Franciszek ani nie niszczy, ani nie reformuje Kościoła Katolickiego

Papież Franciszek postrzegany jest jako swoista rewolucja w Kościele Katolickim. Widzi go w ten sposób wielu ludzi zarówno po stronie katolickiej jak i liberalnej. Ci pierwsi dostrzegają w jego działaniach zdradę interesów Kościoła Katolickiego (jego ideałów, tradycji). Drudzy natomiast uważają go za dobrotliwego reformatora, który może uczynić Kościół otwartym i tolerancyjnym.

[divider] [/divider]

00006

  [divider] [/divider]

Spora część środowisk zliberalizowanych w Polsce postrzega Franciszka jako coś przeciwstawnego lokalnym strukturom Kościoła Katolickiego. Często widzę ludzi żartujących jak to Franciszek byłby zdziwiony lub zaniepokojony widząc bogactwo i chciwość polskiego kleru – czy w inny sposób stawiających go w konfrontacji z resztą Kościoła. Papież nie jest jednak odizolowanym od świata starcem, który nie wie co dzieje się w instytucji, na czele której stoi. Mogą do niego nie docierać detale, ale musi zdawać sobie sprawę z lokalnych zachowań kleru i polityki Kościoła. Od przekazywania takich informacji ma choćby urzędujących w poszczególnych krajach nuncjuszy. Wewnętrzne konflikty między księżmi istnieją – ale ich źródłem nie są chęci zrewolucjonizowania Kościoła Katolickiego a partykularne interesy wśród kleru.

Podobny problem występuje z postrzeganiem wypowiedzi papieża. Gdy papież apeluje publicznie w jakiejś sprawie do księży – to słowa te kieruje w istocie nie do nich a do społeczeństwa. Jeżeli będzie wymagał czegoś od kleru, to skieruje się osobiście lub korespondencyjnie do kardynałów czy biskupów – a ci przekażą sprawę parafiom. Naiwnym jest wierzyć, że papież z biskupami w poszczególnych krajach komunikuje się poprzez publiczne apele. Kiedy zaś odwołuje się do miłosierdzia, tolerancji, otwartości – to nie po to by zasygnalizować jakieś zmiany w polityce Watykanu, tylko po to by odpowiednio kształtować wizerunek Kościoła – ukazując go jako instytucję tolerancyjną, pochylającą się nad słabszymi, zatroskaną ofiarami konfliktów i chętną do udzielania pomocy. W ten sposób zyskuje sympatię w społeczeństwach bardziej otwartych. Tam zaś gdzie katolicyzm ma większe wpływy – nastroje ksenofobiczne, nacjonalistyczne, rasistowskie, będą i tak animować lokalni księża oraz katolickie media (przy papieskiej akceptacji).

Franciszek więc ani nie zaprzecza dotychczasowej polityce Kościoła Katolickiego, ani nie będzie go reformował i czynił tolerancyjnym. Nie jest wyjątkiem dobroci i uczciwości w Kościele Katolickim – jak chce go postrzegać wielu. Jest to iluzja jakiej ulegają ludzie, którzy wierzą, że to co się mówi przed kamerami, musi być prawdą i opisuje całokształt sytuacji. Gdyby papież chciał reformować Kościół – robiłby to a nie tylko ładnie mówił. Publiczne zachowania Franciszka wynikają jedynie z chęci politycznego i finansowego zysku – którego Kościół nie osiągnie jeżeli nie zdobędzie poparcia, sympatii lub przynajmniej akceptacji szerokich mas społecznych.

Kościół Katolicki przegrywa z humanizmem i liberalnymi ustrojami. Chcąc zachować jakiekolwiek wpływy, musi usunąć w cień swoją doktrynę i polityczne dążenia. Dla większości byłyby bowiem nie do zaakceptowania – szczególnie w Europie Zachodniej czy Ameryce Północnej (przypominam, że katolicyzm zakłada m.in. zniesienie demokracji, bezwzględne podporządkowanie państwa Kościołowi, poparcie dla systemu faszystowskiego, zniesienie wolności słowa i wyznania, delegalizację małżeństw cywilnych i konkubinatów – o czym mówią m.in. encykliki: Diuturnum illud – Leona XIII, Quanta Cura – Piusa IX, Quadragesimo anno – Piusa XI, Mirari Vos – Grzegorza XVI, Casti connubii – Piusa XI). W największym stopniu problem ten dotyczy zaś papieża – który jest wyznacznikiem obrazu Kościoła dla ludzi z całego świata. Gdyby Franciszek publicznie mówił i robił wszystko zgodnie z katolicką doktryną – Kościół przestałby być w ogóle tolerowany.

Kościół Katolicki w istocie nie zmienia swojego charakteru – robi to co robił. Dąży do zdobywania wpływów – manipulując. Zmieniły się tylko metody owej manipulacji. Teraz muszą być bardziej subtelne, przykryte pozytywnymi pozorami. Nie jest to zresztą nic nowego. Tego rodzaju praktyki Kościół Katolicki upowszechniać zaczął u siebie już dawno temu. Wyraźnym tego przykładem było powołanie w 1622 roku przez Grzegorza XV – Kongregacji Rozkrzewiania Wiary (Congregatio de Propaganda Fide). Kościół już wtedy rozumiał, że narzucenie katolicyzmu wyłącznie siłą i terrorem bywa coraz mniej skuteczne. Dlatego wzrastać miała rola przyciągania ludzi retoryką „miłości” i pozornego dawania wyboru.

Analogią katolickiej dywersyfikacji retoryki może być przykład prasy w Trzeciej Rzeszy – a dokładnie dwóch bardzo odmiennych pozornie gazet (tygodników): „Das Reich” i „Der Stürmer”. Pierwsza z nich była gazetą rozprowadzaną nie tylko na terenie Rzeszy, ale również w innych państwach europejskich. Pisana więc była grzecznie i starała się pozorować ton jak najbardziej obiektywny. Druga była agresywna, wulgarna, prymitywna, obleśna, prześmiewcza (regularnie pojawiały się tam np. ksenofobiczne karykatury). Można by było odnieść wrażenie, że to dwa całkowicie niezależne tygodniki. W rzeczywistości jednak propaganda w Trzeciej Rzeszy była scentralizowana – i obydwa tytuły reprezentowały tę samą doktrynę polityczną, ten sam system. Przekaz był tak różny, bo miał dotrzeć do jak największej ilości dość różnych ludzi.

Podobnie retoryka katolickiego kleru może być różna – w zależności od tego wśród jakiej społeczności przyjdzie mu działać lub w jakich mediach występować. W jednym wypadku dominować więc będzie retoryka radości, pozornej otwartości, w drugim – retoryka pogardy, uprzedzeń i nienawiści. Samo zresztą podżeganie w Kościele Katolickim, musi obecnie też odbywać się z wykorzystaniem bardziej subtelnych metod, takich jak dehumanizacja, etykietowanie i rewizjonizm historyczny – stosowany jako perswazja wstępna.

Papież jako osoba z natury swojej funkcji wystawiona na publiczny osąd wielu różnych społeczeństw – musi jednak zawsze pozorować postawę grzeczną, otwartą, tolerancyjną. Musi mówić językiem coraz bardziej otwartego świata. Tak więc to co sprzedaje się lokalnie – jest często nacechowane nienawiścią i agresją. To co ma tworzyć wizerunek międzynarodowy – jest jednak pozornie grzeczne i sympatyczne. Franciszek i działający w Polsce księża nie są więc jakimiś stronami wewnętrznego konfliktu w Kościele Katolickim. Są mechanizmami inaczej wyglądającymi, mechanizmami o różnej funkcji – ale mechanizmami tej samej machiny.

O autorze wpisu:

22 Odpowiedzi na “Franciszek ani nie niszczy, ani nie reformuje Kościoła Katolickiego”

  1. Też się zawsze dziwię, ze postrzega się go jako liberała, powiedział np. że nie osądza gejów za bycie gejami, ale zdania o tym, że seks gejowski jest grzechem nie zmienił wcale i tak z wszystkim, przeprosiny/dusery, ale dogmat zostaje

  2. Franciszek nie zreformuje Kościoła. Prawdę mówiąc, niewiele zrobił. Coś tam grzebie w Kurii Rzymskiej, ale niewiele z tego na razie wynika. O zmianie doktryny nie ma mowy. Franciszek to tylko lepszy PR. Nawiasem mówiąc, do jakiej patologii doszła ta instytucja, że gdy papież zachowa się po ludzku, to już wielkie wydarzenie i achy, ochy.

  3. Nie ma nic wspólnego z liberałami, to zwykle kamuflowanie autorytaryzmu.Jak każda religia mając w swoim statucie misyjność ,dąży do zawłaszczenia umysłów ludzkich, a przy tym ich dóbr materialnych. Jest to bardzo wysubtelnione,bo zrozumieli ,że świat się zmienia i dawniejsze metody już nie działają . Też się temu strasznie dziwiłam, że wielu intelektualistów daje sobie mydlić oczy tym powierzchownym zachowaniem.

  4. Nie analizując specjalnie osobowości papieża, chodzi o to, by Kościół mniej kojarzył z instytucją, a bardziej ze wspólnotą wiernych. Wszytko podlega prawom działania doboru naturalnego, Kościół też, czyli albo się zmieni, albo zginie. Stąd pomysł Franciszka na wygrzebywanie z ewangelii wszystkiego, co może być związane z uczciwością, skromnością miłosierdziem, równością, humanizmem. Oto odkrywa wartości, które już dawno są zapisane w konstytucjach wszystkich cywilizowanych krajów.

    1. Z ewangelii nie trzeba tego wygrzebywać, bo to jest główna treść ewangelii.
      Bardziej ciekawe jest pytanie, jakim sposobem papieże minionych wieków byli w stanie to ukrywać przed wiernymi.
      Nie bez powodu przekłady Biblii na języki narodowe były przez długi czas na indeksie ksiąg zakazanych.

  5. Zawężona polska perspektywa.
    Franciszka postrzegamy jako reformatora, bo polski kościół jest zacofany w stosunku do tego w świecie. Drugi Sobór Watykański na polski katolicyzm wywarł zbyt mały wpływ.
    Moim zdaniem ten papież ma ciekawe idee fixe – np. skracania dystansu między klerem i laikatem. Pożyjemy zobaczymy – niestety jest dość stary i za wiele czasu nie ma, ale casus Jana XXIII daje do myślenia.

  6. Bardzo dobra ocena papiestwa i polityki/doktryny kościelnej.
    Papież nie reformuje kościoła bo nie jest to możliwe. Zbyt wiele dogmatów podpieranych innymi dogmatami i ograniczeń zachowujących pozorną spójność systemu. Wyjęcie (zmiana) jednej klepki może spowodować rozsypanie się wszystkiego – bo jeśli coś odwołają albo przeformułują to musi paść pytanie: dlaczego dopiero teraz i czemu nie zrobić dalszych zmian?
    Reforma w kościele miałaby podobny skutek jak pierestrojka w ZSRR.

    1. To tak nie działa.
      Jan XXIIII i II Sobór Watykański dokonał znaczących zmian i nic się nie rozleciało.
      Owszem – odkruszyło się trochę radykalnych konserwatystów (np. lefebryści), ale cała struktura jako całość nawet się bardzo umocniła.
      .
      Mało kto pamięta, że podstawowa doktryna o kościele mówi: „ecclesia semper reformanda”, czyli „kościół zawsze reformujący się”. Pochodzi od Augustyna z Hippony (IV wiek)

  7. Reforma jest ryzykowna ale byli reformatorzy np Marcin Luter .Bez reformy systen upadnie .
    Skostnienie kosciola jest tez niebespieczne i prowadzi do smierci.
    Uwazam ze kosciol musi zmienic fundament i syac sie filozofia a nie zbiorem dogmatow jesli chce istniec w przyszlosci.

  8. Ciekawy artykuł i wydaje się trafny w ocenie, ale jedno słowo w obronie Franciszka, że dał audiencje Sandersowi, co jest publicznym znakiem aprobaty. Sanders prezydentem nie został, ktoś powie (i pewnie słusznie) że jest to kolejna odsłona gry pozorów i robienia pod publikę, żeby być postrzeganym jako patron biednych i polityków starających się zmniejszyć nierówności społeczne, ale zawsze coś.

    1. Sanders musiał udowodnić że nie jest ateistą jak rozpowiadał sztab Hilary C. Trochę to smutne raczej. Franz dałby audiencję każdemu a Sanders miał kilka sloganów ale nie miał pomysłów

  9. Franciszek jes super politycznie poprawny. Na pytanie dziennikarza dlaczego nie mowi o islamskim teroryzmie odpowiedz byla(cytuje zpam ieci) nie mowie islamski teror bo katolicy tez popelniaja teror a tego nie nazywam katlickim terorem.
    To mowi papiez nie IS.TymczasemChrzescijanie ktorzy uciekli z terenu IS oiswiadczyli ze nawet jesli IS bedzie pokonany to nie beda bespieczni w Iraku poniewaz sa niszczeni i przesladowani jako ,mniejszosc religijna. Tu ani papisewz ani Obama nie czuja sie obroncami Chrzescijan .

  10. najbardziej podoba misie wypowiedz – ze refOrma kościoła – podziala na kosciol jAK pierestojka —rosja otrzasnela się i odzyskuje swe pozycje – jest zdrowsza od ZSSR -KOSCIÓL MOGŁBY ZREZYGNOWAC Z CELIBATU – NAPEWNO INNI LUDZIE LGNELI BY DO KAPŁANSTWA I BYŁOBY MNIEJ PATOLOGII SEXUALNYCH – TO NIE DODKRYNA -PODOBNIE JAK W PRAWOSŁAWIU -WYZEJ JUZ CELIBAT – ALE NA REZULTAT – POKOLENIE MUSIELIBYSMY CZEKAC -WIENI – WIERNE TEZ BUNT BY PODNIOSŁY – MOCHERY NAPEWNO -W PRZEWIDYWALNEJ PRZYSZŁOSCI – MUSIMY ZYC Z KOSCIOŁAMI W SWIECIE – A W POLSCE W SZCZEGOLNOSCI —KOSCIOL FRANCISZKA -JEST BARDZIEJ PRZYJAZNY ,,INNYM ,,—TAKIE OCZYWISTOSCI JAK PRZY BRAKU 7 PRZYKAZAN DALSZYCH – TRZY PIERWSZE SA PUSTE —DLA POLSKIEGO KLERU TO PROFANACJA –CZY OBCY TO NASI BLIZNII —KTO WIE COBY SIE Z NAMI ATEISTAMI DZIAŁO POD INNYM PAPIEZEM —SA JUZ FILIKI —OPODATKOWAC ATEISTOW -ZAKAZAC WYPOWIEDZI PUBLICZNYCH – KARAC ZA OSTENTACYJNE DEKLAROWANIE SIE JAKO NIEWIEZACY —TAK MOGŁOBY BY BYC —JAKBY PAPIEZEM ZOSTAŁ OJCIEC RYDZYK—,,BOZE CHROŃ NAS OD TAKIEJ OPCJI,,

    1. >>KTO WIE COBY SIE Z NAMI ATEISTAMI DZIAŁO POD INNYM PAPIEZEM —SA JUZ FILIKI —OPODATKOWAC ATEISTOW -ZAKAZAC WYPOWIEDZI PUBLICZNYCH – KARAC ZA OSTENTACYJNE DEKLAROWANIE SIE JAKO NIEWIEZACY —TAK MOGŁOBY BY BYC
      -Nie przesadzajmy. Jeżeli ateistom coś grozi to raczej ze strony zwykłych wiernych wśród których żyją i wybranych przez nich polityków. Sam papież nie ma nade mną żadnej władzy. Czasy szczęśliwie mamy takie, że nie da się już nawracać siłą, grzmiąc z ambon, czasami trzeba się przymilać, kombinować, iść na kompromisy i reklamować rzekomo swoje wartości.
      Papież to ostatnia osoba na Ziemi, od której ateista powinien oczekiwać czegokolwiek. Wszystko co robi, to dla swoich owieczek. I przecież nie po to się uśmiecha i pozoruje reformy, aby miał rozwiązywać swój „zakon”, ale by go umocnić i stado powiększyć, a przynajmniej zahamować ilość dezercji. Oczywiście lepiej jest mieć stado przyjaznych owieczek za środowisko życia, ale gdy robi się ich zbyt wiele, to także zbyt wiele mogą mi narzucić. Działania papieża są racjonalne z punktu widzenia instytucji, której przewodzi, tylko, że to tylko przedłuża trwanie szkodliwej, bo ogłupiającej, irracjonalnej ideologii.

    2. To szerokie otwarcie na „innych” nie jest pomysłem Franciszka, tylko Jana XXIII i drugiego soboru watykańskiego. W dokumentach soborowych napisano wyraźnie, że zbawienie jest dostępne dla wszystkich ludzi dobrej woli, w tym także ateistów.
      Jan Paweł II, mimo że był bardzo konserwatywny w wielu sprawach, to akurat z ateistami prowadził ciekawy dialog. Np. wprowadził do tzw. Akademii Rysiów (to taki watykański komitet doradczy do spraw nauki) innowierców i ateistów. Zasiada w niej np. Stephen Hawking. Zresztą niekatolicy byli w niej już wcześniej (np. Rutherford, Planck, Bohr, Flemming, Heisenberg, Dirac i inni)

    3. Bogdan, ale pierestrojka miała zachować ZSRR i komunizm – a to się nie udało. Z całą pewnością coś go zastąpi – i to jest właśnie ważne aby się nie wylęgło coś gorszego w to miejsce.

    4. Patologie seksualne statystycznie nie występują u katolickich duchownych częściej, niż u protestanckich, albo u nauczycieli, trenerów, dyrygentów, szewców, murarzy i innych grup zawodowych, których nie obowiązuje celibat. Co nie zmienia faktu, że zniesienie celibatu byłoby dla KK pozytywne.
      Władza KK, o której pisze Bogdan (represje wobec niekatolików) jest nie tylko niemożliwa do osiągnięcia, ale też KK już od dawna (kilku wieków) przestał nawet do niej dążyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *