Jak ks. prof. Heller dowodzi istnienia Boga?

Ks. prof. Michał Heller, znany przede wszystkim jako popularyzator nauki, propaguje także wiarę w istnienie Boga. Nie jest to poboczny temat jego działalności. Cała popularyzatorska działalność Hellera jest bezpośrednio lub pośrednio podporządkowana jego przekonaniom religijnym. Temu, co głosi, warto przyjrzeć się nieco bliżej. Chcę zaznaczyć, że nie oceniam dorobku naukowego Hellera, ale skupiam się na jego poglądach dotyczących Boga. Zresztą nagroda Templetona, którą Heller otrzymał, przyznawana jest za działalność na rzecz religii, nie za osiągnięcia naukowe (piszę o tym pod koniec). 

1. Trzy „dziury”

Heller krytykuje popularną w religijnym piśmiennictwie koncepcję „Boga luk” czy „Boga zapchajdziury” (ang. God of the gaps), chociaż jednocześnie sam ją głosi. Na czym ta koncepcja polega? Jeśli nauka czegoś nie wyjaśnia, przypisuje się sprawstwo Bogu. Np. biochemia nie wyjaśnia w dostateczny sposób powstania życia, wobec tego twierdzi się, że to dzieło bożej interwencji. Bóg służy tu do wypełniania luk/dziur w wiedzy o świecie i człowieku.

Jest to koncepcja błędna. Z tego, że nauka czegoś nie wyjaśnia, nie wynika, że mamy do czynienia z działaniem Boga. Przyczyny niewyjaśnionego zjawiska mogą być jak najbardziej naturalne, a nie nadprzyrodzone.

Jednak Heller, krytykując metodę zapełniania Bogiem luk w naszej wiedzy o świecie i człowieku, sam koncepcją „Boga zapchajdziury” się posługuje. Na stronie założonego przez Hellera ośrodka, propagującego godzenie religii z nauką, czytamy:

Zdaniem profesora Hellera, istnieją jednak trzy „dziury”, których nauka wypełnić nie potrafi. Dziura ontologiczna: dlaczego istnieje raczej coś niż nic?; dziura epistemologiczna: dlaczego Wszechświat jest racjonalny i może być badany metodami matematycznymi?; dziura aksjologiczna: skąd biorą się uniwersalne wartości?” (1).

Odpowiadając na te pytania, Heller wskazuje na Boga. To dzięki Bogu istnieje Wszechświat. To dzięki Bogu Wszechświat jest racjonalny i może być badany metodami matematycznymi. Dzięki Bogu istnieją wartości uniwersalne.

Krótki cytat w pigułce ukazuje sposób myślenia Hellera: "W dziele stworzenia – pisze Heller – został zrealizowany racjonalny zamysł Boga. Współczesna nauka odkrywając strukturę świata, odszyfrowuje ten zamysł. Matematyczna metoda badania jest tak skuteczna, ponieważ stwórczy zamysł Boga jest matematycznie precyzyjny, ponieważ Bóg stwarzając świat, myśli matematycznie" (2).

Nie chcę być złośliwy, ale trzeba powiedzieć, że są to teologiczne urojenia. Nie ma powodu, by z Hellerem się zgadzać. Twierdzenie, że Bóg stworzył świat, i to według precyzyjnego matematycznego planu, to czysta fantazja. Równie dobrze z poczuciem humoru można twierdzić, jak w powieści fantastycznej, że świat został stworzony przez złego czarownika-matematyka imieniem Abubu, przebywającego gdzieś poza czasem i przestrzenią.

Heller stosuje sposób rozumowania zaczerpnięty od średniowiecznych teologów. Polega on na przypisywaniu wszystkiego Bogu i dostrzeganiu Boga we wszystkim. Skoro świat istnieje, to znaczy, że stworzył go Bóg. Skoro matematyczne metody badań okazują się skuteczne, Heller uznaje, że Bóg stworzył świat według matematycznego planu.

Jest to wnioskowanie błędne. Z tego, że świat istnieje, a matematyczne metody badań są skuteczne, w żaden sposób nie wynika, że świat jest dziełem Boga.

Heller pochopnie twierdzi, że nauka nie potrafi wypełnić wymienionych przez niego „dziur” w naszej wiedzy. Nauka już dziś sporo wyjaśnia. Nikt nie wie, jakie są możliwości poznawcze nauki, nikt nie zna granic nauki. Nie ma powodu, by twierdzić, że nie odpowie na pytanie o powstanie świata, że nie wyjaśni „dziur” wskazanych przez Hellera.

Po pierwsze, na pytanie, skąd się biorą uniwersalne wartości, już dziś odpowiedzi udziela teoria ewolucji przyrodniczej. Heller uznaje tę teorię, ale nie dostrzega, że bardzo dobrze wyjaśnia ona uniwersalność pewnych wartości. Po drugie, można bez odwoływania się do Boga wyjaśnić, dlaczego badamy wszechświat metodami matematycznymi. Do zagadnień tych jeszcze wrócę. Najpierw skupię się na „dziurze ontologicznej”, tj. na pytaniu, dlaczego istnieje świat.

2. Dlaczego istnieje świat?

Heller wielokrotnie przywołuje aforyzm, ukuty przez niemieckiego filozofa i teologa Leibniza (1646-1716): „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?” Aforyzm rozumiany jest jako pytanie o to, dlaczego istnieje świat, jaka jest przyczyna istnienia świata. Zarówno dla Leibniza, jak i dla Hellera, odpowiedź jest oczywista. Świat zawdzięcza istnienie Bogu, został stworzony przez Boga, istnieje z jego woli. Według Hellera Bóg ciągle podtrzymuje istnienie świata, świat by nie istniał bez tej ciągłej boskiej pomocy. Heller powtarza, że świat jest urzeczywistnieniem „bożego zamysłu”, „wielkiego programu wszechświata” stworzonego przez Boga. "Ludzie wierzący – czytamy – we Wszechświecie dostrzegają pewną myśl, racjonalny plan Boga, a zatem inaczej postrzegają Wszechświat, niż ludzie niewierzący" (3).

Pisząc o „bożym zamyśle”, Heller przywołuje często Einsteina, który używał podobnego określenia (w wersji angielskiej the Mind of God). Ma to bez wątpienia dodać Hellerowi autorytetu. Heller sugeruje też niedwuznacznie, że Einstein wierzył w Boga. Rzecz w tym, że dla Einsteina była to tylko metafora ładu dostrzegalnego w przyrodzie. Zaś Heller traktuje tę przenośnię dosłownie, uznając, że Bóg istnieje. Einstein miał w tej kwestii pogląd jasny: „Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości” – napisał (4). Heller, powołując się na Einsteina postępuje nie fair, a ponadto stawia się w roli Jasia, który nie rozumie wykwintnych metafor i pojmuje je dosłownie.

W jednym z wywiadów Heller, przywołując pytanie, dlaczego istnieje raczej coś niż nic, mówi: „Na to pytanie nie odpowiada nauka, tylko teologia. Istnieje coś – człowiek, wszechświat – bo zostało stworzone!” (5).

Teologia odpowiada, ale jest to odpowiedź pozbawiona wartości poznawczej, mająca charakter fikcji literackiej lub urojenia. Teolodzy i Heller mówią, że świat został stworzony przez Boga i jest urzeczywistnieniem bożego zamysłu, a nie wiadomo, kim jest ten Bóg, w jaki sposób stworzył świat i czy w ogóle istnieje. Nic nie wiadomo.

Nie ma sensownych argumentów uzasadniających przekonanie, że coś takiego, jak „Boży zamysł” czy boski „wielki program Wszechświata”, istnieje w rzeczywistości, a nie tylko w wyobraźni teologów. Są to fantazje lub urojenia ludzi religijnych, gotowych Boga dostrzegać wszędzie i we wszystkim. Oto kilkoro dzieci widziało Matkę Boską na drzewie w Fatimie i Gietrzwałdzie, oraz na wzgórzu w Medjugorie. Zaś profesorowie teologii – wzorem teologów średniowiecznych – dostrzegają we Wszechświecie boży zamysł, racjonalny plan Boga, ciągłą obecność Boga w świecie. Z pewnością patrząc na cokolwiek, każdy może widzieć to, co mu w głowie gra.

Nie ma sensownych argumentów wskazujących, że to Bóg stworzył świat i podtrzymuje jego istnienie. Np. teolodzy powołują się zwykle na zasadę, że wszystko musi mieć swoja przyczynę. Ich zdaniem przyczyną istnienia świata jest Bóg, który świat stworzył. Ale jeżeli wszystko musi mieć przyczynę, to trzeba zapytać, kto stworzył Boga. A jeżeli Bóg nie musiał mieć przyczyny, to równie dobrze świat jako całość nie musiał mieć przyczyny.

W ten właśnie sposób na bezzasadność argumentacji teologicznej wskazywał Bertrand Russell (logik, matematyk, filozof,1872-1970) i wielu późniejszych krytyków religii.

Trzeba powiedzieć, że świat jest rzeczywistością niezwykłą, szczególną, którą trudno nam pojąć. Jest bardzo możliwe, że w ciągle zmieniającej się postaci świat istnieje wiecznie, także przed tzw. wielkim wybuchem. Przekonanie, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, odnieść można co najwyżej do obiektów istniejących wewnątrz świat, a nie do świata jako całości. Świat ma cechy rzeczywistości niezniszczalnej, istniejącej wiecznie, samoistnej, nie stworzonej przez nikogo.

Nie ma jednak dziś wystarczająco uzasadnionej naukowej teorii odpowiadającej na pytanie, dlaczego i jak powstał świat, czy może w jakiejś postaci istnieje wiecznie. Co wobec tego? Trzeba uczciwie powiedzieć „nie wiem”. Nie ma sensu powtarzanie starożytnych mitów, że świat lub cokolwiek innego zawdzięcza istnienie Bogu. Przekonanie, że świat jest efektem bożego zamysłu, bożego planu, pozbawione jest uzasadnienia, które można by uznać nie sprzeniewierzając się ludzkiej zdolności do myślenia.

3. A dlaczego istnieje Bóg?

Teolodzy, także Heller, wygodnie przyjmują, że w pytaniu „dlaczego istnieje raczej coś niż nic”, idzie tylko o istnienie świata. Skoro jednak pada pytanie, dlaczego istnieje świat, nie ma powodu, by nie zapytać, dlaczego istnieje Bóg, kto stworzył Boga?

Teologia nie odpowiada na to pytanie. Teolodzy najzwyczajniej robią unik. Twierdzą na mocy definicji i wiary, że Bóg nie musiał być przez nikogo stworzony. No ale jeśli tak, to równie dobrze można uznać, że także świat nie został przez nikogo stworzony.

Co więcej, pogląd, że świat istniał zawsze, jest bez porównania pewniejszy, niż pogląd, że Bóg istniał zawsze. Dlaczego? Bo istnienie świata przynajmniej nie budzi wątpliwości, jest wręcz pewne, chociaż nie wiemy o świecie wszystkiego. Także Leibniz i Heller uznają, że świat istnieje. Natomiast nic nie wskazuje, by istniał jakikolwiek Bóg. Jest to wyłącznie kwestia wiary.

W świetle wiedzy naukowej Bóg to urojenie. To dlatego w badaniach naukowych obowiązuje zasada naturalizmu metodologicznego, którą uznaje także Heller. Mówi ona, że w nauce nie należy brać pod uwagę istnienia Boga, jakichkolwiek bytów nadprzyrodzonych itp. Bóg został więc ewidentnie zignorowany, mimo że w średniowieczu teologię uważano za królową nauk, a jeszcze Newton (1643-1727) obliczał wiek ludzkości na podstawie Biblii na kilka tysięcy lat.

Naturalizm metodologiczny, oznaczający ignorowanie Boga, prowadzi pośrednio do wniosku, że Bóg nie istnieje. Bowiem jeżeli nauka nie bierze pod uwagę istnienia Boga, to jest to bardzo mocny argument wskazujący, że coś takiego jest tylko tworem ludzkiej wyobraźni.

Muszę powiedzieć coś przykrego. Teolodzy i Heller wykazują się bardzo ograniczoną wyobraźnią. Nie mogą pojąć, że świat może istnieć bez Boga. Wyobraźnię osób religijnych, także Hellera, niekorzystnie ograniczają biblijne mity, które zagnieździły się w ich głowach. Głównym starożytnym mitem/wirusem jest postać Boga-Stwórcy, który w mniemaniu Hellera nadprzyrodzonym umysłem zapewnia istnienie świata. Bez mitu Boga Heller nie potrafi sobie wyobrazić świata.

4. Racjonalność i matematyczność świata

Heller mówi, że świat jest racjonalny i matematyczny. Jest to stały temat jego wystąpień. Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej.

Jak Heller rozumie racjonalność i matematyczność świata?

Oznacza to dla niego, że świat jest rozumnym, racjonalnym urzeczywistnieniem „bożego zamysłu”, a ten boży plan ma charakter matematyczny. Bóg swoim umysłem – twierdzi Heller – ustanowił racjonalne prawa przyrody, mające matematyczną postać. I to dzięki temu, że świat jest urzeczywistnieniem racjonalnego bożego planu, możemy go badać za pomocą matematycznych metod.

Co o tej koncepcji można powiedzieć? Jest na wskroś religijna, pozbawiona jakiegokolwiek sensownego uzasadnienia poza samą wiarą.To fantastyka religijna.

Nie ulega wątpliwości, że świat daje się badać i opisywać za pomocą matematycznych wzorów. Np. Newton sformułował twierdzenie mówiące, że każde ciało przyciąga inne z siłą proporcjonalną do iloczynu ich mas i odwrotnie proporcjonalną do kwadratu odległości między nimi (jest to matematyczny wzór powszechnego ciążenia). Einstein sformułował twierdzenie równoważności masy i energii: E=mc2. Twierdzenia takie nazywa się często prawami przyrody lub prawami fizyki.

Naukowcy prowadzą badania i pewne właściwości przyrody udaje się im ująć w matematyczne wzory i matematyczne modele (słów świat i przyroda używam zamiennie). Niewątpliwie trzeba zgodzić się z Hellerem, że: „Istnienie jest nierozerwalnie związane z niezmiernie skomplikowaną siecią struktur, które – przynajmniej w znacznej mierze – dają się modelować matematycznie" (6). Modelowanie to żywy fakt. Można zobaczyć naukowców tworzących matematyczne modele, które się sprawdzają.

Z tego nie wynika w żaden sposób, że to Bóg stworzył świat w matematyczny sposób. A co wynika? Niestety, tylko to, że naukowcy pewne właściwości przyrody odkrywają i zapisują w formie matematycznej. Podobnie jak w matematyczny sposób, za pomocą liczb, określamy temperaturę powietrza. Natomiast Heller, wskazując na zastosowania matematyki w badaniach naukowych, wciska tam Boga.

Wbrew temu, co twierdzi Heller, nie ma czegoś takiego, jak „matematyczność świata” w postaci stworzonego przez Boga matematycznego projektu wszechświata, zbudowanego z matematycznych prawa przyrody. Tak rozumiana matematyczność świata jest wyłącznie urojeniem.

A co nie jest urojeniem? To, że świat istnieje, a naukowcy badają go za pomocą metod matematycznych. Z tym zgadza się także Heller i na ogół inni teolodzy.

Podsumujmy: Świat niewątpliwie daje się opisywać za pomocą matematycznych wzorów, twierdzeń, modeli. Ale w żaden sposób nie wynika z tego, że te matematyczne konstrukcje, jak i właściwości przyrody do których się odnoszą, pochodzą od Boga. Matematyczne modele i twierdzenia są efektem pracy naukowców. Zaś świat/przyroda jest wspaniałą rzeczywistością, która nie musiała być przez nikogo stworzona i w której nie miesza żaden bóg.

5. Czym są prawa przyrody?

W metodologii nauki rozróżnia się:

Po pierwsze, prawa przyrody, tj. regularności występujące w przyrodzie. Np. woda zamarza w określonej temperaturze, kamień podrzucony do góry spada i w ten sposób daje o sobie znać grawitacja. Przyroda nie jest stabilna, ale bez żadnych regularności nie mogłaby istnieć. Regularności stanowią nieodłączny atrybut, nieodłączną właściwość przyrody. Naukowcy starają się te regularności zbadać.

Po drugie, prawa nauki, tj. twierdzenia sformułowane przez naukowców, odnoszące się do regularności występujących w przyrodzie, czyli do praw przyrody. Prawa nauki, w szczególności prawa fizyki, mają często postać matematycznych wzorów, np. kultowe E=mc2.

Heller miesza celowo prawa przyrody i prawa nauki. Np. w swoich wykładach pyta, skąd się wzięły prawa fizyki. Ściśle biorąc, prawa fizyki sformułowali fizycy – wiadomo więc skąd się wzięły, nie ma co pytać. Ale według Hellera prawa fizyki stworzył Bóg, zaś fizycy je tylko odkrywają. Prawa fizyki są, jak wierzy Heller, myślami Boga, a prawa przyrody, tj. regularności występujące w przyrodzie, są tych myśli urzeczywistnieniem.

To bez reszty teologiczne fantazje. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że nauka nie dysponuje dziś dostatecznie uzasadnioną teorią powstania praw przyrody. Także Heller i teolodzy nie wiedzą, jak powstały.

Wskazywanie na Boga jest wyjaśnieniem pozornym, niczego nie wyjaśnia. Jest to odpowiedź ogólnikowa. Heller nie wyjaśnia, w jaki to sposób Bóg prawa przyrody stworzył. Teolodzy mogą na ten temat tylko dywagować i fantazjować.

Co więcej, Heller przyjmuje, że prawa przyrody musiały być stworzone przez Boga. Odrzuca myśl, że mogą istnieć wiecznie jako nieodłączny atrybut wiecznie istniejącej przyrody. Przekonanie, że prawa przyrody musiały być stworzone przez Boga, jest tak samo bezpodstawne, jak przekonanie, że świat został stworzony przez Boga (o czym pisałem wcześniej). Przypomnijmy: Jeżeli teolog twierdzi, że wszystko musi mieć swojego stwórcę, więc świat i prawa przyrody musiały być stworzone przez Boga, to powstaje pytanie, kto stworzył Boga. A jeżeli Bóg nie musiał być przez nikogo stworzony, to równie dobrze świat jako całość wraz z prawami przyrody – nie musiał być stworzony. Przekonanie, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, odnieść można co najwyżej do obiektów istniejących wewnątrz świata, ale nie do świata jako całości. Prawa przyrody stanowią niezbędną właściwość przyrody i wraz z nią stanowią rzeczywistość samoistną i ostateczną. 

Wskazywanie na Boga jako stwórcę, wypełnianie nim luk w wiedzy, mówienie, że stworzył prawa przyrody, jest nonsensem. Lepiej uczciwie przyznać – analogicznie jak w odniesieniu do powstania świata – że nie wiemy jak prawa przyrody powstały, niż głosić, że stworzył je Bóg. Teolodzy i Heller powielają starożytne mity o Bogu-Stwórcy. Wobec wagi zagadnienia, warto powiedzieć dobitnie: jest to ściema i dziecinada. Teologicznych bajeczek nie można traktować poważnie. Należą one do tej samej kategorii, co wiara w magię, czary, wróżby, astrologię.

Podsumujmy: Prawa przyrody, rozumiane jako regularności występujące w przyrodzie, są nieodłączną cechą przyrody, która jako rzeczywistość najwyższego rzędu nie musiała być przez nikogo stworzona.

6. Dlaczego możemy badać świat?

Na pytanie, dlaczego możemy świat badać, dlaczego świat daje się badać, odpowiada teoria ewolucji.

Jesteśmy częścią świata, z niego wyewoluowaliśmy – i dlatego jesteśmy z nim kompatybilni, dopasowani. Dlatego możemy świat badać. Wszelkie zwierzęta, a w pewien sposób także rośliny, badają swoje otoczenie. Jest to zwierzętom niezbędne do życia. Bez tej umiejętności by nie istniały. Każdy pies bada swoje otoczenie i ma o nim wiedzę prawdziwą, np. wie, że on i inne psy nie przeskoczą wysokiego płotu.

Nauki biologiczne pokazują, jak ewolucyjnie powstawał i zmieniał się układ nerwowy i mózg; jak rozwijało się życie psychiczne, zdolności poznawcze i świadomość – od form najprostszych do najbardziej rozwiniętych u człowieka. Mówi o tym teoria ewolucji i to ona, a nie Bóg, najlepiej wyjaśnia, dlaczego świat daje się badać i dlaczego możemy go badać. Dokładniejsze wyjaśnienia należą do neurologii, do rozwijających się dynamicznie badań nad funkcjonowaniem ludzkiego mózgu. Teologia nie ma tu nic do powiedzenia, powtarza starożytne mity o Bogu-Stwórcy.

7. Inteligentny projekt z przypadkiem

Heller krytykuje – i słusznie – koncepcję tzw. inteligentnego projektu, rozwijaną szczególnie w USA. Łatwo jednak zauważyć, że sam ją głosi pod nazwą „bożego zamysłu”, „bożego planu” lub „wielkiego programu wszechświata”.

Czym Heller odróżnia się od zwolenników inteligentnego projektu? Dlaczego krytykuje koncepcję inteligentnego projektu, chociaż ją głosi pod inną nazwą?

Po pierwsze, Heller mówi wprost o „bożym zamyśle”, „bożym planie”, według którego funkcjonuje świat. Natomiast zwolennicy „inteligentnego projektu” starają się o Bogu nie mówić, przynajmniej oficjalnie. Dlaczego? Ustawodawstwo amerykańskie zabrania nauczania w szkołach państwowych religii i religijnych wierzeń. Naucza się natomiast ewolucjonizmu, bowiem jest to teoria stanowiąca fundament nauk biologicznych.

W tej sytuacji organizacje religijne, chcąc doprowadzić do nauczania w szkołach religijnej koncepcji powstania życia i człowieka, postanowiły zastosować trik. Wymyślono, że będzie się mówić o „inteligentnym projekcie”, a nie o „bożym planie”, i przedstawiać tę koncepcję jako teorię naukową. Podjęto sądową batalię o zgodę na nauczanie „inteligentnego projektu” w szkołach, argumentując, że jest to teoria naukowa.

Jak dotąd zabiegi te są nieskuteczne. Koncepcja inteligentnego projektu oceniana jest trafnie jako pseudonaukowa i religijna. A w Polsce? W Polsce religii naucza się w szkołach oficjalnie i teolodzy nie mają motywacji, by mówić o inteligentnym projekcie. Heller woli wprost mówić o bożym zamyśle, o bożym planie.

Po drugie, zwolennicy inteligentnego projektu sądzą z reguły, że Bóg zaprojektował świat dokładnie, nie pozostawiając miejsca na przypadek. Natomiast Heller za swoje osiągnięcie uważa przekonanie, że Bóg do swego matematycznego „programu wszechświata” wprowadził także przypadek. Trzeba powiedzieć, że to dość sprytne posunięcie, pozwala nie protestować, jeśli naukowcy mówią o przypadkowości. Teolodzy mogą nawet twierdzić, że Bóg stworzył człowieka posługując się przypadkiem. A w jednej z książek Hellera mamy tezę, która brzmi jak dobry żart: „Jeśli przypadek jest określonym przejawem funkcjonowania świata przyrody (a jest!), to znaczy, że podlega on wszechwładzy Boga tak samo, jak wszystkie inne elementy tego świata. (…) Bóg, posługując się prawami przyrody, wykorzystał nie co innego, ale właśnie przypadek, żeby stworzyć życie” (7).

Heller głosi tu kreacjonizm (wiarę w stwórczą moc Boga) sprzeczny z teorią ewolucji. Teoria ewolucji nie uznaje, że życie lub człowiek zostały stworzone przez jakiegokolwiek Boga. Dodajmy jeszcze, że ściśle biorąc, teoria ewolucji nie twierdzi, że człowiek lub życie powstały przypadkiem. Twierdzi natomiast, że nie zostały przez kogokolwiek zaplanowane lub stworzone. Częste nieporozumienia wiążą się z niejasnością pojęcia przypadku.

Hellera i amerykańskich głosicieli „inteligentnego projektu” łączy rzecz fundamentalna. Są przekonani, że świat jest zaprojektowany przez Boga czy też jakąś istotę nadprzyrodzoną. To, co głosi Heller, to wariant inteligentnego projektu – inteligentny projekt z przypadkiem. Obie wersje inteligentnego projektu (ta z przypadkiem i ta bez przypadku), należą do kategorii religijnej fantastyki.

Po trzecie, zwolennicy inteligentnego projektu w USA są z reguły religijnymi fundamentalistami, zwolennikami wiernego trzymania się Biblii. Na ogół odrzucają całkowicie teorię ewolucji. Nie brakuje wierzących, że świat istnieje zaledwie kilka tysięcy lat. Nie dziwota, że Heller nie chce, by umieszczano go w tym towarzystwie. Nie zmienia to faktu, że Heller głosi – tak jak zwolennicy inteligentnego projektu – iż Bóg zaprojektował świat i prawa przyrody. Niedaleko padło jabłko od jabłoni.

8. Skąd się wzięły wartości uniwersalne?

Heller pyta, „skąd biorą się wartości uniwersalne”. Niewiele mówi na ten temat, ale twierdzi, że nauka nie potrafi wyjaśnić ich powstania. Według niego jest to „dziura aksjologiczna”, którą koniecznie trzeba wypełnić Bogiem. I Heller to robi. Według niego wartości uniwersalne istnieją w Bogu i pochodzą od Boga. Jak wszystko, według tego teologa i uczonego.

Co to są wartości uniwersalne?

Wartość to coś, co się ceni. Wartości uniwersalne to takie, które są cenione powszechne wśród ludzi żyjących w różnych społeczeństwach i kulturach. Heller wymienia w szczególności racjonalność, prawdę, dobro i piękno.

Czy wartości uniwersalne, tj. powszechne wśród ludzi, istnieją?

Z pewnością we wszystkich społecznościach ludzie posiadają jakieś wyobrażenie piękna, dobra, prawdy i racjonalności/rozumności, chociaż mówiąc o tym używają odmiennych słów i pojęć. Trzeba też mocno podkreślić, że wyobrażania te są bardzo podatne na uwarunkowania społeczne, na wpływy środowiska społecznego i kultury. Co innego uważane jest np. za piękne czy rozumne w rożnych społeczeństwach i środowiskach. Liczą się też indywidualne, osobiste uwarunkowania.

Na podstawie badań naukowych uznaje się dziś za rzecz pewną, że podstawowe uczucia i zachowania, które związane są z wartościami uniwersalnymi, ukształtowały się w toku ewolucji i należą do naszego biologicznego wyposażenia, podobnie jak uczucie strachu czy przyjemności. Mają one pochodzenie ewolucyjne, a nie boskie. Dotyczy to także wartości moralnych, którym poświęca się ostatnio sporo badań naukowych.

Człowiek nie jest „niezapisaną tablicą” (tabula rasa), posiada wiele wrodzonych uczuć skłaniających go do określonego postępowania. Są one właściwe wszystkim ludziom, niezależnie od społeczności, kultury, narodu, rasy. Mamy wrodzone, ukształtowane ewolucyjnie predyspozycje, by w pewnych sytuacjach odczuwać strach, zadowolenie, radość, piękno, pomagać lub zachowywać się agresywnie.

Co więcej, są one wspólne ludziom i wielu innym gatunkom zwierząt. Podobnie jak skóra i kości. Cenimy, tak jak zwierzęta, dobre jedzenie itp. W swoistej postaci zwierzętom właściwe są także uczucia i zachowania wyższego poziomu. Bez wątpienia zwierzęta reagują na bodźce wzrokowe i słuchowe, które my kojarzymy z pięknem (chociażby kolorowe upierzenie i śpiew u ptaków). Oczywiście znaczne są tu różnice międzygatunkowe.

Zwierzęta rozróżniają zachowania dobre, przyjazne i złe, wrogie. Na swój sposób identyfikują prawdę i oszustwo (badania eksperymentalne wskazują, że psy potrafią oszukiwać). Zwierzęta umieją postępować racjonalnie, np. pies biegnie do dziury w płocie, nie wali bezmyślnie głową w sztachety.

Zwierzęta społeczne, tj. żyjące w stadach, w grupach, cenią sobie – jak ludzie – kontakt z innymi osobnikami, są towarzyskie, współpracują, pomagają sobie, opiekują się potomstwem, hamują agresję; daje o sobie znać nawet altruizm i poświęcenie. To właśnie jest dobro. Uczucia i zachowania tego rodzaju są wielkim atutem w procesie ewolucji. Dzięki nim pewne gatunki zapewniały sobie ekspansję, a współpraca podlegała wzmacnianiu.

Oczywiście zwierzętom społecznym, w tym ludziom, właściwa jest też agresja i zachowania cechujące się okrucieństwem. Walczą o pozycję społeczną w grupie i o różne dobra. Są kłótliwe. Polują, zwalczają wrogów, bronią swojego terytorium.

To, co najbardziej odróżnia ludzi od innych gatunków, to rozwinięta zdolność abstrakcyjnego myślenia. Dzięki niej w zasadzie wszyscy ludzie są w stanie np. nauczyć się ze zrozumieniem tabliczki mnożenia, czego nie potrafią inne gatunki zwierząt. Umiejętność abstrakcyjnego myślenia umożliwiła rozwój kultury, w tym nauki i koncepcji etycznych (niekoniecznie humanitarnych). Ale, podkreślmy, umiejętność abstrakcyjnego myślenia występuje także w zaczątkowej postaci u gatunków małp najbliższych nam ewolucyjnie.

Jako gatunek społeczny, tj. żyjący w grupach, posiadamy wrodzony impuls, wrodzony zmysł moralny skłaniający nas do pomagania, współpracy, uczciwości, sprawiedliwości. Dzięki niemu wiemy „z siebie”, jakie zachowanie jest etyczne, nawet jeżeli w wielu sytuacjach górę bierze egoizm i agresja.

Nakazy etyczne i religijne są wtórne wobec tego moralnego impulsu. Nie jest on wynikiem etyki czy religii, przeciwnie – pojawia się w etyce i religii dlatego, że jest człowiekowi wrodzony. Etyka, religia, prawo, wychowanie, wpływają na normy i zachowania moralne, wzmacniają je lub modyfikują.

Heller jest niespożyty, uznaje teorię ewolucji, ale twierdzi, że wartości uniwersalne, dobro, sprawiedliwość, racjonalność, piękno, mają boskie pochodzenie, są wynikiem bożego zamysłu, bożego planu. Tymczasem pochodzenie uniwersalnych wartości wyjaśnia bardzo dobrze teoria ewolucji przyrodniczej.

9. Godzenie nauki z religią

Heller głosi ideę pogodzenia religii z nauką, chociaż nie wiadomo, na czym miałoby to polegać. Czy nauka miałaby uznać boskie pochodzenie świata i praw przyrody? Na jakiej podstawie?

W 2008 r. Heller otrzymał nagrodę fundacji Templetona właśnie za działalność na rzecz zbliżenia religii i nauki, nie za osiągnięcia naukowe. Nagrodę przeznaczył na założenie Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie (łatwo pomylić z Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, instytucją powołaną w 2005 r., finansowaną przez władze Warszawy i rząd RP).

Centrum Hellera zajmuje się popularyzacją nauki, ale właściwą jego misją jest propagowanie religii w kontekście nauki. Centrum powstało z inspiracji Fundacji Templetona, zajmującej się propagowaniem religii. Z tą intencją przyznano Hellerowi nagrodę. Zamierzeniem Fundacji Templetona było utworzenie ośrodka prowadzącego działalność religijno-naukową w krajach Europy wschodniej i centralnej.

Nagroda Templetona została ustanowiona w 1972 r. przez miliardera Johna Templetona i przyznawana jest za działalność religijną. Do 2001 r. nosiła nazwę Nagrody Templetona za osiągnięcia w dziedzinie religii (Templeton Prize for Progress in Religion). Od 2001 r. nosi nazwę Nagrody Templetona za osiągnięcia w badaniach lub odkryciach dotyczących rzeczywistości duchowych (Templeton Prize for Progress Toward Research or Discoveries about Spiritual Realities). Wychodzi na to samo.

Templeton widział swoją nagrodę w opozycji do nagrody Nobla. Noblem nagradza się za osiągnięcia naukowe, nagrodą Templetona za osiągnięcia religijne. Templeton postanowił, że jego nagroda ma być wyższa od nagrody Nobla – oczywiście jest wyższa tylko pod względem finansowym.

Pierwszą laureatką była w 1972 r. Matka Teresa z Kalkuty. W 1973 nagrodę otrzymał założyciel katolickiej wspólnoty Taizé, w 1982 r. sławny protestancki kaznodzieja Billy Graham, w 2013 anglikański biskup Desmond Tutu z Afryki Południowej. W gronie laureatów znajdują się mniej lub bardziej znani politycy, filozofowie, naukowcy. Decydująca jest działalność na rzecz religii, nie nauki.

Nie da się pogodzić religii i teologii z nauką (mam na myśli, tak jak i Heller, teologię wyznaniową; czasami nazywa się teologią także badanie religii, religioznawstwo).

Zauważyłem, że artykuł ten wydłużył mi się ponad miarę, a na temat sprzeczności między nauką oraz religią i teologią pisałem już kilkakrotnie. Więc tylko jeden akcent polemiczny. Heller nazywa teologię nauką, ale mówi jednocześnie, że teologia opiera się na wierze i objawieniu bożym, a jej twierdzenia nie podlegają doświadczalnemu sprawdzeniu. Oznacza to ewidentnie, że teologia nie jest nauką. Nie spełnia elementarnych wymogów stawianych nauce, co najwyżej pod naukę się podszywa.

10. Słowo na zakończenie

To, co pisze Heller o Bogu, świecie i prawach przyrody, to czyste spekulacje, pozbawione uzasadnienia, które pozwalałoby je poważnie wziąć pod uwagę. Ponadto Heller mówiąc o prawach przyrody, racjonalności i matematyczności świata – tonie w ogólnikach. Dopytywany, powtarza okrągłe formuły. Religijne zagadnienia przetyka ciągle rozważaniami dotyczącymi fizyki i matematyki, co ma sugerować, że opiera się na wiedzy naukowej. Tak nie jest. Koncepcje Hellera opierają się na starożytnym micie Boga, tj. potężnej, nadprzyrodzonej istoty. Heller próbuje ten mit zachować i pogodzić ze współczesną nauką, która pojęcie Boga usunęła poza nawias i ignoruje. Hybryda, jaką byłoby połączenie nauki z religią, nie może zaistnieć. – Alvert Jann

PS. O teorii Boga i urojeniach religijnych szerzej piszę w: "Teoria Boga krótko wyłożona"  http://racjonalista.tv/teoria-boga-krotko-wylozona/

…………………………………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

O konflikcie między nauką a religią piszę m.in. w:

„Sprzeczności między nauką a religią: 10 przykładów”  – http://racjonalista.tv/sprzecznosci-miedzy-nauka-a-religia-10-przykladow/

„Teologia nie jest nauką!” – http://racjonalista.tv/teologia-nie-jest-nauka/ 

„Dowód na nieistnienie. Kogo?” – http://racjonalista.tv/dowod-na-nieistnienie-kogo/

……………………………………………………………

Przypisy:

1 Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych – https://www.copernicuscenter.edu.pl/files/attachment/prof_heller_0.pdf

2 M. Heller, Kosmiczna przygoda człowieka mądrego, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994, s. 256.

3 https://www.copernicuscollege.pl/kursy/bog-i-kosmologia

4 http://wyborcza.pl/1,75400,12641586,Czy_Albert_Einstein_wierzyl_w_Boga_.html

5 http://prasa.wiara.pl/doc/461286.W-przedsionku-religii

6 https://www.tygodnikpowszechny.pl/dzieci-gwiazd-potomstwo-boga-31910?language=pl

7 M. Heller, T. Pabjan, Elementy filozofii przyrody. Kraków: Copernicus Center Press, 2014, s. 251.

Zdjęcie ks. prof. Michała Hellera: info.wyborcza.pl

……………………………………………………………………….

O autorze wpisu:

  1. A ja nie bardzo wiem, co mialby mieć wspólnego bóg z religią. Ponieważ podają się za jego pracowników? Byle oszust może się podawać za cokolwiek chce. Nawet gdyby bóg istniał, to jaki to ma związek z religią? W tym rzecz, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek związki religii z zaświatami. Religia wymyśliła sobie, że jeśli bóg istnieje, to jest czymś właściwym, tylko na jakiej podstawie? Religia nie jest kwestią tego, czy bóg istnieje czy nie istnieje, to kwestia wiary w to, co mówią ludzie religii i nic więcej. 

    1. Właśnie. Życzeniowa bujda na resorach wymyślona przez troglodytów nie może być prawdą, ponieważ jest zbyt śmiszna i rozbudowana. Gdyby Żydzi utrzymywali, że Bóg jest na przykład lewoskrętny (a nie prawoskrętny), to jeszcze by mogli (czystym trafem) mieć rację. Ale wieść niesie, że dobry, wszechmocny, stwórca świata, małpy i duszy, podobny do ziemskich naczelnych, podpatrywacz (i podsłuchiwacz), lubi katoli… I tak dalej. Kuriozalne panoptikum – obraz naszej nędzności i nic więcej.

      Jak można wierzyć tak gruntownie głupią i śmieszną rzecz?

      Na dodatek kosciół katolicki – czarna mafia cwaniaczych wyzyskiwaczy, która całą swoją historią dowodzi, że Bóg albo jest imbecylem, albo nie istnieje, albo robi laskę szatanowi.

      Jak można byc klientem Kościoła katolickiego? Jak można w dzisiejszych czasach wierzyć? Jak można być Hellerem?

       

  2. Rzeczywiscie Heller sie kompromituje. W gruncie rzeczy inteligentny facet, ale nie rozumiem dlaczego tyle czasu poswieca na religijne głupoty. Wyrosł w tym srodowisku i nic innego mu nie zostało do roboty, lojalnosc wobec czarnych chyba.  Stracił połowe  swojego życia na czytanie ksiażek  teologicznych, zamiast na nauke. I  tak daleko zaszedł, swietnie opowiada o nauce, kosmologii, ale stracił mnostwo czasu na pierdoły. Może by dostał Nobla a tak piepszy tylko o tym swoim bogu. 

  3. Heller dodatkowo kompromituje się tym że wyznaje religię która była wroga wobec nowych idei w nauce. Bylo to niejako wpisane w dogmat katolicki.

  4. -Jeden z wielu przykładów, gdy religijny mądrala prowadzi dialog sam ze soba, utwierdzając się w wierze. Pewnie po to, by się lepiej poczuć.  Trudno tak na starość się przyznać, choćby przed sobą samym, że całe życie poświęciło się na opowiadanie andronów i próżną wiarę. Gorzej jest jednak z naukowcami i uczelniami, które chcą się podpierać takimi "autorytetami" nadając im kolejne tytuły:

    Ksiądz profesor Michał Heller otrzymał tytuł doctora honoris causa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Jest to wyróżnienie, które potwierdza wkład osoby w rozwój nauki.

    https://lublin.onet.pl/ksprof-heller-otrzymal-honoris-causa-uniwersytetu-w-lublinie/w1er5

     

  5. "Heller, powołując się na Einsteina postępuje nie fair,"

    Super-inteligentny facet ale manipulant. Gdy mowi do plebsu to mowi "Bog nie gra w kosci", i nic wiecej. Tak jakby Einstein wierzył w zydowskiego boga, w takiego jak wierzy plebs.  Ale gdy mowi do ludzi wykształconych czy rozumnych to troche tłumaczy co Einstein miał czy nie miał na mysli.

    Manipulant. Szkoda. Czy to wynik manipulacji czy to wynik obawy aby go kler nie wykluczył i zniszczył, nie wiem. 

  6. Jest to dobry artykuł.

    Słusznie autor zwrócił uwagę na to, że tezy Hellera są jeno spekulacjami, nie ma nawet żadnych poważnych argumentów, które mogłyby przemawiać akurat za jego urojoną wiarą.

    Myślę, że największym błędem Hellera jest to o czym już dawno mówił Einstein, czyli tzw. "bóg od zapychania dziur"; bo jak czegoś nauka jeszcze nie wie, to znaczy, że musi Bóg za tym stać! 🙂

    Jest to prymitywne podejście reprezentowane przez wielu apologetów, np. protestant Lane Craig argumentuje za stworzeniem z Genesis, uwaga, wielkim wybuchem… mamma mia, czego to jeszcze chrześcijanie nie wymyślą. 😉

    Heller jest filozofem i ma oczywiście prawo do stawiania wszystkich tez, jakie ślina mu na język przyniesie, ale jego mieszanina prymitywnej, przestarzałej religii z poważną nauką jest nie do przyjęcia.

    1. "Heller jest filozofem i ma oczywiście prawo do stawiania wszystkich tez"

      Przywilej, który przysługuje wariatom i filozofom.

       

      1. @TATAJAREK

        Uwaga! "Heller jest filozofem i ma oczywiście prawo do stawiania wszystkich tez, jakie ślina mu na język przyniesie, ale jego mieszanina prymitywnej, przestarzałej religii z poważną nauką jest nie do przyjęcia." – to jest moja wypowiedź. 🙂

        Filozofia oznacza wszystkie poglądy, jakie tylko człowiek potrafi wymyślić – nawet latający potwó spaghetti jest swego rodzaju filozofią, zatem część mojej wypowiedzi nie była tutaj nacechowana pozytywnie, ale neutralnie.

  7. Heller kompromituje się na wiele sposobów, np. promuje "prawdę teologiczną",

    która najwidoczniej różni się czymś od prawdy. Opublikował książkę pod tytułem

    "Stworzenie i początek Wszechswiata", a kosmologia nie zna żadnych faktów wskazujących na "stworzenie". Stworzenie w kosmologii nie jest uznawane za hipotezę, a Heller jest ponoć kosmologiem. W książce tej dwukrotnie stwierdzono, że jest ona poradnikiem dla katechetek (na temat jak mają nauczać o wszechświecie). Pomimo tego (lub właśnie dlatego) ksiażkę tę rozdaje się uczniom polskich szkół jako nagrodę za uczenie się fizyki (np. w konkursie fizycznym Lwiątko). Zgroza…

    Ale chyba najśmieszniejsze jest to, że jeden autor może w tej samej książce używać w pewnych miejscach słowa "prawda", a w innych "prawda teologiczna".

    Heller to żenada, i to bardzo szkodliwa, bo zalewająca Polskę irracjonalnym i bezzasadnym myśleniem, że religijny bóg i pozagrobowość mogą mieć coś wspólnego z rzeczywistością. Według nauki – nie ma takiej możliwości.

     

  8. "Ale według Hellera prawa fizyki stworzył Bóg, zaś fizycy je tylko odkrywają. Prawa fizyki są, jak wierzy Heller, myślami Boga, a prawa przyrody, tj. regularności występujące w przyrodzie, są tych myśli urzeczywistnieniem. (…) nauka nie dysponuje dziś dostatecznie uzasadnioną teorią powstania praw przyrody. Także Heller i teolodzy nie wiedzą, jak powstały."

    Z tymi prawami to nie jest tak całkiem źle. Bardzo podstawowe prawa przyrody (zasada zachowania pędu, momentu pędu, energii) wynikają z jednorodności i izotropowości przestrzeni (tw. Noether). Gdy poruszamy się w lewo nie musimy się z większym trudem przedzierać przez przestrzeń, niż gdy poruszamy się w prawo – dlatego spełniona jest zasada zachowania pędu.

    Einsteinowska STW wynika z izotropowości czasoprzestrzeni – a inne prawa fizyczne (np. zasada zachowania ładunku) odzwierciedlają symetrie (lub asymetrie) pewnych jeszcze bardziej abstrakcyjnych przestrzeni fizycznych (wspomina o tym np. V. Stenger w God – the failed hypothesis).

     

  9. Nieporozumienie wynika ze słowa "prawa". Religiant Heller probuje wciskac,ze jakis  stwor cos postanowił w podobnym sensie jak ustanawia sie prawo karne:  "Od tej pory jak dwie masy sie zderzą to mają  obowiazkowo zachowac energię i pęd". Co jest oczywiscie bzdurą.

    Jest oczywiscie mozliwosc na jakims tam superpoziomie nasz wszechwiat jest bąbelkiem, a dookoła ziliony innych bąbelkow itp. itd. ale to nie ma nic wspolnego z Chrystusem Kosmicznym i innymi religijnymi bzdurami, czy to zydowskimi, azteckimi czy greckimi. A jak zaczyna cos pitolic o Polu Dobra i Zła to juz zupełnie  odlatuje w swoj Chrystusowy Kosmos. 

  10. Heller jest cwany pisząc: "W dziele stworzenia został zrealizowany racjonalny zamysł Boga. Współczesna nauka odkrywając strukturę świata, odszyfrowuje ten zamysł. Matematyczna metoda badania jest tak skuteczna, ponieważ stwórczy zamysł Boga jest matematycznie precyzyjny, ponieważ Bóg stwarzając świat, myśli matematycznie". Wie, że takie postawienie sprawy na pewno trafi do ludzi myślących religijnie, a nawet  może zachwiać przekonaniami sceptyka. Paradoksalnie ta matematycznie przewidywalna rzeczywistość sprzyja religiantom – nie mieści im się w głowach w jaki  sposób istnienie, którego przejawy postrzegamy, mogłoby powstać przypadkowo, bez ingerencji "projektanta". Ludzie areligijni mają bardziej pod górkę – jako, że obserwując wszechświat przedstawiamy go sobie bez istnienia "nadzorcy" – tylko i wyłącznie poprzez działanie sił przypadku, balansujących między chaosem a tworzeniem logicznych układów – coś w rodzaju trafionego losu w otchłaniach przepastnego wszechświata a może wszechświatów. Takie rozumienie wymaga więcej zastanowienia, wbrew łatwym przekonaniom o niebieskim ojczulku, który choć czasami potrafi być sadystyczny, to jednak stworzył wszystko i doskonale realizuje swój plan dla naszego dobra oczywista.   

    Dzięki dla Autora, za ciekawy artykuł.

  11. "ponieważ Bóg stwarzając świat, myśli matematycznie"

    A skutek tego zamysłu jest taki, jaki by się pojawił bez żadnego namysłu.

     

  12. Stwierdzenie, że świat to realizacja racjonalnego zamysłu Boga ma tyle samo podstaw, co stwierdzenie, że piłka leci nad boiskiem, bo z tyłu popychają ją trzy niewidzialne uskrzydlone anioły.

    Dlatego kosmologia traktuje "hipotezę" stworzenia tak jak hipotezę aniołowego napędu piłki. Sam Heller też uznaje "hipotezę" stworzenia za niepoważną, boć przecież nie dyskutuje jej na łamach Astronomy and Astrophysics.

    Heller jest jak ksiądz, który nawołuje do czystosci, a pieprzy ministranta, gdy pojawi się sposobność. Tzn. jego własne czyny dezawuują jego deklarację programową.

    A boża deklaracja – wiadomo – wynika z potrzeby ratowania własnej dupy od nieuchronnego zwierzęcego końca, który coraz bliżej na nas czycha.

    Podejście Hellera potwierdza, że w dzisiejszych czasach Bóg może jedynie być albo żenadą albo naturą. W dowolnej wersji taki Bóg nie uwierzytelnia KK, jak zresztą pisze Lipszyc w pierwszym poście powyżej.

     

  13. Autor zarzuca wierzącym brak wyobraźni ale to raczej jemu samemu jej brakuje pisze np. "Bez żadnych regularności przyroda nie mogłaby istnieć." – co jest nonsensem. Ograniczeniem wyobraźni autora a nie faktem, Świat móglby być całkowicie chaotyczny – bez żadnych regularności (czyli praw) Co więcej, wszystko wskazuje na to, że świat (skoro już musi istnieć – a nie powinien) w zasadzie powinien być chaotyczny, powinien być nietrwały i niestabilny. "Nasz" stabilny i uporządkowany wszechświat to coś wysoce nieprawdopodobnego.

    . Autor wykazuje bardzo słabe rozumienie wywodow Hellera pisząc np. "Twierdzenie, że Bóg stworzył świat, i to według precyzyjnego matematycznego planu, to czysta fantazja. Równie dobrze z poczuciem humoru można twierdzić, jak w powieści fantastycznej, że świat został stworzony przez złego czarownika-matematyka imieniem Abubu, przebywającego gdzieś poza czasem i przestrzenią." Otóż sęk w tym, że nie ma żadnego znaczenia, czy powiemy, że za istnieniem wszechświata odpowiada żydowski Jahwe, czy czarownik Abubu. W wywodach Hellera istotną jest teza, że za istnieniem wszechświta stoi INTELIGENCJA. Wymyślony ad hoc przez Alverta "czarownik-matematyk Ububu" jest osobową inteligencją – i to by wytarczyło. Brak takiej inteligencji szalenie komplikuje sprawę fizykom.

    . Myli się także Alvet twierdząc, że Helller stosuje "Boga zapchajdziurę". Rzeczy o których mówi Heller nie są lukami wiedzy. To jest konkretna i potwierdzona wiedza. WIEMY, że świat jest perfekcyjnie zestrojony. Wiemy, że miał początek. Zaś hipotezy o tym, że coś było przed tym  począstkiem są czczą i nieweryfikowalną spekulacją. Co więcej – Alvert się myli twierdząc, że nauka w przyszłości rozwiąze te zagadnienia. Otóż nie! To nie jest mgła – to jest lita ściana. Fizycy WIEDZĄ, że rozwiązania nie będzie. NIGDY nie będzie możliwości dotarcia tam, gdzie światło leci miliardy lat, albo wprowadzenie do akceleratora energii tysiąca słońc, albo cofnięcie sie w czasie przed moment poprzedzjący powstanie czasu. Nigdy nie będzie to możliwe. Nie dlatego że nie wiemy jak to jest możliwe, tylko dlatego, bo WIEMY że to nie jest możliwe. Jednocześnie wiemy, że właśnie to niemożliwe jest niezbędne, by odkryć tajemnice wszwechświata.

    . Na temat moralności autor pisze tak: "Na podstawie badań naukowych uznaje się dziś za rzecz pewną, że podstawowe uczucia i zachowania, które związane są z wartościami uniwersalnymi, ukształtowały się w toku ewolucji i należą do naszego biologicznego wyposażenia." To jest nieprawda. Nic nie jest w tej kwestii pewne. Mamy jedynie garść wielce wątpliwych hipotez, którym ideolodzy lubią nadawac status pewnika – i to zapewne zwiodło Alverta. Tu trzeba więcej zdrowego sceptycyzmu. Fakty są takie, że ewolucja wyprodukowała setki zachowań, z których tylko nieliczne przypominają to, co ludzie zwykli oceniać jako etycznie dobre. Pod względem moralnym ewolucja stworzyła nie moralność, tylko przypadkowy zbiór, w któym pozytywne wartości to spora rzadkość. Dawrinizm natomiast perfekcyjnie tłumaczy to co jest oczywiste dla każdego, kto nie jest naiwnie optymistycznym humanistą: ludzie mają naturalną skłonność do zła. Teza o ewolucyjnym pochodzeniu moralności nie tylko przeczy zdrowemu rozsądkowi, ale jest też niesprawdzalna. Etyka nie pozostawia bowiem śladów z zapisie kopalnym albo w genach. No a poza tym mamy znacznie prostsze i rozsądniejsze, a zarazem nieteistyczne wyjaśnienie tego fenomenu: ludzka inteligencja.

    .

         Odpowiadam Tomkowi Świątkowskiemu:

          1. Stanowisko, że pewne regularności/prawidłowości są nieodłączną, immanentną cechą przyrody, jest w dyskusjach naukowo-filozoficznych spotykane powszechnie albo raczej przyjmowane jako oczywistość. Jest na pewno częstsze niż stanowisko przeciwne, zakładające, że  zostały one narzucone przez jakiś czynnik zewnętrzny. Przyroda jest w stanie ciagłych przemian i znacznego chaosu, ale jej istnienie  bez żadnych regularności/prawidłowiości byłoby niemożliwe. Co więcej, zgadza się z tym także Heller. Również w zamieszczonym  cytacie Heller mówi: "Istnienie jest nierozerwalnie związane z niezmiernie skomplikowaną siecią struktur", a więc prawidłowości. Mówi o tym Heller także w innych wypowiedziach dotyczących  praw przyrody. Natomiast przyjmuje on, że te regularności, prawidłowości, struktury – są pochodzenia boskiego. Problem pochodzenia "praw przyrody" jest w tym rozumieniu problemem pozornym, sztucznym. Wynika z bezpodstawnego założenia, że najpierw był chaos, a następnie jakaś istota wprowadziła ład/prawa.

          2. Heller mówi wszędzie o Bogu, a nie o jakiejś inteligencji lub innym czynniku sprawczym. Pozostaje w tym punkcie w ramach katolicyzmu i chrześcijaństwa. Mówi nawet, że świat powstał z Miłości (przez duże M), co brzmi dość zabawnie. W ogóle Heller lubi duże litery, a duża litera ma wskazywać , że idzie o BOGA. Pisze na przykład o Matematyce przez duże M, tj. o matematyce, którą zna Bóg, w odróżnieniu od matematyki przez małe m, którą znają ludzie. To teologiczna fantastyka przez małe t/f.

           3. Trzy "dziury", które wymienia Heller, to są ewidentnie luki w naszej wiedzy o świecie i Heller w każdym wypadku wstawia w te luki Boga. Na pytanie, dlaczego istnieje raczej coś (czyli świat) niż nic, Heller odpowiada, że został stworzony przez Boga. Dlaczego Wszechświat jest racjonalny i możemy go badać? Bo takim stworzył go Bóg. Skąd się biorą wartości uniwersalne? Według Hellera pochodzą od Boga. 

          4. To, że ludzkie zachowania i uczucia moralne zostały ukształtowane ewolucujnie, jest bardzo mocno uzasadnione przez liczne solidnie prowadzone badania. Nie da się temu zaprzeczyć mówiąc, że to tylko hipotezy. Także centrum Hellera wydawało poważne książki na ten temat. Natomiast Heller wprowadza do teorii ewolucji Boga, co jest czystą fantazją teologiczną. Co do roli inteligencji ludzkiej, to polega ona na ujmowaniu zasad moralnych w formę przykazań, norm i kodeksów etycznych. I na świadomych próbach wprowadzania tych zasad w życie. – Alvert Jann

    1. Tomek Świątkowski pisze: "WIEMY, że świat jest perfekcyjnie zestrojony. Wiemy, że miał początek. Zaś hipotezy o tym, że coś było przed tym  począstkiem są czczą i nieweryfikowalną spekulacją."

          Własnie NIE wiemy. Wg obecych MODELI (modeli ktore sami wymyslilismy!) naszego wszeswiata są pewne własciwowsci ktore sie wydają wspaniale dobrane, ale to wynik naszego modelu i wynik dokładnosci z jaką ten model i jego parametry szacujemy. Nie wiem czy jak mowisz swiat to nasz wszechswiat tylko? Z tym początkiem wszechswiata to tez bujda, ze nie było i nie ma nic wiecej. K. Meissner (z R. Penrose'm), kosciołkowy kolega Hellera, własnie szuka co było przed (twoim) początkiem, i co ciekawe liczy, ze to bedzie jego najwieksze osiągniecie jako fizyka. 

      1. @LUCYAN

        Penrose też szuka odpowiedzi na takie "pytania"?

        Jest on ateistą i myślałem, że przynajmniej on będzie bardziej racjonalny…

        Aczkolwiek Penrose często jest dosyć zachowawczy co do różnych fizycznych tez.

        1. Penrose … nie wiem na ile jest wierzący i chrytusujący, ale on raczej buduje i szuka modeli kosmologicznych, jego dziecko to CCC, Conformal Cyclic Cosmology, a ostatnio podrozująca przez wszechswiaty  panspermia informacji. Moze Hellerowi własnie  chodzi o te panspermie, gdy mowi o Polu Miłosci, ale sie wstydzi  nazwac  tego panspermią. 

          CCC to niekonczący sie ciąg big bangow i zderzen  wszechswiatow, co by sie zgadzało z tym ze tego goscia (Boga) nie doswiadczamy. Gosc ma kupe roboty, syzyfowa praca. Nic dziwnego ze nie ma czasu na zaglądanie  ludziom w majtki, ani pilnowac co jedzą w piątki. 

          1. @LUCYAN
            Idea wieloświata (multiwszechświata) całkowicie obala wszelkie tezy teistyczne. Jest to interesująca alternatywa wobec wszelkiego potencjalnego "stwórcy" albo "inteligencji". 🙂

            Penrose jest tutaj dosyć zachowawczy, ale wielu naukowców próbuje zajmować się tą hipotezą, swoją drogą, całkiem ciekawą, choć implikującą kolejne pytania. Choć sądzę, że jest ona nieweryfikowalna jak na razie i pewnie jeszcze na długi czas.

            Ciekawą teorię inflacji kosmologicznej, wykorzystującą hipotezę wieloświata, stworzył w '81 r. fizyk Alan Guth – ten naukowiec ma wiele ciekawego do powiedzenia; jest ateistą, a więc i potrafi racjonalnie myśleć, nie to co para-religiant Heller albo Lane Craig. 😉

          2. Jeśłi już, to idea wieloświatu obalałaBY cokolwiek, gdyby była możliwa do udowodnienia.

            A nie jest i nie będzie. Jest nieweryfikowalna.

            To tylko równanie matematyczne jak wiele innych. Fakt, że równanie się zgadza matematycznie nie oznacza, że opisuje jakąkolwiek rzczywistość.

            2 jabłka  + 2 jabłka = 4 jabłka. Równanie jest prawdziwe, ale nie powoduje, że masz 4 jabłka.

            .

            Z naukowego punktu widzenia wieloświat byłby koncepcją fatalną, gdyż nieskończenie wiele wszechświatów oznacza, że możliwe jest nawet najbardziej nieprawdopodobne zdarzenie. Nie sposób wykuczyc np. że w naszym wszchświeie 6000 lat temu przypadkowo powstała Ziemia i wszystkie żyjące na niej istoty żywe a także przypadkiem powstały skamieniałe kości, budowle neolityczne i malowidła naskalne w Lascaux i Altamirze.
            Wszystkie dowody ewolucji są dziełem przypadku. W ktorymś z nieskończenie wielu wszechświatów one musiały powstać 6 tys. lat temu.
            Nie ma nic nieprawdopodobnego. Więcej: wszystko jest w zasadzie pewne.

          3. Ale tak poza tym – niezaleznie od swej prawdziwoci – idea wieloświatu nie jest logicznie sprzeczna z żadną tezą teistyczną, Nie obala więc jej.

          4. @TOMEK

            Ta koncepcja (jakkolwiek dosyć dziwaczna) neguje jakiekolwiek pojmowanie transcendencji, bo takowa transcendencja traci tutaj wszelki sens i wszelkie znaczenie.

            Jeżeli absolutnie wszystko miałoby miejsce w takowych "wszechświatach" to znaczy, że nie jest do niczego potrzebna żadna inteligencja, która jeszcze opiekowałąby się konkretnym wszechświatem, który  rzekomo by stworzyła.

            Natomiast, o ile można snuć przeróżne koncpecje teistyczne i pseudo-teistyczne, o tyle bóg-stwórca w pojmowaniu największych religii świata nie ma w idei wieloświatu miejsca, bo jasno jest stwierdzone w tych religiach, że bóg stworzył ten jeden świat, a poza tym, jeśli człowiek chce zyskać zbawienie, to musi być kimś tam; czyli będzie np. tym kimś tam w jednym wszechświecie, ale w innym już nie będzie, czyli zyska zbawienie i jednocześnie go nie zyska… A to jest bez sensu.

            Religią najbliższą idei wieloświata jest hinduizm i buddyzm, choć one mają nieco bardziej prymitywne pojmowanie tej koncepcji, niż wsp. fizyka.

            Ponadto, wracając jeszcze do boga-stwórcy, w jednym wszechświecie będzie on wymyślony i ktoś będfzie w niego wierzył, ale w innym ktoś go nie wymyśli i nie będzie w niego wierzył, czyli "obiektywnie" rzecz biorąc, idea stwórcy znowu traci w takim pojmowaniu znaczenie.

          5. Zero logiki.

            Z faktu że coś nie jest potrzebne nie wynika, że to coś nie istnieje.

          6. @TOMEK

            No nie wiem kto tu jest nielogiczny…

            W ujęciu chrześcijańskim (przynajmniej tym PRAWDZIWIE chrześcijańskim) istnienie Boga jest konieczne i POTRZEBNE.

            Bóg jest w takim ujęciu POTRZEBNY, to jest integralny jego atrybut.

            Skoro negujesz chrześcijańską prawdę, to super, tylko czy wtedy słusznie nazywasz siebie chrześcijaninem? Zastanów się.

            Idea tzw. wieloświata, o którym mowa, jest niemal zdecydowanie ateistyczna, a na pewno nie zostawia miejsca dla biblijnego Jahwe albo koranicznego Allaha, bowiem ci "bogowie" stworzyli rzekomo raz jeden świat, czyli "niebo i ziemię" (Jahwe  uczynił to rzekomo 6 tys. lat temu) a człowiek to jest "korona stworzenia" nad którym bóg ponoć non stop czuwa i jest dla niego najważniejszy.

            Idea wieloświata usuwa konieczność i potrzebę istnienia takiego absolutu (i to osobowego…) czyli automatycznie usuwa jeden z podstawowych atrybutów i dogmatów religii monoteistycznych. Pomyśl logicznie.

            Zgodzę się, że pozostaje jednak miejsce dla jakiejś niedookreślonej pseudo-teistycznej "siły wyższej", ale to już nie jest religia, tylko filozoficzne domniemania.

          7. @TOMEK

            Odnośnie tego, co napisałeś o tym, że wg koncepcji multiwersum musi istnieć jakiś wszechświat który byłby taki jak nasz i miałby 6 tys. lat, muszę powiedzieć, że jest to nielogiczne i absurdalne nawet z punktu widzenia tej hipotezy.

            Ta hipoteza bowiem przewiduje to co jest MOŻLIWE (na tzw. poziomie "kwantowym") zakłada rzeczy i wydarzenia prawdopodobne, a zatem nie mogłaby istnieć identyczna jak nasza Ziemia, która (w takim stanie w jakim żyjemy teraz) miałąby 6 tys. lat, bo to jest niemożliwe i nieprawdopodobne; ta hipoteza nie jest tylko wymysłem science-fiction, ale posiada pewne ścisłe, naukowe aspekty i nie zezwala na absolutnie wszystko.

            Zgodnie z nią, mogą istnieć wszechświaty bardzo krótko, mogą też np. nie posiadać atomów itd. ale wszechświat, który byłby niemal identyczny do naszego i byłby w takim samym stanie co nasz, nie mógłby mieć 6 tys. lat; to byłoby nieprawdopodobne, nawet z punktu widzenia "poziomu kwantowego".

            Kwantowe multiwersum ma swoje zasady i nie jest całkowicie pozbawione pewnej logiki. Tyle, że takie zasady są dziełem przypadku i wolnej statystyki a nie jakiejś inteligencji; ta hipoteza na ogół wyklucza istnienie ducha, bo "metafizyka" ma tutaj wymiar jak najbardziej materialny i ściśle fizyczny.

          8. Ty jesteś kompletnie nielogiczny, a przy tym gapciowaty i zdekoncentrowanny, bo rozmawiamy tu o potrzebie z punktu widzenia teori naukowej a nie z puntu widzenia religii.
            .
            Hipoteza wieloświatów jest przywoływana jako argument na możliwość zaistnienia czegoś SKRAJNIE NIEPRAWDOPODOBNEGO, czyli precyzyjnego zstrojenia stałych fizycznych.
            Nieskończona ilość prób sprawia że prawdopodobieństwo dąży do jedności, czyli do pewności. W takiej sytuacji rozważanie w kategoriach prawdopodobieństwa traci wszelki sens. Dlatego multiwersum rozpieprza naukę w puch – nawet jeśli jest prawdziwy.

          9. No wlasnie tu chodzi o religię. Dyskutujemy m.in. o tym jak się Mają religie do hipotez naukowych. Nijak.

          10. @TOMEK

            Rozważaliśmy ideę, jak się ma bóg do multiwersum, czy te "koncepcje" wykluczają się czy nie.

            A zatem, skoro idzie o boga, to idzie też w pewnym sensie o religię. Bóg religii nie pasuje do idei multiwersum, bo ta stanowi dla niego absolutną alternatywę, chociażby dlatego, że eliminuje ona miejsce dla "ducha" i zamiast tego zakłada istnienie innych kosmosów, które tworząc inną rzeczywistość, pozostają jednak materialne, a nie duchowe. Zresztą wcześniej podobnie pisałem.

            Z punktu widzenia teorii naukowej nie ma żadnej potrzeby istnienia inteligentnego boga-stwórcy itp. Jest natomiast taka potrzeba z punktu widzenia religii. Jako chrześcijanin (neo-ewangelikanin) masz za zadanie bronić swej religii, poprzez próbę obalenia, niewygodnych dla religii, naukowych tez.

            Co do chrześcijaństwa, znany nam już arminiański "apologeta" Lane Craig, często odwołuje się np. do wielkiego wybuchu, jako początku WSZYSTKIEGO; wszystko z niczego (ex nihilo) to jedna z podstawowych dogmatów chrześcijaństwa, a zatem w religijnej koncepcji wszystko miało kiedyś swój początek w pewnym punkcie  (mniejsza na razie z tym czy 14 mld czy 6 tys. lat temu…) zaś hipoteza multiwersum jest sprzeczna z takim twierdzeniem, bo zakłada tzw. "wieczną inflację", a każdy kosmos jest tak samo  rzeczywisty, tak samo prawdziwy i tak samo "istotny" na poziomie kwantowym. Co więcej takie multiwersum jest wieczne, nieskończone w czasie i nie ma możliwości powstania wszystkiego z punktu z niczego (ex nihilo).

            Należy powiedzieć jasno: religia (żydowska i chrześcijańska) jest sprzeczna z ideą multiwersum, podobnie jak z ideą np. istnienia życia pozaziemskiego (choć tu już może być większe pole do spekulacji).

          11. Religie sobie z multiwersum poradzą.

            Gorzej, że multuwersum niszczy nauke, bo sprawia, że NIC nie jest nieprawdopdobne – a zatem niczego nie można sfalsyfikować.

            Cud? Jest pewne że w którymś wszchświecie się przypadkiem zdarzył.

            Milion razy powtórzony ekeperyment z tym samym rezultatem? Ne pewno w którymś wszechświecie taki fuks się trafił – niczego więc takie doświadczenie nie dowodzi.

          12. Multiwersum poniekąd rozwala naukę, ale religię rozbraja tymbardziej. W jednym wszechświecie Jezus zbawił ludzkość (załóżmy…) a w innym nie – czyli jest absolutny nihilizm i relatywizm z perspektywy religijnej, np. chrześcijańskiej i islamskiej, bo tak samo w jednym wszechświecie np. Mahomet ukazał ludziom Koran a w innym niekoniecznie etc.

            "Religie sobie z multiwersum poradzą." – NIE, nie poradzą sobie, zwłaszcza abrahamowe; buddyzm i hinduizm to jeszcze ewentualnie…

            Fakt, że nauka częściowo traci tutaj sens, bo np. w innych kosmosach istnieją inne prawa fizyki, sprzeczne z naszymi itd. Ale religia traci absolutnie sens. Pozostaje tylko jakieś ewentualne miejsce dla bliżej nieokreślonej "transcendencji" i to wszystko. Nawet dla "świata duchowego" nie ma za bardzo miejsca. 🙂

    2. No. Ja np. sądzę, że moralność to nie jest twór ewolucji biologicznej, ale twór ewolucji społecznej i zdolności abstrakcyjnego myślenia.

      Moralność to WYMYSŁ człowieka, zależny od danej kultury i epoki. Moralność jest i powinna być zmieniania i udoskonalana – nie ma absolutnej moralności, bo gdyby tak było to mielibyśmy "raj na ziemi".

  14.       Odpowiadam Tomkowi Światkowskiemu: 

          1.Stanowisko, że pewne regularności/prawidłowości są nieodłączną, immanentną cechą przyrody, jest w dyskusjach naukowo-filozoficznych spotykane powszechnie albo raczej przyjmowane jako oczywistość. Jest na pewno częstsze niż stanowisko przeciwne, zakładające, że  zostały one narzucone przez jakiś czynnik zewnętrzny. Przyroda jest w stanie ciagłych przemian i znacznego chaosu, ale jej istnienie bez żadnych regularności/prawidłowiści byłoby niemożliwe. Co więcej, zgadza się z tym także Heller. Również w zamieszczonym  cytacie Heller mówi: "Istnienie jest nierozerwalnie związane z niezmiernie skomplikowaną siecią struktur", a więc prawidłowości. Mówi o tym Heller także w innych wypowiedziach dotyczących  praw przyrody. Natomiast przyjmuje on, że te regularności, prawidłowości, struktury – są pochodzenia boskiego. Problem pochodzenia "praw przyrody" jest w tym rozumieniu problemem pozornym, sztucznym. Wynika z bezpodstawnego założenia, że najpierw był chaos, a następnie jakaś istota wprowadziła ład/prawa.

          2. Heller mówi wszędzie o Bogu, a nie o jakiejś inteligencji lub innym czynniku sprawczym. Pozostaje w tym punkcie w ramach katolicyzmu i chrześcijaństwa. Mówi nawet, że świat powstał z Miłości (przez duże M), co brzmi dość zabawnie. W ogóle Heller lubi duże litery, a duża litera ma wskazywać , że idzie o BOGA. Pisze na przykład o Matematyce przez duże M, tj. o matematyce, którą zna Bóg, w odróżnieniu od matematyki przez małe m, którą znają ludzie. To teologiczna fantastyka przez małe t/f.

           3. Trzy "dziury", które wymienia Heller, to są ewidentnie luki w naszej wiedzy o świecie i Heller w każdym wypadku wstawia w te luki Boga. Na pytanie, dlaczego istnieje raczej coś (czyli świat) niż nic, Heller odpowiada, że został stworzony przez Boga. Dlaczego Wszechświat jest racjonalny i możemy go badać? Bo takim stworzył go Bóg. Skąd się biorą wartości uniwersalne? Według Hellera pochodzą od Boga.

            4. To, że ludzkie zachowania i uczucia moralne zostały ukształtowane ewolucujnie, jest bardzo mocno uzasadnione przez liczne solidnie prowadzone badania. Nie da się temu zaprzeczyć mówiąc, że to tylko hipotezy. Także centrum Hellera wydawało poważne książki na ten temat. Natomiast Heller wprowadza do teorii ewolucji Boga, co jest czystą fantazją teologiczną. Co do roli inteligencji ludzkiej, to polega ona na ujmowaniu zasad moralnych w formę przykazań, norm i kodeksów etycznych. I na świadomych próbach wprowadzania tych zasad w życie    

  15. Tomek Świątkowski: "To jest nieprawda. Nic nie jest w tej kwestii pewne. Mamy jedynie garść wielce wątpliwych hipotez, którym ideolodzy lubią nadawac status pewnika – i to zapewne zwiodło Alverta. Tu trzeba więcej zdrowego sceptycyzmu."

     Panie Tomaszu, to właśnie zdrowy sceptycyzm doprowadził do tej naukowej konkluzji – że człowiek jest wszystek zwierzęciem i że jego moralność oraz niemoralność wynikają z jego zwierzęcej natury.

    Jakkolwiek byłyby niepewne współczesne biologiczne interpretacje ludzkiej moralności, są one milion razy bardziej uzasadnione niż kościelna błazenada interpretacyjna (zwana teologią). Oraz milion razy bardziej prawdopodobne. Natomiast fakty są takie, że w świecie nauki boże natchnienie nie jest uznawane za poważny model moralności (ani za konkurencję dla modeli ewolucyjnych). Model kościelny nie jest nawet uznawany za "wielce wątpliwą hipotezę", tylko za kpinę. I najważniejsze: jakkolwiek wątpliwe mogą być szczegóły modeli pochodzenia moralności, jej ewolucyjne pochodzenie nie jest kwestionowane, więc cytowane zdanie (Alverta) jest prawdziwe.

    Natomiast Heller i Świątkowski chcą aby moralność była napędzana przez trzy uskrzydlone przeźroczyste anioły. Albo przez superduszka w zaświatach, co na jedno wychodzi. Taki model myśli, odczuć i moralności ludzkiej jest komicznym kuriozum, nie do przyjęcia przez rozsądnego współczesnego człowieka. Na dodatek model odboskiej moralności jest niespójny z całą wiedzą ludzkości o człowieku i o świecie. Pan Światkowski niby nawołuje do "zdrowego sceptycyzmu" a de facto do zgodnego z fantazmatem konformizmu. Religijny model świata i człowieka okazał się niewypałem, Panie Tomaszu i tylko święty byznes oraz nasze zwierzęce żądze ("nie chcę umrzeć") podtrzymują w ludziach głupotę religijności.

    Religijny model świata, a w tym moralności,  jest generowany przez prymitywne zwierzęcoludzkie pożądania, na które stosowną podażą odpowiadają cwaniacy w sutannach.

    Pan, Panie Tomaszu jest jednym z tych cwaniaków, którzy próbują wmawiać ciemnym, prostym, lub po prostu zabieganym ludziom, że Ktoś ich kocha, że nie wszystek umrą, że podobni do Boga, że są dobrzy bo Bóg, itd. To wszystko, co Pan sprzedaje jest towarem przeterminowanym – niepoważnymi urojeniami megalomańskiej małpy.

  16. "Heller wielokrotnie przywołuje aforyzm, ukuty przez niemieckiego filozofa i teologa Leibniza " – gdyby był integralnym, mocnym i konsekwentnym katolikiem, to by tego nie robił.

    Leibniz – protestant i ekumenista był uznawany przez KRK (podobno sektę Hellera) za kacerza. 🙂

  17. Jak zwykle czytalem z uwaga i zaciekawieniem ten eserj.

    Tezy Hellera nie sa oryginalne. Sa to powielone  kopie  sredniowiecznych teologow ubrane w psedo naukowe szatki zwane matematycznoscia.  W USA dziala i uczestniczy w wielu debatach teolog-filozof William Lane Craig. Jego  "dowod" ma zwykle cztery czesci:  powstanie    swiata,   obiektywne wartosci moralne, zmartwychwstanie  Jezusa i osobiste uczucie istnienia boga. Heller uzywa inne slowa i frazesy ale jest polskim odpowiednikien Craiga. Obaj zadaja te same pytania Dlaczego…. Pewne pytania dlaczego nie maja sensu. Np Dlaczego jest Mt Everest? Pytanie to ma sens jesli znaczy jak powstal Mt Everest. Ale jesli dlaczego znaczy po co lub kto go stworzyl to pytanie jest bezsensowne. Odpowiedz jest trywialna p;po nic oraz nikt go nie stworzyl. Pytanie dlaczego powstal swiat ma tylko sens jesli chcemy sie dowiedziec jaki byl mechanizm powstania, a nie po co lub kto go stworzyl. Swietnie napisales czesc numer 4 o "matematycznosci". Pewne wlasnosci i prawa naturalne daja sie zapisac formalnie symbolami matem atyki. To nie znaczy  ze bog uzyl matematyke . Matematyka to ludzki pomysl a nie  boski zamysl. Jak slusznie piszesz Heller przem yca Intelligent Design pod inna nazwa. Jest to polska odmiana kreacjonizmu ktory nie dostal sie wyrokiem sadu do programu szkol w USA po slynnym procesie . Kreacjonizm zostal uzn any jako religijne wierzenie a n ie nauka i wykluczony w publicznych szkolach. Obecnie m a nazwe ID (Intelligent Design). Inna nazwa ale tas sama bzdura.

  18. Hubert: "sądzę, że moralność to nie jest twór ewolucji biologicznej, ale twór ewolucji społecznej i zdolności abstrakcyjnego myślenia."

    A ja sądzę, że owa "ewolucja społeczna" jest tak bardzo podszyta biologią, jak niewielu odważa się zauważyć i przyznać. I to jest moim zdaniem jeden z największych problemów ludzkości – omyłkowe stawianie człowieka na poziomie zbyt nadzwierzęcym niż de facto reprezentuje.

    1. @TATAJAREK

      Ewolucja biologiczna może mieć znaczenie bardzo ogólne. A ewolucja społeczna ma znaczenie ściślejsze, bo odnosi się do relacji w społeczeństwie stworzonym przez gatunek pewnego zwierzęcia – człowieka.

      Przyznaję, że powinienem w pewnym punkcie dodać, iż ewolucja społeczna poniekąd wynika i z biologicznej.

  19. Ks. Heller jest swego rodzaju "hipnotyzerem" ludzi naiwnych.

    Posiada pewną wiedzę z zakresu filozofii przyrody oraz kosmologii, więc dla laików jego często elegancko dobierana terminologia może przyciągać…

    Tymi laikami w Polsce są przede wszystkim ludzie nie znający się na (rzekomo swojej…) religii i próbujący jakoś pogodzić swoją wizję (pseudo)katolicko-liberalną z nauką. Heller i Pabjan stanowią koło ratunkowe dla takich wątpiących ludzi, które to koło pilnuje, by nie odeszli z KRK, który, i tak wiadomo, jakie miał nastawienie do śmiałych teorii w nauce.

    Z racji swego wykształcenia może brylować w kosmologii (przynajmniej w swojej wizji, odpowiednio dobranej do zmodernizowanej i liberalnej wersji katolicyzmu) ale nie zmienia to faktu, że jego wciąganie Boga na siłę w pole nauki jest pustakowate i pozbawione racjoanlnych przesłanek. Przesłanką jest tylko jego para-religijna IDEA, pogląd, którego będzie do końca bronił, bo taki pogląd mu się podoba; tzw. matematyczność świata to również puste słowa, które niewiele znaczą – matematyka to przede wszystkim twór człowieka, a nie jakiejś inteligentnej imaginacji.

    "Matematyczność świata" to efekt abstrakcyjnego myślenia u człowieka, który wykształcił tę zdolność w procesie ewolucji. Człowiek stworzył taki "język" aby ułatwić sobie życie, nie ma najmniejszej potrzeby doszukiwać się tu jakiegoś "inteligentnego ducha" itp. A już tymbardziej konkretnego Boga z konkretnej sekty…

      1. Tak, pewną, bo ma ją NA PEWNO. 🙂

        A to czy jest ona wystarczająca, biorąc pod uwagę także inne aspekty życia… to już inna sprawa.

        1. jasne…

          arognacja i naiwna nieudolność z jaką wypierasz się pisanych przez siebie głupot, gdy je ci ktoś wytknie…

          1. Nie da się zliczyć glupot ktore ty bezlogicznie piszesz jak o multiwersum…

            Heler ma na pewno wiedzę zzakresu filozofii ale jego zapychanie bogiem dziur jest irracjonalne i ultranaiwne. Zwykła pseudonauka.

    1. Dokładnie.

      Autor eseju sobie coś uroił. Heller w ogóle nie dowodzi istnienia Boga.

      Wywody autora są więc bezprzdmiotowe.

        1. Alvert wykazuje, że Heller nie zdołał udowodnić tego, czego wcale nie próbował udowodnić.

          Równie dobrze mógł napisać o tym, że Heller nie zdołał wspiąć się na Mt.Everest.

          1. No ale tutaj chodzi o to właśnie, że Heller PRÓBUJE udowodnić swoje religijne wymysły i urojenia.

            Oczywiście ta próba jest całkowicie zbędna i idzie na marne, ale mimo to próba jest.

            Gdyby Heller PRÓBOWAŁ wspiąć się na Czomolungmę, ale by mu to nie wyszło, to też możnaby było o tym napisać… 🙂

          2. Wiem że tobie i Alvertowi o to chodzi.

            Ale Hellerowi nie chodziło o to, co wam się wydaje.

          3. Hellerowi chodziło o pokazanie, że nie ma niespójności między wiedzą kosmologiczna a teologią chrześcijańską. Brak niespójności między faktami a jakąś hipotezą nie jest dowodem na prawdziwość tej hipotezy, i jestem pewien, że Heller doskonale to wie i na pewno nie usiłował przedstawiać tego, jako dowód na cokolwiek.

          4. No ale on tego wcale nie pokazał. Właśnie między teologią chrześcijańską a wiedzą kosmologiczna istnieje ogromna przepaść. Trzeba być ślepym by tego nie widzieć. Ale oczywiście filozoficzna hipoteza boga jest dyskusyjna i Heller nie jest do tego potrzebny by powiedzieć że teza filozoficznego boga nie jest niespójna z wiedzą.

  20. Nie mozemy zbytnio dziwic sie urojeniom Hellera. Bedac teologiem i popularyzatorem nauki ma on do wykonania 

    niemozliwe zasanie polacz\enia nauki i religii. Trzeba go zalowac  bo spedza cenny czas zycia na bzdury bez zadnej wartosci .Nawet Nagroda Tempeltona nie kompensuje straconego czasu  na teologiczne wypociny.Heller nie powinien uczyc wprowadzajac zamet w mlodych glowach. On sam moze tracic swoj czas ale n ie szkodzic innym.

    +

  21. Prof.Heller Panie Januszu JEST NAUKOWCEM i to nie byle jakim jest też katolickim księdzem-teologiem i nie można mieć do Niego o to pretensji.Z Jego opisaniem Uniwersum można dyskutować a nie dezawuować. Nie wiemy jak "zapchać te trzy dziury". Możemy założyć ,że to PRZYRODA lub BÓG /różnie rozumiany/ .Zawsze jest to tylko WIARA. Tak rozumiem prof. Jana Woleńskiego i nic więcej nie da się zrobić. A dyskutować będziemy do krańca istnienia myśli i to jest piękne , dobre i prawdziwe.

    Uwaga! Autorem tego komentarza nie jest Andrzej Dominiczak – AJ

  22. Według mnie stwierdzenie że bóg nie istnieje jest tak samo bezpodstawne jak to że bóg istnieje gdyż nie da się udowodnić że bóg istnieje i też nie da się udowodnić że nieistnieje a jak się da to proszę mi powiedzieć bo jestem ciekawy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *