Harlem i historia baletu

 

20 listopada 2017 roku przyjechał do Narodowego Forum Muzyki Dance Theatre of Harlem. Tancerze przybyli do nas na dwa dni, zaś w poniedziałek odbył się pierwszy spektakl. Zespół powstał czterdzieści osiem lat temu. Jego twórcami byli Arthur Mitchell i jego mentor Karel Shook. Grupa obrała sobie za cel animowanie młodzieży z ubogiej dzielnicy, w której dorastał Mitchell. Mitchell zdobył sławę jako tancerz New York City Ballet George’a Balanchine’a. Był też pierwszym Afroamerykaninem tańczącym w tak ważnym zespole tańca klasycznego. Bezpośrednie wezwanie do działania stanowiła dla niego narodowa tragedia, jaką było zabicie Martina Luthera Kinga.

 

 

W ten sposób powstał zespół skupiający głównie czarnych tancerzy, gdyż Harlem jest słynną dzielnicą Afroamerykanów w Nowym Jorku. Nazwa tego obszaru wywodzi się od istniejącego po dziś dzień miasta w Holandii. Kiedyś cały Nowy Jork zwał się Nowym Amsterdamem, a gdyby Holendrzy nie przegrali rywalizacji kolonialnej z Anglikami prawdopodobnie dziś mówilibyśmy wszyscy po holendersku. Obecnie skład etniczny tej dzielnicy znów się zmienia, gdyż Afroamerykanie stają się w USA coraz mniejszą mniejszością zaś do dzielnicy, podobnie jak do całego kraju, napływa ogromna ilość osób pochodzących z Azji i Południowej oraz Środkowej Ameryki. Wpływa to również na zmiany w składzie Dance Theatre of Harlem, gdzie obok Afroamerykanów pojawiają się coraz liczniejsi Amerykanie innego pochodzenia.

 

Nowy Jork, jak i jego poszczególne dzielnice, jest dzięki sukcesom amerykańskiego kina znany lepiej niż jakiekolwiek inne miasto na świecie. Tym niemniej obraz filmowy często zakrywa rzeczywistość. Jeśli na bazie amerykańskich filmów będziemy chcieli dowiedzieć się, co najbardziej pasjonuje Afroamerykanów (filmy budują stereotypy bez wątpienia), nie będzie to z pewnością balet. Dance Theatre of Harlem pokazuje jak niewiele mają wspólnego z realnym światem stereotypy budowane przez kulturę masową.

 

W estetyce tańca Dance Theatre of Harlem widać echa sztuki George’a Balanchine’a. Choć tylko jedna z przedstawianych choreografii była oparta na muzyce klasycznej, tancerze cały czas mieli na stopach baletki i najbardziej nawet odległe od muzyki klasycznej choreografie były rozwinięciami, czasem dalekimi, baletu klasycznego. Czasem powiązanie ruchów baletu klasycznego z nowymi pomysłami było wręcz postmodernistycznie zaskakujące i dla znawców baletu stanowiło wyrafinowaną grę estetykami i kulturowymi kodami.

 

Chysrtyn Fentroy / fot. Rachel Neville

 

Spektakl zaczął się od Brahms Variations z roku 2016, do którego Robert Garland opracował choreografię, zaś towarzyszyły jej wariacje na temat Haydna Johannesa Brahmsa. Wybór takiej muzyki miał ilustrować historię powstania baletu klasycznego na dworze Ludwika XIV splecioną z klimatem Nowego Jorku. Uśmiechnąłem się do siebie to widząc, gdyż było to dość amerykańskie. Bo w sumie dlaczego Brahms i – bardzo pośrednio – Haydn? Czy nie lepiej byłoby sięgnąć po Ravela który stylizował czasem muzykę francuskiego baroku na potrzeby swoich dzieł, albo po prostu po francuski barok? Jakkolwiek by nie było, wariacje Brahmsa są piękne, choć monumentalne dzieło nie zawsze pomaga tancerzom w rozwijaniu dynamiki ruchu. Dance Theatre of Harlem tańczył tę choreografię niemal zupełnie w stylu baletu klasycznego, pojawiały się jedynie drobne odejścia od trzonu tej estetyki. Na początku tancerze trochę mnie rozczarowali, nie było zbyt równo i zdarzały się chwiejne momenty, zwłaszcza tancerkom. Sama choreografia nie była też chyba zbyt wymagająca dla tancerzy. Posiadała piękny, ogólny zarys, swoistą architekturę, oraz pewne elementy pastiszu, z jakim rozprawiała się z cytatami z barokowych tańców. Widać było, że zespół rozgrzewa się w trakcie utworu, gdyż kolejne odsłony tańczone były coraz lepiej i kulminacja była wykonana już zupełnie perfekcyjnie.

 

Następną, krótką choreografią, było Equilibrium (Brotherhood) (2016, Darrell Grand Moultrie – choreografia, Kenji Bunch – muzyka). Grupa trzech tancerzy wykonała ją z dużą wirtuozerią i dynamicznie. Poczuliśmy siłę braterstwa między ludźmi, zaś elementy baletu klasycznego pięknie stopiły się w całość z tańcem nowoczesnym.

 

Następne było Change (2016, Dianne McIntyre – choreografia, pieśni tradycyjne w wykonaniu Spelman Glee Club). Tym razem na scenę wkroczyły same tancerki i odegrały choreografię sławiącą rolę kobiet w historii. Bardzo ciekawe i wciągające były wojownicze elementy tego tańca, nieco mniej zaś pewna jego rytualizacja, która polegała na wklejaniu w ogólną, bardzo ciekawą architekturę ruchu gestów bardzo drobnych, zwieńczanych zazwyczaj dotknięciem ziemi. W tym utworze połączenie baletu klasycznego z tańcem nowoczesnym było szczególnie intrygujące.

 

Na koniec, przypominając nam, że we Wrocławiu trwa Jazztopad, mieliśmy bogatą, wieloczęściową choreografię opartą w dużej mierze na jazzie. Była też ona bardzo świeża, gdyż powstała pod koniec września tego roku – Harlem on my mind (2017, Darrell Grand Moultrie – choreografia, Jesse Stone, Fats Waller, Duke Ellington, Richard Rogers & Lorenz Hart, Wynton Marsalis – muzyka). W tej choreografii Dance Theatre of Harlem najwspanialej rozwinął swoje skrzydła. Pięknie ukazane były jazzowe i bluesowe emocje – płynący czas, rozmarzenie, spleen, dekadentyzm, nadzieja i oderwanie się od wszystkiego. Jednocześnie choreografia twardo, mimo wielu nowych i oryginalnych elementów, trzymała się klasycznego podłoża. Wiele innych grup baletowych rozszalałoby się przy tej muzyce po scenie, decydując się na pewną swobodę i improwizację. Tu jednak wielką siłą była pewna trzeźwość i racjonalizm. Widać było doskonale, że Darrel Grand Moultrie uważa jazz za sztukę klasyczną i nie ma zamiaru na ten temat negocjować.

 

To był piękny wieczór, mimo nieco słabszego początku. Dziś, kiedy piszę tę recenzję, czeka mnie kolejne spotkanie ze sztuką Dance Theatre of Harlem. Być może arcyciekawe zderzenie klasyczności z tym co nowe przejdzie w jeszcze wyższy wymiar, gdyż tym razem pojawi się też muzyka Bacha i to na skrzypce solo! Swoją drogą nagrania puszczane jako akompaniament w NFM brzmiały niemal jak wykonania na żywo. To dodatkowo ułatwia podziwianie sztuki baletu, bowiem nie zawsze jest ona wykonywana przy muzyce na żywo, w tym wypadku było to po prostu niemożliwe, gdyż zostały wykorzystane legendarne nagrania jazzowe i etniczne.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *