Nie bójmy się singli

 

Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety;

A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy, jak ja, lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny. A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem.

Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony. A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić” (1 Kor, 7, 1,7,27-28).

Radością i nadzieją napawa fakt, że znów rozkwita dziś starożytny stan dziewic Bogu poświęconych, którego istnienie w chrześcijańskich wspólnotach jest poświadczone od czasów apostolskich13. Dziewice konsekrowane przez Biskupa łączą się szczególną więzią z Kościołem lokalnym, któremu służą z poświęceniem, chociaż pozostają w świecie. Żyjąc osobno lub wespół z innymi, są szczególnym eschatologicznym wizerunkiem niebiańskiej Oblubienicy i przyszłego życia, w którym Kościół zazna wreszcie pełni miłości do Chrystusa-Oblubieńca.

Pustelnicy i pustelnice, należący do starożytnych Zakonów lub do nowych Zgromadzeń, czy też podlegający bezpośrednio Biskupowi, przez wewnętrzne i zewnętrzne oderwanie od świata świadczą o przemijalności obecnej epoki, a przez post i pokutę ukazują, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale słowem Bożym (por. Mt 4, 4). Tego rodzaju “życie na pustyni” jest wezwaniem skierowanym do bliźnich i do całej wspólnoty kościelnej, aby nie traciła nigdy z oczu najwyższego powołania, które polega na nieustannym przebywaniu z Panem.

Ostatnio odrodziła się też praktyka konsekracji wdów14, znana od czasów apostolskich (por. 1 Tm 5, 5. 9-10; 1 Kor 7, 8) oraz konsekracja wdowców. Osoby te, składając wieczysty ślub czystości, przeżywanej jako znak Królestwa Bożego, konsekrują swój stan życia, aby poświęcić się modlitwie i służbie Kościołowi” (Jan Paweł II, Vita consecrata, nr 7).

Te dwa cytaty przyszły mi do głowy, gdy czytałem wywiad z abp. Markiem Jędraszewskim na temat tzw. kultury singli. Oba pozwalają podważyć fundamentalne przekonanie głoszone przez Jędraszewskiego, mianowicie, że zdrowa czy normalna kultura to ta, która swojego źródła upatruje w małżeństwie heteroseksualnym. Dla Pawła z Tarsu małżeństwo jest złem koniecznym, lekarstwem na pokusy cielesne i nieskrępowane, swobodne życie seksualne. Stanem normalnym jest bezżenność wybierana ze względu na Boga i jego królestwo. O tym, że bezżeństwo jest szczególnym znakiem eschatologicznym, przekonuje też szczególnie czczony przez polski Krk Jan Paweł II, wskazując na konsekrowane dziewice. Jeśli będziemy pamiętać, że według Kościoła żyjemy w czasach ostatecznych, to za normalne uznamy to wszystko, co jakości eschatologiczne (czymkolwiek by one nie były) uobecnia hic et nunc.

Wbrew Jędraszewskiemu, który odnotowuje potrzebę zwiększonej aktywności duszpasterskiej na rzecz rodzin, Krk winien apostołować na rzecz bezżeństwa dla Królestwa Niebieskiego, małżeństwo proponując tylko tym, którzy nie mogą dać sobie rady z wszetecznymi chuciami. Jako normalność wskazując celibat, jako dopuszczalną aberrację – seks między małżonkami.

Można Jędraszewskiemu (a zapewne i polskiemu Krk) zarzucić niekonsekwencję. W wywiadzie, o którym wspominałem, Jędraszewski w sposób jednoznaczny mówi bowiem, że kultura singli, a więc osób bezżennych, to kultura patologii i nieszczęścia, z której wyrwać może człowieka tylko i wyłącznie sakramentalne małżeństwo.

Uważam jednak, że prezentowane poglądy są dobitnie konsekwentne. Wypływają one z logiki obcej egalitaryzmowi, opartej na silnym podziale stanowym i hierarchii. Mianowicie bezżeństwo promowane jest w przypadku osób ontologicznie lepszych, powołanych przez Boga do służby Krk. Jak wiadomo, ich zwieńczeniem są biskupi pod wodzą papieża. To oni – wespół z zakonnicami i zakonnikami, księżmi, konsekrowanymi wdowami i dziewicami – uobecniają Królestwo Boże na padole łez. Uobecniają wobec pozostałej części ludzkości, opanowanej przez niekontrolowaną chęć seksualnego użycia.

Mamy tu do czynienia z sytuacją z lekka manichejską – świat podzielony na dwie nierówne części: dobrą i bezżenną (mniejszość) oraz złą i zseksualizowaną (większość). Części te walczą ze sobą, przy czym prawda i sprawiedliwość są tylko i wyłącznie po jednej ze stron.

Jeśli tak, przestaje dziwić pojmowanie wolności sumienia jako nakazu poddania się dekretom Krk. Przestaje także dziwić pogląd, że poza Krk nie istnieje moralność. A zdaje się, że jedno i drugie stanowi ważny przekaz polskich hierarchów katolickich. Prowadzi to jednak do kolejnych sprzeczności w ramach doktryny – niespecjalnie wiadomo bowiem, jak rozumieć tezę, że wszyscy ochrzczeni, bez względu na rodzaj posługi, tworzą Kościół i są za niego odpowiedzialni.

W Polsce powoli odradza się dyskurs etyczny nie związany z katolicyzmem. Pojawiają się publikacje na temat etyki świeckiej, sposoby życia stoików. Wciąż pamiętany jest Tadeusz Kotarbiński. Wiemy zdecydowanie więcej o związkach, które nie są ani monogamiczne, ani heteroseksualne, w tym także o obowiązkach moralnych, które regulują życie w relacjach poliamorycznych. Do głosu dochodzą osoby określające się jako aseksualne, angażujące się w związki z wyłączeniem sfery erotycznej. Znajduje się miejsce dla osób aktywnie zabiegających o społeczną równość.

Wszystkie te zjawiska składają się na kulturę opanowaną jakoby przez patologicznego ducha singielstwa i ideologię gender. Jeśli tak, to trudno postrzegać dzisiejszą kulturę jako stan patologii i nieszczęścią. To raczej sfera różnorodności, w której małżeństwo stanowi jeden z wariantów budowania relacji. Z racji kulturowych uwarunkowań jest to (tu i teraz) być może wariant mocno zawodny. Oczywiście, dostrzegać należy zagrożenia i problemy. Promować trzeba mechanizmy ułatwiające życie wspólnie i posiadanie dzieci. Ale tu potrzebne są decyzje ekonomiczne i polityczne, za problemami polskich rodzin stoją bowiem bieda, brak pracy czy kurczące się perspektywy, a nie sianie strachu przez papierowym tygrysem. Kolejnym, w ramach creatio continua, stworzonym przez polskiego biskupa katolickiego.

Pisząc to przychodzi mi na myśl cytat z Tuwima, ale nieco zmodyfikowany. Brzmiałby on tak: Pamiętaj o ubogich – przypominał episkopat. – To nic nie kosztuje.

A jako memento dla Jędraszewskiego i autentycznej kultury singli (zagrożonych wszetecznymi czynami), którą reprezentuje, z chęcią przywołam jego własne słowa: Kultura singli nie jest w stanie zaakceptować wierności Komuś i życia dla Niego… 

O autorze wpisu:

2008 r. magisterium z filozofii: "Michela Foucaulta uzasadnienie metafizyki władzy". Od października 2008 zatrudniony w Katedrze Epistemologii i Filozofii Nauki UŁ na stanowisku asystenta. Od listopada 2013 r. pracuje w Katedrze Filozofii Współczesnej UŁ. ZAINTERESOWANIA: epistemologia, współczesna filozofia francuska, w tym francuska filozofia nauki (gł. strukturalistyczna i poststrukturalistyczna), tomizm, filozofia starożytna, językoznawstwo porównawcze, indoeuropeistyka, religiologia, muzyka, literatura, rower, pływanie Członek redakcji Internetowego Magazynu Filozoficznego HYBRIS [www.filozof.uni.lodz.pl/hybris]. Członek korespondent Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu, oddział Societa Internazionale Tomasso d'Aquino [http://ptta.pl/]. Od 2012 r. sekretarz Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Członek Rady Instytutu Filozofii UŁ jako przedstawiciel pracowników niesamodzielnych. Kierunkowy Pełnomocnik ds. Praktyk Zawodowych (od października 2010 r.). Od 2013 współpracownik wortalu philianizm.pl. Współpracownik (od 2007 roku) Witryny Czasopism [witryna.czasopism.pl]. W latach 2007-2009 sekretarz Festiwalu Filozofii [http://festiwal.ph-f.org].

2 Odpowiedzi na “Nie bójmy się singli”

  1. W imieniu Jędraszewskiego dziękuję za nagłośnienie jego wypowiedzi !! Gdyby nie media ateistyczne niezbyt mądre słowa Jędraszewskiego nie dotarły by do uszu ateistów !

  2. Dla gejow i lesbijek – stan konsekrowany, zakony i kapłanstwo. Cała reszta ma sie parac, płodzic dzieci i pracowac na kler. Paweł z Tarsu to udokumentowany gej (a do tego okrutny, szczegolnie w młodosci), nic dziwnego, ze kobiety go mierziły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *