Czy Polska jest państwem katolickim?

 

Regularnie spotykam się ze stwierdzeniami, że Polska jest państwem katolickim. Niektórzy być może bezrefleksyjnie powtarzają zasłyszane gdzieś hasła, inni zapewne świadomie manipulują.

 

Jakie państwo nazwać katolickim? Najprościej – jest to państwo oparte na katolicyzmie, czyli doktrynie Kościoła Katolickiego. Analogicznie do państwa demokratycznego – opartego na zasadach demokratycznych, komunistycznego – opartego na komunizmie itd. Co mówi katolicyzm na temat kształtu państwa? Kościół Katolicki potępia demokrację i równość obywateli względem prawa (Leon XIII – Diuturnum illud). Państwa katolickie były zawsze albo monarchiami, albo dyktaturami. Państwo katolickie jest również państwem wyznaniowym i klerykalnym, silnie związane z Kościołem. Kościół Katolicki stoi ponad państwem – wytycza mu kierunek kształtowania prawa, dzieli z państwem kompetencje, nie podlegając przy tym państwowemu prawu (Pius IX – Quanta cura, Pius IX – Syllabus Errorum, Pius XI – Quas Primas). Nie ma wolności słowa ani wolności wyznania, nie ma partii politycznych czy stowarzyszeń reprezentujących odmienne idee (Grzegorz XVI – Mirari vos, Leon XIII – Immortale Dei, Leon XIII – Libertas, Pius XI – Mortalium Animos, Pius XI – Divini Redemptoris). Panuje silny interwencjonizm gospodarczy (np. korporacjonizm: Leon XIII – Quadragesimo anno). Polityka Kościoła Katolickiego i jego dążenia w poszczególnych państwach zawsze są podobne – jedynie retorykę dostosowuje on do aktualnych nastrojów społecznych.

 

Jakim państwem jest Polska? Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej stanowi w art. 2, że Polska jest państwem demokratycznym. Kolejne części dokumentu precyzują to stwierdzenie – np. Rozdział IV, mówiący o wyborach do Sejmu i Senatu. Art. 53 zapewnia wolność religijną a art. 54 – wolność wyrażania poglądów. Ponadto art. 13 zakazuje istnienia organizacji odwołujących się w swoich programach do faszyzmu oraz takich których działanie wiąże się z nienawiścią narodowościową (podczas gdy nacjonalizm i ksenofobia są regularne w organizacjach katolickich). Podobnie – ustawa Kodeks karny z dnia 6 czerwca 1997 – w art. 256 zakazuje propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa oraz nawoływania do nienawiści z powodu różnic narodowościowych, etnicznych, wyznaniowych i bezwyznaniowości. Zakazuje więc czegoś co było charakterystyczne dla państw katolickich – np. prześladowania na tle wyznaniowym i etnicznym w Hiszpanii za rządów Franco, Chorwacji za rządów Pavelicia czy Słowacji za rządów Tiso. Podobnie sprzeczny z katolickimi ideałami jest art. 257 – który zakazuje publicznego znieważania ze względu na wyznanie, bezwyznaniowość czy pochodzenie etniczne – podczas gdy jest to rzecz częsta w katolickiej retoryce (np. regularne utożsamianie wszystkich ateistów, bezwyznaniowców, wyznawców prawosławia, ludzi o żydowskim czy białoruskim pochodzeniu – z "komunistami").

Konstytucja w art. 25 ust. 2 – stanowi się, że władze publiczne są bezstronne w sprawach religijnych, światopoglądowych i filozoficznych oraz zapewniają swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Czyli całkowicie przeciwnie do państwa katolickiego – gdzie władze mają reprezentować tylko katolickie idee a swoboda wyrażania poglądów politycznych, religijnych czy filozoficznych jest potępiana. O neutralności światopoglądowej oraz świeckości państwa mówi również Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania z dnia 17 maja 1989 – w art. 10, ust. 1 – stanowiąc, że Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań. Ustawa w osobnym zapisie gwarantuje także wolność wyznania oraz oddzielenie Kościoła od państwa – art. 9, ust. 2, pkt. 1. To tylko kilka bardziej ogólnych przykładów – w których widać sprzeczność z ideą państwa katolickiego.

Trzeba poruszyć w tym miejscu kwestię katolickich manipulacji. Strona katolicka pozbawiona argumentów merytorycznych, lubi w akcie desperacji sprowadzić rzeczywistość do absurdu. Stąd czasem neguje możliwość istnienia państwa neutralnego w sferze wyznaniowej. Katolicy mówią w tym przypadku, że założenie neutralności państwa jest już samo w sobie światopoglądem, więc jest to sprzeczne z neutralnością i bezstronnością. Że państwo nie może być neutralne, bo np. odrzuca katolicki porządek, a więc nie jest już neutralne względem katolicyzmu. Jest to manipulacja wykorzystująca dwa błędy w interpretacji – błąd co do podmiotu i co do interpretacji zakresu obowiązywania. Po pierwsze – założenie neutralności jest częścią światopoglądu, ale nie neguje możliwości tego państwa do bycia neutralnym wobec obywateli. Przedmiotem owej neutralności, bezstronności jest stosunek państwa do obywateli a nie do własnego ustroju. Neutralność ta odnosi do tego, że państwo daje ludziom swobodę do wyznawania różnych poglądów i nie zajmuje się ich promocją ani zwalczaniem (chyba, że dane poglądy będą wiązały się z naruszaniem innych praw). Po drugie – niektóre zasady prawne nie mogą być interpretowane w sposób absolutny, nieskończony i w oderwaniu od reszty prawa. Wolność wyznania oznacza, że każdy może wyznawać co chce, ale nie oznacza, że państwo ma pozwolić np. na składanie ofiar z ludzi. Wolność słowa nie oznacza prawa do pomawiania, obrażania. Podobnie należy interpretować neutralność. Neutralne państwo nie narzuca żadnej religii czy konkretnych poglądów politycznych. Nie oznacza to jednak, że państwo ma dać sobie narzucić zasady katolicyzmu, negującego wolność wyznania i domagającego się narzucania poglądów – bo to wiązałoby się z odrzuceniem neutralności wobec wszystkich innych ludzi i zanegowaniem ich podstawowych praw.

Ze strony katolickiej padają też czasem takie argumenty, że Polska jest państwem katolickim, ponieważ święta państwowe zaczynają się od mszy a w szkołach i urzędach wiszą krzyże. Niestety w Polsce ciągle są problemy z realizowaniem prawa w zakresie świeckości państwa, niezależności administracyjnej od Kościoła czy karania za katolicką mowę nienawiści. Jest to jednak tylko dowód na obecność pewnych patologii w systemie. Patrząc na działalność państwa szerzej – ciężko mówić już o państwie katolickim. Tymczasem nie wsadza ono do więzień za działalność w ugrupowaniach liberalnych, nie karze za homoseksualizm czy życie w małżeństwach cywilnych. Ludziom podejrzanym o poglądy liberalne, lewicowe, demokratyczne – nie odbiera się dzieci jak np. w Hiszpanii w czasach katolickiego reżimu. Ksiądz, który naruszy prawo bywa łagodnie traktowany przez sędziego z powodu lęków kulturowych – ale mimo wszystko jest przez sąd państwowy sądzony. Praktyka więc również dowodzi, że Polska nie jest państwem katolickim. Problemem jest tylko to, że tutejsza demokracja jest demokracją nieskonsolidowaną – a wiec niechlujną, pełną patologii.

Najgłupszym chyba argumentem, jaki pojawia się w tym temacie po stronie katolickiej, jest chrzest Polski w 966 roku. Po pierwsze dlatego, że czegoś takiego w ogóle nie było. W katolicyzmie nie ma takiej procedury jak chrzest państwa. Ochrzczony został wtedy Mieszko i ewentualnie inni mieszkańcy kraju. Po drugie – nadanie państwu jakiegoś charakteru wtedy, nie determinuje niczego na czasy obecne. Mieliśmy od tamtego czasu kilka dużych przemian ustrojowych. Idąc tokiem rozumowania ludzi posługujących się tym argumentem, trzeba by było uznać też Polskę za monarchię.

Ostatnia rzecz, którą niektórzy mogą stosować jako argument za państwem katolickim, jest rzekoma ilość katolików w Polsce. Kościół Katolicki lubi bowiem powoływać się na "katolicką większość", przywołując czasem nawet statystyki, wedle których katolicy mieliby stanowić około 90% społeczeństwa. To również jednak jest manipulacja. Liczby takie dotyczą ilości ochrzczonych w katolickiej wspólnocie a nie ilości katolików. Ochrzczenie małego dziecka, jeszcze niemówiącego i nieświadomego tego aktu – nie determinuje jego katolickiego światopoglądu na resztę życia. Kościół Katolicki natomiast świadomie przymyka oko na to, że dla większości ludzi chrzest, podobnie jak święcenie jajek na Wielkanoc – to tylko pewne wydarzenia kulturowe, gdzie uczestniczący w nich są głównie ich kulturowymi konsumentami a nie ludźmi rzeczywiście wyznającymi katolicki światopogląd. Potwierdzają to inne statystyki Kościoła, którymi już się tak on nie chwali. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który bada uczestnictwo w niedzielnej mszy, katolicy stanowią bowiem nie więcej niż 28% obywateli (faktyczna liczba może być jeszcze mniejsza). Większości ludzi w Polsce nie można nazwać katolikami, bo po prostu nie wyznają katolickich poglądów: akceptują handel w niedzielę, stosowanie antykoncepcji, demokrację, wolność słowa, wolność wyznania, małżeństwa cywilne itp. Z katolickim społeczeństwem jest więc podobnie jak z katolickim państwem – to tylko zaklinanie rzeczywistości.

Wiele już razy strona katolicka negowała świecki i neutralny charakter państwa. Będzie próbowała to robić i w przyszłości – dalej manipulując, wypaczając, wprowadzając w błąd. Nic dziwnego – państwo katolickie to państwo, na którym zyska tylko Kościół Katolicki. Trudno byłoby więc przekonać kogoś kto nie wyznaje katolickich poglądów, do tego by świadomie zgodził się na taki porządek. Kościołowi i jego zwolennikom pozostają więc różne pokrętne sposoby działania. Jednym z nich jest właśnie wmawianie ludziom, że państwo już jest katolickie – co ma oswoić ich z tą myślą i zwiększyć ich akceptację na ewentualne faktyczne budowanie takiego państwa.

 

O autorze wpisu:

  1. Nie!

    Polska jest państwem świeckim, tak jak każde normalne i zdrowo myślące państwo!

    Ci, którzy chcą by była katolicka (a więc wyznaniowa) niech się pukną w czoło. 😉

    Nawet Irak jest świecki, pomimo ostatniego terroru ISIS czy Afganistan, pomimo terroru talibów.

  2. Przypominam mi się tu zdanie, które wypowiedział swego czasu ( czasy ZCHN) wicepremier Goryszewski: "Nie ważne, czy Polska będzie bogata czy biedna, w ogóle nic nie jest wazne, ale wazne żeby była katolicka". Za te bzdurne zdanie wicepremier otrzymał nagrodę, a przez kraj przetoczyła się debata. Wielu polityków powoływało się na te słowa. Takie to były czasy. Warto pamiętać to, gdy dziś krytykuje sie klerykalizację w kraju. nie jest tak źle jak w latach 90.

  3. W zasadzie w PiS zapanowała tolerancja religijna. PiSowcy uwielbiają kalwinistę Orbana, rozwodnika protestanta Trumpa, proaborcyjną rozwódkę Le Pen czy muzułumanina Erdogana natomiast nienawidzą katolików takich jak Duda, Franciszek, Tusk, Schetyna, Komorowski, HGW, Pieronek, Lemański, Polak itp.

     

  4. Polska nie jest katolicka, jeśli przez kraj rozumie się społeczeństwo. Ale jeśli tradycję, historię i społeczeństwo to można jeszcze się upierać, że ostatki katolicyzmu pozostały. Katolicyzm zakłada, że postępuje się zgodnie z zasadami które przyniósł Mojżesz oraz za wskazaniami Chrystusowymi. Około 4/5 populacji popiera in vitro – katolicyzm je stanowczon zakazuje, jako sprzeczne z naturą i religią chrześcijańską (Bożym zamysłem). Co trzecia kobieta miała aborcję – kolejny zakaz (nie zabijaj). Niecałe 40% chodzi na mszę (nakazane jest aby dzień święty święcić). Tytoń mimo, że jeste najbardziej rozpowszechnionym degenerującym i toksycznym środkiem zakazanym (nie zabijaj) jest legalny i szeroko stosowany przez plebs moralny. Tak więc Polska może jako kraj jest katolicka, ale społeczeństwo nigdy – katolicy prawdziwi którzy starają się nikogo nie krzywdzić – straight edge, przeciwnicy aborcji i in vitro, chodzący na mszę w najlepszym razie stanowią 8% społeczeństwa.

    P.S. Najgorsi są ci którzy zbierają sakrramenty, a nic od siebie nie dają. Gardzę takimi bezrefleksyjnymi "kolekcjonerami sakramentów" jaką nazwę wymyśliłem. Jezus kazałby im iść precz, jako najgorszym hipokrytom, co to nagrzeszą strasznie, a później się wyspowiadają.  Ja odwrotnie staram się być jak najlepszym człowiekiem i się nie spowiadać.

    1. >>P.S. Najgorsi są ci którzy zbierają sakrramenty, a nic od siebie nie dają. <<

      -Gorsi są ci, którzy je wymyślili, a głupcami są wszyscy, którzy wierzą w potrzebę ich przyjmowania. 

  5. Najważniejsze w katolicyzmie jest: brak nałogów, rasizmu, homofobii, szowinizmu itp. I o taki katolicyzm należy walczyć – bez dyskryminacji  człowieka który urodził się innej rasy, płci orientacji seksualnej czy poziomu sprawności. Na cechy wordozne nie mammy wpływu i trzeba być matołkiem, żeby sprzeciwiać się np: małżeństwom mieszanym, albo homoseksualnym – to takie współczesne polowanie na czarownice. Dawniej mordowano ludzi, teraz "tylko" odmawia się im praw do szczęścia. Co komu zależy że osoby z różnych ras nie będą mogły wziąć ślubu, albo jednej płci? Ważne, żeby nie były zbrodnairzami, jak wiele białych heterseksualnych małżeństw, które swoją niegodziwość pokazały. Małżeństwo dwóch kobiet, mężczyzn, czy osób różnych ras ma dla mnie 100 razy większą wartość, niż małżeństwa zabawowych degeneratów, którzy mają np: trzy śluby w ciągu życia: K Mikke, czy Trump. Oni rzeczywiście dezawuują wartość małżeństwa.

    P.S. Jestem przeciw in vitro, ale nigdy bym nie robił przykrości takiemu dziecku – to nie jego wina że urodziło się takie. Ale już do lekarzy, czy jego rodziców miałbym pretencje – to ich wybór był sprzeczny z naturą. Głowny argument przeciw in vitro to lęk przed stworzeniem NEUEMENSCH – nowego człowieka – hybrydę oraz wyceniania czyjegoś życia. Normalnie dzieci nic nie kosztują – są bezcenne. Cenę dzieci z in vitro niestety się zna – oscyluje między kilka a kilkadziesiąt tysięcy złotych. Takiego uprzedmiotowienia dziecka nie powstydziliby się nawet naziści.

    1. A na czym polega "uprzedmiotowienie" dziecka, którego "cena" jest znana?

      I dlaczego cene zabiegu utozsamia Pan z "ceną dziecka"?

      Trudno się oprzeć wrażeniu, że to własnie Pan uprzedmiotawia dzieci z in vitro swoimi komentarzami.

  6. dwie uwagi do tekstu:
    1. Nazywanie "ideałemi katolickim" czegoś, co robi (lub głosi) jakaś część katolików (nawet zorganizowana w jakimś stowarzyszeniu) nie jest rzetelne. Nawet episkopat polski nie zawsze reprezentuje katolickie ideały. Warto poczytać lub posłuchać profesora Obirka (np. książka "Polak katolik"), który często pokazuje, że polski kościół bardzo odbiega od katolickich ideałów. Twierdzenie, że rasizm jest "tatolickim ideałem" jest supełnyum absurdem. Katolicyzm to skrajnie kosmopolityczna ideologia.
    2. Niektórzy (podkreślam) skrajni antyklretrykałowie pod pojęciem świeckości lub neutralności państwa chca widziec państwo które promuje ateizm i nastawienie antyreligijne z dyskryminacją osób wierzących włącznie. Być może dlatego część katolików reaguje sprzeciem wobec tak rozumianej "neutralności".

  7. W Polsce nie ma legalnej separacji panstwa i kosciola. Wobec  tego mozna powiedziec ze Polska jest krajem  religijnym  choxisaz w mniejsZyn stopniu niz republiki islamskie w ktorych szef panstwa i religii to ta sama osoba (na wzor  Mahometa ktory byl militarnym i religijnym wodzem .

    1. Ale zauważcie że rządowe media atakują katolików ( np. Tuska, Bonieckiego, HGW, Franciszka, Dudę czy Schetynę) a jednocześnie wychwalają innowierców ( Trump, Orban, Erdogan), proaborcyjne rozwódki ( Le Pen) czy ateistów (Wolniewicz).

       

    2. W Polsce nie ma też legalnych powiązań państwa z kościołem, więc można powiedrzieć, że Polska jest państwem świeckm.

      1. Formalnie Polska jest panstwem swieckim, ale nieformalnie jest panstwem katolickim. Poki co nie ma w tytule Katolicka Rzeczpospolita (tak jak Iran ktory jest Islamską Republiką! z nazwy). Ale nazwy moga byc mylące, wiele panstw w Europie jest krolestwami za nazwy, ale krol ma znikome uprawnienia i mozliwosci.

        W Polsce kler (sekta rzymsko-katolicka + sekta redemptorystyczna) rządzi z szafy, to jest dokładnie ten model rządzenia ktory juz od dwoch lat uprawia Kaczynski. Pozostale sekty siedza cicho bo wolą jak im skapnie ze stołu 20% niz 0%. Poza tym sie boją militarnych katoli. 

        Formalnie, gdyby do władzy doszła jakas niereligijna  partia to mogłaby podziekowac klerowi za wspołprace w rządzeniu, urynkowic koscioły. Ale na razie takiej partii nie ma. Na dzisiaj, taka partia musiałaby działac bardzo ostroznie i stopniowo, bo spektakularne zmiany i zakazy mogłyby doprowadzic do problemow natury medycznej – czesc społeczenstwa dostałaby tzw. sraczki i to długotrwałej. Z religijnymi psycholami trzeba ostroznie. 

         

        1. nieformalnie jest panstwem katolickim
          ——
          Dokładnie. 100% racji.
          Szczególnie że od dwóch lat konstytucja praktycznie nie jest przestrzegana albo jest przestrzegana wybiórczo, więc i pewnie jej fragmenty, do których odnosi się tekst autora też są tak traktowane.
           

        2. No ale porządna demokracja przedstawicielska na tym polega, że to co sie dzieje w państwie jest wynikiem przekonań obywateli, zaś przekonania obywateli zależą od siły przekonywania różnych instytucji, które przekonywaniem się zajmują. Są to kościoły, ale też rozmaite stowrzyszenia, media itp.
          Nie ma więc nic dziwnego w tym, że w mocno katolickim kraju demokratycznym Kościół Katolicki ma wpływ (z szafy) na sposób rządzenia.
          W mocno ateistycznym kraju rozmaite stowarzyszenia świeckie mają wpływ. Czy to nie jest to samo?
          .
          Nie wiem czy gdziekolwiek w Europie (poza Francją) kościoły są "urynkowione". Można ten brak urunkowienia krytykować, ale nie ma sensu mówić, że przypadek Polski jest pod tym względem czymś wyjątkowym na tle Europy. Ciągle jeszcze wyjątkiem jest Francja.

          1. "zaś przekonania obywateli zależą od siły przekonywania różnych instytucji"

            Indoktrynacja bezbronnych głupiutkich maluczkich idzie pełna parą, a ten pieprzy o "sile przekonywania".

            Wdrukowuj, nie wygłupiaj się z przekonywaniem, oto przepis na sukces informacyjny.

          2. 1. Dorośli decydują o posyłaniu swoich dzieci na katechezy.
            2. Katechezy są wylęgrnią ateistów. Urban, Palikot i Hartman razem wzięci zrobili dla ateizacji kraju mniej, niz patałachowaci katecheci.

          3. Ad.1: Dorosli nie decydują, bo sa umysłowo niesamodzielni, jako że sami są ofiarami indoktrynacji. To nie są "dorośli", bo przed księdzem odruchowo chcą się rzucać na kolana, albo miętolić czapkę.

            Ad.2: Nieprawda. Katechezy nie są wylęgarnią ateistów, tylko myślowo niesamodzielnych bałwanów posłusznych klerowi. Młodzież łyka kościelny kit jak świeże bułki i nie widzi jakich się robi z nich idiotów. Inteligentna młodziez to tylko w opowiadaniach M. Kruka.

            W wojnie memów liczy się tylko replikowalność. Kto oddał edukację i wychowanie, straci wszystko.

          4. Skoro dorośli są niesamodzielni umysłowoe, to czermu o edukacji mojego dziecka mieliby decydować tacy dorośli, jak np. Palikot, Hartman, Senyszyn albo Tatajarek?

          5. Dlatego bo wymienione osoby nie rzucaja się na kolana przed przebierańcem w koronkach. Bicie się w piersi "moja wina, moja wina" za grzech Adama, to przejaw  głupoty niegodnej człowieka. Ludzie tak ogłupieni, donoszący na samych siebie, a przy tym wrzucający na tacę, zamienieni zostali w rodzaj uzależnionych półgłówków. Tacy ludzie nie powinni się tykać edukacji.

             

          6. twoja opinia to opinia dorosłego, czyli człowieka "niesamodzielnego umysłowo"

            ignoruję ją

             

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *