Film i projekt. A Better Life: 100 Atheists Speak Out on Joy and Meaning in a World Without God

W cyklu niedzielnych wykładów pod hasłem tym razem gościliśmy Chrisa Johnsona. Chris jest filmowcem, pochodzi z Nowego Jorku. Dzięki inicjatywie zainicjowanej na Kickstarter i zebranym tam funduszom Chris wykonał niezwykły projekt pt.  „A better life an Exploration of Joy & Meaning in a World Without God.”, udokumentowany książką i filmem. W projekcie uczestniczyło 100 ateistów z różnych środowisk i różnych krajów świata, wielu znanych jak Richard Dawkins, jak również wielu „zwykłych” ateistów, którzy zapisali w tym projekcie swoje przemyślenia i doświadczenia.
Pilot filmu:

Książka „A Better Life: An Exploration of Joy & Meaning in a World Without God”
Wywiad z Chrisem Johnsonem dla American Humanist Association
 

O autorze wpisu:

Krzysztof Marczak – zarządza kapitałem na giełdach amerykańskich. Wykładowca inwestycji i finansów. Dodatkowo zajmuje się lingwistyką i komunikacją międzykulturową. Mieszka w aglomeracji nowojorskiej.

  1. Otwórz Frondę lub inny katolicki szmatławiec albo włącz TV TRWAM to dowiesz się, dlaczego niewierzący muszą walczyć z idiotycznymi i krzywdzącymi stereotypami na swój temat i dowodzić tak oczywistych rzeczy, jak dla przykładu to, że życie bez wiary w bóstwa może być nie mniej sensowne i nie oznacza dla człowieka degrengolady moralnej. Zadawanie takich pytań w kraju, w którym tak bardzo dyskryminuje się i obraża osoby niewierzące, a jednocześnie tak bezczelnie i w każdym aspekcie faworyzuje i dopieszcza katolików, jest oznaką braku elementarnego kontaktu z rzeczywistością.

  2. Bez przesady.
    Tak jak urbanowe „Nie!” obraża katolików (i religie wgl), to żadna inna grupa światopoglądowa nie jest w Polsce obrażana.
    Zgadzam się, że jest mnóstwo błędnych (ale rzadko kiedy obraźliwych) stereotypów o ateistach, ale ateiści nie pozostają pod tym względem dłużni (z hojnymi odsetkami) i hołdują chyba jeszcze bardziej niemądrym stereotypom n/t wierzących.
    .
    Ateiści oczywiście potrafią odnajdywać znaczenie i radość życia, o czym wiem z autopsji, bo się wychowałem w ateistycznej rodzinie.
    Inna jednak kwestia to na ile konsekwentne jest szukanie tzw. „znaczenia” życia z pozycji ateistycznej. Z tej pozycji jest to koncept trochę sztuczny, a sami ateiści jednocześnie usilnie starają się doszukiwać ewolucyjnego pochodzenia wszystkiego co daje sens i radość życiu (często irracjonalnie pomijając aspekt kultury).
    A przecież wykazanie ewolucyjnego pochodzenia odbiera wszelkie racjonalne przesłanki dla doszukiwania się znaczenia. W świetle tych rozważań samo poczucie sensu i radości okazuje się tylko wykształconym przez ewolucję imperatywem przetrwania i mnożenia genów – systemem nagrody w układzie nerwowym i hormonalnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *