Historycznie poinformowane kwartety smyczkowe

 

 

Trzeci dzień Akademii Beethovenowskiej w NFM (29.02.20) przyniósł słuchaczom nie lada niespodziankę. Wykonawstwo historycznie poinformowane gdy chodzi o kwartet smyczkowy nadal jest stosunkowo rzadkie. Sam pamiętam moje zdziwienie, gdy szukając nagrań muzyki klasycystycznej na instrumentach historycznych i wedle historycznych technik, trafiłem w końcu na kwartety. W końcu zwykły, współczesny kwartet także operuje instrumentami, których konstrukcja została opracowana we wczesnym baroku. Znane kwartety współczesne, podobnie jak skrzypkowie – soliści, często grają na znakomitych instrumentach pochodzących sprzed dwustu czy trzystu lat. Ale oczywiście wiele się zmieniło, zwłaszcza kształt smyczka i materiał z którego wykonane są struny.

 

Każdy, kto śledził ruch wykonawstwa muzyki dawnej od jego wielkiego bumu w latach siedemdziesiątych, zaczynał z pewnością od średniowiecza albo baroku, podobnie jak muzycy zadający sobie pytania o prawdziwy kształt dźwiękowy dzieł sprzed wieków. Przez jakiś czas klasycyzm był naturalną granicą wykonawstwa tylko współczesnego i wykonawstwa dwojga szkół – historycznej i współczesnej. Jako, że bardzo trudno ustalić granicę między późnym barokiem a wczesnym klasycyzmem, granica ta została dość szybko przekroczona. Później padały kolejne bariery dla działalności muzyków – archeologów. Pamiętam jakim szokiem było wydanie przez Rogera Norringtona wagnerowskiej płyty historycznie – poinformowanej. Dziś mamy już nawet historycznie poinformowane nagrania Gershwina i Strawińskiego…

 

Historycznie poinformowany barok natychmiast przykuwał uwagę swoją odmiennością od dawniejszych, późnoromantycznych i monumentalnych interpretacji arcydzieł XVIII wieku. Klasycyzm zgodny z odkryciami historycznych archeologów zadziwiał innym brzmieniem orkiestry, które jednak w dużej mierze opierało się na sekcji dętej, nie zaś na smyczkowej. Było tak do tego stopnia, że zmarły w 2016 roku Nikolaus Harnoncourt postulował rozwiązanie hybrydowe – zwykłe, współczesne smyczki i zabytkową blachę. W dziedzinie kameralistyki klasycystycznej na rzecz historycznej odmienności przemawiały zwłaszcza zabytkowe pianoforte. Tu od razu słychać było, że dzieje się coś zupełnie innego niż w wykonaniach na współczesnych instrumentach. Partia fortepianu stawała się delikatniejsza, bardziej płynna, brzęcząca elementami konstrukcji instrumentów z drewnianą jeszcze ramą. Ale kwartety smyczkowe? Tu można było się pomylić, czy mamy do czynienia z archeologami czy z modernistami, a raczej obywatelami teraźniejszości. Jedyny, najprostszy element rozpoznania, czyli brak vibrato i niższy strój nie zawsze dawał się łatwo zastosować. W końcu niektóre współczesne kwartety też mają ciemne brzmienie i żywią niechęć do nadmiaru vibrato.

The Butter Quartet / fot. materiały zespołu

 

 

Koncert młodego haskiego Butter Quartet dowiódł, że koncepcja historycznie poinformowanego wykonawstwa kwartetów smyczkowych wciąż się rozwija. Brzmienie zespołu było niemal rustykalne, znacznie bardziej dynamiczne niż w większości współczesnych kwartetów, z łatwością też oddzielające elementy dekoracyjne od konstrukcyjnych w muzyce. Zwłaszcza to ostatnie oddzielanie ornamentów od łuków nośnych nie często się zdarza współczesnym kwartetom, których dźwięk przeważnie jest bardzo homogeniczny (zwłaszcza, jeśli są one amerykańskie).

 

Brzmienie górnych rejestrów wiolonczeli i skrzypiec momentami wręcz szokowało swoją intensywną nosowością. Skrzypaczki bez lęku szarżowały na najwyższych dźwiękach bez vibrato, nie bojąc się pojawiających momentami zgrzytów, gdyż zapewne tak kiedyś bywało. Niezależnie od dźwiękowych szaleństw, wykonanie było bardzo ciekawe i świeże. Słychać było, że zespół jest znakomicie zgrany i podchodzi do prezentowanych dzieł bardzo wnikliwie, starając się oddać całą ich wewnętrzną retorykę.

 

Zadziwiająco gorące owacje publiczności, nie za często zdarzające się na taką skalę po wykonaniu muzyki na kwartet smyczkowy, świadczyły o komunikatywności zespołu, oraz o tym, że ruch muzyki dawnej paradoksalnie bliski jest współczesnej wrażliwości dźwiękowej. Nie dziwi zatem fakt, że Butter Quartet grywa także muzykę współczesną napisaną na tego typu zespół.

 

Słuchaliśmy zaś trzech utworów, w każdym z nich ożyły też pewne cechy baroku, z uwagi na nawiązującą do dawnej praktykę wykonawczą. Joseph Leopold Eybler przyjaźnił się z Mozartem do tego stopnia, że wdowa po geniuszu poprosiła go o dokończenie Requiem, którego to zadania  Eybler się nie podjął. Jego Kwartet smyczkowy c-moll op. 1 nr 2 okazał się szczególnie mocno barokowy w niektórych momentach. Czasem wiolonczela wybijała się na plan pierwszy i cała struktura zaczynała przypominać barokową sonatę z wiolonczelą jako instrumentem solowym. Mimo dość archaizującej stylistyki dzieło Eyblera było znakomite i żałować należy, że twórca ten jest dość zapomniany.

 

Drugim dziełem zaprezentowanym na koncercie był Kwartet smyczkowy G-dur op. 76 nr 1, Hob.III:75 Józefa Haydna, wspaniałe arcydzieło, które w tym wykonaniu też zdradzało swoje barokowe korzenie. Najbardziej modernistyczny okazał się Johann Nepomuk Hummel, ale też i jego Kwartet smyczkowy C-dur op. 30 nr 1 powstał już pod koniec pierwszej dekady XIX wieku. Oczarowała mnie romantyczna już w dużej mierze wyobraźnia Hummla, jak i śmiałe zmiany muzycznej akcji przykuwające uwagę do tego biegnącego naprzód dzieła.

 

Był to świetny koncert. Dodatkową atrakcją dla mnie okazało się śledzenie tego, jak ewoluuje estetyka kwartetu historycznie poinformowanego. Jedynym lekkim „ale” były zgrzyty wysokich rejestrów skrzypiec i wiolonczeli. Może w kwestii dobywania tychże dźwięków muzycy Butter Quartet są zbyt ortodoksyjni i bezkompromisowi? Podobnie było na przykład z Gardinerem w latach osiemdziesiątych, dziś słyszymy, że nie boi się on nawet crescendo w Pasjach Bacha…

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *