Grzeszny handel

 

       W listopadzie 2017 roku Sejm RP przegłosował ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele.

Od 1 marca 2018 r. będą dwie niedziele handlowe w miesiącu – pierwsza i ostatnia; w 2019 r. handlowa będzie ostatnia niedziela każdego miesiąca, od 2020 r. ma obowiązywać zakaz handlu w niedziele.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się, że Sejm uczynił to zgodnie z wolą katolickiej, a przynajmniej wierzącej większości narodu. Ponoć to właśnie handel, utrudnia pobożnemu narodowi należyte święcenie dnia świętego, a jak wiadomo, ten najbardziej obrzydliwy i grzeszny odbywa się w galeriach handlowych, super i hipermarketach. W tej sytuacji, świątobliwej władzy nie pozostaje nic innego jak wprowadzenie zakazu.  

Tak oficjalnie, zakaz ma być wyrazem troski o ludzi pracy i zapewnienie im co najmniej jednego dnia wolnego w tygodniu. I tu powstaje pytanie, na ile mamy tu do czynienia z tą troską o pracownika i elektora jednocześnie, a na ile z usiłowaniem wymuszenia godnego uczczenia dnia świętego i zwykłym podlizaniem się Kościołowi? Ten, jak wiadomo, z wielkim zatroskaniem patrzy na masowe uczestnictwo katolików w grzesznym “procederze” niedzielnego handlu. 

No dobrze, załóżmy, że ważna jest też troska o pracownika, żeby miał zapewniony w tygodniu dzień wolny, ale czy tego nie reguluje przypadkiem kodeks pracy? Czy nasz dzielny rząd i świątobliwa Solidarność nie jest w stanie zapewnić respektowania kodeksu pracy i dopilnowania, by każdy miał zapewnioną odpowiednią ilość dni wolnych, by respektowano umowy o pracę, dzienny i tygodniowy limit godzin? Niech się tym zajmują, będe popierał. Od tego w sumie mają być władze, a nie od popisywania się swoją pobożnością przed bogobojnym ludem.

Z tego co mi wiadomo, pracownicy handlu w systemie zmianowym i tak mają zazwyczaj dwie wolne niedziele w miesiącu. Teraz wygląda to jakby solidarna władza wywalczyła takie dobrodziejstwo na przekór paskudnym wyzyskiwaczom.

Następne pytanie, czy ta przymusowo wolna niedziela nie odbije się czkawką pracownikom? Czy nie dostaną wycisku w inne dni tygodnia? Mam na myśli takie pomysły:

"Biedronka" zamierza wprowadzić nocne zmiany dla pracowników w niedziele (oczywiście jak czytamy niżej chodzi już o poniedziałek zaraz po północy). Wszystko po to, by nie stracić zysków w związku z wprowadzeniem ograniczeń…pracownicy w sklepie mają stawiać się o godzinie 0.15 z niedzieli na poniedziałek, a ich zmiana potrwa pięć i pół godziny.

A co się będzie działo w soboty? Czy ten niedzielny wypoczynek, zapewne w gronie rodzinnym i przy wspólnej modlitwie, nie będzie przez to dla nich zbyt stresujący? Czy naprawdę ludzie chcą takiego zakazu? Okazuje się że nie wszyscy:

76 proc. Polaków popiera propozycję zagwarantowania pracownikom dwóch wolnych niedziel w miesiącu bez konieczności wprowadzania zakazu handlu w jakiejkolwiek formie – wynika z badania firmy Kantar TNS

Sam już pisałem na ten temat i nie będę powtarzał tych samych argumentów, ale widzę, że inni ludzie mają podobne obawy:  

 

Z badania wynika, że w przypadku wprowadzenia zakazu handlu w co drugą niedzielę badani bardziej niż wzrostu cen na stacjach benzynowych, czy w małych osiedlowych sklepach "obawiają się chaosu, korków i kolejek, z którymi będą musieli się zmierzyć w soboty poprzedzające niedziele z zakazem handlu (51 proc.) oraz braku dostępu do kin, restauracji i usług zlokalizowanych w centrach handlowych (46 proc.)".

 

I kolejna kwestia, dlaczego dany sklep w galerii handlowej ma być zamknięty, a ten sam asortyment może być sprzedawany na stacji paliw, czy w małych sklepikach? Jak z tym dostępem do kin, restauracji, imprez dla dzieci wystaw, kiermaszy pod dachem, szczególnie zimą? Najpierw zamykamy, potem ewentualnie udzielamy łaskawego pozwolenia?    

Istotny jest też wątek ekonomiczny, bo są sprzedawcy szczególnie nastawieni na zarobek tego dnia, gdy inni mają wolne i są nastawieni na kupno.

Czy wszyscy chcą wolnej niedzieli? Z komentarzy czytelników:

“rosebuster do cuda: Mój brat pracuje w niedzielę. W szpitalu. I wiesz co? Jemu na pewno wolnych niedziel nie zrobią. Ale wiesz co jeszcze? Ma w zamian za to wolne w inne dni i też jest dobrze, nie ma pretensi. Jak bardzo potrzebna ci wolna niedziela, to sobie pracę znajdź taką, żeby mieć ją wolną. Mnie na przykład bardziej pasowałoby mieć wolne w poniedziałki i wtorki ze względów osobistych. I nikt mi takiej przysługi nie chce zrobić. Z łaski swojej daj ludziom samodzielnie decydować o dysponowaniu własnym czasem i planem tygodnia, bo nie każdemu twó wymarzony system w równym stopniu odpowiada”.

“~ed do ~ubawiony : ale w czym masz problem? kazdy jest panem swojego czasu i kazdy powinien sam decydowac jak go spozytkowac. musu nie ma. cos za cos. nie wszyscy sa pokroju konussa, potrafia zrobic zakupy, samodzielnie dojechac na parking, czy zlecic przelew. to, ze jego i innych nowostołkowych "obsluguje" armia wazeliniarzy nie oznacza, ze inni maja za to cierpiec. i nic ci do tego, co basia czy wojtek zamierzaja robic w niedziele. ich wolna wola i ich wybor, na miare mozliwosci". 

Jak widać są tacy, do których sam się zaliczam, którzy chcieliby czasami inne wolne dni, bez brania urlopu specjalnie by załatwić cokolwiek. Popatrzmy ile korków, wypadków, stresów, powdują tłumne wyjazdy w tych samych terminach nad morze lub w góry.


Natomiast problematyczne, w równym stopniu co dezorientacja konsumentów, będzie zdaniem ankietowanych odebranie im możliwości wyboru formy spędzania wolnego czasu z rodziną w galeriach oraz utrudnienie robienia dużych, rodzinnych zakupów – 44 proc. badanych" – czytamy w komunikacie.

Ankietowani zwrócili uwagę na możliwość wzrostu cen w punktach wyjętych spod zakazu handlu. Jednak – ich zdaniem – będą one mniej uciążliwe niż dezorganizacja czy brak dostępu do funkcjonalności centrów handlowych. "Wzrostu cen na stacjach benzynowych obawia się co trzecia osoba (35 proc.), w małych osiedlowych sklepach – 44 proc."

PiS zaproponował w środę poprawki, które m.in. etapowo ograniczają handel w niedziele. Od 1 marca 2018 r. w każdym miesiącu mają być dwie niedziele handlowe – pierwsza i ostatnia, w 2019 roku będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu – ostatnia, a od 2020 roku będzie obowiązywał zakaz handlu w niedziele z pewnymi odstępstwami. Ponadto poprawki doprecyzują m.in. kwestię ograniczenia handlu na stacjach benzynowych, czy dworcach kolejowych. Projekt ustawy nie będzie podlegał notyfikacji w KE, bo jedna z poprawek wyłączy z tego zakazu sklepy internetowe.

Koniec końców, to tylko etap do całkowitego zakazu handlu w niedziele. Spokojnie mogą czuć się namiestnicy władzy boskiej na Ziemi, bo dewocjonalia nie zostaną objęte zakazem. Władza całkiem ziemska, wiadomo, ta również się wyżywi, czas na zakupy znajdzie.

Zwolennicy zakazu handlu, których przecież nikt do kupowania nie zmusza, często podpierają się sytuacją w innych krajach, że tam zamykają na niedzielę wielkie sklepy i ludzie jakoś żyją. Czy nie możemy wytrzymać jednego dnia bez kupowania? Ależ wytrzymamy, przeżyjemy, pytanie tylko w imię czego? Przeżyliśmy PRL i puste sklepy, przeżyjemy PiS i święte sklepy. Możemy dużo wytrzymać i tak stopniowo wprowadzać kolejne ograniczenia, zakazy, nakazy, regulacje, od których nie umrzemy, jednak nadmierne wtrącanie się państwa gospodarkę z regulacjami często przynosi negatywne efekty, nawet przeciwne do tych, których się spodziewano. Jak i w innych dziedzinach ludzkiej działalności tak i w handlu “nadmiar zasad wprowadza kwasy”- (Wikicytaty – Urszula Żybura).  

Tak na koniec, jestem bardzo ciekaw reakcji, zarówno świętego rządu jak i najbardziej katolickich katolików, na ewewntualną propozycję wprowadzenia handlu całkowicie saoobsługowego, akurat w niedziele. Czy to jest możliwe? Nie wiem, czy już, ale na pewno będzie. W niektórych sklepach już stoją automaty, gdzie sprzedawca potrzebny jest tylko do potwierdzania np. wieku klienta kupującego alkohol lub odblokowania sprzętu, bo jak widać jeszcze brakuje mu trochę do niezawodności. Oczywiście musi być też jakiś monitoring, tudzież ochroniarz. No i właśnie, co na to święci od zakazów?

O autorze wpisu:

  1. PiS to lewica – upodabnia Polskę do PRL-u.
    A Kościół jest naiwny, jeśli liczy, że ludzie pójda na mszę, zamiast do marketu.
    .
    .
    A tak na marginesie, to czy nowe przepisy nie powinny obowiązywać tylko sklepów założonych już PO wprowadzeniu zmian? (+ co najmniej roczne vacatio legis)
    Przecież przedsiębiorca planując budowę sklepu robi biznesplan uwzględniający czas pracy placówki. Dotyczy to także owych nieszczęsnych kin i kawiarni w galeriach, bo gdyby inwstor wiedział, że sklepy będą zamknięte w niedzelę, to kazał by zaprojektować osobne wejścia do strefy kin i kawiarni.
    Czy to aby nie narusza zasady, że prawo nie może działać wstecz?

  2. Mam propozycję dla tych zwolenników zakazu handlu w niedzielę co to lubią robic dobrze innym na siłę i powołujacych się na regulacje  niemieckie. Wprowadźmy tak jak u niemców podatek koscielny. Na zasadzie:  Skoro deklarujesz, że jesteś czlonkiem jakiegoś kościoła to płacisz określoną stawkę podatkową  na jego utrzymanie

  3. Skandalem to jest jest niszczenie polskiej branży futrzarskiej w imię demencji staregu durnia, który wyśle na bezrobocie setki tysięcy ludzi a część na śmierć samobójczą, z powodu rzekomych niespotykanych nieakceptowalnych cierpień tchórzofretek czy innych gryzoni

      1. jasne – oto "racjonalizm"

        jak PIS lekko utrudnia życie zagranicznym marketom – ŻLE

        jak niszczy całkowicie Polski prężny biznes, całą branżę – DOBRZE

        1. Zakazanie hodowli zwierząt futerkowych na futra to akurat działanie bardzo racjonalne. W ten sposób hodowane są zwierząta bardzo inteligentne: lisy, norki itd. Hodowane w skadalicznych warunkach tylko po to, żeby jakaś pusta idiotka ubrała się futro z lisów. Noszenie w dzisiejszych czasach futer to czysty idiotyzm. Futro z lisów, norek itd. nie służy jako zabezpieczenie przed chłodem, ale tylko po to, żeby się jedna z drugą pochwaliły przed trzecią. Bardzo dobrze, że moda na futra przemija (nawiasem mówiąc futra postarzają: chodzą w nich głównie panie 70+), a jeszcze lepiej, że hodowla zwierząt na futra została zakazana.

        2. Jeżeli hodowla zwierząt futerkowych to prężny polski biznes, to tylko źle to tym biznesie świadczy. Podobnie zresztą jak prężna polska brażna uboju rytualnego.

          Chcąc nie chcąc PiS ma tutaj u mnie plus, podobnie jak i ma plus za głosowanie przeciw ubojowi rytualnemu (PO + PSL: za), a nie jestem zwolennikiem PiS-u.

           

      2. Faktycznie, tu PiS ma racje, chyba dlatego ze Kaczynski ma w domu futrzaka i z nim rozmawia. 

        Nie wazne dlaczego, ale ma racje. Powinien byc tez zakaz rytuału uboju "rytualnego".  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *