Integracyjny test dobrego Europejczyka

Z zalewem imigrantów można sobie radzić generalnie na trzy sposoby; wszystkich lub niemal wszystkich przyjmować (Szwecja, do niedawna Niemcy), wszystkich lub niemal wszystkich wyrzucać lub odprowadzać na zieloną łączkę (Australia), lub w sposób mniej spektakularny, ale za to bardziej liberalny, indywidualny, a przez to też bardziej racjonalny; przyjmować tylko tych, którzy rokują nadzieję zostania wartościowym członkiem społeczeństwa. Wyłapywanie terrorystów to niemal oczywiste zadanie, podobnie jak na początku XX wieku USA stworzyły FBI, by wyłapywać niebezpiecznych anarchistów (nasz rodak Czołgosz zabił prezydenta McKinleya, a my się dziwimy czemu USA traktują nas czasem nieufnie). Terroryzm zawsze będzie nam grozić, ale możemy spróbować odsiać fanatyków.

Najlepszym pomysłem byłyby podchwytliwe pytania o stosunek do gejów, sąsiadów, synowych i zięciów innowierców, wieprzowiny spożywanej u sąsiadów, ateizmu i chrześcijaństwa. Odbywać by się mogły pod nadzorem psychologa. Już się zresztą podobne odbywają, są one potocznie nazywane testem dobrego Holendra. Trzeba je ułożyć tak, by niemożliwe było wyuczenie się odpowiedzi na pamięć i podpowiadanie innym, co obrzydliwi niewierni chcą słyszeć.

Tu o testach holenderskich:

 

„…Na wstępie należy zaznaczyć, iż zgodnie z polityką integracyjną Holandii obecnie obowiązują dwa rodzaje testów integracyjnych – pierwszy test uprawniający do pobytu dłuższego niż trzy miesiące
i otrzymania tymczasowego zezwolenia na pobyt (machtiging tot voorlopig verblijf – mvv) organizowany jest w placówkach dyplomatycznych Holandii na terenie państw trzecich i należy do niego podejść jeszcze przed przyjazdem. Drugi egzamin organizowany jest na terenie Holandii dla cudzoziemców posiadających już pozwolenie na stały pobyt, chcących otrzymać holenderskie obywatelstwo.

Zgodnie z obowiązującą ustawą o integracji, która weszła w życie w 2007 r., każdy potencjalny imigrant planujący ubiegać się o tymczasowe pozwolenie na pobyt w Holandii (mvv) w pierwszej kolejności musi zdać egzamin z języka niderlandzkiego i wiedzy o społeczeństwie holenderskim, do którego podchodzi się jeszcze przed przyjazdem do Holandii. Obowiązek egzaminacyjny dotyczy imigrantów z państw trzecich w wieku 18-65 lat, którzy planują pobyt w tym kraju przekraczający trzy miesiące i w związku z tym zamierzają starać się o zezwolenie mvv. Jeśli przyjazd odbywa się w ramach łączenia rodzin – wtedy minimalny wiek to 21 lat. Istnieje grupa cudzoziemców zwolnionych z obowiązku zdawania testu – należą do nich przede wszystkim obywatele Turcji i członkowie ich rodzin (na mocy Umowy Stowarzyszeniowej UE-Turcja), studenci, au-pair, pracownicy tymczasowi (np. sezonowi), cudzoziemcy, którzy posiadają certyfikat znajomości języka niderlandzkiego oraz imigranci, których edukacja (na etapie ściśle określonym w ustawie) odbywała się w języku niderlandzkim. Ponadto, jeżeli dany cudzoziemiec nie może podejść do egzaminu z przyczyn zdrowotnych (żadne inne nie są uwzględniane), musi wyjaśnić to w oddzielnym liście załączonym do kwestionariusza zgłoszeniowego dotyczącego egzaminu. Do listu należy dołączyć odpowiednie dokumenty potwierdzające ww. niezdolność. Do tej kategorii zalicza się analfabetów oraz osoby, których wiek lub stan zdrowia (na ogół problemy z układem nerwowym) uniemożliwiają im nauczenie się niderlandzkiego w okresie pięciu lat. Niemniej jednak, także te osoby powinny przyjechać do Królestwa Niderlandów i w ciągu trzech miesięcy podejść do egzaminu językowego w centrum szkoleniowym w Amsterdamie, organizowanego niezależnie od testu integracyjnego uprawniającego do zezwolenia mvv, a następnie przedstawić dokument, który poświadczy, że wykonany test wskazał na niezdolność do przystąpienia do testu integracyjnego za granicą. Jednocześnie, taki cudzoziemiec musi posiadać certyfikat z części ustnej egzaminu zdany na poziomie A2.

Pozytywny wynik egzaminu uprawnia cudzoziemca do starania się o mvv, a negatywny przekreśla taką możliwość. Rezultat egzaminu jest ważny przez rok, dlatego też każdy cudzoziemiec, który zdał egzamin, musi w tym czasie zdążyć wyrobić sobie zezwolenie na pobyt mvv. W przeciwnym razie jest zmuszony podejść do egzaminu ponownie. Sam egzamin odbywa się w ambasadzie Holandii lub konsulacie holenderskim w kraju pochodzenia imigranta lub kraju jego stałego pobytu. W razie braku takiej placówki do egzaminu można przystąpić w innym kraju, w którym znajduje się jedna z ww. placówek dyplomatycznych. Koszty egzaminu, które musi pokryć zdający, to 350 euro. Istnieje możliwość skorzystania z pożyczki rządowej. Do testu integracyjnego można się przygotować podczas kursów przygotowawczych (organizują je gminy) w ramach trzymiesięcznego pobytu w Holandii nie wymagającego posiadania mvv lub korzystając z zestawu do samodzielnej nauki, który można kupić w księgarniach na terenie Holandii bądź w Internecie. Założona została specjalna strona internetowa, na której można dokonać zakupu „samouczka” oraz podejść do próbnego egzaminu integracyjnego (www.naarnederland.nl).

Jak to wygląda w praktyce
Pierwszym krokiem, jaki cudzoziemiec zainteresowany przyjazdem na dłużej do Holandii musi wykonać, jest zarejestrowanie się na stronie internetowej holenderskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Po dwóch dniach otrzymuje na skrzynkę mailową wiadomość z wygenerowanym dla niego numerem identyfikacyjnym oraz numerem konta, na który musi dokonać wpłaty 350 euro w terminie pięciu dni roboczych. Następnie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych otrzymuje, ponownie drogą elektroniczną, potwierdzenie uiszczenia opłaty za egzamin, dzięki czemu może skontaktować się z odpowiednią placówką dyplomatyczną w celu wyznaczenia daty egzaminu. Musi to być ta sama placówka, w której w sytuacji uzyskania pozytywnego wyniku egzaminacyjnego, cudzoziemiec będzie wnioskował o mvv, a potem go odbierał.

Sam egzamin składa się z trzech części i aby uzyskać pozytywny wynik końcowy, należy dostać odpowiednią liczbę punktów z każdej z nich. Niezaliczenie jednej części oznacza, że należy powtarzać cały egzamin. Trzeba zaznaczyć, iż egzamin przeprowadzany jest telefonicznie w placówce dyplomatycznej – telefon, z którego korzysta zdający, podłączony jest do systemu komputerowego weryfikującego udzielone odpowiedzi. Pierwsza część egzaminu dotyczy wiedzy o społeczeństwie holenderskim: cudzoziemiec, mając do dyspozycji specjalną książeczkę ze zdjęciami, musi odpowiedzieć na serię pytań na temat historii i geografii Holandii oraz jej systemu politycznego. W drugiej i trzeciej części egzaminu sprawdza się znajomość języka niderlandzkiego: druga część („mówienie”) polega na powtarzaniu zdań, udzielaniu odpowiedzi na kilka pytań (na ogół chodzi o scenki z życia codziennego), podawaniu antonimów do określonych słów oraz powtórzeniu usłyszanej przez telefon historyjki. W trzeciej części sprawdza się umiejętności rozumienia tekstu i czytania ze zrozumieniem – cudzoziemiec otrzymuje książeczkę z listą słów oraz zdań, które musi przeczytać, a także krótkim tekstem, który musi zaprezentować. Dodatkowo ma do wykonania ćwiczenia leksykalne (wypełnianie luk w czytanym tekście) oraz ponownie musi odpowiedzieć na kilka pytań (pytania te na ogół odnoszą się do przeczytanego tekstu). Przed każdą częścią lektor czyta po niderlandzku instrukcję wykonywania zadań egzaminacyjnych. Cały egzamin trwa około dwóch godzin włącznie z dwiema pięciominutowymi przerwami. Wstępne wyniki egzaminu znane są po godzinie od jego zakończenia, natomiast wyniki ostateczne – po dwóch tygodniach. Zdający zostaje poinformowany o swoim wyniku oficjalnym pismem z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które zawiera szczegółową punktację.

Planowane zmiany w polityce integracyjnej Holandii
Rząd obecnego premiera, Marka Ruttego, zastanawia się nad podniesieniem jakości procesu integracji. Rozważa wprowadzenie następujących zmian: podniesienie wymogu dotyczącego poziomu znajomości języka niderlandzkiego oraz innych kwalifikacji językowych (jak np. poprawna wymowa), wprowadzenie zapisu o unieważnieniu zezwolenia mvv w wypadku osób, które nie przejdą pomyślnie egzaminu integracyjnego organizowanego już na terenie Holandii i uprawniającego do starania się o naturalizację, dokonanie zmian w Umowie Stowarzyszeniowej z Turcją w celu włączenia obywateli Turcji i członków ich rodzin w system obowiązkowych testów integracyjnych…”

a tu Jacek Tabisz o pomyśle ateistów na test:

 

Pozdrawiam integracyjnie i europejsko z Poznania
PN

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Bardzo ciekawe. Ale obok testu na znajomość historii, zasad wyborczych i języka powinien być właśnie test psychologiczny badający ewentualną skłonność do przemocy na tle religijno – obyczajowym.

    1. Może by tak od razu objąć takimi testami wszystkich obywateli kraju bez wyjątku. Cóż to za pocieszenie jeśli aktu przemocy dokona prawy obywatel niźli ten z zaświadczeniem „agresywność jeden”?
      https://www.youtube.com/watch?v=rFCoFPHG4yY
      Bezpieczeństwo obywateli musi być zapewniane kompleksowo. Skoro jest możliwość by wyselekcjonować jednostki agresywne i umieścić ich w ośrodkach resocjalizacji to w imię tego bezpieczeństwa warto jest tego dokonać. /s

      Przykład holenderski jest o tyle zły, że nie przystaje do obecnej sytuacji. Wyobraźmy sobie ofiary wojny i prześladowań aplikujące przez internet o rozwiązanie testu z kartą kredytową w łapce by zapłacić wymagane 350 Euro.
      Te testy rzecz jasna służą nie tyle odsiewaniu ekstremistów a raczej są wyłożeniem informacji jakie postawy i umiejętności są oczekiwane. Aplikanci doskonale wiedzą jak je rozwiązać.

      1. Jest różnica między obywatelem, a kimś kogo możemy przyjąć albo nie. Czy też uważa Pan, że obywatelstwo to śmieć i równie dobrze jest Pan obywatelem Arabii Saudyjskiej? To proszę tam pojechać i zbudować małą kaplicę, albo klub ateistyczny. Po czym działać jak obywatel.

  2. Testy nie działają, gdy nie ma skutecznego systemu natychmiastowej deportacji niezdających. A nie ma. Co więcej, im „gorszy wynik”, tym mniejsze szanse na deportacje, albowiem wynik „popierd….” imigranta co do zasady będzie mocno skorelowany ze wskaźnikiem „popierd…” kraju, z którego pochodzi, a im bardziej „popierd…” kraj, tym bardziej „nie wolno” do niego deportować.

  3. Przez tysiące lat w naszej moralności dominowała zasada odwetu jako odpowiedź na zło.
    W biblii są nauki moralne dla chrześcijan, aby na zło odpowiadali dobrocią.
    W kulturze zachodu pojawił się humanizm, tolerancja, liberalizm.
    Porzućmy emocje i naukowo zbadajmy, czy bezwarunkowa dobroć jest stabilna ewolucyjnie?
    Był ciekawy wykład
    http://racjonalista.tv/o-pochodzeniu-norm-tomasz-wysocki/
    Myślę, że bezwarunkowa dobroć to utopia. (była głoszona na wewnętrzny użytek sekt, przekazywanie własności prywatnej do organizacji, darmowa praca, właściwie niewolnicza)
    W tym kontekście należy się zastanowić, czy Europa ma okazywać bezwarunkową dobroć – przyjmować bezwarunkowo wszystkich uchodźców.

    1. Bezwarunkowa dobroć sprawdza się tylko i wyłącznie w niewielkich grupach. Sztandarowym przykładem jest rodzina. Działa to tylko dlatego, że ludzie bardzo dobrze się znają i sobie ufają. Jednak w szerszym kolektywie jest to już niemożliwe, zaczyna górować partykularny interes i nieufność. Dlatego budowanie społeczeństwa na bazie idei hipisowsko-chrześcijańskiej jest skazane na niepowodzenie. Dlatego też komunizm nie będzie działać.

    2. „Bezwarunkowa dobroć” to lekka przesada („łagodni jak gołębie i przebiegli jak węże”) i nie była ona głoszona ne użytek wewnętrzny, bo miała być okazywana także na zewnątrz, także wobec nieprzyjaciół (z tą niewolnicza praca to pan nieźle odleciał).
      .
      Natomiast prawdą jest, że nie miał to być program dla państwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *