Brexit górą 52% za wyjściem. UK nie jest skazane na UE. To UE ma problem, nie UK

Za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej zagłosowało w czwartkowym referendum ponad 17 milionów wyborców, czyli większość gwarantująca sukces zwolenników Brexitu – podało w piątek BBC: http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/1634881,Brexit-staje-sie-faktem-Na-rynkach-panika-funt-najslabszy-od-ponad-30-lat

Wszyscy dziwią się Brytyjczykom, bo funt spada itd (co normalne przy każdej zmianie, nie każda umowa jest bilateralna, więc trzeba niektóre będzie renegocjować). Mówi się, że Labour i Conservative są szantażowane przez eurosceptyczne UKIP i BNP. Mówi się o dawnych imperialnych ambicjach i marach, a ja powiem, nie marach – po prostu poza UE jest życie, nazywa się Commonwealth. UK MA WYBÓR. Niemcy i Francja nie mają. Australia i Kanada są coraz potężniejsze, w 2040 będą miały po 50 mln mieszkańców każde, i nadal niewyczerpane zasoby pod każdym względem, w UE rozwijają się tylko Niemcy (industria), Holandia (handel) i Hiszpania (turystyka), reszta stoi w miejscu. Gospodarka Kanady i Australii oraz USA są bardziej kompatybilne z UK. Jak nie teraz to doszłoby do Brexitu w 2040. Australia to 11 potęga wojskowa świata, Kanada jest w G8 a będzie jeszcze lepiej. Już dziś na liście 10 miast świata w których najlepiej się mieszka połowę pozycji zajmują miasta Australii i Toronto. Mówi się, że Brexit to wygrana Putina, nie – jego wygraną byłby rozpad NATO (nie ma powodu by Brexit osłabił NATO) a to co widzimy to przegrana UE, niezdolnej do reform globalizacyjnych. Najgorszy nawet nie jest socjal tylko protekcjonizm, który wiecznie się nie utrzyma. Teraz tylko Niemcy mogą nas zbawić. UK pewnie opuszczą Szkoci, ale te 5 mln różnicy nie zrobią, inni raczej nie. Irlandia Płn jest relatywnie biedna i sama sobie nie poradzi no i głosuje na Konserwatystów, więc obecny rząd im pasuje.

Pisałem ten tekst jak jeszcze wydawało mi się, że TYM RAZEM Brexitu nie będzie, że Brexit wygra w 2040 roku wraz z nieuniknionym rozwojem Australii i Kanady. Może Brexit otrzeźwi Francuzów, którzy pogonią komunistów i przeprowadzą reformy, chociaż równie dobrze brak UK w UE to problem dla wolnorynkowych reform, UE stanie się bardziej protekcjonistyczna i socjalistyczna/chadecka. Trudno. Live goes on!

Prediction: W 2050 roku gdy Kanada i Australia będą miały razem 100 mln ludzi, dołaczy do nich UK z 70 mln, UE będzie nadal miała 505, pardon minus UK czyli ok 430-430 mln. Zachód będą tworzyć USA (500 mln), Commonwealth (180 mnl) i najbiedniejszy komponent – UE – być może opuszczą ją także Szwecja, Dania, Grecja, Włochy a nawet Francja, a więc zostanie głównie Mitteleuropa (300-350 mln). W 2100 roku Commonwealth połączy się z USA przynajmniej w unię ekonomiczną. Świat anglojęzyczny będzie jednością. Wygląda na to, że decyduje język urzędowy… Oczyma wyobraźni widzę 2100 rok Anglosaxon Union miliard ludzi mówiących po angielsku (pewnie wchłoną np. Holandię i Szwecję gdzie 97% ludzi mówi po angielsku), absolutny hegemon pod każdym względem – strażnik pokoju na świecie.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/wielka-brytania-referendum-ws-czlonkostwa-w-unii-europejskiej,655418.html

„…Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej – poinformowała przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej w piątek o godz. 7.20 rano (8.20 czasu polskiego). W referendum wzięło udział ponad 33,5 mln obywateli i prawie 17,5 mln zagłosowało za opuszczeniem Wspólnoty. Policzono już wszystkie głosy. Frekwencja wyniosła aż 72,2 proc. Zdecydowanie więcej zwolenników pozostania w UE było tylko w Szkocji i Irlandii Północnej. Na antenie TVN24 BiS trwa wydanie specjalne…Cameron rozmawiał z królową Elżbietą II i powiedział, że to nowy premier i nowy rząd powinien podjąć rozmowy z Unią o wyjściu kraju ze Wspólnoty. To nowy premier powinien zdecydować, kiedy uruchomić art. 50 traktatu unijnego…” (http://www.tvn24.pl)

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/brexit-komentarz-le-pen-i-wildersa,655487.html

Przy okazji stary filmik:

http://www.youtube.com/watch?v=FbcBaGsmdE0

PN

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. To teraz niech sobie Anglicy zbudują [euro]tunel do Australii.
    😉
    Brytania pewno nie upadnie, ale i tak jakoś tak smutno troszkę.

    1. A tak z innej nieco beczułki – czy gdyby Szkocja ogłosiła niepodległość, to uważasz, że powinna pozostać w unii personalnej z Anglią, czy raczej proklamować własnego monarchę (np. Harry’ego)? Kiedy Norwegia zerwała unię personalna ze Szwecją, to poprosili króla Danii, żeby się podzielił z nimi swoi przychówkiem, nie zaś żeby objął tron swoją własną osobą.
      🙂

  2. To jest problem wszystkich. Zarówno UE jak UK jak i krajów poza nią. Commonwealth nie jest organizacją gospodarczą jest klubem miłośników historii. UK niewątpliwie straci centrum biznesowe tzw City i nie będzie już europejskim hubem finansowym. A poza nim UK ma niewiele do zaoferowania poza kulturą.
    Wewnętrznie UK straci Szkocję jak i pewnie Irlandię Pn która połączy się z RoI. A to wizerunkowo nie będzie mniejszą szkodą niż utrata UK jest dla UE. Już dziś Cameron wezwał rządy Szkocji i NI do „odpowiedzialności”. Czyżby decyzja o wyjściu UK była nieodpowiedzialna?
    Putin niewątpliwie się cieszy, bo UE jest większym zagrożeniem dla Rosji niż NATO. W NATO nikt nie chce podbijać Rosji, za to UE jest wrogim systemem dla Rosji i przed którym Rosja się broni bardziej niż przez NATO.

      1. No i zielone piwo w 3/4 Irlandii północnej. 😉
        Zapominasz że Kanada de facto związana jest z USA, podobnie mocno powiązana jest Australia. Anglii i Walii pozostanią tylko mokre sny o Imperium Brytyjskim,nie będą główną siłą w Wspólnocie Narodów czy szerzej w anglosferze, te rolę przejmą albo USA albo właśnie wspomniane przez ciebie kraje. Swoją drogą ciekawe jak skończą ci co najwięcej krzyczeli za brexitem gdy ich „imperium” ostatecznie zostanie pogrzebane.

        1. USA też będą w tym. Uzycie terminu „mokre sny” świadczą, ze dobrze wiesz, że to o UE trzeba sie martwic a nie o UK, ale twoja eurolewicowosc wykrzywia ci twarz i nie mozesz tego napisac ani powiedziec hehe

          1. Ależ mylisz się, przed UE również widzę czarne chmury i podejrzewam że Europa zacznie dzielić się na bloki państw, mniej więcej tak jak niedawno na Forsal pisał o tym Stratfor.
            Termin „mokre sny” używam w stosunku do wszystkich tych którzy wierzą w odrodzenie jakiejś potęgi która nie ma realnych szans, dotyczy to zarówno polskich nacjonalistów którzy wierzą w ideę międzymorza(czytaj I RP do kwadratu do nie traktują oni narodów mniejszych inaczej niż słabymi którymi potrzeba się zaopiekować) w czasie gdy m.in. Orban wskazując na najbliższe państwa w których wymienił Rosję, Niemcy i Turcję o Polsce się nawet nie zająknął, jak i angoli którzy wierzą w odrodzone „Imperium Brytyjskie” a de facto we Wspólnocie Narodów to oni(z potencjalnie okrojonym terytorium, tym bardziej) będą podstawką nie nie ich dawne kolenie.
            Wiec jeśli ktoś tutaj ma skrzywione spojrzenie na rzeczywistość to niestety ty ze względu na swoją anglofilię.

          2. Zależy pod jakim kątem. Relacje Australii z Japonią to zupełna egzotyka z punktu widzenia UK. Poza tym UK nie jest pływającą wyspą.

          3. Przepraszam ale umiesz czytać ze zrozumieniem? Dlaczego na podstawie mojego twierdzenia że „angole w swoich mokrych snach myślą że odbudują Imparium Brytyjskie, podczas gdy w anglosferze będą krajem drugorzędnym w porównaniu do swoich dawnych kolonii” dostaje tekst że „USA i Australia to nie sny to realne kraje”?!? Chyba znów wyczytujesz to co chcesz widzieć.

          4. Faktem jest że UK odcinającą się od Europy Kanada i Australia zdeklasują z łatwością. W związku krajów anglojęzycznych UK może być w ten sposób najsłabszym partnerem, no może silniejszym od Nowej Zelandii czy Wysp Bahama.

      1. Ludzie na Ukrainie nie protestowali w celu wejścia do NATO i za wartościami militarystycznymi tylko za alternatywnym do Rosyjskiego i wschodnioeuropejskiego dziadostwa modelem społeczno politycznym Unii Europejskiej. Rosji bardziej grozi UE niż NATO. Rozwalenie UE pozwoli na powrót Rosji do starej gry, którą UE skutecznie blokowała. A konsekwencją tego za zachodzie będzie powrót tzw „pragmatyzmu” wobec wartości. Czego nikt nie jest większym adwokatem niż UK, szczególnie wobec wschodniej Europy.

          1. A całe to NATO z Trumpem jako prezydentem USA będzie i tak mało warte tym bardziej że przecież UK ma się bratać z USA bardziej niż z Europą. Tak więc wygra pragmatyzm. Być może Włosi czy Francuzi lepiej odczytują cynizm Brytoli już teraz.

          2. Skąd wiesz? Nie można mieć takiej pewności. Może to co uważasz u Trumpa za niepoważną i szaloną retorykę to jego główne i najbliższe mu przekonania. Może uda mu się pozyskać w USA jakieś antynatowskie lobby?

          3. Ale nie możesz ze 100% pewnością powiedzieć, co będzie robił z NATO Trump i na ile będzie blokowany w niektórych szaleńczych pomysłach, jeśli jednak takie się zjawią. W końcu USA od jakiegoś czasu skręca w stronę izolacjonizmu, zaś Trump może to przyspieszyć. Deklaruje przecież, że chce się dogadać z Putinem niezależnie od UE i Ukrainy.

    1. Tu się zgadzam – Commonwealth to mokre sny anglików w dawnej potędze. Anglia nie ma siły by odbudować coś po tej linii. W USA, Kanadzie i Australii brexit mało komu się podoba, biznesowi najmniej. City było bramą finansową do EU i to było ważne dla tych krajów. To jednak bardziej akt samoalienacji, sprowokowany dość nieuczciwą a miejscami obrzydliwą populistyczną kampanią

  3. Mogę się tylko pod tym tekstem podpisać. Poświęciłem ładne parę lat życia, żeby przyjrzeć się Europie z bliska, dlatego Brexit nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Dla Brytyjczyków to dobra decyzja. Następny dla nas ważny punkt na mapie to kryzys gospodarczy w Polsce. To udawanie, że jest dobrze, przetykane od czasu do czasu pomysłami na rozdawnictwo (500+, Bezwarunkowy Dochód etc..) długo nie potrwa.

      1. Zgadza się. Jest tego trochę. Kiedyś omawialiśmy tu tekst o udawaniu w Europie Wschodniej Jakuba Patocki. Zachód nigdy nie rozumiał wschodu (i vice versa), dlatego naiwnie wierzył, że kiedy otworzą się granice, zachodnie standardy społeczne zostaną przyjęte, jako lepsze. Jak wiemy, nic się takiego nie stało.

  4. Sprostowanie, nie mówił o odpowiedzialności a o pełnym zaangażowaniu by chronić interesy „wszystkich”. Wydźwięk jest jednak taki sam
    Cameron:
    We must now prepare for a negotiation with the European Union.

    This will need to involve the full engagement of the Scottish, Welsh and Northern Ireland governments to ensure that the interests of all parts of our United Kingdom are protected and advanced.

  5. Społeczeństwa USA, Australii i UK żyją razem, mają wiele wspólnych wątków, wzajemne diaspory itp – to widać w mediach społecznościowych jak tworzą własną globalną kulturę mają własne trendy w newsach itp. EU nigdy nie żyła razem w taki sposób, nie ma w niej niestety nic naturalnego. Oglądanie obrad parlamentu europejskiego z tymi słuchawkami, tłumaczami a mimo to posłowie często nie kumają do końca co mówią inni to smutny widok. Francja czy Niemcy z racji języka siedzą we własnym informacyjno społecznościowym mikroświecie. Polska z racji chronicznego braku zainteresowania sprawami świata jeszcze bardziej utopiona w sosie własnym.

    1. „…Społeczeństwa USA, Australii i UK żyją razem, mają wiele wspólnych wątków, wzajemne diaspory itp – to widać w mediach społecznościowych jak tworzą własną globalną kulturę mają własne trendy w newsach itp. EU nigdy nie żyła razem w taki sposób, nie ma w niej niestety nic naturalnego…” świete słowa. Tak długo jak angielski nie bedzie drugim jezykiem dla narodów w cąłosci jak w Szwecji czy Holandii to sie nie zmieni, może Niemcy gdzi 60% zna angielski tez dolacza

      1. Na Akademii Medycznej w Warszawie mówi się, że tylko 30% internetowych zasobów z medycyny jest tłumaczona na polski (i to ze znacznym opóźnieniem). W wielu innych dziedzinach jest podobnie.

        1. „Na Akademii Medycznej w Warszawie mówi się, że tylko 30% internetowych zasobów z medycyny jest tłumaczona na polski (i to ze znacznym opóźnieniem). W wielu innych dziedzinach jest podobnie.’

          W innych dziedzinach jest jeszcze gorzej. W naukach technicznych praktycznie nie tłumaczy się na język polski. Artykuły naukowe są pisane po angielsku (pomijam nieznaczące publikatory w języku polskim) i nie tłumaczy się ich na polski, bo nie ma takiej potrzeby.

        2. Akurat mała liczba tłumaczeń w medycynie odzwierciedla jej progresywność w stosunku do innych dziedzin. Po prostu używa się angielskiego. W medycynie Polska ma jednak duże osiągnięcia naukowe mimo niedoinwestowania i braku wsparcia rządu. Moglibyśmy być potęgą w tej dziedzinie gdyby ktoś tam na górze miał jakikolwiek plan poza 'wystarczy być’

          1. Przez kilka lat pobytu w Polsce edukowałem jako zajęcie dodatkowe profesjonalistów w angielskim, głównie bankowców, ale nie tylko. Dlatego na tej podstawie mogę jedynie spytać, skąd Panu się wzięło przeświadczenie, że używa się angielskiego. Bardzo nieliczni w Polsce potrafią operować angielskim na zaawansowanym poziomie, co widać też po publikacjach. Dla przykładu w kilku branżowych pismach finansowych tylko jeden Polak coś publikował. To ja.

          2. MOŁST of dze pipyl i noł in połland spiik lakk dzys, dżazt e litel bit inglisz bat dzej menydż to mejk a szort conwersajszon – za dużo gardłowych dżwięków, zapominają że angielksi to język głownie nosowy i policzkowy

          3. Dobrze znam środowisko naukowe w dziedzinie technicznej. Po polsku się publikuje bardzo rzadko. Tak publikacja jest liczona jako publikacja, ale z zerową wagą (ze względu na nikły impact factor). Pisanie więc po polsku mija się z celem. Nawet średnio poważne publikatory polskie życzą sobie tekstów wyłącznie angielskich. Nawet doktoranci nie piszą po polsku, no chyba że na jakieś sympozjum dla doktorantów (ale i tak są to publikacje z zerowym impact factor, raczej satysfakcja z pierwszej publikacji niż dorobek naukowy).
            Uważam, że przy rekrutacji na studia techniczne powinna być wymagana znajomość angielskiego na poziomie co najmniej B2. Teoretycznie tyle daje matura, ale potem widzę studentów, który mają w indeksach lektorat angielski na poziomie A1. Przytłaczająca większość dokumentacji jest po angielsku, a materiały do pracy mgr są w większość anglojęzyczne.

          4. Zazwyczaj pisze się po polsku lub „mniej więcej” po angielsku, a potem oddaje się do tłumaczenia lub proofreadingu, ale to nie dowodzi wysokiego stopnia znajomości języka.

          5. Po prostu w medycynie wygląda to trochę lepiej niż w finansach. Poza tym wątpię czy to że żaden Polak nie publikuje w branżowych pismach finansowych to akurat problem słabego języka

          6. hehe Choudary jak zwykle specjalnie dla Polaków w imieniu społeczności muzułmańskiej w UK 🙂

          7. nie wiem po prostu czy mają coś ciekawego do wniesienia do światowej wiedzy o finansach. W medycynie mamy na pewno. W IT też.

          8. Re: /Poza tym wątpię czy to że żaden Polak nie publikuje w branżowych pismach finansowych to akurat problem słabego języka/ Oczywiście, że nie tylko. Jak piszą po polsku, to zazwyczaj kopiują, to co przeczytali po angielsku. Ale nic nowego nie wnoszą, więc nikt im tego nie wydrukuje. Wielu polskich „ekspertów” rynku to półamatorzy. Ale za świetnie potrafią bronić swojego stanowiska, aby nie dopuścić prawdy do głosu. Podobnie jak Pan (tu mówię o obronie stanowiska) – jestem pełen podziwu. W czasie Euro na Centralnym wisiał ogromny slogan z wielkim bykiem ortograficznym, miejsca publiczne są oblepione błędnymi napisami po angielsku, a Pan jakoś tego nie widzi ?

          9. O angielskim mówiłem tylko w kontekście medycznych środowisk naukowych. Nigdy nie powiedziałem że z angielskim jest w Polsce dobrze. Szkoda nerwów 🙂

          10. Kiedyś miałem nieprzyjemność rozmawiać z idiotą, który ma nieźle prosperujące biuro tłumaczeń, pytał mnie o kwalifikacje. Dodałem, że dobrze słyszę akcenty – wychwycę nawet różnicę w akcencie, jeżeli ktoś przyjechał do USA powyżej 10-12 roku życia. Na to idiota: „W Polsce to bez znaczenia”

          11. (Zazwyczaj pisze się po polsku lub „mniej więcej” po angielsku, a potem oddaje się do tłumaczenia lub proofreadingu, ale to nie dowodzi wysokiego stopnia znajomości języka.)

            Proszę mi wierzyć, że tak było 20 lat temu, ale nie dziś. Młode pokolenie (myślę tu o ludziach tuż przed lub po habilitacji) naprawdę potrafi pisać po angielsku.

    2. Europejczycy na zachodzie mają ogólnie bardzo dobre rozeznanie w sprawach międzynarodowych i język nigdy nie był przeszkodą. To złudzenie spowodowane tym, że sami często znamy angielski dobrze i jest on głównym źródłem informacji z pierwszej ręki. Nie ma mowy o tym że Holendrzy czy Szwedzi żyją w mikroświecie z powodu izolacji językowej. To nadal jest forpoczta idei które rezonują na całym świecie. Jak nie masz nic do powiedzenia to tępota brzmi tak samo pusto we wszystkich językach.

        1. Dokładnie tak. W wielu krajach angielski jest traktowany jak zło konieczne. W wielu miejscach język lokalny to też instrument protekcjonizmu (nawet w Holandii licencje finansowe wymagają holenderskiego prawnika i fury papierów, choć teoretycznie powinny być respektowane w całej EU). W Hiszpanii bez lokalnego gestora (niby-prawnik) nie idzie nawet zarejestrować samochodu, nawet jeżeli ktoś zna hiszpański. W Polsce – wiadomo, często wręcz otwarta wrogość.

        2. W samym USA nie wszyscy mówią po angielsku i jest tych ludzi coraz więcej. Kanada to kraj dwujęzyczny. To 19 wieczne myślenie o narodach wraz z ich kulturową unifikacją językową.

          1. mylisz się, na razie taka enklawa powstala tylko na Florydzie, a i tam w koncu się ucza standardem jest że rodzice nie umieja ale juz dzieci mowia glownie ang. ja nie pisze jak XIX-wieczny nacjonalista o jakims duchu narodu lecz po protsu o komunikacji, mediach Weltanschauung etc

          2. Akurat niedawno był tu program o Kanadzie, a dokładnie Quebecu, bo tylko tam francuski ma jakieś zastosowanie, pomimo że jest oficjalny. Użalano się, że młodzi Kanadyjczycy z Quebec nie chcą się uczyć francuskiego. A dwujęzyczność w USA ? To proste. Do miotły i pokrywania dachów wystarczy hiszpański, cokolwiek wyżej już nie wystarczy.

          3. „…Użalano się, że młodzi Kanadyjczycy z Quebec nie chcą się uczyć francuskiego. A dwujęzyczność w USA ? To proste. Do miotły i pokrywania dachów wystarczy hiszpański, cokolwiek wyżej już nie wystarczy…” – w kanadzie też tak będzie : ) do faire de la menage et nettoyer sara suffisant parler francais mais pur gagne une profession favorite chaque personne va etre force a parler anglais, y la hacenda esta limpia

          4. Tylko że mówiący po angielsku hispanics nadal kręcą się w obrębie kultury latin a nie anglosaskiej. Podobnie jak mówiący po angielsku Holendrzy czy Szwedzi. Prędzej ci drudzy wejdą w kulturę anglosaską niż hispanics. Język nie unifikuje kulturowo na jedną modłę. W końcu francuscy muzułmanie są „odmienni kulturowo” jak się popularnie uważa. Pewnie że angielski jest konieczny do robienia poważnego biznesu w USA ale on nie determinuje kulturowego twistu.
            Rozdrobnienie językowe europy nie jest jej słabością.

          5. „…obrębie kultury latin a nie anglosaskiej…” kto tu gogo posiada? 80% latynomuzyki na swiecie nagrywa się w Miami! Mówiący po angielsku Holendrzy czy Szwedzi jak najbardziej się anglicyzują myślą Madonną i Monty Pythonem ich łaczność z lokalną kultura jest słaba, zresztą nasza też tyle, ze my nie mowimy po ang

          6. Re: /Rozdrobnienie językowe europy nie jest jej słabością./ Dla festiwali folklorystycznych zapewne nie, ale dla biznesu czyli też gospodarki EU to udręka. W każdym kraju pasożytuje cała plejada lokalnych firm, które tylko na to czekają. Co z tego, że rejestracja biznesu jest prosta. Do tych bardziej dochodowych potrzebna cała fura papierzysk. Efekt jest taki, że taka sama struktura w EU kosztuje czasem i 10 razy więcej niż w USA. Żeby normalnie robić biznes pomiędzy krajami EU najlepiej w każdym z nich mieć serwis prawny i konto bankowe, jak również odrębny telefon. Tyle w temacie „swobodnych przepływów”.

          7. Wydaje mi się, że rozdrobnienie językowe Europy jest ważnych czynnikiem uniemożliwiającym prawdziwe zjednoczenie w ramach UE.

          8. To prawda. Folklor w Europie ma się dobrze. I tak Amerykanie płacą kupę kasy za 5 krajów w trzy dni i są zachwyceni.
            Rolą UE jest właśnie unifikacja prawna pomiędzy krajami tak by te istniejące bariery znosić. Język akurat jest najmniejszym problemem i z całą pewnością nie generują 10 krotnego wzrostu kosztów. To były absurd. Jeśli chodzi o biuro z telefonem to przecież normą są wirtualne biura i to w obrębie jednego kraju a czasem nawet jednego miasta. Ja sam robię projekty w UE i nigdy nie miałem żadnych problemów z tego tytułu. Fakturę VAT piszę po polsku z oznaczeniami po angielsku. Problemem zawsze jest waluta. Dlatego popieram Euro.

  6. Tak przy okazji – na europejskich giełdach mamy dziś małe tsunami. Wall Street szykuje się też na burzliwy dzień. Mamy tu całodobowy rynek kontraktów, które pomagają znosić taką sytuację, jeżeli ktoś wie, jak to zrobić. Jeżeli natomiast nie wie, to czasem wygaduje różne bzdury. Mówię o tym celowo, bo jeśli ktoś sobie zada trud to wygoogla po polsku sporo bzdurnych opinii na ten temat.

      1. Po pierwsze możliwość hedgingu, czyli zabezpieczania pozycji przed spadkami (są instrumenty, które na spadkach zarabiają), po drugie taki rynek przyjmuje pierwszy impakt przed otwarciem giełdy. Większość tych nocnych spadków jest potem korygowana, chodzi o to, żeby nie wytwarzać nadmiernego napięcia przed otwarciem sesji.

  7. Szkocja może być niespodziewanym wygranym. Jej wyjście z UK i utrzymanie członkostwa w UE może spowodować napływ inwestorów z Anglii, którzy będą chcieli utrzymać bliskie związki z rynkiem europejskim. To samo będzie dotyczyło ludzi poszukujących paszportów Szkocji. Idę o zakład, że ilość podań o paszport Hiszpanii wzrośnie lawinowo.

    1. szczerze mówiąc wątpię, to zalezy od wielu rzeczy, wyjscie UK z UE nie oznacza kasacji wszystkich traktatow, to dopiero bedzie dogadywane, UK to silny kraj ktory potrafi bronic swoich interesow i jest po USA drugim filarem NATO wiec nie sadze by nawet w ramach UE Szkocja miala lepsza pozycje przetargowa niz pozaunijne UK

      1. Wszystkie dotychczasowe traktaty zostaną zerwane bo to traktaty wzajemnie krajów a nie abstrakcyjnego ciała pod tytułem UE i poszczególnymi krajami. Dlatego UK będzie uzależniona w negocjacjach od zgody z każdym krajem dotychczasowym członkiem UE.
        Dogadywanie się UK z UE będzie przypominało negocjacje Grecji z UE. Kto wie, może nawet przyszły negocjujący premier pojedzie do Waszyngtonu a może nawet do Moskwy tak jak robił to Tsipras. A gdyby Szkocja nie miała okazji wiele na tym ugrać to dziś Cameron by tak dramatycznie nie wzywał do „pełnego zaangażowania”. Cała Szkocja głosowała za zostaniem w UE 62 do 38.

  8. Utrata Szkocji to nie taki znowu pikuś.Wraz z nią odejdą spore zasoby naturalne np. ropa naftowa. Może ona też wywołać efekt domina i rozsypie się cała WB.

    1. Szkocja ma długą linię brzegową, więc i od strony strategicznej będzie to cios dla UK. Cała Północ w niezależnych rękach…

        1. Jednym z argumentów wobec Szkotów za zostaniem w UK było nie wychodzenie z Unii. Jeśli UE nie będzie miała w najbliższym czasie idiotycznych decyzji politycznych, Szkocja na 75% odejdzie z UK aby pozostać w UE.

  9. UK też ma problem. Choćby utrata wiodącej roli londyńskiej giełdy i możliwość kolejnego referendum w Szkocji. Nie przypadkiem nawet sam Cameron nawoływał do głosowania za pozostaniem. Nie przypadkiem też środowiska biznesowe były za pozostaniem.

    1. Giełdzie (a raczej giełdom) londyńskim nic się nie stanie, a nawet może im to wyjść na dobre, bo wychodzą spod regulacji EU, co więcej to jeden z powodów przemawiających za wyjściem, bo to (była) najsilniejsza giełda. W ten sposób NYLONKONG się umocni. To reszcie giełd europejskich się dostanie, bo poza Berlinem pozostałe to dekoracje.

      1. Problem w tym że zanim nastąpi to umocnienie to na horyzoncie mamy połączenie Deutsche Borse z LSE „Merger of Equals”

      2. No właśnie jest teraz najsilniejszą giełdą. Zobaczymy co będzie jak nie będzie WB w UE. Może właśnie giełda frankfurdzka stanie się wiodącą w Europie?

        1. Warto dodać, że w planach było połączenie giełdy frankfurdzkiej z londyńską, teraz najpewniej nic z tego nie będzie.

          1. Najpewniej Frankfurt. Ale Londyn tak całkiem nie odejdzie w dal. To będzie okno na świat. Jak to wszystko będzie wyglądało, zależy od renegocjacji przepisów.

          2. Nie ja robię jaja tylko Bloomberg. Ja te jaja skopiowałem dla wiadomości szanownego

    1. To UE i UK mają problem. Opuszczenie 500 milionowego obszaru gospodarczego to idiotyzm. Oni wychodzą, bo chcieli być wolni (odmiana polskiego wstawania z kolan). Rozwijanie wizji Commonwealthu przypomina mi nasze Międzymorze. Miraże. CW to żaden wybór.

  10. Wyobraźmy sobie sytuację następującą. Do Unii wchodzi Turcja. W ciągu 5 lat do Polski przyjeżdżają dwa miliony Turków. Jest ich na tyle dużo, że nie mają potrzeby asymilowania się, po polsku mówią tak sobie, jedni lepiej, drudzy gorzej, ale raczej słabo. Część jest bez pracy, polska opieka społeczna płaci im zasiłki na niepracującą żonę, na dzieci itd. Płaci także zasiłki na dzieci zostawione w Turcji. Imigranci otwierają swoje tureckie sklepy z turecką obsługą, ściągają tureckiego imama, na ulicy coraz częściej słychać turecki. Imigranci przywożą swoje „dziwne” obyczaje, np. zarzynanie rytualne barana na placu zabaw dla dzieci z okazji jakiegoś święta, próbują narzucać swoje obyczaje nam, Polakom. Polscy mieszkańcy zaczynają się czuć obcokrajowcami we własnym państwie.
    I teraz pojawia się pomysł referendum, żeby opuścić Unię. Jak myślicie, jaki byłby wynik?

    1. Jeśli mierzymy to własnymi wartościami to masz rację. W Polsce głupota Polaków powoduje że ludność napływowa do stolicy jest uznawana za stonkę i nazywana pogardliwie słoikami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *