…

      1. Piotrze – złamane gałązki oliwne nie powinny zmieniać poziomu publicznych polemik. Piszesz je przecież dla wszystkich czytelników, a nie tylko dla Radka. Z tym INNYM to ciekawa sprawa. Czy ktoś uznający ideologię innego jest w stanie odnieść ją do osób ją krytykujących? Czy neoliberał nie staje się INNYM poprzez stygmatyzację? Mam nadzieję, że mimo zbyt gorącej atmosfery polemik Radek zechce się odnieść do tej kwestii, bo jest interesująca.

        1. Nie odniesie się. Gdybym go nie demaskował jako propagandzisty di niczego by się nie odniósł tylko”glosil” jak sam mówił i pisał. Tylko głosić bez polemiki chce każdy propagandzista. Ja się odniosłem merytorycznie i do jego obsesji innego i do jego krytyki indywidualizmu więc jest i wojenka i dyskusja

          1. Pamiętaj po prostu, że pisząc publicznie nie zwracasz się tylko do Radka. Komentarze świadczą o tym, że nie każdy czytelnik rozumie sedno sporu. Dlatego warto rozbudować argumentację i operować cytatami. Szczerze radzę – i dla dobra autorów i dla dobra polemik.

  10. Panie Piotrze N: nie wypowiadaj się za mnie, nie decyduj za mnie, gdyż nie uzyskałeś żadnych w tej mierze ode mnie prerogatyw czy plenipotencji (jak dawniej mówiono – Panie konserwatysto ukryty pod maską auto-liberała – dlatego tak co chwila zapewniasz wszem i wobec publicznie; „jestem liberałem, jestem liberałem czy wy wszyscy tego nie widzicie !!!!”), iż na pewno nie odpowiem…… Na razie łżesz w tej mierze !!!! Dopiero praktyka o tym zadecyduje czy odpowiem czy nie. I czy będziesz mógł tak autorytatywnie się w tej materii wypowiadać.
    Nie siadam i nie piszę jak Ty – cyk, cyk, cyk i niby-tekst wklepany do netu. I jeszcze pretensje o nie wiadomo co ……… To najlepszy dowód na szlagwort (dedykowany Ci przeze mnie wielokrotnie): mówić nie myśląc to strzelać nie celując ! To potrafi każdy ……. nie powiem kto aby Cię nie urazić. Wszak jesteś człowiekiem, osobą – mimo iż mnie uważasz za krwiożerczego socjalistę, komunistę, łze-osobę (czy w ogóle mnie uważasz za osobę to już inna inszość) – i nie-człowieka ja do Ciebie takich uczuć nie żywię. Po prostu mi jest Ciebie żal ……. A to jest litość, współczucie a to po części jest też człowieczeństwem. Wiem co to jest empatia, wiem co to jest jej świadczenie „na codzień”. Wiem wreszcie co to jest pochylenia się właśnie nad INNYM…….. Weszlibyśmy jednak kontynuując ten wątek na prywatną stronę życia i doświadczenia, a nie jestem ekshibicjonistą i o tym „publikum” nie zamierzam informować (bo to nie jest meritum sporu).
    O INNYM – jak Jacek sugeruje – odpowiem w stosownym materiale, w stosownym czasie. Muszę to przemyśleć, przeżuć i przetrawić. Nie dla Ciebie Panie auto-Liberale. Nie dla Ciebie. Ale dla naszych odbiorców obserwujących (chyba często z zażenowaniem – nie z mojego powodu) ten spór. To trzeba przemyśleć, bo słowa mają wg mnie coś wyrażać (i być przemyślane). Zwłaszcza na portalu mieniącym się racjonalnym …….
    Odniosę się Jacku do Twej sugestii (jak czas i chęci pozwolą).
    PS: Przekazanie gałązki oliwnej nie polega na tym, że jedna strona dyktuje drugiej co jest „jej gałązką” (i że ona ma to-to przyjąć)……. Obie – i to jest właśnie relacja wg filozoifii dialogu JA- TY – strony sporu muszą to uznać jednocześnie. I na tym polega też właśnie dialog. Bo dialog – to nie monolog. A z takich pozycji występuje apriorycznie Pan Piotr N.

    1. Bardzo się cieszę, że się odniesiesz Radku, bo to chyba ciekawa kwestia. Poza tym wciąż czekam na więcej merytoryki od Was. Od Ciebie i od Piotra. To dobrze, że się różnice w kwestii politycznej, istotnej dla podejmowania decyzji i rozumienia świata. Ale dlaczego o tym nie pogadać, dlaczego nie odnieść się do konkretnych tematów? Nawet jeśli adwersarz nie obudzi się od razu i przez jakiś czas będzie unikał dialogu… Nawet wtedy. Bo w końcu się obudzi i też zacznie rozmawiać.

    2. To ty omijasz prawdę, jak bolszewik w masce socjaldemokraty. Ja tysiące razy krytykowałem konserwatyzm chyba częściej jeszcze niż socjalizm ty ani razu nie skrytykowałeś choćby bolszewizmu. Jak każdy komunista mylisz liberalizm z anarchią w której nazista ma tyle prawa głosu co demokrata. Dopóki nie potępisz zbrodni ZSRR, muszę uważać cię za zwolennika bolszewizmu. Z bolszewizmem się nie dyskutuje, mieli 50 lat by się tu rządzić teraz basta!

  11. Jacku – czy z takim dictum jak wyżej można dyskutować ? Litości i ….. ciszej nad tą niby-racjonalistyczną i niby-liberalna trumną.
    Przerwę ten dyskurs bo skręca on – nie z mojej winy – na absurdalne manowce……. A potem będzie próba z „gałązka oliwną”.
    Panie Piotrze – hau, hau, hau ……. i koniec dyskusji. Bo nie ma z kim dyskutować marny hejterze. Dobrej nocy.

    1. Temperatura Waszego sporu sięga wyżyn. Ja jednak uważam, że po prostu warto napisać co się sądzi o Związku Radzieckim. To jest jakaś płaszczyzna dalszej rozmowy, punkt odniesienia. Nie jest to absurdalne pytanie, bo na przykład Żiżek ma dość łaskawe podejście do ZSRR i komunizmu. A jest wydawany, czytany etc. Faktem jest, że Piotr omawia różne systemy polityczne i też krytykuje neoliberalizm Raegana i Thatcher, oraz jego wpływy. Obydwaj piszecie na tematy polityczne, więc ustalenie stanowisk w różnych kwestiach ma sens. Po co coś przemilczać, po co nie odnosić się do spraw blisko związanych z tym o czym się wiele pisze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *