Walencja 300 lat temu

W wieku XVIII Walecja, stolica Reino de Valencia, była miastem o historii pełnej chwały. Już w połowie XV wieku miała około 75 000 mieszkańców, a w interesującej nas epoce, a ściślej mówiąc w roku 1787 -103.918 mieszkańców . Osiemnastowieczna Walencja była miastem tętniącym życiem, organizującym dziesiątki fet i procesji ku czci poszczególnych świętych.

w1

Il. 1. Nowożytna Walencja, źródło: http://es.wikipedia.org/wiki/Archivo:Valencia_trinquet-de-l%27hospital.jpg (dostęp: 5.08.2011 r.)

Do 1707 miasto było stolicą królestwa pozostającego pod zwierzchnictwem Aragonii. W Walencji żywa była pamięć o rebelii z 1693 roku. Lud przyjął z tego powodu postawę buntowniczą licząc na odzyskanie dawnych walenckich przywilejów (bano się francuskiego absolutyzmu Filipa Brurbona), szlachta zaś pozostała bierna. W roku 1705 flota aliantów wysadziła desant w Walencji, w tym 2 agentów, którzy mieli przemówić do ludu w imieniu pretendenta habsburskiego. Jeden z nich Francisco Garcia był liderem rewolty z 1693 roku. Arcyksiążę Karol, by zjednać sobie mieszkańców, podnosił sądowy status miast. Bandy chłopów odmawiały płacenia danin szlachcie i okupowały ich majątki. Przestraszony nieco rozmiarem tej anarchii, Karol nakazał im przynajmniej nadal płacić Kościołowi .

W 1706 roku miasto zajęli Anglicy i inni sprzymierzeńcy Karola Habsburga (los austracistas, imperiales, aguiluchos, vigatans, maulets, archiduquistas, carolistas, lub: carlistas, cyzli przeciwnicy: borbónicos, angevinos, felipistas czy też: botiflers), którzy udaremnili kilka prób ich wyrzucenia. Odeszli dopiero po zwycięstwie wojsk Filipa V dowodzonych przez marszałka Berwicka pod Almansą (25 kwietnia 1707 r.) nad aliancka armia lorda Galway. Jak pisał Berwick, miasto trzeba było zdobywać dom po domu . Samo miasto Walencja nie poparło żadnej ze stron konfliktu. Wyrzucono z miasta tych, którzy chcieli wziąć w nim udział. Podczas walk austracistas rabowały te miasta, które nie były im przychylne, a potem wojska zwycięskiego Filipa V robiły to samo.

Filip V odebrał Walencji przywileje (fueros) i spalił pobliskie miasteczko Xàtiva. Prawa kastylijskie zastąpiły dawne prawa prowincji, której Walecnja straciła honor bycia stolicą. Stolicę przeniósł bowiem Filip V do Orihuela. Była to kara za sprzymierzenie się miasta i całej prowincji z Habsburgiem. Wprowadzono opłaty kastylijskie, oraz wojska do cytadeli. Wojska kwaterować będą do 1762 roku także w starej giełdzie jedwabniczej – Llotja de la Seda. Król Filip V przejął kontrolę nad wyborem urzędników municypalnych.

Joan Baptista Basset i Ramos (1654-1728) i inni żołnierze z Walcencji (Josep Vicent Torres, Francesc Maians) zostali uwięzieni przez Burbonów pod wodzą ks. de Berwick po upadku Barcelony. Dopiero traktat hiszpańsko-austriacki z 1725 roku doprowadził do obustronnego uwolnienia jeńców. Dekrety Nueva Planta oznaczały dla Królestwa Walencji to samo co analogiczne ograniczenia wobec Katalonii, z tą różnica, że ta ostatnia zdołała z czasem cofnąć niektóre punkty.
W latach 1812–1813 Walencja była okupowana przez Francuzów.

żródła: Instituto Nacional de Estadística – http://es.wikipedia.org/wiki/Valencia#Historia
J. Lynch, Bourbon Spain, s. 39-40.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. I pomyśleć, że tam już w XVIII-wieku mieszkało ponad 100 tys. mieszkańców, a u nas w tym czasie nic jeno budy, kurniki i ogólny smród. Jak się jedzie na Podlasie, gdzie nie było w XIX wieku cywilizującego wpływu teutońskiego zaborcy, to do dziś na oko ciężko ocenić, czy dane zbiorowisko drewnianej architektury widoczne na horyzoncie to jest małe miasto, czy duża wieś… 😉

      1. Wcale nie! Proszę się wybrać przy okazji do Supraśla. Jak mi bóg niemiły, myślałem, że to jest wieś w typie ulicówki, dopóki nie ujrzałem obiektu budowlanego z wielkim napisem „ratusz miejski” nad drzwiami (jakby istaniały wiejskie, hehe). Mnie jako Prusaka po wszystkich czterech liniach, ta miejscowość na początku nieco przygnębiła swoim przaśnym urokiem, niemniej jednak potem było już fajnie. Warto odwiedzić miejscowy sobór i ławrę Błagowieszczeńską i pospacerować nad rzeką, gdzie jest ładny widok na Puszczę Knyszyńską. No i jest tam bardzo smaczna kuchnia, której fundamentem i jedyną racją istnienia jest kartofel i to w o wiele większym stopniu niż kuchnia poznańska jest oparta na pyrach. Polecam.
        🙂

        1. Kuchnia Wysp Kanaryjskich jest w JESZCZE większym stopniu oparta na pyrach. hehe patatas bravas mniam mniam !que aproveche! : ).

          Co do przesady chyba się nie zrozumieliśmy. W XVIII wieku Poznań miał nieco poniżej a czasem nieco ponad 10.000, i FAKTYCZNIE rozwinął się za Prusaków, jeśli pan ironizował to niesłusznie… Pozdrawiam

          1. Nie ironizowałem. Słyszał Pan o tych rzeźbach na Collegium Maius, przedstawiających „apostołów cywilizacji germańskiej na wschodzie”? Ciekawe, że usunięto jest dopiero po II wojnie, a nie wczesniej. Moim zdaniem mogły zostać.
            🙂

  2. 🙂 Kwestia mojej poznańczaności lub poznańczykości od wielu już lat budzi liczne spory i kontrowersje chociaż, co należy mocno podkreślić, największe wątpliwości wyrażają osoby, które same nie mogą poszczycić się zbyt koszernymi parantelami. Ja zawsze powtarzam, że moi przodkowie żyli w naszych Prusiech co najmniej od czasów Chrystusa. Jedna z czterech głównych linii moich przodków wywodzi się ze starego mieszczaństwa poznańskiego, choć ja sam narodziłem się i socjalizowałem na wychodźctwie. Staram się jednak nadrobić to częstym użyciem słówka „tej” w funkcji przecinka. ^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *