Gdzie należy szukać życia pozaziemskiego? Robert Śliwa i Jacek Tabisz

 

Robert Śliwa w rozmowie z Jackiem Tabiszem opisuje warunki, jakie powinny zostać spełnione, abyśmy mogli mieć nadzieję na znalezienie życia na danej planecie pochodzącej z układu innej gwiazdy. Obok rzeczy oczywistych, omawianych w wielu artykułach, takich jak posiadanie przez tą planetę atmosfery i jej krążenie w odpowiedniej odległości od gwiazdy, w tym programie przytaczane są też inne cechy sprzyjające powstaniu pozaziemskiego życia, takie jak na przykład najlepsza wielkość gwiazdy zasilającej tę planetę w energię i jej pozycja w galaktyce. Czy Ziemia jest rzeczywiście idealna do powstania życia? Czy można sobie wyobrazić planety, gdzie warunki dla narodzin życia są jeszcze lepsze?

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. Jest dużo przypadków obserwacji UFO, wynika to z powszechności stosowania kamer wysokiej rozdzielczości, które lepiej widzą od ludzkiego oka. Można wysnuć hipotezę, że jesteśmy obserwowani przez cywilizacje pozaziemskie.
    Możliwe, ze brak kontaktu wynika z wielkich różnic cywilizacyjnych i kulturowych, jesteśmy bardzo agresywnym gatunkiem, prowadzimy okrutne wojny, nasza cywilizacja jest zagrożona przez autodestrukcję, więc może patrzą na nas jak na groźne zwierzęta.
    Ciekawa jest „zakazana archeologia”, czyli rzeczy, które nie można wytłumaczyć zakładając, że jesteśmy jedyną inteligentną cywilizacją w kosmosie.
    Duże zasługi w odkryciu pierwszych planet ma Aleksander Wolszczan.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Wolszczan
    W nauce i obserwacji świata ważne jest wolność i brak dogmatyzmu, szczególności religijnego.
    Wielu ocenia, ze średniowieczne chrześcijaństwo spowodowało 2 000 letnie opóźnienie, jaka byłaby nasza cywilizacja, gdyby nauka mogłaby się rozwijać bez przeszkód?

    1. Dokładnie jest wiele obserwacji UFO np. nad bazami rakiet balistycznych pojawiały się obiekty które unieszkodliwiały głowice nuklearne( może ktoś mądrzejszy zapobiegał byśmy się sami nie unicestwili?) . W literaturze ufologicznej jest całkiem sporo informacji o zaawansowanych cywilizacjach pozaziemskich. Dlaczego z nami nie skontaktują się? Powodów jest kilka. Jednym z nich jest zaawansowanie techniczne . Cywilizacja musi być w stanie odwiedzić inny układ słoneczny. Innym powodem jest nasza agresywność. Musimy stać się znacznie bardziej pokojowi. Gdyby teraz ujawnili się to wielu ludzi uznało by ich za bogów i pewnie powstała by jakaś nowa religia , wojsko próbowało by przechwycić ich bardzo zaawansowane statki kosmiczne i zapanował by jeden wielki bałagan.Istoty pozaziemskie Interesują się ziemskimi religiami i ich szkodliwym wpływem na ludzi. Ich pojazdy są dla nas niewykrywalne . Takowy obiekt jest doskonale ukryty. Jest niewykrywalny optycznie , akustycznie czy za pomocą radaru. Nasze obecne możliwości techniczne są na to za słabe. Z punktu widzenia tych zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich jesteśmy barbarzyńcami. Musimy jeszcze bardzo rozwinąć się pod względem etycznym. Rozwój etyczny jest też ważniejszy niż rozwój techniczny.

      1. Erich von Däniken postawił tezę, ze wiara w bogów powstała wskutek kontaktów z cywilizacjami pozaziemskimi. Wierzenia religijne odsłaniają najmroczniejszą stronę ludzkości, np. dlaczego wyobrażamy sobie kosmitów jako głodnych wampirów i składamy im krwawe ofiary?
        W wielu filmach SF jest obraz złego kosmity.
        Ludzkość ma duży problem z agresją wewnątrz gatunkową, która może doprowadzić do zagłady naszej cywilizacji, dzisiaj trwają przygotowania do globalnej wojny, przyszłość wygląda pesymistycznie.

          1. Tak strach się dobrze sprzedaje.
            Był np. film SF „polowanie na czerwony październik”.
            Dzisiaj też straszy się Rosją, a ignoruje zagrożenia od strony islamu.
            Demografowie mówią (straszą), ze za około 70 lat muzułmanie mogą stać się większością w Europie.

        1. W przyrodzie jest mnóstwo agresji wewnątrzgatunkowej. To nasze ewolucyjne dziedzictwo.
          A religie? Są bardzo różne, ale niektóre wzywają właśnie do wyrzeczenia się tego dziedzictwa.

    2. „średniowieczne chrześcijaństwo spowodowało 2 000 letnie opóźnienie”
      .
      średniowieczne chrześcijaństwo trwało 1000 lat i spowodowało 2000 lat opóźnienia – paradne!!!
      .
      a fakty są takie, że w roku 500, po upadku Rzymu Europa była najbardziej zacofaną cywilizacją (nie licząc Ameryki i Afryki subsaharyjskiej), zaś u schyłku średniowiecza w 1500 roku najbardziej zaawansowaną – także naukowo.

      1. Daj pan spokój już z tym Średniowieczem w którym ponownie wynaleziono kuszę , która była już znana w Starożytności . Doprowadzanie wody do miast i odprowadzenie ścieków to dopiero w XIX w. przeskoczono Starożytność w tym względzie. Umiejętność czytania i pisania była dużo powszechniejsza w Starożytności niż w Średniowieczu. Nawet pismo używane dzisiaj pochodzi od Rzymian. W pierwszej części Średniowiecza przetracono wiele i w dalszej części tej epoki ponownie to odkrywano. I tak w 1500 roku byliśmy w tyle w wielu dziedzinach w stosunku do wieku IV.

        1. To nie ma znaczenia, czy dany wynalazek był skopiowany, czy powstał niezależnie (jak zapewne było z chomątem). Znaczenie ma umiejętność wdrożenia go, bo tylko to napędza gospodarkę. Tak czy owak faktem jest, że w średniowieczu zaczęto używać chomąto, że udoskonalono i wdrażano na nowe sposoby koło wodne (w Rzymie służyło jedynie do prac melioracyjnych).
          Te dwa wdrożenia spowodowały, że wykorzystanie energii w gospodarce znacząco wzrosło w średniowieczu (w okresie 1500 p.n.e – 500 n.e było praktycznie niezmienne)
          Starożytność była mało innowacyjna z powodu bardzo łatwo dostępnej energii z pracy niewolników, elity nie były zmotywowane do innowacyjności.
          Pismo łacińskie jest tylko modyfikacją greckiego. Europa północna miała swój system pisma alfabetycznego (runy), mieli je również Semici na bliskim wschodzie.
          Za to wielkim krokiem do przodu było zaadaptowanie arabskiego zapisu liczb, który umożliwił rozwój rachunkowości i matematyki. Zgoda – nie jest to oryginalny wynalazek europejski, ale przyjmować i wdrażać to co dobre też trzeba umieć. Grecy nawet własnych innowacji nie potrafili (lub nie chcieli wdrażać). Np. słynna kula Herona (maszyna parowa) nie znalazła praktycznego zastosowania. Większość greckich pomysłów pozostało na papirusie. Prościej było robić niewolnikami – bano się wręcz problemów społecznych w przypadku masowych „zwolnień” niewolników.
          Innym przykładem innowacyjności średniowiecznej jest ostrołuk, który pozwolił niemal dwukrotnie obniżyć zużycie budulca potrzebnego do przekrycia tej samej rozpiętości. Koronkowa delikatność średniowiecznych budowli jest uderzająca w zestawieniu do masywnych brył budowli antycznych. Podobną innowacją był pendetyw, który umożliwił przekrywanie kopułą przestrzeni na planie kwadratu. zestawienie rzymskiego panteonu i kościoła Haghia Sophia (sklepień o podobnej rozpiętości) mówi samo za siebie.

      2. Bo „średniowiecze”, „średniowieczu” nierówne. Na początku to rzeczywiście były ciemne wieki, potem ruszyło z kopyta.
        A np. cywilizacja chińska też zdaje się miała kryzys w średniowieczu spowodowany najazdami Mongołów.

  2. W luźnym nawiązaniu do pobocznego wątku o elektronicznym mózgu piszę (albo już prawie napisałem) coś dłuższego… Tutaj (teraz), jako że obok sugestii o mózgu elektronicznym Pan Jacek wspomniał także o narkotykach, chciałbym zasugerować, że gdyby w przyszłości do czegoś takiego doszło, powstałby zapewne nowy rodzaj narkomanii, uzależnienie od czegoś w rodzaju elektronicznej heroiny. Elektroniczne neuroprzekaźniki nie będą się wyczerpywać, a doznania będą niewyobrażalnie cudowne. Mogłoby to prowadzić do intelektualnego zastoju tych ludzi przyszłości, którzy cały swój czas spędzaliby odtąd w stanie totalnego elektronicznego odurzenia… Kto wie, może nawet dla samej sztucznej inteligencji, która tworzyłaby swoich coraz doskonalszych potomków (takich, co tworzyliby swoich potomków, i tak dalej, aż do powstania – jak to futuryści określają – „Okazałości”), stworzenie artificial intelligence zdolnej odczuwać emocje trochę na podobieństwo ludzkie stałoby się celem samym w sobie (ciekawa świata sztuczna inteligencja mogłaby po prostu z czasem ominąć dyrektywę „nie odczuwać”, bo chciałaby wiedzieć „jak to jest”)?

    1. „elektroniczna heroina” już istnieje w mediach i przemyśle rozrywkowym.
      Jest wiele przypadków uzależnienia od gier komputerowych, wymagających leczenia.

    2. Chodziło mi o samo zaprogramowanie stanu euforii. Jeżeli receptory neuronalne zastąpi się wirtualnymi, będzie je można drażnić bez ograniczeń

      1. W czasie euforii mózg zużywa dużo energii, więc jest to groźne dla zdrowia.
        Po silnej euforii może przyjść depresja.

      2. „Zapadnie” po stanach euforii związane są z wyczerpywaniem się substancji (takich jak neuroprzekaźniki, czy hormony), które odpowiedzialne są za wywoływanie owych stanów, ale może Pan to nazywać „energią”. Chodzi o to, że w mózgu elektronicznym nic by się nie wyczerpywało, jeżeli byłaby stała dostawa prądu. Jeśli neuroprzekaźniki, czy hormony występowałyby w postaci wirtualnej, wystarczyłoby jedynie tak „ustawić” program, aby wciąż je (na jakimś poziomie) wydzielał.

        1. Panie Mieczysławski, po pierwsze: mózg nie zjada protein – jedynym jego pokarmem jest glukoza. Po drugie: stany błogości czy euforii, z jakimi mamy do czynienia od czasu do czasu, związane są z tym, że drażnione są konkretne receptory (Nie ma też – przy okazji – znaczenia, czy podrażnione zostaną przez połączenie się z daną substancją (np. hormonem) czy za pomocą elektrody itp.). Po trzecie: mózg może dostać od chole*y i jeszcze trochę energii w postaci glukozy, a i tak na nic mu się to zda, jeśli nie zostanie w właściwy sposób (tu: na użytek stanów euforii) spożytkowana. A po czwarte (i w kontekście moich poprzednich wypowiedzi najważniejsze): cokolwiek miałoby największy, czy najbardziej bezpośredni (a nawet i pośredni) wpływ na powstawanie (i trwałość) stanów euforii, byłoby – w myśl mojej futurologicznej propozycji – generowane poprzez „podstawienie” w elektronicznym mózgu wirtualnego odpowiednika tego „cokolwiek”.

          1. /…mózg nie zjada protein – jedynym jego pokarmem jest glukoza/. To chyba wykracza poza definicję słowa „uproszczenie” ?
            „Shards of a skull found in modern-day Tanzania reveal that the child had porotic hyperostosis, a type of spongy bone growth associated with low levels of dietary iron and vitamins B9 and B12, the result of diet lacking animal products in a species that requires them.”
            http://www.livescience.com/24875-meat-human-brain.html

          2. Ok, odszczekuję zdanie z glukozą 😉 Pozostałą część wpisu pozostawiam nieodszczekaną.

      1. Pozwolę sobie być trochę złośliwy. Wiedza racjonalistów powinna pochodzić z S to wiara pochodzi z F. A tak na marginesie takie wpadki znacznie osłabiają powagę dyskusji.

    1. Ciekawe – nigdy bym nie sądził, że takie coś da się przeżyć. Trudno mieć w tym doświadczenie – może wyobraźnia mnie zawiodła i zradykalizowałem skutki. I co z tego? Nie zmienia to faktu, że każdy ziemski kręgowiec w przestrzeni kosmicznej bardzo szybko umrze – marne sekundy możliwego ratunku nie mają w tej rozmowie żadnego znaczenia i nie zmieniają wniosków.

  3. Dziwne jest to przekonanie, że odpowiednie warunki nieuchronnie muszą oznaczać powstanie życia.
    Jest to bardzo fartowne zdarzenie nawet w idealnych warunkach.
    Także ewolucja wyższych form życia wcale nie jest nieunikniona. Na naszej ziemi organizmy wielokomórkowe stanowią mały ułamek wszystkich gatunków i tylko 20% biomasy ziemi. Jest to dość ekstrawagancki wybryk natury, bo organizmy jednokomórkowe świetnie sobie radzą nawet w ekstremalnych warunkach i presja środowiskowa na zmianę tego status quo jest w zasadzie żadna.

    1. „odpowiednie warunki nieuchronnie muszą oznaczać powstanie życia.”

      To jest tylko założenie. Zgadzam się, że tendencyjne – ale czy w rozmowie nie można sobie pozwolić na własną opinię?
      Jest sporo przesłanek, że życie jest jak zaraza – rozprzestrzenia się wszędzie gdzie tylko jest to możliwe.
      Nawet jeśli jest niezwykle wyjątkowe i mało prawdopodobne – gwiazd z planetami jest tak wiele, że o wiele mniej prawdopodobne jest aby wydażyło się to TYLKO na jednej jedynej Ziemi.

      1. no właśnie: zaraza (czyli coś co się przenosi)
        życie się bardzo łatwo rozprzestrzenia (na ziemi kolonizuje najbardziej niegościnne miejsca), ale na pewno nie powstaje tak łatwo
        w końcu nawet na gościnnej dla życia Ziemi powstało ono najprawdopodobniej tylko JEDEN raz – wszystkie żywe organizmy są spokrewnione.

        1. To nie takie proste panie Tomku. Życie mogło powstawać na Ziemi wiele razy, ale to, które już było, było znacznie bardziej doskonałe i wyewoluowane, więc kolejne początki mogły nie mieć żadnych szans na kontynuację.

          1. To jest jeszcze mniej proste panie Jacku.
            Bo gdyby było tak, jak pan mówi, to na ziemi powinien istnieć jeden „najdoskonalszy” gatunek.
            Jednokomórkowce są znacznie miej wyewoluowane niż organizmy tkankowe, a jednak – biorąc pod uwagę ilość (i to nawet ich masę, a nie liczbę gatunków nie mówiąc o osobnikach) ciągle radzą sobie rewelacyjnie i w przypadku jakiejś wielkiej globalnej katastrofy, jeśli życie w ogóle przetrwa, to właśnie one, ale niekoniecznie wielokomórkowce.
            Mikroby potrafią zabijać ludzi, czyli „koronę” ewolucji (lub stworzenia).
            .
            Życie – gdy już jest – ma niesamowitą zdolność trwania i adaptacji. Bardzo trudne jest jednak samo ukonstytuowanie się życia. Skoro na ziemi zdarzyło się to tylko jeden raz, to w wielu równie przyjaznych miejscach musiało się to zdarzyć o jeden raz mniej. Tylko jeden… to przecież taka mała różnica.
            🙂

  4. Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem ten fragment o dwukrotnej masie i że dwie masy Ziemi to nie jest dwa razy większa grawitacja. Przyspieszenie ziemskie to jest GM/R, więc jeśli zmianę promienia można zaniedbać, to na takiej planecie o dwukrotnie większej masie byłoby dwa razy większe przyspieszenie ziemskie. Nie rozumiem w jakim sensie to nie byłaby dwa razy silniejsza grawitacja.

  5. Promienia nie możemy zaniedbać. Różnica nie byłaby duża – ale by była – a to wpływa na wynik.
    Na Ziemi mamy grawitację tylko 6 razy większą niż na Księżycu przy masie 81 razy większej.

    1. Ok, chyba rozumiem. Średnia gęstość księżyca, pomimo tego, że jest 81 razy lżejszy, jest tylko ok. 0.6 ziemskiej, więc pewnie można założyć, że przy różnicy mas rzędu dwa razy, różnica gęstości nie będzie znacząca. W takim wypadku promień hipotetycznej planety byłby pierwiastek trzeciego stopnia z dwóch większy od Ziemii. Łatwo pokazać, że przy stałej gęstości, g jest wprost proporcjonalne do promienia, więc to by dało 1.25 g na dwa razy masywniejszej planecie. Faktycznie, nie tak dużo więcej. Dzięki!

  6. a co z teorią, że nasz wszechświat to tylko taka wyrafinowana hodowla ludzi, przez jakieś cwańsze stwory? W końcu kosmici mieli kilka miliardów lat na dolecenie do nas i przyjrzenie się nam. Może jesteśmy sami w terrarium hehe

    1. To nie jest teoria. Nie nazwałbym tego nawet hipotezą. To koncepcja filozoficzna, której zalążki można odnaleźć już u antycznych filozofów, więc jest starsza od współczesnej nauki. Nie jest testowalna, więc to nie nauka. Może najwyżej posłużyć jako „plot device” dla twórczości SF (np. Wachowscy ją wykorzystali w Matriksie, co de facto umieściło ją w powszechnej świadomości). Nic poza tym.

      1. W Matrix-ie to chyba komputery i roboty hodowały ludzi od czasu jak ci ostatni wciągnęli się do gejmsikowego wirtualnego świata. Tylko pod koniec trójki Wachowscy wykonali woltę wekslując odpowiedzialność na zewnątrz.

        1. Roboty czy kosmici to nie aż tak ważne. Najistotniejszym elementem Matriksa jest symulowana rzeczywistość. Kto nią zarządza jest drugorzędne.

  7. Badania dotyczace powstania zycia sa na tyle zaawansowane ze mozemy sie spodziewac rozwiazania tej zagadkmi w ciagu 20 do 50 lat.
    To pozwoli nam lepiej szukac innych miejsc w kosmosie
    z podobnymi wydarzeniami..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *