Podróże w czasie

 

Nauka, póki co, nie wykluczyła całkowicie podróży w czasie. Te „do przodu” są jak najbardziej możliwe. Wystarczy uzyskać ogromną prędkość, bliską prędkości światła, a wtedy czas dla podróżnika będzie leciał znacznie szybciej niż w miejscu z którego wyleciał. Jeśli wciąż poruszając się z ogromnymi prędkościami powróci do macierzystego portu, zorientuje się, że upłynęło tam znacznie więcej lat niż na jego statku kosmicznym. Oczywiście im bliższa prędkości światła będzie prędkość podróży, tym większa będzie różnica w biegu czasu na macierzystej planecie i w kosmicznym statku podróżnika. Te różnice będą przyrastać wykładniczo a nie linearnie. Różnica w efektach pomiędzy 98% a 99% prędkości światła będzie znacznie większa niż pomiędzy 60% a 80% prędkości światła.

 

Na bardzo nieuchwytną skalę czas płynie nieco inaczej w górach a inaczej w dolinach na Ziemi. Jeszcze większa, choć nadal niemal niezauważalna, jest różnica w przepływie czasu między powierzchnią ziemi a satelitą wokółziemskim. O ile w górskim schronisku mało kto zadaje sobie trud, aby co jakiś czas synchronizować zegary z położoną w dolinie stolicą, o tyle w przypadku satelitów i ich niektórych precyzyjnych zastosowań taka synchronizacja jest potrzebna.

 

dallllii

 

Podróże w czasie „do przodu” są zatem możliwe, łatwo sobie też wyobrazić, jak mogłyby się odbywać, choć oczywiście wprowadzenie dużego obiektu do prędkości bliskiej prędkości światła wydaje się dziś trudno osiągalne. Małe obiekty posiadające masę są doprowadzane do takich prędkości w cyklotronach.

 

A co z podróżami w czasie „do tyłu”? Einsteinowską czasoprzestrzeń można wyobrazić sobie jako czterowymiarowy blok. Jeśli spojrzymy na nią jak na bryłę geometryczną, czas jest tylko jednym z jej wymiarów. W takim bloku wszelkie wydarzenia przeszłe i przyszłe już istnieją. To raczej nasze wrażenie czasu staje się w tym momencie zagadką, jest jak małe pole które porusza się przez moment w tej bryle, odcinając od siebie wszelkie obszary nie objęte tym maleńkim polem. Zauważmy, że dociera do nas tylko przeszłość. Nawet najbliższe obiekty potrzebują światła, abyśmy je dostrzegli, a światło ma ogromną lecz ograniczoną prędkość. Do tego dochodzi oczywiście czas potrzebny oku na wysłanie sygnałów do mózgu i czas potrzebny mózgowi na interpretację tych sygnałów i przesłanie ich interpretacji do obszarów mózgu, gdzie zachodzi nasza świadomość. To samo zresztą dzieje się, gdy czegoś dotykamy. Nie ma wprawdzie obiektu, który musimy zobaczyć, ale wciąż pozostaje powolna (w porównaniu ze światłem) wędrówka impulsu nerwowego przez ciało do mózgu.

 

Czyli nawet będąc w swoim pokoju jesteśmy otoczeni przez przeszłość, która z różnymi opóźnieniami buduje w nas obraz najbliższego otoczenia. Jeśli jest noc i spojrzymy za okno, zobaczymy gwiazdy, a nawet odległe galaktyki (jeśli mamy czyste powietrze i nie ma chmur i nie ma wokół nas miasta). I tu zaczyna się prawdziwe szaleństwo – jeden blady punkcik to światło, które wędrowało do nas kilka minut, bo patrzymy na planetę. Inny to gwiazda, której światło trafia do naszego oka po kilku, kilkunastu, kilkuset, kilku tysiącach etc. latach podróży. Jeśli widzimy galaktyki, to najbliższa niezależna galaktyka, zwana Galaktyką Andromedy, potrzebuje 2,5 miliona lat, aby przesłać nam swój wygląd. Bliżej są Obłoki Magellana, krążące wokół naszej Drogi Mlecznej. Nawet światło Słońca potrzebuje ośmiu minut, aby do nas dotrzeć. Gdy zbierzemy razem te wszystkie bodźce i ich drogi w czasie, musimy przyznać, że w jakimś sensie teraźniejszość dla nas nie istnieje.

 

Czy zatem będziemy się kiedyś poruszać w czasie do tyłu, podróżować do przeszłości? Wydaje mi się, że jeśli kiedykolwiek okaże się możliwe wyjście poza czasoprzestrzeń, powinno to owocować nie tylko możliwością podróżowania na skróty w miejsca oddalone od siebie o wiele lat świetlnych, ale również powinna się pojawić możliwość podróży w czasie – do tyłu i do przodu. Do tych wszelkich podróży w „podprzestrzeni” i w „nadprzestrzeni” opisywanych przez liczne książki s-f może nas doprowadzić zrozumienie cząsteczkowej budowy czasoprzestrzeni, o ile taka w ogóle istnieje. Krokiem na tej drodze mogłoby być znalezienie hipotetycznych bozonów grawitacji, czyli osławionych grawitonów. Na razie fizyka cząstek nie współgra z fizyką einsteinowską. Są to nadal dwie fizyki, nie wyjaśniające siebie nawzajem i niemożliwe do połączenia. Grawitacja to w świetle fizyki Einsteina de facto odczuwalny kształt geometrii czasoprzestrzeni. W każdym bądź razie warto pamiętać, że droga na skróty w czasoprzestrzeni nie byłaby tylko drogą na skróty w przestrzeni, czyli na przykład w kilka tygodni do gwiazdy odległej o milion lat świetlnych za pomocą czasoprzestrzennego tunelu, ale byłaby również drogą na skróty w czasie. Tu raczej musiałaby zaistnieć symetryczność i istniałaby możliwość poruszania się w miejsce dalszej przyszłości i w miejsce dalszej przeszłości.

 

Czy podróżnicy w czasie tworzyliby swoimi wyczynami równoległe wszechświaty/rzeczywistości? Nie jest to niemożliwe idąc po niezwykłych drogach nieokreśloności w fizyce kwantowej. A może Einsteinowski blok czasoprzestrzeni ma już w sobie zawarte wszelkie podróże w czasie? Czyli – jeśli przeniesiesz się w przeszłość i zrobią Ci portret jaskiniowcy, zorientujesz się nagle, że przez całe życie pracowałeś obok swojego portretu w muzeum, tylko nie wiedziałeś co to jest? A może wychodząc na chwilę poza strukturę czasoprzestrzeni można ją naprawdę zmieniać i jeśli przez przypadek przejedziesz wehikułem czasu małą dziewczynkę w przeszłości, to gdy wrócisz do swojego czasu, będzie on zmieniony przez brak w niej jej potomków? Może sam znikniesz, jeśli byłeś jednym z nich?

 

A teraz zostawię te fantastyczne spekulacje i przejdę do realnych podróży w czasie, które zresztą są miarą cywilizacji. Bez tych podróży w czasie cywilizacja miast, techniki i nauki jest raczej niemożliwa. Zaś ci, którzy najlepiej podróżują w cywilizacyjnym czasie, budują najsilniejsze i najbogatsze cywilizacje.

 

Pierwszym artefaktem do temporalnych podróży jest oczywiście pismo. Dopóki sobie tylko opowiadaliśmy o dawnych dziejach, nasza pamięć była krótka i niedbała. Dzięki pismu spoglądamy znacznie dalej w czas i możemy wyciągać z tego wnioski. Nie chodzi nawet o kroniki dawnych królów, ale przede wszystkim o pomysły, złożone receptury na nowe technologie i sposoby zarządzania polem pszenicy, państwem, rzeką, uniwersytetem etc. Pisane prawo też jest w tym wypadku technologiczną nowinką, umożliwiającą rozwój cywilizacji. Niektórzy uważają, że cywilizacja europejska odniosła sukces w dużej mierze dzięki prawu rzymskiemu, pozwalającemu na indywidualizm jednostki przy jednoczesnym powstrzymaniu się od totalnej anarchii. Gdy spojrzymy na inne wielkie cywilizacje – indyjską czy chińską, którym zabrakło prawnej równowagi między jednostką a państwem, można zauważyć, że coś w tym jest.

 

Oczywiście maszyną czasu jest sama historia. Pozwala na nią posiadanie pisma, badanie dawnych, pisanych dokumentów. Ale też chęć obiektywizacji tego, co się działo kiedyś, chęć zrozumienia dzięki piśmiennym dokumentom momentu, który miał miejsce kiedyś, a nie tylko opowiadanie baśni, która ma ubarwić nasze „teraz”. Baśń, mit, legenda, w przeciwieństwie do historii, nie ma mechanizmów obronnych przed narzucaniem współczesnych bajarzowi mód i oczekiwań temu, co kiedyś wyglądało zupełnie inaczej. Ale po co mamy rekonstruować przeszłość? Otóż chyba po to, aby zrozumieć dawne decyzje, dawne procesy polityczne, społeczne i rządzącą nimi dynamikę. Z tego dopiero możemy się uczyć, jeśli oczywiście chcemy. Uczyć się i budować cywilizację… Z pewnością efemeryczność i chaos wspaniałej skądinąd cywilizacji Indii wynika w dużej mierze z braku historii. Ludy, które były w stanie opracować znakomitą filozofię i logikę, które wynalazły rzeczywistą matematykę, z algebrą (nazwa powinna być sanskrycka!) i z zerem, nie były w stanie analizować swoich dziejów, wyciągać z nich wniosków etc. Choć Indie były wciąż najeżdżane z północnego zachodu można przypuszczać, że bardzo szybko zapominano o tych najazdach i stąd bezbronność tej cywilizacji.

 

Dalsze podróże w czasie to oczywiście sztuka. Oraz historia sztuki jak też muzykologia. Dzieło sztuki, czy jest nim obraz Rembrandta czy katedra Notre Dame w Paryżu, przenosi nas w swój czas inaczej niż zarys dziejów tego, czy innego państwa. Oglądając dawny obraz dowiadujemy się o wrażliwości naszych przodków, o zmianach w myśleniu i postrzeganiu świata. Szukamy też tego, co w estetyce jest uniwersalne, inaczej przecież nie moglibyśmy oceniać, iż Tycjan jest lepszy od wielu innych malarzy jego epoki.

 

Zapis nutowy to wielka rewolucja na drodze do powstania wielkiej krainy muzyki klasycznej. Do tego dochodzi umiejętność rejestracji dźwięków i obrazów. Jak niesamowicie jest słuchać koncertów Chopina z Rubinsteinem nagranych jeszcze przed II Wojną Światową. Albo arii Pucciniego w wykonaniu Carusa zarejestrowanych w samych początkach XX wieku. Mamy zapisane całe niemal dzieje kina. Ale nie są to tylko filozoficzne podróże w czasie dotyczące refleksji nad zmianami ludzkiej wrażliwości i uniwersalną estetyką. Umiejętność zapisu dźwięku i obrazu służy też nauce, dalszemu odkrywaniu wszechświata. Ale może przede wszystkim umiejętność rejestracji obrazów i dźwięków służy szybkiej komunikacji pomiędzy nami wszystkimi, wpierw przez telefon, później za pomocą internetu. Teoretycznie nigdy nie mieliśmy tak szybkiego dostępu do tego, co się stało gdzieś na naszym globie i w obserwowanym skrawku wszechświata. Nigdy wcześniej tak szybko nie docierały do nas pomysły innych ludzi – głupie lub mądre. Czy damy sobie z tym radę? No cóż, zobaczymy… Ja na razie wysiadam z mojego wehikułu czasu i stawiam kropkę za ostatnim zdaniem.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. Technologia czasowa bedzie słuzyła (juz słuzy) do wykrywania sprawcow przestepstw, pewnie zacznie sie od morderstw, i taki Colombo straci prace, autorzy kryminalow tez, bo wszystko bedzie nagrane, tylko sprawdzic co sie w dawnym miejscu stalo. Historycy tez beda mogli dokładnie zobaczyc co sie stało, ale po co. Zdrady małzenskie tez beda udowodnione 🙂 Np. sygnał z katastrofy smolenskiej jeszcze nie dotarł do pewnych miejsc, wiec wystaczy poprosic o nagranie i za kilka lat mamy odpowiedz (bolesna). 

      1. Ja mowie tylko o odtwarzaniu nagran juz przeszlych zjawisk. Wlasciwie dzisiaj tez kazda kamera pokazuje ci obraz ktory sie zdarzyl kilka nano, czy mikro sekund wczesniej. Nie masz mozliwosci na zmiane historii, ale masz mozliwosc odtworzenia jej, zobaczyc "nagrani". Dzis mozemy poslac zdjecie do gosci w Galaktyce Andromedy, ze by sobie zobaczyli jak wygladali 2.5 mld lat temu. W rzeczywistosci wysylami dla gosci ktorzy beda zyc za 2.5 mld lat, czyli zobacza swoja galaktyke sprzed 5 mld lat. 
        Juz dzisiaj satelity moga "nagrywac" co sie dzieje na Ziemii. Jedyny problem to rozdzielczosc, i jak przechowac jakis czas potworna ilosc informacji.  Jesli komus uda sie w jakis sposob wymyslec jak do tego wykorzystac np. neutrina to bedziemy miec neutrinową satelitarną tomografie Ziemii, i wszystkie morderstwa bedą wykrywalne. 

  2. Zaawansowane cywilizacje pozaziemskie mogą dysponować technologią umożliwiającą podróże w czasie.Ponoć część UFO to są ziemskie pojazdy…z przyszłości. Parę dni temu odtajniono archiwa CIA ( w tym raporty dotyczące tematyki UFO). 
     

  3. Najlepszy przykład podróży w czasie w przeszłość to obserwacje astronomiczne. Obraz Słońca jaki oglądamy codziennie to widok sprzed około 8 minut i 20 sekund. Galaktykę M31 (Andromeda) widzimy taką jaka była 2.5 miliona lat temu. Patrząc w coraz dalszy wszechświat patrzymy na młodszy wszechświat. Można więc w pewnym zakresie prześledzić jego ewolucję w czasie.

  4. Nawet trudno sobie wyobrazić …jak to sobie wyobrazić i ile w tym wewnętrznych sprzeczności. Cała historia świata byłaby już "nagrana" i można by sobie ją przesuwac do przodu i do tyłu jak CD? Począwszy od wielkiego wybuchu do….no właśnie…końca, gdy totalnie roproszy się energia i rozpadną się nawet protony? Jeśli ten koniec nastąpił, to co tu robimy? Jeśli go nie ma i Wszechświat trwa wiecznie, jakieś cykle, to do kiedy można się posunąć? Jeżeli w dowolnym momencie można by cofnąć się do dowolnej daty, to oznacza, że te chwile ciągle trwają, zarówno moment naszych urodzin jak i śmierci. Czas jenak nie stoi. Czy możnaby powrócić do momentu odpowiedniego by zgładzić np. Hitlera i Stalina i … nagle całą ta historia zniknęła by rózwnież z pamięci miliadrów ludzi, bo przeciez się nie wydarzyła, albo odwrócic własne niekorzystne zdarzenia…? A co z tzw. determinizmem lub tzw. "efektem motyla"? Cytując klasyka, ja wymiękam. 

  5. Tak sie zastanawiam.
    Jeśli Panbuk Wszechnmogący stworzył taka kostke czasoprzestrzenną to po co skoro w momencie stworzenia wiedział wszystko o tym co stwarza w kostce czsoprzestrzennej(nic nie może go zaskoczyć, nie ma w tym niczego o czym by nie wiedział ze było, jest, czy będzi czyli mógł se odpuścić) i wszystko co stworzył i sią zdarzyło, zdarza czy zdarzy jest jego sprawstwem i winą czy też inaczej on za to odpowiada w 100% bo on to takie stworzył.

    1. MICHAL: Jeśli Panbuk Wszechnmogący stworzył taka kostke czasoprzestrzenną to po co skoro w momencie stworzenia wiedział wszystko o tym co stwarza w kostce czsoprzestrzennej(nic nie może go zaskoczyć, nie ma w tym niczego o czym by nie wiedział ze było, jest, czy będzi czyli mógł se odpuścić) i wszystko co stworzył i sią zdarzyło, zdarza czy zdarzy jest jego sprawstwem i winą czy też inaczej on za to odpowiada w 100% bo on to takie stworzył.

       No jest w religijnej koncepcji Bóg również niepojęty i co Pan chce? 

  6. Polecam powieść "Rzeźnia numer pięć" Kurta Vonneguta. Ciekawie rozwija koncepcję podróży w czasie z perspektywy jednostki. 

  7. Na szczęście obok tej fatalistycznej einsteinowskiej kostki ze współrzędnymi wszystkich chwil mamy też kwantową wizję równoległości i realności wszystkich możliwych kontynuacji. Czas jest dla fizyków dziś podejrzany jak wiele rzeczy wcześniej, których nie można było uchwycić i które okazały się iluzjami. A może to zmiana 'tworzy' czas a nie odwrotnie itp…

  8. Czas to w istocie po prostu proces przemian materii, ewolucja zmian w materii.

    Mierzenie czasu to wymysł człowieka stworzony dla wygody.

    Ale sam czas istnieje, jako właściwość materii, będąca procesem jej zmian.

    Tyle że istnieje w inny sposób, niż to się intuicyjnie wydaje.

    Wynika z tego, że można tym procesem przemian materii „manipulować”, że można kierować tym procesem, który ze swej natury jest elastyczny. To nie jest sztywny proces, jak się mogło wydawać jeszcze w XIX w.

    Najprawdopodobniej podróż wstecz w czasie jest możliwa, tzn. natura dopuszcza istnienie podróży wstecz, natomiast byłaby ona bardzo niepraktyczna, a zapewne także po prostu technicznie i praktycznie niewykonalna.

    Jak natomiast rozwiązać potencjalne paradoksy? To już bardzo trudna spekulacja…

    Uważam, że dodając tutaj koncepcję wielu światów może coś rozwiązujemy, ale wtedy de facto nie mówimy już o podróży w czasie.

    W takim wypadku (bez żadnego dodatku) mamy albo wymóg samospójności, albo najpewniej jakiś rozpad rzeczywistości spowodowany naruszeniem naturalnego biegu materii – w tym zniknięcie nas samych i być może samego kosmosu. A biorąc pod uwagę, że nie wiadomo co taką samospójność miałoby w naturze powodować, ta druga opcja pozostaje jak najbardziej możliwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *