Kler ma prawo głosić takie bzdury, jakie tylko ma ochotę

Dyskusja wywołana pomysłem lub zachętą ze strony polskiego kleru zaostrzenia obowiązującego prawa aborcyjnego zadaje się dobiegać końca. Pozornie szczęśliwego. Słowo pozornie jest tu użyte w pełni świadomie, bo obowiązujący „kompromis aborcyjny” żadnym kompromisem nie jest i daleka jestem od tego, żeby skakać z radości, że zostanie zachowany. W Polsce codziennie kobiety przerywają ciążę używając kupionych nielegalnie tabletek i dorabiając handlarzy, którzy sprzedają środki na wrzody żołądka lub na stawy kilkanaście lub kilkaset razy drożej niż wynosi ich cena rynkowa. Tak było jest i będzie, bo antykoncepcja bywa zawodna, a w życiu zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne: pęknięta prezerwatywa, seks po alkoholu albo narkotykach, gdzie nie zawsze myśli się o konsekwencjach. Nie widzę nawet pół powodu, żebym w takiej sytuacji miała nosić ciążę, której nie chcę i która do szczęścia nie jest mi potrzebna. Choćby przyszło tysiąc biskupów i każdy nie wiem jak się wytężał… kobiety będą uprawiać seks i wiele z nich nie będzie miało najmniejszego zamiaru ponosić konsekwencji tego strasznego grzechu (czyli seksu).

Obszerny wstęp ma na celu pokazanie, że sytuacje typu: ciąża z gwałtu abo płód przypominający dziecko o które dzielnie walczył pan Chazan, to sytuacje marginalne. Zastanówmy się: ile osób w naszym otoczeniu zaszło w ciążę po gwałcie? Ile miało w sobie ciężko uszkodzony płód? To teraz: ile osób wpadło i na samym początku trwania ciąży rozważało jej usunięcie bądź to zrobiło? No właśnie. Nie bagatelizuję w tym momencie tragedii dwóch pierwszych przypadków. Próbuję jedynie pokazać, że obowiązujący „kompromis” jawnie sprzyja dorabianiu podziemia aborcyjnego i służy jedynie temu, żeby zepsutym kobietom utrudnić życie. To, co w takich sytuacjach bawi najbardziej to próby zwracania się wiernych do przedstawicieli duchowieństwa. Z apelami, łzawymi przemówieniami, protestami.

Nie zapominajmy, że polski kościół ma na punkcie pewnej osoby obsesję tak wielką jak przedstawiciele frakcji narodowych na punkcie seksu analnego. Tą osobą jest oczywiście Karol Wojtyła. „Nasz” papież, wielki Polak, ojciec święty. Żyjemy w kraju, gdzie drzewo pod którym usiadł staje się drzewem świętym, a sklep gdzie kupił kajzerkę, albo przechodził koło niego, ozdabia się stosowną tabliczką i składa się tam kwiaty. Szaleństwo śmieszy i straszy jednocześnie. Dotyka także osób religijnie sceptycznych, a wręcz uważających się za agnostyków lub „prawie ateistów”. W szaleństwie tym uczestniczą też osoby spoza kościoła. Hejt na biskupów jest ok. Bo są brzydcy, coś mają zawsze za uszami i w ogóle tacy mało sympatyczni. Ale nasz papież… Kochany, święty, cudowny człowiek! Jak można o nim powiedzieć coś krytycznego?!

Dla odświeżenia pamięci przytoczę zaledwie kilka jego opinii. W swej encyklice ,, Evangelium vitae” stwierdził, że:

,,Świadoma i dobrowolna decyzja pozbawienia życia niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze złem z moralnego punktu widzenia i nigdy nie może być dozwolona ani jako cel, ani jako środek do dobrego celu. Jest to bowiem akt poważnego nieposłuszeństwa wobec prawa moralnego, co więcej, wobec samego Boga, jego twórcy i gwaranta; jest to akt sprzeczny z fundamentalnymi cnotami sprawiedliwości i miłości. ”Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający.”

Zaskakujące? To też z „Evangelium Vitae”:

,,Jesteśmy dziś świadkami deptania fundamentalnego prawa do życia wielkiej rzeszy słabych i bezbronnych istot ludzkich, jakimi są zwłaszcza dzieci jeszcze nie narodzone. Jeżeli u schyłku ubiegłego stulecia Kościół nie mógł milczeć wobec istniejących wówczas form niesprawiedliwości, tym bardziej nie wolno mu milczeć dzisiaj…”

[divider] [/divider]

jpii

[divider] [/divider]

Mają państwo jakieś pytania? Kościół ma prawo gadać takie głupoty, jak mu się żywnie podoba, bo na głupotach, deptaniu praw kobiet i gwałtu zadawanego rozumowi buduje swą wielkość od tysiącleci. Jeśli mu za to płacimy, utwierdzamy w przekonaniu, że jest potrzebny, będzie robił to dalej, a ja będę mu wręcz kibicowała. Bo tylko idiota nie skorzysta z możliwości wykorzystania milionów dojnych krów. Śluby w kościele, chrzty dzieci, pogrzeby z księdzem, dzieci uczęszczające na lekcję religii. Umacniamy ich i sami dajemy władzę. Bo co ludzie powiedzą, bo babcia umrze ze wstydu, a pobożna ciocia nie zapisze spadku? Ochrona życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci jest tym o co kościół będzie walczył. Kobieta, jej prawo do decydowania o swoim ciele, nie jest dla kleru wartością, nie było także wartością dla papieża, za którym tak dziś płaczą miliony Polaków (i o zgrozo – Polek!).

 

O autorze wpisu:

54 Odpowiedzi na “Kler ma prawo głosić takie bzdury, jakie tylko ma ochotę”

  1. Faktycznie wpływ JPII na stan prawny aborcji w Polsce bez wątpienia był i jest. tekst fajny, ale odniosą się do jednego fragmentu:
    ;
    ”Tak było jest i będzie, (…)w życiu zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne: (…), seks po alkoholu albo narkotykach, gdzie nie zawsze myśli się o konsekwencjach.”
    .
    To być może warto nie ćpać i nie chlać na umór po prostu tak na początek?

    1. „To być może warto nie ćpać i nie chlać na umór po prostu tak na początek?”
      .
      co?
      samokontrola? powściągliwość?
      a fuj….
      jak można tek bezcześcić Wolność – bóstwo liberałów i oświeconych?!?!?

      1. Okrutne jest zakładanie, że każdy bezsensowny, nieraz nieprzemyślany stosunek może się skończyć stworzeniem człowieka, bo taka jest konsekwencja i już. Człowieka, który pojawi się nie chciany, nie w porę, bez odpowiednich środków, którego nie spotka miłość. Nie widzę powodów, żeby życie chronić za wszelką cenę. To godne życie jest wartością.

  2. Do Pana Piotra Browarskiego
    Oczywiście każdy może być odpowiedzialnym, uczciwym, pracowitym……… itd. abstynentem, tylko że nie jest. Pani Katarzyna pisze o tym jak wygląda rzeczywistość, a nie pobożne życzenia. To może się zdarzyć każdemu, nie tylko jednostkom słabym i głupim i może wynikać z różnych powodów.

    1. To nic nie wnosi.
      Bo jak ktoś przez „słabość” spowoduje wypadek to nie mówimy „oj tam, oj tam”.
      Przeciwnie – nawet jak ktoś nie spowoduje żadnego wypadku, a tylko jeździ po alkoholu, to uznajemy go za przestępcę.

    2. EWA oczywiście, że nikt nie jest idealny! Tylko, czy Twoim zdaniem, kobieta która uprawiała seks po narkotykach czy alkoholu, powinna mieć darmową aborcję na koszt państwa, czy też powinna sama za nią zapłacić?
      Bo co do liberalizacji aborcji, to mamy to samo zdanie! Dlatego przejdźmy teraz do szczegółów.

      1. Seks pod wpływem alkoholu lub narkotyków (dotyczy kobiet i mężczyzn) w przypadku zajścia w ciążę grozi poważnie upośledzeniem płodu, więc to jest nie tylko kwestia utraty zdolności do samokontroli i zajścia w niechcianą ciążę.

      2. Panie Piotrze. Ja usunę ciążę tak czy inaczej. Zapłacę za to komuś, być może dilerowi narkotyków, który zajmuje się też sprzedażą Arthrotecu lub Cytotecu za kilkaset złotych (i więcej). Te kobiety, które stać na wyjazd za granicę mają lepiej, bo będą miały zabieg od początku do końca i nie wykrwawią się w razie komplikacji. Ja mogę. Chętnie zapłacę za te tabletki. Tylko czemu dilerowi i czemu mam potem bać się iść do lekarza\na pogotowie w razie gdyby coś poszło nie tak? Za to, że uprawiałam seks? Antykoncepcja bywa zawodna. Chętnie bym się wysterylizowała, ale tego też nie mam prawa zrobić w tym kraju.To co? Mam rodzić niszcząc życie sobie i skazując na cierpienie te nieszczęsne dzieci i faceta,z którego będę ściągała kasę? W imię czego? Ponoszenia konsekwencji? Bo seks jest zły brudny i jak kobieta śmie to robić? Kiedyś pani Bratkowska powiedziała, że ludziom, którzy chcą ustawę zaostrzać chodzi o to, żebyśmy cierpiały, umierały w kącie po nielegalnych zabiegach i ogólnie żeby nam dowalić. Jak nie jestem fanką wszystkiego co robi, w tym wypadku trudno nie przyznać jej racji.

        1. Zabieg aborcji na życzenie (bez wskazań medycznych), nawet jeśli będzie legalna, na pewno nie powinien być refundowany, bo to nie jest leczenie, a ciąża nie jest chorobą.
          Leczy się niemożność zajścia w ciążę, a nie zajście w ciążę.

        2. Też uważam, że w tym momencie Bratkowska ma rację. Chodzi o to, by kobiety bardziej cierpiały i aby pokazać władzę nad ludźmi. Tak ścisły zakaz aborcji wszedł do Kościoła niedawno, musieli bowiem zainteresować się na swój sposób odkryciami genetyki. Teraz Kościół na całym świecie, nie tylko w Polsce, walkę o zarodki kosztem życia kobiet uczynił jedną ze swoich głównych krucjat. Największe „sukcesy” odniósł w niektórych państwach Ameryki Południowej.

          1. „Chodzi o to, by kobiety bardziej cierpiały i aby pokazać władzę nad ludźmi.”
            .
            Wciskanie adwersarzom urojonych intencji jest irracjonalnym sposobem dyskutowania.
            .
            Chodzi o ochronę czegoś, co zdaniem kościoła jest osobą ludzką.
            Gdyby kościół chciał pokazać władzę nad ludźmi, to by się domagał prawnego zakazania hazardu, cudzołóstwa, rozwodów, pornografii, spirytyzmu, onanizmu, wróżbiarstwa, pijaństwa, narkotyków i jeszcze paru innych rzeczy prawnie dozwolonych a uważanych przez kościół za grzech.
            .
            Kościół nie domaga się zakazu tych rzeczy, gdyż czyniący to krzywdzą (w rozumieniu kościoła) SAMYCH SIEBIE a nie innych.
            Tymczasem państwa świeckie często zakazują lub ograniczają wiele z w/w praktyk.

  3. Jak zawsze, chcemy oceniać. Udzielać pozwolenia – no, ta trzeźwa to ewentualnie, ale po pijaku to już niech donosi. Możemy wskazać, co ma zrobić, jeśli nie chce wychowywać – niech uczyni „dar” jak zaleca pewna idiotka. A jakby tak zająć się sobą i własnymi wyborami życiowymi? Konsekwencje każdego człowiek ponosi sam. Kobieta, która nie chce ciąży, nie chce dziecka, nie jest gotowa zrobić z siebie ofiarę, ma prawo decydować o sobie jak każdy człowiek. Musi mieć prawo wyboru. Mądrale niech się raczej skupią by nie chciała, nie musiała z niego korzystać.

    1. O chceniu i gotowości należy myśleć w momencie odbywania stosunku płciowego, a nie po pozytywnym wyniku testu.

      1. Nikt nie jest doskonały i młoda kobieta ma prawo do popełniania błędów. Ja nie uważam, że zarodek = człowiek, podobnie zresztą jak Ojciec Kościoła Św. Augustyn – on też tak uważał.

        1. Bo była mu obca wiedza prenatalna i genetyka
          sam pan wie o tym, że z braku wiedzy biorą się głupie poglądy, c’nie?
          🙂
          Każdy ma prawo do popełnienia błędu toteż nikt ne proponuje karania za zajście w ciążę.
          Urodzenie dziecka to nie jest KARA za zajście w ciążę – to jest naturalna KONSEKWENCJA zajścia w ciążę.
          Tego nie wymyślił żaden ojciec kościoła, polityk, prawnik albo filozof.
          To biologia. Nic więcej.

          1. Czy trzynastolatka to człowiek? Czy można jej niszczyć życie z uwagi na wiarę w człowieczeństwo zarodka?

          2. Ale skąd to założenie, że urodzenie dziecka „niszczy życie”?
            .
            człowieczeństwo zarodka to nie jest kwestia wiary, tylko definicji człowieczeństwa

          3. Dziewczyna w wieku 13 lat (ale też każdym innym) może być niegotowana na to, aby być matką. W ogóle nie musi być matką, ale często jest tak, że jak się jej nie zmusi do macierzyństwa z uwagi na „filozofię wokółzarodkową” to później będzie wspaniałą matką.

          4. Urodzenie dziecka nie oznacza przyjęcia odpowiedzialności matki, a aborcja też nie jest obojętna dla psychiki i zdrowia.
            Ale ja się nie upieram przy bezwzględnym zakazie aborcji w takich sytuacjach – natomiast sprowadzanie dyskusji do 13-latek, gwałtów i uszkodzonych płodów (czyli do małego odsetka wykonywanych aborcji) jest średnio racjonalne.

  4. Jako facet w wieku średnim mający całą tę religijną kontrolę seksu w głębokim poważaniu powiem, że jestem całkowicie za kobietami w walce o prawo do wyboru. Męskie bajki o tym „jak to należy kontrolować popęd” to czysta hipokryzja oparta na fakcie, że w ich przypadku nikt się nie dowie, że sami uprawiają seks w mniej lub bardziej „dziki” sposób. Kobiety nie mają tego szczęścia. Współczuję też kobietom, że zamiast poparcia ze strony racjonalistów musiały jeszcze naczytać się kościelnych kazań w wersji popularnej.

        1. Racjonalista to osoba, która wie, że nie wolno skazywać na niechcianą ciążę na przykład 15latki z uwagi na mity o zarodkach. Racjonalista to osoba, która wie, że jeśli 15latce nie zniszczy się życia dogmatami o zarodkach, to będzie z niej później wspaniała i świadoma matka. Za 5 – 10 lat.

          1. Racjonalista rozumie jedno i drugie, bo nie ma tu sprzeczności.
            Jak pan zapewne wie jestem przeciwnikiem zaostrzania obecnego polskiego prawa dot. aborcji, a nawet poparłbym jego złagodzenie na pewnych warunkach. Pisał ostatnio o tym rozwiązaniu prof. Wielowieyski zarzucając SLD zablokowanie takiej opcji w 1993.

          2. Rozmawiamy Panie Tomku – moje uwagi dotyczą pewnych koncepcji a nie osób, które za mną rozmawiają. Cieszę się, że dostrzega Pan zbytnią surowość obecnej ustawy antyaborcyjnej. Ja również.

          3. mi też chodzi o koncepcję racjonalizmu
            🙂
            a „surowość” ustawy nie jest dla mnie aż takim problemem, jak jej nieskuteczność

          4. Dla mnie surowość stanowi problem, bo za słowem „nieskuteczność” kryje się i tak cierpienie kobiet. Obdziera się je z pieniędzy za nielegalne usługi aborcyjne, lub zmusza do wyjazdów. Te pieniądze mogłyby przeznaczyć na rozwój, na wychowanie dzieci, na które się rzeczywiście świadomie zdecydowały. A obdzieranie z pieniędzy to najmniejszy problem – sito „nieskuteczności” nie przesiewa biednych kobiet i nie mających przyjaznego, rozumiejącego je otoczenia.

          5. W sytuacji nie zagrożenia karą podejmuje się lepiej przemyślane decyzje.
            Kobieta może się bez żadnych obaw poradzić psychologa, prawnika, lekarza, pracownika ośrodka adopcyjnego. Może spokojnie rozmawiać o swoich rozterkach z kompetentnymi ludźmi. W sytuacji penalizacji pozostaje paniczne szukanie najbardziej topornych rozwiązań problemu, a doradcami są zwykle ci, którzy mają interes w zastosowaniu takich rozwiązań.

          1. Jednym ze znanych problemów humanistów i myślicieli jest naiwność, wielokrotnie przez innych wykorzystywana. Online dyskusja to nie jest dyskusja. Nie wszyscy mają czas, chęć i siłę na uczestniczenie w niej 24/7. Dlatego, jeżeli ktoś ma środki i pozycję, żeby to robić, potrafi z takiej „dyskusji” zrobić kościelną ambonę.

          2. Niektórzy wolnomyśliciele i racjonaliści też mają czas, więc niech podejmą wyzwanie! Jeśli podejmą, dyskusja będzie lepsza od milczenia.

          3. Ja np. nie mam, bo mnie żaden kościół ani organizacja religijna nie utrzymuje, więc moje szanse są niewielkie w starciu z religijnym moderatorem. Gość na pewno to nie jest – wystarczy popatrzeć na ilość produkowanych przez niego komentarzy.

          4. Związki wyznaniowe mają łatwiej, nie tylko w Polsce. Startujemy z gorszej pozycji, podobne jak kiedyś pierwsze feministki, czy zwolennicy zniesienia niewolnictwa, czy inkwizycji. Nie oceniam natomiast Tomasza Świątkowskiego, może po prostu jest aktywny w sieci

          5. Wolny zawód i marazm na rynku usług czasem dają taki wątpliwy komfort.
            Ale bez przesady (i obawy) – pod względem kompulsywnej nieomal pisaniny (np. o islamofobii i imigrantach) nigdy w życiu nie dorównam ani panu Jackowi ani panu Piotrowi.
            🙂

  5. Nie być sprawcą niechcianej ciąży jest sto razy lepsze, niż łaskawa zgoda na jej usunięcie. Jest to możliwe – choć nie każdemu się to mieści w głowie.
    Nie kontrolują popędu seksualnego gwałciciele albo pedofile, więc jeśli ktoś nazywa hipokryzją mówienie o konieczności kontroli seksu, ten leje wodę na młyn przestępców. W tym momencie obłudą jest gadanie o współczuciu dla kobiet.
    .
    Nie wiem co to ma do racjonalizmu, ale z humanizmem nie ma to nic wspólnego, bo negowanie zdolności panowania nad popędami to negowanie podstawowej ludzkiej cechy odróżniających nas od zwierząt.

    1. Panie Tomek Ś, specjalisto od prawdziwych Polaków, ciąż (BTW. ile razy był Pan ciężarny ?) angielskiego w Europie, i wszystkiego w ogóle — już raz prosiłem, żeby Pan sobie darował wycieczki w moją stronę. Co do tematu – skoro nie rozumie Pan wprost, mam wyraźniejszą wersję – niech Pan pilnuje własnych majtek i nie zajmuje się cudzymi.

      1. Tak
        Niech każdy pilnuje własnych majtek.
        Bo gadanie irracjonalnych bredni o tym, że NIE JEST MOŻLIWE się ich pilnować, to zachęta dla seksualnych przestępców, by ich nie pilnowali.

        1. Najbardziej popaprani seksualnie osobnicy są właśnie Ci „religijnie kontrolowani”a pedofilia kościelna to tylko czubek góry lodowej. Jeszcze raz – proszę uświadamiać kogoś innego, najlepiej siebie. Pańska wieczna złośliwość to właśnie wynik nierównowagi seksualnej.

          1. Upublicznianie bzdur o niemożności samokontroli jest społecznie szkodliwe i należy to nazwać po imieniu.
            Samokontrola to podstawa – bez niej na ma mowy o racjonalnym postępowaniu.
            .
            Nie obchodzi mnie, że ktoś to oczywiste stwierdzenie odbiera jako złośliwość pod swoim adresem.

          2. Czy można wymagać pełnej samokontroli od nastolatki? A jeśli tak, to jaka kara ma ją spotkać za brak tejże samokontroli? Odcięcie od rówieśników, poważne utrudnienia w dalszej edukacji i budowaniu swojego życia? Naprawdę???

          3. To umówmy się, że uzgadniamy zero ograniczeń dla nastolatek (a niech tam – dla kobiet do 25 roku życia), ofiar gwałtu oraz upośledzonych płodów.
            I co dalej? Zmienia pan swoje stanowisko w przypadku 30-latek nie poddanych przemocy seksualnej?
            Wątpię.
            .
            Ta dyskusja jest ciężka, bo temat jest złożony i nie da się go go sprowadzić do kwestii: pozwolić/zakazać.
            Bo z jednej strony (przed) mamy kwestie edukacji seksualnej, formacji moralnej, dostępu do antykoncepcji itd., a z drugiej strojny (po) mamy kwestie pomocy społecznej, reakcji społecznych itp.
            .
            Moim zdaniem 13-latka jest zdolna do samokontroli, ale nie w sytuacji, gdy nowocześni oświeceni guru z MTV i pisemek typu „Bravo Girl” jej komunikują, że wstydliwość to staroświecki przesąd a seks to forma rekreacji.

    2. …negowanie zdolności panowania nad popędami to negowanie podstawowej ludzkiej cechy odróżniających nas od zwierząt.

      Nie zgadzam się z panem. „Moim zdaniem” nie da się panować nad wszystkimi popędami umysłem i wcale nie to odróżnia nas od zwierząt ponieważ jest o wiele więcej cech które nas od zwierząt odróżniają i nie jest to wcale panowanie nad popędem seksualnym. Taki przykład: osoba nad którą ktoś się znęca psychicznie w końcu wybuchnie, wpadnie w złość i może nawet w takim stanie zabić napastnika. Podobnie jest z popędem seksualnym. Np zdrowy mężczyzna nie jest w stanie zapanować nad popędem, jeśli nie ma stosunków seksualnych to się onanizuje, a jak tego nie robi i na prawdę jest wytrwały ponad przeciętną to ma problem bo powoduje to problemy psychiczne a mianowicie do zaburzeń osobowości i nerwic. Człowiek nie uprawiający seksu, panujący nad popędem seksualnym w końcu wybucha jak osoba nad którą regularnie się ktoś znęca psychicznie. I wtedy mamy dużo księży pedofilów, homoseksualistów itp. Próbują panować nad czymś, nad czym nie są w stanie i w końcu dochodzi do wspomnianego wybuchu i przy tym skrzywienia psychicznego. Księża się uczą że porno, onanizowanie się itp. to grzech(tłumią popęd seksualny). Że mają najczęściej kontakt z dziećmi tłumiony popęd powoduje że dostają wzwodu na widok dziewczynek albo chłopców różnie to bywa. I wtedy już się zaczynają zaburzenia psychiczne. I wspomniany wybuch czyli wzwód na widok podopiecznych. Popędu seksualnego nie można tłumić, trzeba mu dawać co jakiś czas upust poprzez sex jakiegokolwiek rodzaju co komu się podoba. Da się kontrolować ale do pewnego stopnia.

      Nie kontrolują popędu seksualnego gwałciciele albo pedofile

      Pedofile może i czasem tak… Gwałciciele natomiast nie gwałcą dlatego że nie kontrolują popęd(na pewno nie tylko dlatego). Jakby tak było to każdy z nas by był gwałcicielem. Nie wiem skąd pan doszedł do wniosku że to popęd seksualny i tylko wyłącznie prowadzi do gwałtów.

      Chyba pan pomylił popęd z czym innym…

      1. Ale masturbacja może być przecież formą samokontroli.
        Bo w samokontroli nie chodzi o to żeby się wgl. nie zaspokajać, tylko o to żeby to robić w taki sposób, który np. pozwoli skutecznie uniknąć niechcianej ciąży, albo zakażenia HIV lub innych niepożądanych skutków. Np. nie wspierać human traffickingu zaspokajając się u tanich prostytutek.
        Samokontrola pozwala też zwyczajnie szanować potrzeby partnera seksualnego.
        .
        Podobnie jest z jedzeniem. Jeść trzeba, ale nie trzeba być otyłym albo się nabawić awitaminozy.

  6. Popieram Kasie autorke eseju i wszystkir kobiety w tej sprawie.
    Jest koszmarnym nieporozumieniem fakt ze o aborcji decyduja mezczyzni ktorzy nigdy nie mieli kobiety w zyciu. Religijna bzdura o duszy utrudnia racjonalne podejscie do kwestii kontroli urodzin. Mowa o alkoholu i narkotykach i seksie jest nonsensem. Seks jest naturalnym instynktem kazdej zywe\j istoty z dusza lub bez. Kosciol zamiast koncentrowac sie na problemie gwaltu chlopczykow przez ksiezy stara sie dyktowac kobietom co chce Jehowa. A Jehowa ktory sam mial tylko raz przyjemnosc Z kobieta mysli sobie ; ci moji wierzacy nie rozumia ze ja dalem ludziom seks nie tylko po to aby sie rozmnazali ale aby sie kochali .Jak tak dalej pojdzie to bede musial spuscic ognisty deszcz na Watykan.

    1. z seksem jest jak z jedzeniem
      jedno i drugie jest przyjemnością
      ALE
      nieracjonalne odżywianie ma niepożądane skutki (np. otyłość albo osteoperoza)
      nieracjonalne uprawianie seksu ma też ma niepożądane skutki (np. niechciana ciąża albo choroby weneryczne)
      .
      Co za paradoks: rzekomi „racjonaliści” skupiają się na obronie prawa do usuwania skutków irracjonalnego postępowania, jednocześnie nerwowo sprzeciwiają się wezwaniom do racjonalnego postępowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *