Guy Sorman o islamskim terroryzmie

W najnowszym numerze magazynu NEWSWEEK pojawił się wywiad z człowiekiem którego cenię bardzo wysoko. Guy Sorman, ekonomista i filozof, znacznie głębszy i bardziej precyzyjny od konkurencji, a przy tym nie zaprzedany ani lewicy, ani prawicy, powiedział parę mądrych słów o islamie i terroryzmie.
Po pierwsze jego zdaniem ibn Laden był terrorystą logicznym w tym sensie, że miał on jasny plan by rządzić Arabią Saudyjską i aby obalić tamtejszą dynastię musiał zaatakować USA, jej opiekuna. ISIS to z kolei banda nihilistów którzy zabijają dla samego zabijania, wspierani przez frustratów również nihilistów z złych dzielnic Paryża i Brukseli którzy są owszem muzułmanami, ale przede wszystkim są nihilistami znającymi islam z internetowych bryków, propagandy i od niedouczonych imamów. Islam sam w sobie może być i sympatyczny i niesympatyczny. Co wiadomo na pewno to to że nie da się wojować sensownie z miliardem ludzi. Zrzucanie winy na islam lub na obce twory typu ISIS często śluzy politykom z prawa i lewa do przykrycia własnej odpowiedzialności za kapitulację wychowawczą wobec młodych ze złych dzielnic.

Zdaniem Sormana, terroryzm ma w Europie łatwo bo działania policji są zbyt przewidywalne. Sorman zgadza się z Dominique Moisi’m, że odrobina izraelizacji, tzn. Niespodziewanych kontroli dzielnic z użyciem wojska itd zmieniło by wiele na plus, i wzbudziłoby respekt u terrorystów. W Izraelu prawo pozwala na takie akcje i faktycznie jak na to że Izrael siedzi na beczce prochu jest tam bezpiecznie. O Belgii Sorman mówi ze współczuciem ale i krytycznie, że policja chroni tam właściwie tylko budynki UE, które są tam niczym państwo w państwie, natomiast jest niewidoczna w normalnych dzielnicach. Belgia jest nie bez kozery nazywana „najbogatszym państwem upadłym na świecie”, po prostu polityka lokalna tam cierpi na zupełny uwiąd. Zarówno w USA jak we Francji wygląda to dużo lepiej: Na każdy przeprowadzony zamach przypada około dwudziestu udaremnionych przez policję i wojsko.
Na koniec Sorman przestrzega przed demonizowaniem islamu en gros, jako najlepszym sposobem by wzmocnić narodowców i zniszczyć UE, i co gorsza także NATO.
Jak zwykle u Sormana, opinia ostra jak brzytwa i trafna. Przynajmniej moim zdaniem.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Rozumiem, że większość osób popierających karę śmierci za odejście od islamu to nie są nihiliści… Czy Sorman rzeczywiście uważa, że nienadawanie obywatelstwa osobom przyjezdnym to „wojowanie z islamem”? Jeśli tak, to państwa islamskie dawno już z nami wojują… Wszystkie.

    1. A Pan ciągle o tej karze śmierci za odejście od islamu, normalnie jak mantra jakaś…
      .
      OK, załóżmy, że odbierzemy islamistom islam i co wtedy? Nagle staną się dobrymi ludźmi, głoszącymi miłość, pokój i braterstwo? Znikną dyskryminacja, nienawiść kulturowa, uprzedzenia rasowe?
      .
      Trudno się nie zgodzić z cytowanym przez Pana Napierałę Sormanem, że Isis to przede wszystkim zbieranina nihilistów i wyrzutków, którzy w islamie znaleźli sposób na dowartościowanie się oraz pretekst do zabijania (i umierania). Takim ludziom wiele nie trzeba. Wystarczy zapalnik, jakaś „wzniosła idea” i poczucie robienia czegoś wielkiego i wyjątkowego. Islam sprawdza się w tej roli znakomicie, ale pełni tutaj rolę przede wszystkim „techniczną”.

    2. nihiliści są za bezprawiem, a kara śmierci za apostazję to jednak element jakiegoś systemu
      nie każda postać zła musi być z automatu nihilistyczna

  2. ”Na koniec Sorman przestrzega przed demonizowaniem islamu en gros, jako najlepszym sposobem by wzmocnić narodowców i zniszczyć UE, i co gorsza także NATO.”
    .
    Dokładnie…

    1. Sorman uważa, że nienadawanie obywatelstwa przyjezdnym to… wojna. Wiedziałeś, że jesteśmy w stanie wojny z Katarem, Arabią Saudyjską, Luksemburgiem i Monako?

  3. Sorman jest jednym z nielicznych, którzy widzi dwie duże kultury dogłębnie. W połączeniu z jego inteligencją daje mu punkt widzenia, który wyprzedza epokę, dlatego wiele z tego, co mówi, może okazać się zrozumiałe dla innych dopiero za jakiś czas.

    1. Jaki by Sorman nie był, to nikt poważny w Europie nie wybiera się na regularną wojnę z Pakistanem czy Indonezją. Po prostu znacząca część Europejczyków nie chce kolejnych muzułmanów z obywatelstwem, skoro integracja nie działa. W tym Piotrowym streszczeniu Sormana nie widzę jakiegoś geniuszu. Ja byłbym za rozwiązaniem chyba najbardziej sprawiedliwym – nie nadawać obywatelstwa nowym muzułmanom w UE do czasu, gdy profesjonalne komisje nie orzekną, że integracja muzułmanów zaczęła działać w okresie dekady. Później znów kontrola – jeśli działa to ok, jeśli integracja nie działa – zamykamy granice dla obywatelstwa dla muzułmanów na conajmiej kolejną dekadę, by można było ocenić czy sytuacja się poprawia.

        1. Więc nie trzeba ich więcej. Opanujmy tę mniejszość, którą mamy, później ewentualnie dopuśćmy kolejne migracje.

  4. Abstrahując w tym momencie od poglądów tego Pana, z którymi nie mam czasu z rana w poniedziałek przez pracą polemizować, ale jest kolosalnie istotny błąd w tłumaczeniu autora tekstu w Newsweeku, a za nim tut.
    Otóż na takiej samej zasadzie, jak „na zachodzie” nie istnieje rozróżnienie w naszym rozumieniu słów między państwem, a narodem, tak samo nie istnieje tam rozróżnienie w naszym rozumieniu słów między obywatelstwem, a prawem (stałego) pobytu.
    Dlatego takie nierozważne rzucanie myśli filozofa, budzić będzie błędne skojarzenia i kontrowersyjnie.
    Można bowiem tylko się domyślać, że filozof miał na myśli sprzeciw przed przyznawaniem przyjezdnym prawa zamieszkania w danym kraju, na jak długo chcą, co tam równa się właściwie ich „naturalizacji” i uważania za np. „francuzów” (efekty, przykład np. tu: http://pikio.pl/onz-francuzi-zamiast-dbac-o-pokoj-zmuszali-kobiety-do-seksu-z-psami/ [o kolorze, pochodzeniu, itd. tych „francuzów” potem już nikt nie ma prawa i nigdy się nie dowie; w przypadkach terrorystów jest podobnie]).
    U nas przyznanie prawa do osiedlenia sie prawie nigdy nie wiąże się z nadaniem obywatelstwa, więc ten poważny problem „zafałszowania języka” nie wystepuje i jest niezrozumiały.
    To, że ktos miesza w Polsce, ze wszystkimi prawami, nie czyni go od razu Polaka i to powinniśmy propagować jako bardzo słuszne rozwiązanie jednego z wielu problemów „multi-kulti”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *