Geopolityczna strategia Kaczyńskiego: historiozoficzne szaleństwo

 

Dlaczego antypisowska opozycja nie zdobywa ważnych przyczółków?

Sondażowe wskaźniki poparcia dla PiS utrzymują się od roku na stałym poziomie około 33%, mimo iż partia Kaczyńskiego jest poddawana zmasowanemu atakowi zarówno w papierowych jak i internetowych mediach od momentu przejęcia władzy. Sondaże pokazują, iż zaczepne działania opozycji są nadzwyczaj nieskuteczne. Ogromna ilość wystrzelonych pocisków medialnych w kierunku armii Kaczyńskiego w żaden sposób nie przyczyniła się do jej zauważalnego odwrotu. Co więcej, pomimo ciągłego, artyleryjskiego ostrzału na niektórych frontach, pisowscy żołnierze zdobywają nowe tereny. Jak więc wytłumaczyć to, że opozycyjne kule nie imają się Kaczyńskiego?

 

watykk

 

Kaczyński realizuje geopolityczną strategię Watykanu

Od czasów reformacji katolicyzm traci wpływy polityczne w Europie. W XIX wieku proces upadku państwa watykańskiego przyspieszył dzięki napoleońskiej kampanii oraz rewolucji Garibaldiego we Włoszech w 1860-61 roku, skierowanej przeciwko rządom Burbonów w Królestwie Obojga Sycylii. Król Wiktor Emanuel II włączył państwo watykańskie w 1870 roku do rodzącego się, zjednoczonego Królestwa Włoch w wyniku rewolucji zapoczątkowanej przez Garibaldiego. Papiestwo jako autonomiczny podmiot polityki przestał istnieć.

Brak oporów politycznych przed aktami podnoszenia ręki na papieskie państwo był wynikiem społecznego przyzwolenia wśród intelektualnych elit Europy. W drugiej połowie XIX wieku wybuchła rewolucja naukowa. Scjentyzm zaczął święcić tryumfy. Zrodziła się wiara w naukę jako narzędzie rozwiązywania ludzkich problemów w skali globalnej.

Po I Wojnie Światowej do władzy we Włoszech doszli faszyści pod przywództwem Mussoliniego. Na mocy traktatów laterańskich w 1929 roku, faszystowski rząd uznał państwowość Watykanu, wypłacając nowemu państwu olbrzymie pieniądze tytułem odszkodowania za wcześniejszą jego likwidację. W zamian dyktator Włoch otrzymał błogosławieństwo od Piusa XI. W 1933 roku Hitler (sojusznik Mussoliniego) podpisał konkordat z Watykanem. Umowa ta była wyrazem wdzięczności nazistów za umożliwienie im uzyskania absolutnej władzy dzięki poparciu Katolickiej Partii Centrum.

Faszyści i naziści umożliwili więc Kościołowi katolickiemu odgrywanie poważnej roli politycznej od lat 30-tych XX wieku. Po klęsce Hitlera, państwo watykańskie stało się w świecie zachodnim instytucją unifikującą mentalność europejską po traumie niemieckich obozów koncentracyjnych. W okresie zimnej wojny europejscy politycy przyznali Kościołowi rolę głoszenia i upowszechniania „antykomunistycznej ewangelii”. Mimo wypełniania poważnej misji dyplomatycznej przez państwo watykańskie, doktryna katolicka systematycznie traciła wyznawców. Rewolucja 1968 roku na europejskich uniwersytetach przyspieszyła procesy atrofii katolicyzmu.

Po obaleniu Muru Berlińskiego, zainicjowano procesy integracji europejskiej. Kościół stracił niemal całkowicie swój polityczny wpływ. Proces ten został wzmocniony przez ujawnienie afer pedofilskich z udziałem hierarchów katolickich w niemal wszystkich państwach świata zachodniego.

Sekularyzacja życia publicznego nie dotknęła jedynie dwóch państw w Europie z dominującą religią katolicką: Węgier i Polski. Oba państwa stały się ostatnimi szańcami obrony katolicyzmu przed liberalnymi i relatywistycznymi ideologiami XX i XXI wieku. Po wstąpieniu Polski i Węgier do Unii Europejskiej, Kościół rozpoczął realizację ofensywnej strategii katolicyzacji życia publicznego w obu państwach.

W Polsce realizacja watykańskiej strategii wymagała stworzenia tworu politycznego, którego celem było przejęcie władzy. Najsilniejszym ugrupowaniem katolickim okazała się partia Jarosława Kaczyńskiego. Doprowadziła ona do zjednoczenia rozproszonych ośrodków politycznych katolicyzmu w jedną strukturę instytucjonalną, stanowiącą polityczne ramię Kościoła katolickiego.

Podstawowym zadaniem Prawa i Sprawiedliwości jest spełnianie geopolitycznej misji dezintegrowania Unii Europejskiej. Jeśli Watykan ma odgrywać jakąkolwiek znaczącą rolę polityczną w świecie, to musi stać się silnym centrum działań politycznych w Europie. Dzieje Starego Kontynentu pokazują jednak to, że im w Europie jest mniej konfliktów, tym znaczenie polityczne biskupów i kardynałów jest mniejsze. Kościół może zaistnieć jako silny podmiot sceny politycznej tylko wtedy, gdy będzie wypełniał misję mediacyjną w politycznych konfliktach. Dzięki procesom integracyjnym w Europie, natężenie konfliktów pomiędzy społeczeństwami i państwami jednak maleje. Dlatego Kościół traci na swoim znaczeniu. Watykanowi potrzebne są więc konflikty, a nawet wojny. Tylko w takiej napiętej atmosferze mediacyjna waga Kościoła może ujawnić się na politycznej scenie.

 

Koncepcja międzymorza

Strategia dezintegracji Europy celuje w utworzenie nowego układu geopolitycznego, nazywanego międzymorzem. Ma to być twór polityczny o wspólnych celach militarnych obejmujący państwa dawnego Układu Warszawskiego. W tej międzynarodowej strukturze dominującą rolę militarną ma odgrywać katolicka Polska, stanowiąca administracyjne ramię Watykanu. Międzymorze ma być paktem obronnym przed Rosją. Realizacja tej koncepcji wymaga uzasadnienia w przestrzeni publicznej w postaci zadomowienia się w umysłach obywateli Międzymorza idei dotyczącej zagrożenia ze strony Moskwy i Putina. Mit zamachu smoleńskiego ma być jednym z narzędzi uzasadniających upowszechnianą wrogość do Rosji.

Procesy integracji na wschodnich rubieżach Unii Europejskiej wymagają jednak wsparcia ze strony amerykańskich ośrodków decyzyjnych. Jeśli stworzenie Międzymorza przyczyni się do realizacji ekonomicznych interesów USA, to pisowscy politycy otrzymają zielone światło z Waszyngtonu. Takim interesem jest gra na głębokie, gospodarcze osłabienie Rosji, które doprowadzi do wrzenia rewolucyjnego w tym największym państwie świata i w konsekwencji do jego podziału na autonomiczne części.

Narzędziem ekonomicznego pokonania Rosji jest przeprowadzenie ropociągów i gazociągów z Zatoki Perskiej przez Turcję do krajów Międzymorza. Spadek popytu na rosyjskie kopaliny energetyczne o 30% spowoduje niewyobrażalne reperkusje gospodarcze w kraju Putina.

Jaki jest interes Watykanu?

Rosja jest religijnie dziewiczym krajem. Społeczeństwo tego kraju stanowi olbrzymi rynek konsumpcji religii katolickiej. Moskiewska Cerkiew żywi się jedynie dzięki wsparciu państwa. Jego upadek może więc doprowadzić do zainicjowania procesów zjednoczenia kościołów: katolickiego i prawosławnego. Hasło nowej, papieskiej bazyliki w Moskwie, choć dzisiaj brzmi jak tytuł filmu z gatunku „political fiction”, wpisuje się w fundamentalne cele strategiczne Watykanu. Zadomowienie się katolicyzmu na Syberii otworzy bramy do chińskiej ofensywy. Opanowanie choćby w 30% ponad miliardowego rynku konsumentów narracji religijnej uczyniłoby z Kościoła katolickiego największy koncern biznesowy na świecie.

Realizacja koncepcji międzymorza wymaga czasu – być może 15 lub 20 lat. Aby utrzymać się u władzy przez co najmniej trzy lub cztery kadencje, PiS musi utrzymywać wysokie poparcie społeczne. To zaś wymaga prowadzenia odpowiedniej polityki wewnętrznej – chleba i igrzysk. Lud będzie głosował na PiS, o ile doświadczy poprawy standardu życia oraz otrzyma spektakl w postaci polowań na złodziei, aferzystów, zdrajców i szpiegów. Nie jest to wcale trudne do wykonania zadanie.

 

Rady dla opozycji

Polityka wewnętrzna PiS jest podporządkowana celowi utrzymania władzy za wszelką cenę. Realizacja tego zadania jest wyłącznie narzędziem do wcielania w życie planu międzymorza. Atak opozycji na PiS powinien więc koncentrować się, przede wszystkim, na wywoływaniu antyklerykalnych nastrojów. W przestrzeni dyskursu publicznego należy obarczać odpowiedzialnością Kościół za pisowskie działania ograniczania wolności i niszczenia demokratycznego porządku prawnego w Polsce. Ten typ narracji uruchomi mechanizm transferu negatywnych emocji kojarzonych z Prawem i Sprawiedliwością na Kościół oraz jego doktrynę.

Biskupi są racjonalnymi biznesmenami. Jeśli zauważą, że ich religijny biznes zaczyna przynosić zbyt duże straty w wyniku realizacji koncepcji międzymorza, wówczas odstąpią od popierania partii Kaczyńskiego. Plan parcia na wschód zostanie odłożony na lepsze czasy.

PiS utrzymuje swoją polityczną siłę tylko dlatego, że opozycja nie strzela w Kościół i jego doktrynę. Krytyka PiS w abstrakcji od jego silnych związków z Episkopatem Polski jest wyłącznie robieniem huku i strzelaniem ślepakami.

 

 

 

 

 

 

O autorze wpisu:

Wojciech Krysztofiak – kandydat do Parlamentu Europejskiego z listy wyborczej „Europa Plus-Twój Ruch” (Nr 9 na liście)  w okręgu obejmującym województwa: Zachodniopomorskie i Lubuskie http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/684997,krysztofiak-do-parlamentu-europejskiego.html http://www.youtube.com/watch?v=U0rsqznWj88 Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej,  zorganizowanego pod patronatem Prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego i Prezydenta Francji Jacques’a Chirac’a; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International. http://us7.campaign-archive2.com/?u=2dd8e0abe210969b19816464a&id=8d088daea2 http://wojciechkrysztofiakblog.wordpress.com/bibliografia/ http://philpapers.org/s/Wojciech%20Krysztofiak

24 Odpowiedzi na “Geopolityczna strategia Kaczyńskiego: historiozoficzne szaleństwo”

  1. Pytanie czy Trump będzie chciał osłabiać Rosję. Na razie nic na to nie wskazuje.

    Myślę że strategią Jarosława jest wyjście Polski z UE i być może wejście w orbitę Rosji. Ksiądz Oko powiedział że gender jest gorszy niż marksizm. Czyli widocznie pisowcy wolą gułagi niż feminizm.

    1. W USA prezydent zbyt wiele nie ma do powiedzenia; on raczej pełni funkcje tzw. „ostateczne” (reprezentacyjne i rozjemcze). Polityke prowadzą CIA, Departament Sprawiedliwosci i pozostałe. USA tkwią w demokracji eksperckiej – celem tej demokracji jest pomnażanie zysku koncernów i ludu pracującego (w drugiej kolejności). Administracja amerykańska postawi sobie pytanie; jaki rodzaj gry, czy na osłabianie Rosji czy na wzmacnianie jej, daje większe zyski? Osobiscie nie widzę tego, aby gra na wzmacnianie Rosji przynosiła większe zyski niz gra na jej osłabianie.

      1. Głównym przeciwnikiem USA są dziś Chiny a nie Rosja. USA potrzebują neutralności Rosji w konflikcie z Chinami, stąd raczej nie będą zaostrzać stosunków z Rosją.

      2. Tyle że w USA są koncerny które żyją z drogiej ropy ( Exxon) i te które żyją z taniej ropy ( Musk). To nie jest tak że wszystkie koncerny w USA mają zbieżne interesy.
        Nieprzypadkowo w USA mówi się że stara gospodarka popiera Republikanów, a nowa Demokratów.

  2. Część obecnej opozycji w postaci PO przez 8 lat umacniała wpływy kościoła . Obecnie ten proces uległ tylko nasileniu. Trzeba jak najbardziej osłabić pozycje PO wśród sił opozycyjnych. PiS porządzi maksymalnie 3 lata . Oni nie mają większej wiedzy merytorycznej potrzebnej do rządzenia. Część ludzi zaczyna być niezadowolona z przyczyn ekonomicznych np. mający od niedawna miejsce duży wzrost cen paliw .

    1. Jeśli Pis będzie popierany przez Kościół, to będzie tak dlugo rzadził, jak długo będzie silny Kościół; nawet 15-20 lat. Im dłużej bedzie rzadził, tym jest wyższe prawdopodobieństwo, że bedzie rządził jeszcze dłużej. Popełnia Pan bład moich dziadków; podobnie myśleli w 1947-49 w odniesieniu do komunistów; rządzili jak wiemy 40 lat. Pan osąd jest moim zdaniem całkowicie ahistoryczny.

      1. Nie będzie . Maksymalnie 3 lata. Rok temu tylko fartem zobyli większość , bo dwa ugrupowania nie przekroczyły progu. Tu ułamki procenta zadecydowały. Gospodarka ma dużo większe znaczenie niż poparcie kościoła , jak pogorszą się warunki życia społeczeństwa to będą skończeni. Poza tym uważam że jak przegną pałe , to po prostu ludzie ich z Sejmu wyniosą. Na razie wszystko zmierza do Majdanu. „Komuniści”(raczej mieliśmy autorytarny socjalizm-patrz konstytucja PRL) rządzili 45 lat na skutek układu geopolitycznego , pewne globalne mocarstwo „pilnowało” by nikt nie wyłamał się z bloku.

  3. Zaskakujące jest to, że koncepcje „Międzymorza”, któremu sprzyja według autora Watykan, popiera niezwykle antykatolicki i aktywny politycznie pastor Paweł Chojecki.

    1. Protestantyzm równiez ma nadzieje,że w wyniku rozpadu Rosji 9ewentualnego), troche tortu dostanie. Znam fundację protestancką, która tygodniowo wysyła dziesiatki tysięcy maili na wschód; jej emisariusze tam jeżdzą i organizują rozmaite demokratyczne summity. Katolicy (nawet z Brazylii) równiez nie próznuja – wędruja po stepach Podala i glosza dobrą nowine 😉 Nawet zapuszczają się do dalekiego kazachstanu, tworząc przyczółki.

  4. „Kaczyński realizuje geopolityczną strategię Watykanu” – świadomie, czy nieświadomie? Watykan, przynajmniej pod rządami Franciszka, znajduje się pod wpływem globalistów, co doskonale widać po szokujących i gorszących poczynaniach tego papieża. Globaliści próbują stworzyć rząd światowy kontrolujący wszystkie rządy narodowe. W tym celu posługują się m.in.skrajnie skorumpowanym i fasadowym ONZ-em i m.in. fałszywą ideologią globalnego ocieplenia. Ich zamiarem jest to, by ONZ pod tym pretekstem kontrolował wytwarzanie energii (ustalając normy, określając limity limity, itp.) – kto kontroluje energię, kontroluje wszak cały świat. Watykan, przynajmniej na tę chwilę, nie realizuje żadnej samodzielnej polityki, tym bardziej więc PiS nie może realizować samodzielnej polityki Watykanu.

    Głównym wrogiem każdego rozsądnie myślącego człowieka jest ponadnarodowa finansjera oraz jej marionetki w rodzaju Obamy, małżeństwa Clintonów i im podobnych. Do jej agentów w Polsce można zaliczyć J. Rostowskiego oraz małżeństwo Sikorskich. Fakt obecności Rostowskiego i Sikorskiego w rządzie PO świadczy o tym, jak bardzo niesamodzielny i skorumpowany był to rząd, nie mający nic wspólnego z polską racją stanu i polskimi interesami.
    Ten rząd był de facto agenturą Niemiec i międzynarodowej żydowskiej finansjery, finansującej (z przekonania i dla własnych celów) niedobitki poststalinowskiej „żydokomuny” (Agora, Komitet Helsiński, Fundacja Batorego, Krytyka Polityczna). Jeżeli ktoś tego nie widzi, jest ślepcem i nie dostrzega, w jakim świecie żyje.

    Wrogiem każdego katolika (ze wzajemnością!) są przedstawiciele ideologii komunistycznej oraz ideologii wolnomularskiej. Obydwie te ideologie próbowały (lub próbują) zawładnąć światem i świadomością (oraz pieniędzmi!) każdego człowieka. Mogą się, co gorsza, łączyć ze sobą, o czym świadczą poczynania i program H. Clinton. To, co nam grozi, to powrót do (swoistego średniowiecza). W średniowieczu Kościół był największą potęgą finansową, narzucająca nadto własną ideologię (i czerpać z niej dodatkowe, niemałe profity). Dziś elity finansowe chcą uczynić dokładnie to samo, tylko że ideologia miałaby być oczywiście nowoczesna i postępowa – zamiast dziesięciorga przykazań prawa człowieka, itd. W pewnym sensie – w pewnym tylko – międzynarodowa finansjera realizuje program Watykanu, i w tym sensie to raczej rząd PO realizował politykę Watykanu.

    1. To, co nam grozi, to powrót do swoistego średniowiecza. W średniowieczu Kościół był największą potęgą finansową, narzucającą nadto własną ideologię (i czerpiący z niej dodatkowe, niemałe profity). Dziś elity finansowe chcą uczynić dokładnie to samo, tylko że ideologia miałaby być oczywiście nowoczesna i postępowa – zamiast dziesięciorga przykazań prawa człowieka, itd. W pewnym sensie – w pewnym tylko – międzynarodowa finansjera realizuje program Watykanu, i w tym sensie to raczej rząd PO realizował politykę Watykanu.

    2. Weź Elasp idź do Kolonki czy Korwina. Banki zachodnie złe, banki rosyjskie dobre. W bankach rosyjskich nie trzeba spłacać kredytów. Tak oczywiście.

    3. nie powinienem z Panem dyskutować, bo sieje Pan prymitywna ksenofobię w jej antysemickim wymiarze; nie dyskutuje z niebezpiecznymi ludźmi 🙂

  5. Dobre, Dan Brown by się nie powstydził. Racjonaliści w tym kontekście to Illuminati walczący zaciekle z Watykanem o dominację nauki nad wiarą.

    1. Za łagodnie Pan ocenił tego człowieka; ten człowiek reprezentuje te masy, o których pisał Ortega y Gasset w „Buncie mas” – tzw. hołotę polityczną, która zywi nazistów, faszystów wszelakich odmian.

    2. Mój tekst nie jest iluminacyjny; to propozycja konstrukcji punktu widzenia – jest to wyłacznie interpretacja i kazdy wyrobiony czytelnik odczyta to. Jeśli Pan zas patrzy na tekst z punktu widzenia prawdy, a nie interesujacego punktu widzenia, to popełnia Pan grzech naiwnego realizmu. Już od czasów Kanta wiemy, iż świat nie jest gotowym wybrobem. Clue tekstu jest takie: Kościół żywi się konfliktem; PiS spełnia to zadanie; wiec Kosciół ppiera PiS; obecnie np. pięknie wciela się w rolę mediatora (Gądeckiego apel). Zatem najpierw generuje zadymę, popierajac piS; druga strona ostro reaguje, a potem Kosciół nawołuje do negocjacji, cofniecia się krok do tyłu, itd. Ergo justyfikuje istnienie Funduszu Koscielnego („my biskupi jesteśmy potrzebni, bo inaczej byscie sie pozabijali, wiec musicie dla dobra pokoju płacić” – taki jest wydźwięk ostatniej zadymy )

  6. A tu tekst dopełniajacy powyższy http://pl.blastingnews.com/polityka/2016/12/dlaczego-pis-utrzymuje-wysokie-poparcie-jak-pokonac-kaczynskiego-001344441.html Kościół będzie wspierał PiS tylko wtedy, gdy nie będzie tracił na tym politycznym małżeństwie. Jeśli wyborcy zaczną obciążać kler odpowiedzialnością za pisowskie czystki oraz za atmosferę nienawiści i agresji w przestrzeni publicznej, wówczas hierarchowie odwrócą się od działań Kaczyńskiego.

    Opozycyjny ostrzał partii rządzącej dotychczas nie trafiał do celu, gdyż opozycja nie atakuje Kościoła. Krytyka PiS w abstrakcji od jego związków ideowych z katolicyzmem jest nieefektywna. PiS zacznie tracić dopiero wtedy, gdy hierarchowie odczują straty wizerunkowe powodowane kojarzeniem Kościoła z Kaczyńskim

  7. @Wojciech Krysztofiak: „Sondażowe wskaźniki poparcia dla PiS utrzymują się od roku na stałym poziomie około 33%, mimo iż partia Kaczyńskiego jest poddawana zmasowanemu atakowi”
    Wysokie poparcie dla zwycięskiej partii w rok po wyborach nie jest niczym szczególnym. W tym kontekście warto też pamiętać o zmęczeniu społeczeństwa ośmioletnimi rządami PO (które też zrobiło wiele, żeby zniechęcić do siebie wyborców).
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Jak więc wytłumaczyć to, że opozycyjne kule nie imają się Kaczyńskiego?”
    Odpowiem metaforą na metaforę: Bo strzelać trzeba umieć.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Sekularyzacja życia publicznego nie dotknęła jedynie dwóch państw w Europie z dominującą religią katolicką: Węgier i Polski.”
    Gdyby sekularyzacja faktycznie NIE DOTKNĘŁA polskiego społeczeństwa, nie mielibyśmy zapisanej w Konstytucji bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych, a Pan nie pisałby na portalu ateistycznym zarejestrowanym w Polsce. Oprócz bieli i czerni warto też dostrzegać różne odcienie szarzyzny.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Kaczyński realizuje geopolityczną strategię Watykanu … W Polsce realizacja watykańskiej strategii wymagała stworzenia tworu politycznego, którego celem było przejęcie władzy”
    Wie Pan, do bajek o żydach czy masonach trzęsących światem już się przyzwyczaiłem, Watykan w roli wielkiego centrum geopolitycznego to pomysł trochę mniej powszechny, ale równie zabawny.
    A na poważnie: jest doprawdy żenujące, że człowiek wykształcony hołduje teoriom spiskowym.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Koncepcja międzymorza … Międzymorze ma być paktem obronnym przed Rosją.”
    Litości! Koncepcja międzymorza jest dziś tak absurdalna i anachroniczna, że co najwyżej nadaje się do przytoczenia jako żart, a nie do jakichkolwiek rozważań, nawet krytycznych.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Rosja jest religijnie dziewiczym krajem. Społeczeństwo tego kraju stanowi olbrzymi rynek konsumpcji religii katolickiej … Zadomowienie się katolicyzmu na Syberii otworzy bramy do chińskiej ofensywy. Opanowanie choćby w 30% ponad miliardowego rynku konsumentów narracji religijnej uczyniłoby z Kościoła katolickiego największy koncern biznesowy na świecie.”
    Sugeruję Panu zapoznanie się z dziejami misji katolickich w Chinach; może wyposażony w taką wiedzę nie wypisywałby Pan nonsensów w rodzaju „Opanowanie choćby w 30% ponad miliardowego rynku konsumentów”, bo wiedziałby Pan, że chińscy cesarze nie życzyli sobie, aby ich poddani byli podporządkowani w jakiejkolwiek dziedzinie życia władzy innej niż cesarska. Dzisiejsze elity polityczne Chin niewątpliwie dobrze znają tę starą zasadę i z pozostaną jej wierne. A jeśli chodzi o Rosję, to tamtejsze władze tradycyjnie spoglądają nieufnym okiem na katolicyzm, więc chyba ten wieszczony przez Pana boom religijny (sprzężony ze spiskiem watykańskim) nie będzie miał tam miejsca.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Aby utrzymać się u władzy przez co najmniej trzy lub cztery kadencje, PiS musi utrzymywać wysokie poparcie społeczne. To zaś wymaga prowadzenia odpowiedniej polityki wewnętrznej – chleba i igrzysk. Lud będzie głosował na PiS, o ile doświadczy poprawy standardu życia oraz otrzyma spektakl w postaci polowań na złodziei, aferzystów, zdrajców i szpiegów. NIE JEST TO WCALE TRUDNE do wykonania zadanie.”
    Sądzę, że jest to znacznie trudniejsze, niż się Panu może wydawać, bo rozdawnictwo publiczne to bardzo kosztowna forma kupowania poparcia politycznego, choć wiadomo, że w takiej sytuacji płaci się pieniędzmi nie swoimi, lecz tych, których się przekupuje. Nie zmienia to jednak faktu, że pieniądze, nawet te wydawane w najgłupszy sposób, nie spadają z nieba. I to pewnie będzie całkiem poważnym problemem dla rządzących.
    ***
    @Wojciech Krysztofiak: „Atak opozycji na PiS powinien więc koncentrować się, przede wszystkim, na wywoływaniu antyklerykalnych nastrojów. W przestrzeni dyskursu publicznego należy obarczać odpowiedzialnością Kościół za pisowskie działania ograniczania wolności i niszczenia demokratycznego porządku prawnego w Polsce. Ten typ narracji uruchomi mechanizm transferu negatywnych emocji kojarzonych z Prawem i Sprawiedliwością na Kościół oraz jego doktrynę … PiS utrzymuje swoją polityczną siłę tylko dlatego, że opozycja nie strzela w Kościół i jego doktrynę. Krytyka PiS w abstrakcji od jego silnych związków z Episkopatem Polski jest wyłącznie robieniem huku i strzelaniem ślepakami.”
    Wybaczy Pan szczerość, ale te Pańskie porady dla opozycji są strasznie naiwne.
    Pisze Pan na przykład, że „PiS utrzymuje swoją polityczną siłę TYLKO dlatego, że opozycja nie strzela w Kościół i jego doktrynę” , a to oznacza, że nie wyzbył się Pan tradycyjnego dla pewnych środowisk postrzegania PiS-u jako ucieleśnienia zła, które utrzymuje się na powierzchni (a od roku u władzy) tylko dlatego, że dzisiejsza opozycja robi coś niewłaściwie. Innymi słowy – z tego, co Pan pisze, wynika, że efekty poczynań PiS-u leżą poza nim samym, a to nie tylko oznacza odmawianie mu sukcesów wypracowanych na przykład lepszą strategią niż strategia konkurentów, lecz przede wszystkim zdejmuje z niego – przynajmniej w jakimś sensie – ciężar odpowiedzialności za to, co czyni. Warto to mieć na względzie, bo czarno-białe teorie spiskowe (jak ta Pańska o geopolityce Watykanu) nieuchronnie prowadzą do tak pokracznych wniosków.
    ***
    Na koniec pozwolę sobie skomentować Pańską wypowiedź z Facebooka (https://www.facebook.com/wojciech.krysztofiak.5):
    @Wojciech Krysztofiak: „Z przedstawionych danych wynika, że około 10,4 mln dorosłych obywateli bierze udział każdego tygodnia w praktykach religijnych. Około 2 miliony z nich aktywnie uczestniczy w rozmaitych aktywnościach społeczno-politycznych, organizowanych przez kler. Można zasadnie założyć, że frekwencja wyborcza wśród 10,4 mln czynnych katolików, wynosi około 50%. Oznacza to, że około 5 mln głosujących obywateli jest systematycznie poddawanych wpływowi ideologicznemu Kościoła.
    W 2015 roku w wyborach do Sejmu, PiS uzyskało 5,7 mln głosów. Śmiało więc można wywnioskować, iż niemal 90% pisowskich wyborców przynależy do grupy osób systematycznie słuchających kazań księży. Partii Kaczyńskiego zacznie więc spadać poparcie społeczne dopiero wtedy, gdy księża będą z ambon rzucali gromy na polityków PiS.”
    Wie Pan, widziałem kiedyś takie zabawne zestawienie, z którego wynikało, że w Polsce jest 6 milionów osób chorych umysłowo oraz że w ostatnich wyborach 5,7 miliona głosów oddano na PiS. Nawet jeśli uznać to zestawienie za całkiem fajny żart, to nie nadaje się ono do budowania jakichkolwiek poważniejszych konkluzji, tak samo jak Pańskie wywody.
    A proszę mi powiedzieć, czy te ponad 5 milionów ludzi nie chodziło do Kościoła w latach, gdy ani PiS, ani inne ugrupowania konserwatywne nie uzyskały znaczącego wyniku wyborczego. Czy wówczas księża nie poddawali obywateli systematycznie wpływom Kościoła? A może spisek watykański nie nabrał wtedy jeszcze rozmachu?

  8. W kwestii sekularyzacji niestety nie ma Pan racji; w późnych latach 90-tych nasze spoełeczeństwo było w swojej dominującej większości świeckie; takie rzeczy, jak pedofilia Wesołowskiego czy innych księży, byłoby wówczas napiętnowane w sposob nader emocjonalny; na swoich wykladach bardzo często musiałem słuchać ze strony studentów takich fraz jak: „księża to pedały” i to wygadywanych ze strony dobrych, a i czasami nawet bardzo dobrych studentow (to było częste); ja zaś dbałem o poprawnosć polityczną. Niestety dzisiaj to sie w ogóle nie zdarza. W latach 2000- 2003 Kosciół wyłozył multum kasy na tworzenie swojej grupy wsparcia wśród młodych ludzi w ramach Fundacji JP2 (kilkaset tysiecy młodych ludzi skorzystałow przeciągu ponad 10 lat ze środków tej Fundacji). PO utrzymujać Fundusz Kościelny łozyła miliardowe kwoty rok rocznie na Kościół – za te pieniadze (nasze, bo z podatków) tworzono rozmaite organizacje parafialne (w głownej mierze nakierowane w swojej działalnosci na młodych ludzi). Według badań około 2 mln obywateli uczetniczy w działaniach organizacji parafialnych. czy to świadczy o procesach sekularyzacji czy o procesach katolicyzacji? Na pewno wzrostu działalnosci organizacji parakatolickich nie mozna traktować jako manifestację swieckich wartości. Przy czym działaja te organizacje dzięki dotacjom państwa; wiec mamy do czynienia z katolicyzacją zycia publicznego (bo warunkowana publiczną kasą – miedzy innymi z Funduszu Kościelnego)

  9. Kiedyś nie było 2 mln aktywnych działaczy w organizacjach parafialnych; w moim mieście rodzinnym w latach 90-tych funkcjonowało jedynie koło różańcowe; dzisiaj funkcjonuje kila organizacji – nauczycieli katolików; zespół muzyczny, ministranci, ZHR. Mój kolega ksiadz (z pracy) zajmuje się duszpasterstwem cyklistów (Tak!!). W wielu miejscowościach funkcjonuje duszpasterstwo biznesmenów; ale nawet słyszałem o czyms tak smiesznym jak duszpasterswto ateistów !!!!! 🙂 Nie mowiąc o duszpasterstwie bezdomnych czy sportowców; niemal każda grupa zawodowa ma swojego kapelana. Itd. Wieć odpowiem – dawniej ludzie chodzili do koscioła i mieli w dupie co im ksiadz kadził na kazaniach; dzisiaj chodzą do Koscioła i po kościele na zbiórkę jakiegoś duszpasterstwa:) Po drugie kilkaset tysiecy młodych ludzi (w małomiasteczkowej Polsce) dostawało kase od Koscioła (w ramach Fundacji JP2) – choćby na podręczniki szkolne, bilety na dojazd do szkoły czy za dobrą naukę w ramach stypendiów naukowych. Dawniej chodziło sie tylko do Koscioła; dzisiaj chodzi się dodatkowo na zebrania parafialne. I to jest ta fundamentalna róznica; chodzi 2 mln (na te zebrania), te 2 mln ma zony, męzów , dzieci ,braci kuzynów, itd. Jak pan pomnoży wyjdzie spokojnie 5 mln 700 tys. głosujacych na PiS. Ma Pan prawo nie zgadzac się, ale swoimi argumentami na jotę Pan mnie nie przekonał,ze mylę się w swojej diagnozie.

  10. Nie czyta pan ze zrozumieniem tekstu; napisałem o chinśkiej ofensywie jako dalekosiężnym projekcie; najpierw trzeba połączyc prawosławie z katolicyzmem – a potem moze za 30 lat zaprojektowac inwazję ideologiczna na Chiny. Owszem władze chińskie boja sie religii – ale za 30 lat wiele moze sie zmienić; Kościół myśli w skali 100-letniej, a nie klikuletniej. Kosciól doskonale wie,że Europę ma straconą – więc poszukuje nowych rynków zbytu. W Chinach funkcjonuje już kilkadziesiąt milionów katolików chińskich (to taki Kosciół chińsko-katolicki) – przyczółek ideologiczny więc już istnieje w Chinach. Poza tymz perspektywy chińskiej, katolicyzm nie musiałby być zły; w końcu jest to doktryna justyfikująca jedynt, prawomyślny punkt widzenia – katolicyzm justyfikuje monizm polityczny; KPCH boi się pluralizmu; monizm katolicki może się wrecz przydać w podtrzymywaniu władzy mandarynów. Pogadamy za 30 lat. 🙂

    1. @krysztofiak: „W kwestii sekularyzacji niestety nie ma Pan racji; w późnych latach 90-tych nasze spoełeczeństwo było w swojej dominującej większości świeckie;”
      Proponuję, żeby czytał Pan z większą uwagą to, do czego Pan się odnosi.
      Na Pańskie stwierdzenie:
      @krysztofiak: „Sekularyzacja życia publicznego nie dotknęła jedynie dwóch państw w Europie z dominującą religią katolicką: Węgier i Polski”,
      z którego wynika, że w Polsce w ogóle nie ma sekularyzacji (bo jeśli Polska nie została nią dotknięta, to jej tu nie było i nie ma), odpisałem:
      Quetzalcoatl: „Gdyby sekularyzacja faktycznie NIE DOTKNĘŁA polskiego społeczeństwa, nie mielibyśmy zapisanej w Konstytucji bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych, a Pan nie pisałby na portalu ateistycznym zarejestrowanym w Polsce.”
      Moja odpowiedź neguje Pańskie kategoryczne stwierdzenie „nie dotknęła” (nawet je zapisałem dla ułatwienia interpretacji moich słów wielkimi literami), bo jeśli w jakimś państwie konstytucja gwarantuje bezstronność władz publicznych w sprawach przekonań religijnych, a obywatele mogą krytykować największą religię na legalnie działających portalach internetowych, to takie państwo z pewnością zostało DOTKNIĘTE sekularyzacją.
      Oprócz tego proszę zauważyć, że dwie Pańskie wypowiedzi „Sekularyzacja życia publicznego nie dotknęła … Polski” oraz „w późnych latach 90-tych nasze spoełeczeństwo było w swojej dominującej większości świeckie” są WZAJEMNIE SPRZECZNE. Proszę się zdecydować, czy Pana zdaniem polskie społeczeństwo nie było dotknięte sekularyzacją (czyli nie było świeckie), czy było kiedyś świeckie (ale wtedy nie można powiedzieć, że nie było dotknięte sekularyzacją).
      Nie będę się odnosił do dalszej części Pańskiego wywodu z komentarza zawierającego pierwszą zacytowaną wypowiedź („W kwestii sekularyzacji niestety nie ma Pan racji…”), bo w związku z brakiem zrozumienia tego, co Pan w niej komentował, jest ona nie na temat (mimo to poniżej pozwolę sobie na małą dygresję w tym zakresie).
      *
      @krysztofiak: „takie rzeczy, jak pedofilia Wesołowskiego czy innych księży, byłoby wówczas napiętnowane w sposob nader emocjonalny; na swoich wykladach bardzo często musiałem słuchać ze strony studentów takich fraz jak: „KSIĘŻA TO PEDAŁY” i to wygadywanych ze strony dobrych, a i czasami nawet bardzo dobrych studentow (to było częste); ja zaś dbałem o poprawnosć polityczną. NIESTETY dzisiaj to sie w ogóle nie zdarza.”
      Stygmatyzujące sformułowania („księża to pedały”) kierowane pod adresem większych zbiorowości zawsze są żałosne. Skoro Pan ubolewa, że „NIESTETY dzisiaj to się w ogóle nie zdarza” (co oznacza, że brakuje Panu pewnych przejawów niechęci do określonych zbiorowości), pozostaje mi wyrazić przypuszczenie, że najwyraźniej przez te lata podniósł się poziom Pańskich studentów, czego niestety nie można powiedzieć o poziomie ich wykładowcy.
      ***
      @krysztofiak: „Dawniej chodziło sie tylko do Koscioła; dzisiaj chodzi się dodatkowo na zebrania parafialne. I to jest ta fundamentalna róznica; chodzi 2 mln (na te zebrania), te 2 mln ma zony, męzów , dzieci ,braci kuzynów, itd. Jak pan pomnoży wyjdzie spokojnie 5 mln 700 tys. głosujacych na PiS.”
      Ciągle Pan pozostaje przy naiwnych przełożeniach liczbowych, zakładając, że skoro ktoś gdzieś chodzi, to automatycznie wchłania wszystko, co mu się tam serwuje, i jeszcze zaraża tym najbliższych. Właśnie w tym tkwi słabość wszystkich teorii spiskowych, których orędownicy, sami naiwni jak dzieci, z rozbrajającą pewnością siebie przypisują innym ludziom właściwą dzieciom naiwność w tych dziedzinach życia, które są przedmiotem głoszonej przez nich teorii.
      ***
      @krysztofiak: „Ma Pan prawo nie zgadzac się, ale swoimi argumentami na jotę Pan mnie nie przekonał,ze mylę się w swojej diagnozie.”
      Nie podjąłem z Panem dyskusji, żeby Pana do czegokolwiek przekonać, lecz żeby ukazać innym czytelnikom niedorzeczność i infantylizm tego, co Pan tu głosi.
      ***
      @krysztofiak: „Nie czyta pan ze zrozumieniem tekstu; napisałem o chinśkiej ofensywie jako dalekosiężnym projekcie; najpierw trzeba połączyc prawosławie z katolicyzmem – a potem moze za 30 lat zaprojektowac inwazję ideologiczna na Chiny. Owszem władze chińskie boja sie religii – ale za 30 lat wiele moze sie zmienić; Kościół myśli w skali 100-letniej, a NIE KLIKULETNIEJ.”
      A na czym – Pańskim zdaniem – ma tu polegać moje czytanie tekstu bez zrozumienia? Podkreśla Pan, że pisał o dalekosiężnym projekcie wprowadzenia katolicyzmu do Chin („moze za 30 lat”, „Kościół myśli w skali 100-letniej, a nie klikuletniej”). Zwłaszcza ostatni fragment z Pańskiego cytatu sugeruje, że Pana zdaniem pisałem coś o kilkuletniej perspektywie. Proszę zatem wskazać na moje słowa, z których to wynika, bo w przeciwnym wypadku pozostaje mi jedynie przyjąć, że dyskutuje Pan nie z moimi wypowiedziami, lecz z jakimiś swoimi urojeniami na ich temat.
      ***
      @krysztofiak: „najpierw trzeba połączyc prawosławie z katolicyzmem”
      Tak, tak, wyznawcy obu tych odłamów chrześcijaństwa o niczym innym nie marzą.
      ***
      @krysztofiak: „W Chinach funkcjonuje już kilkadziesiąt milionów katolików chińskich (to taki Kosciół chińsko-katolicki)”
      Proszę o przytoczenie stosownych danych potwierdzających takie liczby.
      ***
      @krysztofiak: „Poza tymz perspektywy chińskiej, katolicyzm nie musiałby być zły; w końcu jest to doktryna justyfikująca jedynt, prawomyślny punkt widzenia – katolicyzm justyfikuje monizm polityczny; KPCH boi się pluralizmu; monizm katolicki może się wrecz przydać w podtrzymywaniu władzy mandarynów. Pogadamy za 30 lat.”
      W mojej poprzedniej wypowiedzi wyjaśniłem Panu, dlaczego dla chińskich władz religia z ośrodkiem decyzyjnym położonym poza sferą bezpośrednich wpływów chińskiego rządu jest nie do zaakceptowania. Nie ma w tym nic szczególnego ani skomplikowanego, ale jak widać zrozumienie tej prostej zależności (która sprowadza się do tego, żeby nie umniejszać własnych wpływów kosztem wpływów zewnętrznych) dla niektórych może stanowić przeszkodę nie do pokonania.
      ***
      @krysztofiak: „Pogadamy za 30 lat.”
      Nie ma sprawy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *