PO i Tusk, czyli jak się robi poważną politykę

Zacznę tak: Moje poglądy polityczne wciąż jeszcze nie mają swojej reprezentacji w polskim parlamencie, czekam cierpliwie, ale nie biernie, na swoje skromne możliwości staram się być biegły w zakresie fachowej polityki. Tu muszę podkreślić, jak mawia pewien wybitny profesor: „politolog od polityka różni się tym, czym kryminolog od kryminalisty”. PO nie jest moją partią marzeń, jednak uznaję ich za najpoważniejszych i stosunkowo najbardziej rozsądnych graczy na naszej krajowej scenie. Poniżej wstawiam elaboracik na temat spraw bieżących, który obrazuje jak wygląda prawdziwa polityka ponadnarodowa oraz dlaczego bydlę to jest złożone acz sterowalne. Wątpię, żeby wielu osobom chciało się to przeczytać, jednak może uda mi się moim niekrzesanym literacko stylem zobrazować JAK SIĘ ROBI POWAŻNĄ POLITYKĘ, ZNAFCY ŚWIATA, TAk ŁATWO STEROWALNI W NIENAWIŚCI:

Przede wszystkim uważam, że wszystkie aktualne działania PO i rządu w kierunku umacniania Tuska w strukturach Brukseli mają na celu wykorzystanie pozycji „swojego człowieka”, aby skuteczniej lobbować interesy polskie (wbrew opinii gimbo-pisowców, że jak PO to nie polskie) oraz aby skuteczniej wpływać na te sprawy unijne, które w sposób pośredni umacniają również pozycję RP. Warto pamiętać, że wszelakie mądre, pierwszoligowe działania polityczne na rzeczy całej Unii, jej interesów i prosperity przekładają się również na NASZĄ krajową, bo członkowską prosperitę.

Tusk jest mocny i wiarygodny dla Zachodu swoim portfolio premiera, dlatego też Putin go nie atakuje i unika konfrontacji z Polską w tematach, które wymagałyby bezpośredniej reakcji Donalda z racji jego urzędu. Neocar wie, że gdyby go poniosło w zakresie kompetencji i obowiązków Donalda Tuska, z dużym prawdopodobieństwem będzie miał przeciwko sobie cały Trójkąt Weimarski (Francja-Polska-Niemcy, taki traktat podpisany). Nie jest to bezwzględna reguła, ale mądre działania polityczne umacniają Tuska jako osobistość, która choć już teraz dba głównie o interesy całej Europy, to i tak ciała sprawcze Unii wspierają i traktują przychylniej ruchy jego ojczystej partii i potrzeby polityczne pani premier Kopacz oraz Polski jako takiej.

Świetnie, że się Tusk nie wtrącał do brukselskich negocjacji Kopacz w kwestii uchodźców – straciłby wiarygodność jako unijny generał od poważnych spraw międzynarodowych, bo negocjacje dotyczył interesu jednego konkretnego kraju Unii – za takie bitwy odpowiada polski premier (szkoda, że nie mamy teraz prezydenta RP, przydałby się…). Rząd poradził sobie świetnie bez tatusia-założyciela, bo tatuś Donald, to teraz facet, który z ramienia struktur całego kontynentu pracuje nad stanowiskiem w sprawie Bliskiego Wschodu nawet razem z USA (chociaż osobiście trochę bym ich tutaj usadził – niech się klinczują sami z Chinami i Rosją).

Orban sam się wykluczył z analogicznej rozgrywki z Brukselą, mimo że biografię polityczną ma dosyć zbieżną z biografią samego Donalda. Jednakże Unia ma Orbana w poważaniu przez jego nacjonalistyczne jazdy, kalkulowane pod ciemny krajowy elektorat jego partii – dlatego zaczął się przytulać do Putina i  chwilami udaje konia trojańskiego w Unii. Ponieważ jednak jest tylko prawicowym populistą bez mocy sprawczej poza swoim własnym podwórkiem, nic nie może, nic nie zdziała i tylko pokrzykuje z bezpiecznej odległości. Znamy to skądś (Polski rząd 2005-2007)…  Dlatego też dzisiaj węgierski Minister szybko zapewnił, że sukces Kopacz w negocjacjach uchodźców nie jest żadną zdradą grupy Wyszehradzkiej – w ten sposób rząd Węgier powstrzymał strzał w kolano i niezamierzenie podkreślił rolę Polski, jako lidera regionu, który może grać samodzielnie w swoim interesie… to bardzo dużo. I to jest właśnie solidna polityka międzynarodowa, a my mamy swojego admirała rudzielca w loży najwyższych szarż władzy.

Kolejny przykład mądrego ruchu w sprawie ISIS i uchodźców: Donald właśnie przyczynił się (zobaczymy jak z praktyką, bo deklaracje niby na żabojadach wymusił) do zablokowania dealów wojskowych Francji z Putinem. Zamówione przez Armię Rosyjską nowoczesne okręty wojskowe Made In France już są prawie wykonane, ale wygląda na to, że oczywiście przy sporym lamencie, ale Francja pewnie zwróci zaliczki, a Putin obejdzie się ze smakiem. Tusk od razu zasugerował, aby stracone kontrakty przesunąć na ciężar budżetu Unijnego (teraz pracują nad formą – może jakiś offset UE dla Francji), co mogłoby z kolei podnieść obronność UE na ważnych wodach – wiadomo jakich. Najlepiej, żeby był to model a’la amerykańska kontrola i blokada cieśniny przy wodach terytorialnych Iranu, gdzie całkowicie dominują przerażająco uzbrojone lotniskowce i niszczyciele US Navy – „For the Allah! Goddamn Yankies! We need to negotiate or we’re so fucked…”.

I na koniec jeszcze inna beczka okołoputinowska: Szwedzkie bombowce wróciły z wojskowej emerytury z powrotem do aktywnej floty powietrznej z powodu prowokacji ruskiego żelastwa nurkującego i latającego po newralgicznych terenach granicznych. Szwedzkie maszyny latające może i nie są najnowsze, ale mają niebagatelne uzbrojenie, są olbrzymie i niezwykle skuteczne w tropieniu i klinczowaniu łodzi podwodnych… ALE teraz od paliwa po dane wywiadowcze Szwedów wspiera cała Unia, chociaż ich samych byłoby stać na te działania bez problemu; odpłacają się szkoleniami w akcjach pacyfikowania łodzi podwodnych z powietrza. Efekt: Putin opanował swoje naloty na strefy powietrze granic, odwołał węszące łodzie atomowe, ponieważ odczuł dyskretne acz konkretne działanie całej Unii – taki prztyczek w ruski nos. Miał tu miejsce cichy udział Tuska i Komorowskiego – ale cichy, żeby nie było wody na młyn. Skąd wiem? Na pewno nie z mediów Emotikon wink

O autorze wpisu:

Wrocławianin, studiował creative writing na Uniwersytecie Wrocławskim, menadżer, pracował jako redaktor i felietonista w Magazynie Relaz

  1. Tusk ma w UE niewiele do powiedzenie. Rozgrywają kraje które mają atuty w postaci potężnych gospodarek. Polska ma obecnie znikome znaczenie polityczne i gospodarcze. Lepiej żeby nie wybrali Tuska , bo to ten facet niewiele wie i niewiele potrafi. To tani cwaniaczek i karierowicz. Jego obecność w UE to nie jest powód do domu. Powodem do dumy to są osiągnięcia ludzi nauki lub kultury.

  2. Z tego „creative writing” przebija wiara w naszego człowieka w Unii, przy pomocy naszego człowieka Polska sobie cos załatwi. Typowe polskie myslenie gdzie przy pomocy znajomosci cos sie sobie załatwi, jakis przywilej ktorego inne panstwa nie mają. Poza tym bije choroba zwana putinofobią. Dla ruskich to nawet dobrze, ze nie kupią francuskiego złomu. Zamiast ładowac forse w żelastwo beda miec wiecej kasy. Bardzo dziecinny artykuł (przepraszam dzieci).

  3. Nie jestem politologiem i staram sie trzymac z dala od polityki.
    Ale przeczytalen ten esej uwaznie i uwazam ze jest dobrze zrownowazony i rozsadny. Mysle ze Polska potrzebuje takich ludzi jak autor eseju w sejmie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *