Stanowczo za dużo Chopina (w dodatku źle go się gra) Skończmy z tym romantyzmem!

Z żalem obserwuję pewien fenomen polskiego życia kulturalnego, polegający na udawaniu, że przed szeroko pojętym XIX wiekiem polskiej kultury w ogóle nie było. Najsilniej jest to widoczne w dziedzinie muzyki. Nieustannie dzieje się w Polsce coś chopinowskiego. Kompozytor ten kojarzy mi się głównie z jęczeniem i gruźlicą i tak jest odbierany przez młodych i starych, choć często boją się oni otwarcie przyznać, że wolą zdecydowanie radosne dźwięki Bacha, Haendla, Haynda i Mozarta, a nawet romantyków niemieckich jak Schumann czy Mendelssohn.
Czasem jeszcze uhonorują pamięć Wieniawskiego, rzadziej Moniuszki. Nie pamięta się o poważnych kompozytorach takich jak Karol Kurpiński czy Jan David Holland. Jeszcze gorzej jest z muzyką przedromantyczną, wrzucaną do wspólnego kotła o nazwie „muzyka dawna” lub „staropolska” (cóż u licha znaczy to słowo?). Towarzyszy temu skrajne uromantycznienie obrazu polskiej kultury. Nie pamięta się tak samo o Kochanowskim jak i Krasicki, bo wszystko niknie w Mickiewiczowskiej „zadumie” nad nie wiadomo czym. Często pojawiają się postulaty by kształtować w Polakach postawę pozytywistyczną. Nie uda się to bez zrównoważenia proporcji w prezentowaniu wytworów kultury. Mój promotor prof. Waldemar Łazuga twierdził, że Polacy nie umieją się nawet wzruszać inaczej niż po romantycznemu. Faktycznie Polakom brakuje wrażliwości typu barokowego właściwej Włochom (commuovente) i Hiszpanom, żywego dowcipu Francuzów i zdystansowanej ironii Brytyjczyków. Założę się, że Polacy nie zawsze tacy byli. Tak jak Tocqueville pisał o les philosophes, iż zarazili dotąd szczerych i radosnych Francuzów swoją kapryśnością, tak można powiedzieć, że romantyczna edukacja wpoiła Polakom niezdrowy i wyjęty z wszelkich proporcji tragizm, co widać obecnie bardzo wyraźnie na przykładzie PiS i sekty smoleńczyków, wśród których ów tragizm zaczyna żyć własnym życiem.
Co mam na myśli mówiąc o bogactwie dawnej kultury Polski przedromantycznej? Niedawno pisałem o muzyce w Poznaniu w XVII i XVIII wieku. Na przykładzie życia muzycznego samej tylko Wielkopolski tych czasów, regionu wcale nie najbardziej kulturalnie uprzywilejowanego, chciałbym ukazać nieco czytelnikom bogactwo kulturowe I Rzplitej, bogactwo, którego nie przypominamy w należytym stopniu, fetując ciągle paryskiego emigranta i żydowskiego skrzypka z XIX w.
Zapominamy o Mielczewski, o Wojciechu Dankowskiem, o Bartłomieju Pękielu, o Karolu Kurpińskim, o muzyce Niemców Gdańskich z Johannem Freislichem na czele, że nie wspomnę już o renesansowym kompozytorze Mikołaju Gomółce. Ogińskiego znamy wsyzscy z jednego poloneza…
Warto dodać, że niedawno w Bibliotece UAM odkryto najstarszą polską znaną operę, pt. „Heca”, pochodzącą z czasów panowania Augusta II. Zachęcam wszystkich do pamiętania o zapomnianych i niedocenianych skarbach polskiej kultury i do walki z romantycznym tragizmem. Rzeczywistość wymaga od nas bowiem aktywnej i racjonalnej postawy, a także wiele dystansu…
PS. Niedawno napisałem dlaczego Chopin nie byłby niezadowolony z koncertu chopinowskiego: „…dźwięki jakie produkował Chopin na swoich fortepianach były zupełnie inne, płytsze i bardziej klawesynowe. Dlatego, podobnie jak Bach przy Wohltemperierte Clavier nieco przesadzał z opracowaniem dźwiękowym, tak by wydusić ile można z ówczesnych instrumentów, teraz grane na Rachmaninowskich monstrach z Rachmaninowskim rozmachem stają się mało strawne. Dodatkowo wszystkie pamiętniki pokazują zgodnie, że Chopin, introwertyk i dandys grał w stylu Glena Goulda – minimalistycznie. Zygmunt Kałużyński jest jednym z niewielu intelektualistów, którzy zwracali na to uwagę. Chopin grał cicho, wręcz zbyt cicho dla dalszych rzędów salonowej publiczności Paryża 1831 roku, gdzie Chopin szedł od recitalu do recitalu. Tera gra się Chopina w wersji orgiastycznej, z mnóstwem nadętych emocji i udawaną wrażliwością, skrajnym ekstrawertyzmem i widać, że to po prostu nie pasuje. Nikt z obecnych konkursowiczów zapewne nie spodobał się samemu Frycowi…”
A ludzie dalej ze przecież nie wiemy bo nie ma nagrań z czasów Chopina itd. A czy ja coś piszę o nagraniach????? Nie! Nie jestem idiotą wiem że nagrań nie ma przed latami 80 XIX w…
Na idiotyzm nie ma leku na czytelnicze lenistwo też nie: )
Aha i niech nikt sobie nie myśli że Chopin byłby zachwycony Rachmaninowaniem jego dzieł. Przez cały 17, 18, i 19 wiek dla wszystkich autorów traktatów estetycznych jak Hume Baumgarten Kant bylo oczywiste że istnieje jedna prawda a więc także sztuka wlasciwa i niewłaściwa oraz metoda grania właściwa i niewlasciwa. Chopin też tak uważał. Inne podejście jest anachroniczne, dwudziestowieczne, amerykańskie
Pozdrawiam serdecznie
Pn

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Rzeczywiście, w Polsce trochę przesadzamy z tą „narodowo-wyzwoleńczą” postawą. Pamiętam, że nie mogłem zdzierżyć w liceum lektur z epoki romantyzmu – „Dziady” albo „Nie-Boska komedia” przyprawiały mnie o potworny ból głowy, zwłaszcza pisanie pod klucz o ich problematyce. Bolesław Prus (ogólnie pozytywizm) był po nich miłą odmianą.
    A jeśli chodzi o muzykę, chociaż wg mnie bezwzględnym numerem 1 jest Mozart, to myślę, że muzyka z romantyzmu jest naprawdę piękna! Czajkowski napisał wspaniałe symfonie. Mamy na przykład raczej niedocenianego Feliksa Ignacego Dobrzyńskiego, szkoda, że jest tak rzadko grany.

  2. W ostatnim dziesięcioleciu powstało wiele wspaniałych nagrań muzyki polskiej sprzed Chopina. Czasem zapraszano do współpracy przy nich najwybitniejszych specjalistów od muzyki dawnej spoza Polski. Choćby wspaniała seria poświęcona Mikołajowi Zieleńskiemu z Capellą Cracovią i Emmą Kirgby. Ja bardzo lubię innych niż Chopin polskich kompozytorów, a jeśli chodzi o romantyzm, niedawno przecież pisałem o Liszcie, którego znam, podziwia, słucham – nawet teraz 😉

  3. Przecież jest wyraźna różnica między mesjańskim romantyzmem w literaturze, a romantyzmem w muzyce. To zupełnie inna jakość. Chopin to Chopin, a Dziady to Dziady. Romantyzm literacki jest dla mnie męczący, ale romantyzm w muzyce już jest bardzo miły.

  4. Za dużo? A gdzie jest za dużo Chopina? Teraz był konkurs chopinowski, więc to normalne, że się o nim mówi. Większość Polaków pewnie nawet nie zna żadnego utworu Szopena, więc teza, że jego muzyka ma jakiś wpływ na romantyczność Polaków jest mocno naciągana.

    1. Słucham Radiowej Dwójki i oczywiście było dużo Chopina w trakcie konkursu. Ale miesiąc wcześniej prawie go nie było. Dominuje muzyka barokowa i kameralistyka oświecenie – wczesny romantyzm.

  5. Nie zauważyłem by jakoś szczególnie dużo Chopina nam serwowano w mediach poza samym konkursem. A jego muzyka to spuścizna od której nie da się uciec – to trwały element naszej kultury. Nic oczywiście nie ujmując tak wybitnym postaciom jak Szymanowski, Moniuszko, Noskowski czy Karłowicz, by wymienić tylko kilku.
    Widzę, że do wrogów pana Piotra Napierały obok „lewaków” i wegan dołączył teraz i Chopin. No cóż….

    1. (cytat) Widzę, że do wrogów pana Piotra Napierały obok „lewaków” i wegan dołączył teraz i Chopin. (koniec cytatu)
      I esperantyści : – )

      1. No właśnie to jest niefajne. Jest artykuł, pojawiają się komentarze i później artykuł się zmienia. Nie chodzi o korektę drobnych oczywistych pomyłek, jak literówki, ale o dodanie dwóch akapitów do artykułu, który miał ich pięć. Jest to istotna zmiana treści. A my, komentujący i dyskutujący, nie mamy możliwości zmian swoich komentarzy (i słusznie). To trochę niefair, że w trakcie dyskusji artykuł jest istotnie zmieniany. Już lepiej napisać nowy, a stary zostawić.

          1. Znakomita wypowiedź! Możliwość jej cytowania, oczywiście, w powołaniu się na autora, z pewnością okaże się przydatna w dyskusjach na tym portalu. Szczególnie w dyskusjach z Szanownym Panem Świątkowskim.

          2. No, jak zmieniłeś tekst swojej wypowiedzi, to zmień też (wykasuj) mój komentarz do niej, bo teraz to jest ni z gruchy, ni z pietruchy…

          3. Nie mam możliwości edycji lub choćby kasowania swoich wpisów! To przywilej Panów Redaktorów, choć praktycznie tylko ty z niego korzystasz. No cóż, „co wolno Jowiszowi, nie wolno wołowi” – prawda?

          4. Myślałem, że użytkownik ma możliwość edycji własnych wpisów. Jeśli są z tym problemy, proszę dać znać, co mam zmienić, to zmienię. Rozumiem, że skoro Piotr zmienił/rozwinął treść swojego wpisu, część dyskusji ma zmieniony kontekst. Można też po prostu w innym wpisie odnieść się do zmienionej treści. Piotr nie zmienił jednakże głównej tezy swojego artykułu.

          5. Gospodarz i gość może co? Po prostu napisz nowy komentarz szczerze mówiąc nie wiedziałem że nie możecie zmieniać na innych portalach na jakich jestem jako komentator mogę. Zmienić własny post ale nie cudzy

          6. Nawet jeżeli wszyscy użytkownicy mieliby możliwość usuwania i edytowania swoich wpisów, to uważam za niewłaściwe zmienianie treści artykułów. Autor zmienia treść artykułu, a komentujący mają w odpowiedzi modyfikować swoje komentarze? To jaki wtedy jest sens komentowania artykułów, skoro komentarz w każdej chwili może stać się zupełnie bezprzedmiotowy.

  6. No pięknie, dwa lata portal istnieje, a jego rednacz i zastępca nie wiedzą, jakie są uwarunkowania techniczne portalu. Na portalu, który stoi na przyzwoitym poziomie, jest np. tak:
    – Każdy może edytować swój wpis, przez ok.10 min od chwili wyświetlenia na stronie.
    – Po wyświetleniu (dłuższym niż 10 min) nikt, nawet autor nie ma prawa zmieniać wpisu.
    – Moderator i autor może banować wpisy, jednakże powinna po nich zostawać notka i nformująca, czyj był wpis i kto go usunął.
    Polityka redakcyjna i moderacyjna jest ustalana przez zarząd portalu i to jest jego zbójeckie prawo, ale powinna być odróżnialna od cenzury.

    1. To jest przede wszystkim portal telewizyjny. Tu jest ogrom pracy – znajdowanie gości, planowanie tematów, kamerowanie, montaż, etc. Dział publicystyczny zazwyczaj funkcjonuje bez zgrzytów, tu jak widać pojawił się problem wokół komentarzy, za który ja ze swojej strony przepraszam.

        1. To są wymogi skierowane do portalu komercyjnego a Racjonalista TV takim nie jest. Niedoskonałości systemu edycji komentarzy są kwestią do poprawy ale nie są to problemy pierwszej ważności. W Polsce miałem wiele razy do czynienia z drogimi systemami informatycznymi o gorszej jakości a na sugestie poprawy często się obrażano. Dlatego apeluję o większą dawkę realizmu.

          1. Po kim jak po kim, ale po tobie usprawiedliwiania bylejakości i miernoty się nie spodziewałem! Ktoś tą stronę robił, ustawiał, wziął pieniądze. Obecnie prosty portal CMS to nie jest przedsięwzięcie na skalę komercyjną. Ten portal jest w końcu jednym z dwóch w Polsce o tym profilu, to do czegoś powinno zobowiązywać. A pierwsze wrażenie – jak wiadomo – robi się tylko raz. Pewnie, są ważniejsze problemy, ale jak się użytkowników portalu będzie lekceważyć, to niedługo będzie to portal bez użytkowników.

          2. Pisałem do różnych portali. Bardzo często komentarze były usuwane kompletnie bez powodu. Zdarzyło mi się, że na pewien niesławny, acz popularny portal musiałem napisać sprostowanie wobec oszczerstw pod kątem moim i mojego stowarzyszenia. Jakimś cudem wywalczyłem publikację sprostowania, lecz pod nim poleciał Hejt, którego nie mogłem komentować, bo moderatorzy nie dali mi takiej możliwości. Więc nie wiem, w jakim Pan świecie żyje, skoro uważa Pan, że u nas jest źle.

          3. Myli się Pan. Ten portal się rozwija, głównie ze względu na zróżnicowanie i potencjał intelektualny jego autorów i komentatorów. Są to wartości wobec których mniej znaczące wady nie mają wielkiego wpływu na produkt finalny. Tradycyjna wschodnia zawiść nie jest w stanie tego procesu zatrzymać.

          4. Jaka „wschodnia zawiść”? Co to za insynuacja? Wskazanie błędu, czy niedoróbki, to od razu – co – pewnie sabotaż? Wstrzymywanie rozwoju? Człowieku, ogarnij się!
            Do J.Tabisza: Wiadomo, o jakim portalu mowa. Istnieje 15 lat, a po shizmie, która skłóciła polskie środowisko racjonalistów portal A.Agnosiewicza zdycha. Ten (RacTv) portal ma szansę rosnąć, ale jak własne błędy będziecie tłumaczyć ” a u innych jest gorzej” – zamiast je poprawiać – to widzę ciemność.
            Jeszcze w kwestii formalnej: Gdy zaczynałem przygodę z Internetem, obowiązywała Netykieta. Jedną z jej głównych zasad, była równość wszystkich w sieci, co oznaczało też zwracanie się do dyskutantów per „ty” (oczywiście, ze wzajemnością). Będę podtrzymywał tą tradycję, jak komuś to nie pasuje, to już nie mój problem.

          5. Nie miałem na myśli tylko wspomnianego przez Ciebie portalu. Ja ogarniam wiele spraw, ale funkcjonowania komentarzy nie. Typy uprawnień w tym systemie, na którym zbudowana jest strona, nie są do końca dla nas praktyczne. Jak pojawi się więcej środków, wtedy oczywiście łatwiej nam będzie wszystko ulepszyć.

          6. Problemem są tu pewne ograniczenia WordPressa- w którym to powstał portal Racjonalista.TV. W WordPress są poszczególne poziomy (admin, autorzy, contributor i na końcu użytkownicy), gdzie tym wyżej, tym większe uprawnienia, w tym edycją postów.

  7. @J.Tabisz
    Absolutnie nie mam pretensji, że Ty osobiście nie zajmujesz się techniką. Do tego powinieneś mieć kompetentnego człowieka! System cms WORDPRESS który kreuje waszą stronę jest popularny i ma odpowiednie możliwości. Pracując w internecie, trzeba mieć informatyka. A jak coś pójdzie nie tak (zawsze może sę zdarzyć!) to wystarczy spokojnie wyjaśnić. To by było na tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *