Zagadki umysłu, czyli dlaczego Marks nie lubi zlewozmywaków.

 
W sumie nie wiadomo, kiedy się to zaczęło. Być może dlatego, że żył w XIX wieku, Marks nigdy nie lubił zlewozmywaków. Nie dałby za nie nigdy więcej niż 8 marek, choć poniżej tej ceny nie opłacało się nigdy urządzać kuchni. Na próżno tłumaczyć kolegom Marksa, że żyjemy teraz w XXI wieku, a nie w XIX. Zamiast zainwestować w porządną baterię kranową nawet te 11 zł i mieć dostęp do bieżącej wody, chodzą po nią na podwórze… Jako że pompa się zacina i zalewa spore połacie podwórkowego klepiska, śmieję się czasem z kolegów Marksa, gdyż słowo „utopiści”, gdy stoją przy tej lejącej się pompie, wydaje się podwójnie adekwatne.
 
Niestety sprzedaż armatury może się w najbliższym czasie załamać. Ludzie wolą zadbać o ciepłe ubrania na zimę. Co ciekawe, niektórzy w nowych swetrach wychodzą po wodę na podwórze, nie bacząc, czy im się te swetry przy okazji nie zamoczą. Czy może mieć to związek z tym, że niektórzy producenci swetrów bardzo lubią jaskrawe okładki dzieł Engelsa i Marksa? Ja bym takim krawcom wełny nie zostawił, bo kto wie, co też z niej uszyją…
 
Wzdrygając się na samą myśl, sięgam po jedno z ciastek, które zostawili u mnie znajomi. Ciastka te, złożone z zupełnie przypadkowo dobranych składników (sól, gwoździe, goździki, szałwia, plastikowe zakrętki etc.), są doprawdy niesmaczne. Jako że szalony cukiernik napisał na opakowaniu kilka słów prawdy na temat Marksa, postanowiłem dać im jeszcze jedną szansę. Mimo dziwacznej receptury te ciastka zapewne nie stanieją poniżej 5 zł, pomyślałem, chrupiąc jedno z nich i starannie wypluwając gwoździe. Jeden nieostrożny ruch i trzeba będzie wydać pół pensji na dentystę!
 
Zauważyłem, że część miłośników Marksa podziwia zwłaszcza jego brodę. Nie wnikają w to, co ów filozof miałby do przekazania, może zresztą lepiej, bo czasem bywa zbyt rewolucyjny. Gdyby klub miłośników Marksa miał nieco więcej czasu na przemyślenie lektur, zapewne nie doszłoby do jakichś większych rewolucji – a tak, będziemy mieć pewnie niebawem maleńką rewolucję czytelniczą. Być może wszystkie czytelnicze rewolucje mają większy związek z okładką niż z zawartością pozaokładkową, że tak powiem. Ciekaw jestem zresztą, czy Marks myślał czy nie myślał o pierwszej okładce swoich dzieł i jaki miało to wpływ na jego działania?
 
Tymczasem trwa jeszcze budowa dróg zarządzana od dawna przez spółkę „Pomosty”. Udział większościowy spółki w rynku zostanie z pewnością ograniczony, pytanie tylko, o ile? Rynek jest obecnie podbijany przez przemysł drobiowy a ludzie, najedzeni i ubrani, opowiadają, że drogi to przeżytek. Czy w celu zapewnienia obiadów w szkołach przemysł drobiowy wejdzie w spółkę z producentami ciastek? A może jednak zdecyduje się dokładać do obiadów talony na krawaty i muszki? To, proszę Państwa, jest wielka niewiadoma, a dla niektórych pewnie nawet – wielka tajemnica wiary 😉
 
(Ten tekst został napisany o godzinie 17:00, 25 października, w dzień wyborów. Jednak czekaliśmy z publikacją do 21:00, bo jednak brakło nam trochę odwagi. Tekst w dużej mierze się niestety sprawdził, stanowiąc przy tym zapewne potrzebne na przyszłość „ćwiczenie z omijania cenzury”)
 

O autorze wpisu:

3 Odpowiedzi na “Zagadki umysłu, czyli dlaczego Marks nie lubi zlewozmywaków.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *