Gertrud Höhler: „Matka chrzestna. Jak Angela Merkel przebudowuje Niemcy” – recenzja

Przed książką Höhler czytałem i omawiałem już inną biografię niemieckiej kanclerz, autorstwa Stefana Korneliusa: „Pani kanclerz”: http://racjonalista.tv/angela-merkel-wedlug-stefana-korneliusa

Kornelius przedstawiał Merkel jako osobę z zasadami, miłującą wolność, zaangażowaną w polityce międzynarodowej i w kwestię praw człowieka, Gertrud Höhler ma o niej zupełnie przeciwne zdanie. Urodzona w roku 1941 w Wuppertalu w pastorskiej rodzinie (pastorskiej jak rodzina Merkel, lecz Wessi, podczas gdy Merkel to Ossi z NRD), Gertrud Höhler jest literaturoznawczynią. Doradzała m.in. Kohlowi i Althausowi, duchowo jest związana z tzw. „starą CDU”, którą według niej niszczy Merkel, o tym m.in. opowiada w: „Matce chrzestnej” (oryg.: Die Patin. Wie Angela Merkel Deutschland umbaut. Orell Füssli, Zürich 2012, polskie wydanie: Zysk i S-ka Poznań 2013, przekład Ewa Stefańska), opublikowanej w Zurychu, bo dla niemieckich wydawnictw książka była zbyt kontrowersyjna. Gertrud Höhler opublikowała także książki o lżejszej tematyce: Wölfin unter Wölfen. Warum Männer ohne Frauen Fehler machen (2000), Warum Vertrauen siegt (2003) sowie Jenseits der Gier. Vom Luxus des Teilens (2005). Jej krytyka Merkel była szeroko omawiana i oceniana w mediach niemieckich zwykle jako przesadzona. Też skłaniałbym się ku takiej opinii, ale najpierw zobaczmy dokładniej co Höhler zarzuca pani kanclerz.

177914-352x500

Najpoważniejszy zarzut to to, iż Merkel nie realizuje żadnej strategii poza chęcią utrzymania się przy władzy, i przywłaszcza sobie programy innych partii, niszcząc tym samym różnorodność sceny politycznej i paraliżując demokratyczną konkurencję. Polscy wydawcy wprost sugerują, że Donald Tusk czynił to samo u nas, chociaż jego manipulacje programowe nie były nawet w połowie tak karkołomne jak te które według Gertrud Höhler robiła Merkel. Oczywiście kradzież programów politycznych innych partii, jest rzeczą godną ubolewania, ale czy wszyscy dziś tak nie robią. Jestem świeżo po lekturze artykułu w „Newsweeku” („Archipelag Gulasz” Jacka Pawlickiego, s. 56-59, 1-7.06.2015), w którym członek Jobbiku skarży się na kradzieże pomysłów dokonywane przez Fidesz i Orbana. Także Berlusconi był złodziejem programu. Epoka złodziei pomysłów politycznych jakby zastąpiła epokę III drogi (lata 90. Blair, Schroeder, Persson, Clinton). Czy to uczciwie koncentrować się tyko na Merkel, i to jeszcze gdy samemu jest się związanym z odsuniętą w 1999 roku ekipą Kohla?

Wróćmy jednak do książki Höhler. Zarzuca ona Merkel, że jesienią 1989roku nie potrafiła docenić upadku NRD , lecz pozostała jedynie obserwatorką która nie rozumie wolności, natomiast rozumie władzę i wprowadza metody rodem z NRD do RFN (s. 15). W SPD była bardzo krótko, wolała swobodniejszą i mniej demokratyczną w działaniu DA (s. 18). W październiku 1990 roku CDU wchłonęło DA, a Merkel stała się pupilką Kohla (s. 25). Od 1998 roku Merkel została sekretarzem generalnym CDU, i postawiła sobie za cel przemianę CDU w najnowocześniejszą partię w Europie (s. 27). Höhler zarzuca jej, że jako sekretarz obiecywała: „ryzyko zamiast fałszywego bezpieczeństwa”, co raczej wygląda na Thatcheryzm niż antywartość rynkową, jak uważa Höhler. W 1999 roku wobec afery z tajnymi kontami, Kohl musiał odejść, ale jedynie Merkel odważyła się go usunąć, a to mówiąc w wielkim skrócie pozbawiło facetów s CDU jaj na wiele lat (s. 37). Höhler zarzuca Merkel dążenie do instalacji milczącej nie odpowiedzialnej przed nikim biurokracji w stylu NRD, oraz przypadkowość i nieszczerość/niestałość w wyborze autorytetów (Adenauer/Erhard/Katarzyna II). Höhler uważa, że dla Merkel upadek NRD to nie triumf wolności, lecz przejście z gospodarki przemysłowej do gospodarki opartej na wiedzy (s. 21 luty 2001 przemówienie w Űbersee-Clubw Hamburgu, s. 44). Według Höhler Merkel i Joachima Gaucka dzielą tysiące mil, choć oboje są z NRD. Merkel ponoć unika odpowiedzialności za słowa, stosując beznamiętne zwroty, oczywiste stwierdzenia i pytania typu: „czy ja tak mówiłam” (s. 47). Ma to być dowód na iście sowieckie unikanie odpowiedzialności.

W 2004 roku najpoważniejszy konkurent Merkel na stanowisko kanclerza Friedrich Merz („człowiek z podkładka pod kufel”, tzn. uważający, że deklaracja podatkowa powinna się zmieścić na takiej podkładce), został wypchnięty ze wszystkich stanowisk (s. 55). Tak Merkel usunęła konserwatystę-wolnorynkowca. W 2002 roku Gerhard Schroeder, który sam wykonał zwrot na prawo (Agenda 2010), był beneficjentem walk Merkel-Merz, uważa Höhler. W końcu Schroeder poległ sam na liberalizacji swojej lewicowej SPD, a CDU zyskała szansę, ale nie wiadomo co właściwie reprezentowała w 2002 czy 2004 roku. Merkel zmieniała bowiem etykietki: chrześcijańska, nowoczesna, socjalna, liberalna, i konserwatywna jak rękawiczki, twierdzi Höhler (s. 75).

W 2003 roku Merz na zjeździe CDU proponował odsocjalizowanie demokracji (s. 79), dla Merkel, przynajmniej zdaniem Höhler, socjalizm jest potrzebny, bo pożąda ona władzy. W 2005 roku CDU zawarła wielką (73%) koalicję z SPD, a Ursula van der Leyen wprowadzała do programu rządu socjalne pomysły rodem z SDP; m.in. zasiłek wychowawczy dla ojców, masowe otwieranie żłobków itd. (s. 82). Koalicja przetrwała do 2009, ale socjalizm utrzymał się dalej. Merkel kontynuowała też antyatomowe zobowiązania z czasów rządów Schroedera, jakie złożyli posłowie SDP wobec Zielonych. Merkel pozostawała przy tym niemym sfinksem, co wychwycił doskonale Gauck, który lubi wiedzieć z kim ma do czynienia (oboje wynieśli przeciwne lekcje ze szkoły politycznej NRD zdaniem Höhler). Merkel wybrała medycynę państwową SPD, zamiast „obywatelskiej uniezależnionej od podatku medycyny liberalnej” FDP (projekt Daniela Bahra), po 2009 roku FDP i CDU, choć stworzyły koalicję nie powróciły do drażliwego tematu, choć służba zdrowia jest nadal niewydolna (s. 95).

Merkel chciała być kanclerzem wszystkich Niemców, co Höhler uważa za próbę przywłaszczenia sobie programów wszystkich partii poza lekceważonymi dziwakami z Die Linke. Jej postulaty „zrównoważenia wszystkich źródeł energii” Höhler traktuje podobnie, jako zapowiedź odejścia od demokracji. W 2009 roku zdarzało się, że nawet Zieloni oklaskiwali Westerwellego (FDP), różnice między partiami zacierają się (s. 98). Wspaniały wynik liberalnej FDP z jesieni 2009 (14% – najwięcej w historii), nie zmienił tego. CDU już nie powróciła do tradycyjnej współpracy FDP-CDU (s. 106). Zdaniem Höhler, Angeli Merkel pomógł kryzys 2008 roku, gdyż jej bierna polityka ekonomiczna zyskała akceptację przestraszonych RFN i UE. W 2008 roku Sarkozy był już przekonany, że trzeba tworzyć pakiet stymulacyjny, ale Merkel ciągle się wahała. Zdaniem Höhler to dowód na to, że Merkel jest bezideowa, a tacy politycy w kryzysie są najgorsi. Paul Krygman zarzucał jej bierność i izolowanie się, oraz doradzanie drakońskich, a bezsensownych oszczędności innym państwom, ale obywatele RFN poczuli się szczęściarzami, RFN (dzięki Agendzie 2010 Schroedera, a nie Merkel), wyglądała dobrze na tle UE, dlaczego więc coś robić? W 2011 roku UE była już zdana na Merkel i jej pożyczki dla Grecji (za mało, za późno – to little to late). Stefan Homburg, z Uniwersytetu Leibniza w Hanowerze, uważa pożyczki za kontrproduktywne (s. 118), jak wszystkie państwowe pomoce. Wbrew zdaniu ekspertów takich jak Soros, który uznał sankcje karne dla Grecji za absurd, Merkel nadal wierzy w ich sens (s. 121). W styczniu 2012 roku podpisano pakt fiskalny, który spowodował odejście UK i Camerona od kursu w jakim podążała UE, i złamanie dotychczasowych praw UE (s. 122). Nie da się pogodzić traktatu z Lizbony z paktem fiskalnym, tak przynajmniej uważają Cameron, Viviane Reding i Höhler.

Jesienią 2011 roku szefem EBC został Mario Draghi, co zostało odebrane jako próba przekształcenia EBC ze stabilizatora w obsługiwacza długu UE (s. 127), co jest sprzeczne z prawami UE. Ciekwe, że Höhler nie dodaje, że Krugman chwalił tą nominację (zob. moja recenzja: http://racjonalista.tv/paul-krugman-zakonczcie-ten-kryzys – Według Krygmana najgorzej było za prezesury Jeana Tricheta, Mario Draghi wprowadził pomocowe kredyty z zastawem euroobligacji, ale zależność Hiszpanii, Grecji i Portugalii od dobrej woli Francuzów i Niemców nie pozwala wyzyskać tego rozwiązania, choć uniknięto groźby runu na banki (P. Krugman, „Zakończcie ten kryzys”, s. 188). Czy słusznie Höhler krytykuje reakcję Merkel na kryzys? Czy rzeczywiście jej socjalistyczna mentalność i nieznajomość wolnorynkowej ekonomii odgrywa tu aż takie znaczenie? Poza tym raz Höhler pisze, że wpływ polityczny na UE raz Merkel interesował, a raz wręcz przeciwnie, izolowała się. A może zawsze się izolowała? W końcu np. Arnulf Baring ma Niemców za wiecznych prowincjuszy… (http://racjonalista.tv/arnulf-bahring-czy-niemcom-sie-uda/ )

Co do energii atomowej, Höhler ma za złe przede wszystkim niekonsekwencję i populizm. W 2005 roku była zdania, że 17 elektrowni atomowych RFN powinno samodzielnie zdecydować o długości czasu eksploatacji (s. 132), w 2009 roku – świeżo po awarii w Krűmmel, uznała, że nowelizacja ustawy z rezygnacji z atomu z 2002 roku, Niemcy nadal jej potrzebują, w 2010 roku siedmiu starszym Bundestag dał pozwolenie na 10 lat kontynuowanie biznesu, a 10-ciu nowszym na 7 lat. Jednak 3 dni po Fukushimie (11/14 marca 2011) nagle ogłosiła pupulistyczne moratorium (s. 135). Nawet Rainer Brűderle (FDP), członek rządu, minister technologii o gospodarki na spotkaniu BDI, wybąkał, że decyzja nie jest zbyt racjonalna – długo nie był już ministrem (s. 138). Mimo przeciwskazań gospodarczych Merkel uznała, że do 2022 atomu w Niemczech nie będzie. Obiecując przełom energetyczny, złamała obietnicę dana przemysłowcom, z pobudek populistycznych. Tu rzeczywiście nasuwa się porównanie z PO i Kopacz, która wbrew swojemu elektoratowi daje pieniądze górniczym naciągaczom, choć w wykańczaniu koalicjantów w Polsce dorównuje Merkel jedynie PiS.

Höhler zauważa, też, że Merkel ogłosiła Niemcom rezygnację z poboru do armii (kwiecień 2011), choć już od grudnia 2010 Bundestag planował zniesienie obowiązkowych powołań z dniem 1 kwietnia 2011. Pusty gest pod publiczkę, tu Höhler ma oczywiście rację (s. 151). Dy Federalny Trybunał Finansów orzeka wbrew woli rządu Merkel, Schäuble po prostu ogranicza zasięg sprzeciwu w analogicznych przypadkach. Według Höhler są to niedemokratyczne tricki, to prawda, ale chyba wszystkie rządy się w nie bawią…

Książka Höhler nie jest książką anty-NRD. Zauważa ona, że w CDU to właśnie Ossi (newcomers w żargonie CDU), najszybciej zauważyli podobieństwa między Merkel a rządami SED w NRD (s. 169). Tylko oni umieją „czytać między wierszami”, dostrzegają niechęć samookreślenia się Merkel („nie jestem konserwatystką w czasie debaty z Frankiem Walterem Steimeierem w 2005 roku), i nowomowę („bezalternatywne” – alternativlose) decyzje itp. (s. 183). Ponadto starzy wyjadacze z CDU nie mogą uwierzyć jak bardzo silna jest ta dama i nadal jej nie doceniają, wskutek czego ona rządzi CDU jak żaden szef tej partii wcześniej. Ciekawe, że Höhler zarzuca Merkel nadmierną elastyczność, w czasach kiedy zwykle identyfikuje się tą cechę z antydogmatyczną kobiecością i wychwala pod niebiosa (s. 186).

Höhler uważa, że liberałowie (FDP) dali się oszukać Merkel, która ograbiła ich z pomysłów, ale ich nie zrealizowała, i osłabiła ich zaplecze (tu ma zupełną rację, w końcu już po ukazaniu się książki Höhler w 2013, FDP po raz pierwszy od 1957 roku nie weszła do Bundestagu…), FDP po prostu nie pomyślała, że taka przewrotność jest możliwa, uważa Höhler (s. 189-190). Niektórzy są jednak sprytniejsi od samej Merkel. Nowy szef Bundesbanku Jens Weidmann, były doradca Merkel, sprzeciwił się Merkel w kwestii skupowania obligacji krajów UE pogrążonych w kryzysie (s. 190). Höhler nie wie jednak, czy jest to autentyczna czy udawana opozycja (s. 193). Czy tym samym jej obsesja na punkcie Merkel, która przecież mąci jak każdy niemal premier w Europie i na świecie, nie sięga zbyt daleko? Według Höhler, liberałowie z FDP to przeciwnik nie tylko polityczny Merkel, ale także intelektualny i filozoficzny, w końcu są to zwolennicy otwartej wolnej demokracji, a nie autokratycznych rządów sfinksa (s. 201). Dlatego Merkel stara się zniszczyć przede wszystkim ich właśnie. Na początku 2012 roku liberałowie jednak zbuntowali się głosując na Joachima Gaucka na prezydenta, wbrew woli Merkel, która chciała w Bellevue mieć kolejną marionetkę typu Köhler lub Wulff. Wiosną 2012 zemściła się Merkel blokując różne ustawy FDP: blue card (dla fachowców spoza UE), o władzy rodzicielskiej, o zwiększeniu wolności prasy itd. (s. 209).
Baron Karl Guttenberg zerżnął swoją pracę doktorską z innych autorów, a Merkel i tak go popierała, nie umiała radować się z śmierci ibn Ladena (2 maja 2011, s. 243), nie rozumie, że prezydent nie jest pracownikiem kanclerza, lecz najwyższym sługą narodu (s. 259). Höhler stara się wykazać, że Merkel nie pojmuje liberalnej demokracji i nie czuje jej wartości. Mimo to dymisja Wulffa jej nie zaszkodziła (jej popularność wzrosła od 36%, i wyniosła wówczas 77%). Poszła z prądem i zmieniła zdanie co do Gaucka – Peter Altmeier próbował wmówić widzom ARD, że to dzięki jej poparciu Gauck wygrał, choć tylko ona i CDU się odeń dystansowały (s. 280), cóż nie ona jedna rządzi z uchem przy agorze… W 2010 roku Merkel nazwała Gaucka „niepolitycznym”. Höhler domniemywa, że miała na myśli „niesterowalny”. I rzeczywiście nie uważa np. ochrony Izraela za element niemieckiej racji stanu, choć uważa bezpieczeństwo Izraela za kluczowe (s. 292). Ostrzega przed nadmiarem subwencji i nieodpowiedzialnością w polityce energetycznej.

Dla Höhler rządy Merkel to pasmo bezideowego reagowania zamiast rządzenia, wrogich przejęć rodem ze świata korporacji (s. 303), przyzwyczajania Niemców do cichego posłuszeństwa, i rządzenia w stylu Jacka Sparrowa (cytuje tu Jakoba Augsteina, który uznał, że Thatcher była etatystką i liberałką jednocześnie, a Merkel jest tylko pragmatyczna Der Spiegel 1.03.2012 Margaret Merkel? So ein Quatsch!). W 2003 roku Schröder odgrodził się od NATO, USA i ONZ, ale przynajmniej miał po swojej stronie Francję Chiraca, w 2011 roku Merkel miała w kwestii Libii po swojej stronie Rosję i Chiny, według Höhler wygląda to na złamanie obietnicy Merkel z 2003 roku, że Niemcy raz na zawsze skończyły z Sonderweg wobec Zachodu (s. 314). Nawet Liga Arabska była za zniszczeniem Kadafiego (22 luty 2011)! Niemcy zachowały dystans wobec Annanowskiej koncepcji responsibility to protect (prawo do interwencji w przypadku łamania praw człowieka).

Niemcy są dumni ze swego prawa, stąd Höhler niepokoją manewry przy prawie do transferów pieniędzy i głosowania wg dyscypliny partyjnej. 12 marca 2012 „Handelsblat” porównał CDU czasów Merkel z SED (s. 324). Energetyka nadal jest zasilana prądem z zagranicy, a wiatraki nie wystarczają (s. 334). Höhler ostrzega nawet przed deintustrializacją Niemiec, hałasem i zniszczeniem lasów przez pod budowę wiatraków, oraz przez coraz bardziej państwowym odgórnym sterowaniem gospodarką. Czy ma rację? Pewnie częściowo tak. Rządy Merkel faktycznie stanowią pewne zagrożenie dla gospodarki i dla tego co uzyskano w ramach programu Agenda 2010, ale czy Merkel jest faktycznie bezideowa? Czy faktycznie chce władzy dla władzy? W końcu partia chadecka nie musi być liberalna, i nie zawsze taką była. To raczej konkurencja ze strony SPD ją taką czyniła. Merkel niewątpliwie przyczyniła się do porażki i upadku FDP w 2013 roku, ale czy liberałowie nie są sami sobie winni? Czy nie powinni byli zerwać koalicji, od razu w 2009 lub 2010 roku, gdy Merkel nadal realizowała pomysły SPD, a o tych z FDP zapominała? I pytam o to mimo iż sam jestem liberałem i sympatykiem FDP, na którą to partię pewnie był głosował jakbym był niemieckim obywatelem. Czy wizja Merkel z 2005 roku – żłobki, i pieniądze wychowawcze dla ojców są rezultatem transferu pomysłów z SDP, czy też może nacisku samej nowoczesności? Czy faktycznie Merkel mąci bardziej niż np. Hollande czy Sarkozy? Może należy raczej docenić jej pohukiwania na króla korupcji Berlusconiego i faszystę Orbana? Czy Höhler nie tęskni za Kohlem i czymś co nie wróci, bo czasy się zmieniły? Czy Merkel może rządzić jak Kohl? To trudne pytania i co gorsza nie znam na nie odpowiedzi. W jednym wszak zgadzam się całkowicie z Gertrudą Höhler – w sprawie Libii, ONZ i atomu Merkel naprawdę zawiodła…

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *