Do tych którzy muszą wierzyć aby wszystko miało sens. Jacek Tabisz

 

Wielu ludzi uważa, że trzeba wierzyć w jakiś atrakcyjny mit, najlepiej powszechny i mocno zakorzeniony w historii niezrozumienia rzeczywistości. Ci ludzie twierdzą, że bez tego mitu "wszystko traci sens", dlatego trzeba się łudzić, choćby na siłę i wbrew własnemu rozsądkowi. 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. Skoro liczy pan na dyskusję…
    1. Wiara nie jest po coś (np. "aby wszystko miało sens"), tylko wynika z przekonania, że jest tak, jak się wierzy. Jest to przekonanie intuicyjne i tym sie różni od wiedzy. A że być może nadaje życiu pewien sens? Taki bonus.
    2.  "Świat taki jaki jest" nic nie mówi o tym, co jest przedmiotem wiary. Przyjmowanie go takim jaki jest nic nie zmienia w wierze. Wierżący go właśnie takim przyjmują – nic nie muszą zmieniać w poznawalnej rzeczywoistości. Sa naukowcami, inżynierami, lekarzami, menadżeramii  – tak samo dobrymi jak ateiści.
    3. W Czechach albo w Norwegii większość ludzi to ateiści. "Ludzie uważają, że skoro wiele osób robi to samo to znaczy, że coś w tym musi być".
    4. Nie trzeba wymyślać żadnej wiary. Chrześcijaństwo to esencja humanizmu – któego by zresztą nie było bez chrześcijaństwa. W jaki sposób kult kuli ognia (Słońca) albo kulistej skały (Księżyca) miałby sie przyczynić do postawy humanistycznej? Niby dlaczego bardziej niż kult Boga, ktory stał się człowiekiem z powodu solidarności z luźmi?
    5. Nazizm był oparty na nauce. Na teorii ewolucji. Przyjmował świat dokładnie takim jakim jest i odrzucał z wyjątkową pogardą chrześcijańskie wartości.
    6. Ateizm to też jest tradycja połna przemocy  – jest to więc bardzo słaba alternatywa dla wiary.
    7. Jeśli "nawracanie to przemoc" i nikt nie ma do tego prawa, to cała ta wiosenna pogadanka to jeden wielki bezprawny akt przemocy. Tylu żarliwych wezwań do "nawrócenia" już dawno nie usłyszałem w żadnym kazaniu.

    1. Jeśli chodzi o nawracanie, spotkałem niejednego ateistę, który nie chciał narzucać dzieciom bliskich sobie poglądów i ideologii. Uważał, że to nie fair. Również "szkoły ateizmu" przyjmowane są przez wielu znanych mi ateistów jako coś dziwnego i potencjalnie groźnego. A szkoły religijne istnieją, są też rytuały, którym poddaje się dzieci warunkując je w pewnej ideologii. Jeśli chodzi o nazizm, to jego stosunek do Żydów, homoseksualistów i Romów nie wynikał ze "świata jakim jest". Wierzyli w wyższość rasową, w Lebensraum, w Hitlera. Nauka nie uzasadnia takich poglądów, choć oczywiście można udawać, że coś ma podłoże naukowe. 

      1. Fajna pogadanka panie Jacku. Dziękuję. Religianci często udają że ich wiara ma coś wspólnego z wiedzą😄. Należę do ateistów, którzy nie narzucają innym w tym dzieciom swojego światopoglądu. Uważam natomiast,  że mam prawo do kontrargumenntow co się wielu nie podoba. Najchętniej zamkneliby usta ateistom.

        1. Ale na razie to pan Jacek Tabisz ogłasza chrześcijanom (11'10''), że nie mają prawa nikogo nawracać i nawet twierdzi, że to jest forma przemocy!

          .

          Są na świecie takie kraje, gdzie faktycznie prawo zabrania nawracać na chrześcijaństwo. To jest np. Korea Północna, Chińska Republika Ludowa, Arabia Saudyjska. Tam zakaz pana Jacka jest wprowadzony ustawowo. A w krajach cywlizowanych coś takiego jest niewyobrażalne.

          1. Chyba zbyt ostro zrozumiał Pan moje słowa, albo ja się źle wypowiedziałem. Działanie w stronę „myśl tak jak ja” jest pewną formą przemocy w odróżnieniu od dialogu, od zastanawiania się „czy ja się nie mylę” i „dlaczego X tak właśnie myśli”. 

          2. Za każdym gdy ktoś uzasadnia swoje poglądy działa w stronę „myśl tak jak ja”.

            Pańska pogadanka jest jednym wielkim "myśl tak jak ja": odrzuć mity jako i ja odrzuciłem.

            Nazywanie tego "formą przemocy" jest niemądre – zwłaszcza jeśli nie towarzyszy temu konsekwentna autorefleksja i krytycyzm wobec własnego postępowania.

          3. Ktoś tu udaje, że nie widzi róznicy pomiędzy apelem "myśl głupimi mitami, byle moimi", a apelem o porzucenie mitów.

      2. Nowotestamentowe słowo "nawrócenie" to grecka "metanoia" czyli zmiana sposobu myślenia. Dlatego pod pojęciem nawracania rozumiem dyskurs miedzy ludźmi o już uksztalotaowanych poglądach, a nie dzieciach. W przypadku dzieci bowiem nie ma zmiany myślenia, bo ich myślenie się dopiero ksztatuje, a rodzice, czy tego chcą czy nie, mają na to gigantyczny wpływ. I powinni mieć. Odcięcie dzieci od ich najbliższego środowiska byłoby – tu użyję egzaltowanej przesadni Richarda Dawkinsa – "gorsze niż molestowanie seksualne".
        Hartman usiłujący temu zapobiec wpadł w sidła radykalnego utopijnego marksizmu i totalitaryzmu.
        .
        Zgadzam się natomiast, że metoda indoktrynacji w przekazywaniu dzieciom czegokolwiek  jest najgorszą z możliwych. Z tym, że nie każde mówienie o religii jest indoktrynacją. Z drugiej zaś strony: wiedza naukowa także może być przekazywana w sposób indoktrynacyjny, co – moim zdaniem – bardzo często ma miejsce we współczesnej masowej szkole i mam nawet taką teorię, że obecna postmodernistyczna niechęć do nauki jest tego gorzkim owocem. Bo często się buntujemy przeciwko temu, co nam indoktrynowano. Ostatecznie epidemia odry wybuchła w ateistycznych Czechach, a nie w klerykalnej Polsce.
        .
        Podobnie jest z większością ateistów – zazwyczaj krytykują religię, która była im prymitywnie indoktrynowana w dzieciństwie. Widać wyraźnie, że zwykle mają dość uproszczony i infantylny obraz religii. I również bardzo często się boją konfrontacji. Ale nie konfrontacji z księdzem Rydzykiem albo Ewangelikalnymi fundamentalistami (z tym sobie łatwo poradzą), tylko np. z byłymi ateistami nawróconymi na chrześcijaństwo.
        .
        Ja osobiście nigdy nie wciskałem mojej córce żadnych prawd wiary. Przyjąłem strategię odpowiadania na każde pytanie, które sama zada. Oczywiście dość szybko zaczęła zadawać pytania egzystencjalne (np. o śmierć – przy okazji zwiadzania jakiegoś zabytkowego cmentarza), na które odpowiadałem zgodnie z przekonaniem – czyli zgodnie z chrześcijańskim światopoglądem. Udawanie kogoś innego (np. ateisty) przed własnym dzieckiem byłoby moim zdaniem arcyniemoralne – mam nadzieję, że się pan z tym zgodzi?
        Sam przyjmując chrześcijaństwo (już jako prawie dorosły) celowo wybrałem wyznanie, które nie uznaje chrztu niemowląt, tylko chrzest na podstawie odobistej decyzji.
        —–
        —-
        Odnośnie nazistów i ich ideologii to uważam, że jest pan w błędzie.
        Nazizm opierał się na darwinowskim pojmowaniu społeczeństwa. Naziści uważali, że warunkiem zdrowia społeczeństwa jest bezwzględne eliminowanie złych genów (złej "krwi") – tak jak to robi dobór naturalny w przyrodzie. Co gorsza: czysto technicznie i statystycznie rzecz biorąc mieli całkowitą rację. Ale moralnie pobłądzili całkowicie.
        Tym niemniej ich wnioski były wnioskami z rzeczywistości "takiej jaka jest".

         

        1. Cieszę się, że wybrał Pan religię, która stara się zwracać do osób dojrzałych, a nie do osób bezbronnych wobec wszelkich idei, bo zbyt małych jeszcze, aby mieć swoje zdanie. 

           

          Ja nie odczuwam religii prymitywnie. Badam różne kultury, uwielbiam muzykę, która często się inspirują tą czy inną religijnością. Różne systemy wierzeń posiadają walor estetyczny, czasem wysokiej jakości. Ja apeluję tylko o to, aby nie wmawiać sobie na siłę mitów tylko dlatego, że są piękne czy uśmierzają niepokój egzystencjalny. Jeśli chodzi o stosunek do nauki nazistów, to był zbyt arogancki. Przyjęli za pewnik daleką interpretację nauki i byli skłonni poświęcić dla niej ludzkie życia. Jak Pan widzi, zajmujemy się tutaj ewolucją dość często i jest to zupełnie inny świat. Miałem nawet na ten temat wykład na Dniach Darwina, o darwinizmie społecznym/politycznym. Krytyczny oczywiście.

          https://www.youtube.com/watch?v=bs6kHwPTLvI

        2. Unikajmy utopizmów.
          Człowiek nie może wzrastać w środowisku wolnym od idei. Dziecko wyrabia swoje "własne" zdanie oceniając i konfrontując już istniejące idee. Sięga po gazetę, książkę, film albo posłucha rozmów dorosłych przy imieninowy stole i nasiąka ideami.
          Nie wyrobi sobie własnego zdania tylko jedząc, myjąc się, grając w piłkę, uprawiając seks lub ucząc się matematyki. Ludzkość kształtowała idee zbiorową mądrością przez wieki, więc małe dziecko nie wykona tej pracy w kilka lat.
          .
          Co do uproszczonych wyobrazeń, to uważam, że pańskie porównanie wiary w Boga do wiary w sierotkę Marysię spełniającą życzenia świadczy właśnie o takim wyobrażeniu. Albo jest próbą taniego wyszydzenia wiary.
          Idea Boga bowiem jest odpowiedzią na filozoficzne i egzystencjalne pytania, a nie wymyśleniem jakiegoś tam sobie bytu ad hoc. Z pewnością te odpowiedzi nie każdego zadowlają, ale są to jakieś odpowiedzi. Sierotka Marysia nie jest żadną odpowiedzią na żadne pytanie.
          Równie uproszczone jest wyobrażenie ateistów o modlitwie – ograniczonej do listy życzeń. Gdyby miał pan adekwatne wyobrażenie o religii, to by pan takiego porównania nie użył.
          .
          Stosunek nazistów do nauki był byś może arogancki, tym niemniej brali oni fakty takim jakimi są.
          Zło zazwyczaj ma swoje źródło w wadach charakteru, a nie w ideach. Ekstremiści religijni mordujący innowierców robią tak zazwyczaj nie dlatego, że religia im to nakazuje, tylo dlatego, że ich wredny charakter nie toleruje inności. Z powodu podobnych przywar charakteru ateiści wiele razy w dziejach prześladowali wierzących, lewicowcy prawicowców, biali czarnych, heteroseksualiści gejów, bruneci rudych a praworęczni mańkutów.
          Atawistyczna niechęć do innych (ksenofobia) to wynik działania samolubnego genu, ktory chce osiągnąć przewagę nad innymi cechami, niż własne.

  2. Religia to przede wszystkim wyobrażenie, a wiara to przekonanie, że to wyobrażenie jest realne. Intuicja o której wspominasz niczym nie różni się od tej, jaką ma na przykład naukowiec, tylko ten oparł się na faktach, w przypadku religii opiera się ona na fantazjach. W religii nie ma nic nadzwyczajnego, nic wyjątkowego, żadnego szóstego zmysłu pod postacią wiary. 

     

    A jednak w Norwegii i Czechach ta zasada nie działa z tego prostego powodu, gdyż były to kraje chrześcijańskie – co oznacza, że ludzie jednak w pewnym momencie przestali naśladować innych.

     

    Chrześcijaństwo z tym, co ma za uszami, jest esensją, ale z pewnością nie humanizmu, lecz zepsucia – czego dowody mamy każdego kolejnego dnia w dawce wystarczającej, aby przestać robić z siebie wariatów

    Według Ciebie nazizm był oparty na teorii ewolucji, wedlug mnie to kompletna bzdura – nie ma żądnego dowodu na to, że naziści wierzyli, iż ich przodkami były małby, robaki, bakterie itd. Wybrali sobie to, co im pasowało do ich urojeń a wybierali ze wszystkiego, co mogło te urojenia potwierdzać. 

     

    Zwrócenie komuś uwagi na to, że tkwi w fałszywych przekonaniach to coś innego niż wpajanie wizji świata na którą nie ma żadnych dowodów. Dlatego jedynie wierzący mogą nawracać, niewierzący zaś, jak to niewierzący nie wierzą, domagają się dowodu, a jeśli go nie ma, uznają wizję za formą szaleństwa lub kłamstwo.

  3. Słuszna rada, szczególnie że i tak każdy wierzy w coś mniej czy bardziej odmiennego(bo jest inny). (Inaczej mówiąc nie ma na świecie dwu ludzi wierzących dokładnie w to samo i tak samio).Tak że od tego tylko krok do zmodyfikowania/zhumanizowania tego unikalnego własnego wierzenia(choć nadal pozostanie unikalne). Na marginesie jeśli każdy wierzy w(choć troche) coś innego to co najwyżej jeden(lub żaden) wyznaje Prawdziwą Wiarę. Nie jest wykluczone żę będzie miał problem Pan Bóg/Panowie Bogowie(jeżeli istnieje/istnieją). 
    Możliwe że do Nieba weźmie tylko ateistów i agnostyków. Bo przynajmniej oni nie wierzyli (w) i nie czcili Fałszywego Boga(Bogów). 
    Albowiem jest jedna rzecz której Bóg/Bogowie nie znosi(ą) najbardziej, czczenie Fałszywych Bogów w miejsce tego/tych Prawdziwego/Prawdziwych.
    Np. u niektórych jest to tzw. 1-sze lub 1-sze z 2-gim przykazanie. 

  4. Panie Jacku. Akurat Dr Marcin Małecki był dużo ale to dużo lepszy od Hartmana. Bo ten pierwszy omawiał neuronaukowe podstawy formowania/deformowania umysłu i charakteru, a nie jakeś  ideologiczne widzimisia. Chetnie był posłuchał jakiegoś roszerzonego jego wykładu lub z nim rozmowy.

      1. To, że coś jest dogmatem nie znaczy, że nie istnieje. Dusza nie jest tylko świadomością, z biologicznego punktu widzenia jest skomplikowanym tworem nieprzypadkowej ewolucji. Biolog wcale nie musi nie wierzyć w duszę. Tym bardziej, że jest związana nie z samą biologią i chemią ale także nieprzewidywalną fizyką kwantową. To, że nie ma przypadków idealnie obrazuje liczba Fibbonacciego.

  5. Ludzie ktorzy uwazaja ze wiara jest potrzebna aby zycie mialo sens gwalca logike poniewaz jest odwroltnie.  Ateizm  sklania nas do cenienia zycia na ziemi bo tylko to mamy.Ateizm mobilizuje do madrego i uzytecznego zycia bo jest jedyna szansa .  Pojecie zycia po smierci jest

    pogwalceniem naszej  medycznej wiedzy.  Pustynni nomadzi ktorzy stworzyli wiare robili to w celu  zalozenia  kaganca barbarzyncom . Metoda byla prosta: bat i marchewka. Batem bylo pieklo a marchewka zycie po smierci.  Ta sprytna metoda jest dosc skuteczna obecnie.  Kazdej niedzieli koscioly sa wypelnione ludzmi ktorzy  chca uniknac bata i dostac merchewke, po smierci.  Ja mysle ze lepiej  uprawiac ogrodowa marchewke na ziemi i dzielic sie marchewka z innymi.  Raj bez mozgu? Tylko dla tych ktorzy go utracili juz przed smiercia.  

    1. Ateista równie dobrze może uznać że życie to tylko zbiór reakcji chemicznych takich samych jak zachodzące przy spalaniu bryły węgla albo podczas erozji skały wapiennej na deszczu. Z czysto materialistycznego punktu widzenia tak właśnie jest.
      Cenisz użyteczne życie Januszu, bo masz w głowie zakodowoane religijne atawizmy. Dobrze, że ateiści zazwyczaj nie potrafią być konsekwentni, tak jak np. głośny ateistyczny filozof oświeceniowy Alfons de Sade. Logiczne wnioski z ateizmu są zbyt przerażające, by przywoici ateiści je konsekwentnie stosowali w życiu.

      1. Tyle ze te atawizmy nie sa religijne tylko biologiczne. Wspomagaja przenoszenie czy tam plenienie się życia. A tylko religiańci przypisują je tzw. Bogu i do tego bywa ze całkiem mylnie je interpretują. Przede wszystkim uwazaja je za niezmienne przez co staja sie nieadekwatne/szkodliwe w danym kontekscie społecznym.

        1. Biologiczne?!?! A niby jakim cudem?

          Przecież dobór naturalny pozostawił nam w dziedzictwie zaborczość, mord, terytorializm, gwałt, rabunek, wymuszanie itd.

          1. Nie tylko. Zostawił też np. współodczuwanie czy współdziałanie.

          2. Żeby kogoś szantażować albo torturować też trzeba z nim współodczuwać (przewidzieć, co będzie czuł). Współodczuwanie to funkcja poznawcza, a nie etyczna. Pozwala zdobyć wiedzę, ale sposób jej wykorzystania to zupełnie inna sprawa.

            To samo jest ze wspópracą. Zazwyczaj współpraca w świecie zwierząt ma charakter wspólpracy mafijnej albo gangu.

          3. typowe:

            "nie umiem ci wykazać, że nie masz racji, ale przeczytaj jekieś mądre książki (i najlepiej sam ich poszukaj) i sam sobie znajdź argumenty, że się mylisz"

            .

            No i bez wulgaryzmu się nie obejdzie, bo jak inaczej? Mocy by nie było…

          4. Pan chce mieć podane wszystko na tacy. Moja propozycja : niech pan sie zastosuje do słów " szukajcie a znajdziecie" i przestanie kręcić i pouczać

          5. Pani Jadziu. Jest wiele książdek, z których wynika, że nie ma pani racji.

            Prosze sobie poczytać.

          6. Vetullani twierdzi, że Paweł z Tarsu miał objawy padaczki skroniowej, czyli "kompulsywne pisanie" – facet w ciągu 30 lat zostwił kilkanaście listów, z których większość mieści się na kartce A4 standardowym drukiem.

            Ciekawe jak sie ma do tego objętościowo spuścizna pisarska profesora…

      2. Dobrze, że ateiści nie potrafią być konsekwentni? Sadyzm to odczówanie przyjemności z cudzego cierpienia, a nie wyraz konsekwencji. Wyrazem konsekwencji może być na przykład palenie ludzi na stosie, powodowane przekonaniem, że "tak trzeba" (choć też nie wierzę, aby ci, co palili, byli sadyzmu pozbawieni). 

        1. Bardzo dobra riposta. Pan Swiatkowski wszelkimi sposobami chce wykazać "wyzszosc swiat Wielkanocnych nad świętami Bozego Narodzenia" mając nadzieję że nikt nie zauważy jego pokrętnego myślenia.😄

        2. Coś się panu pomieszało.

          Nie pisalem przecież o dewiacji seksualnej, nazwnej przez medyków sadyznem, tylko o FILOZOFII oświeceniowej ateistycznego myśliciela francuskiego Donatien Alphonse Francois de Sade (1740-1814).

          1. To dlaczego wspomniał Pan o tym filozofie ateistycznym w kontekście "przerażających wniosków, płynących z ateizmu" i "konsekwencji" de Sade'a?

          2. No bo o tym właśnie chciałem napisać: o ateistycznej filozofii całkowitego relatywizmu moralnego.

            .

            To nie moja wina, że panu się to od razu skojarzyło z dewiacjami seksualnymi. Gdybym był złośliwy, to bym napisał "głodnemu chleb na myśli". Ale tym razem pewnie chodzi o jakieś poplulturowe uproszczenia.

          3. Nieprawda, ja to sobie jeszcze bardziej uprościłem, nie wspominając w ogóle o sadyzmie jako przyjemności seksualnej, czerpanej z czynienia komuś krzywdy, ale o nieprawidłowej definicji sadyzmu, jako PRZYJEMNOŚCI, czerpanej z czynienia komuś krzywdy. Popkultura zniekształca pojęcia, dlatego gdy ktoś zabiera się za formułowanie argumentów pokrętnych, celowo napisze na przykład o "konsekwencjach głośnego ateistycznego filozofa de Sade'a", a nie o "konsekwencjach, płynących z moralnego relatywizmu, którego przedstawicielem był na przykład de Sade – zapraszam do lektury". Mógłby Pan wybrać jakiegokolwiek filozofa o tak relatywistycznych, jeśli o moralność chodzi, poglądach, ale celowo wybrał Pan de Sade'a, bo większe jest prawdopodobieństwo, że ktoś (jak ja) wyskoczy, niczym Filip z konopii, z tym sadyzmem, dzięki czemu rozmowa przejdzie na boczne tory. De Sade kojarzy się przede wszystkim z sadyzmem. Najprawdopodobniej dlatego Pan o nim wspomniał: ateiści to sadyści, takie miało być przesłanie dla nieoczytanych. I oczywiście – nie da się Panu tego udowodnić, bo Pan myślał akurat o relatywizmie.

          4. Ależ pan kręci. Przecież to pan chciał koniecznie zejść na boczne tory, gadając o jakimś odczuwaniu przyjemności.

            .

            Ja zaś jak mogę staram się trzymać się tematu, czyli POGLĄDÓW filozoficznych. One nie mają nic wspólnego z uczuciami. De Sade jako ateista i skrajny libertyn za jedyną wartośc uważał wolność a wszystko co ją krępowało – w tym zasady moralne – odrzucał.

          5. Uważam, że nawet przeświadczenie o tym, że nie ma żadnych naturalnych praw moralnych, nie prowadzi wcale w prostej linii do takiej sytuacji, że się łamie wszystkie reguły. Wiemy na przykład, że zażywanie narkotyków jest niezdrowe i wiąże się z uzależnieniem. Więc ich unikamy. Część ludzi brzydzi się przemocą i widokiem cudzego cierpienia. W społeczeństwach wykształca się prawo, od którego łamania odstrasza wyobrażenie sobie siebie w roli skazanego. Są społeczeństwa, w których relatywizm moralny byłby nie do pomyślenia: moralność nakazuje BEZWZGLĘDNIE uciąć rękę na kradzież, lub zabić, za obrazę osoby, uważanej za świętą. Warto zauważyć, że są dwa sposoby myślenia o moralności z perspektywy relatywistycznej: 1) moralność jest względna, więc MOŻNA robić, co się chce. 2) moralność jest wytworem człowieka, bo człowiek ma naturalną skłonność do tworzenia moralności; ale choć konkretne zasady moralne nie są czymś naturalnym, to i tak niektóre z nich stanowią dla ludzi na tyle silną wartość, że ci będą się starali ich strzec. A poza tym, czy nie jest tak, że ktoś kto rzeczywiście szanuje wolność, szanuje również wolność cudzą, a nie tylko własną? Jeżeli wolność staje się wartością powszechnie porządaną, a nie jedynie zboczeniem pojedyńczych odszczepieńców, wtedy automatycznie wykształca się system, który będzie miał za zadanie zapobiegać wynoszeniu wolności jednego człowieka ponad wolność innego. Bez względu na to czym był libertynizm, to właśnie z marzeń o wolności wykiełkowało to, co mamy dzisiaj. 

  6. Logiczne wnioski z ateizmu są zbyt przerażające, by przywoici ateiści je konsekwentnie stosowali w życiu.

    A jakie są te "przerażające i niestosowane" wnioski?

  7. Nie Alvercie Jann to tylko twoje urojenie. Żadna psychiatria żadna neurologia. Duchy, reinkarnacja oraz zjawiska paranormalne są prawdą. Miliony ludzi doświadczyli niezwykłego i nie były to żadne halucynacje, urojenia, złudzenia, omamy, zwidy, DMT czy LSD. Kobieta fruwała na 2,5 metry wysokości bez plat form,  linek i sznurków, przedmioty latały, fruwały i analizy zdjęć nie wykazały, żeby ciecz cieknaca ze ściany była substancja pochodzenia organicznego lub nie organicznego, nie wiedzieli. Bo to nadzwyczajne. Deszcz znikąd i wiele innych. Żadne bajki, zadne baśnie, zadne omamy wzrokowe. Wmawiaj sobie dalej przypadki i omamy. Ludzie doświadczyli niezwykłego i skup się wreszcie na tym. Nawet mój psychiatra powiedział ze to nie żadne halucynacje bo nie ma zbiorowych żeby dwie osoby widziały dokładnie to samo. Żyj dalej w omamach, zwidach lub urojeniach i nie Wmawiaj sobie ze halucynacje Cokolwiek tlumacza. Bo to realne doświadczenia i są na to twarde dowody, zdjęcia i nagrania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *