Immanuel Kant: „O wiecznym pokoju” (1795)

Pierwsze wydanie rozprawy o wiecznym pokoju Kanta – prawdziwego pomnika filozofii liberalnej, przez Wydawnictwo UWr to nie bez kozery rok 1992, kiedy wreszcie upadł komunizm i ZSRR, i można było oprzeć politykę na liberalnym idealizmie. Kant i jego rozprawa Zum ewigen Frieden (1795) wpisuje się w długą tradycję pism mających na celu poszukiwanie gwarancji pokoju powszechnego (Dante, Dubois, Marsillio da Padova, Erasmus, Leibniz, Sebastian Franck, Cruce, Penn, Isaac Iselin, Georg Wedeking, Rousseau i Castel de Saint-Pierre – do dwóch ostatnich Kant bezpośrednio nawiązuje; mógł też nawiązywac do pracy J. V. Embsera z 1779.  To de SP po raz pierwszy w 1713 roku użył słowa paix perpetuelle). Kant interesował się pokojem już od lat 50 XVIII wieku. W 1784 temat ten zawarł w swojej rozprawie o historii powszechnej być może w reakcji na traktat bazylejski Francji i Rosji (s. 6). Po kancie temat podjęli Fichte, Goerres, Schlegel, Herder, i Jean Paul. Według Kanta to filozofowie mają obowiązek czuwać nad pokojem, ale nie obędzie się także bez czegoś w rodzaju ONZ.  Nie kieruje się Kant emocjami, nie jest typowym pięknoduchem pacyfistą, a jego praca nie jest utopijna. Uważa, że panstwa nikt nie posiada, jest stowarzyszeniem, a więc można je przekształcać w coraz szersze stowarzyszenie ludzi (s. 13). Kant antycypuje helsińskie deklaracje z 1975 roku o wspólnym europejskim domu mówiąc o powszechnej gościnności (s. 23). Natura tożsama z rozumem, edukacja, jawność to kolejne słowa klucze.

kant1

Kant zaczyna od przestrzegania przed traktatami o pokoju, w których czai się zarzewie dalszej wojny (s. 30), np. obwarowywania pretensji terytorialnych – szkoda, że Prusacy 1870 roku zapomnieli o tej radze, zaś pamiętali o błocku Lotaryngii …

„…żaden traktat pokoju nie będzie poczytany za ważny, jeśli potajemnie zachowa się w nim materiał, który mógłby posłużyć jako zalążek przyszłej wojny…”

Państwo pojmowane jako machina mocarstw oznacza stałą pokusę wojny, kredyty dla dworów i groźby bankructwa w kontekście wysokich nakładów na stałe armie oznacza również większe ryzyko wojny, państwo jednak nie jest niczyją własnością, lecz wspólnym dobrem. Jeśli mamy do czynienia z agresywnym mocarstwem, to nie tylko prawem ale wręcz obowiązkiem jest zawiązanie sojuszu przeciw niemu. Żadne państwo nie powinno się wtrącać w sprawy innego państwa, chyba, że nastąpił już de facto rozpad tego państwa (s. 32) – cyzli Irak 2003 panowie Francuzi! (rozpad na szyitów i Kurdów z jednej, i agresywnych wspierających Husajna sunnitów z drugiej strony).

http://www.youtube.com/watch?v=WMCUCXAoyg4

Wojna powinna być lastt resort. Pokój NIE JEST stanem naturalnym, więc trzeba nad nim pracować (s. 37). Tu Kant idzie inną drogą niż np. de Groot. Ludzie jednak z czasem jednak dostrzegą walory wspólnego poszanowania wolności dzięki zasadzie równości i wzajemności. Państwa musza być republikami (tzn. całość władzy nie może podlegać monarsze nieoświeconemu lub agresywnej demokracji, legislatywa i egzekutywa nie mogą być tym samym, jeśli król jak Fryderyk II uznaje się za sługę państwa jest OK.). Państwa musza się podporządkować rozjemczej organizacji z zewnątrz. Gościnność powinna obowiązywać wszystkie państwa i ludy (s. 52). Handel łączy, religia dzieli (s. 62). Tą myśl kontynuowali Mill i Spencer oraz Mises.

kant2

Uczciwość to najlepsza polityka (s. 64), a więc mniej troków (divide et impera, fac et cafusa, Se fecisti nega), więcej jawności, wolności druku (s. 84), filozoficznej czujności i obywatelstwa pojmowanego w sposób światowy. No i polityka powinna być po prostu wykonywaniem dobrej konstytucji.

To się nazywa myśliciel panie i panowie! W dodatku to działa. Dlatego liberalizm rules choć liberałów nie ma zbyt wielu…

Pozdrawiam liberalnie i kantowsko z Poznania! : )

Dane książki: O wiecznym pokoju. Zarys filozoficzny
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Styczeń 1993
Tłumaczenie: Feliks Przybylak

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Chciałem powiedzieć, że Kantowski traktat o wiecznym pokoju jest mi bardzo bliski od wielu wielu lat. Kant sądził, że być może świat zmierza ewolucyjnie ku pokojowi, co budziło często sarkastyczne uwagi wiecznych malkontentów. Raczej powinno się docenić jego oświeceniową odwagę, by tę tezę wypowiedzieć.
    Jeszcze jedno. Kilka dni temu w artykule „Ateizm na dziś” zrobiłem krytyczną uwagę dotyczącą Kanta, co spowodowało z kolei krytyczny komentarz do tej uwagi. Chciałem powiedzieć, że doceniam wielkość Kanta, ale nie znaczy to, że był bez wad. A wymieniłem tam Kanta dlatego, że jest wielki. Moja uwaga dotyczyła Kantowskiego pojęcia „rzeczy samej w sobie”, które nazwałem filozoficzna fantazją. Rzecz jest dla treści mojego artykułu marginesem, ale zamieściłem komentarz wyjaśniający, którego główny punkt przytaczam tutaj:
    „przekonanie Kanta, że nie jesteśmy w stanie poznać „rzeczy samej w sobie” prowadziło także jego do poglądu, że nasze postrzeganie rzeczywistości nie prowadzi do jej poznawania, tylko przysłania rzeczywistość, przysłania jakąś niewyobrażalną „rzecz samą w sobie”. To są właśnie te Kantowskie rozważania, które nazwałem fantazjami filozoficznymi. Wielu krytyków Kanta uważa (zgadzam się z nimi), że nasz aparat poznawczy i nauka dostarczają prawdziwej, chociaż ograniczonej wiedzy o rzeczywistości – a pojęcie niepoznawalnej „rzeczy samej w sobie” jest szczególnego rodzaju filozoficzną fikcją”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *