W USA religijność słabnie!

Do niedawna USA podawano jako przykład nowoczesnego, wysoko rozwiniętego kraju, w którym religijność kwitnie. To się skończyło. Wprawdzie Amerykanie są nadal bardziej religijni niż mieszkańcy Europy Zachodniej, ale od wielu lat w USA laicyzacja postępuje, religijność słabnie. Jednym z symptomów tego zjawiska jest przybierająca masową skalę bezwyznaniowość. Wygląda na to, że coraz więcej Amerykanów ma dość religii i kościołów.

Bezwyznaniowość

W USA szybko rośnie kategoria osób bezwyznaniowych. Są to osoby nie identyfikujące się z żadną religią i kościołem. Na pytanie o wyznawaną religię odpowiadają w sondażach, że żadna, albo że są ateistami lub agnostykami. Najnowsze badania Pew Research Center (to ceniony amerykański ośrodek badawczy) wskazują, że w 2019 r. bezwyznaniowi stanowią już 26% ogółu dorosłych Amerykanów (tj. w wieku 18 lat i więcej). Co czwarty dorosły Amerykanin nie identyfikuje się z żadną religią!! (przypis 1).

Co bardzo ważne, w młodszych kategoriach wiekowych ten odsetek jest znacznie wyższy, niż w starszych. Różnica jest tak duża, że pozwala prognozować wzrost bezwyznaniowości w następnych dziesięcioleciach.

Wzrost kategorii osób bezwyznaniowych ma miejsce systematycznie od wielu dziesięcioleci. Świadczy to o postępującym trwałym kryzysie zarówno kościołów, jak i religii, bowiem wśród osób bezwyznaniowych jest bardzo dużo ateistów, a większość stanowią osoby mało religijne. Autorzy religijni pocieszają się czasami, że są tam też osoby religijne i wierzące w Boga. To jednak słaba pociecha. W badaniach Pew Research Center w 2018 r. 37 % osób bezwyznaniowych stwierdziło, że nie wierzy w Boga (2). Wiele osób bezwyznaniowych posiada wprawdzie niejasne przekonania religijne, wierzy w istnienie Boga czy też jakiegoś rodzaju rzeczywistości nadnaturalnej, a także modli się. Ale jest to religijność najczęściej dość powierzchowna. Np. 65% stwierdza w sondażu, że religia jest w ich życiu mało ważna lub w ogóle nieważna (2a).

Osoby bezwyznaniowe, pytane o główne powody, dla których nie identyfikują się z żadną religią ani kościołem, udzielają następujących odpowiedzi:

„Kwestionuję religijne nauczanie” – 60%. „Nie podoba mi się stanowisko, jakie kościoły zajmują w sprawach społecznych i politycznych” – 49 %. „Nie lubię religijnych organizacji” – 41%. „Nie wierzę w Boga” – 37%. „Religia jest dla mnie nieodpowiednia” – 36%. „Nie lubię religijnych przywódców: – 34% (2).

Bezwyznaniowość jest częsta w wielu krajach zachodnich. Osoby bezwyznaniowe stanowią w Holandii 48 %; w Norwegii 43 %; w Szwecji 42 %; w Belgii 38 %; w Danii 30 %; w Hiszpanii 30 %; we Francji 28 %; w Niemczech 24 %; w Wielkiej Brytanii 23 %; w Finlandii 22 %; w Szwajcarii 21 %; w Austrii 16 %; w Irlandii, Portugalii i Włoszech po 15 % (3).

W Polsce bezwyznaniowość deklaruje 7%, a katolicyzm 87% (4). Polakom przydałoby się chyba więcej samodzielności i odwagi, by powiedzieć samemu sobie: Nie jestem członkiem żadnego Kościoła, nie wyznaję żadnej zorganizowanej religii.

Szybki wzrost

Według badań Instytutu Gallupa, w latach 1950. bezwyznaniowi stanowili tylko 2% ogółu dorosłych Amerykanów (tj. w wieku 18 i więcej lat). Pew Research Center podaje, że w latach 1970. było to 6% , w 2009 r. 17%, a w 2019 r. już 26%. Na sondażowe pytanie o wyznawaną religię osoby te odpowiadały, że żadna określona (nothing in particular) – 17%; agnostyk – 5%; ateista – 4%. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że wśród osób bezwyznaniowych – jak już podawałem – około 37% stwierdza, że nie wierzy w Boga, ale wielu z nich nie nazywa siebie ateistami. Badania wskazują, że około 10% Amerykanów nie wierzy w Boga ani w jakąkolwiek siłę nadnaturalną. 

Udział osób bezwyznaniowych w strukturze religijnej USA szybko rośnie – i to także w liczbach bezwzględnych, nie tylko w procentach. W ciągu ostatnich dziesięciu lat ludność USA w wieku 18+ wzrosła, według tamtejszego urzędu statystycznego, z 233 mln do 256 mln. W tym czasie liczba osób bezwyznaniowych wzrosła o prawie 30 milionów i obecnie wynosi ponad 66 milionów. Natomiast liczba chrześcijan zmniejszyła się z 178 mln do 167 mln. Wyznania niechrześcijańskie zwiększyły swój udział tylko nieznacznie – z 5% do 7%.

W pejzażu religijnym USA dominują wyznania chrześcijańskie. Są to bardzo różne kościoły protestanckie oraz katolicy. Według referowanych tu badań Pew Research Center z 2019 r., wyznania chrześcijańskie stanowią łącznie 65% (43% protestanci, 20% katolicy, 2% inne). Wyznania niechrześcijańskie stanowią łącznie tylko 7% (żydzi 2%, muzułmanie 1%, pozostałe niechrześcijańskie 4%). Udział chrześcijan, w tym katolików, zmniejsza się w strukturze wyznaniowej USA. Ma to miejsce nie dlatego, że rośnie udział wyznań niechrześcijańskich, ale dlatego, że szybko zwiększa się kategoria osób bezwyznaniowych. USA stają się mniej chrześcijańskie, za to bardziej bezwyznaniowe. Powtórzmy, co czwarty Amerykanin jest bezwyznaniowy, nie identyfikuje się z żadną religią lub kościołem.

Wiek a bezwyznaniowość

Osób bezwyznaniowych jest zdecydowanie więcej w młodszych grupach wiekowych, niż w starszych. W grupie osób w wieku 75+ jest to 10%. Wśród osób w wieku do 39 lat bezwyznaniowi stanowią aż 40%. Prognozuje się zasadnie wzrost tej kategorii osób w przyszłości.

Badania wskazują, że wśród Amerykanów religijność słabnie znacznie po 18 roku życia. Później, po 30 roku życia, część z tych osób powraca do wyznawania takiej lub innej religii, jednak ci powracający nie równoważą wzrostu bezwyznaniowości. W rezultacie w całej populacji Amerykanów bezwyznaniowość szybko rośnie.

Praktyki religijne

W wielu krajach zachodnich kościoły opustoszały. Również w USA spada udział w nabożeństwach. W ciągu ostatniej dekady odsetek Amerykanów, którzy twierdzą, że uczestniczą w nabożeństwach przynajmniej raz lub dwa razy w miesiącu (nie jest to wymóg wygórowany), spadł o 7 punktów procentowych: z 52 % w 2009 r., do 45 % w 2019 r. Są to deklaracje, zawyżają one zwykle udział w praktykach religijnych, ale odzwierciedlają kierunek zmian.

Spadek następuje głównie dlatego, że wzrasta bardzo liczba osób bezwyznaniowych, a zmniejsza się liczba chrześcijan. Natomiast chrześcijanie praktykują z tą samą częstotliwością. 62% chrześcijan stwierdziło w 2009 i w 2019 r., że uczestniczy w nabożeństwach religijnych przynajmniej raz lub dwa razy w miesiącu.

Upadek biblijnego Boga

W USA, tak jak w wielu innych krajach zachodnich, wyraźnie słabnie wiara w Boga rozumianego zgodnie w nauczaniem kościołów chrześcijańskich. Zyskuje zaś na znaczeniu wiara w nieokreśloną siłę nadnaturalną czy duchową (5).

Według badań Pew Research Center, tylko 56% Amerykanów odpowiada, że wierzy w Boga przedstawionego w Biblii.

23% wierzy w pewnego rodzaju siłę nadnaturalną czy duchową, którą nazywa Bogiem, ale nie jest to Bóg w tradycyjnym chrześcijańskim rozumieniu.

9% odpowiada, że nie wierzy w Boga, tylko w pewną siłę nadnaturalną/ duchową.

10% mówi, że nie wierzy w Boga, ani w żadną siłę nadnaturalną czy duchową. Są to ateiści.

Badania wskazują, że odsetek ateistów rośnie, zaś biblijny Bóg spada z piedestału.

Na zakończenie

Dużo więcej o religijności w USA piszę na podstawie badań Pew Research Center z 2014 r. w artykule pt. „O religii w USA krytycznie” – http://racjonalista.tv/o-religii-w-usa-krytycznie/

O religijności w Europie Zachodniej: „Nowy sondaż o religijności w Europie Zachodniej” – http://racjonalista.tv/nowy-sondaz-o-religijnosci-w-europie-zachodniej/

O religijności w Europie Środkowo-Wschodniej: „Ilu jest ateistów w Europie Środkowo-Wschodniej?” – http://racjonalista.tv/ateisci-i-im-podobni-ilu-ich/

O Polsce: „Potwierdza się! Młodzież odchodzi od Kościoła” http://racjonalista.tv/potwierdza-sie-mlodziez-odchodzi-od-kosciola/ Alvert Jann

………………………………………………………………

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

…………………………………………………………….

Przypisy

1 Pew Research Center – https://www.pewforum.org/2019/10/17/in-u-s-decline-of-christianity-continues-at-rapid-pace/ . Cytowane wyniki badań Gallupa z lat 1950 – https://news.gallup.com/poll/128276/increasing-number-no-religious-identity.aspx

2 Pew Research Center – https://www.pewresearch.org/fact-tank/2018/08/08/why-americas-nones-dont-identify-with-a-religion/ .

2a Pew Research Center https://www.pewresearch.org/fact-tank/2015/11/11/religious-nones-are-not-only-growing-theyre-becoming-more-secular/

3 Pew Research Center – https://www.pewforum.org/2018/05/29/being-christian-in-western-europe/

4 Pew Research Center http://www.pewforum.org/2017/05/10/religious-belief-and-national-belonging-in-central-and-eastern-europe/

5 Pew Research Center – https://www.pewforum.org/2018/04/25/when-americans-say-they-believe-in-god-what-do-they-mean/

……………………………………………………………………………

 

O autorze wpisu:

  1. Trzeba podkreslic fakt ze Europa i USA  roznia sie znacznie w sopobie  religijnych praktyk.  W USA kosciol to nie tylko  niedzielne  nabozenstwo  lecz rozne wspolne celebracje, biesiady i uroczystosci  ktore  maja niewiele wspolnego z religia.

    Kosciol w USA to socjalny  klub  organizujacy rozrywki, podroze, wakacje dla mlodych, tance, festiwale muzyki itp. Ogolnie mowiac  w Europie religie traktuje sie na powaznie a w USA  religion is just another fun.

     

    1. No ale Bush kiedy jechal na Irak to modlil sie do tego boga, przed calym narodem, w TV, serio czy just for fun? Chodzilo mu o poparcie tego boga, czy o to zeby latwiej bylo umierac czy zabijac w imie boga.

  2. "Self-identification among the Nones is also diverse. For instance, according to Pew study in 2009, only 5% of the total US population did not have a belief in a god. Out of all those without a belief in a god, only 24% self-identified as "atheist", while 15% self-identified as "agnostic", 35% self-identified as "nothing in particular", and 24% identified with a religious tradition.[14] According to the Pew Research Center in 2014, self-identified atheists were 3.1% and agnostics were 4%, [11] and by 2019, self identified atheists were 4% and agnostics were 5%.[2] According to the 2014 General Social Survey, 3% identified as atheists and 5% identified as agnostics.[15]"

    .

    https://en.wikipedia.org/wiki/Irreligion_in_the_United_States

    4 % ateistów w USA.

    .

    KOSCIÓŁ w USA słabnie, ale religia (i wiara) to nie to samo co Kościół i właśnie te badania to pokazują.

    1.          Elasp, to co piszesz, to jest pocieszanie się i nieprawda, ponadto na początku podajesz stare dane sprzed 10 lat.

                 W USA i w wielu innych krajach słabną nie tylko kościoły, ale także religijność. Pokazuje to wiele badań. Piszę zresztą o tym. Spadają różne wskaźniki dotyczące religijności, także np. coraz mniej ludzi odpowiada, że religia jest ważna w ich życiu (a w młodszych grupach wiekowych odpowiedzi te są znacznie rzadsze niż w starszych, co stwierdza się od dawna, a ostatnio w głośnych badaniach Pew Research Center – https://www.pewforum.org/2018/06/13/how-religious-commitment-varies-by-ountry-among-people-of-all-ages/  .

            Wzrost odsetka osób bezwyznaniowych jest jednym z symptomów/wskaźników laicyzacji i słabnącej religijności Amerykanów, o czym świadczy także to, że wśród osób bezwyznaniowych 1/3 nie wierzy w boga.

                Twój pogląd  – i niektórych osób religijnych –  że religijność jednak nie słabnie, jest sprzeczny z wynikami badań.  Badacze, których stać na obiektywizm, stwierdzają, że laicyzacja/sekularyzacja postępuje, religijność słabnie. Zawsze jednak znajdą się tacy, którzy będą kwestionować wyniki badań twierdząc np. że wszyscy ludzie są głęboko religijni, tylko jest to niewidoczne. Przypomina to pogląd, że Ziemia jest płaska, tylko ludziom wydaje się, że jest kulista.

               Ponadto weź pod uwagę, że badania sprzed 10 czy nawet kilku lat, nie informują o sytuacji obecnej, bowiem –  jak zresztą o tym piszę – w USA zachodzą szybkie zmiany w dziedzinie religijności. Zmiany w czasie zaznaczają się wyraźnie w wynikach badań.

            Co do odsetka ateistów, to według badań Pew Research Center, wśród osób bezwyznaniowych w 2018 r. 37 % stwierdza, że nie wierzy w Boga (link do tych badań podaję w przypisie). Jest to odsetek bardzo wysoki – ogólnie osoby bezwyznaniowe charakteryzują się dość słabą religijnością. Natomiast wśród ogółu Amerykanów, w referowanych przeze mnie badaniach 10 % Amerykanów stwierdziło, że nie wierzy w Boga ani w żadną siłę nadprzyrodzona czy duchową. Są to osoby o przekonaniach ateistycznych, chociaż z różnych powodów nie nazywają siebie ateistami. Jako ateistów określiło siebie 4 %. Jak widać, spora część osób nie wierzących w Boga itp. nie nazywa siebie ateistami, ale nie znaczy to, że są to osoby religijne czy wierzące w Boga. 

      1. Dobrze, to nie 5%, tylko 10% ateistów. Czy to dużo jak na tak nowoczesny i liberalny kraj jak USA? Tam powinno być 90% ateistów. Jestem zaskoczony in plus takimi wynikami badań. 

        1.         Elasp, trend jest wyraźny, odsetek ateistów w USA systematycznie rośnie, ostatnio coraz szybciej, a w młodszych grupach wiekowych jest znacznie wyższy. Bardzo ważne, że wśród osób bezwyznaniowych, których szybko przybywa, ateiści stanowią 37 %. Realistycznie można prognozować, że ateistów będzie w USA szybko przybywać.

                       O spadku religijności w USA świadczy nie tylko rosnący odsetek ateistów, ale także inne wskaźniki. A wskazują one, że wierzący słabiej wierzą, ich wiara jest coraz bardziej powierzchowna. W tym artykule skupiam się tylko na bezwyznaniowości, bo właśnie opublikowano raport na ten temat.

                    Dlaczego religijność w krajach wysoko rozwiniętych słabnie i dlaczego w USA zachodzi to z opóźneiniem i wolniej piszę w artykule "Dlaczego religijność słabnie?" –  http://racjonalista.tv/dlaczego-religijnosc-slabnie/ 

                   Niezależnie od przyczyn, fakt jest faktem: W USA religijność słabnie. W Polsce też.

                   Dodam, że katolicy amerykańscy mogą pod wieloma względami szokować katolików polskich, a w szczególności arcybiskupa Jędraszewskiego. Oto 57 % katolików w USA popiera legalizację małżeństw homoseksualnych (podkreślam małżeństw!!), sprzeciwia się tylko 34 %. Małżeństwa homoseksualne są od 2015 r. legalne na terenia całych Stanów Zjednoczonych.  

          1. Załóżmy, że religijność w jakims kraju słabnie. Czy wynika stąd, że ludzie żyjący w tym kraju stają się bardziej racjonalni? Brak religii nie jest chyba celem samym w sobie i jest ważny o tyle, o ile ludzie stają się bardziej racjonalni. Może np. równocześnie dają się zwieść jakiejś ideologii, np. LGBT albo ekologizmowi? Jeżeli ludzie np. przestaną się rozmnażać, aby nie dopuścić do przeludnienia, będą likwidować przemysł w trosce o ekologię (tak jak przetwórstwo ropy w Kanadzie), to na tej niereligijności wyjdą jak Zabłocki na mydle. Niech także legalizują związki homoseksualne – zobaczymy, ile w nich urodzi się dzieci. Rodzina jest miejscem, w którym mają (i mogą) rodzić się dzieci. Nawet więc jeżeli homoseksualiści stworzą zwiazek małżeński, nigdy nie będzie to rodzina. (Przy okazji zapytam, co sądzą racjonaliści o 1) związkach kazirodczych – brata z siostrą – i 2) związkach ludzi ze zwierzętami. Czy istnieją jakieś racjonalne argumenty kontra?)

             

            .

            Samych muzułmanów są na świecie prawie dwa miliardy – w samym Egipicie jest ich 100 milionów, co jest prawie jedną trzecią liczby ludności USA. Na efekty sekularyzacji w skali globalnej (kiedy to liczba ludzi religijnych na świecie spadnie np. do ok. 10 %) trzeba będzie czekać setki lat. 

            .

            To, że religijność w USA słabinie ma jakieś znaczenie pod warunkiem, że same Stany nie słabną pod wzgledem geopolitycznym i ekonomicznym. Wydaje się jednak, że słabną.

             

            .

             

          2. Elasp, obecnie osłabienie religijności jest korzystne dla rozwoju cywilizacyjnego, a kraje najbardziej religijne (islamskie i afrykańskie) znajdują się w sytuacji kryzysowej pod wieloma względami i ich przyszłość wygląda źle. Weź pod uwagę, że Chiny i Japonia to kraje mało religijne, a radzą sobie z rozwojem dobrze. Kraje zachodnie ciągle trzymają się mocno, są innowacyjne, silne gospodarczo i militarnie. Jak ktoś chce, to może sobie krakać o upadku Zachodu, ale nie zanosi się, by kraje religijne stały się głównymi potęgami.    

          3. Elasp: "Załóżmy, że religijność w jakims kraju słabnie. Czy wynika stąd, że ludzie żyjący w tym kraju stają się bardziej racjonalni?" 

            Zakładać to można sobie coś, co nie jest pewne. Religijność słabnie i tyle. Kto się łudzi, że w ciągu ostatnich 10 lat nie osłabła, to raczej nie będzie już miał wątpliwości, że osłabła w ciągu ostatnich 100 lat, a już na pewno w ciągu ostatnich 500 lat. Czy ludzie stali się bardziej racjonalni? Podobnie, można mieć wątpliwości patrząc na ostatnie 10 lat, ale patrząc na ostanie 500 skok jest ogromny. Większość jednak pójdzie do lekarza niż zacznie się modlić o ozdrowienie. To wynik wzrostu racjonalności. 

             

            Poczeka się i setki lat, choć myślę, że muzułmanie będą czekać znacznie krócej, gdyż nie muszą przecierać szlaków. Za jakiś czas Jezus nie będzie niczym się różnił od greckich, egipskich, azteckich itd. bogów. Będzie jak oni, mitem. Taka kolej wymyślonych rzeczy. 

    1.         Z katolickiego punktu widzenia USA to kraj szokujący, a według arcybiskupa Jędraszewskiego z całą pewnością zwyrodniały. Oto legalizację małżeństw homoseksualnych (podkreślam małżeństw!) popiera 53 % Amerykanów, sprzeciwia się 39 %. Arcybiskupa powinien trafić szlag, bowiem wśród amerykańskich katolików legalizację małżeństw homoseksualnych (małżeństw!) popiera aż 57 %, a sprzeciwia się tylko 34 %. Małżeństwa homoseksualne są od 2015 r. legalne na terenie całych Stanów Zjednoczonych.    

      1. To nie wszystko!

        Szlag powinien trafić biskupów katolickich gdy w ogóle słyszą o amerykańskich katolikach żyjących zgodnie z Konstytucją USA.

        Przecież to dzieło masonerii, a zatem heretyków – jakze więc katolicy mogą się do teho stosować?

        Jakże mogą w ogóle być amerykańskimi "patriotami"?

  3. Może jesteśmy świadkami, kto wie czy na naszych oczach nie wypełnia się "początek końca" zinstytucjonalizowanych religii. Być może coś, co wydawało sie prawie niezniszczalne wkroczyło właśnie w fazę schyłkową – oby tak było. Być może marzenia Bertranda Russella o humanistycznej cywilzacjii ludzkiej zaczynają być na dobrej drodze do realizacji. Jedna z poważnych przeszkód na tej drodze –  religia – słabnie, przynajmniej w krajach bardziej rozwiniętych cywilizacyjnie. Może w końcu ludzkość zacznie wydobywać się z dzieciństwa życzeniowego myślenia, podbudowanego mitologią i antropomorfizacją natury, gdzie nadprzyrodzone istoty bezustannie czuwają nad każdym najdrobniejszym aspektem ludzkiego życia. Może ludzkość zacznie w końcu sama odpowiadać za siebie, ze świadomością, własnych ograniczeń, ale i możliwości. Już bez bogów i ich pośredników, którzy potrafili wmówić całym pokoleniom, że są niezbędni i zawsze "wiedzą lepiej". Pomarzyć wolno.

  4. Katolicy to ludzie którzy mogą być patriotami tylko w krajach katolickich.

    Jak np. rosyjski katolik może kochać Rosję która z katolicyzmrm nie ma nic wspólnego?

    Albo japonski, chiński, turecki, angielski czy amerykański katolik???

  5. Alvercie dwie sprawy, po pierwsze proces sekularyzacji jest cykliczny i mimo mody na ateizm, nie ma gwarancji, że kiedykolwiek na świecie aż jeden na trzech ludzi będzie ateistą, po drugie 53% popierających małżeństwa jednopłciowe to było dawno temu, teraz w najbardziej mocherowych stanach: UTAH, TEXAS jest taki wskaźnik poparcia.

    Najgorsze statystyki na cały kraj podają 61% poparcia, a najlepsze 67%.

    https://www.pewforum.org/fact-sheet/changing-attitudes-onhttps://

    news.gallup.com/poll/234866/two-three-americans-support-sex-marriage.aspx-gay-marriage/

     

    Dodatkowo chciałbym Cię uczulić, żebyś nie mieszał zacofania mentalnego i moralnego z religią, bowiem przez internet poznałem wielu zadoopiastych ateistów, którzy byli przeciwni, nawet najnormalniejszym małżeństwom cywilnym osób jednopłciowym, nie pisząc o adopcji. Według mnie najmądrzejsi moralnie ludzie łączą poparcie dla równych praw homoseksualistów z wiarą w Boga. Sam osobiście jestem osobą umiarkowanie wierzącą (w skali 0-10 pewnie dałbym sobie 6) i całkowitym zwolennikiem wprowadzenia tego rozwiązania – małżeństw homoseksualnych. Wielu ludzi mi z tego powodu ubliżało od ateistów, czy protestantów 🙁

    ELASP-ie rozumiem Twoją obronę chrześcijaństwa, natomiast nie rozumiem i nigdy nie zaakceptuję nienawistnego języka wobec osób z mniejszości. Niektórzy się tacy urodzili. Zostali stworzeni przez Boga (wersja dla wierzących, lub przez Naturę (wersja dla ateistów) i należy się pogodzić. Tak już jest i jeśli stara się człowiek nikogo nie krzywdzić, sam nie powinien być prześladowany, niepokojony. Nie powinno się odmawiać takiej osobie równych praw.

    1.         Mateuszu, w jednym z komentarzy powyżej dane dotyczące aprobaty w USA dla legalizacji małżeństw homoseksualnych podałem na podstawie badań z 2014 r., gdyż chodziło mi o pokazanie, że wśród amerykańskich katolików aprobata jest nawet wyższa niż wsród ogółu Amerykanów. W innych nowszych komunikatach z badań, które miałem pod ręką, nie podawano danych w rozbiciu na poszczególne wyznania w USA.  Dane podałem na podstawie sondażu przeprowadzonego na olbrzymiej próbie 35 tys. respondentów i opublikowany komunikat z tych badań zawiera dane szczegółowe (omawiam te badania dokładniej w jednym z wcześniejszych artykułów: "O religii w USA krytycznie"). Oczywiście, że odsetek akceptujących legalizację w USA szybko rośnie.

              Co do procesów sekularyzacji, to – według wskaźników przyjętych w sondażach – w krajach zachodnich mamy wyraźny długotrwały trend sekularyzacyjny. Prognoza, że w USA za 2-3 dziesieciolecia jedną trzecia będą stanowić ateiści jest całkowicie realistyczna. W wielu krajach zachodnich tak jest już obecnie. W Polsce w młodszym pokoleniu (18-24 lata) 15 % twierdzi, że nie wierzy w Boga.  Jak będzie w skali świata, to oczywiście prognozować trudno, bo zbyt dużo jest niewiadomych.

             Muszę Ci też powiedzieć, że nie utożsamiam "zacofania mentalnego i moralnego z religią", ale korelacja taka występuje.

  6. Chodzi mi o to, że zacofanie mentalne to: czyny rasistowskie, homofobiczne, czy seksistowskie oraz ogólnie brak szacunku dla siebie i innych, ale to tylko moje zdanie. Ja najbardziej podziwiam Maltę – tam prawie każdy wyznaje wiarę w Boga i przynależy do katolicyzmu, a mimo tego nie odmawiają równych praw swoim siostrom i braciom homoseksualnym. U ruskich myślę, że co trzeci człowiek może być niewierzący, a w każdym razie co dziesiąty, a nawet taki odsetek nie ma podstaw szacunku do osób nieheteroseksualnych. W Chinach, gdzie ateiści mogą stanowić nawet połowę populacji (70 lat promowania ateizmu przez partię komunistyczną robi swoje) nie ma w minimalnym stopniu otwartości na homoseksualizm, w porówaniu do krajów katolickich.

    https://en.wikipedia.org/wiki/Recognition_of_same-sex_unions_in_China#Public_opinion

    Co do trendu sekularyzacyjnego to zapewne najwlepiej go obrazuje współczynnik chodzenia do kościoła co niedziela, modlitwy poza kościołem i odsetek dzieci chrzczonych. Rzeczywiście stopniowo te wskaźniki spadają, natomiast pewnie tak, jak po rewolucji francuskiej ludzie będą chcieli wrócić do swoich korzeni, na których wyrośli. Mam nadzieję, że jednak będą chcieli wrócić do normalnego Kościoła, bez rozpasanej samowoli kleru i rozpowszechniania nienawiści, bo to z katolicyzmem nie ma nic wspólnego.

    Socjolog Inglehart pisał o postmaterialistach i materialistach, ja zdecydowanie zaliczam się do tych pierwszych. Mimo niedużych zarobków wolę koncentrować się na społeczeństwie obywatelskim, demokracji, prawach człowieka, niż kupowaniu następnych rzeczy. Mam nadzieję, że umiarkowany postmaterializm zagości na stałe w sercach wielu ludzi i zamiast myśleć tylko o zarabianiu kasy, zaczną myśleć o planecie i ludziach ją zamieszkujących.

    1. Mateuszu, wartości postmaterialistyczne, tak jak definiuje je Inglehart, są mi bliskie. Natomiast nie wydaje mi się, by Kościoł katolicki mógł się głębiej odmienić. Jest to organizacja kierowana przez kler, który nie pozbędzie się decydującej w nim władzy. Ponadto kler wykorzystuje zdecydowanie nienawiść do takich lub innych grup jako środek poszerzania swoich wpływów i nie widać, by to się miało odmienić. Abp Jędraszewski, siejący nienawiść do LGBT i „gender”, to nie jest przypadek, ale raczej istota Kościoła.        

  7. Spada liczba katolików i protestantów liberalnych (kościoły ewangelickie, protestantyzm głównego nurtu), natomiast odsetek konserwatywnych protestantów (ewangelików – kościoły ewangelikalne) jest stabilny. Ewangelikalni stanowią około 25% społeczeństwa amerykańskiego, czyli już większą połowę protestantyzmu i są największą chrześcijańską tradycją w USA. Liczba ewangelikalnych protestantów wzrosła z 59,8 mln w 2007 do 62,2 mln w 2014.

    https://www.pewresearch.org/fact-tank/2018/03/01/5-facts-about-u-s-evangelical-protestants/

    Napisaliście, badania wskazują, że większość osób bezwyznaniowych stanowią osoby mało religijne, niezainteresowane sprawami religii. Jednak druga stona medalu mówi, że jedynie nieliczni z tej grupy uważają się za ateistów lub agnostyków, czyli niewierzących. Bezwyznaniowy nie znaczy niewierzący. 

  8.          Nie jest prawdą, że – jak piszesz – wśród osób bezwyznaniowych tylko nieliczni są ateistami. Jak podałem w artykule, "w badaniach Pew Research Center w 2018 r. 37 % osób bezwyznaniowych stwierdziło, że nie wierzy w Boga". Nie można powiedzieć, że 37% to nieliczni. 

             Także to, co piszesz o konserwatywnych protestantach (kościoły ewangelikalne), jest mylące. Piszesz, że ich liczba wzrosła z 59,8 mln w 2007 do 62,2 mln w 2014. Jednak ich udział w strukturze wyznaniowej spadł  z 26,3 % w 2007 r. do 25,4 % w 2014 r. (w tym czasie wzrosła ogólnie liczba ludności w USA, stąd w tym wypadku wzrost w liczbach bezwzględnych oznacza jednocześnie spadek w procentach).

            O ile jednak liczba ewangelikanów wzrosła tylko o 2,4 mln, to w tym czasie liczba Amerykanów określających siebie jako ateiści wzrosła o 5,7 mln osób.

            Podsumowując, faktem jest, że w USA religijność słabnie i nie da się temu zaprzeczyć. Procesy kryzysowe zaczynają ogarniać także kościoły ewangelikalne/fundamentalistyczne. Najlepsze lata mają już za sobą.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *