Georg Philipp Telemann czyli hamburski Orfeusz

Georg Philipp Telemann (1681-1767), znany, grany i słuchany bardzo często, oficjalnie barokowy niemiecki kompozytor Nummer Drei po Bachu i Haendlu, albo Haendlu i Bachu jak kto woli, autor takiej ilości muzyki, że dorobek Bacha i Haendla by się w niej zmieścił i jeszcze by trochę zostało (Telemann był tego świadom i mawiał, wie, ze skomponowałem niektóre rzeczy po 3-4 razy). Mimo tego wszystkiego, i mimo iż kompozytor ten mieszkał kiedyś w Żarach, jak jeszcze nazywało się to Sorau, oraz tego, że w Poznaniu od 2000 roku odbywa się co roku Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Georga Philippa Telemanna, nie ma polskiej biografii Telemanna. Na szczęście nie brakuje biografii niemieckich, oraz co znamienne, jednej francuskiej:

Karl Grebe: Georg Philipp Telemann. Rowohlt, Reinbek (wydania m.in. 1970 i 2002, do 2002 aż 10 wydań)  

Werner Rackwitz: Georg Philipp Telemann – Singen ist das Fundament zur Music in allen Dingen. Eine Dokumentensammlung,  Reclam, Leipzig 1967, 1981, 1985.

Gilles Cantagrel: Georg Philipp Telemann ou Le célèbre inconnu, Éditions Papillon, Genève 2003.

Eckart Kleßmann: Georg Philipp Telemann. Hamburger Köpfe. Ellert und Richter, Hamburg 2004.

Werner Menke: Georg Philipp Telemann: Leben, Werk und Umwelt in Bilddokumenten. Wilhelmshaven 1987.

Richard Petzoldt: Georg Philipp Telemann – Leben und Werk. VEB Deutscher Verlag für Musik, Leipzig 1967.

Siegbert Rampe: Georg Philipp Telemann und seine Zeit. Laaber-Verlag, Laaber 2017.

Erich Valentin: Georg Philipp Telemann. Bärenreiter, Kassel-Basel 1952.

Pisząc ten tekst korzystałem głównie z prac Grebego i Racwitza, które kupiłem ongiś w Niemczech (wydania odpowiednio 1970 i 1981).

 

 

Georg Philipp Telemann urodził się 24 marca 1681 roku w Magdeburgu, mieście dolnosaksońskim, od 1680 pod panowaniem elektorów brandenburskich, był więc kulturowo Saksończykiem a politycznie Prusakiem jak Haendel, a inaczej niż Bach, który był poddanym Księstwa Sachsen-Eisenach  (w dokumentach jest data 14 marca, bo do 1700 roku w Niemczech północnych/protestanckich obowiązywał kalendarz juliański). Historia jego życia jak zauważa Karl Grebe nie jest heroiczna czy dramatyczna lecz pogodna, jaki był sam Telemann, ciepły i serdeczny (Grebe 1970, s. 8). Telemann nie zgrywał arystokraty jak Haendel czy Mozart, znał swoje miejsce, szukał intymności a nie chaosu, chociaż lubił podróże i dobrze je znosił. Był niewątpliwie religijny, ale na nowoczesną modłę, jego religijna muzyka nie ma mistyki, jest raczej filozoficzna w charakterze – wielka różnica z Bachem z kolei (Grebe 1970, s. 8). Od obu; Bacha i Haendla różnił się Telemann naciskiem na muzykę kameralną, której stworzył ogromnie wiele (Grebe 1970, s. 113), także fakt, iż obcy był mu zasadniczo monumentalizm widać i tu. Preferował niespodzianki muzyczne od masy (Grebe 1970, s. 118). Dziś jego muzyka instrumentalna jest uważana generalnie za lepszą od wokalnej i znacznie lepiej znana. August Halm nazwał kiedyś muzykę Telemanna ogrodową (Gaertnerische Musik). Telemann był wiodącą postacią życia muzycznego całej Europy znanym i podziwianym nawet we Francji (jako pierwsze właściwie niemiecki muzyk od czasów Georga Muffata), prawdopodobnie dlatego, że w jego Vermischter Geschmack więcej francuszczyzny niż włoszczyzny (odwrotnie niż np. u Haendla). Muzyka Telemanna jest progresywna, śmiała, wychodząca poza reguły i kanony, znowu inaczej niż u Haendla i Bacha, to powoduje że jeszcze trudniej porównać Telemanna z introwertycznym Bachem i ekstrawertycznym Haendlem niż tamtych dwóch ze sobą. Progresywne są nawet ostatnie utwory Telemanna jak Ino-Kantate (1767), w 1765 roku dla Hamburgische Handels Deputation napisał serenadę składającą się z 3 części: ściśle kontrapunktycznej „Die Alte Welt”, ironicznej zabawy z kontapunktem: „Die Mittlere Welt” i „Die Juengere Welt” w formie menueta w stylu galant, którego był Telemann współtwórcą obok Rameau, Quantza i CPE Bacha (Grebe 1970, s. 26). Widać więc wyraźnie, że kompozytor podchodził do muzyki w sposób analityczny i naukowy, a nie tylko emocjonalny.

Telemann był cudownym dzieckiem pastora Heinricha Telemanna, diakona kościoła Św. Ducha, który niestety zmarł w 1685 roku, więc nie miał czasu zauważyć talentu syna. Rodzina była od dawna związaną ze światem akademickim, prawie każdy mężczyzna w kilku pokoleniach Telemannów studiował na uniwersytecie. W wieku 10 lat a więc około 1691 roku Telemann zaczął interesować się muzyką, od razu z wielką energią. W wieku lat 12 lat napisał pierwszą operę!

Niestety znajomi odradzili jego matce, wspieranie syna na tym polu, ona też wolała by został prawnikiem i zabraniała mu grać (tak jak ojciec Haendla swojemu synowi). Póki co w 1693 roku wysłała do szkoły w Zellerfeld, gdzie uczył się do 1698. Superintendent  Caspar Calvör (1660-1725), historyk, teolog, właściciel wielkiej biblioteki i meloman, zauważył talent chłopaka i pomógł mu go rozwijać (Grebe 1970, s. 16, Rackwitz 1981, s. 8). W czasie, gdy Telemann kontynuował naukę w Gymnasium Andreanum w Hildesheim, grał już na wielu instrumentach: flecie prostym i flecie poprzecznym, szałamai, oboju, puzonie, organach i klawesynie, skrzypcach, violi da gamba i kontrabasie. Nauczył się tej gry albo sam, albo dzięki konsultacjom z muzykami na nich grającymi w luźnych rozmowach. Nie słychać by Telemann kiedykolwiek w latach szkolnych, czy później źle się zachowywał czy robił sobie wrogów. Miał dobry charakter i to się po prostu nie zdarzało (Grebe 1970, s. 13). Jego muzyka nie ma traumatycznych momentów, jest pogodna. Gdy matka zabroniła mu grać, nie zareagował gniewnie, lecz podporządkował się oficjalnie i grał po kryjomu. Z Hildesheimu miał blisko na dwory w Hanowerze i Brunszwiku, znane z świetnych orkiestr dworskich, stąd dalsze przydatne znajomości.  Rektor gimnazjum Johann Christoph Losius (1659-1733), który porozumiał się z Calvoerem i „przejął” Telemanna do siebie  zlecił mu pierwsze opracowanie muzyczne poezji i szkolnych przedstawień teatralnych („Singende und Klingende Geographie”). Poezja zresztą obok muzyki była drugą pasją Telemanna. Temu przypisuje się fakt, że jego muzyka jest właśnie bardziej afektowana i poetycka niż malarska, coś jak muzyka Wagnera. Poza tym jego rodzina należała do elity intelektualnej, i to wpływało na szerokie horyzonty w wiedzy na temat różnych sztuk. Losius tak samo jak ojciec Telemanna, uczył się kiedyś w Zellerfeld Telemann był nieodrodnym synem akademickiej burżuazji, zawsze znajdował dobry bon mot, zjednujący mu przyjaciół (Grebe 1970, s. 17). Od początku Telemann dążył do syntezy stylów, najpierw włoskiego i niemieckiego, potem także a może przede wszystkim francuskiego z niemieckim. Powoli z amatora stawał się profesjonalistą. Telemann miał od początku szerokie horyzonty uczył się od kogo mógł, nawet od jezuity Crispusa w katolickim klasztorze Św. Godarda (Rackwitz 1981, s. 10).

Od 1701 studiował prawo na uniwersytecie w Lipsku, by nie tracić czasu na kłótnie z upartym wujostwem (Grebe 1970, s. 21), cieszył się skrycie, że Lipsk to także miasto muzyki i na tyle duże, że coś tam sobie znajdzie także pod kątem kariery muzycznej. Zresztą jak matka zobaczyła pierwsze pieniądze z kompozycji lipskich przestała tępić muzyczne zainteresowania syna (Rackwitz 1981, s. 200). Lipsk był też wiodącym ośrodkiem intelektualnym, znano tam prace Pufendorfa i Thomasiusa, który w 1690 będzie musiał jednak przenieść się do Halle wskutek oporu wobec jego wolnomyślicielskich koncepcji m.in. tej by o filozofii mówić po niemiecku a nie po łacinie (Rackwitz 1981, s. 12). Telemann znalazł tam posadę organisty. Po drodze z Magdeburga do Lipska zahaczył o Halle, gdzie mieszkał już wtedy znany i ceniony w muzycznym świecie mimo młodego wieku 16 lat – Haendel (Telemann miał wtedy lat 20). Odtąd zostaną przyjaciółmi i korespondentami do śmieci Haendla w 1759 roku.   Obaj bardzo cenili nawzajem swój talent. W ich muzyce widać wyraźnie liczne wzajemne zapożyczenia, które sami sobie proponowali, np. w Atalancie Heandla słychać tematy Telemanna (Rackwitz 1981, s.14). Händel mawiał o Telemannie, że jest on "człowiekiem, który potrafi napisać motet na cztery głosy w krótszym czasie, niż większość ludzi byłaby w stanie napisać list". W 1738 roku Haendel został subskrybentem słynnej telemanowskiej Tafelmusik – „Fr. Hendel, Docteur en Musique, Londres” (Grebe 1970, s. 24). W lipsku pomagał w pracy staremu i schorowanemu kantorowi Thomaskirche, Johannowi Kuhnauowi, od którego nauczył się też tworzyć muzykę dla teatru, z prawdziwego zdarzenia (Rackwitz 1981, s. 13). Muzyka religijna Telemanna jest braterska i humanistyczna bardziej niż mistyczna, zapewne wiec nie obyło się bez tarć z Kuhnauem, bliższym duchowo mistyce Bacha, ale znany nam już talent dyplomatyczny Telemanna pewnie i to potrafił załagodzić. W 1704 roku, jesienią, Telemann starał się o posadę Musikdirektora w Neukirche czyli dawnego kościoła uniwersyteckiego (obecnie kościół św. Mateusza). Jak wszystkie przedsięwzięcia Telemanna i to było sukcesem. Od 1702 roku był też Musikdirektorem opery w Lipsku, nie wiadomo ile dla nich skomponował oper, ale możliwe że nawet całe tuziny (Grebe 1970, s. 32). W Neukirche założył klub koncertowy Collegium Musicum dla młodzieży studenckiej. Z CM współpracowali Pisendel, Graupner, Heinichen, Stoelzel i Bach ((Rackwitz 1981, s. 15). Po ukończeniu studiów przejął też de facto dyrekcję opery lipskiej, nieobsadzoną od śmierci Nikolausa Strungka w roku 1693 (Rackwitz 1981, s.14).

W początkach roku 1705 opuścił Lipsk, by objąć stanowisko kapelmistrza hrabiego Erdmanna II von Promnitz, którego główną rezydencją było łużyckie miasteczko Sorau, (dziś Żary w Polsce). Prawdopodobnie książę Weissenfels zareklamował Telemanna Promnitzowi (Rackwitz 1981, s. 16). Wtedy Sorau podlegało politycznie Elektoratowi Saksonii, a Promnitz był dworzaninem i urzędnikiem Augusta II Mocnego. Dla typowego mieszczanina, jakim był Telemann, było to coś nowego, nie tylko pod względem społecznym, ale i muzycznym. Hrabia Promnitz dopiero co wrócił z Francji, skąd sprowadził pełno nut z muzyką Andre Campry i Lulliego. Telemann zachwyci się muzyką francuską i będzie jej w przyszłości (np. w latach 1750-tych) bronił przed typowymi włochofilami jak C.H. Graun. Samo Sorau nie było ośrodkiem bez znaczenia. Za panowania króla Augusta II Mocnego przez Żary poprowadzono trakt pocztowy łączący Toruń i Drezno, tym niemniej międzypokoleniowe sprzeczki konserwatywnego 63-letniego kontrapunktysty Wolfganga Caspara Printza (1641-1717), poprzednika Telemanna, z progresywnym „melodia najważniejsza” Telemannem, dostarczały sporo pozytywnego rozrywkowego zamieszania na dworze (Grebe 1970, s. 35). Niczym Bela Bartok w XX wieku, który zresztą bardzo cenił Telemanna, Telemann w czasie pobytu w Żarach zetknął się z muzyką polską i morawską z okręgu Hana, ostre rytmy i wysoko strojone skrzypce kompozycji ludowych oraz dworskie polonezy przypadły do gustu kompozytorowi. Uwzględnił je w swojej muzycznej syntezie, odtąd będzie uchodził w Niemczech całkowicie słusznie, za czołowego znawcę muzyki polskiej i morawskiej. Dwór w Sorau uchodził za jeden z najświetniejszych sasko-polskich dworów magnackich.  Niemal bez przerwy gościły tam włoskie i francuskie zespoły operowo–baletowe. Promnitz utrzymywał stałą kapelę, składającą się z muzyków polskich, czeskich i niemieckich. Telemann brał udział w podróżach swego chlebodawcy po kraju (Kraków, Warszawa i drugi dwór Promnitzów w Pszczynie – niem. Plesse). Warto wspomnieć o późniejszych: Suicie polskiej Partie polonaise,  . Koncertach polskich na czworo skrzypiec (nietypowa obsada jest nawiązaniem do składu polskich kapel skrzypcowych), czy sześciu Partitach "alla polacca". W 1705 roku był w Berlinie, na pogrzebie królowej Prus, gdzie słyszał m.in. pogrzebową muzykę Ruggiera Fedeli (Grebe 1970, s. 97). W związku z wojną północną przez Sorau  13 lutego 1706 roku, ciągnęła armia szwedzka pod dowództwem gen Rehnskjolda, a we wrześniu cała armia Karola XII (Rackwitz 1981, s. 20) i dla dworu było to traumatycznym przeżyciem, zwłaszcza, że dopiero w następnym wrześniu 1707 roku Szwedzi wracali z Saksonii znowu przez Sorau tym niemniej Telemann pozostał tam aż do 1708 roku, gdy wyruszył do Eisenach.  

Dawniej twierdzono, że od roku 1708 Telemann był kapelmistrzem na dworze w Eisenach (gdzie zaprzyjaźnił się z Johannem Bernhardem Bachem i z działającym w niedalekim Weimarze Johannem Sebastianem Bachem, jednak niektóre badania Hansa Rudolfa junga wskazują na to, że nie był tam zatrudniony (Rackwitz 1981, s. 19). Director der Music w Eisenach był od października 1707 roku wirtuoz Pantaleon Hebenstreit (1667-1750), Telemann pomógł mu przekształcić orkiestrę kameralną w pełną (Rackwitz 1981, s. 21). Koncerty były częste, Telemann używał motywów ludowych z różnych kultur na równi z dworskimi. Prawdopodobnie był w Berlinie na ślubie Fryderyka I z księżniczką meklemburską – to był już trzeci ślub monarchy, odbył się 18 XI 1708, z operą ‘Aleksanders und Roxanen Heyrath” Ernsta Augustina Srickera (Rackwitz 1981, s. 19). Telemann był już wówczas gwiazdą numer jeden muzyki niemieckiej (no może numer dwa po Reinhardzie Keiserze), więc obok Eisenach, dostawał propozycje pracy z Gotha i Weimaru. W Eisenach w 1709 roku ożenił się po raz pierwszy. Jego wybranką była Amalie Juliane Eberlin, córka byłego kapitana marynarki w służbie papieskiej walczącego z Turkami o Moreę, potem bibliotekarza w Norymberdze, urzędnika mennicy w Westerwalde, pracownika banku hamburskiego, kapitana milicji z Hesji-Kassel i muzyka Daniela Eberlina „awanturnika pierwszej klasy: (Rackwitz 1981, s. 23, 205). Amalie niestety umarła przy porodzie 14 stycznia 1711 roku. Córka jednak: Maria Wilhelmina Eleonora Telemann przeżyła poród (Rackwitz 1981, s. 210).

http://www.youtube.com/watch?v=DvB63udwP8A&t=98s

Od 1712 Telemann mieszkał i pracował we Frankfurcie nad Menem m.in. jako kapelmistrz w Barfueserkirche (karmelitów bosych) i miejski Musikdirektor; w jednym ze swych listów pisze wprost, że jego marzeniem jest życie w „wolnej republice” (Grebe 1970, s. 40). Frankfurt istotnie cieszył się dużą autonomia, i obok Lipska i Hamburga, gdzie Telemann też mieszkał i tworzył w innych etapach życia, był głównym centrum kultury niemieckiej. Frankfurt był też miastem koronacji cesarskich i głębokich tradycji muzycznych niemieckich i flamandzkich (miasto Hansa Leo Hasslera i Orlanda di Lasso), a niedaleko był ważny muzycznie dwór w Darmstadt z wspaniałym kapelmistrzem Christophem Graupnerem, dziś uważanym za taki ówczesny geniusz numer 4 po „Bachenhdlu” i Telemannie. Dość powiedzieć, że w 1722 Thomaskirche w Lipsku chciało najpierw Telemanna, jak ten odmówił – Graupnera, a jak ten odmówił, wzięli J.S. Bacha (Grebe 1970, s. 43). Graupner często wykonywał koncerty razem z Telemannem we Frankfurcie (Rackwitz 1981, s. 26). W 1714 zawarł drugie małżeństwo z Marią Catharina Textor, córką pisarza zajmującego się buchalterią spichlerzy miejskich (Rathkornschreiber) Andrei Textora (Rackwitz 1981, s. 27, 209). Mieli sporo potomstwa, bo aż dziewięcioro:

Andreasa (ur. 25.05.1715), potem ministra hamburskiego,

Hansa (ur. 14.07.1716), kadeta w duńskie Busekistische Compagnie (?), który potem brał udział w walkach w 1735 roku (zapewne wojna o sukcesję polską 1733-38), potem w służbie duńskiego tajnego radcy von Alefelda,

Heinricha Matthiasa (ur. 4.08.1717), terminującego w aptece,

Clarę (ur. 20.01.1719),

syna Augusta Bernharda (ur. 1.07.1721), zmarłego niestety już w 1738 roku,

Johanna Bertholda Joachima (ur. 13.03.1723), uczącego się (Telemann pisze o tym w 1740 roku) na chirurga,

Benedicta Conrada Eiberta (ur. 12 września 1724), uczącego się w 1740 roku fachu aptekarza u kuzyna Telemanna, pana Warmholtza w jego aptece w Sztokholmie,

Ernsta Conrada (ur. 8.04.1727, zm. w grudniu 1727),

A więc 7 synów (dwóch przedwcześnie zmarłych) i córka

Ogólnie wiec Telemann miał 9 dzieci, ponieważ miał jeszcze jedną córkę z poprzedniego małżeństwa (Rackwitz 1981, s. 211).

Łatwiej było by wymienić jakich muzycznych stanowisk Telemann NIE piastował we Frankfurcie niż jakie piastował; był organistą, kantorem w kilku kościołach i jeszcze dyrektorem opery miejskiej, oraz organizatorem koncertów instrumentalnych. Z pewnością był człowiekiem zamożnym z tego powodu, chociaż w przesłanym Matthesonowi biogramie z 1740 marudzi na owe zarobki post factum, że w 1716 roku myślał o objęciu kantoratu po Christianie Friedrichu Witt w Gotha, chociaż jednak wrócił, Zarobki frankfurckie – 1600 florenów, musiał więc sam ocenić ostatecznie jako niezłe (Grebe 1970, s. 99, Rackwitz 1981, s. 206). W 1717 roku poznał prace teoretyczne Matthesona („Das bescheutze Orchestre”), a zaraz potem jego samego, na razie korespondencyjnie – w Hamburgu spotkają się osobiście (Rackwitz 1981, s. 27). We wrześniu 1718 po wymianie listów wysłał mu swój pierwszy biogram, potem będzie co jakiś czas go odnawiał (Rackwitz 1981, s. 89). W październiku 1718 roku w wierszowanym liście do Matthesona nazwał go Aretinem walczącym z barbaryzacją muzyki (Rackwitz 1981, s. 107). Telemenn stale pisał wiersze okolicznościowe, całkiem wysokiej jakości. Nie wiadomo czemu Telemann opuścił Frankfurt w 1721 roku i udał się do Hamburga, czy chciał się oddzielić od rodziny Textorów (inne drzewo genealogiczne niż ci Textorzy spowinowaceni potem z Goethem), z którą był spowinowacony, czy spory z władzami były kłopotliwe na dłuższą metę. Nie wiemy.

Od 1721 był Telemann kantorem i dyrygentem muzyki kościelnej w Hamburgu. Już w styczniu 1721 roku opera hamburska wystawiła jego „Der geduldige Sokrates” (Rackwitz 1981, s. 28). Od razu mu się tam spodobało. Przez ostatnie 46 lat swego życia tu pozostanie. Hamburg był centrum niemieckiego oświecenia, m.in. dzięki otwartości miasta portowego i związków z Anglią. Rada stylizowała się na absolutyzm, ale mieszczaństwu bliżej było do brytyjskiej i holenderskiej demokracji (Rackwitz 1981, s. 29). Dla Telemanna ważniejsze były oczywiście tradycje muzyczne (Adam Reincken, Matthias Weckmann) i poetycko-muzyczne przedsięwzięcia wybitnego  Bartholda Heinricha Brockesa (1680-1747), szefa Teutsch-uebende Gesellschatf (Rackwitz 1981, s. 30). Podobał mu się też flegmatycznie chłodny klimat, dlatego po 1721 roku wyjeżdża już tylko sporadycznie (Grebe 1970, s. 47). Odmówił np. w 1729 roku propozycji stworzenia zespołu muzycznego w Rosji, bo chciał w końcu trochę spokoju (um endlich stille zu sitzen – Rackwitz 1981, s. 29). Nie był Telemann typem podróżnika jak Haendel, Mozart czy Weber. 

Na 7 grudnia 1722 roku skomponował kantatę wraz z tekstem, na otwarcie serii koncertów Winter-Colegii Musici, w której pisze o skaczącym rytmie brytyjskim, płynącym francuskim, wesołym sarmackim, które połączone niemiecką dokładnością dają świetny efekt (Rackwitz 1981, s. 119-121). W przedmowie do wydania ośmiu menuetów 6 grudnia 1730 roku w Hamburgu, pisze o francuskiej radości, śpiewności i harmonii muzycznej, włoskiej pochlebczości, wynalazczości (Schmeicheley, Erfindung), dowcipie brytyjskim i polskim, co wszystko starał się uwzględnić w rytmach owych menuetów (Rackwitz 1981, s. 164). Muzycznie utrwala swój styl jako ani włoski, ani północnoniemiecki, najbliżej mu do Francji. Nic dziwnego, że często myślał o podróży tam i w końcu w latach 30. Wybierze się do Paryża. Korespondował wiele (zachowały się listy z 1724, 1727 roku, w liście z grudnia 1727 roku pisze o świetle francuskiego kartezjanizmu i jego zastosowaniu do muzyki Rackwitz 1981, s.140), z Johannem Armandem Uffenbachem, burmistrzem Frankfurtu i patronem sztuk (Rackwitz 1981, s. 126). W Hamburgu jako kantor w Johanneum od śmierci Joachima Gerstenbuettela (10 lipca 1721 – Rackwitz 1981, s. 208) uczył także teorii muzyki, co łączył z praktyką jako Musikdirektor . Rolę instrumentalistów pełnili zwykle muzycy zatrudnieni przez radę miejską (Ratsmusiker). Choć muzyka Telemanna jest bardziej oświecona i nie jest inaczej niż np. bachowska mistyczna, nigdy nie skarżono się by zaniedbywał muzykę kościelną (Grebe 1970, s. 53). Jednak w zasadzie to głównie kłótliwość Bacha nie pozwoliła mu zając tak ważnego miejsca w życiu Lipska, jaką zdobył Telemann w Hamburgu. Telemann pisał kantaty, uczył muzyki po łacinie, pisał muzykę dla Admiralicji (np. w 1723 roku), rady (1724, 1728), oficerów i kapitanów (1730), organizował koncerty. Niestety nie wszystko dotrwało do naszych czasów (Rackwitz 1981, s. 32). W 1761 roku otworzył sale koncertową „Auf dem Kampe”, wcześniej koncertował w „Niederes Baum-Haus”, w w Drillhaus czyli Sali służącej do musztry sił wojskowych miasta. Znowu łatwiej wyliczyć czego nie robił, niż co robił (Grebe 1970, s. 55). Co roku musiał tworzyć 72 kantaty ! (Rackwitz 1981, s. 31), ale dla tego pracusia nie był to problem. Szybko wprowadzał arie w stylu galant, był wszak współwynalazcą tego stylu. Cierpliwie zabiegał o każdą grzecznośc od rady miejskiej, i strasznie się jej podlizywał – zapewne niełatwo coś dawali, Hamburczycy byli bardzij skąpi niż Frankfurtczycy. W związku z wyjazdem Reinharda Keisera do Kopenhagi (1721), przejął de facto kierownictwo Oper am Gänsemarkt, gdzie wprowadził elementy komediowe wraz z muzyką Pepuscha i Pergolesiego (od 1725 roku). Duże poczucie humoru jest zawsze widoczne w muzyce i słowach Telemanna. Krytyce muzycznej w Hamburgu ton nadawał przyjaciel Händla, Johann Mattheson, z którym również Telemann był w dobrych stosunkach, jako że Mattheson uważał Telemanna za największego geniusza muzyki niemieckiej po Hassem i Händlu. Od 1728 roku Telemann zaczyna publikować swoje partytury. Jak każdemu kompozytorowi tej epoki, zdarzały mu się procesy z wydawcami, a właściwie z jednym wydawcą ale za to całe dekady, w końcu wycisnął należną mu część dochodu, a więc i tu wygrał.

http://www.youtube.com/watch?v=_DK4GatIhBs

Telemann znał również jak już mówiliśmy, Bacha, gdyż w późnych latach trzydziestych odwiedził Lipsk, gdzie założył Towarzystwo Telemanna (Telemanns Gesellschaft), organizujące cotygodniowe koncerty. Należeli do niego wszyscy kompozytorzy lipscy i wielu z innych miast. Choć mieszkał w Hamburgu, pracował także dla dworu w Eisenach jako korespondent (Grebe 1970, s. 79). W 1729 roku pisał do Johanna Gottfrieda Walthera, to kolejny ważny kompozytor z którym utrzymywał kontakt, choć Walther komponował właściwie wyłącznie na organy, czego Telemann nie robił niemal w ogóle (Rackwitz 1981, s. 150), z wyjątkiem małych fug do grania zarówno na organach jak na klawesynie z dedykacją dla Benedetta Marcella, z 24 IX 1731 roku (Rackwitz 1981, s. 166). Telemann znał dobrze język włoski, 19 czerwca 1734 dedykuje Żarty muzyczne księciu CAF von Waldeck. Cała dedykacja jest po włosku (Rackwitz 1981, s. 178), być może żarty kojarzyły mu się z tym co włoskie, jak wielu ówczesnym Niemcom.

Jesienią 1737 roku Telemann, znawca i piewca muzyki francuskiej wyruszył w długo odkładaną podróż do Paryża (Grebe 1970, s. 67), gdzie wyda 8 Kwartetów paryskich (Pariser Quartette – Noveaux Quatours), w których doszukać się można także wątków muzycznych opartych na śląskich tańcach. Francuzom jego muzyka bardzo przypadła do gustu.  Za jego przykładem także Hasse wybierze się do Paryża, a nie tylko do Italii jak niemieccy kompozytorzy mieli w zwyczaju. Bardzo podobało się Telemannowi w Paryżu to, że nauka muzyczna stała na bardzo wysokim poziomie, i pełno było znawców najdrobniejszych szczegółów muzyki i wiedzy muzycznej. W Hamburgu był jakby człowiekiem od wiedzy tajemnej, tu był intelektualistą, wśród intelektualistów (Grebe 1970, s. 68). Imponował mu Rameau, który od teorii i nauki muzycznej przeszedł do praktyki, dlatego będzie bronić pomysłów Rameau przed Carlem Heinrichem Graunem. Awangarda Rameau i Telemanna zresztą też nie zawsze była rozumiana w Niemczech XVIII wieku. Tragiczne, poetyckie strofy, mniej były cenione niż włoska melodyjna łagodność. Haendel, z którym Telemann stale wymieniał myśli, sam był mało francuski, ale był stosunkowo otwarty na reformy Rameau, nie na darmo stale korespondował z Telemannem. Wnuk kompozytora Georg Michael Telemann przejmie to dziedzictwo i będzie je promował jako muzyk w Rydze. Z kompozytorów niemieckich swych czasów Telemann cenił także Georga Pisendela, ucznia Corelliego i Vivaldiego (największy wirtuoz skrzypiec w Niemczech), Davida Heinchena – ucznia Kuhnaua, i Bacha jako organistę przede wszystkim (Grebe 1970, s. 73).

Od 1730 roku Telemann narzeka na tyrańskie reguły kontrapunktu (Rackwitz 1981, s. 156), szukał większej przestrzeni twórczej. Co do tekstu, Telemann chciał by słowa były krwiste i zwracał ogromna uwagę na jakość libretta, na wzór Rameau chciał tworzyć inny nie-włoski styl recytatywów dla języka niemieckiego (Rackwitz 1981, s. 35). Christoph Daniel Ebeling (1741-1817) powie potem, że nikt nie malował muzycznie silniejszymi barwami emocjonalnymi niż Telemann (Rackwitz 1981, s. 37). Telemann był świadom nadchodzącej odnowy literackiej i szedł w jej pierwszym szeregu, współpracując z Christophem Gottschedem (Rackwitz 1981, s. 38). Gottsched w grudniu 1728 roku pisze do kompozytora, że niemieccy kompozytorzy powoli przeciągają włoskich w komponowaniu włoskiej muzyki, że Włosi wolą Haendla od Włochów, a Francuzi Telemanna od Francuzów, wspomina też o zatrudnieniu Bacha przez dwór saski, a więc nie ma niczego co niemieccy kompozytorzy nie mogli by osiągnąć (Rackwitz 1981, s. 146-147).

Telemann korespondował dużo o teorii muzycznej m.in. z Quantezm (1739), Graunem (lata 50-te) i Haendlem, sporo też o poezji np. w lutym 1740 pisze o tym do Albrechta von Hallera (Rackwitz 1981, s. 194) \. Interesowały Telemanna zmiany emocji i nastroju i chciał by były naturalne co widać np. w „Tageszeiten”, do których libretto pisał Justus Friedrich Zachariae (1726-1777), tłumacz Miltona i Jamesa Thomsona („The seasons”), przyjaciel Lessinga i Gleima (Rackwitz 1981, s.40). Tageszeiten Telemanna jest jakby pośrednikiem między Allegro-moderato e il pensieroso Haendla, a Tageszeiten Haydna (Rackwitz 1981, s. 50). Więcej wrażliwości mniej typowego malunku było tu hasłem, bezpośrednio korespondującym z kultem naturalności typowym dla oświecenia. Lessing uwielbiał muzykę Telemanna i w 1767 gdy Telemann zmarł uznał go za tego, który wyzwolił muzykę niemiecka od pompy i dworactwa (Rackwitz 1981, s. 42).  Johann Agricola, uczeń Bacha cieszył się z tych zmian; naśladowali je także CPE Bach i Christoph Willibald Gluck.  Od lat czterdziestych XVIII wieku Telemann prowadzi więc prawdziwą reformę sztuki muzycznej w Niemczech. W 1750 żegna wierszami Bacha.  Telemann był w pewnym sensie człowiekiem Sturm und Drang avant la lettre, bowiem w 1718 roku pisał, że wierzy w „powszechny związek wszystkich ludzi” (allgemeine Bedingung aller Menschen), nad którym trzeba jednak stale pracować – „dass Się ohne Arbeit nicht erlangen sollen” (Rackwitz 1981, s. 46). W listach Telemanna do rady widać z upływem dziesięcioleci coraz mniej napuszonych zwrotów (we wrześniu 1722 roku radcy Hamburga to; Magnifici, Hochedle, Veste, Hochgelahrte, Hoh – und Wohlweise, Hochzuerhende, Hochgebietene Herren und Patronen” – Rackwitz 1981, s. 118,  świat się zmieniał wraz z Telemannem.

W pochwale muzyki francuskiej; jej lekkości i żywości, łączył się z Telemannem krytyk muzyczny Johann Adolph Scheibe. W wydanym w Lipsku w 1745 roku dziele: „Critischer Musicus” pisał o najsilniejszej stronie muzyki francuskiej czyli o pełnych mocy uwerturach (Rackwitz 1981, s. 230).Francuska muzyka miała mądrze podzielone takty, niemiecka zaś była bardziej regularna  i cechowała ją głębia – Tiefsinnigkeit, polską muzykę uważa Scheibe za poważną i wesołą jednocześnie, i pisze o Telemannie jako o jej znawcy i propagatorze. Telemanna i Fascha uważa za najlepszych w naśladownaiu francuzów, i zwraca uwagę na to, ze sami Francuzi bardzo cenią Telemanna (Rackwitz 1981, s. 233). Za najlepszych niemieckich kompozytorów uważa po kolei: Kuhnaua, Keisera, Telemanna i Haendla, chwali też Grauna i Hassego (Rackwitz 1981, s. 234). Telemanna uważa za tego, który dobrze łączy w sobie  , głębię Kuhnaua z elegancją i męską energią Keisera. Jest dumny z pochwał francuskich dla Telemanna i włoskich dla Haendla (Rackwitz 1981, s. 235). Carl Heinrich Graun, jednak lubił tylko styl włoski, jak pisał w liście do Telemanna z 1 maja 1751 roku, uważał styl francuskiego recytatywu proponowany przez Rameau za nienaturalny (Rackwitz 1981, s. 237). 9 listopada 1751 roku pisze o tym znowu uściślając zarzuty wobec Rameau, że recytatywy są nienaturalne, emocje nieprzekonujące, a jego matematyczne reguły wieloletniego teoretyka muzyki nie pomagają (Rackwitz 1981, s. 241). Telemann odpowiada 15 grudnia 1751 roku, że francuzi zapisują recytatywy inaczej ponieważ wiedzą jak je przeciągać, że w Que je respire Rameau, Graun wyciąga mylny wniosek, bo QUE należy czytać Kö  a nie Keh, że francuskie zdanie kładzie nacisk na inne fragmenty i inaczej wyraża emocje, że dla nich to nie brzmi nienaturalnie, uważa że styl francuski jest ciekawszy a włoskie kantaty wychodzą z mody, jedynie śpiewa się pojedyncze arie. Nie wie Telemann czy styl francuski jest dla wszystkich, ale podoba mu się, e mają alternatywny styl planowania recytatywów wobec włoskiego, i Niemcy powinni to naśladować (Rackwitz 1981, s. 244-249). Włoska muzyka staje się płaska i nudna, pozbawiona dysonansów i energii uważa Telemann, dlatego lepiej czerpać z rozwiązań francuskich w przekazywaniu emocji. 14 stycznia 1752 roku nieprzekonany Graun odpowiada, że Francuzi wyją nosowo i zaniedbują wyrażenie emocji, że wyraźnie sylabizują wyrazy, co w niemieckim da fatalne rezultaty, że połykają wyrazy i uważa, że to raczej francuska muzyka jest na wyczerpaniu twórczym (Rackwitz 1981, s.  249-252). W 1754 roku Mitzler de Kolof, a w 1755 z okazji śmierci Pisendela, sam Telemann pisali o rozkwicie muzyki niemieckiej, w kategoriach patriotyzmu artystycznego. 15 maja 1756 roku Graun pisze już do Telemanna nie o Rameau ale o regułach Matthesona (Rackwitz 1981, s. 258). 14 czerwca 1764 roku pastor Melchior Goetze skarży burmistrzowi Hamburga, że Telemann ciągle zmienia coś w muzyce i nie można się skupić na liturgii (Rackwitz 1981, s. 263), widać typowo bachowskie ekscesy zdarzały się i Telemannowi. W czerwcu 1764 roku Telemann poleca radzie Hamburga poezję Klopstocka (Rackwitz 1981, s. 264). W epitafium dla Telemanna Johann Eschenburg pisał o tym, że upiększył on muzykę niemiecką i muzykę w ogóle (Rackwitz 1981, s. 273). Wilhelm Alers poświecił mu wiersz,  Hamburgische Nachrichten z 3 lipca 1767 roku pisały o Telemannie jako o wybitnym muzyku i poecie (Rackwitz 1981, s. 274-276),  Johann Heinrich Rolle w liście do wnuka kompozytora, również muzyka Georga Michaela Telemanna z 7 lipca 1767 roku (Rackwitz 1981, s. 277-278), wspomina, że jego dziadek był dobroduszny (wohlseelig). Wyraźnie przybity był piszący z Berlina 11 lipca 1767 roku CPE Bach (Rackwitz 1981, s. 279). W 1768 roku „Nachrichten von beruhmten niedersaeksischen Leuten und Familien” dały obszerny biogram Telemanna, wymieniając jego dzieci i publikacje utworów muzycznych. W lipcu 1770 roku Christoph Daniel Ebeling zwraca uwagę na oryginalność i poczucie humoru Telemanna jako kompozytora (Rackwitz 1981, s. 294-298).

Telemann był twórcą wybitnym, nawet jeśli w pośpiechu i natłoku obowiązków zdarzało mu się czasem skomponować coś słabszego. Bardzo zachęcam do słuchania jego utworów potrafią bardzo zaskoczyć pod każdym względem, ale zawsze pozytywnie.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

2 Odpowiedzi na “Georg Philipp Telemann czyli hamburski Orfeusz”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *