Słownik polsko-watykański

Każda branża i domena wiedzy ma swój żargon i nie ma w tym nic dziwnego, dziwi jednak kiedy dziedzina, no może nie wiedzy, ale życia jaka jest religia np. chrześcijańska używa języka hermetycznego nie tylko na zjazdach swoich ekspertów, czyli w tym przypadku teologów, ale wobec zwykłych wiernych. Wierni powtarzają czasem te wyrażenia, choć gdyby dotyczyły czegoś innego niż religii od razu zapewne zwróciliby uwagę na ich śmieszność. Przykładem może być zwrot „świętych obcowanie”. Zwrot ten oznacza społeczność świętych, w szerokim rozumieniu, Świętymi określeni są tu nie tylko zmarli kanonicznie ogłoszeni świętymi, ale wszyscy ci, którzy przez chrzest przyjęli Chrystusa i zostali włączeni w Ciało Chrystusa. Dobrze, a teraz zapomnijmy o tym co powiedzieliśmy i zapytajmy kogoś kto nie słyszał o chrześcijaństwie, albo jest wychowany w innej wierze od małego. Dla kogoś takiego, czyli dla człowieka spoza świata żargonu, „świętych obcowanie” – to byłoby słowo określające kilku świętych, którzy poszli do gospody, by poplotkować, a ponieważ świętych katolickich jest tylko kilka tysięcy, to nie wiadomo czy to się zdarzył.

Kolejny zabawny zwrot to „życie pozagrobowe”, jak to się stało, że oznacza to zmartwychwstałych? Przecież „życie pozagrobowe” uprawiają wszyscy, którzy nie zabłądzili w piramidach i ci którzy nie zostali pochowani żywcem. Jest to też każdy chwast, który rośnie gdzieś indziej niż w dole wykopanym na grób. Jakim cudem grzech pierworodny to grzech Adama, to powinien być raczej grzech Kaina, bo Adam się nie urodził tylko został ulepiony z gliny. Brytyjczycy trafniej nazywają to: original sin, a Niemcy: Erbsünde. Nie ma tu nic o rodzeniu, jest tylko o pochodzeniu czyli prawidłowo względem pochodzenia Adama.

Trochę inaczej jest z wyrażeniami typu „prawdy wiary”, w epoce przednaukowej, kiedy powstawało chrześcijaństwo, za prawdę mogła uchodzić każda informacja, tak naprawdę „prawdy wiary” to raczej zbiór reguł. Kościół manipuluje też pojęciem… „kościół”, raz są to wszyscy wierni, innym razem tylko kler. Kościół przywłaszcza sobie także całe ideologie i pomysły. Tak jest z personalizmem, który to nurt uznajemy dziś za chrześcijański, tymczasem Karol Wojtyła po prostu podkradł patrymonialny humanistyczny feudalizm XIX-wiecznemu szwajcarskiemu konserwatyście Karlowi Albrechtowi von Hallerowi. Wbrew nazwie „personalizm” nie jest on indywidualistyczną ideologią, wręcz przeciwnie. Von Haller uważał, że człowiek nie jest w stanie być wolny, i najlepiej mu w feudalizmie, bo ma zaspokojoną potrzebę opieki i zakorzenienia. Nazwanie to personalizmem czyli czymś co kojarzy się z opozycyjnym wobec Hallera – liberalizmem jest niecną manipulacją.

Dobrą wieścią jest to, że język Kościoła staje się coraz bardziej egzotyczny dla przeciętnego Polaka czy Europejczyka. Ludzie nie wiedzą już czym są roraty, kim jest sufragan, i to cieszy, wszak m.in. Antonio Gramsci pisał, że trzeba narzucić najpierw swój język by rządzić ludźmi…

slownik-polsko-watykanski

Pierwotnie tekst ten ukazał się w „Tygodniku Faktycznie” (nr. 10).

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Ja zawsze powtarzam, że dziwny język teologii, pełen metafor i mądrze brzmiących zapożyczeń z łaciny i greki na ukryć kompletny brak jakiejkowiek znaczączej treści, a jednocześnie „oszołomić” ludzi o niskim kapitale kulturowym swoją „niesamowitością” („bo to brzmi tak mądrze, że coś w tym musi być”). W rzeczywistości cała ta terminologia to nic innego jak próżne mielenie ozorem, dźwiek mowy pozbawiony jakiegokolwiek desygnatu w rzeczywistości, przelewanie z pustego w próżne, uzasadnianie nic nieznaczącego przez nic nieznaczące, błędne koło. Do tego metaforyka – kiedyś Bartyzel senior uzasadniał swoje bzdurne postulaty porównaniem monarchii absolutnej do rodziny, gdzie jest ojciec, który prowadzi swoje dzieci i je wychowuje. Gdy takie rzeczy poda się w językowo interesujący sposób, to zawsze znajdzie się ktoś kto w takie głupoty uwierzy.
    Najbardziej prymitywnym wariantem tego rodzaju praktyk językowych jest archaizowanie języka, gdy mówi się o osobach duchownych bądź obiektach czci religjnej (ja strasznie lubię sobie dowcipkować wśród kolegów z tej maniery, ale to nie za bardzo nadaje się do cytowania na internetach, hihi…), np. ksiądz biskup wizytuje, ojciec święty nawiedza, obraz matki bożej peregrynuje, papież pielgrzymuje, święta apostołka miłosierdzia…….
    🙂

    1. Dokładnie 🙂 transcendentny, immanentny itp.- jakie to mądre i jakie robi wrażenie ! A tak naprawdę jedyne życie , które znamy ( i to każdy w ograniczonym zakresie) to jest to w którym żyjemy. Reszta to mity i pobożne życzenia.

    2. Ha, ha. Tak, oni tu lubią. Oni nie jedzą, ale spożywają. Nie idą, ale kroczą. Nie mówią, ale głoszą. Nie siadają, ale spoczywają.

      1. Głoszą nam” dobrą nowinę”- jak nie uwierzycie to pójdziecie do piekła 🙂 .Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Tak się zastanawiam co z tymi ,którzy umierając nie mieli już zębów?

  2. „życie pozagrobowe” to wcale nie jest teologiczny termin. Nie występuje w katechizmie czy innych dokumentach kościoła. To zwrot potoczny.
    .
    Kościół jest starą instytucją, więc ma w użyciu mnóstwo archaizmów, które kilka wieków temu mogły być bardziej oczywiste. PierwoRODNY to zapewne staropolski rdzeń oznaczający pochodzenie. Z tych samych powodów np. księga Genesis (pochodzenia) nazywa się Księgą Rodzaju, co nikomu dziś nie kojarzy się już z genezą.

  3. Teolodzy celuja w cyrku logiki. Na przyklad Jeden bog w trzech osobach. Co to znaczy w trzech osobach?Czy te osoby to kopie ktore sa identyczne ,czy kazda kopia dziala oddzielnie a wiec jest ich trzech.
    Grzech pierworodny jak pisze Piotr nie moze odnosic sie do Adama bo Adam sie nie urodzil. Original sin oznacza grzech poczatkowy .
    Uwazam za pojecie grzechu pierworodnego jest niemoralne bo winni sa ludzie nie z powodu wlasnego czynu.Jedyna ich wina jest to ze sie urodzili. To konkuruje z nazizmem w ktorym czlowiek byl przesladowany poniewaz urodzil sie w zydowskiej rodzinie.
    Pojecie grzechu pierworognego jest fundamentalne w religii i znaczy ze kazdy jest winny nawet jesli nie zrobil nic zlego.Absurdalnie niemoralna zasada.

  4. „Co to znaczy w trzech osobach?Czy te osoby to kopie które są identyczne ” – to by trzeba panie Januszu zapytać jakiegoś biegłego niezideologizowanego psychiatrę.Oni znają i leczą takie przypadki jak osobowość wieloraka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *