Kantaty Bacha w NFM

 

Jak już wspominałem w mojej poprzedniej recenzji z Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu, klasyczni kompozytorzy europejscy stawali się szczególnie aktywni z okazji Świąt Wielkanocnych. Jan Sebastian Bach nie należał tu do wyjątków, a wręcz przeciwnie. I jak to on tworzył muzykę, która zachwyca wrażliwych ludzi na całym świecie, nawet jeśli nie mają większego pojęcia o takich pojęciach jak „barok”, „Wielkanoc” czy nawet chrześcijaństwo.

Tym niemniej obok mnie na koncercie siedział Francuz, który po cichu wprowadzał swojego synka w świat muzyki klasycznej i zapewne miał jednak pojęcie o Bachowskich inspiracjach. Jeszcze jakiś czas temu zdziwiłby mnie Francuz będący uczestnikiem koncertu muzyki dawnej przygotowanej przez polski zespół, ale teraz było to zupełnie naturalne. Francuzi mają świetne zespoły „barokowców”, ale i w naszym NFM Wrocławska Orkiestra Barokowa nie powinna ich ani trochę rozczarować.  I tak też było. Ale zacznijmy od początku.

12 kwietnia 2017 roku Wrocławską Orkiestrą Barokową dyrygował jej stały dyrygent Jarosław Thiel. Śpiewali w ramach „solistycznego chóru” i w ariach: Aldona Bartnik – sopran, Marzena Michałowska – sopran, Susanne Langner – alt, Julia Böhme – alt, Maciej Gocman – tenor, Karol Kozłowski – tenor, Henryk Böhm – bas i Jarosław Bręk – bas. Największym bohaterem wśród instrumentalistów był bez wątpienia oboista Marek Niewiedział. Bach uwielbiał ten piękny instrument, zaś wszystkie prezentowane tego dnia kantaty zawierały sporo muzyki na obój właśnie.

 

 

Zaczęliśmy od kantaty Weinen, Klagen, Sorgen, Zagen BWV 12, do której mam podwójny sentyment, gdyż jej niepokojące piękno zainspirowało Franciszka Liszta do wspaniałych wariacji na fortepian i na organy, stanowiących jedne z piękniejszych arcydzieł węgierskiego romantyka. W tej kantacie zachwycająco śpiewał bas Jarosław Bręk, czarując głęboką barwą swojego głosu, jego wolumenem, a jednocześnie – gdy trzeba – lekkością i znakomitym wyczuciem stylu i emocji zawartych w tym pasyjnym dziele Bacha, które zaczyna się od „trosk, bólów i smutków”. Kantata ta zaczyna się od symfonii z solowym głosem oboju, ale z uwagi na zmienną ostatnio pogodę we Wrocławiu instrument Marka Niewiedziała nie był jeszcze w pełni swoich kapryśnych sił. Kopie instrumentów historycznych często mają takie pogodowe kaprysy, zaś instrumenty dęte drewniane są tu szczególnie złośliwe. Ale gdy Marek Niewiedział poskromił swój złośliwy obój, efekt był imponujący, zwłaszcza w trzeciej kantacie granej na tym koncercie – Aus der Tiefen rufe ich, Herr, zu dir BWV 131, najbardziej rozbudowanej i niezwykłej. W Weinen, Klagen, Sorgen, Zagen BWV 12 podbiła moje uszy bez reszty kornecistka Friederike Otto. Dawno już nie słyszałem tak subtelnie brzmiącego kornetu, tak bezbłędnego w artykulacji. Byłem nieco zły na Bacha, że tylko w tej kantacie pozwolił Friederike Otto grać! Dodam, że Bach zaplanował tę partię dla trąbki, zatem wyzwanie dla kornecistki było tym większe. Bardzo udane też było basso continuo z udziałem Bartosza Kokosza na wiolonczeli, Janusza Musiała na kontrabasie i Marcina Szelesta na organach. Udane było przez cały koncert, ale już w tej kantacie bardzo spodobała mi się ekspresja i wyrazistość prowadzenia tej muzycznej podstawy.  Zapomniałbym dodać, że również partia tenorowa, w wykonaniu obytego w repertuarze operowym Karola Kozłowskiego przedstawiona została doskonale.

 

 

 

Następną kantatą była Jesus nahm zu sich die Zwölfe BWV 22, którą Bach wygrał posadę kantora w Lipsku, ale długo zwlekał z jej wykonaniem, bo całkiem dobrze mu było na stanowisku książęcego kapelmistrza w Köthen, gdzie komponował wspaniałą muzykę świecką – koncerty, działa na klawesyn etc. Jednym z głównych argumentów dla Bacha była troska o edukację synów. Köthen oględnie mówiąc nie było metropolią, zaś Lipsk był cenionym ośrodkiem akademickim. Co ciekawe, sama kantata zawiera metaforę drogi do Jeruzalem, czyli do zbawienia, ale w kontekście biografii Bacha można by to zrozumieć jako drogę do Lipska. Z tym że to egzaminatorzy, a nie Bach wynaleźli ten tekst, swoją drogą całkiem udany jak na poezję kantatową (a ona zdecydowanie nie zawsze jest udana!).  W tej kantacie szczególnie wspaniale zaśpiewała altem  Julia Böhme, znana między innymi ze znakomitego i sławnego czeskiego zespołu Vaclava Luksa Collegium 1704. Mieliśmy okazję słuchać go w NFM na Wratislavii Cantans w Monteverdim i w Biberze. Nazwa wywodzi się od ważnej daty związanej z postacią czeskiego mistrza muzyki barokowej, Zelenki, którego muzykę sam Jan Sebastian Bach bardzo cenił. Julia Böhme śpiewała czystym i stylowym głosem, bardzo precyzyjnie, urzekając barwą. To moim zdaniem ideał wokalistyki Bachowskiej.

Trzecia kantata Aus der Tiefen rufe ich, Herr, zu dir BWV 131 należy do najwcześniejszych dzieł Bacha i jednocześnie, mimo to, jest jedną z najpiękniejszych. Bach zawarł w niej estetykę „stylu fantastycznego”, której mistrzem był kompozytor duńskiego pochodzenia Dietrich Buxtehude, którego Bach cenił i podziwiał i którego dziełami się inspirował. Stylus Phantasticus nie ograniczał się oczywiście tylko do Buxtehudego, ale jest on jego największym zapewne przedstawicielem. W przypadku kantaty Bacha mamy zatem strukturę muzyczną z elementami manieryzmu, z płynnym przechodzeniem między ariami a chórami, z dodawaniem do arii partii chorałowych. Momentami ta kantata przypomina wręcz estetykę romantyczną, która nadeszła sto trzydzieści lat później. W tej kantacie oboista Marek Niewiedział dokonał prawdziwych cudów, zaś ze swej strony Bach pozwolił oboiście w swojej wczesnej kantacie na bardzo dużo. Oprócz tego świetny był też koncertmistrz zespołu Zbigniew Pilch grający na skrzypcach obligato. W tej kantacie zawiodła trochę solistyczna koncepcja obsady chóru, gdyż wysoka partia chorałowa zlewała się z ariami śpiewanymi przez głosy kobiece.

Ostatnia kantata tego wieczoru Sehet, wir gehn hinauf gen Jerusalem BWV 159 należała do dojrzałych, lipskich dzieł i powstała w tym samym okresie co Pasja Mateuszowa.  Tu też Jarosław Bręk śpiewający basem był rewelacyjny. Tym razem zaśpiewał niemal jak w Borysie Godunowie Musorgskiego, dbając oczywiście o adekwatną do baroku stylistykę. To był bardzo mocny akcent na zakończenie tego udanego koncertu. Natomiast również w BWV 159 zabrakło mi większej obsady chórów. Oczywiście znakomici soliści spisywali się tu na medal, ale w wielu kantatach jednak chyba potrzeba większego chóru z trzema lub nawet czterema osobami na głos. To wciąż nierozstrzygnięty konflikt wśród badaczy muzyki Bacha – czy Bach miał duże chóry, czy raczej śpiewali w nich soliści wykonujący arie, czyli przeważnie kilka osób.  Moim zdaniem niezależnie od tego, co Bach miał do dyspozycji, a czego nie miał, czasem wręcz słychać że potrzebne jest bardziej monumentalne wykonanie wielogłosowego chóru. Wiemy zresztą z zachowanej korespondencji, że Bach chciał mieć dostateczną ilość chórzystów. Jakoś Haendla śpiewa się niemal zawsze chóralnie a nie solistycznie, a przecież wielogłosowe chóry Bacha i Haendla choć różne mają też w sobie trochę przynależnych do epoki i do konkretnej ekspresji podobieństw.

 

 

 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *