Fatamorgana Commonwealth i pułapka alboalbizmu

Czasem nie googlajcie, co to 'alboalbizm’. To taki mój prywatny neologizm na pułapkę myślenia dwustanowego, że albo musi być tak albo siak, gdy rzeczywistość i tak zawsze okazuje się trudnym do rozgryzienia splotem takości i siakości. Commonwealth albo EU.

A więc jaki plan ma Anglia? Czy przekierowanie na Commonwealth to jakaś przygotowana i sensowna strategia? Duży artykuł Borisa Johnsona (skądinąd utalentowanego dziennikarza, o tym za chwilę) w Telegraph w przeważającej części skupia się na 'damage control’ i zaklinaniu że będzie tak jak było i więzy z EU zostaną zachowane. Ton nadają zdania typu: „Chciałem jak najmocniej podkreślić, że Wielka Brytania jest i zawsze będzie częścią Europy” i w ogóle większość tekstu jest o przyszłości relacji z Europą. Ani słowa o Commonwealth.

No nic, załóżmy jednak, że plan jest i UK decyduje się powrócić do intensyfikacji współpracy z Commonwealth.

Wizja prosperującej i mocno bazującej na wymianie z Commonwealth Anglii z lat 60 jest mocno przesadzona. Lata 60 to okres stagnacji gospodarki angielskiej, która wlokła się za dynamicznymi Niemcami, Francją i USA. Wymiana z Commonwealth w ciągu lat 60 stale spadała z ok. 30% udziału w handlu na początku lat 60 do 20% pod koniec lat 60. Rysunki satyryczne z lat 60 przestawiały Commonwealth jako samotną matkę z dzieckiem proszącą o pomoc przechodzącego angielskiego dżentelmena. Commonwealth był postrzegany jako balast, odbudowująca się i prężna Europa jako przyszłość. Lata 60 to dwie nieudane aplikacje Wielkiej Brytanii o przyjęcie do EWG. Udało się dopiero w 1973.

cw_trade

 

Teraz o alboalbizmie. Alboalbizm w kontekście Commonwealth to fałszywe założenie, że przynależność do UE, ogranicza czy uniemożliwia w jakiś sposób wymianę z krajami Commonwealth. Unia nie może zabronić UK indywidualnej współpracy i zawierania indywidualnych umów handlowych z jakimkolwiek krajem. Podczas wizyty indyjskiego premiera w UK w 2015 zawarto umowy handlowe o łącznej wartości 9 miliardów funtów. Można handlować, można prowadzić indywidualne strategie i indywidualną dyplomację handlową.

Ale najlepsze, że to UK miało duży wpływ na przeorientowanie strategii handlowej UE z podpisywania umów z krajami sąsiednimi, na umowy z krajami z całego świata. UK widziało w tej globalizacji szanse dla siebie, szansę na wykorzystanie swoich powiązań z krajami Commonwealth, by podbudować swoją pozycję w UE i na świecie. Być może pokazuje to jak byłe imperia wciąż są lepsze w myśleniu globalnym. Dzięki tym zabiegom EU ma dziś obowiązujące umowy o wolnym handlu z 18 z 50 krajów Commonwealth, uzgodnione (wynegocjowane) umowy z kolejnymi 14 krajami tej strefy i negocjuje z kolejnymi 13. W sumie proces ten dotyczy 90% krajów Commonwealth i pomija tylko 5 krajów, z którymi EU nie chce negocjować. To stan z 2011 więc dziś wygląda to pewnie jeszcze korzystniej.

Czy UK coś z tych umów ma? Eksport UK do krajów Commonwealth rośnie obecnie w tempie około 10% na rok. W szczególności pomiędzy 2013 a 2015 eksport do Indii wzrósł o 33%, do RPA o 30%, do Australii o 30%, do Kanady o 18%. Zakuci w dyby i kajdany eurokratów, a jakie mają p…nięcie.

Czy UK będzie w stanie negocjować szybciej, biorąc pod uwagę że trzeba zaczynać od nowa, uzyskać lepsze warunki i mieć lepszą pozycję negocjacyjną niż wspólny rynek EU? Chętnie poczytam o takim scenariuszu, który nie będzie ekonomicznym science fiction, czy myśleniem życzeniowym, bo być może rzeczywiście mam małą wyobraźnię polityczną.

Jeszcze o samym Commonwealth. Wizja Commonwealth jako nowej dynamicznej strefy wolnego handlu i dobrobytu z centralną rolą Wielkiej Brytanii to mżonka. Commonwealth jest dziś użyteczne jako forum upowszechniania praw dziewczyn do edukacji, albo walki z malarią, ale jest też niesamowicie dysfunkcjonalne i zdominowane przez wschodzące potęgi Indii i RPA, które w sprawach ważnych, takich jak wolny handel czy polityka zagraniczna, zwykle mają stanowisko zupełnie przeciwne do Wielkiej Brytanii. Wreszcie wyniki głosowań w komisjach ONZ, czy to w sprawach praw człowieka, czy bezpieczeństwa pokazują wyraźnie jak rozbieżne są poglądy UK i Commonwealth i jak spójne są poglądy UK i krajów EU.

Krytyczne i nieco ironiczne spojrzenie na UE ma w brytyjskim dziennikarstwie długą historię. Jednym z inicjatorów pewnego stylu pisania o UE, który zyskał dużą aprobatę wśród brytyjkich czytelników uderzając w ich dumę i poczucie wyższości był pod koniec lat 80 młody, utalentowany korespondent Timesa z Brukseli – Boris Johnson. Gdyby nie to, że później Times wyrzucił go za zmyślenie cytatu i kłamstwa, być może wciąż byłby dziennikarzem. W każdym razie popyt na mniej czy bardziej rzeczową krytykę UE w Anglii stale rósł i wkrótce stał się też popularnym wątkiem w tabloidach, oczywiście w odpowiednio sprymityzowanej formie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O autorze wpisu:

  1. a widziales moze Duży artykuł Borisa Johnsona o NATFA w Timesie a wlasciwie kilka i nie tylko jego – przed referendum? pewnie nie… Pożyjemy zobaczymy, moim zdaniem UK byłaby cennym nabytkiem w NAFTA. Pozyjemy zobaczymy, moim zdaniem kompltenie nic nie wiesz o ekonomii skoro uważasz, że zmiana klubu ekonomicznego jest niemożliwa. Nie chce mi się jednak już polemizować bez końca z kolejnymi eurofantasmagoriami

    1. Przecież nigdzie nie powiedziałem że zmiana klubów jest niemożliwa. Jest całkiem wyobrażalna po Brexicie. Pytanie o zyski, straty, konsekwencje i chęci po różnych stronach tej układanki. Boris, który wyobraża sobie UK jako drugą Kanadę powinien przyjrzeć się bardziej doświadczeniom Kanady w NAFTA, bo oni tak samo narzekają na dyktaturę USA jak UK na dyktaturę EU. USA nie chce UK poza EU, Chiny też.

  2. „Czy UK coś z tych umów ma? Eksport UK do krajów Commonwealth rośnie obecnie w tempie około 10% na rok. W szczególności pomiędzy 2013 a 2015 eksport do Indii wzrósł o 33%, do RPA o 30%, do Australii o 30%, do Kanady o 18%. Zakuci w dyby i kajdany eurokratów, a jakie mają p…nięcie”. – tak i będzie rosło dalej a unia będzie gnić w socjalizmie niestety

    1. Eksport rośnie bo łatwiej jest handlować dzięki umowom wynegocjowanym przez EU. Wcześniej nie rósł, a handlować przecież mogli.

        1. A może były po prostu ułatwienia dla inwestorów? Chyba tak? Bo na piękne słowo prywatna firma się nie przeniesie.

        2. bo Europa była bardziej obiecującym partnerem niż CW. Polityka raczej poszła tu tropem ekonomii. Dziś dzięki umowom EU UK może (albo już nie może) ponownie rozwinąć skrzydła w swojej starej strefie wpływów

  3. Ponownie ciekawa analiza Panie Jarku. Zgadzam się z nią w dużej mierze. Mam nadzieję, że pojawią się też lepiej wyrażone inne punkty widzenia, bo nikt z nas nie wie na pewno jak będzie.
    Nie wystarczy nazwać czyjąś inną opinię „niedorzecznością” jak przed chwilą Piotr, który mógłby rzetelnie pokazać inny punkt widzenia, ale woli nie, jak widać.

    1. Nawet w tekście wspominam, że chętnie poczytam analizy alternatywne osadzone w faktach i liczbach – i to nie jest sarkazm. Do połajanek o 'naiwnych europiewcach’ (daleko mi do tego) niespecjalnie chce mi się odnosić.

    2. „bo nikt z nas nie wie na pewno jak będzie.”
      Tego nie wiedzą pewnie nawet siedzący w temacie spece. Na razie widzę dużą chęć postawienia na swoim i wykorzystania BRETIXU do przemycania swoich poglądów na to, jaka powinna być przyszłość Europy. Tylko że to, co według kogoś być powinno niekoniecznie faktycznie się ziści.
      No i jest jeszcze jedna rzecz, czynnik ludzki. Referendum podzieliło społeczeństwo w UK na dwa obozy mniej więcej po połowie. Ci co wygrali, czyli BREXIT-owcy też są podzieleni. Pro BREXIT-owy establishment głosował z innych powodów niż pro BREXIT-owa biedota. Także i tu mogą być tarcia w przyszłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *