Racjonalizm – liberalizm – fundamentalizm (dogmatycznym liberałom do sztambucha)

Obiecując memu portalowemu sąsiadowi – Panu dr. Piotrowi Napierale – replikę na tezy zawarte w jego tekście pt. Polemika z Radosławem Czarnecki i Johnem Grayem (z dn. 21.04.2015) nie miałem początkowo koncepcji w jakiej formie ująć ów materiał. Czułem tylko potrzebę odpowiedzi na irracjonalne moim zdaniem, a przede wszystkim ad personam, skierowane do mnie – co samo w sobie jest irracjonalizmem – z dezynwolturą napisane i aroganckie (ale to chyba immanencja neoliberałów przybierających szaty liberalizmu – a de facto: są to krótkie spodenki małych chłopów z piaskownicy pojmujących rzeczywistość a’la Korwin Mikke, choć go namiętnie zwalczają – szkodzących niesłychanie tej szczytnej i uniwersalnej idei) argumenty przytoczone przez Pana dr. Piotra N. Postanowiłem jednak odnieść się nie tylko do sformułowań i myśli będących pochodną tez czy poglądów głoszonych przez mego współtowarzysza „portalowej niedoli” (bo tak konsekwentny i ortodoksyjny liberał musi chyba się czuć znosząc katusze sąsiadując na jednym portalu z socjalistą, „pryszczatym lewakiem” czy sekciarskim marksistą, którego tak jak jego idol Rambo chętnie by odstrzelił – bo tak wyraża się Pan dr Piotr N. o formacji myślowej i intelektualnej reprezentowanej przez moją osobę) lecz potraktować ten artykuł jako polemikę en bloc z tego typu ideologią. Do opublikowania tego tekstu zdopingował mnie jednak w jakimś sensie Redakcyjny Kolega AZAZEL publikując w dn. 16.07.2015 na Naszym Portalu materiał pt. (Neo) Liberalizm albo śmierć. Początkowo, mimo iż mój tekst jest od dawna napisany, nie miałem ochoty go opublikować bo nadal uważam za Karolem Modzelewskim, że „nie z każdym i nie zawsze warto rozmawiać”: nie każdy na to bowiem zasługuje – sam Pan dr Piotr N napominał wszystkich iż z „ISIS nie wolno dyskutować, nie wolno prowadzić jakiegokolwiek dialogu” – terroryzm jest też funkcją słowa, a ono może tak jak pocisk zabić Panie dr. Piotrze N.

Najbardziej przerażającą rzeczą jest
całkowita akceptacja samego siebie.

Carl G. JUNG

Dlaczego zapyta wielu – bo dogmatyczny liberalizm jest ideologią, żadnym tam „naturalnym i przyrodzonym człowiekowi” sposobem opisu świata i jak każda ideologia jest tak samo prawdziwym, jak i fałszywym opisem rzeczywistości – z tytułu argumentów racjonalnych i liberalnych (wszelkie -izmy połączone z jakimikolwiek dogmatami są ideologiami, a często – religiami). Wszystko wokół nas się zmienia – szybciej lub wolniej, albo całkiem wolno tak, że w życiu jednostkowym nie jesteśmy tego w stanie zaobserwować nie mówiąc już o interpretacji i analizie tych zmian, których efekty widać dopiero w skali dekad czy pokoleń (rację ma więc Tadeusz Kotarbiński mówiąc, iż „…..coś co jest nieśmiertelne jest martwe”). Nieśmiertelne – czyli wieczne, niezmienne, immanentne a priori naszemu rozumieniu prawdy i praktyki życiowej, dogmatycznie przyjęte na kształt metra z Sevres. To coś staje się wtedy religią.
Zacznijmy na początek od przypisania mi idolatrii (idol wiąże się bezpośrednio z tym pojęciem) wobec postaci tudzież dorobku jaką prezentuje konserwatywny liberał – i krytykowany przez mego interlokutora – angielski myśliciel John Gray. Cytując kogoś, jakąś myśl czy sentencję (nawet pisząc na temat dorobku kogokolwiek) nie oznacza wcale, iż jest to przedmiot czci, idolatrii bądź bałwochwalstwa, a takie wrażenie można odnieść czytając rzeczony tekst Pana dr. Piotra N. Akurat ta – zacytowana jako motto – myśl Graya wydała mi się słuszna i w jakimś sensie oddająca idee zawarte w moim tekście (Płaszczyzny konfliktów kulturowych [1] z dn. 20.04.2015). Czy zajmując się na Naszym Portalu osobą Adolfa Hitlera (O czym pisze Adolf Hitler w Mein Kampf i O racjonalną ocenę Hitlera i polityki Izraela – odpowiedź Andrzejowi Koraszewskiemu) Pan dr Piotr N. staje się automatycznie wyznawcą tych idei ? Czy Adolf H. jest automatycznie jego idolem ? A per analogiam takie skojarzenia się nasuwają same.
Nie, John Gray – choćby z tego tytułu, iż jest liberałem i za takiego uważa go światowy mainstream naukowy (w przeciwieństwie do Pana dr. Piotra N.): Andrzej Walicki, Paweł Śpiewak (to w Polsce), Guy Sorman, Paul Kelly czy Isaiah Berlin – nie był, nie jest i prawdopodobnie nie będzie nigdy moim idolem. I to w żadnej płaszczyźnie.
Drugi element repliki to dostrzegane elementy dogmatyzmu i doktrynerstwa, które widać nie tylko we wspomnianej polemice, ale w całej jego – Pana dr. Piotra N. – obecności i narracji, jakże bogatej w formę i treści, prowadzonej na Naszym Portalu. Gdy w dyskusjach między racjonalistami, albo: między osobami, które za takich się uznają, padają argumenty (czy raczej – epitety) ad personam, używa się aksjologii celem pognębienia interlokutora, to trudno przejść do porządku dziennego nad takim dictum. Środowisko polskich racjonalistów, chcące zmieniać nadwiślańską rzeczywistość w kierunku bardziej zachodnio-europejskim, bardziej laickim i czynić ją coraz bardziej zdemitologizowaną przy swej ilościowej drobności, wąskim zakresie społecznej percepcji, rachityczności – na dodatek jak wszystko w Polsce podzielone, rozproszone, skonfliktowane – atakując się nawzajem w taki właśnie sposób to jest po prostu przykład kolejnej, nadwiślańskiej katastrofy. I to co najbardziej przykre, dyskurs prowadzony jest nie ad meritum, nie na zasadzie przyjaznej dysputy i wymiany poglądów, lecz wrogości, zapiekłości, z użyciem inwektyw i z zamiarem poniżenia adwersarza, wdeptania go w ziemię, odebrania mu wiarygodności i publicznej akceptacji. Tak odbieram wszelką dyskusję posługującą się tego rodzaju uzasadnieniami i argumentacją (pisałem nt. temat – [patrz] R.S.Czarnecki z dn. 19.03.2015 pt. Czym jest nasz racjonalizm ?).
Dla sprowadzenia tych kontrowersji do wspólnego mianownika potrzebą jest zdefiniowanie dwóch pojęć, nieusuwalnie związanych z kontekstem toczonego sporu: chodzi o pojęcia doktrynerstwa i dogmatyzmu. Doktryner (fr. doctrinaire od fr. doctrine czyli nauka z łac. doctrina) to osoba zawzięcie opierająca się na wąskim, często nieaktualnym lub subiektywnie wyolbrzymionym przedziale wiedzy lub jednostkowych przekonań z danej dziedziny, opartej na ściśle określonej doktrynie, nie uwzględniającej czwartego wymiaru naszego bytu jakim jest czas. Z owym pojęciem związane są takie pokrewne terminy jak agitator, czciciel, fanatyk, fundamentalista, idealista, ideolog, konserwatysta, osoba o skostniałych poglądach, purytanin, propagandzista. Także pojęcie dogmatyka czyli osoby o niezmiennych, stałych poglądach, przekonanej w zupełności o swych racjach jest niezwykle pomocnym w zakreśleniu ram naszego dyskursu. W sferze filozoficznej mianem dogmatyka określa się człowieka fanatycznie oddanego swoim przekonaniom, wroga sceptycyzmu lub traktującego ten sposób patrzenia na świat w sposób utylitarny, zgodny ze swoją doktryną i właśnie dlatego uznawanego za doktrynera. W kwestiach religioznawczych jest to osoba bezgranicznie oddana pewnikom swojej religijnej wiary czyli po prostu fundamentalista.
I w tym miejscu, w świetle formy rzeczonej polemiki z Panem dr. Piotrem N. mógłbym ów wywód zakończyć. Wyczerpuje on bowiem ad meritum zasadnicze pozycje z jakich prowadzimy nie od dziś spory. Lecz jak widzę istnieje wiele kwestii szczegółowych i spornych, które mój Szanowny Adwersarz co krok podnosi, nie odnosząc się wszakże w sposób racjonalny bądź beznamiętny do kwestii nie pasujących jego subiektywnemu opisowi świata, jestem zmuszony wyłożyć (jak to się mówi) „kawę na ławę”, łopatologicznie i racjonalnie „po chłopsku”. Jak małemu dziecku się to robi – temu chłopczykowi (już przywołanemu) z piaskownicy. Jeszcze raz i zapewniam – po raz ostatni. Polemik więcej Panie dr. Piotrze N. z mojej strony nie będzie ! Bo nie zawsze i nie ze wszystkimi warto rozmawiać.
Pisze mój adwersarz: „Prawa człowieka są >zachodnie< tylko o tyle, że zachodni myśliciele je odkryli”, dając jednocześnie do zrozumienia w sposób autorytatywny, iż podważam uniwersalność owych praw. Nigdzie w atakowanym i postponowanym tekście nie odrzuciłem czy zanegowałem ponad czasowości praw człowieka. Używając gdziekolwiek i kiedykolwiek terminu – tzw. „prawa człowieka” – podkreślam tym samym właśnie ich uniwersalność, krytykując praktykę przez jaką została owa ponad czasowość sprofanowana i sprowadzona do zwyczajnego, politycznego i interesownego argumentu (zwłaszcza przy używaniu nagiej siły i dokonywaniu stosownych interwencji zbrojnych). Być może czytając mój tekst Szanowny Adwersarz czynił to nie dość uważnie, w sposób a-integralny i co najważniejsze: bez zrozumienia, afektywnie i wycinkowo, podniecając się i emocjonując poszczególnymi zdaniami czy akapitami i w takim stanie przeszedł do ostrego, bezpardonowego ataku z dogmatycznych bądź doktrynerskich pozycji.
Gdybyśmy chcieli potraktować prawa człowieka wedle tego co pisze Pan dr Piotr N. nie jako pojęcie oraz wartość ewoluującą, zmienną w czasie i przestrzeni, coś co wykluwa się wraz z rozwojem kultury tzw. Zachodu (bo one są immanencją tej kultury, zwłaszcza wyartykułowane w sposób jednoznaczny i modernistyczny w Oświeceniu) musiałyby być uznane za coś co u Platona jest ideą wieczną, boską, nadnaturalną. A to przecież prosta droga do religijnego, teistycznego poglądu na rzeczywistość. To coś co Karl R. Popper zakwalifikował jako podstawy element platonizmu wrogi społeczeństwu otwartemu, demokracji i wolności obywatelskich.
Należy również wyjaśnić – bo jak mi się wydaje mój Drogi Polemista ma z tym nie lada kłopot (znów chyba kłania się zbytnia emocjonalność czy nadpobudliwość mego oponenta) – znaczenie i celowość używania przeze mnie konkluzji, iż: vox populi, vox dei. Ten szlagwort opisuje dokładnie to co w mowie getysburskiej miał na myśli Abraham Lincoln: „demokracja to władza ludu, dla ludu, sprawowana przez lud”. I wyniki wyborów – wszelkich – są zawsze funkcją jakości sprawowanej władzy przez elity do tego powołane przez ów lud. Dotyczy to zarówno głosowania podczas wyborów jak i sposobu oraz form odbioru otaczającej rzeczywistości (edukacja, narracja publiczna, argumenty i sposób dyskursu itd.).
Dlatego posiłkując się Jacquesem Lacanem należy skonkludować, że z praktycznego punktu widzenia liczy się to co ludzie myślą, że jest prawdziwe, a nie to czego prawdziwości da się udowodnić w rzeczowej, logicznej analizie. W świecie człowieka prawda ma zawsze strukturę ( bądź kliszę) fikcji. Tak po prostu jest i obrażanie się na tę rzeczywistość jest nie tylko nie-racjonalne, ale wręcz razi infantylnością.
Co do sposobu prezentacji swoich poglądów, wydaje mi się iż nasza oferta – racjonalista.tv en bloc – winna zarówno określoną argumentacją jak i formą poważnie traktować konsumentów naszych produktów. Racjonalny, racjonalnie, racjonalista – te pojęcia wiązać wypada jak sądzę z określonym poziomem intelektualnym odbiorcy. Nim na pewno nie będzie – ze zrozumiałych względów – czytelnik Faktu, Super Expressu, Bildu w Niemczech, The Sun czy Daily Miror w Anglii. To odwieczny spór między swoistym elitaryzmem oraz wyważonymi i zdystansowanymi wywodami (i racjonalnością z nimi immanentnie związaną), a chęcią zdobycia taniej popularności, agitatorstwem, aroganckim językiem i obcesowymi zwrotami. Moje zdanie w tej kwestii chyba jest jednoznacznie wyartykułowane i uzasadnione. Tak widzę właśnie m.in. racjonalność.
A poza tym racjonalizm (traktowany jako narzędzie do interpretacji dziejącego się świata jak i do codziennego poruszania się w jego przestrzeni) nie może być przypisywany lub arbitralnie przyporządkowany takiej czy innej doktrynie politycznej lub ekonomicznej, nie może być też traktowany jako immanencja takiej bądź innej kultury, a tym bardziej – religii (choć i takie zabiegi czyniono w przeszłości i czyni się obecnie). To tylko owe doktryny, teorie czy systemy przywłaszczają sobie racjonalnie brzmiące uzasadnienia, wedle własnego mniemania, celem swego uwiarygodnienia (często stojąc przed lustrem i rozmawiając ze swoim zwierciadlanym odbiciem), a jednocześnie uzurpując przy tym tożsamość racjonalności z własnym stanowiskiem. To jest jakby dalekie echo religijnej koncepcji – niezwykle szkodliwej aczkolwiek trwającej od zamierzchłej przeszłości – narodu wybranego. I dotyczy to jak widać, słychać i czuć ([za]: Kuba Sienkiewicz, Jestem z miasta) nie tylko systemów czy wierzeń religijnych.
Trzeba poznać i zrozumieć najpierw historię człowieka i świata (albo przynajmniej starać się taki krok uczynić), różnych regionów naszego globu, przyrodę (stymulującą nasz gatunek), geografię, kulturę w jakiej bytują ludzie etc. Postawić podstawowe dla racjonalisty pytanie: DLACZEGO ? Spróbować odpowiedzieć na nie i dopiero potem głosić autorytatywne, bezkompromisowe, apriorycznie brzmiące i nie znoszące żadnego sprzeciwu (czyli noszące znamiona impertynencji i nadmiernej pewności siebie) tezy o unifikacji naszego gatunku w kwestiach mentalności, świadomości, organizacji społecznej, kultury itp. Unifikacji – opartej o jeden, z góry uznany za najlepszy i jedynie dopuszczalny paradygmat. Zwłaszcza biorąc pod uwagę tu i teraz. Formy ludzkiego bytowania są bogatsze na pewno niż się wszelkiego rodzaju doktrynerom, inżynierom społecznym, bolszewikom bądź jakobinom (a jak ostatnio widzimy – wielu amerykańskim neokonsom i ich bałwochwalczym zwolennikom na całym świecie oraz dogmatycznym liberałom) wydaje. Dotyczy to narodów, społeczności lokalnych, wspólnot, gmin, a także pojedynczych ludzi.
Na zakończenie – kilka słów o arogancji. Arogancja (łac. arrogantia) to niegrzeczność, zuchwałość, bezczelność, odnoszenie się do innych z lekceważeniem, butnie. Łączy się często z manią wyższości starającą się pokrywać w ten sposób jakieś skazy osobowości deklarującej się jako aroganckiej. Stosując tak brzmiącą retorykę wobec interlokutora – jakiegokolwiek, a każdy jest osobą, człowiekiem posiadającym godność, wrażliwość itd. czyli obdarzonej człowieczeństwem (co dla przekonanego, nie deklaratywnego, racjonalisty winno stanowić klarowny rudyment jego tożsamości) – sprawia się wrażenie, iż zależy nam na personalnym zranieniu, poniżeniu, wyszydzeniu czyli zdehumanizowaniu adwersarza z którym toczymy spór. Zasadnicze wątki merytoryczne zostają wtedy usunięte jakby w cień (forma zaciemnia treść i przyczynę różnicy zdań). Impertynencja i buta (które jej zawsze towarzyszą) promują bowiem przede wszystkim osobę owego aroganta kosztem treści i meritum prowadzonego dyskursu.
Sokratejska sentencja „wiem, że nic nie wiem” (bo z niej rodzi się ciągła ciekawość świata i podstawowe pytanie: DLACZEGO ?) jest tyle samo podstawą sceptycyzmu immanentnego kulturze Zachodu, Oświecenia co dobrego wychowania i skromności racjonalisty.
Przystrajanie przekonań oraz takiego sposobu percepcji świata nas otaczającego, (stojących na antypodach przytoczonej myśli Sokratesa) w szaty liberalnej retoryki i modernistycznie brzmiąco ozdobników prędzej czy później ukazuje swą miałkość, pustkę oraz intelektualne kuglarstwo, przyznając rację Miguelowi de Cervantesowi, który zauważył, że „…..Mówić nie myśląc to strzelać nie celując”.

PS: Życie pisze cały czas swój pamiętnik. Przywołać wypada w związku z całokształtem panującego klimatu w przestrzeni publicznej i panującej w niej narracji sentencję angielskiego historyka i publicysty Hywena Williamsa, która brzmi: „To miły i wygodny mit, że liberałowie są siewcami pokoju, a konserwatyści wojennymi podżegaczami. Imperializm strony liberalnej może być bardziej niebezpieczny ze względu na swój otwarty charakter i przekonanie, że stanowi lepszą formę życia”. Bo jeśli subtelni (za jakich zawsze chcą uchodzić) liberałowie, esteci, wysublimowani inteligenci i postępowi demokraci za swego idola (a tym samym wzorzec osobowy) uznają tępego osiłka Rambo, tylko dlatego iż zabijał komunistów (czyli de facto – całą „pryszczatą lewacką” swołocz i sekciarskich marksistów także) to po prostu za sienkiewiczowskim Bohdanem Chmielnickim (Ogniem i mieczem) „szkoda howoryty”. Nota bene – przywołany tu Rambo w połączeniu z nienawiścią i pogardą do tzw. lewaków (przewijającymi się w całej twórczości mego Szanownego Interlokutora) jest doskonałym i modelowym wręcz przykładem na istnienie tego co Alain Badieu nazywa „przemocą symboliczną”.
I jeszcze jedno. Drodzy liberałowie, neoliberałowie, adherenci tego modelu funkcjonowania liberalnej demokracji (uważający go za jedyny i najlepszy jaki wymyślono) rozejrzyjcie się wokoło. Bo czy ten Wasz wspaniały system nie może słusznie uchodzić – i uchodzi (w odbiorze sporej części społeczeństw Zachodu i nie tylko) za „…instrument retoryczny: pokój jest wieczną wojną, globalny oznacza imperialny. Niegdyś pełne nadziei pojęcie reform teraz jest synonimem regresu, a nawet destrukcji. Oszczędności są narzuceniem ekstremalnego kapitalizmu biednym oraz podarowaniem socjalizmu bogatym. Pomysłowy system, w którym większość obsługuje zadłużenie mniejszości” (John Pilger, australijski publicysta niezależny współpracujący z takimi mediami jak Guardian, The Mirror i New York Times). Za taką wersję liberalnej demokracji (czyli de facto – neoliberalnej) – za Hywenem Williamsem i Johnem Pilgerem (a tym bardziej; za Panem dr. Piotrem N.) – to ja bardzo dziękuję. Bo w takim cyrku, uzurpującym sobie to miano i pozostawiającym mi wybór taki jak katarom stawiał osławiony inkwizytor Bernard Gui – nawrócenie na naszą wiarę lub stos (Rambo, Rambo w tle) – nie ma dla mnie miejsca. W żadnym przypadku. Nie mając wyboru stawiam na wycofanie, alienację, nieobecność. Jak ślimak……. To też jest w jakimś sensie odpowiedź Jackowi Tabiszowi na jego zachęty odnośnie aktywności obywatelskiej.
Używam w tekście celowo sformułowania Pan dr Piotr N. bo nie przypominam sobie, a chyba i Panu Doktorowi byłby niesłychanie głupio, iż kiedykolwiek moglibyśmy przejść na „Ty”. Byłby to dla tak purytańsko nastawianego liberała i konsekwentnego antykomunisty (Rambo, Rambo w tle) zbyt wielkim dyshonorem i ujmą. Dobra rada: Panie dr. Piotrze N – niech Pan przestanie udowadniać iż jest Pan guru, mesjaszem, Bogiem. Bo już Demostenes stwierdził niewątpliwie cierpiąc (i to jest apendyks do Pańskiego przypadku), że „…..Przyszedłem do Aten, a nikt mnie nie poznał”. Tak bywa w życiu. Ja w każdym razie Pana (tak sądzę) poznałem doskonale. Żegnam. Dyskusji więcej z mej strony z Panem już nie będzie.

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

54 Odpowiedzi na “Racjonalizm – liberalizm – fundamentalizm (dogmatycznym liberałom do sztambucha)”

  1. Obawiam sie, ze Panowie reprezentujecie odmienne poziomy. Nie musze chyba wskazywac kto wyzszy, a kto nizszy? 🙂

  2. Bardzo się ciesze Radku, że moja ostatnią publikacją, w pewnym sensie, zdopingowałem Ciebie, do zabrania głosu. Choć muszę przyznać że polemikę z Piotrem Napierałą, również nie planowałem.

  3. @ Azazel – pozdrawiam. Dzięki; za inspirację, dodanie odwagi i „mentalne” (w jakimś stopniu) wspoarcie.
    „Nigdy bym nie umierał za swe przekonania, bo mogę się mylić” (to – Bertrand Russell). Pozdrawiam raz jeszcze.

  4. Odwagi? Chyba sobie kpicie. Radku twój tekst to pretensjonalny bełkot niestety. W zasadzie tylko miotasz żadnej sprawy tak naprawdę nie poruszyłeś a dogmatykiem to jesteś ty, bo nawet nie rozmawiasz z innymi grzecznie czy nie – w ogóle. Będę tępić takich pretensjonalnych lewaków jakim ty się okazałeś. Poza tym to lewica mordowała i tworzyła dogmaty na wzór religijny, a nie liberałowie. PS Gray już od dawna stał się konserwatystą.

  5. Freud by powiedział że to typowa projekcja własnego charakteru na kogoś innego. Dogmatycy chętnie innych o dogmatyzm posądzają. Agitacja jest u Radka widiczna wlasnie w tym ze jak mowil chce tylko głosić a nie dyskutować. Ja jednak będę reagować na sowieckie skłonności i dążenia. Bet on it! Że powiem w języku Rambo…

  6. Radek odniósł się do trzeciorzędnych zarzutów o których już daaaaawno zapomniałem. Najważniejszym był dogmatyzm. A tu zaskoczył mnie uznaniem mnie samego za dogmatyka. Ja przynajmniej nikomu nie zadaje pytań typu: Co jest na świecie najgorszego i dlaczego neoliberalizm?” Wiem że Radek rozgrywa na spokojnie i może to nawet i fajnie wygląda ale ja nie mogę być spokojny jak ktoś wychwala Putina i komunizm to jest święte oburzenie.

  7. Najbardziej karygodne jest jednak to żeby jeden redaktor odmawial wyniośle dyskusji z drugim (Radek robił to na długo zanim zacząłem być niemiły) a potem plotl duby smalone jak to też należy postępować…

    1. Muszę jednak podziękować Azazelowi że niechcący przypomniał mi jak zaczęła się nasza kłótnia z Radkiem. Mi chodziło o to że bycie mistrzem Yoda to żaden honor bo był stary i zgrzybiały. Radek wziął to do siebie. Mowilem mu że to o yodzie a nie o nim ale chyba mi nie uwierzył. W sumie nie dziwię się na jego miejscu też bym pewnie nie uwierzył

  8. Zacząłem czytać tekst z zainteresowaniem (lubię polemiki, zwłaszcza inteligentnych i oczytanych ludzi), jednak niestety muszę stwierdzić, że lekturę tą muszę uznać za stratę czasu. Pan Czarnecki tak bardzo oburzył się na styl Pana Napierały, który momentami rzeczywiście może odrzucać (komentarz o demencji i geriatrii jest prostactwem i chamstwem, na szczęście w publikacjach jest lepiej, mimo że czasem ostro, ale to niekoniecznie musi być wadą tekstu), że właściwie zupełnie pominął w swoim tekście polemikę merytoryczną, a wyrzucił z siebie to, co go zabolało. I tak czytam i czytam o doktrynerstwie interlokutora, o jego dogmatyzmie, o jego symbolicznej przemocy, gdy porównuje się do Rambo, o tym jak należy rozmawiać, a jak nie rozmawiać i czytać się odechciewa. Pewne przytyki ad personam przejdą, o ile są dodatkiem do merytorycznych argumentów. W tym tekście takich właściwie nie ma. Szkoda.
    Jeśli jest tak, jak pisze Pan Czarnecki: „Środowisko polskich racjonalistów, chcące zmieniać nadwiślańską rzeczywistość w kierunku bardziej zachodnio-europejskim…”, to radziłbym wyrobić sobie nieco grubszą skórę, bo nie takie polemiki czy debaty można tam obserwować, z tym że tam przede wszystkim koncentrują się na demolowaniu poglądów i argumentów przeciwnika, czasem uatrakcyjniając to jakimś drobnym wybiegiem personalnym (który powinien być też dowcipem, a nie zwykłą impertynencją), a nie recenzją jego stylu i podkreślaniem, że nie zasługuje on na rozmowę. Jeśli to miało być celem tego tekstu, to rzeczywiście lepiej żeby pozostał on nieopublikowany. Z dużą przyjemnością przeczytałbym natomiast merytoryczną polemikę z tezami Pana Napierały autorstwa Pana Czarneckiego (zwłaszcza teraz, kiedy tak hojnie upublicznili oni swą wzajemną antypatię), ale na to niestety, wg słów Pana Czarneckiego, czekać nie ma sensu. Pozdrawiam obu Panów i dziękuję za publikowane tu teksty.

    1. Zgadzam się z tym komentarzem. Żałuję, że nie doszło do polemiki i artykuł, choć dobrze napisany, był tylko o „złym” Piotrze a nie o sporze ideowym.

      1. Od razu widac, ze Napierala to Twoj dobry kolega i traktujesz go z przymruzeniem oka. Nie do przyjecia jest forma jaka stosuje ten czlowiek w swoich artykulach i wypowiedziach. Nie rozumiem jak mozesz (jako szef tego portalu)) nie zwracac uwagi na to, ze Twoj kolega obraza ludzi o innych pogladach i obrzuca ich inwektywami?
        Wczoraj napisal tutaj, ze „nie bedzie z takim czlowiekiem (Czarneckim) w jednej redakcji i pozniej ten wpis skasowal.
        Mysle, ze gdyby sprawa dotyczyla kogos innego zareagowal bys inaczej.

        1. DZEJ WI ma niestety sporo racji. Jacek bardzo gani innych (np mnie) za ostre posty, ale Piotra to nie dotyczy.
          Przykład ?
          Wczoraj Piotr wielokrotnie nazwał mnie cymbałem itp, niestety naszego Jacka reakcja była żadna.
          Dziś nazwałem jednego z naszych nowych userów ”śmiesznym człowieczkiem’,’ reakcja Jacka była natychmiastowa i niestety histeryczna. Nazwanie Radka przez Piotra ”marksistowskim sekciarzem” , też nie spotkało się z reakcją. Problem w tym, że w pewnym momencie obróci się to przeciw portalowi… Jacek chyba na razie, jeszcze tego nie rozumie. Ale cóż.
          Co do wykasowanego postu o którym wspomniał JV, to potwierdzam.

        2. Nie widzę skasowanych wpisów. Radek też jest moim dobrym kolegą z redakcji. Piotrowi niejednokrotnie zwracałem uwagę na formę komentarzy. Radkowi na brak dialogu wokół własnych tez, które, jak każde tezy, dla jednych są zupełnie ok, dla innych kontrowersyjne. Piszemy tu różne rzeczy – dyskutujmy o tym.

    2. To jest jak najbardziej merytoryczny tekst. Nie jest kierowany w pierwszej linii do czytelników tylko do kolegów z redakcji. Pp. Napierała i Tabisz doskonale go rozumieją. Jeżeli nie rozumieją tego tekstu to wystawiają sobie sami kwalifikacje. Tekst świadczy o tym że rozmowy wewnątrz redakcji są już niemożliwe. Pan Czarnecki wyraża swoją dezaprobatę dla postawy p. Napierały który zmajoryzował publicystykę a może i redakcję. Ile warte są teksty p. Napierały każdy widzi … jaki jest koń. Pan Czarnecki nie robi tego z pobudek osobistych tylko w trosce o kondycję racjonalizmu polskiego. Określenia p. Napierały jako dogmatyka liberalizmu użyłem również w jednym z moich komentarzy. Faktem jest że działalność publicystyczna Pana dr z Wielkopolski; płytka, pełna sofizmatów, niedokładności, przeinaczeń i apodyktycznego tonu, wyrządza niedźwiedzią przysługę sprawie racjonalizmu. O tym jest ten tekst.

  9. DZEJ WI ma niestety sporo racji. Jacek bardzo gani innych (np mnie) za ostre posty, ale Piotra to nie dotyczy.
    Przykład ?
    Wczoraj Piotr wielokrotnie nazwał mnie cymbałem itp, niestety naszego Jacka reakcja była żadna.
    Dziś nazwałem jednego z naszych nowych userów ”śmiesznym człowieczkiem’,’ reakcja Jacka była natychmiastowa i niestety histeryczna. Nazwanie Radka przez Piotra ”marksistowskim sekciarzem” , też nie spotkało się z reakcją. Problem w tym, że w pewnym momencie obróci się to przeciw portalowi… Jacek chyba na razie, jeszcze tego nie rozumie. Ale cóż.
    Co do wykasowanego postu o którym wspomniał JV, to potwierdzam.

    1. Ty wręcz zabroniłeś komentarzy owemu Userowi. Oczywiście nazywanie Cię cymbałem to słaby poziom polemiki. (Proszę Piotrze, abyś tego nie robił.) BTW – ja również uważam Azazelu, że interwencja z ramienia ONZ nie jest równa zaborczej agresji Putina, ale nie uzasadnia to zbyt mocnych słów pod adresem Twoim i naszych kolegów z portalu.

      1. Nie zabroniłem lecz zagniłem, Zwracając także uwagę że nie mam ochoty z nim rozmawiać (jeszcze mam do tego prawo). Facet wcisnął się z lekkim hejt-komentarzem. Za ostro go zganiłem-ok, mogłem to zrobić bardziej delikatnie. Jednak będę bronił mojego stanowiska że reakcja była słuszna, tyle że za mocna.

  10. Ja tam lubię Pana Radosława Czarneckiego. Programy z jego udziałem są ciekawe i dobrze ogląda się. Im starszy rocznik tym dysponuje głębszą wiedzą. Im młodsze roczniki tym wiedza płytsza. To taka moja prywatna obserwacja. A skąd wiadomo że Pan Czarnecki jest marksistą? Ja tego nie zauważyłem. Może jest po prostu socjaldemokratą?

    1. Dyskusje p. Radosława o religii są bardzo ciekawe i prowadzone ze swadą. Dawno już nie było żadnej, a szkoda.

      1. Radek skupia się teraz na cyklu Dokąd zmierza współczesny świat. Najbliższy odcinek już w ten poniedziałek.

  11. Choć poglądy mam raczej centrowe i ideowo zbliżone do tych, jakie prezentuje pan Napierała (a więc uważam się za liberała), tak muszę niestety zgodzić (po części) się z przedmówcami…
    .
    Powiem zupełnie szczerze, że jeszcze zanim regularnie wpadałem na racjonalista.tv, zawsze lubiłem oglądać mini-wykłady na youtubowym kanale pana Napierały. Od samego początku podobała mi się zarówno ich forma jak i treść. Było zwięźle, rzeczowo, na temat i zawsze z podaniem sporej liczby argumentów, przykładów oraz faktów (daty, nazwiska, cytaty, wydarzenia itp).
    .
    Gdy jednak porówna się tamte materiały, z niektórymi artykułami i komentarzami zamieszczanymi przez pana Piotra na tym portalu, to aż trudno uwierzyć, że stoi za nimi jedna i ta sama osoba.
    .
    Tam: uosobienie mojego prywatnego wyobrażenia współczesnego liberała – człowiek inteligentny, oczytany, kulturalny, skromny, na poziomie – niemal wzór do naśladowania.
    .
    Tutaj: kipiąca arogancja i – przepraszam za bezpośredniość – zwykłe buractwo.
    .
    Rozumiem różnice światopoglądowe oraz zrodzone z nich konflikty, dyskusje i debaty (nawet ostre i bezpardonowe, byle na poziomie). Tylko czy wszystkich nas na tym portalu, nie powinna łączyć jedna, podstawowa i niezależna od poglądów rzecz – racjonalizm?
    .
    A skoro tak, to czy osoba – która określa siebie mianem racjonalnej – może sobie pozwolić na takie zachowania jakie tutaj obserwujemy? Obraźliwe komentarze, emocjonalne artykuły aż nadto wyraźnie wycelowane w oponenta, czy pyskówki rodem z tabloidowych forów internetowych? To jest świadectwo polskich racjonalistów? I nie chodzi mi tutaj wyłącznie o pana Napierałę, ale o cały ten absurdalny konflikt i sposób jego „rozwiązywania” (zwłaszcza bierność pana Tobiasza).
    .
    Nie raz i nie dwa czytałem (i oglądałem) tutaj przytyki wycelowane w kościół, korwinistów czy dogmatycznych socjalistów, za to, że nie myślą racjonalnie. Kiedyś wydawało mi się to zasadne i słuszne, teraz postrzegam to jako hipokryzję…

          1. A czy przejawem liberalizmu jest Twoje stwierdzenie że ”lewactwo należy tępić”?

          2. Aha. Pan dr Napierała nie stosuje cenzury. Kasuje jedynie krytyczne posty. Ktoś słusznie zauważył że wychodzi z Pana buractwo.

    1. Naprawdę tak trudno nie przekręcić mojego nazwiska? Natomiast jeśli chodzi o bierność – cały tydzień nagrywam materiały. Samo nic się nie dzieje. Zgadzam się, że Piotr jako rozmówca jest inny, niż jako komentator wpisowy. Ale to nie tylko on tak ma. Ale ok. Nie będąc pewnym kogo miał Pan na myśli, pisząc o jakimś „Tobiaszu”, jednak zapytam – jak Pan radziłby rozwiązać obecny konflikt?

      1. Przepraszam za pomyłkę w zapisie pańskiego nazwiska (to z rozpędu), nie było to celowe i nie miało na celu pana urazić czy znieważyć. Proszę wybaczyć, jeżeli odczytał pan to jako złośliwość czy brak szacunku – nie było to absolutnie moją intencją.
        .
        Pisząc o bierności, nie miałem na myśli tego, że „nic pan tutaj nie robi”. Chodziło mi o bierność w sprawie tego konkretnego sporu, który najwyraźniej wyrwał się spod kontroli. Doceniam i szanuję pana wkład oraz zaangażowanie w prowadzenie i rozwój tego portalu. Przepraszam, jeżeli zinterpretował pan moje słowa inaczej.
        .
        Co do sposobu rozwiązania konfliktu – to już zależy od pana. Generalnie wydaje mi się, że jako tutejszy szef, nadzorca i koordynator, powinien pan zadbać o to, by odwiedzający portal użytkownicy i stali redaktorzy, zachowywali się względem siebie kulturalnie, z szacunkiem i na poziomie (przynajmniej publicznie). Nie wymusi pan na nich wzajemnej przyjaźni, ale kulturę (lub przynajmniej jej pozory) już tak.
        Prośby, groźby, reprymendy, ostrzeżenia – sam pan powinien wiedzieć najlepiej jak zadziałać i co poskutkuje a co nie. Pan zna tych ludzi, ja nie.
        .
        Sam musi pan przyznać, że nie wygląda to najlepiej, gdy na portalu racjonalistów (a więc ludzi, którzy powinni się kierować przede wszystkim rozumem, nie emocjami), redakcyjni koledzy (wykształceni ludzie, inteligentni i oczytani intelektualiści, nierzadko z tytułami) wdają się w publiczne pyskówki i skaczą sobie do gardeł…
        .
        Koniec końców, to pan jest tu szefem i zrobi pan co pan zechce. Ja jestem tu tylko przypadkowym gościem, pozbawionym jakichkolwiek kompetencji by kogokolwiek napominać czy pouczać. Dzielę się jedynie – jako osoba postronna – oceną całej sytuacji, z perspektywy przeciętnego użytkownika tego portalu.

        1. Dziękuję za bez wątpienia cenne rady. Jeśli chodzi o niepotrzebne obelgi z jednej strony i wyniosłe milczenie z drugiej, mogę tylko perswadować. Mam nadzieję, że w końcu odniesie to skutek.

  12. liberał i skrajna nietolerancja
    pojawiła tu się dychotomia moralna i polityczna
    jak jest definicja liberalizmu?

  13. Tak Piotrze jestem komunistą. Doktrynalne stwierdzenie liberała, że jestem zwolennikiem Putina jest idiotyzmem – ale cóż – czekiści tak już mają.

  14. Zabawne jest to Twoje przypisywanie innym znaczeń nie mających potwierdzenia w rzeczywistości – Tobie raczej chodzi o wyeliminowanie Radka – tchórzliwymi pomówieniami – tak długo będziesz go nękał aż osiągniesz swój cel – jako ten sprawiedliwy. Żyjesz w fantazjach – dlatego ten cytat bajkopisarza będzie najwłaściwszy:
    Właśnie tak myśli gbur;
    to, czego nie rozumie, zalicza do bzdur (Iwan Kryłow)

    1. Brak potępienia Putina i kłamstwa o ukraińskim nacjonalizmie to kolejny problem. Freud by się uśmiał. Przypisujesz mi fantazjowanie a to przecież nie od dziś wiadomo że czerwoni nie mają na tym polu sobie równych

    2. Jestem krytycznie nastawiony do wielu niepotrzebnych i niemiłych określeń, jakich używa Piotr. Natomiast Radek z pewnością uspokoiłyby atmosferę przedstawiając otwarcie swoją opinię na temat Putina i jego ostatnich działań. Nie jest to oczywiście żaden obowiązek, ale ja również, nie mając w sobie wobec kogokolwiek agresji, jestem ciekaw Radkowego zdania w tym temacie. Mocny krytycyzm Radka wobec Ukrainy przy trosce o Rosję zachęca do dookreślenia stanowisk w tej sprawie.

  15. cyt” kłamstwa o ukraińskim nacjonalizmie ”
    .
    WTF ? Co jest niby dokładnie kłamstwem ? To że są tam grupy odwołujące się do nazizmu ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *