Internetowi hejterzy na usługach przegrywającej regresywnej lewicy

 

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że z tym przegrywaniem regresywnej lewicy ogólnie nie jest tak dobrze. Regresywna lewica, która usprawiedliwia (mniej lub bardziej) mordy na eksislamskich apostatach, która potrafi bronić celebrytę – gwałciciela Tarika Ramadana bo jest rozpoznawalnym muzułmańskim publicystą, która usprawiedliwia mordy na rysownikach karykatur Mahometa i zapewnia gorąco, iż islam jest religią pokoju, zaś każdy krytyk islamu faszystą, otóż ta regresywna lewica nadal ma się dobrze w rządach wielu państw Zachodu, w dominującej głównonurtowej prasie tych państw, która rządzi na uczelniach mieszając w głowach młodym ludziom i w sądach. Nawet jeśli wyborcy danego zachodniego państwa dają coraz większe czerwone kartki regresywnej, filoislamskiej i antyhumanistycznej regresywnej lewicy, politycy z obozu przeciwnego nie wiedzą jak przejść przez mur filoislamizmu zbudowany w mediach, w administracji, w sądach i na uczelniach. Ogólnie nie jest zatem dobrze.

 

Tym niemniej są państwa, gdzie regresywna lewica nie doszła jeszcze do władzy i nie usytuowała się w głównych strukturach władzy i opinii. W tych państwach pojawiają się przegrani furiaci regresywnej lewicy.

 

Ateista Christopfer Hitchens jako jeden z pierwszych zauważył to, o czym teraz piszę

 

Na czym polega działalność przegranych furiatów? Omówię to na przykładzie internetu. Współtworzymy jakieś medium. Co jakiś czas pojawiają się wśród dyskutujących a nawet publicystów osoby należące do regresywnej lewicy (często ich ideowa tożsamość jest ukryta). Przez jakiś czas jest przeważnie miło. Dyskutujemy, czasem się zgadzamy, czasem nie. Jest ok – takie różnice zdań są cenne i twórcze. Widać jednak, że przedstawiciele regresywnej lewicy stają się stopniowo coraz bardziej nieprzyjemni i agresywni. W pewnym momencie pojawiają się pytania racjonalnych uczestników debaty. „Czy chodzi o krytyczne wobec islamu artykuły?” – pytają racjonalni uczestnicy debaty.

 

Z początku na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi. Część regresywnych lewicowców udaje, że ich obrona islamu w ogóle nie obchodzi, część mówi, że nawet też krytykują islam, ale inaczej (choć najdrobniejsza krytyczna wzmianka o tej groźnej i okrutnej religii doprowadza ich niemal do szału).  W miarę odkrywania swoich właściwych intencji przedstawiciele regresywnej lewicy, tej która usprawiedliwia mordowanie apostatów dla islamu, używają argumentu typu: „Czemu piszecie o islamie, skoro w Polsce nie ma islamu?”.

 

Na to padają różne racjonalne odpowiedzi, typu – „nie zajmujemy się tylko Polską”, „Polska nie jest samotną wyspą”, „obchodzi nas los całej Europy a Polski wraz z nią” etc. Nie chcę rozwijać tego tematu, ale w mediach, które za krytykę islamu napada regresywna lewica nie ma wzmianki typu: „tylko o Polsce, tylko dla Polaków”. Nawet jakby taka wzmianka była, to przecież w wielu państwach Zachodu jeszcze parę lat temu nie było muzułmanów i problemów z islamem. Też nie przejmowano tam się problemami innych z islamem, a kiedy problem się pojawił, okazało się, że nikt nie jest przygotowany na radzenie sobie z tym poważnym zagrożeniem.

 

Powiecie teraz: „A może regresywna lewica ma powód, aby was atakować?”. Nie ma. Krytyka islamu w wydaniu którego bronię nie polega na nawoływaniu do przemocy, do zatapiania barek, czy na satysfakcji, gdy muzułmanom dzieje się krzywda. To tylko rzeczywista krytyka, prośba o pokojowe ograniczenie migracji islamskiej na Zachód do momentu, w którym ci muzułmanie, którzy już w Europie, USA, Kanadzie są zaczną się integrować, czyli szanować prawa człowieka na równi ze statystycznym chrześcijaninem czy ateistą. Ofiarami przegranych furiatów regresywnej lewicy padają nawet osoby nie chcące ograniczenia migracji, ale większego uważania na islam. To jednak regresywnej lewicy pozwala na coraz bardziej furiacką nienawiść, pełne furii zapamiętanie i chęć zniszczenia za wszelką cenę polemistów i ich mediów. Tam gdzie regresywna lewica może, wtrąca oczywiście krytyków islamu do więzień, knebluje ich, nakłada kary, usuwa możliwość reklamy i finansowania. Osoby na uczelniach i w mediach tracą pracę z uwagi na ich słuszną i zgodną z prawdą krytykę islamu.

 

Tym niemniej w Polsce, w Czechach, na Słowacji i w kilku innych państwach regresywna lewica nie jest jeszcze u władzy. Tam pozostaje jej zatem indywidualna inicjatywa. Hejtowanie osób myślących inaczej, oczernianie ich i próbowanie zniszczenia ich inicjatyw na skalę własnych możliwości.

 

Wracając do gradacji zachowań regresywnych lewicowców w krytycznych wobec islamu miejscach internetu. Gdy argument „to nie jest polski problem” nie działa, zaczyna się jazda bez trzymanki. Regresywny lewicowiec pomija inne tematy i skupia się na niszczeniu krytyków islamu. Zaczyna wyzywać ludzi od nazistów i faszystów. Wszędzie rozgłasza, że dane medium, krytykujące na przykład tezę, jakoby islam był religią pokoju, jest denne i faszystowskie.

 

Gdy agresja i nienawiść regresywnego lewicowca rośnie dalej, zaczyna prześladować innych za sam kontakt ze znienawidzonym autorem czy też medium, które ośmieliło się krytykować islam. Po pewnym czasie atakuje wszystko co tworzą osoby krytykujące islam, już bez związku z samym islamem  – artykuły naukowe, historyczne, kulturalne.

 

Te krytyki stają się tak napastliwe i wulgarne, że przestają być znośne dla innych autorów i nie należących do regresywnej lewicy czytelników. Niewinni autorzy i media tracą czytelników, te, które szanują wolność słowa, muszą zacząć usuwać pełne nienawiści i personalnych ataków komentarze.

Wątpliwym pocieszeniem jest fakt, że w części Zachodniego Świata jest jeszcze gorzej. Zaszczuwani bywają nie tylko twórcy mediów w sieci, vlogerzy i blogerzy, ale nie popierający islamu politycy, krytykujący islam eksmuzułmanie (którym często muzułmanie grożą śmiercią), pracownicy uczelni i wielu innych zawodów.  Większość normalnych ludzi zaczyna bać się mówienia otwarcie i krytycznie o islamie, bo zaczynają się bać, że furiaci z regresywnej lewicy zniszczą im życie.

 

Nie wiem, jak przerwać ten zaklęty krąg. Ale chciałabym, abyście przedstawili pod moim artykułem kilka propozycji, jak najmądrzejszych i jak najbardziej pokojowych. Jeśli mój opis tego zjawiska wydaje się wam przesadzony, poczytajcie komentarze pod innymi moimi artykułami, jak i pod artykułami Piotra Korgi choćby. Czytając je, pamiętajcie, że część hejterów z regresywnej lewicy wpadła w taki szał, że została usunięta wraz z komentarzami, które nie były na temat, ale ukazywały tylko skupioną i pieniącą się nienawiść, pełną ataków personalnych.

O autorze wpisu:

Humanistka z wykształcenia, nie bojąca się jednakże ściślejszej nauki. Od dziesięciu lat sympatyczka polskich racjonalistów, obecnie mieszka za granicą. Obecnie, jako publicystka, zainteresowana obroną wolności słowa, wolności ekspresji artystycznej i tożsamości europejskiej.

  1. „Czy chodzi o krytyczne wobec islamu artykuły?”
    ====
    Nie, chodzi o to, że autorka jest fałszywa i udaję, że walczy o wolność słowa, na której jej nie zależy. Przecież pisała, że to spoko, że w TVP jest jednostronna propaganda. Co to za walka o wolność słowa? W dupie ma całą wolność słowa.
    Jednocześnie nigdy nie napisze ani jednego tekstu krytykującego islam. Nigdy nie wybierze sobie muzułmanina do krytykowania. Nigdy nie pojedzie do meczetu i nie krzyczy na muzułmanów.
    Po prostu głównie chce się wpierdalać ludziom w życie. 
    Jakby rzeczywiście gdzieś stanała z transparentem przed meczetem i krytykowała muzułmanów, a nie używała islamu do przypierdalania się do innych, to może ktoś by koło niej stanął, bo szerość przyciąga, a fałsz odpycha. 
    I w ogóle to podejście "świat mnie nie lubi, bo "krytykuję" islam". Give me a fucking brake. Jakby wszystkich innych ludzie kochali.  Ma wszystko czego chce w tym kraju. A jak jej nie pasuje i to ciągle za mało, to jak już wcześniej pisałem, niech spada pod meczet w Marsylii. W końcu obchodzi ją los całej Europy. Concern trolling na całego uprawia. To niech se tam jedzie. 
    A nie ma problemy, że jest nielubiana i nikt nie chce z nią jechać, to się będzie do innych przyczepiać.
    Niech zacznie od siebie, to może z nią kiedyś gdzieś pojedzie. Jak na przykład przestanie być fałszywa…

    1. Transparent i niech jedzie pod meczet — miejsce spotkań rzeczywistych terrorystów, którymi nie są Polacy, a za których Szaniawska uważa Polaków, bo do nich ciągle adresuje swoje żale. Niech sobie je kieruje do muzułmanów. I niech nie robi z nich upośledzonych ludzi, którzy nie mogą odpowiadać za swoje przekonania i czyny. 

  2. @Vernon a ty chodzisz do meczet pokrzyczeć? Pewnie nie. W każdym razie tekst jest wyraźnie skierowany do Westerners i bardzo dobrze bo tu się wszystko rozstrzygnie. Moim zdaniem wszystkie problemy z islamofilia wynikają z romantyzmu. Ludzie widzą meczety muzykę a to wszystko w islamie jest ładne ale nie widzą poglądów islamu. Chcą wierzyć ze ten radykalny islam to nieporozumienie które trzeba przemilczeć

     

    1. @Vernon a ty chodzisz do meczet pokrzyczeć? Pewnie nie. 
      ====
      Jakby mi tak bardzo zależało jak autorce, tak bym się emocjonował / oburzał i w ogóle uważał, że islam to jest najgorsza rzecz w historii, to bym chodził do meczetu krzyczeć na muzułmanów. To jest jedyna sensowna rzecz, którą można zrobić. A czemu tego nie robi? Bo w rzeczywistości nie wierzy, że jest jest aż taki do dupy jak mówi. W ogóle o tym, że nie wierzy w to, co mówi świadczy zresztą ten pompatyczny i pretensjonalny język.
      Dlatego w 90% zajmuje się wszystkim tylko nie islamem.
      To wszystko co ona robi, ta cała "krytyka islamu" jej i innych "krytyków islamu" to jest po prostu używanie islamu przez ojkofobiczną prawicę  przeciwko niemuzułmanom. A ja ani nikt normalny nie chce tego popierać.

      1. Jest masa NGO, których główna działalność nie polega na wygłaszaniu pretensji, że ileś tam ludzi ich nie popiera, tylko na zajmowaniu się tym, czym mówią że się zajmują. To tak jakby Owsiak przez 99% dni w roku mówił, że go nie lubi Nasz Dziennik, zamiast zajmować się działalnością. 
        Jak się coś robi, "na pokaz" to się tylko "dramy" o byciu prześladowanym w artykułach odstawiach, zamiast robić jakąś rzeczywistą pracę. 
        Nie bierze transparent i jedzie pod meczet i coś robi, zamiast jęczeć i czepiać się innych ludzi i udawać, że jej zależy na wolności słowa i jaka jest nią przejęta — nie jest, widać przecież, że nie jest.

        1. Według autorki winni są wszyscy tylko nie muzułmanie. 

          BTW: dziś jest protest dziennikarzy przeciwko zakazowi wstępu mediów do Sejmu. Ale autorkę, wielce (fałszywie) zatroskaną o wolność słowa, to pierdoli. Nawet o tym nie wie.

  3. Jakieś sposoby na islamofilnych hejterów?

    Żaden sposób nie jest skuteczny w każdym przypadku, ale niektóre sposoby działają w niektórych przypadkach. A nawet jeśli jakiś racjonalny sposób nie działa na samego hejtera, to jednak działa na świadomość pozostałych czytelników, daje im wiedzę i narzędzia, więc i tak warto.

     

    Kilka sposobów na hejterów i islamofilów.

    1.  Nazywanie rzeczy po imieniu.

    Gdy wyraźnie widać, że ktoś popiera islam i walczy z tymi, którzy go krytykują, to należy to jasno powiedzieć, "popierasz islam i atakujesz ludzi, którzy go nie popierają".

    Jasne nazywanie sprawy, jeśli trzeba wielokrotnie, sprawia, że sytuacja staje sie jasna, poza tym, ta osoba musi coś z tym zrobić, musi jakoś odpowiedzieć, szukać argumentów, a to jej utrudnia dalszy hejt. To oczywiście teoria, w praktyce hejterzy są zwykle "nieuchwytni", gdy zaczyna się nazywać ich zachowanie po imieniu, nie odpowiadają i nagle znikają ze strony. Podobnie jak było z hejterami pisowskimi, których był wielki wysyp. Hejt nie polega przecież na racjonalnej argumentacji, tylko na "szczurzym" ataku i szybkiej ucieczce, ale to nazwanie rzeczy po imieniu na stronie zostaje i inni mogą to przeczytać. Na koniec, gdy hejter nazwany swoim imieniem znika, nalezy to także nazwac po imieniu, "widze, że zniknął, gdy powiedziałem/łam, kim naprawdę jest i co naprawdę robi". Takie zdanie zostaje i daje obraz sytuacji.

    2.  Należy zadawać pytania o islam i powody jego popierania. "Dlaczego lubisz islam?", "jesteś muzułmaninem czy tylko wielbicielem islamu?", "dlaczego uważasz, że islam jest dobry?" , "dlaczego bronisz islamu?", "co wartościowego islam daje Europie i światu?", "czy naprawdę warto tak propagować islam?", "jak wyglądałaby Europa, gdyby islam stał sie w niej religią rządzącą?", "dlaczego muzułmanie udają prześladowanych podczas, gdy faktycznie są w ciągłej ofensywie i w swoim gronie nie kryją tego?" (i być może warto spytać "czy to prawda, że muzułmanie płacą niektórym Europejczykom, by dobrze mówili o islamie i źle mówili o tych, którzy krytykują islam?")… 

    3.  Należy pisać prawdę o islamie wszędzie, gdzie to ma sens, np. często podawać zawartość prawa szariatu. Ludzie często nie mają pojęcia, co tak naprawdę zawiera islam. Gdy posiądą już taką wiedzę, to nie są już podatni na propagandę obrońców "religii pokoju". 

    Warto pisać o finansowaniu islamu. "Biedni, prześladowani" muzułmanie budują meczety i ośrodki islamskie za grube miliardy… Warto zadawać pytania, skąd "biedni imigranci" mają te pieniądze.

    4.  Należy  pisać prawdę o tym , że dochodzi do jakiegoś absurdu, w którym rozwiniete, świeckie państwa z jakichś "dziwnych" powodów tolerują i popierają średniowieczną religijną ideologię, która jest nielegalna w świetle prawa europejskiego. Należy szukać przyczyn tego stanu i nazywać je po imieniu. (To czyni autorka w swych artykułach).

     

    Nazywanie rzeczy po imieniu zawsze ma moc. Prawda, gdy już zostanie wypowiedziana, broni się sama. 

    Oczywiście zawsze są tacy, którzy jej zaprzeczają, chcą ją przekręcić lub ukryć, albo po prostu zamykają oczy, ale jednak prawdy jako takiej nie da się pokonać, bo rzeczywistość po prostu JEST i gdy ktoś ją już zobaczy, to nic tego nie zmieni. 

     

    A co zrobić z hejterami atakującymi personalnie tych, którzy piszą prawdę o islamie?

    Z tym oczywiście gorzej, bo gdy pod artykułem na zupełnie inny temat hejter pod innym nickiem pisze coś w rodzaju "nie zna sie pan/pani na tym, o czym pisze", nie widać, że to ta sama osoba, która "wielbi" islam i broni go pod artykułami na temat islamu.  Jednak to, że nie widać , nie znaczy, że tego nie wiadomo. Jeśli wiadomo, to należy to znowu jasno nazywać po imieniu. "Jesteś tą samą osobą, która na stronie XY broni islamu i obrzuca błotem jego krytyków. Jesteś islamofilnym hejterem o podejrzanych motywacjach." I znów pytania " dlaczego hejtujesz w obronie islamu?", "dlaczego tak popierasz islam?" …  

     

    Czy takie sposoby mogą znacząco pomóc w walce z islamofilnymi hejterami – nie wiem, ale w jakimś stopniu być może mogą. 

     

     

    1. A co zrobić z hejterami atakującymi personalnie tych, którzy piszą prawdę o islamie?
      ====
      Autorka nie pisze o Islamie. 
      Sam Harris pisze o Islamie.
      Ona nie. 

        1. Zapoznałem.
          Praktycznie zawsze chodzi jej o to, by robić muzułmanów z Polaków i Europejczyków, którzy nie są muzułmanami.
          Na zasadzie: "Polacy i Europejczycy zostali muzułmanami, dlatego nie latają na Marsa. I w ogóle na Marsie też są muzułmanie". 
          Kolejnym punktem programu, tak samo jak u Pana, jest concern trolling.
          A macie przecież tyle meczetów do wyboru:

          https://www.google.com/maps/search/mosques+in+Marseille/@43.2970554,5.3644794,12z/data=!3m1!4b1?hl=pl 

          1. Ten komentarz nie uzasadnia zwrotu: „zapoznałem się”. Ale w swoim surrealizmie jest artystycznie uroczy. 

          2. Ten komentarz nie uzasadnia zwrotu: „zapoznałem się”.
            —-
            Oczywiście, że uzasadnia to, co napisałem.
            Przecież szukała muzułmanów na Marsie w jednym z artykułów.

          3. Przecież wcale nie… Twoje wpisy świetnie potwierdzają przypuszczenia zawarte przez Autorkę w powyższym artykule. 

          4.  Twoje wpisy świetnie potwierdzają przypuszczenia zawarte przez Autorkę w powyższym artykule. 
            =====
            Nie udowadniają żadnego z jej przypuszczeń. Po prostu szukacie winy w całym świecie tylko nie w sobie. Nie we własnych zachowaniu.
             

    2. Bardzo cenna analiza Orionis. Mnie się poza tym wydaje, że im bardziej trafna analiza problemów z islamem, tym większa jest nagonka na jej autora czy autorkę. Nie przypadkowo wpisy regresywnych pod artykułami Alicji czy Piotra Korgi są szczególnie agresywne i pełne nieraz personalnych ataków. Część hejterów z tej strony przeżuciła się na naszą grupę PSR i atakują szczególnie zajadle linki do artykułów z Euroislam.pl, gdzie często jest po prostu info o kolejnym prześladowanym eksmuzułmaninie, czy o kolejnym salafickim meczecie w sercu Francjii, albo o kolejnej zamordowanej przez wyznawców islamu w Europie osobie żydowskiego pochodzenia. 

      1. Bardzo cenna analiza Orionis. Mnie się poza tym wydaje, że im bardziej trafna analiza problemów z islamem, tym większa jest nagonka na jej autora czy autorkę. Nie przypadkowo wpisy regresywnych pod artykułami Alicji czy Piotra Korgi są szczególnie agresywne i pełne nieraz personalnych ataków.
        —–
        Nie, to ich artykuły są agresywne i pełne personalnych ataków.
        I w ogóle nie dotyczą islamu.
        Za to na siłę chcą robić z niemuzułmanów muzułmanów, wmawiając im miłość do Islamu.
        Po prostu brakuje wam samorefleksji, by to dostrzec. 
        Najpierwsz wszystkich obrażają, a potem udają ofiary, gdy ktoś ich potraktuje tak samo.
        A protestować pod meczet nie idą, bo wtedy nie można by było umierać na pluszowym krzyży i nie można było by się czuć, że jest się w centrum uwagi, ważnym i tak dalej, tylko rzeczywiście nie na pokaz by trzeba było coś robić.

  4. Po raz drugi w krótkim czasie spotykam się tutaj z sytuacją, kiedy krytykowany autor próbuje nawrzucać krytykom. Powiem tak: są ci, którzy hejtują, czyli krytykują nie posługując się argumentami i ci, którzy wykorzystują pojęcie hejtu, aby oczernić tych, którzy krytykują i mają argumenty. To ten drugi przypadek. No można i tak. Mnie nawet się już nie chce tego komentować, wolę jednak poczytać krytykę islamu na przykład Dawkinsa, dokładnie wiem o co mu chodzi i popieram. Kiedy Dawkins odnosi się do swoich krytyków wiadomo o kogo mu chodzi i zazwyczaj wiadomo, co ten ktoś powiedział, a tutaj w jednym worku jakiejś regresywnej lewicy ląduje wszystko, co autorce nie odpowiada. Przypomina to pisowski drugi sort. Zgadzam się również z tym, że autorka skupiła się na atakowanie niemuzułmanów – to bardzo celna uwaga. 

  5. Lewica powinna być progresywna…

    Nie rozumiem lewicy, która wyznaje islamofilię; to trochę przypomina muzułmanina który chce godzić się z ateistą… albo chrześcijanina, który nie ma nic przeciwko ateiście…

    Niestety są pewne religie i poglądy, które stanowczo przeczą demokracji i liberalizmowi, a do takich religii należy islam i chrześcijaństwo (no chyba, że są jakieś zlewacczone ich wersje, ale wtedy to już nie będzie religia).

  6. po pierwsze, należy przestać bajdurzyć o regresywnej lewicy, lewakach, neomarksistach, itp. i zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z ciągle trwającym /czasami mniej, czasami bardziej aktywnym/ światowym ruchem komunistycznym; po prostu z komuchami;

    z komuchami nie da się wygrać metodami, jakie sobie "wymarzyła" autorka, bo to tak na prawdę dostosowanie się do ich "zasad", wymyślonych przez nich właśnie po to, żeby tylko oni zawsze wygrywali, tylko trzeba się zebrać i ich po prostu z cała mocą zwalczyć – dokładnie tak, jak w USA w latach 50-60, gdzie każdy szanujący się człowiek miał na ustach hasło "better dead than red" /komuchów, których się dało deportować, się deportowało, a tych, których się nie dało, bo mieli obywatelstwo USA, pozbawiało się dostępu do wszelkich stanowisk publicznych, zwłaszcza w mediach, na uczelniach, urzędach, itd./

    ale chwilowo, to uczestniczymy w projekcie komunistycznym pn. UE, tj. leżymy plackiem na placu gry wykreowanym przez komunistów, gdzie komuniści dokonują ustalenia i egzekwowania wszystkich zasad; w tej rzeczywistości nie da się zajechać nigdzie indziej, jak do "komunistycznego raju", który – jak zawsze w komunie – dla wszystkich innnych poza elitą komuszą będzie piekłem na ziemi

    1. czemu komuchy łaszą się dziś do islamistów? to banalnie proste: komuchy zawsze potrzebują siłę dziczy, żeby przejąć i sprawować władzę /w 2018r. na wielu komuszych pochodach 1-majowych w krajach UE, połowę stanowiły rodowite komuchy, a drugą połąwę – imigranci islamscy/; druga sprawa to wcześniej zaznaczone "reguły gry" zapewniające zawsze zwycięstwo komuchom: łaszenie się do islamu, to wykorzystanie w "dyskursie" zasad wolności religijnej – cokolwiek zrobią antykomuniści, zawsze się im ostatecznie dowali, że chcą ograniczać podstawowe prawo człowieka wolność religijną; wten oto sposób komuchy otoczone islamska /jak kiedyś robotniczo-chłopską/ siłą zawsze zwyciężą /i nie myślcie, że to dla komuchów samobójstwo – to samobójstwo tylko dla zidiociałej części komuszego świata, jak LGBT, itp. – komusza elita przetrwa otoczona siłą islamskiego terroru jak zawsze po dojściu do władzy; w razie czego sami zostaną islamistami-imamami; dla komuchów-rządzących to żaden problem – władza to władza/

  7. A co to jest jeszcze raz ta "lewica regresywna"? Bo nie rozumiem. To są, którzy krytykują autorkę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *