Zieloni pacyfiści

Ruch Wolność i Pokój był nieco niszowym zjawiskiem w polskiej opozycji. Istniał w latach 1985-1990. Jego pacyfistyczne i ekologiczne idee są dziś warte przypomnienia.

Połowa lat osiemdziesiątych, mimo zakończenia stanu wojennego panujące powszechnie przygnębienie i zniechęcenie obecne nawet w kręgach opozycji. Jedni siedzieli nadal w więzieniach, inni wyjechali za granicę albo skupili się wyłącznie na życiu prywatnym.

Pewien człowiek wspominał po latach że odwiedził wtedy kolegę i zastanawiali jak dalej działać.. Na argument czy w ogóle warto coś dalej robić tamten odpowiedział „jak uważasz ze nie warto, to się od razu kładź do trumny”. Oczywiście kolegę to pozytywnie zmotywowało. Z czasem takich ludzi pojawiać się więcej.

Działania WiPu koncentrowały się głównie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. Brali w nich udział przeważnie ludzie w wieku 20-30 lat. Zdarzali się nawet jeszcze młodsi uczący się w szkołach średnich. Korzystając z doświadczeń starszych opozycjonistów wybierali nowe sposoby walki.

Zaczęło się od obrony mężczyzn odmawiających służby wojskowej z powodów światopoglądowych. Koleżanki i koledzy pisali listy protestacyjne w ich obronie, organizowali głodówki, jeździli na rozprawy. Podjęli starania o wprowadzenie służby zastępczej, do czego doszło ostatecznie w roku 1988.

Drugim nurtem działania stała się ekologia, co było do tej pory kwestią mało obecna w polskiej świadomości. Protesty przeciw podwrocławskiej Hucie Siechnice oraz elektrowni atomowej w Żarnowcu nasiliły się po awarii z Czarnobylu (dzisiejsza Ukraina) w roku 1986. W tych kwestiach też odnoszono stopniowo kolejne sukcesy.

[divider] [/divider]

wip5

[divider] [/divider]

Największą zaletą WiPu było zjednoczenie ludzi o bardzo różnych poglądach. Jedni byli wyraźnie zainspirowani posthipisowskimi ruchami non violence wywodzącymi się od Mahatmy Gandhiego i Martina Luthera Kinga. Te formy były widoczne choćby w takich działaniach jak protesty w formie tzw. sittingów, palenie książeczek wojskowych czy marsze ekologiczne z udziałem kobiet z dziećmi w wózkach   Był też nurt bardziej konserwatywny oraz idee związane z inteligencja katolicką. Na przykład we Wrocławiu wiele nawet niezbyt religijnych osób wspomina spotkania i pielgrzymki przy duszpasterstwie Wawrzyny jako wielką intelektualną przygodę.

Znamienny był też wspomniany już duży udział kobiet. Nie dawały się one sprowadzić do roli paprotek, choć czasem trudno im było godzić życie społeczne z rodzinnym, wiele z nich zostało wtedy matkami.

Kolejne cegły były wyjmowane z kruszejącego systemu. Przyszedł pamiętny rok 1989. Podobnie jak w szerszym nurcie opozycji losy wipowców potem się rozeszły. We Wrocławiu wystawili wprawdzie osobną listę w wyborach samorządowych, nie miała ona jednak większych szans w porównaniu z przytłaczająca przewagą Komitetu Obywatelskiego Solidarność.

Niektórzy wysiedli więc z politycznego tramwaju na przystanku transformacja (inna sprawa, że nieraz po ćwierćwieczu wsiedli do niego ponownie, ale to już inna opowieść). Wybrali drogę naukową, medialną czy biznesową.

[divider] [/divider]

wip4

[divider] [/divider]

Czy więc dzieje WiPu mają tylko pozostać efemerydą przemykającą się po obrzeżach historii lub okazja do towarzyskich wspomnień? Niekoniecznie. Idee współdziałania i porozumienia ponad podziałami mają szansę stać się inspiracją dla obecnych ruchów i organizacji społecznych. Pamiętajmy o nich patrząc na wymowny znak łączący V z gołąbkiem pokoju inspirowanym słynnym rysunkiem Picassa.

W artykule wykorzystano informacje związane między innymi z publikacjami Padraica Kenneya, Grzegorza Waligóry, Kamila Dworzaczka oraz albumu utworzonego przez działaczki i działaczy WiPu.       

O autorze wpisu:

Dziennikarka, publicystka, feministka (pisze między innymi do Zadry). Członkini redakcji RacjonalistaTV. Należy do Kongresu Kobiet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *