Młodzieńczy Chopin i fantazyjny Wieniawski

Już coraz bliżej wiosny i chyba dlatego romantyzm coraz chętniej gości na koncertach muzyki kameralnej w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Dnia 16 marca 2017 roku bohaterami takiego koncertu było Silius Trio w składzie: Ewa Danilewska – fortepian, Marcin Danilewski – skrzypce i Maciej Kłopocki – wiolonczela.

Ewę Danilewską już wcześniej miałem okazję chwalić za piękne, zróżnicowane brzmienie i dynamikę wykonania. To dość istotne dla składu trio w epoce romantyzmu, bo wciąż często dominuje w takich kompozycjach fortepian. Marcin Danilewski grający na skrzypcach jest koncertmistrzem NFM Filharmonii Wrocławskiej oraz szwajcarskiej orkiestry Camerata Pontresina, koncertmistrzem NFM Filharmonii Wrocławskiej jest również wiolonczelista Maciej Kłopocki. Mieliśmy zatem do czynienia z triem koncertmistrzów, co dobre dla orkiestry, której obaj panowie są liderami.

Ostatni mój kontakt z Silius Trio zawierał między innymi wykonanie tria Duch Ludwika van Beethovena. To było dobre wykonanie, choć miałem wrażenie, że nie dość dobrze były wyważone proporcje między wolumenem brzmienia instrumentów. Tym razem proporcje były bardzo dobre, co już na początku koncertu wprawiło mnie w dobry humor jako konsumenta muzycznej uczty.

Pierwszą połowę koncertu wypełniło Trio fortepianowe G-dur op. 40 Józefa Wieniawskiego, mniej znanego od swojego brata, Henryka, wielkiego skrzypka. Józef Wieniawski napisał swój utwór w roku 1885 w Brukseli, gdzie był profesorem Konserwatorium. Pierwsza część utworu przywodziła mi na myśl inspiracje Brahmsem, zaś w następnych częściach doszukiwałem się cech bardzo późnego romantyzmu, znanego z dzieł Ryszarda Straussa, a u nas z wczesnych utworów Szymanowskiego czy z twórczości Karłowicza. Pewne zalążki tego stylu są też obecne w późnych utworach Brahmsa. Ku mojemu zaskoczeniu Józef Wieniawski zaproponował coś bardzo odrębnego stylistycznie od muzyki, z którą w drugiej połowie XIX wieku możemy się zetknąć. Utwór zawierał bardzo ciekawe eksperymenty dotyczące stosowania poszczególnych głosów, niezwykłe przyspieszenia muzycznej narracji, zaskakujące kulminacje. Nic dziwnego, że Józef Wieniawski był bardzo popularny kiedy żył, dziwne, że tak go niewiele wciąż wykonuje się nawet w Polsce.

Być może specyficzny idiom stylistyczny Józefa Wieniawskiego byłby lepiej zrozumiały, gdybyśmy znali twórców działających w drugiej połowie XIX wieku w Brukseli. Miałem kilka razy okazję zetknąć się z mało znaną muzyką belgijskiego romantyzmu i też pełna była nieoczekiwanych pomysłów. Jakkolwiek by jednak nie szukać tła dla oryginalności Wieniawskiego, utwór był bardzo ciekawy. Słychać było w nim liczne tony liryczne, zaś w centralnym punkcie mogliśmy odnaleźć elegijne Andante molto cantabile. Wiolonczelista z Silius Trio zapowiadał oba utwory i odniosłem wrażenie, że muzycy byli autentycznie przejęci możliwością pokazania tego mało znanego utworu publiczności.

Od strony wykonawczej urzekło mnie pełne brzmienie wszystkich instrumentów, fortepian umiejętnie poruszający się w różnych perspektywach – bliskiej i dalekiej, oraz fantastyczne i ekspresyjne brzmienie wiolonczeli. Skrzypek ładnie eksploatował wszystkie rejestry swojego instrumentu.

Drugim utworem było młodzieńcze Trio fortepianowe g-moll op. 8 Fryderyka Chopina. Ten utwór Chopin napisał jako pracę domową na lekcjach u Józefa Elsnera i niektórzy badacze spuścizny Chopina zauważają, że jest to utwór, w którym nie słychać stylu, który wkrótce po swej edukacji Chopin rozwinął. Moim zdaniem to przesada. Wiele fragmentów tria ma język zbliżony do innych młodzieńczych utworów mistrza z Żelazowej Woli, na przykład do koncertów. Nie słychać u Chopina typowej dla Elsnera fascynacji Józefem Haydnem, natomiast jest w tym trochę reminiscencji Beethovena (na przykład echa VII Sonaty fortepianowej), ale są one tak przetworzone, że są to tylko myśli Chopina o Beethovenie, natomiast nie sam Beethoven, choćby w śladowych ilościach. Co ciekawe, druga część Tria to u Chopina scherzo, układ dość specyficzny dla niektórych dzieł Beethovena. Ale u Chopina mamy tu przede wszystkim wprowadzenie innego nastroju, zaś Beethoven często w ten sposób potęgował efekt konstrukcyjny pierwszej części danej formy sonatowej. Scherzo z tria op. 8 jest też jedną z najbardziej pogodnych muzycznych opowieści Chopina, co skłania do uśmiechu, ale i do smutku. Chopin bardzo młodo musiał opuścić Polskę, w której czuł się świetnie. Obok alienacji spowodowanej wygnaniem zaczęła go szybko nękać śmiertelna choroba. Ta pogoda ducha obecna w warszawskich dziełach Chopina jest czymś, co ten wielki artysta zdecydowanie zbyt szybko, nie ze swojej winy, utracił. Oczywiście z narastającą grozą swojego losu też radził sobie jak przystało na geniusza, czyli przekuwając wszystko na muzyczne złoto. Ale sądzę, że z podobną łatwością przekułby na szlachetny kruszec również szczęśliwsze życie.

Silius Trio zagrało Chopina wspaniale. Może nawet zbyt wspaniale, bo już po kilku taktach Chopina moje zaintrygowanie zaprezentowanych wcześniej utworem Józefa Wieniawskiego zaczęło blaknąć, a przecież to był młodzieńczy jeszcze Chopin! Duża część odpowiedzialności spoczywała na pianistce, która śmiało biegła przez muzyczny czas Chopinowską frazą, zaś pozostali muzycy bardzo dobrze, dbając o brzmienie i jego różnorodność, dbając o ekspresję poszczególnych muzycznych gestów, wspierali tę nieustającą rzekę melodii i uczuć. Jeśli miałbym szukać dziury w całym, to jeszcze brakuje mi trochę w Silius Trio precyzji i dokładności zgrania się ze sobą. Ale to będzie przychodzić z czasem, jak u innych dobrych zespołów kameralnych.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

2 Odpowiedzi na “Młodzieńczy Chopin i fantazyjny Wieniawski”

  1. Warto zauważyć, że bracia Wieniawscy byli Polaksmi żydowskiego pochodzenia; nie wątpię, że tacy artyści (by ograniczyć się do muzyki) jak Henryk Wieniawski, a także np. Paweł Kochański czy Artur Rubinstein zgorzeliby ze wstydu i oburzenia, gdyby usłyszeli o ekscesach antypatriotow, prowokatorow i zydokomuchow w rodzaju Michnika, Blumsztajna czy Urbana. Ateistyczny komunizm dokonuje podobnych spustoszen umysłowych i moralnych, co absurdalny zabobon islamski, co widać na przykładzie poczynan tych trojga, a także wielu innych członków elity magdalenkowej III RP. Na szczęście ich „Polskę” sami Polacy wreszcie wyrzucili na śmietnik historii. Cieszymy się tedy zarówno z piękna np. „Legendy” H. Wieniawskiego, docenmy uroki obydwu jego koncertów skrzypcowych, jak i mniej znanych utworów jego brata, ale przede wszystkim cieszmy się z faktu, że od października 2015 r, wszystkie one mogą wybrzmiewac w wolnej Polsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *