O lewicy, wirtualna dyskusja

Zostałem wczoraj zaproszony na Facebooku do poważnej dyskusji na temat kondycji lewicy przez Pana Krzysztofa Górala. Jako, że mam na głowie to medium, które współtworzę, odniosę się do tego tutaj, aby nie tylko użytkownicy Facebooka mogli się zapoznać z tymi rozważaniami. Temat jest na czasie, bowiem część lewicy pod egidą SLD jednoczy się przed wyborami samorządowymi. Ostatnie wieści dotyczące Twojego Ruchu wskazują na to, że to ugrupowanie wystartuje do wyborów samodzielnie. Z tego co wiem, nie spodobało się to części działaczy TR, ale pewnie odwrotna decyzja też miałaby swoich gorących przeciwników w TR.

Tak jak miałem okazję mówić wczoraj, na przedwyborczym spotkaniu z kandydatem lewicy na prezydenta Wrocławia, Waldemarem Bednarzem, Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów nie jest organizacją lewicową. Jednak rzeczywistość społeczna w naszym kraju jest taka, że praktycznie nie ma racjonalnej prawicy, więc siłą rzeczy staramy się współpracować z naszymi kolegami i koleżankami z partii i ze środowisk lewicowych. Tyle stowarzyszenie. Oczywiście sami nasi członkowie mają różne sympatie. Mamy zresztą również w naszych szeregach  członków Twojego Ruchu, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Platformy Obywatelskiej, Partii Zielonych, Kongresu Kobiet i wielu innych organizacji. Ja sam jestem bezpartyjny, zaś swoje poglądy polityczne umieszczam w centrum, choć z pewnością dla takiej choćby Koalicji Nowej Prawicy jestem lewakiem, podobnie zresztą zapewne jak amerykańscy Republikanie…

Krzysztof Góral (KG) pisze:

SLD, dawno skompromitowane podczas rządów, ugodowe wobec neoliberałów, z królem polskiej hipokryzji – Leszkiem Millerem, którego pokrętne tłumaczenia w sprawie więzień CIA są w ostatnich miesiącach kolejną kwestią robiącą SLD czarny PR; młodych, nie tych PZPRowskich (którzy nie bez powodu odstraszają społeczeństwo z jego nadmuchanym i ignoranckim "antykomunizmem" do lewicy) działaczy SLD naprawdę szanuję, niemniej szkoda, że są w partii, która mając stałe miejsce przy "korycie" od lat sama nie przepchnęła żadnej pro-społecznej akcji w polskim sejmie, jak choćby w przypadku oprotestowywania sytuacji opiekunów osób niepełnosprawnych (choć rozumiem, że to nie poszczególna partia decyduje o czytaniach projektów ustaw).

Moja opinia (JT):

Nie jest łatwo być liderem partii, z tego co widzę. Mam coraz więcej doświadczeń z polityką i coraz lepiej rozumiem to, dlaczego ludzie których cenimy i szanujemy, mogą nie mieć talentu do budowania i trzymania w stanie trwania danej partii. To specyficzna umiejętność, wymagająca bardzo mocnych nerwów, a także zachowań, do których nie każdy człowiek jest zdolny. Ta funkcja w Polsce jest tym bardziej trudna i drastyczna, jako że jesteśmy społeczeństwem autorytarnym, zatem większość partii politycznych dąży do modelu z silnym liderem. I z tym można przesadzić, jak pokazuje całkowita niemożność wyłonienia kandydata na prezydenta z elit PIS. W tym wypadku mnie to osobiście nie martwi, bo nie chciałbym, aby nastały rządy tego ugrupowania, tym niemniej to dobry przykład naszej polskiej tendencji, wymuszonej nie tylko przez członków partii, ale przez ogólny klimat społeczny, który odczuwam jako swego rodzaju patologię. Również Donald Tusk jest punktowany za dbanie o to, aby nie wyrośli obok niego inni silni liderzy środowisk PO. Z kolei jedną z przyczyn klęski Europa+ Twój Ruch w wyborach do Parlamentu Europejskiego (brałem w nich udział jako osoba bezpartyjna) był brak autorytaryzmu Janusza Palikota. Wiem, że zabrzmi to paradoksalnie, bo Palikotowi także autorytaryzm mocno zarzucano w trakcie budowania Europy+ Twój Ruch. Tym niemniej jako osoba startująca z tej listy, nie czułem żadnego nacisku na to, co mam mówić, co mam robić i czułem się swobodnie. Kilka innych osób z E+ TR w oczach naszych wyborców poczuło się najwyraźniej „zbyt swobodnie”. Ubolewam nad taką perspektywą naszych wyborców, ale nie można jej ignorować. Dlatego nie kupuję tak łatwo argumentu „precz z Millerem, dajmy młodych”. Jest całkiem możliwe, że Miller jest jednym z nielicznych mogących trzymać własną formację we względnej całości. Z mojej perspektywy znakomitą kandydatką na przywódczynię SLD byłaby Joanna Senyszyn, której poglądy są mi w dużej mierze bliskie. Ale to tylko moja prywatna perspektywa.

Z tego co wiem, zdarzały się SLD inicjatywy prospołeczne. Jeśli chodzi o ugodowość wobec neoliberałów, to żyjemy w systemie kapitalistycznym, w gospodarce rynkowej. Faktem jest, że czasem PIS bywa znacznie bardziej socjalistyczne w swoich postulatach ekonomicznych, ale zawsze trzeba uważać, aby odróżniać postulaty od populizmu.

Ludzie nie będący katolikami mają duży żal do SLD o to, że doprowadziło do wprowadzenia konkordatu. To była rzeczywiście specyficzna roszada. Tym niemniej nasze społeczeństwo w swej większości i tak optuje póki co za mocnym związkiem z Watykanem, więc gdyby konkordatu nie wprowadziło SLD, zrobiłby to ktoś inny. W tamtej sytuacji zachodziła walka o poparcie społeczeństwa dla wejścia do UE. Jako euroentuzjasta uważam to za znaczący argument. Druga rzecz to była zapewne chęć odcięcia się liderów SLD od przeszłości. Ta motywacja znacznie mniej mnie przekonuje (tj. popieram chęć odcięcia się od cienia PZPR, ale nie w taki sposób).

KG: Janusz Palikot – człowiek chorągiewka nie mniejszy od Millera, którego kontrowersyjna osoba i jej odbiór zaprzepaszcza szanse młodych działaczy o często naprawdę sensownych poglądach – tych, których jest mi dane znać, również bardzo szanuję, jednak nie mają oni zbyt wielkiego prawa głosu w strukturach wobec stanowisk lidera. Za młodu wydawca narodowo-katolickiego i homofobicznego magazynu, na krótki czas liberalny socjalista, od dłuższego czasu jawny neoliberał i wolnorynkowiec (osobiście jestem za ulgami podatkowymi dla nowo powstających przedsiębiorstw i cyfryzacyjnym zmniejszaniem biurokracji, jednak nie za deregulacjami finansowymi, uważam, że lewica powinna odciążać małe i średnie przedsiębiorstwa, a wobec najbogatszych stosować tzw. Robin Hood Tax i obcinać im ulgi, ponadto działać na rzecz lokalnej gospodarki, a nie specjalnych stref ekonomicznych globalnych koncernów).

JT: Z tego co wiem, w Twoim Ruchu są dwie opcje – jedna bardziej lewicowa, druga bardziej centrowo-liberalna. Z mojej perspektywy nie ma nic złego w tym, że Palikot należy bardziej do tej drugiej. „Młodość wydawcy” bym pominął, było minęło. Równie dobrze 7 lat czy 17 lat temu Palikot mógłby być zwolennikiem Kaczyńskiego. Ludzie się zmieniają i mają do tego prawo. Zwłaszcza, jeśli czynią to jako osoby prywatne, a nie posłowie, czy senatorzy (ci powinni być choć trochę wierni swoim wyborcom). W powyższej ocenie Krzysztofa Górala brakuje mi uznania dla kwestii społecznych. Lewicowość nie powinna się chyba sprowadzać tylko do kasy. Krytyka klerykalizacji kraju, walka o prawa mniejszości seksualnych, walka o równouprawnienie kobiet to też bardzo ważne kwestie i w tym kontekście cały Twój Ruch, jak i Palikot mogą być postrzegani jako lewica niezależnie od liberalno – centrowych koncepcji gospodarczych. Inna rzecz, że nasze społeczeństwo nie docenia aktywnie równości praw kobiet i mężczyzn, tolerancji i wolności do własnej ekspresji. Stąd można zrozumieć pewną ostrożność SLD w tych tematach, choć szkoda, że nie powstaje masa krytyczna zdolna jeszcze mocniej napędzić temat wolności obyczajowej i światopoglądowej w naszym kraju.

KG: KONSERWATYZM. Konserwatywni lewicowcy niestety są sporą grupą m.in. w KMP, SLD, PPP, PPSie, istnieje też tzw. lewica narodowa, czyli lewicowi nacjonaliści i antysemici, stanowiąca na szczęście margines. Są to ludzie, którzy negują lewicowość wszystkich, którzy czerpią choć trochę z liberalizmu. Największą reakcyjną, krecią robotę robią lewicy ci, którzy szydzą z Zielonych, liberalnych socjalistów, feministek i feministów, syndykalistów i anarchosyndykalistów itp. Niestety często spotykam się wśród znajomych zwolenników szeroko pojętej lewicy z postawą "nie jestem homofobem, ALE", "jestem za równością, ALE"… Nie powinno mieć tu miejsca żadne ale. Standardy krajów demokratycznych i praw człowieka przestają być standardami i normami, kiedy wyłączamy spod nich jakąkolwiek grupę. Najlepszym sprecyzowaniem poglądu, który już i John S. Mill, i I Międzynarodówka brały na warsztat, że liberalna indywidualność i socjalna solidarność społeczna MUSZĄ iść ze sobą w parze, by nie stawać się własnymi karykaturami, są moim zdaniem prace Bertranda Russella.

JT: Zgadzam się, jest to ogromny problem. W dużej mierze odpowiada za to konserwatyzm samych wyborców. Ktoś chce wygrać wybory i idąc w feminizm i w obronę praw homoseksualistów, niekoniecznie zyskuje głosy. Można się zastanowić, jak to robić lepiej. Jak poruszać te ważne tematy i jednocześnie zyskiwać odczuwalne poparcie ogółu naszych wyborców? Zauważyłem na przykład, że wielu przedstawicieli mediów jest dużo bardziej otwartych na tę tematykę, niż przeciętny wyborca. Też cenię przemyślenia Milla i Russella. Oczywiście sami działacze lewicowi powinni mieć świadomość, że nawet jeśli konserwatywni w dużej mierze wyborcy nie cenią tematyki feministycznej, mniejszości seksualnych i ekologicznej, to sami działacze powinni wiedzieć, że są to ważne tematy i zastanawiać się nad tym, jak przekonać do nich większą grupę naszych wyborców. Oczywiście na zielonych, feministki, syndykalistów i mniejszości seksualne należy patrzeć mądrze. Nie można przeciwstawiać niekiedy tępemu  oraz konserwatywnemu wyborcy ekstremizmu i dogmatyzmu niektórych działaczy z drugiej strony. A tak się niekiedy dzieje. Lewica chcąc nadać większą wagę powyższym tematom powinna wspierać racjonalnych przedstawicieli wspomnianych powyżej środowisk. Przykładowo – uważam, że kobieta powinna mieć prawo do pełnego decydowania o swojej rozrodczości. Ale nie do przyjęcia w walce o prawo kobiet do własnego ciała są głosy nazywające płód pasożytem. Mieliśmy transwestytę, który usłyszawszy od Zawiszy, że nie jest człowiekiem, oblał go wodą. Obydwa zachowania były niewłaściwe, choć pierwsze bardziej. Twarzami różnych spraw muszą być osoby dbające o to, aby zachowywać się właściwie, nawet jeśli zostaną urażone. Inaczej cała sprawa traci.

KG: Ja wierzę w lewicowość, której wyznacznikiem jest życzenie dobrze KAŻDEJ ISTOCIE,d a metodologia nie usprawiedliwia autorytaryzmu w żadnej postaci. Z poglądu, że dla dobra ludzi powinno się, mówiąc językiem Piłsudskiego, "złapać ich za mordy" wyrósł właśnie faszyzm, to właśnie taki pogląd sprowadził Mussoliniego, za młodu socjalistę z lewicującej rodziny, na drogę kultu siły i autorytaryzmu.

JT: Oczywiście, że autorytaryzm prowadzi do faszyzmu. KNP otwarcie mówi o chęci zniesienia demokracji i ma całkiem spore poparcie. Zbyt duża grupa polskich wyborców nie ceni wolności jako ważnego dobra. Obok tego mamy idiotów, którzy nigdy nie zechcą głosować, nawet gdyby było to referendum na temat tego, czy należy odebrać wszystkim nieruchomości. Ważnym problemem jest zrobienie czegoś z tumiwisizmem ogromnej części polskich wyborców. Po części odpowiadają za to politycy, zniechęcający do wyborów swoimi zachowaniami, lecz moim zdaniem winne jest również niesprowokowanie niczym lenistwo, totalny brak odpowiedzialności za rzeczy dziejące się dalej niż w pracy i w rodzinnym domu, oraz złe wykształcenie nie tłumaczące tego, czym jest demokracja i dlaczego warto ją cenić. Lewicowość ma różne odmiany, życzmy sobie, aby ta o którą się walczy w Polsce służyła zapewnieniu dobrego życia jak największej ilości obywatelek i obywateli. Nie należy jednak zapominać, że w środowiskach lewicowych, i to tych uznawanych za progresywne, nie brakuje niekiedy dogmatyzmu, nietolerancji, pogardy dla wolności i wodzostwa. Kiedy pojawia się dogmatyzm, nie ma już mowy o budowaniu demokracji. A on się niestety często na lewicy pojawia. Warto na to uważać i starać się to za wszelką cenę zmienić. A jak można to testować? Ot, choćby sprawdzając, czy w różnych lewicowych mediach są dopuszczani do głosu ludzie broniący Izraela, czy też z uwagi na „jasność przekazu” się ich sekuje. Ja nie oceniam tu, kto ma rację, ale zauważam, że nie dopuszczanie do głosu przeciwników danego poglądu, który wcale nie jest oczywisty, to krok w stronę dogmatyzmu i braku szacunku dla demokracji. A to tylko jeden z przykładów.

KG: Suma sumarum, uważam za pożądany dla lewicy liberalizm, ale obyczajowy, a za podstawę alterglobalizm, socjalizm i protekcjonizm, ale przygotowujący społeczeństwo do organizacji oddolnej, syndykalno-kolektywnej. Jestem jak najbardziej za współpracą różnych środowisk szeroko pojętej lewicy, jednakże widzę przeszkodę w jednoczeniu się lewicy właśnie w postawie kierownictw SLD, Twojego Ruchu oraz nieformalnej, a obecnej po trochę w różnych organizacjach socjalistycznych opcji przeciwnej liberalizmowi obyczajowemu, a nadzieję w lewicy pozaparlamentarnej, ruchach miejskich i bliższej współpracy członków SLD i TR z nimi i organizacjami pozarządowymi, należenia do paru kół czy organizacji na raz itp., jakkolwiek ciężkie by to nie miało być. Zaś dla konserwatyzmu miejsca w lewicowym dyskursie zdecydowanie nie widzę. Prawica radykalizuje się coraz bardziej, potrzeba też dążenia lewicy coraz bardziej w lewo jednocześnie pod względem ekonomicznym jak i obyczajowym.

JT: O właśnie – tu możemy od razu sprawdzić, na ile jesteśmy dogmatyczni. Ja jestem przeciwnikiem alterglobalizmu, uważam, że jednoczenie się ludzkości jest ważnym procesem, trudnym i pełnym wpadek, ale jednak wartym popierania. Nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że alterglobalizm powinien być podstawą człowieka, który dąży do szczęśliwego życia jak największej ilości ludzi. Jeśli chodzi o demokrację bezpośrednią, to mam nadzieję, że z całości moich wywodów wynika obraz przeciętnego polskiego wyborcy i wizja tego, do czego doprowadzić by mogły głosowania bezpośrednie. Zresztą, można nawet zrobić eksperyment i przeprowadzić w sieci bezpośrednie głosowania na tematy takie jak: „czy karać za jawny homoseksualizm na ulicy”, „czy wygnać Romów z naszej dzielnicy”, „czy wprowadzić całkowity zakaz aborcji”. Jak jeszcze pomyślimy, że środowiska ultraprawicowe, niestety lepiej zorganizowane od lewicowych, mogłyby poprzedzić głosowania bezpośrednie na powyższe tematy jakimiś swoimi akcjami, to aż włosy stają dęba. Demokracja pośrednia daje szansę namyśleć się przed szaloną decyzją. Daje szansę przebadać dany temat i tak do pewnego stopnia się dzieje, nawet z tymi politykami, których mamy dzisiaj.

Zgadzam się, że lewica nie powinna oddzielać równości i wolności światopoglądowej oraz obyczajowej od dążenia do ekonomicznego wyrównywania szans. Powtórzę jednak raz jeszcze, że pozostaje jednak problem, jak trafić z tym do wyborców. Nie chodzi przy tym moim zdaniem o rozmydlanie postulatu wolności obyczajowo – światopoglądowej.  Przekaz może być wyrazisty, konkretny i zdecydowany, ale w żadnym razie nie powinien być dogmatyczny, oparty na sloganach i nieprzemyślany. Zgadzam się, że jest to trudne…

Z ostatniego tematu wynikła też ważna uwaga dotycząca lewicy. Jeśli lewica chce odnieść sukces, nie może ufać modnym ideologiom. Musi być racjonalna. Inaczej każdy temat, zanurzony w nośnych, ale niedziałających ideologiach ginie.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *