Refleksje po filmie „Wołyń”

wolynLudzie mówią, że to najlepszy film Smarzowskiego. Moim zdaniem lepsza była jednak „Róża”. „Wołyń” w pierwszej połowie ma zbyt szybko prowadzoną narrację, zbyt szybko przeskakuje od sceny do sceny. Myślę, że byłoby z korzyścią dla filmu, gdyby trwał jakieś pół godziny dłużej przez bardziej rozbudowaną prezentację bohaterów. Natomiast dobrze, że taki film powstał i jest to, jak to u Smarzowskiego, wielkie kino. Cieszy, że mimo wszystko nieliczne są głosy, że film ten nie powinien był powstać z uwagi na dobro stosunków polsko-ukraińskich, szkoda że jeden z bardziej rozbudowanych padł spod pióra dotąd dość przeze mnie cenionego dra Kuisza. Myślałem, że odeszliśmy już od czasów, kiedy sztuka była podporządkowana jakiejś linii politycznej. Poza tym film nie jest antyukraiński (nie wszyscy Ukraińcy są źli, a nie wszyscy Polacy kryształowi), on po prostu pokazuje prawdę. Bez uznania prawdy nie ma pojednania i dobrych stosunków. Problemem jest raczej to, że oficjalne czynniki ukraińskie czczą Banderę i UPA jako bohaterów (porównajmy to z postawą Niemców na każdym kroku kajających się za II wojnę, może aż do przesady), to właśnie nasza polityka jest radykalnie i nieraz nieracjonalnie proukraińska. W głosach o „Wołyniu” nie zauważyłem tego, co mi rzuciło się w oczy – że film stawia niezbyt przychylną ocenę przedwojennej Polsce (jest wspomniana także błędna polityka wobec ludności ukraińskiej, burzenie cerkwi itd.). Zadaniem państwa, jego dyplomatów i armii jest: nie wmanewrować państwa w wojnę, nie przegrać jej, bronić mienia i życia swoich obywateli. Tego nie zapewniła ani II RP, ani wojenna konspiracja (vide jedna z kwestii głównej bohaterki). Ci polscy oficerowie strzelający sobie w łeb i gadający o honorze zrobili na mnie w tym filmie wrażenie bynajmniej nie pozytywne, ale to może po prostu ja całkowicie już przesiąkłem politycznym cynizmem na wzór brytyjski.

O autorze wpisu:

Historyk i politolog, student prawa. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

4 Odpowiedzi na “Refleksje po filmie „Wołyń””

  1. Ja pochodze z Wolynia(Krxemieniec) ale jako male dziecko nie m am wlasn ych onserwacji. Rodzina i ja wyjechala na zachod Polski poodczas okupacji bo UPA *Ukrainska Powstancza Armia) masowo mordowalo Polakow na Wolyniu po 1941 roku.Matka byla nauczycielka w szkole kolo Krzemirenca.

    1. No to miał pan szczęście, z drugiej strony lubię słuchać tych co to przeżyli jak np. Hermaszewskiego który sam przyznał że jego rodzinie pomagali Ukraińcy. Piszę to bo caraz częściej słyszę że Ukrainiec=badnerowiec.

    2. Może by Pan przybliżył czytelnikom racjonalista.tv wołyńskie dzieje Pana rodziny? W Krzemieńcu było słynne liceum krzemienieckie które skończyło wielu słynnych Polaków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *