Homo Irrationalis

Wielu racjonalistów zna zapewne Daniela Kahnemana z jego bestselerowej książki pt. "Pułapki Myślenia", która jest studium niedoskonałości naszego umysłu, jako narzędzia poznawania świata. Niektórym zapewne rzuciło się, że Kahneman to psycholog, który jest noblistą w dziedzinie ekonomii. Ciekawość każe zadać pytanie: cóż takiego musiał okryć nieekonomista, by ekonomiści przyznali mu najważniejszą w swej dziedzinie nagrodę?

Niemal od początków ekonomii jako nauki ekonomiści, próbując opisać jak zachowuje się człowiek w otoczeniu ekonomicznym rozwijali koncepcję tzw. homo economicus, czyli racjonalnego "aktora", który dokonuje optymalnych wyborów, kierując się przede wszystkim dobrem własnym i żądzą powiększania swojego majątku. Pierwszy szkic takiego aktora pojawił się już w "Bogactwie Narodów" Adama Smitha, czyli właściwie w pierwszej książce ekonomicznej z XVIII wieku. Model ten był potem rozwijany, dopracowywany i został bardzo skonkretyzowany i sformalizowany w ramach teorii racjonalnego wyboru. Takie rozumienie roli człowieka w ekonomii dominowało we współczesnej ekonomii i było fundamentem wielu teorii i modeli dotyczących rynku, popytu, podaży, konkurencji itp.

Kahnemana zupełnie nie interesowała ekonomia. Jako młody Żyd w okupowanej Francji wracał kiedyś po godzinie policyjnej od kolegi i natknął się na esesmana, który przytulił go, pokazał mu zdjęcia swoich dzieci i dał mu trochę pieniędzy. Od tej pory jego obsesją stała się odpowiedź na pytanie: dlaczego ludzie są tacy dziwni i wielowymiarowi?

Praca, która przyniosła mu ostatecznie nagrodę nobla zaczęła się o wiele wcześniej. Już w 1979 roku Kahneman wraz z Amosem Tverskim badali sposób podejmowania decyzji obciążonych ryzykiem na przykładzie inwestorów giełdowych, zauważając że ludzie oceniają ryzyko straty w zupełnie inny sposób niż szansę zysku. Człowiek przeważnie wybiera pewne 1000 zł niż 50% szansę wygrania 2500 zł, co w kontekście wielokrotnie powtarzanej "gry" jest nieracjonalne.

Te i inne studia dotyczące podejmowania decyzji pozwoliły tej parze zbudować całkiem duży empiryczny materiał dowodowy, który może nie burzył całkowicie modelu homo economicus ale pokazywał na jego poważne problemy. Ta zła wiadomość dla ekonomistów być może była też dobrą wiadomością dla rodzaju ludzkiego, bo okazało się że ta bezduszna i egoistyczna wizja człowieka jako racjonalnego i optymalizującego wszystko robota nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Wartości, nieświadome preferencje i uczucia pełnią równorzędną rozumowi rolę w podejmowaniu decyzji.

Wielu ekonomistów uważało, że rynek ma potencjał, by w długim okresie wyeliminować irracjonalizm. Naprawić nas, w dość brutalny ewolucyjny sposób. Stało się jednak coś innego. Ludzie rodzą się i umierają irracjonalni, ale korporacje jak każde ludzkie dzieło stają się coraz bardziej racjonalne, doskonałe i pragmatyczne. My niewiele się zmieniamy, rodzimy się i umieramy, a te "rynkowe machiny" z każdym rokiem doskonalą się jako replikowalny model. No i wiedzą o tym, że ich klient jest z gruntu irracjonalny, dlatego doskonalą mechanizmy marketingu, pozycjonowania i brandingu. Cena produktu zbudowana jest dziś na ogromnej inwestycji w nasze uczucia i nikłej relacji z fizycznym kosztem wytworzenia.

Nasza wrodzona stadność i chęć współpracy również podminowuje ten ultraliberalny i indywidualistyczny model homo economicusa. Nie jesteśmy skorzy do nadużywania dóbr uznanych za wspólne, dajemy napiwki w miejscach do których nigdy nie wrócimy, chętnie uczestniczymy w akcjach charytatywnych. Emocje i wartości moralne często triumfują nad chłodną oceną zysków i strat.

Czy racjonaliści mogą z tego wyciągnąć ogólniejsze wnioski? Czy my też nie hołdujemy zbyt często wizji, iż naturalnym, pierwotnym stanem człowieka przecież rozumnego jest racjonalizm i dlatego jeżeli człowiek zachowuje się irracjonalnie, trzeba poszukać przyczyny i z nią walczyć. Ideologie, religie, teorie spiskowe itp. Obraz, który wyłania się z badań Kahnemana i innych podobnych pokazuje raczej, że irracjonalność jest nam bliższa ciału, a wszelkie ideologie i religie to konstrukcje jakby wtórne względem naszych pierwotnych słabości.

O autorze wpisu:

  1. "Człowiek przeważnie wybiera pewne 1000 zł niż 50% szansę wygrania 2500 zł, co w kontekście wielokrotnie powtarzanej "gry" jest nieracjonalne. " Podobny mechanizm działa na rynku ubezpieczeń. Gdyby oceniać racjonalność ubezpieczania się wyłącznie wartością oczekiwaną, racjonalny człowiek nie powinien nigdy się ubezpieczać.

    1. Mechanizm tylko pozornie jest podobny, bo w moim przykładzie awersja do ryzyka jest irracjonalna (statystyka gwarantuje lepsze wyniki z obstawianiem 2500 przy wielokrotnie powtarzanej grze) a w przypadku ubezpieczenia da się wręcz obliczyć analizą ryzyka.

        1. Tak ale różnica polega na racjonalności oceny ryzyka (w sensie prawdopodobieństwa i wielkości straty). Człowiek racjonalny powinien wybrać 2500 zł i się ubezpieczyć.

    1. Tutaj chyba niefortunnie to sformułowałem. Chodziło o to że badania sposobu korzystania z takich dóbr pokazują że taki egoistyczny homo economicus się nie sprawdza jako 'gracz'

    2. Plus chodzi o szczególny rodzaj dóbr wspólnych, tzw common pool resources, czyli takich że jak jeden za dużo używa to inni tracą. Łowiska itp.

  2. Super artykuł i jednocześnie dobry początek do dalszych, związanych z tematem, zwłaszcza że wielu humanistów, i racjonalistów traktuje korporacje jak zło wcielone, a zachowania rynkowe jak grę komputerową.

  3. Nie do konca prawda. Gdyby ktos gwarantowal 50% od 2500, to ludzie by obstawiali. Niestety, w ekonomii im wiecej obstawiających to samo tym mniejsza szansa wygranej. Trzeba wiedziec ile jest graczy na rynku i co obstawiają. Bukmacherzy to wiedzą, i gdy wiekszosc obstawia zwyciestwo X  to kurs na X spada do 1/1. Nie da sie wygrac gdy wszyscy graja na to samo.  Zeby jeden systematycznie wygrywał to drugi musi systematycznie tracic.

    1. LUCYAN: ' Gdyby ktos gwarantowal 50% od 2500, to ludzie by obstawiali. "
      ————————————
      Wygląda na to, że stara się Pan nas rozbawić ? (Proszę nie odpowiadać, to zbyteczne).

      1. Jak Pan nie chce odpowiedzi to prosze nie czytac i nie pisac komentarzy. 

        Nie ma czegos takiego w ekonomii jak gwarancja. Owszem są obligacje np. panstwowe, ale ich gwarancja jest bardzo zalezna od siły panstwa. Jesli ktos przychodzi i mowi, ze gwarantuje mi 10% wiecej niz obligacja panstwowa (stabilnego panstwa) to zapala sie czerwona lampka czy interes rzeczywiscie jest taki pewny. Ludzie po prostu nie wierzą w "gwarancje". Wola mniej zarobic, a nawet nie zarobic, niz duzo stracic. 
        Kluczem w tym przykladzie jest GWARANCJA ze proces rzeczywiscie daje 2500 w pojedynczej probie, i ze w nastepnych probach tez bedzie 50% szansa, i ze beda nastepne proby … 
        Jak ktos rzuca monete to w uczciwej grze ma te gwarancje. Ale w ekonomi takich gwarancji nie ma.

  4. "Ta zła wiadomość dla ekonomistów być może była też dobrą wiadomością dla rodzaju ludzkiego, bo okazało się że ta bezduszna i egoistyczna wizja człowieka jako racjonalnego i optymalizującego wszystko robota nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Wartości, nieświadome preferencje i uczucia pełnią równorzędną rozumowi rolę w podejmowaniu decyzji."
    .
    To także zła wiadomość dla czytelników p. Kahnemana, gdyż on sam też musi być irracjonalny w swoich poczynaniach. Dlaczego więc przyjmować wnioski, do ktorych doszedł, skoro "nieświadome preferencje i uczucia" odergrały równorzedną co rozum rolę w ich wysnuciu? Twierdzenie, że człowiek jest irracjonalny, samo jest irracjonalne.  

      1. Elasp: To także zła wiadomość dla czytelników p. Kahnemana, gdyż on sam też musi być irracjonalny w swoich poczynaniach. Dlaczego więc przyjmować wnioski, do ktorych doszedł, skoro "nieświadome preferencje i uczucia" odergrały równorzedną co rozum rolę w ich wysnuciu? Twierdzenie, że człowiek jest irracjonalny, samo jest irracjonalne

        Michal: Bo w odróżnieniu od twojego bajania on nie wysnuwał on mierzył.

        .
        Dokładnie tak. Doskonała odpowiedź.
        .
        Dla nie których "logików" człowiek musi być albo w pełni racjonalny albo w pełni nieracjonalny i nie mogą istnieć żadne stany pośrednie, niezależnie od tego, czy mówimy z punktu widzenia socjologicznego o zachowaniu konsumentów w ogólności, czy o konkretnym uczonym opierającym się w swych badaniach na empirii.
        .
        Mnie takie użycie "logiki" denerwuje, ale to pewnie wynika z mojego irracjonalizmu. Wiem przecież, że to jest celowe prowokowanie.

      1. Przy następnych wyborach wirtualny kandydat w setkach tysiecy wariantow przez sexkamerke obciagnie każdemu według jego upodobania, a potem realny pierwowzó będzie żoncić i dymać motłoch po całosci.

  5. Bardzo dobry tekst, szczególnie ostatni akapit.
    Cenię sobie ten portal, często tu zaglądam, ale czasem rzeczywiście razi mnie gdy prezentowane tu poglądy są tak racjonalne, że aż nieludzkie. Człowiek to emocje, tego nie da się ignorować. Emocje bywają zgubne, ale są też piękne.
    Walka o totalny racjonalizm w życiu społecznym jest irracjonalna (ze względu na to, że to nierealne) – nie tędy droga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *