Katolicyzm vs protestantyzm.

Wpis ten jest inspirowany ostatnim artykułem Profesora Janusza Kowalika pt.  „Katolicyzm czy protestantyzm. Która religia jest bardziej postępowa?„. Autor stawia w nim pytanie zawarte w tytule oraz udziela nie nie odpowiedzi: „Katolicyzm jest bardziej elastyczny i postępowy. Protestantyzm jest bardziej zacofany.” Moim zdaniem problem jest zbyt złożony by udzielić tak prostej odpowiedzi i wymaga większego zniuansowania.

„Rewolucja” jakiej dokonał Marcin Luter, przybijając swoich 95 tez do kościoła zamkowego w Wittenberdze z pewnością zmieniła bieg historii. Była motorem zmian, dzięki temu, że podważyła nieomylność „szefostwa” kościoła katolickiego. Ludzie, którzy zmienili swoje wyznanie mogli odtąd sami czytać i interpretować Pismo Święte, miast słuchać się dogmatów płynących z Rzymu. Z pewnością zwiększyło to ówczesny poziom wolności myśli oraz zdemonopolizowało wyłączność na „prawdę”, którą posiadał kościół rzymski ; należy więc uznać reformację za postęp w dziejach Europy.  Wpływ na to miała zasada sola scriptura– „tylko pismo„, negująca tradycję i dogmaty kościelne jako samodzielne instancje dla wiary chrześcijańskiej, głosząc samowystarczalność Pisma Świętego jako skarbnicy wiary chrześcijańskiej.

Zostawiając jednak historię na bok, należy się zastanowić, czy nadal protestantyzm można uznać za nurt postępowy w  obrębie chrześcijaństwa. Przyjrzyjmy się jeszcze raz zasadzie sola scriptura. O ile na początku ery nowożytnej miała ona niewątpliwie pozytywny wpływ na postęp ówczesnej Europy, o tyle w dzisiejszych czasach trudno uznać już ją za ideę postępową. Współcześnie opieranie swojej wiedzy i światopoglądu na starożytnych księgach należy uznać za anachronizm, niezależnie czy sami te księgi interpretujemy, czy pozwalamy, aby robiło to za nas jakieś magisterium. Co więcej, czasem własna interpretacja okazuje się być gorsza w skutkach niż słuchanie władz zorganizowanej instytucji religijnej. Widać to na przykładzie stosunku do teorii ewolucji. Kościół katolicki w końcu uznał darwinowską koncepcję za „coś więcej niż hipotezę”, natomiast wśród sporej części protestantów, zwłaszcza wśród grup ewangelikalnych, prym wiedzie dosłowna interpretacja księgi rodzaju, zakładająca stworzenie świata i istot żywych w 7 dni. Jak widać więc, przyjęcie zasady  sola scriptura stanowi miecz obosieczny, jeśli chodzi o postępowość wyznania. Odpowiedź na pytanie: „czy bardziej postępowy jest katolicyzm czy protestantyzm” nie jest więc taka prosta jak mogłaby być w XVI wieku.

Obok negowania teorii ewolucji, za argument przeciwko postępowości protestantyzmu względem katolicyzmu, należy uznać istnienie słusznie posiadających złą sławę hell-house’ów, gdzie fundamentalistyczni protestanci, wynajmują aktorów, którzy odgrywają scenki mające przestraszyć dzieci przed skutkiem grzechu, czyli pójściem do piekła. Dzieciaki mogą w nich zobaczyć m.in. męki jakie cierpieć będą za takie grzechy jak choćby seks przedmałżeński, czy wiarę w teorię ewolucji. Wprawdzie należy zauważyć, że na lekcjach religii katoliccy katecheci również straszą dzieci przed piekłem, jednak robią to w sposób bardziej zawoalowany i nie tak drastyczny jak fundamentalistyczni, ewangelikalni duszpasterze.

Należy jednak pamiętać, że negowanie teorii ewolucji i zastraszanie dzieci nie jest domeną wszystkich protestantów a jedynie fundamentalistów biblijnych z grona kościołów ewangelikalnych. Sam ewangelikalizm powstał jako reakcja na liberalne trendy w głównym nurcie protestantyzmu. Może więc, choć fundamentalistyczni ewangelikanie przebijają w anachronizmie i zacofaniu kościół katolicki, nie można tego powiedzieć o innych grupach wyznaniowych mieniących się protestanckimi? Moim zdaniem tak jest, o czym świadczy chociażby akceptacja związków homoseksualnych, czy przyzwolenie na kapłaństwo kobiet w niektórych kościołach protestanckich (amerykańscy kongregacjonaliści już w połowie XIX wieku!) . Ponadto teologia liberalnego nurtu protestantyzmu nie tylko odrzuca dosłowną interpretację Biblii, ale też dopuszcza jej krytykę wraz z kwestionowaniem niektórych jej nadprzyrodzonych elementów a nawet zezwala na negację szatana i piekła. Współczesnego protestantyzmu nie można więc oceniać wyłącznie przez pryzmat radykalnych, amerykańskich kaznodziei.

Konkludując, nie da się jednoznacznie powiedzieć, czy bardziej postępowym nurtem w obrębie chrześcijaństwa jest katolicyzm, czy protestantyzm.  Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę mnogość wyznań protestanckich i ich różnorodność. Do tego okazałoby się, że w jednych aspektach bardziej postępowy jest katolicyzm a w innych bardziej zacofany. Wszystko zależy też o miejscu geograficznym o którym mówimy. W Europie pewnie protestantyzm będzie średnio bardziej  postępowy niż katolicyzm. Inaczej będzie w USA, choć należy też pamiętać że nie każdy amerykański protestant jest fundamentalistą.

O autorze wpisu:

  1. Drogi Rafale.
    Przeczyt\alem z ainterersowaniem i zgadzam sie z calym tekstem.
    Oczywiscie ze sprawa nie jest prosta i mozna roznie oceniac te dwa odlamy religii w zaleznosci od tego jakie
    domeny zycia i nauki wezmiemy jako kryteria.
    Esej do dyskusji w Racjonaliscie nie jest naukowa rozprawa lecz krotkim opisem problemu i oferowaniem konkluzji do dyskusji.Twoja reakcja i tekst sa doskonala reakcja .
    Mysle ze mpozemy sie zgodzic ze pytanie ktora religia jest lepsza nie ma jednoznacznej odpowiedzi bo jest za ogolne. Bylo lepiej zapytac ktora religia lepiej akceptuje odkrycia naukowe. Albo ktora religia jest bardziej librralna w sprawach rodziny, zapobiegania ciazy itp. Te pytania zawezaja temat i moga byc lepiej rozpatrzone.
    Poczatkowo ten esej byl tylko komrntarzem ale zostal opublikowany jako oddzielny tekst . Wzbudzil silna reakcje i wartosciowe komentarze takie jak Twoj RAFALE tekst. Moj esej na pewno nie pretenduje do naukowego artykulu ktory wymaga wszechstronnej analizy.
    Jeszcze raz dziekuje za reakcje i czas na napisanie dlugiego komentarza. Podobnie powinni reagowac inni czytelnicy.Ciebie ten temat zainteresowal.Nie kazdy reaguje tak samo .

    1. Januszu. Większość osób zareagowała tak samo.
      Komentujący twój nieprzemyślany esej rzeczowo wykazywali fałszywość tytułowej tezy, wąską perspektywę i wybiórczość w dobieraniu faktów.
      Jak rzadko udało ci się zjednoczyć wierzących z ateistami.
      🙂

    2. Potraktowałem właśnie Twój tekst, Januszu, jako wstęp do rozważenia ciekawego zagadnienia. Fajne jest własnie to na „racjonaliście”, że można odnieść się do poglądów innych użytkowników i tym samym „przedłużyć” dyskusję.

  2. Jeżeli ktoś wierzy w istnienie Boga a neguje istnienie piekła i diabła ten tworzy nową religię i jest poza tradycyjnymi monoteizmem.

    1. To już nie moja wina, że sami mają siebie za chrześcijan. 😉 W każdym razie jest to jakiś kierunek w przód.

  3. Zasada „sola Scriptura” (samo Pismo) nie zakładała, że Biblia jest źródłem wszelkiej wiedzy o świecie, lecz jedynie na temat „wiary i pobożności”, czyli wyłącznie w sprawach teologicznych i moralnych.
    .
    Przedstawiciele nurtu ewangelikalnego stosunkowo najchętniej kupują kreacjonizm, ale też ewangelikałom zawdzięczamy najbardziej postępowe politycznie zmiany w Europie i w USA: pluralizm, wolność sumienia, równość itd.
    Kreacjonizm nie jest twardym elementem doktryny kościołów tego nurtu (i nie jest też herezją u katolików). Znany popularyzator ewolucjonizmu – wybitny biolog Francis Collins – jest baptystą.
    Nie jest tez prawdą, że kreacjonizm jest antynaukowy, gdyż wśród kreacjonistów ludzie z powodzeniem uprawiający naukę, w tym biologowie, jak uznany w świecie polski genetyk prof.Maciej Giertych. Bo w nauce fakty są ważniejsze od teorii. Nasze organy działają tak, jak działają, a nie tak, jak wynika z teorii. W XX wieku w niektórych krajach pod wpływem teorii ewolucji zaczęto praktykować „profilaktyczne” wycinanie wyrostka robaczkowego u noworodków, bo teoria uznała ten organ za szczątkowy i zbędny. Z czasem okazało się jednak, że to była praktyka szkodliwa i porzucono ją. Jest to przykład „evolution of the gaps” – brak wiedzy o funkcjach wyrostka załatano teorią, że jest to bezużyteczny organ szczątkowy.

    1. Fakt że ktoś jest profesorem, nie oznacza że nie uprawia pseudonauki. Giertych pewno i jest wybitnym dendrologiem, ale gdy mówi o ewolucji zwyczajnie mu odbija. Jego słynny list do Nature to do dziś pośmiewisko na cały świat a i Nature się oberwało że w ogóle publikuje takie głupoty:
      http://www.nature.com/nature/journal/v444/n7120/full/444680a.html

      To nie jest jakiś szczególny przypadek. Państwo Curie zajmowali się wywoływaniem duchów, a Pauling wierzył że witamina C leczy raka, rasizm naukowy był w głównym nurcie nauki itp.

    2. Kreacjonizm jest tak samo antynaukowy jak twierdzenie że 2+3=4. To, że jakiś profesor (Giertych) wygłasza brednie, nie znaczy jeszcze, że są to naukowe brednie.
      A jak fakty przeczą teorii, to teoria jest po prostu zła. Tylko, że z ewolucją tak nie jest.

      1. Fakt że Giertych jest naukowcem oznacza, że nie jest on wrogiem nauki.
        Kreacjoniści nie są przeciwnikami nauki, tylko przeciwnikami teorii ewolucji, czyli jednej naukowej teorii.
        A poza tym na ogół bardzo lubią i cenią naukę

        1. Za odrzuceniem ewolucji najczęściej idzie odrzucenie geologii, materiałoznawstwa, astronomii, kosmologii, fizyki, historii etc. Odrzuca się większość nauki.

          1. Kreacjonista nie neguje stanu faktycznego, tylko dorabia do niego nieewolucyjną interpretację. Dlatego może się spokojnie zajmować poznawaniem tego stanu, tak jak to robi z powodzeniem prof. Maciej Giertych, Michael Behe i wielu innych.
            .
            Zdecydowana większość tego, czym zajmuje się nauka to poznawanie faktycznego stanu świata, a nie teoria o tym, jak o ten stan powstał. Teoria ewolucji to interpretacja faktów, których poznanie jest niezależne od przyjętej teorii.
            Medycyna bada jak działają nasze organy. Genetyka bada jak działają geny. Meteorologia bada co się dzieje w atmosferze. Geologia bada jaki jest układ i skład skał. Biologia molekularna zajmuje się budową komórek itd.

          2. Oczywiście że negują stan faktyczny. Ewolucja to dowiedziony fakt. Kreacjoniści to skończeni idioci a nie naukowcy.

          3. Ewolucję da się nawet zaobserwować na przykładzie bakterii- jak ktoś, choćby z tytułem profesora, może przeczyć faktom empirycznym i mienić się naukowcem?

          4. Bakterie to akurat nie jest za wygodny dowód ewolucji, bo choć istnieją 3 miliardy lat i dominują na Ziemi; choć szybko ewoluują, to jednak nie wyewoluowało z nich nic oprócz ….bakterii. Tak się akurat złożyło.
            Dla kreacjonisty bakteria jest więc dowodem na to, że tzw. mikroewolucja (ograniczona zmienność w obrębie rodzaju) nie prowadzi do makroewolucji (przechodzenia z rodzaju w rodzaj, zmiany planów budowy itd.).

          5. [cytat]Dla kreacjonisty bakteria jest więc dowodem na to, że tzw. mikroewolucja (ograniczona zmienność w obrębie rodzaju) nie prowadzi do makroewolucji (przechodzenia z rodzaju w rodzaj, zmiany planów budowy itd.).[koniec cytatu]
            .
            Primo:
            Pojęcie 'rodzaju’ w biologii jest dość rozmyte i nie jest ściśle zdefiniowane. Dlatego co jakiś czas pojawiają się zmiany w systematyce i przesunięcia gatunków (równie rozmyte pojęcie) między rodzajami, a nawet rodzajami, a nawet królestwami. Już lepszym pojęciem są klady, bo są oparte na genetyce.
            .
            Secundo:
            Akurat ewolucja pokazuje, jak pewne cechy ciągną się przez miliony pokoleń. Taką cechą jest plan budowy. To że mamy wspólny plan budowy ze ssakami, to oczywiste. Ale mamy wspólny plan budowy ze wszystkimi strunowcami. A plan budowy komórki ludzkiej jest taki jak wszystkich zwierząt, a nawet Eukaryota. Nie wiem, czy Pan widział kiedyś tkanki pod mikroskopem. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy tkanka (np. nabłonek wielowarstwowy przejściowy) jest ludzka, czy mysia albo psia, albo kocia, tylko na podstawie obrazu mikroskopowego. Nieraz oczywiście się da: pod zwykłym mikroskopem świetlnym można rozróżnić wątrobę ludzką od świńskiej, ale to raczej wyjątek.

          6. Można rozmywać pojęcie rodzaju, ale to nie zmienia faktu, że bakterie od 3 mld lat są tylko bakteriami, więc ich olbrzymich zdolności przystosowawczych nie można uznać za bezpośredni dowód na to, że taka zmienność prowadzi do większej złożoności i zorganizowania, bo w ich przypadku akurat nie doprowadziła.
            .
            Mój plan budowy różni się od planu lancetnika, który nie ma czaszki, odnóży, kręgów itp.
            Podobieństwa planu budowy różnych gatunków są oczywiście ewidentne, ale kreacjonista powie, że plany budowy dorożki, traktora i samochodu też są podobne, a nawet stół ma 4 nogi (tak jak samochód 4 koła), bo to zapewnia stabilność. Silnik od pralki wygląda podobnie jak silnik od suszarki do włosów, a lakier na karoserii samochodu pod mikroskopem nie różni się od lakieru na koparce.
            My wiemy, że ewolucja te podobieństwa WYJAŚNIA, ale formalnie dowodem ewolucji one nie są.

        2. Nie cenią nauki, tylko coś co ubzdurali sobie za naukę. Nie można być biologiem i negować teorię ewolucji, tak samo jak nie można być matematykiem i uważać że da się dzielić przez zero.

          1. Człowiek, który od kilkudziesięciu lat z powodzeniem zajmuje się nauką, nie jest wrogiem nauki.
            Giertych jest autorem ponad 200 prac naukowych z dziedziny dendrologii i jego wkład w rozwój biologii jest milionkrotnie większy niż Rafała Gardiana i Jacka Tabisza.

          2. A opisał już w tych pracach koegzystencje ludzi ze smokami, czy się dopiero do tego zabiera? 😉

          3. No właśnie rzecz w tym, że nie opisał i dlatego są to poważne i cenione w środowisku naukowym prace. A skoro opublikował 200 takich prac, to na pewno nie jest wrogiem nauki, tylko naukowcem.
            .
            A wielki przyjaciel nauki Rafał Gardian ile prac naukowych z biologii opublikował?
            Bo jeśli pan z dorobkiem = 0 może się uważać za przyjaciela nauki, to ktoś z dorobkiem = 200 tym bardziej.

  4. „…Współcześnie opieranie swojej wiedzy i światopoglądu na starożytnych księgach należy uznać za anachronizm, niezależnie czy sami te księgi interpretujemy, czy pozwalamy, aby robiło to za nas jakieś magisterium. Co więcej, czasem własna interpretacja okazuje się być gorsza w skutkach niż słuchanie władz zorganizowanej instytucji religijnej…” Drogi Rafala, katolicyzm też zalecał JEDNĄ księgę – KATECHIZM KK zapomniałeś o tym. Protestantyzm jest bardziej postępowy, bo zakłada myślenie własne. Czasem jednak progresywizm szkodzi wiadomo.

      1. Nie jest, bo chrześcijanie nie opierają swojej WIEDZY na świętych tekstach, tylko swoją WIARĘ.
        Nie ma żadnego nowoczesnego źródła wiary, więc nic nie konkuruje ze starymi księgami.

  5. Wystarczy spojrzeć na mapę i zobaczyć, że bardziej zacofane są kraje katolickie, gorzej kooperują, gorzej zarządzają gospodarką, gorzej u nich z wolnościami prasy i obywatelskimi. Pierwsze 10 krajów gdzie najb szanuje się human rights to kraje (ex)protestanckie lub w dużej mierze prot.

    1. Pod koniec też nie jesteś do końca uczciwy. Przeciwstawiasz katolicyzm protestantyzmowi pisząc „katolicyzm choruje raczej na rasowość, familiaryzm i faszyzm”. I owszem, faszyzm miał się dobrze w katolickiej Chorwacji i we Włoszech, ale już w Niemczech główny elektorat NSDAP to byli protestanci! (Katolicy głosowali za Centrum)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *