Zachód nie przestrzega konwencji stambulskiej. Jacek Tabisz

 

Wypowiadanie konwencji stambulskiej nie jest zbyt mądre. Niestety, Zachód praktycznie wcale jej nie przestrzega. Ktoś w Parlamencie Europejskim powinien w końcu na to zwrócić uwagę.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

34 Odpowiedzi na “Zachód nie przestrzega konwencji stambulskiej. Jacek Tabisz”

    1. Na przykład – masz menstruację, nie masz prawa wejść. Teraz prześledź konwencję i się zastanów. 

      1. Ja na przykład nie menstruuje. No i rzykład poznaliśmy w filmie, ale nie dowiedzieliśmy się który artyuł konwencji jest łamany. Proszę uzupełnić

        1. Konwencja mówi, że przemoc bierze się między innymi z braku równouprawniania i o to równouprawnienie trzeba zabiegać. Kobiety nie mogą na równych prawach wchodzić do meczetu. Są też osobne pomieszczenia modlitewne dla kobiet i mężczyzn. Jak widać istnienie meczetów już samo w sobie jest złamaniem Konwencji. Zachód popisuje się wręcz piramidalną hipokryzją.

          1. W Berlinie jest liberalny meczet, w którym imamem jest kobieta. Nie są więc problemem same meczety czy islam, ale zgoda na praktywowanie takich form islamu, które z punktu widzenia naszych norm społecznych i prawnych są zbrodnicze.

          2. Czy wie Pan jaki tekst był najbardziej szlachetny i nacechowany najwiekszym współczuciem dla "skrzywdzonych i poniżonych"? Tak, zgadza się, to byla Konstytucja ZSRR.

            Nie interesują mnie ideologiczne bijatyki, myśląc, mam na uwadze starą angielską sentencję: the proof of the pudding is in the eating. Słabo obchodzi mnie co kto deklaruje, obserwuję efekty, jakie niosą działania wsparte o szczytne hasła. Jeśli J.K. Rowling za wykrzyczenie kilku słów prawdy o tym, że król jest nagi (polecam wywiad z Haroldem Pinkerem w sobotniej GW) spotyka się z przemocą (na razie symboliczną, ale jak ostatnio się przekonujemy, Antifa nie zasypia gruszek w popiele), to chybo po stronie tych "szlachetnych" coś jest nie tak? Nie uważa Pan?

            Nie wstrząsnęła Panem postawa bojowników o "wolność, równość i tolerancję", którzy uznali, że jeśli ktoś szydzi z ich symboli, to być mnóstwo źle, jednak gdy oni poniżają innych i odmawiają im prawa do godności, to jest to usprawiedliwione, bo ich poglądy są "lepsze"? Niczego to Panu nie przypomina?

            Pozdrawiam racjonalistycznie i humanistycznie.    

          3. @BOGDAN SCHMIDT

            Widzę, że nie trafił Pan z komentarzem w odpowiednie miejsce. Domyślam się jednak, że jest on skierowany do mnie i jest kontynuacją naszej "genderowej" dyskucji (chociaż pewności nie mam, bo to co Pan pisze nie wiele już ma wspólnego z gender i konwencją antyprzemocową, ani nie jest polemiką z tym co napisałem w ostatnich komentarzach). 

             

            Do Rowling już się odniosłem – napisałem, że "skala oburzenia z jakim się spotkała była zdecydowanie przesadzona. "

             

            Wywiad ze Stevenem Pinkerem (nie Haroldem), przeczytalem i w pełni zgadzam się ze zdaniem Pinkera, czemu zresztą dałem wyraz pisząc w swoim przedostatnim komentarzu: "Zgadzam się, co do tego, że poprawność polityczna zbliża się czasem niebezpiecznie do granicy absurdu (a czasem ją nawet przekracza), uniemożliwiając normalną debatę na kontrowersyjne tematy i skazując na społeczny i zawodowy niebyt tych, którzy nie chcą się tej poprawności w pełni podporządkować. Tak, to jest zagrożenie ale znacznie szersze i nie dotyczy tylko gender."

            Ciekawy artykuł na ten temat ukazał się wczoraj (04.08.2020) w "Listach z naszego sadu" ("Strach przed słowem zastepuje wolność słowa"; autor: Jeff Jacoby) – polecam jako dopełnienie wywiadu z Pinkerem.

             

            A jeśli chodzi o ostatnią część Pańskiego komentarza, to pozwolę sobie odpowiedzieć właśnie cytatem z wywiadu z Pinkerem:

             

            Dzisiaj atak idzie z dwóch kierunków: z autorytarnej, nacjonalistycznej, populistycznej prawicy oraz z postmodernistycznej, tożsamościowo-politycznej, politycznie poprawnej lewicy.

             

            Tak, radykałowie zdarzają się po obu stronach. Nie dajmy się ani jednym, ani drugim. 

             

             

          4. Wszystko się zgadza, "nietrafiony" komentarz skierowany był do Pana; Steven Pinker jest zdecydowanie Stevenem, nie Haroldem, także to, że kontynuowanie genderowej dyskusji uważam za jałowe. Istnieje wystarczająca ilość dowodów empirycznych, że koncepcja genderowa jest nie tyle błędna, co absurdalna. Od czasów odkrycia DNA, chromosomów "męskich" i "żeńskich", dla nauki jest jasne, że to biologia determinuje płeć, z czego wynikają konsekwencje społeczno-psychologiczne. Potwierdzają to wszystkie, rzetelnie prowadzone eksperymenty. Nie jestem fachowcem, odsyłam więc do specjalisty.  https://youtu.be/_qQK4aEJSs4

            Co do radykałów, o ile można ich oczywiście znaleźć po prawej stronie, to lewica jest już przez nich całkowicie zdominowana. Naistotniejsze stały się dla niej kwestie ideologiczne, które określić można w dwóch słowach: marksizm krytyczny (od Teorii Krytycznej Szkoły Frankfurckiej). Lewica rozstała się z odrzucającą marksizm, socjaldemokratyczną agendą, zdecydowanie prze do podniesienia konfliktu na wyższy poziom, nie cofając się przed demagogią i ogłupianiem na skalę masową. Nie dzieje się to przypadkiem, polecam dostępny w sieci esej/instrukcję Marcuse'go "Repressive tolerance". Wszystko oczywiście w imię współczucia, solidarności, obrony prześladowanych i innych szczytnych haseł. Nie zmienia to faktu, że efektem wdrożenia marksizmu jest zawsze komunizm. A komunizm, to pozbawienie tych "mniej równych" wszystkich praw, ludobójstwo, powszechna nędza i terror. Zawsze. I jest to stan świadomie zaplanowany przez Marksa, w razie wątpliwości, sugeruję uważną lekturę "Manifestu komunistycznego". 

            Pozdrawiam.    

      2. To wyjątkowo celna obserwacja, że Konwencja nie jest stosowanna w krajach które ją ratyfikowały. Ani w krajach muzułmanskich, ani zachodnich z duża ilością wyznawców islamu. Podane przykłady dyskryminacji i prześladowania kobiet, nie są jeszcze najbardziej drastyczne. Wypada zapytać, co z przypadkami okaleczania małych dziewcząt i tzw. zabójstwami honorowymi? Ile tysięcy takich spraw ma co roku miejsce krajach Zachodu, a w ilu przeprowadzane jest śledztwo, zakończone wyrokiem skazującym? Czy dzialalność organów państwa ktorych celem jest ściganie takich zbrodnii, do złudzenia nie przypomina "walki" z pedofilskimi gangami gwałcicieli w Wielkiej Brytani?  I gdzie są ci wszyscy bojownicy o wolność, równość i sprawiedliwość, ktorzy z taką zajadłością tropią wydumane przejawy "rasizmu" i "faszyzmu", czemu w tej sprawie milczą? Żebyż tylko milczeli, każdego, kto upomni się o prawa muzułmańskich kobiet, nazywają islamofobem i rasistą – faszystą jednym słowem.

        Skoro Konwencja nie działa i nikt nie tylko nie jest zainteresowany tym by działała, a opiniotwórcze elity wręcz torpedują jej najbardziej potrzebne zapisy, to może jej celem nie jest pomoc kobietom, szczególnie tym w najcięższej sytuacji? Może Konwencja jest właśnie tym, o co oskarżają ją konserwatyści? Fragmentem większej całości, który można określic mianem gotowania żaby tradycyjnych, chrześcijańskich wartości. Bo jeśli nie, to po co w niej użyto prawie trzydzieści razy słowo gender ? Termin, który niczego nie wyjaśnia, nie tylko nie jest w niczym nikomu pomocny, ale tworzy chaos pojęciowy, a także dramatyczne problemy, które w tragiczny sposób dotykają setek tysięcy jeśli nie milionów nastolatków w okresie dojrzewania.  

          1. Niczego nie przesądzam, zadaję pytanie w duchu racjonalizmu. Po co w Konwencji, zamiast słowa sex użyto ponad 20 razy słowa gender? Czy ktoś w rozsądny sposób jest w stanie to wytłumaczyć? 

          2. Po co w Konwencji, zamiast słowa sex użyto ponad 20 razy słowa gender? Czy ktoś w rozsądny sposób jest w stanie to wytłumaczyć? 

             

            Nie wiem czy to będzie "w rozsądny sposób", ale spróbuję (choć sam mam pewne wątpliwości). W zdecydowanej większości przypadków płeć biologiczna (sex) jest tożsama z płcią kulturową lub psychiczną (gender). Tylko niewielki promil ludzi nie identyfikuje się z swoją płcią biologiczną. Twórcy konwencji uzanli jednak, że jej zapisy powinny objąć również biologicznych mężczyzn, którzy identefikują się jako kobiety. I trzeba wyraźnie podkreślić – bo wielu krytyków zdaje się tego nie rozumieć – że określenie "gender" nie odnosi się wyłącznie do ludzi, którzy nie identyfikują się ze swoją płcią biologiczną (w tym przypadku do mężczyzn identyfikujących się jako kobiety), ale także do tych (i tych jest miażdżąca większość), u których tożsamość płciowa jest zgodna z płcią biologiczną. Nie jest więc tak – jak niektórzy próbują sugerować – że konwencja będzie obejmowała tylko mężczyzn identyfikujących się jako kobiety, a nie będzie obejmowała kobiet (a z takim argumentem się spotkałem).  Twórcy konwencji chyba jednak nie pomyśleli, że wyłącznie taki zapis (gender) wyklucza z niej biologiczne kobiety, które identyfikują się jako mężczyźni. Można więc mieć wątpliwości, czy był to dobry pomysł. Myślę, że najlepszym rozwiązanie byłyby obie formy (sex i gender). Ale nawet jeśli uznamy, że użycie tylko określenia "gender" nie było zbyt fortunne, to jednak robienie z tego takiej afery jest wedłu mnie zupełnie niepotrzebne, tym bardziej, że jeden z zapisów konwencji mówi:

            "Wdrożenie przepisów niniejszej konwencji przez Strony, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, zostanie zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na: płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, własność, urodzenie, orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy lub migranta lub inny."

            A zatem wygląda na to, że kobiety (biologiczne), które utożsamiają się z płcią męską, też mają być przez tę konwencję chronione. Oczywiście osobnym tematem jest, czy ta konwencja rzeczywiście przyczynia się do zmniejszenia przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.

          3. Termin gender pierwszy raz pojawil sie u niesławnej pamieci Johna Money'a (współpracownika jeszcze niesławniejszej pamieci Kinsey'a) w postaci gender role, wczesniej byl to termin wyłącznie gramatyczny. Podchwyciła te koncepję i rozwinęła Judith Butler, autorka takich 'przełomowych' dzieł jak "Gender trouble, feminism and subwersion of identity" (polskie wydanie: "Uwikłani w płeć") czy "Gender undoing". Wybitna ta lingwistka (udająca filozofa), stawia tam wyjatkowo odkrywczą tezę, że płeć jest płynna, ma charakter 'performatywny' i podlega wyborowi. Pomijając odrażajacy, postmodernistyczny żargon jakim jest to napisane (jakby żywcem zrzynała ze słynnego Generatora), pozostaje żałować, że nie przeczytałem tego, gdy dolar miał jeszcze jakąś wartość, bo zaszedłbym sobie drogą wyboru w ciążę i zgarnął milion baksów, czyli Nagrodę Rockefellera. To niestety żart, ponieważ jest to piramidalna bzdura, zasługująca raczej na Nagrodę Łysenki, która choć nie istnieje, jako jedyna byłaby odpowiednia dla tego typu TFUrczości. Cały ten gender jest tak potrzebny, jak dziury w trzonowcach.  To zwykła antynaukowa bzdura. Jeśli ma Pan wątpliwości, to zachęcam do obejrzenia relacji ze słynnego 'eksperymentu' Punkhurst, Bhogossiana i Lindseya. Tyleż śmiesznego, co przerażajacego. 

            Krótko mówiąc, nie przekonał mnie Pan. Pozdrawiam.

          4. Niczego nie przesądzam, zadaję pytanie w duchu racjonalizmu.

             

            Widzę, że to zdanie nie było szczere, bo poglądy na tę kwestę ma Pan już dość mocno "przesądzone" i chyba raczej nie do ruszenia. 

             

            Jeśli chodzi o Butler, to jej teza, że płeć jest płynna, odnosi się właśnie do płci kulturowej (gender), a nie do płci biologicznej (sex). Można z tym polemizować, ale proszę nie manipulować jej tazami.

             

            Co do podlinkowanej rozmowy, to problem rzeczywiście istnieje ale jest znacznie szerszy (pierwszy zwrócił na niego uwagę Alan Sokal w swojej słynnej prowokacji) i dotyczy głownie nauk społecznych, choć nie tylko. Sporo już było podobnych prowokacji naukowych (również w Polsce – np. prowokacja Tomasza Witkowskiego). W samej rozmowie nie było jednak zbyt wiele o gender.

             

            Krótko mówiąc, nie przekonał mnie Pan. 

             

            Wcale mnie to nie dziwi. Jak już napisałem wyżej ma Pan w tej materii dość mocno ugruntowane poglądy, które nie łatwo byłoby naruszyć. Ale ja też nie chciałem Pana do niczego przekonywać. Zadał Pan pytanie jak wytłumaczyć użycie w konwencji określenia "gender" zamiast "sex", to wytłumaczyłem. Chodziło po prostu o ty, by zapisy konwencji dotyczyły rónież osób, które utożsamiają się z płcią żeńską, mimo że biologicznie są mężczyznami – takie osoby istnieją i nie ma co udawać, że ich nie ma.  Można się spierać, czy ta konwencja powinna takie osoby obejmować (ja osobiście nie mam nic przeciwko) ale nie ma potrzeby robić wokół – marginalnej w końcu sprawy – aż takiego szumu. Podkreślam jeszce raz, że u zdecydowanej większości ludzi nie ma rozłamu między płcią biologiczną, a tożsamością płciową.

             

             

          5. Czy realnie istnieją osoby transseksualne? Oczywiście. Są to jednak przypadki na tyle nieliczne, że umieszczanie ich w Konwencji jest absurdalne. Kobiety są kobietami, a mężczyźni mężczyznami. J. K. Rowlings nie jest faszystką, ma rację, że to kobiety miesiączkują. Nie trzeba jej za te słowa stygmatyzować.  

            Sęk w tym, że J. Butler i jej wyznawcy, celowo zacierają różnicę między sex gender  tworząc galimatias pojęciowy, dążą do "subversion undoing", czyli do celowego zniszczenia tożsamości płciowej. Wmawiają nastolatkom w okresie dojrzewania, że płeć, tę realną, biologiczną, można zmienić na drodze wyboru. Około 25% z nich (nastolatków, nie genderowców) ma różnego rodzaju przejściowe zaburzenia związane z orientacją czy tożsamością płciową, są więc wyjątkowo podatni na tego typu bajania. Na dodatek, chęć pomocy poprzez skierowanie tych młodych ludzi do psychologa czy seksuologa, określana jest jako przejaw nienawiści, seksizmu, homofobii czy transfobii. Tymczasem, jak wynika badań, tzw. transseksualiści są ludźmi głęboko nieszczęśliwymi, 40% popełnia samobójstwo. Absurdalna zabawa pojęciami prowadzi do rzeczywistych tragedii. Ta zbrodnia rozgrywa się na oczach zachodnich społeczeństw, które nie reagują, sparaliżowane strachem przed przypięciem łatki jakiegoś, takiego czy innego foba. 

            Zbrodniczy eksperyment Johna Moneya (proszę sobie wyguglać) nie okazał się wystarczającą nauczką, ta ekstremalnie niebezpieczna i szkodliwa bzdura szerzy się jak pożar. Dlatego pytania o gender w konwencji są zasadne, a takie odpowiedzi, jak Pańska, są jak sądzę, efektem długotrwałej ekspozycji na wszechobecną, bałamutną propagandę. 

            Habermas stwierdził, że rzeczywistością jest to, na co się ludzie umówią, że jest rzeczywistością. To chyba ten moment, że powinniśmy sobie odpowiedzieć czy chcemy żyć w orwellowskim świecie myślozbrodnii, w którym zanegowanie istnienia 56 płci może skutkować sądowym wyrokiem skazującym. To już się dzieje. 

            PS. Konwencji oczywiście wypowiadać nie należy, zawiera postulaty ważne także dla nas (kwestia przemocy ekonomicznej), lecz trzeba mieć świadomość, że ktoś brzydko się bawi, pod pretekstem waki z przemocą. 

               

          6. Tymczasem, jak wynika badań, tzw. transseksualiści są ludźmi głęboko nieszczęśliwymi, 40% popełnia samobójstwo. Absurdalna zabawa pojęciami prowadzi do rzeczywistych tragedii.

             

            Nie chce mi się sprawdzać czy to rzeczywiście jest aż  40% – wierzę Panu na słowo. O czym to jednak świadczy? O tym, że niezgodność płci biologicznej z tożsamością płciową już samo w sobie jest dramatem dla takiej osoby – to nie jest komfortowa sytuacja. Do tego dochodzi jeszcze niezrozumienie, wyobcowanie, a także często drwiny, obelgi, odrzucenie przez rodzinę, przyjaciół itp. Rzeczywiście można się załamać. Część takich osób, bojąc się reakcji środowiska nie przyznaje się do swojej "niezgodności" i próbuje (wbrew sobie) "dopasować się" do swoje płci biologicznej i oczekiwań środowiska, w jakim żyje. Część próbuje być sobą, narażając się na różne nieprzyjemności. I tak źle i tak niedobrze. Ale to nie "zabawa pojęciami" prowadzi do takich tragedi, tylko to, co wymieniłem wyżej. Próby zwrócenia uwagi na problemy takich osób i próby uregulowania ich statusu spotykają się, ze strony środowisk prawicowych, z oskarżeniami o szerzenie jakiejś "lewackiej gender ideologii". 

             

            Nie bardzo rozumiem czemu ma służyć przywołanie tak skrajnego przykładu jak "eksperyment Johna Moneya". Nie chodziło w nim przecież o chirurgiczne dopasowanie narządów płciowych do tożsamości płciowej (takie zabiegi się dzisiaj wykonuje), tylko na próbie dopasowania tożsamości płciowej do zmienionych chirurgicznie narządów płciowych. Jak podaje wikipedia: "Operacja korekcji płci przeprowadzona na Reimerze budzi kontrowersje. Jest krytykowana przez wiele osób interpłciowych, transseksualnych i w obrębie gender studies, ponieważ została przeprowadzona wbrew woli dziecka."

             

            Jeśli chodzi o przypadek J.K. Rowling, to o ile dobrze pamiętam (nie chce mi się teraz sprawdzać), chodziło o jakiś artykuł, który zachęcał do wspierania w czasie epidemii "osób, które miesiączkują" (być może chodziło o dostęp do środków higieny – nie znam szczegółów). Rowling nie spodobało się to określenie i napisała, że takie osoby, to po prostu kobiety. Zwrócono jej uwagę, że miesiączkują również osoby, których tożsamość płciowa jest męska, lub – jak to się mówi – niebinarna, choć oczywiście pod względem biologicznym osoby takie mają płeć żeńską. Nie wiem czy Rowling nie zdawała sobie sprawy z istnienia takich ludzi, czy po prostu postanowiła sobie z nich zakpić (wydaje mi się, że raczej to drugie), ale rzeczywiście skala oburzenia z jakim się spotkała była zdecydowanie przesadzona. 

             

            Zgadzam się, co do tego, że poprawność polityczna zbliża się czasem niebezpiecznie do granicy absurdu (a czasem ją nawet przekracza), uniemożliwiając normalną debatę na kontrowersyjne tematy i skazując na społeczny i zawodowy niebyt tych, którzy nie chcą się tej poprawności w pełni podporządkować. Tak, to jest zagrożenie ale znacznie szersze i nie dotyczy tylko gender. 

          7. I jeszcze takie uzupełnienie.

            Wydaje mi się, że spór w tej kwestii dotyczy tego, czy dla dobrostanu psychicznego osób transspłciowych i niebinarnych, którzy stanowią bardzo niewielki odsetek społeczeństwa, powinniśmy zgodzić się na zmianę zakorzenionej w języku i powszechnie stosowanej terminologii. Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia, ale nie oburza mnie jak ktoś stosuje tę "nową" terminologię, tak samo jak nie oburza mnie jak ktoś woli jednak pozostać przy tej tradycyjnej. Nie dajmy się zwariować i nie róbmy szumu wokół spraw tak naprawdę mało istotnych.

      3. Jaslu, to nonsens z ta menstruacją. Zadna konwencja na świecie nie jest w stu procentach przestrzegana – nigdzie. Dlatego konwencje tworzą jednocześnie sądy (jak w Strasburgu) lub irfany monitorujące, że takie rzeczyw wytykać i rozstrzegać spry, gdy na przyklad dochodzdo konfliktu roznych praw: w tym wypadku np. wolnosci religijnej i ochrony kobiet przed dysklryminacją. Mozesz jeszcze dodać (moze zreszta to powiedziales, ale nie chce mi sie sluchać0, jak mowia piswocy, ze u nas jest bardzo dobrze, a w Szwecji np. źle, choc dobrze wiadomo, ze u nich np. kazde zgwalcenie czy pobicie rejestruje sie jako osobny akt przemocy, a u nas – jesli to robi mąż lub partner – jako jeden akt. To tylko jeden przyklad. Widzę, żde przeszedłeś na pozycje pisowskie. Nie wiem, czy ma sens nasza dalsza współpraca? Porozmawiam jeszcze z Grzegorzem    

        1. Bardzo ciekawe. Napierała poszedł precz (co dla niego niepierwszyzna a i czas był najwyższy), Ty grozisz shizmą Tabiszowi, który sam juz nie wie, co reprezentuje. "Racjonalista.pl" Agnosiewicza sięga dna poprzez poziom komentatorów oraz przemianę polityczną rednacza. Koniec racjonalizmu w RP?

        2. Niech Pan nie przesadza Panie Andrzeju – nie każdy, kto nie stoi tak bardzo na lewo jak Pan, jest zwolennikiem PiSu. Rzeczywistość nie jest zero-jedynkowa. Nie dajmy się aż tak polaryzować. 

        3. W gruncie rzeczy p.Jacek prezentuje cały czas te same poglądy, kazdemu cos miłego. Ale jego konik to są Arabowie i islam, jest w stanie wszystko przebaczyc, byle nie wpuszczac muzułmanow, arabow itp. Z jednej strony ma racje, nam nie trzeba islamu, zeby sie pogrązyc, wystarczy polacki-katolicyzm, zeby isc na dno. Jak bysmy jeszcze walczyli z paranoją islamską oprocz nadętej judeo-rzymsko-polsko-srebrnikowo-katolickiej, to nie byłoby wiadomo za co sie złapac.Do tego dochodzi nawiedzony (albo zdewociały, albo probujący cwaniakowac i serwowac polactwu religie miłosci) Michnik, ręce opadają. Ale ten jeden temat go pochłonął. 

        4. Nic takiego nie uważam Andrzeju. Jasno i wyraźnie krytykuję odejście od konwencji na wstępie filmu. Uważam natomiast, że ten temat trzeba poruszyć szerzej w UE dla dobra wszystkich kobiet, a nie tylko autochtonek. 

        5. A nie lepiej zrobić pożytek ze sprzętu na który zbieraliście kasę? Bo Tabisza trzeba olać razem z jego zafiksowanym bajdurzeniem. 

  1. Pan Jacek wraca do starej formy – każda jego pogadanka mogła by mieć tytuł “Islam rozdział 54“. Czy Polska powinna wypowiedzieć Konwencję S? A może potrzebna jest konwencja dot. przemocy wobec mężczyzn, to byłoby straszne, obrzezanie byłoby zagrożone! Akurat w islamie to mają osobne wejścia do meczetu, kobiety z boku. I jak tu modlić się razem, kiedy kobiety rozpraszają. Akurat w reguły modlitewne to państwo się nie miesza, co najwyżej może się mieszać gdy byłaby przemoc. Menstruacja to głupi przykład, akurat meczet to pewnie jedno z bezpieczniejszych miejsc dla kobiet. Nie widze zeby KS była łamana poprzez zakaz wchodzenia z menstruacją.

  2. „Próba wyeliminowania religii z debaty o najważniejszych sprawach w państwie, w społeczeństwie demokratycznym jest drogą do unicestwienia świata wartości. Rola religii była i pozostanie fundamentalna, dlatego że uczy nas – wierzących i niewierzących – że jedyną władzą, przed którą wolno nam klękać, jest władza Boga” – Adam Michnik

    No to jestesmy w czarnej d..iurze. Zostaje powolne wydobywanie sie z czarnej dziury poprzez promieniowanie Hawkinga. Innego sposobu nie znamy.

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    1. Parafrazując tytuł wywiadu po tuwimowsku, "Bez holajzy ani rusz". Musiałem zerknąć do źródła, bo mnie zdeczko ten cytat zbałamucił. Oklepany bon mot głosi, że kto za młodu nie był lewicowcem, ten na starość będzie draniem. Jednakże widok żydowskiego anahorety stalinizmu powracającego na zgrzybiałą starość na udręczone – aborcją zygot z biało-czerwonymi opaskami na centromerze – łono matki kościoła musi wzruszać.

  3. Czy Rada Europejska, która jest autorem Konwencji, poczyniła jakieś starania, by Konwencję tę podpisały kraje arabskie i kraje afrykańskie, albo jakieś państwo leżące na Dalekim Wschodzie? Konwencja taka w przypadku krajów europejskich to wyważanie otwartych drzwi. Większym sukcesem byłoby to, gdyby podpisały ją wspomniane kraje. Wydaje mi się, że w gorszej sytuacjji są np. kobiety w Arabii Saudyjskiej lub np. Nigerii niż w Polsce czy w Szwajcarii – dlaczego tracić czas na likwidację mniejszego zła i pozwalać istnieć złu większemu? Ta konwencja to przykład działań pozorowanych, w jakich lubują się europejscy technokraci. 

    .

    W krajach Dalekiego Wschodu na masową skalę wykorzystuje sie seksualnie dzieci – w takich krajach, jak Filipiny jest to już problem społeczny. Czy coś w tej mierze zrobili politycy europejscy? Zagłębiem dziecięcej prostytucji jest Tajlandia, przez dziesiątki lat chętnie odwiedzana przez bogatych, ustatkowanych Niemców i postępowych, nowoczesnych Szwedów. Co w tej sprawie zrobiła Komisja Europejska? Jak to się stało, że nowoczesne kraje europejskie pozwoliły na rozprzestrzenienie się gęstej siatki pedofilskiej, jak to się stało w Holandii, Wielkiej Brytanii i Niemczech?  

    .

     https://www.independent.co.uk/news/uk/home-news/grooming-child-sex-abuse-exploitation-rotherham-rochdale-police-a9215261.html

    .

    A total of 20 men have so far been convicted and the National Crime Agency (NCA) vowed to continue the investigation, which has so far identified 190 suspects and engaged with 313 alleged victims out of an estimated 1,500.

    .

    Który europejski polityk, zwolennik multi-kulti, miał odwagę i przeprosił tysiące wykorzystanych seksualnie dziewcząt za to, że popierał imigrację do swojego kraju ludzi, którym prawa człowieka są najzupełniej obce?    

  4. Porządek trzeba zawsze zacząć robić od siebie. Trudno wymagać aby ktoś od razu był w stanie uszczęśliwić cały świat. Ale np. Norwedzy wprowadzili u siebie karę za pedofilię Norwegów (osób mieszkających w Norwegii) poza granicami swego kraju. I tu nie pomaga, że pedofilia jest w Azji wg azjatów legalna. Takie wyprawy na pedofilskie sex-wycieczki do Azji są dla Norwegów ryzykowne. Czy nie uważasz, że Polska też powinna karać za pedofilię za granicą?

    Podobnie morderstwa. Morderstwo dzieciątka nienarodzonego (aborcja za granicą) powinna być dla Polaków karalna, dość obłudy, trzeba być konsekwentnym. Owszem, wszystkich się nie wyłapie, nie udowodni, ale prawo powinno być konsekwentne, i w przypadku oczywiście oczywistych dowodów, działać.

    Dlatego żądam obowiązkowej kontroli macic przy opuszczaniu terytorium Polski a potem przy wjeździe do Polski. Nie można bezkarnie mordować tuż zapłodnionych Polaków za granicą. Narodzonego dziecka czy dorosłego nie mogę zamordować, więc i zapłodnionego też nie.

    1. Przecież spawdzają na granicy macice i były przypadki skazań kobiet za aborcję za granicą a nawet było jedno oskarżenie o "zamiar ewentualny" za samo pytanie się o cennik usług w Czechach.

      Jak pamiętam  Tabisz kiedyś w swoim słowotoku w którymś materiale jakiś czas temu był oburzony koedukacyjnymi kibelkami. Jak rozumiem teraz konsekwetnie będzie dążył do "zaprzestania przemocy wobec kobiet" likwidując kibelki koedukacyjne.

  5. Ale dlaczego Ordo J protestuje, co im to zmienia? Czy zmieni to  gender aniołow? Jak kobiety spiewają to mowimy, że mają anielski głos. Czy są kobiece anioły czy tylko męskie, a może to dżendery? Pamietam jakąs prace magisterską czy doktorską nt. płci aniołow, byc może już nieaktualna.

  6. Panowie podjęli bardzo ciekawy temat – dotyczący roli religii a także płci w społeczeństwie i kulturze przez to społeczeństwo tworzonej, czy reprodukowanej. Rzeczywiście wygląda na to, że świat zachodni tak jak chyba każda inna kultura ocieka hipokryzją czasem nawet przekraczając jej niebezpieczny poziom. Każdy z nas kieruje się swoimi własnymi uprzedzeniami – ja np. nienawidzę ludzi prześladujących innych z powodu cech wrodzonych: rasy, płci, orientacji seksualnej, a więc nie znoszę homofobów, rasistów i seksistow, bowiem według moich obserwacji rasa, płeć, czy orientacja seksualna stanowią wachlarz naturalnych czynników wrodzonych, a więc nie podlegających zmianie. Każdy może przez to stwierdzenie patrzeć na to w inny sposób. Ja np. za zagrożenie uważam: kiboli, prymitywnych totalitarystów (skrajnych nacjonalistów i niektórych komunistów) oraz fanatyków religijnych (oczywiście nie krytykuję tylko fanatyków religijnych, nienawistną część ateistów zawarłem w przegródce "prymitywnych totalitarystów".

    Obawiam się zagrożenia dla praw kobiet i osób LGB które może przyjśc zarówno ze strony nazistów, islamistów, jak i transseksualistów. Wyjaśniam dlaczego – jeśli ktoś uważa , że płeć jest cechą "płynną" podlegająca zmianie to prymitywni ludzie mogliby odmawiać praw zarówno kobietom, jak i osobom urodzonych w mniejszości (homo i biseksualnym), ponieważ mogą powiedzieć i tak możesz zmienić płeć i wtedy nie będziesz mało zarabiała względem mężczyzn. Do osoby homoseksualnej zaś może taki człowiek powiedzieć – I tak możesz zmienić płeć i wziąć ślub ze swoim partnerem, jako kobieta. Jako osoba której bardzo zależy na prawach zarówno osób nieheteroseksualnych jak i prawach kobiet przeraża mnie radykalna myśl genderowa, bazująca na radykalnych poglądach transseksualistów. I wydaje mi się to bardzo logiczne, że prawa kobiet i osób homoseksualnych stoją w kontrze do praw osób trans. To jest kolejny ciekawy aspekt wart przemyślenia.

    1. Świat zachodni (niekatolicki) raczej nie jest hipokratyczny, raczej naiwny, zbyt pragmatyczny, ale do czasu. Np. wieszanie flag na pomnikach byłoby uważane jako zakłócenie porządku albo prowadzące do zamieszek i podstawą do zatrzymania. I tu nie ma znaczenia, czy ktoś się poczuł czyms obrażony czy nie. Ordnung muss sein, niezależnie od uczuć czy emocji.

      A jeśli chodzi o osoby trans to jest to mała skala, w całej Polsce to pewnie max 5000 osob na 30 mln, a prędzej 1000 na całą Polskę. Nie ma co cudować co będzie, i że nagle ktoś będzie zmieniał płeć (z osób nie-trans) jak rękawiczki. Takie rozważania przypominają obawy o to, że w razie małżeństw jednopłciowych, dwóch hetero chłopaków będzie się żenic, aby uzyskać jakies przywileje. Głupoty sa w jednostkowych przypadkach możliwe, np. afroafrykanin czy tez wisłowolak może kłamać, że jest homo,  i w ten sposób zwiększyć szanse na azyl (na zachodzie można dostać azyl z tego powodu, gdy pochodzi sie z kraju gdzie grozi kara śmierci). Ale to sprawy marginalne, nie ma co drążyć. Zresztą, o wiele większym problemem były i są fałszywe małżeństwa hetero, celu np. azylu. To że ktos może łamać/próbować obejść prawo nie znaczy, że trzeba prawa nie ustanawiać.

  7. Oczywiście Lucyanie zgadzam się z Tobą, tylko nie wiem czy zrozumiałeś mój tok myślenia. Mnie osobiście dotyka, że teraz jest modne łączenie mniejszości seksualnych w formule LGBT. Sam urodziłem się osobą biseksualną – całym sercem popieram małżeństwa jednopłciowe z możliwością adopcji dzieci, oczywiście przy zachowaniu ZDROWEGO ROZSĄDKU (brak nałogów, przeszłości kryminalnej itp). Boję się natomiast, że ludzie trans i tzw. "niebinarni" dorabiając ideologię o "płynności płci" postawią świat zachodni i prawa człowieka (kobiet oraz osób homo i biseksualnych) do góry nogami. Płynność płci uważam za krok wstecz. Z jednej strony doskonale zdaję sobie sprawę, że w kulturach pierwotnych (wśród Indian, Hawajczyków, Samoańczyków) istnieje "trzecia płeć" i to szanuję, ale z drugiej boję się, że w Polsce wszystko będzie postawione do granicy absurdu. Chodzi mi o to, że dwóch mężczyzn weźmie ślub, ale nie jako jednopłciowy, tylko drugi nie zmieniając płci będzie się uważał za kobietę i będzie to małżeństwo uważane za różnopłciowe. Homoseksualizm i biseksualizm szanuję jako naturalny wariant osobowości niektórych ludzi, natomiast bardzo przeraża mnie ugenderowienie teorii płci i radykalizm środowisk trans oraz tzw. ludzi niebinarnych. Nie chcę żeby ludzie żyli w kłamstwie i jak dwóch mężczyzn weźmie ślub, a jeden z nich "czuje się kobietą bez potrzeby zmiany płci" będą uważani za małżeństwo hetero. Może jestem mimo młodego wieku i mocnej otwartości na świat zbyt konserwatywny (co też jest prawdą), ale uważam, że powinny być tylko dwa tytpy małżeństw: heteroseksualne i homoseksualne.

    Odrzucam tym samym dwie skrajności – homofobicznie uprzedzony ciemnogród wraz ze zwolennikami poligamii (mogącej przyczyniać się do okrutnych wojen i nierówności społecznych)  i ludzi z myśleniem spaczonym "genderem". Moje poglądy w tej kwestii są zbieżne z poglądami Pani Rowling, którą bardzo cenię i szanuję. Kochaj kogo chcesz, ale płeć jest niezmienna (no dobrze, dla garstki ludzi rozpoznanych jako trans może zrobiłbym wyjątek, ale nigdy dla niebinarnych, którzy nie wiedzą kim są i czego chcą). Poznanie siebie to podstawa prawdopdobnie nie tylko w kulturze zachodu bazującej na konkretach. Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *