Polityka i filozofia Prof Jan Hartman i Andrzej Dominiczak

Andrzej Dominiczak zaprosił do rozmowy filozofa i polityka z zamiarem wnikliwego umówienia szczególnej roli, jaką filozofia odgrywa lub też powinna odgrywać w polityce. Ku zaskoczeniu naszego redaktora okazało się jednak, że profesor nie uważa, by filozofia zasługiwała na wyróżnione miejsce w życiu politycznym i społeczym – sądzi wręcz, ze filozofów jest za dużo! 
Andrzej Dominiczak zapowiada pisemną polemikę z niektórymi opiniami prof. Hartmana. Będzie dostępna na naszym portalu do 10 lipca 2016. Sami jesteśmy ciekawi!
O autorze wpisu:

  1. Oczywiście, że jest za dużo filozofów. Profesjonalne uprawianie filozofii powinno być zjawiskiem elitarnym, bo ilość nie koreluje pozytywnie z jakością. Co innego „filozofowanie” w ogólnym sensie. Od czasu do czasu warto żeby każdy był po trochu „filozofem”.

    1. Panie Rafale, oczywiście nie chodzi nam o mnożenie liczby zawodowych filozofów. Chodzi o to, zeny wszyscy bywali filozofami, żeby byli bardziej refleksyjni, racjonalni i, twórczy – również filozofowie zawodowi.

  2. Prof. Hartman powiedział to, co słyszałem wielokrotnie od wielu akademickich filozofów. Że nie ma „demokratycznej debaty filozoficznej” i że „filozofia to kompleks specjalistycznych rozważań cząstkowych, na przykład „Przyczynek do Teorii Umysłu w odniesieniu do Poppera i Gadamera w świetle ich wczesnych prac, w oparciu o pracę przyczynkarską Iksińskiego w polemice z Igrekowskim (rozpatrzone zostanie wydanie z 1976 roku, bez poprawek z 81 i późniejszych”.

    Oczywiście, tak naprawdę, pod wpływem rozwoju nauki, która zmienia naszą perspektywę na pojęcia umysłu, bytu, świata, poznania, logiki itd., filozofia staje przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Wielu rzeczy nawet nie próbowała się podjąć, jednocześnie część filozofów nadal ceni stare systemy filozoficzne, z których część całkowicie przeszła do krainy baśni.

    1. Jacku, tak to na ogół wygląda, są jednak przykłady realnego i pozytywnego (demokratyczno-liberalnego) wpływu filozofów na bieg spraw w polityce i życiu społecznym. Moim ulubionym przykładem jest John Stuart Mill i jego prace o wolności i prawach kobiet. „Poddaństwo Kobiet” na przykład odegrało np. decydującą rolę w przyznaniu praw wyborczych kobietom w Nowej Zelandii. Współcześnie Habermas i inni stworzyli bardzo ciekawą i stosowaną w wielu krajach z powodzeniem koncepcję demokracji deliberatywnej, a Rorty rownie ciekawą koncepcję „demokracji kampanijnej”. Przykładów można podać mnóstwo, zwłaszcza jeśli uwzględnimy myślicieli w stylu oświeceniowym, wśród których filozofowie zawodowi stanowili mniejszość, ale przecież w pytaniu o rolę filozofii w polityce nie maiłem na myśli tylko osób zatrudnionych w tym charakterze na uczelniach. Zdecydowanie uważam i( nie zgadzam się z prof. Hartmanem), że filozofów w tym ogólniejszym oświeceniowym sensie jest w polityce i w życiu społecznym za mało. Za mało jest myślenia, refleksyjnego, krytycznego i twórczego. Prof. Hartman powiedział m.in. że nic nie wymyślił i żyje. Skromność godna uznania, ale dyrektywa marna, czego najlepszym dowodem jest obecna sytuacja w Polsce, wynikająca w znacznej mierze z takiej właśnie „anty-filozofii” działania w polityce głoszonej wprost np. przez Gazetę Wyborczą, głownie w latach 90.

      1. W pełni się z Tobą zgadzam Andrzeju! Są wyjątki wśród filozofów i szkoda, że nie ma ich na tyle wielu, aby stali się regułą. W myśli politycznej Polski, ale i chyba sporej części Zachodu, brak chęci do myślenia bardziej abstrakcyjnego, z większą perspektywą i dalszym horyzontem – też pełna zgoda. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, bo wśród tylu milionów ludzi na pewno są osoby umiejące owocnie połączyć myśl polityczną z chęcią aktywności społecznej. O tym zresztą prof. Hartman też mówił, sugerując, że filozofowie i szerzej pojęci inteligenci nie powinni z dumą głosić, iż „brzydzą się polityką”. To chyba akurat było zupełnie ok w jego wypowiedzi?

        1. Pełna zgoda! Fakt, że inteligenci w Polsce tak często i ostentacyjnie odcinają się od polityki, to przejaw niedojrzałości naszej kultury politycznej.

    1. To być może, ale nie tylko z filozofii – taka praca, obowiązek zawodowy. Ale nie o to chodziło rzecz jasna. Chodziło o to, żeby w polityce było więcej „filozofów” przede wszystkim niezawodowych, takich np. jak założyciele USA na przykład.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *