Myślę sobie po wyborach

 


Po rozmaitych aktach bezmyślności wybrałyśmy swych politycznych herosów. Nie chciałam o tym pisać, gdyż nie zdarzyło się nic szczególnie zaskakującego. Może powinnam wspomnieć, że odeszłyśmy dalej od systemu dwupartyjnego i jest to pozytywne. Z tego się cieszę. System dwupartyjny to choroba dla demokracji. Cała możliwość wyboru sprowadza się wtedy do dwóch jedynie politycznych supermarketów. A każdy z tych supermarketów siłą rzeczy musi dysponować zlepkiem idei i propozycji, gdzie przykładowy weganizm musi wiązać się z jazdą na rowerze i miłością do islamu. Dla weganina, który woli motory i lubi historię krucjat nie ma już w monobloku danej partii miejsca…

Do publicznej refleksji zachęcił mnie koniec końców wpis redakcyjnego sąsiada Andrzeja Dominiczaka. Co jakiś czas wpisuję na fejsie słowa klucze, aby się zorientować czy któraś z osób które obserwuję nie nadużywa mowy nienawiści. Zobaczyłam więc coś takiego: "faszysta Winnicki chce coś zrobić z LGBT".

Dziwny ten świat, w którym osoby określające się jako zwolennicy demokracji lubują się w wyzywaniu przeciwników politycznych od faszystów. Nie wiem, co takiego strasznego rzekł Winnicki. Może plótł jak Grzegorz Braun, może trochę słabiej. Ale poza faszyzmem istnieje na przykład konserwatyzm, ultrakonserwatyzm, prawicowość, tradycjonalizm… Czy osoby, które zrywają z tradycją, czasem mocno i nie bojąc się mocnych sądów, określa się mianem „stalinowców”? Czy osoby pokroju Pana Andrzeja powinny być nazywane obecnie stalinowcami, tak jak one nazywają innych faszystami i nazistami?

 

Wracając do refleksji powyborczej muszę stwierdzić jasno i wyraźnie, że tzw. „opozycji demokratycznej” zaszkodziła mowa nienawiści, w której pobiła ona prawicę. Oczywiście „opozycja demokratyczna” nie ma wrażenia nadużywania mowy nienawiści, bo przecież faszyści to faszyści, a tępy ciemny motłoch to tępy ciemny motłoch. Białe jest białe, a czarne czarne… Tyle, że nie za bardzo. Tzw. „opozycja demokratyczna” wyszła niestety po części z założeń neomarkistowskich, twierdzących, że nie można nikogo wykluczać poza prawicą, którą trzeba wypalać rozżarzonym żelazem. Prawica to nie ludzie. Braun, Kaczyński, Ziemkiewicz czy Winnicki nie są ludźmi, a nie-ludzi można wykluczać. Na szczęście większość wyborców tego za bardzo nie lubi.

 

 

Aby zwyciężać politycznie trzeba umieć zrozumieć racje albo choć przyjąć do wiadomości punkt widzenia drugiej strony. Na przykład – dlaczego konserwatyści mówią o „tęczowej zarazie”? Otóż, na szczęście, w większości wypadków nie chodzi im o to, że chcą mordować gejów i lesbijki w łóżkach i na ulicy. Wśród konserwatystów nie lubiących aktywistów LGBT są też geje i lesbijki. Oni też bywają konserwatywni i prawicowi. Aktywiści LGBT są nielubiani za to, że są oni często neomarksistami, którzy znaleźli swój nowy proletariat – mniejszości seksualne. Inaczej nie da się wyjaśnić, dlaczego aktywiści LGBT wspierają też inne neomarksistowskie postulaty, jak na przykład beztroskie przyczynianie się do islamizacji Europy co dla gejów i lesbijek jest śmiertelnym zagrożeniem. Ale muzułmanie to kolejny „nowy proletariat” dla neomarksistów. Czy starzy marksiści okazali się gwiazdką z nieba dla swojego starego proletariatu, czyli chłopów i robotników? Oczywiście nie! Pod szumnymi hasłami kryła się ponura rzeczywistość i mord na milionach. Proletariat był tylko trampoliną dla dojścia do władzy i budowania swoich utopii, gdzie życie jednostki ma znikome znaczenie. Podobnie jest z neomarksistami i nowym proletariatem. Z tego co powyżej opisałam wynika, że obawa przed aktywistami LGBT nie idzie w parze z nienawiścią do rzeczywistych gejów i lesbijek.

 

Kolejny problem z niezrozumieniem dotyczy kobiet. Dlaczego kobiety dość często głosują na prawicę, a niektóre nie znoszą feministek? Otóż feministki też robią z kobiet nowy proletariat dla nowej lewicy. Dlaczego islamizacja miałaby sprzyjać kobietom? Dlaczego feministki nie widzą konfliktu interesu kobiet z interesem LGBT? Niedawno o tym wspomniałam, ale chyba zbyt ogólnikowo, gdyż nie zostałam zrozumiana.

 

Otóż LGBT to mniejszości seksualne, zaś heteroseksualne kobiety są większością seksualną. Wspierając małżeństwa LGBT wspiera się głównie mężczyzn – gejów. Jest ich znacznie więcej niż lesbijek. Podobnie jak niektóre lesbijki gardzą mężczyznami i nie chcą mieć z nimi nic wspólnego, tak i niektórzy geje brzydzą się kobietami. Ale idźmy dalej – załóżmy, że państwo na bazie nowolewicowej walki o „równość” zrównuje ulgi podatkowe i wsparcie dla rodzin hetero ze wsparciem dla rodzin homo. Wynika z tego, że w większości małżeństwa gejów będą otrzymywać te same przywileje co małżeństwa heteroseksualne. W tych ostatnich małżeństwach najwięcej wsparcia potrzebują zazwyczaj młode matki. Geje, nawet jeśli będą mogli adoptować dzieci, nie będą nigdy narażeni na ciążę i spowodowane nią wykluczenie z życia zawodowego i publicznego. Różne są ciąże. Bywają takie, że kobieta musi leżeć parę miesięcy do góry brzuchem z uwagi na kręgosłup etc. Gdy państwo będzie tak samo wspierać geja – małżonka jak młodą matkę, ta ostatnia może na tym stracić, gdyż fundusze państwa czy możliwości ulg podatkowych nie są nieograniczone. Ta sama ilość masła rozsmarowana na znacznie większej ilości kromek owocuje ostatecznie dość suchym pieczywem. Dlatego między innymi interesy kobiet, jako większości seksualnej, nie są zbieżne z interesami LGBT. Nie mówię, że należy się nawzajem nienawidzić, ale aby działać w ramach społeczeństwa obywatelskiego i rzeczywistej demokracji, nie można oszukiwać ludzi i udawać, że istnieje jakiś wspólny front grup mających zupełnie rozbieżne interesy, a czasem nawet antagonistyczne.  

 

Mogłabym tak długo ciągnąć, ale na tych dwóch przykładach, z pewnością irytujących dla wielu, chciałabym wskazać, na czym polega źródło wyborczej klęski. Istotą jest tu bezmyślność, podporządkowanie się modnej ideologii zamiast samodzielnego myślenia i wydobywania na jego bazie rzeczywistych postulatów politycznych, cennych dla wyborców czy wyborczyń.

 

Tak jak polskim prawicowcom zarzucić można często zbytnie samouwielbienie z racji bycia Polakami, tak lewicowcom i liberałom śmiało można zarzucić ojkofobię i dziwaczny kult podupadającego Zachodu. Różne bloki tematyczne są popularne w polityce Zachodu, ale to nie znaczy, że należy je bezmyślnie powielać i uczyć się nimi zachwycać. Weganin może nie znosić rowerów, a kobieta może być szczęśliwą konserwatystką. Silne zideologizowanie i oderwanie od rzeczywistości polityki i kultury dawnych centrów Zachodu jest przyczyną obecnego jego upadku. Mam nadzieję, że to upadanie to okres przejściowy, bo trochę niedobrze było by oddać pole Chińczykom z ich obecnym stosunkiem do wolności i praw jednostki.  

 

A co z konstytucją!?! – zawołacie. Jak widać zwolenników prawicy nie obchodzi tak mocno to, co naruszył w niej PiS. Moim zdaniem to było i potencjalnie jest niebezpieczne dla Polski. Ale mieliście piłkę na boisku konstytucji, dosyć trudną do kopnięcia, gdyż prawacy zwrócili uwagę, że konstytucja identyfikuje rodzinę, wielu z Was zaś w ogóle się do tego nie odniosło. A trzeba było kopnąć piłę i się odnieść.

 

Mamy art. 18. Zasada ochrony rodziny, który brzmi:

Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.

 

I co zrobić, gdy jakiś prawak, czy jakby chciał Pan Andrzej, faszysta, zwróci uwagę na to w kontekście postulatów LGBT dotyczących rodziny, pod którymi podpisało się wielu „demokratów” i obrońców konstytucji?

 

Czy osoby rzeczywiście broniące praw kobiet powinny postulować zmianę tego fragmentu? Rzeczywistość jest trudna i złożona, można oczywiście założyć, że wyborcy są idiotami i nie dostarczać im takich trudnych kanciastych detali, z jakich słynie rzeczywistość. Ale czy jest to aż takie super-demokratyczne? I czy ci, których wielu z nas nazywa faszystami, ciemnych motłochem, są aż tacy głupi i bezrefleksyjni? Czy idąc dalej w pogardę zyskujemy i zwyciężamy, na płaszczyźnie moralnej i politycznej?

 

Na pewno dobrze by było wyjaśnić, dlaczego jedne fragmenty konstytucji są dla nas nienaruszalne, inne zaś niektórzy z nas chcieliby naruszyć. Broniąc konstytucji winniśmy wykazywać się jej zrozumieniem i pewnym dla niej szacunkiem. Ja osobiście uważam, że pary homoseksualne powinny móc zawierać małżeństwa i automatycznie po sobie dziedziczyć, jednakże nie powinny mieć ułatwień podatkowych jakie mają pary heteroseksualne z uwagi na kwestie związane z macierzyństwem. Być może pary lesbijek powinny być traktowane lepiej od strony podatkowej niż pary gejowskie. W kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne powinno się dokładnie przebadać kwestie istotności wzorców matki i ojca na rozwój w dzieciństwie. Gdybym była aktywną obrończynią konstytucji unikałabym wspierania jakichkolwiek manifestacji wysuwających żądania niezgodne z konstytucją. 

 

Być może dlatego tak dobry wynik ma PSL, które odcięło się od najmocniejszej retoryki opozycyjnej. Partia, choć straciła elektorat wiejski, zyskała nowy, zapewne zbiegły z KO z uwagi na podobne do Pana Andrzeja retoryczne zapędy.

 

Zagadką jest lewica, której brakowało w parlamencie, ale nie jest w niej dość wiele osób zatroskanych przede wszystkim prawami pracowników, którym to prawom brakuje w Polsce obrońców. Zbyt wielu jest modnych, neomarksitowskich, starych i nowych lewicowców. Ale może wyborcy o tym nie wiedzieli. Zobaczymy. Ja stawiam na tych lewicowców, którzy zauważyli, że człowiek Zachodu zbiedniał – nie stać go na normalne, spokojne życie za zapracowane pieniądze. Zwykle jest zadłużony i liczy każdy grosz. Czy to Amerykanin, czy to Polak, czy Niemiec. Tu jest wielkie zadanie dla lewicy, ale nie wiem, czy ta, która jest nie wybierze modniejszych i zdecydowanie mniej pożytecznych dla społeczeństwa tematów. Ale będę trzymała kciuki.  

O autorze wpisu:

Humanistka z wykształcenia, nie bojąca się jednakże ściślejszej nauki. Od dziesięciu lat sympatyczka polskich racjonalistów, obecnie mieszka za granicą. Obecnie, jako publicystka, zainteresowana obroną wolności słowa, wolności ekspresji artystycznej i tożsamości europejskiej.

  1. W dużym stopniu się z Panią zgadzam, przez takich Ludzie jak Pan Andrzej Dominiczak, wiele pojęć się zdewaluowało, tacy ludzie nazywają to co się dzieje w Polsce dyktaturą, a krytykę trollingiem lub hejtem. Jak przyjdzie do polski prawdziwa dyktatura jak w Korei płn, to nikt na to nie zareaguje, to ludzie będą myśleli, że to to samo co za rządów PIS.

    Z drugiej strony Pani robi podobnie jak ci, których Pani krytykuje, krytykuje Pani za nazywanie kogoś faszystą, a sama Pani nazywa innych neomarksistami.

  2. Kobiety glosuja na PiS bo cos dostaja. I to jest to dodatkowe 15% dla PiSu. Mozna sie pytac o aborcje, ale w razie czego wyjedzie sie na zabieg za granice, a dziecko ma sie 18 lat. PiS w rozdawaniu pieniedzy jest "lewacki". Tyle ze na zachodzie europy w ten sposob "rozdaja" wszystkie liczace sie partie, prawicowe tez.

    Konfederacja to zlepek Braun, Korwin, Winnicki. Zbieraja glosy mlodych gniewnych bazujac na anty-zydowskosci, anty LGBT, i anty-systemowosci – wolna amerykanka – i to sie "patriotom" podoba, dopoki nie dorosna. (anty-islam w poprzednich wyborach).

    Malzenstwo to akt prawny, ktory sie niektorym myli z aktem koscielnym. Oprocz tego jest biologiczna niechec do homoseksualizmu, zarowno wsrod teistow , ateistow i religijnie obojetnych. Nie rozumiem jakie przywileje mialby dostac gej bedac w ciazy, chyba milion dolarow.

     

  3. "Weganin może nie znosić rowerów, " to jakaś herezja .

     

    Chiny się zmieniają , obserwacja w jaki sposób rozwiązują problemy w Hon Kongu ,według mnie pokazuję że nie odbiega od tego co dzieje się choćby w Katalonii .Władzę Chińskie okazują według mnie daleko posuniętą powściągliwość,dzięki czemu zyskują w światowym odbiorze tego konfliktu .Szczyt klimatyczny i polityka USA po usunięciu ze stanowiska przez pana Trumpa doradców w rodzaju Johna Boltona przypomina coraz bardziej źle napisany komiks . Wypowiedzi pana Trumpa na Twitterze są często tak niewiarygodne iż mam wyrażenie nieustannego Prima aprilis( w każdym razie sprawdzam je na wielu portalach internetowych zanim zaczynam w nie wierzyć) Europa jest podzielona jak zwykle .Rosja robi za straszak na wszystkich , jest wszędzie,knuje zawsze ,wszystko może,gdy dochodzi jednak do konkretów..cóż nie mogę nigdy znaleść konkretów (poza może wojną na Ukrainie ) Gdy pytam (o Rosję)pana Cześka który sprzedaje w kiosku ruchu koło mnie gazety i jest zorientowany we wszystkim ,odpowiada mnie(ściszając głos )że chodzi o tzw " wojnę hybrdową " po czym robi znaczącą minę ..Zazwyczaj odpowiadam mu także konfidencjonalnie – " Aacha " 

     

    Trochę nie na temat jest ta moja wypowiedź ,chociaż zgadzam się z Panią Szaniawską że problem jest nasza słabość i podzielenie ,problemem według mnie jest też brak współpracy między mocarstwami . 

    Potrafię sobie np :wyobrazić wspólną skuteczną próbę rozwiązania problemów z Korą Północną w której uczestniczą Chiny ,USA,Rosja,Korea Północna,Korea Południowa i Japonia zamiast tego oglądam żenujący spektakl wymiany twitów …Tak samo według mnie można rozwiązać problem Iranu, swoją drogą.

     

    Jeszcze raz przepraszam że moja wypowiedź nie jest " na temat " Prawdopodobnie jestem fantastą nie z tej planety i nie znam się w ogóle na tzw " Realpolitik" i jej Twitter-owych meandrach.

     

     

  4. Wybrałyśmy? Odeszłyśmy? To jakaś feministyczna nowomowa? Same wybrałyście? Faceci nie wybierali? Język polski rządzi się pewnymi regułami, czy to się feministką podoba, czy nie. A zatem: my, ludzie, wybraliśmy, a nie wybrałyśmy. 

  5. Winnicki to nie faszysta, a konserwatysta, A Dominiczak to neomarksiata. A w ogóle określenie "tęczowa zaraza" to nie po to, aby zabijać gejów na ulicy. Skądże! 

    Mój Boże. Widać takie czasy, że każdy może coś napisać. I może to być zupełna bzdura, mikstura zasłyszanych bajek i przesądów, a i tak znajdzie się ktoś, kto będzie na serio dyskutował zawarte w tekście "tezy" i "myśli". Domiczak, "kolega redakcyjny" Szaniawskiej, sam sobie winien.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *