Requiem Wojenne

 

Benjamin Britten nie był jedynym kompozytorem – pacyfistą działającym w Zjednoczonym Królestwie. Ta postawa była modna wśród muzycznych architektów, tak jakby tworzenie ich budowli – symfonii, oratoriów, dźwiękowych światów uczyło jak trudno jest budować i jak łatwo niszczyć. Jednocześnie perspektywa Brytyjczyków na dwie wojny światowe była inna niż pozostałych Europejczyków. Wyspy nie musiały włączać się w wojnę, czyniły to jednak chcąc wesprzeć tę lepszą stronę, co podczas I Wojny Światowej nie było jeszcze tak ewidentne jak podczas II Wojny Światowej.

 

 

W roku 1961 Britten otrzymał zamówienie na stworzenie dzieła uświetniającego uroczystość konsekracji odbudowanej po zniszczeniach wojennych katedry gotyckiej w Coventry. We wrocławskim wykonaniu, które odbyło się w NFM 8 kwietnia 2018 roku do tego faktu nawiązano w bardzo piękny sposób. Wśród licznych zespołów chóralnych znalazły się też dziewczynki z Coventry Cathedral Girls’ Choir. Ale kto jeszcze w tym dniu nie występował! Z polskich zespołów mieliśmy Chór NFM i Polski Narodowy Chór Młodzieżowy pod kierownictwem Agnieszki Franków-Żelazny, która też ciekawie zapowiedziała cały koncert. Śpiewał też sławny Chor des Bach-Vereins Köln, oraz Les Pastoureaux Petits-Chanteurs de Waterloo i Jugendchor der Lukaskirche Bonn. Za instrumenty chwycili natomiast Bundesjugendorchester – National Youth Orchestra of Germany i Członkowie Orchestre Français des Jeunes. Poza Wrocławiem ten projekt zostanie zaprezentowany w Berlinie, wcześniej odbył się już koncert w Kolonii. 

 

To obfitujące w różnorodnych i często młodych wykonawców przedsięwzięcie miało związek z Europejskim Rokiem Dziedzictwa Kulturowego 2018. Inicjatywa wspólnego uczczenia go War Requiem Benjamina Brittena wyszła pierwotnie od Chor des Bach-Vereins Köln i Bundesjugendorchester, oraz dyrygenta Bachowskiego Chóru z Kolonii – Thomasa Neuhoffa. Dołączyli do nich licznie polscy wykonawcy, dodając akcent rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości do sprzyjającej wykonaniu pacyfistycznego manifestu Brittena setnej rocznicy zakończenia I Wojny Światowej.

 

Britten rozegrał swoje dzieło na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich jest typową mszą żałobną, gdzie kompozytor w monumentalny sposób nawiązuje do późnośredniowiecznej tradycji, między innymi do pieśni Dies Irae – Dzień Gniewu, której posępna i groźna melodia fascynowała niemal wszystkich romantyków z Franciszkiem Lisztem na czele. Prócz tego mamy inne części mszy żałobnej, gdzie doszukać się można inspiracji Mozartem i innymi wielkimi twórcami mszy żałobnych. Jednocześnie jest Britten oczywiście oryginalny, zwłaszcza gdy doprowadza do wspaniałych kulminacji, takich jak ta w Sanctus. Połączone chóry sprostały tym polistylistycznym podróżom kompozytora w sposób doskonały. Również orkiestra radziła sobie bardzo dobrze i zupełnie nie myślałem o tym, że grają w niej jeszcze uczniowie, głównie między 14 a 19 rokiem życia. Sam Britten jednocześnie zachwycał mnie, ale też trochę buntował. Język tego kompozytora zawsze jest specyficzny, czasem jakby na siłę suchy i intelektualnie wyrafinowany. Nie rozumiem też, dlaczego mimo tak wielkiego aparatu wykonawczego Britten nie czerpał śmiało z całej dostępnej skali poszczególnych sekcji orkiestry i chórów, ale jakby masywnie skupiał się na środku skali, czyniąc swe dźwiękowe konstrukcje celowo suchymi i masywnymi, lecz jakby trochę bez przestrzeni i możliwości wybrzmienia. Lecz Britten to Britten i zawsze potrafi osłabić mój bunt przeciwko sobie świetną inwencją i niemal nieokiełznaną wyobraźnią muzyczną. Sekcji uroczystej, tradycyjnej War Requiem przewodził dramatyczny i czysty głos sopranu Banu Böke, która potrzebowała kilku minut aby się rozśpiewać, lecz gdy już jej głos ożył, bardzo pięknie i ekspresyjnie przebijał się przez masywne oratoryjne brzmienie.

 

Chor des Bach-Vereins Köln / fot. materiały zespołu

 

Wielki zespół wykonujący „po bożemu” Mszę Żałobną jest u Brittena przełamany drugą, kameralną orkiestrą, która wspiera tenora i basa śpiewających wiersze Wilfreda Owena, młodego poety, który zginął w ostatnich dniach I Wojny Światowej, podobnie jak bohater powieści „Na zachodzie bez zmian” Remarque’a. Wiersze Owena stanowią mocny kontrast do uroczystego i pełnego rytualnej nadziei charakteru Requiem granego przez większą część zespołu i śpiewanego przez chóry. W wierszach pojawiają się akcenty ateistyczno – materialistyczne, oraz kontrastujące patriotyczny patos z potworną przyziemnością masowej wojennej zagłady. Innym razem wiersze nawiązują do Biblii i wtapiają się, również muzycznie, w główną warstwę Requiem. Tworząca drugą warstwę utworu Brittena orkiestra kameralna gra muzykę quasi wojskową, zdominowaną przez werblo – podobną perkusję (choć najczęściej nie werbel) i sygnały instrumentów dętych. Przypomina to trochę (ale tylko trochę) Historię żołnierza Strawińskiego, momentami też bardziej dramatyczne sceny z Wozzeka Albana Berga. Ogólnie dominuje klimat paramilitarnej groteski, jednak po brytyjsku stonowanej i spoglądającej jednak w stronę uroczystej śmierci celebrowanej przez chóry. W tej sekcji War Reqiuem ważne są głosy solistów, a te były znakomite, zwłaszcza doświadczony Bachowski Ewangelista i – również – znawca poetyki Brittena James Gilchrist śpiewający tenorem. Jego pełen Brittenowskiej melancholii, zanurzony w bezsennych obrazach głos był z pewnością najmocniejszym atutem tego dobrego wykonania War Requiem.  Erik Sohn śpiewający  barytonem też świetnie sobie poradził z tym zadaniem, również doskonale odnajdując w sobie drogę do Brittenowskiej stylistyki.

 

Utwór prowadziło dwóch dyrygentów – Thomas Neuhoff odpowiedzialny był za chóry i wielką orkiestrę, zaś Daniel Spaw za frontową sekcję kameralną. Obydwaj opanowali tę wielką formę i gigantyczny aparat wykonawczy znakomicie. To było świetne wykonanie, stojące owacje trwały długo. Cieszę się, że NFM przygotowało planszę z librettem utworu, gdyż zrozumienie zderzenia wojennej poezji z liturgią śmierci jest konieczne dla zrozumienia Brittenowskiego oratorium. Kompozytor chciał przede wszystkim, abyśmy stali się nieco mądrzejsi po wysłuchaniu jego dzieła. Udało mu się, gdyż przecież niemiecka młodzież siedziała tuż obok młodzieży francuskiej, a czasy, które wraz z Brittenem wspominali ustawiły ich młodych pradziadów z karabinami naprzeciwko siebie. W chórach Polacy przemieszani byli głównie z Niemcami, ale były też dziewczynki z Coventry i młodzi chórzyści z Waterloo. Swoją drogą chóry dziecięce w chorałowych partiach dzieła brzmiały zupełnie nieziemsko. Britten jak mało kto potrafił odrealnić chór dziecięcy, zaś tym razem jego muzykę śpiewały naprawdę zdolne dzieci wprowadzając najbardziej może filozoficzny akcent do całości oratorium. Bo czyż nie chodzi o to, aby właśnie one mogły żyć w pokoju?

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *